Skocz do zawartości

MareX

Modelarz
  • Postów

    2 256
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Treść opublikowana przez MareX

  1. Prace przy modelu zbliżają się powoli do końca i dzisiaj kilka fotek , obrazujących ten "ostatni etap". Przemalowałem "chłodnicę" bo mi poprzednie malowanie zupełnie nie wyszło i teraz tak wygląda: Przykleiłem też już na "fest" te wystające elementy "silnika" oraz przygotowałem całkowicie prawdziwy silnik do uruchomienia: Scisnąłem to w całość opaskami zaciskowymi i przymocowałem "rury wydechowe". Od spodu tak kadłub teraz wygląda: Mam nadzieję, że nie będę musiał tego wszystkiego zbyt szybko znowu odkręcać. Po złożeniu modelu w całość , wyniosłem go z "modelarni", celem zważenia. Tak mi to wyszło na drgającej "gałązce": Na spokojnie, po ustabilizowaniu się wagi, wyszło tyle: Czyli tyle doszło przez oklejenie i malowanie, dorobienie "silnika" i "wydechów" oraz założenie śmigi. Zrobiłem więc fotki całości: i dwie, dla zobrazowania różnicy w kolorze, będącej wynikiem światła lampy błyskowej i jarzeniówek świecących u powały: Pozostały dosłownie detale, czyli owiewka za głową pilota, już prawie gotowa: oraz "obszycie" burty kabiny i przyklejenie owiewki twarzy. Później już tylko wklejenie zastrzałów i olinkowanie skrzydeł. Tyle na dzisiaj.
  2. MareX

    Ogłupianie narodu trwa

    No, kurcze blade, Adrianie! Toś mnie Waćpan wyszkolił! A mógł to zrobić pasterz "na religii"? Mógł, ale chyba opowiadał bajki z zupełnie innej książki... A ja myślałem, że te wszystkie, "Wielebności", "Święto, czy Świątobliwości", "Ekselencje" , "Ojcowie", "Arcypasterze" to też jakieś funkcje... :wink: Tak, czy inaczej, generalnie na sprawę patrząc, to tażda "fucha" w tej korporacji jest bardzo dobra i dziwne, że ponoć coraz mniej się chętnych tam garnie. Szczególnie kobitek. Widocznie tylko rzeczywiście "wybrani" doznają "powołania". Ot tak, jak np. nasz Krzysiek.
  3. MareX

    Ogłupianie narodu trwa

    Co do stopni służbowych nadawanych funkcjonariuszom KK, to jestem zupełnie zielony w tym temacie i nie widzę żadnej różnicy między np. plebanem, wikarym, prałatem, czy nawet diakonem, choć pamiętając pewien kontekst tu na forum, jest to chyba odpowiednik szeregowca w woju? Kiedyś na zajęciach SW uczono nas stopni wojskowych i coś tam jeszcze pamiętam, np. to, że kończąc te nauki otrzymałem stopień starszego kaprala podchorążego. Stopni funkcyjnych obowiązujących w KK chyba nikt mnie nie uczył, a chodząc "na religię" / tak, podobnie , jak "na modelarnię"/, chyba mało uważałem, albo też ta wiedza nie była owieczkom przekazana. Tak, czy inaczej Krzychu, dla mnie, tu na forum, możesz być nawet arcybiskupem /to chyba starszy stopień od biskupa?/ i zupełnie mi to w niczym nie będzie przeszkadzało. Życzę udanego i szybkiego awansu. :wink: Liter.
  4. Ale w moim przypadku Wojtku masz całkowitą rację. Dałem "plamę". Tak o kokpicie w lotnictwie mówi "Wiki": "Kokpit (kabina pilota) – w lotnictwie wydzielone pomieszczenie statku powietrznego przeznaczone dla załogi pilotów, sterujących jego lotem. Znajdują się tu wszystkie urządzenia służące do sterowania samolotem, znajdujące się w samolocie wyposażonym również w inne pomieszczenia." Ja m.in. handluję środkiem, który nazywa się "cocpit" i z założenie służy do czyszczenia deski przyrządów w autku, stąd moje błędne skojarzenie. Przepraszam wszystkich. :oops:
  5. MareX

    Ogłupianie narodu trwa

    Kolego Grzegorzu! Dyć przecież napisałem (w "binoklu"), a nie (w binoklu), co jak dla mnie, czyni wielką różnicę. Wiadomo, że przez lupę widać więcej szczegółów i nawet ja przez swoje "binokle" do codziennego czytania, więcej widzę tych szczególików , niż bez nich. Ogłupianie, w całej swej krasie, widzi nawet ślepy od urodzenia, byle był zdrowy na umyśle, bo taka też i natura "ogłupiactwa". A z tym, że można by i moją "somsiadke" jakimś podatkiem "uszczęśliwić" to oczywiście racja, bo jak mawiał jeden chiński uczony: wszystko można i wszystko się da z wyjątkiem otwarcia w d... parasola. Skończmy więc to biadolenie i po prostu starajmy się nie dać nikomu i w żaden sposób ogłupiać. Amen, proszę wielebnego prałata. Ort. :oops:
  6. Fotki rano otrzymałem, ale trzeba było przerobić je na nieco mniejsze i wstawić na serwer, a dopiero teraz mogę je tu zamieścić, bo trochę byłem też zawodowo zajęty. Najpierw kabina z obu stron z widocznym klocuszkiem, który zostanie przerobiony na dodatkową busolę, aby nasz "transatlantyk" w bezkresie morza się nie pogubił, gdyby mu zasadnicza busola padła: Kokpit z "zegarami" umieszczony przed oczami pilota, dokładnie tak, jak na fotce wstawionej przez jednego z Kolegów. Tutaj to najlepiej widać i wg mnie tak jest poprawnie, w przeciwieństwie do słynnej książki z planami tego modelu. Kratownica kadłuba z osadzonymi już serwami, które tak z bliska siedzą w swych gniazdach: Oraz szczegóły przejścia kadłuba w usterzenie: Próby Henia z oklejaniem płótnem dają taki efekt: wg mnie bardzo przyzwoity, jak na pierwsze próby i wreszcie inne elementy przygotowane już do właściwego pomalowania: Czyli coraz bliżej końca i oby Heniu tylko wena twórcza Cię nie opuściła, jako mnie opuszcza... Czekam na kolejne fotki.
  7. MareX

    Ogłupianie narodu trwa

    Krzyśku! Pisałem, że jestem już całkiem ogłupiały, a Ty nadal chcesz mnie jeszcze bardziej ogłupić! Nie da się! Stopniowanie przymiotnika "głupi" jest możliwe: głupi, głupszy, najgłupszy. Z "chorym" już trudniej: chory, chorszy,...? trup??? A z "ogłupiałym"? Ogłupiały, bardziej ogłupiały?... idiota? Jakiś komunista przez Ciebie przemówił i stąd moje pretensje o ogłupianie. Bo jak daleko od wyceny majątku, poprzez stosowny "domiar", do całkowitej nacjonalizacji tych trzech domów i zajęcia tych nowiuteńkich "furek"? Co do VAT-u dla wszystkich prowadzących działalność, zgoda w całej rozciągłości, ale jak to zrobić? Może "papudze", lekarzowi, fryzjerowi czy "radcy" dało by się kasę fiskalną wstawić , jak to zresztą próbowano zrobić z taksiarzami /nie wiem, czy skutecznie/. Jak to jednak zrobić z taką "paniusią", jak nieprzymierzając moją sąsiadką, która na placu targowym ma wydzierżąwioną ławeczkę na 3 albo 4 dni w tygodniu i na tej ławeczce wykłada do sprzedaży niby to przez siebie wyhodowane pietruszki, ziemniaki, buraki i pomarańcze też. Każda przebita przez nią złotówka jest czystym zyskiem, a cały koszt, to dzierżawa tej ławeczki i paliwo na przywiezienie przez jej chłopa tych produktów z placu hurtowego na ten rynek, gdzie ma ławeczkę. I całkowite zero jakichkolwiek podatków, no może jedynie za to pole orne, gdzie część tych ziemniaków sami wyhodują. Jak się na tym handelku dorobili , nie będę komentował, bo nie o to chodzi i absolutnie im nie zazdroszczę. Uważam, że podatki powinni płacić wszyscy, ale chyba się tego w swym życiu nie doczekam i ideał takiej sprawiedliwości także uważam za UTOPIĘ. Co jednak z zasadniczym jądrem tego tematu? Jedynie Marcin celnie zauważył w nawiązaniu do mego poprzedniego wpisu, że rzecz całą można sprowadzić do absurdu i , niestety, nasze forum także można uznać za jeden z trybików "ogłupiania Narodu", w czym, jak mam nadzieję, to wykazałem, też Krzychu masz swój skromny udzialik. Kolega z "binoklem" zastrzegł się, że on już pasuje i "wysiada", ale jakoś nie mógł, być możę w przeciwieństwie do mnie nie jest do końca ogłupiony. Inni Koledzy w temacie jakoś przycichli, a Ty Krzychu nadal masz dobre rady i bardzo dobrze. Czekam niecierpliwie na dalsze...
  8. Stęskniliście się za forum? Ja i owszem, więc kilka fotek dla przypomnienia. Otóż zrobione poprzednio "bloki cylindrów" nie spełniały kryterium poprawnego rozwarcia "wideł" oryginalnego silnika i trzeba było to szybko poprawić. Rozwarcie cylindrów w tym silniku, to 90o, czyli po 45o na każdą stronę, a u mnie ten kąt był mniejszy od 90o. Dawało to brzydki efekt , nie tylko wizualny, ale też powodowało duże odsunięcie rur wydechowych od płaszczyzny kadłuba. Tak wygląda to po zrobieniu nowych "bloków": Próbowałem też pomalować "chłodnicę" srebrnym lakierem, ale malowanie przy pomocy pędzelka dało bardzo nieciekawy efekt. Po zrobieniu tej poprawki, rury wydechów są już zdecydowanie bliżej kadłuba: i całość nadawała się do położenia farby gruntującej: , która to uwidoczniła miejsca wymagające jeszcze szlifowania i gładzenia. Po tym można było już pomalować bloki i przykrywy rozrządu na czarny półmat, pędzelkiem, ale nawet dobrze ten lakier się rozkładał i po wyschnięciu tak to dzisiaj wygląda: Ten rdzawo-czerwonawy kolor ma imitować przegrzanie i przyrdzewienie rur i taki już zostanie. Teraz muszę zrobić mocowanie długiej rurki do kadłuba i będzie "po temacie". Przygotowuję też podstawę do przymocowania też innej, balsowej owiewki za głową pilota. Ta oryginalna z zestawu też mi nie leży i jest "obciachowa".
  9. Opisałem się , jak ten głupi, jeden jakiś, jeszcze głupszy, ruch na klawiaturze i wszystko "poszło się pieprzyć"... :crazy: Wstawię wobec tego raz jeszcze same obrazki, a opis doróbcie sobie sami. I tyle tego. Idę pomieszkać.
  10. Wczoraj skończyłem "produkcję" własnych wynalazków, mających umożliwić mi bezproblemowe zdemontowanie modelu, np. do transportu na Żar, gdyż być może zdecyduję się w tym roku z nim "wystąpić" na tym show. :wink: Zrobiłem ich aż 16 szt. z nadzieją, że wszystkie wytrzymają i nie będę musiał ich dorabiać: Przeciwny koniec do miedzianego koluszka będzie zaciśnięty na lince. Drucik z boku to "przyrząd" do wkładania gumki na tę samą długość. Starszym Kolegom nie muszę tłumaczyć , jak to jest ważne i dlaczego. :wink: Co do przyklejania tego i owego na skrzydłach, to zanim sobie tam poprzyklejałem, to sobie podziałałem przy kadłubie: Szachowniczki przyklejone, stery z powrotem poprzyczepiane i co najważniejsze, nr maszyny też narysowany, wycięty i przyklejony. Możecie porównać z fotką. Jest prawie, że taki sam. :wink: W tle dolne skrzydło z poprzyklejanymi już dużymi szachownicami. Wyszło całkiem, całkiem... Najlżejszą robotę zostawiłem na jutro: I tyle na dzisiaj.
  11. MareX

    Ogłupianie narodu trwa

    Czytam sobie ten temat od samiuśkiego początku z pierwotnym założeniem, że nie będę się już wychylał, ale nie zdzierżyłem i mam tylko jedno pytanie: to kto wreszcie ten nasz naród ogłupia? Państwo z Tuskiem na czele? Publikatory i media wszelakie? Partie polityczne? Kościół wraz ze swoimi funkcjonariuszami? Czy ktoś inny wreszcie? No, jestem już kompletnie ogłupiony! :crazy:
  12. Karolu! Trwała wojna z nawałą bolszewicką, czerwona hołota zbliżała się do W-wy i tylko cud nad Wisłą mógł uratować nasze nowoodrodzone państwo i zatrzymać to widmo krążące nad Europą, a Ty mi chcesz powiedzieć, że wojacy nie mieli nic lepszego do roboty, jak pucowanie do pełnego glancu naprędce przejętego /zarekwirowanego/ samolotu? Myślę, że wątpię... Dobrze, że mieli czas na jakieś jego przemalowanie. Faktycznie, w "prawdziwym" woju nie służyłem, jeno w "pospolitym ruszeniu" zwanym Studium Wojskowe przy UJ-u, ale coś tam z zajęć typu "malowanie trawy na zielono" doświadczyłem i fajnie było. Arku! Zamieściłem wszystkie dostępne mi fotki obrazków z przypuszczalnym malowaniem tego samolotu. Skoro przypuszczalnym, to i moja fantazja ma tu coś do powiedzenia, bo też i dowolność interpretacyjna ma dosyć szerokie pole do popisu. Tę owiewkę faktycznie przemaluję, a atrapa chłodnicy celowo ma taki kolorek, bo i jeszcze przód kadłuba trochę nim pociągnę. Poza tym koło usterzenia, na jedynej fotce tego samolotu już po jego dostarczeniu na front, widoczna jest plama w innym kolorze i też ją sprubuję nanieść w tym kolorku. Krzyśku! Można śmiało powiedzieć, że cała ta moja "ulepianka", to jedno dziadostwo, bardzo daleko odbiegające od oryginału i już na samym wstępie tego tematu zastrzegłem się , że nie będę z tego robił "iluś tam makiety", a tylko spróbuję poprawić to, co mi się uwidzi i będę miał na to chęci i ochotę. Tak więc jedno "dziadostwo" mniej , czy więcej, zbytniej różnicy nie czyni. Tak mówiąc z przymrużeniem oka, traktuję ten model, jak zabawkę dla wnusia, którą głównie będzie się bawił jego tatuś i jego dziadek, a wnusiowi zupełnie nie przeszkadza z czego są zrobione "rury wydechowe" w tej zabawce. Jedyne co mi sugerował, to mianowicie, abym mu do skrzydeł przyczepił takie klocki z lufami /pewnie najlepiej z Lego?/ i miałby takie działa laserowe, jak pojazdy kosmiczne na "Gwiezdnych Wojnach". Wyobraźnia sześciolatka to nie to samo co wyobraźnia starego zgreda. I bardzo dobrze!
  13. Karolu! Trwała wojna z nawałą bolszewicką, czerwona hołota zbliżała się do W-wy i tylko cud nad Wisłą mógł uratować nasze nowoodrodzone państwo i zatrzymać to widmo krążące nad Europą, a Ty mi chcesz powiedzieć, że wojacy nie mieli nic lepszego do roboty, jak pucowanie do pełnego glancu naprędce przejętego /zarekwirowanego/ samolotu? Myślę, że wątpię... Dobrze, że mieli czas na jakieś jego przemalowanie. Faktycznie, w "prawdziwym" woju nie służyłem, jeno w "pospolitym ruszeniu" zwanym Studium Wojskowe przy UJ-u, ale coś tam z zajęć typu "malowanie trawy na zielono" doświadczyłem i fajnie było. Arku! Zamieściłem wszystkie dostępne mi fotki obrazków z przypuszczalnym malowaniem tego samolotu. Skoro przypuszczalnym, to i moja fantazja ma tu coś do powiedzenia, bo też i dowolność interpretacyjna ma dosyć szerokie pole do popisu. Tę owiewkę faktycznie przemaluję, a atrapa chłodnicy celowo ma taki kolorek, bo i jeszcze przód kadłuba trochę nim pociągnę. Poza tym koło usterzenia, na jedynej fotce tego samolotu już po jego dostarczeniu na front, widoczna jest plama w innym kolorze i też ją sprubuję nanieść w tym kolorku. Krzyśku! Można śmiało powiedzieć, że cała ta moja "ulepianka", to jedno dziadostwo, bardzo daleko odbiegające od oryginału i już na samym wstępie tego tematu zastrzegłem się , że nie będę z tego robił "iluś tam makiety", a tylko spróbuję poprawić to, co mi się uwidzi i będę miał na to chęci i ochotę. Tak więc jedno "dziadostwo" mniej , czy więcej, zbytniej różnicy nie czyni. Tak mówiąc z przymrużeniem oka, traktuję ten model, jak zabawkę dla wnusia, którą głównie będzie się bawił jego tatuś i jego dziadek, a wnusiowi zupełnie nie przeszkadza z czego są zrobione "rury wydechowe" w tej zabawce. Jedyne co mi sugerował, to mianowicie, abym mu do skrzydeł przyczepił takie klocki z lufami /pewnie najlepiej z Lego?/ i miałby takie działa laserowe, jak pojazdy kosmiczne na "Gwiezdnych Wojnach". Wyobraźnia sześciolatka to nie to samo co wyobraźnia starego zgreda. I bardzo dobrze!
  14. Prace przy modelu bardzo powolutku, ale nadal zbliżają sie do nieuchronnego końca. Wszystko co miłe i przyjemne /no, może po za szlifowaniem i wdychaniem niezwykle "ekologicznego" pyłu balsowego/ kiedyś się kończy i tak będzie i tym razem. Tak ten mój "fan modelarski" wyglądał do ostatecznym pomalowaniu i wyschnięciu: Gładziutko, równiutko, ale zbyt błyszcząco, gdyż mój lakierek daje w końcowym efekcie półmat, a przecież prawdziwy samolot tak się nie błyszczał. Więc innym lakierkiem go bardzo delikatnie prysnąłem i przymatowiłem: Teraz już się nie błyszczy, a widać już gotowe kieszenie do wklejenia dzwigarów kadłubowych i miejsca mocowania linek naciągowych. W tych miejscach będą one mocowane "na fest", czyli na stałe. Zrobiłem też olinkowanie usterzenia ogonowego, zgodnie z oryginałem: Nigdy wcześniej nie zajmowałem się "rybaczeniem" :wink: /pardon, Koledzy - wędkarze/, ale wczoraj zagnało mnie do sklepu dla takich pasjonatów , gdzie drogą kupna, zaopatrzyłem się w niezbędne w modelarstwie (!) atrybuty: Czyli: linkę "na suma" fi 0,6 mm oraz klemy zaciskowe. Lineczka doskonale pasuje rozmiarowo, co widać już na usterzeniu, a szybki demontaż olinkowania zapewnić mi ma usilnie myślany i wymyślony "patent", którego prototyp /już przetestowany/ też na tej fotce widać. Zleciłem też w pewnej pracowni reklamowej wydrukowanie mi, przeskalowanych do właściwych rozmiarów, znaków przynależności państwowej mojej maszynki. Zrobiono to skalowanie tak precyzyjnie, do dziesiętnej mm, że aż się nadziwić nie mogłem. Wcześniej sobie to samemu przeliczyłem i wiedziałem , ile szachownice mają mieć wymiaru. Pan robiący ten "projekt" miał mi też wyciąć na ploterze, przeskalowany, ten numerek: aby było wiadomo, że chodzi o maszyne kpt. Ciecierskiego, ale "wziął" i sobie zapomniał. Będę musiał samemu sobie go narysować i wyciąć nożyczkami. Koszta mniejsze, a i będę mógł się sprawdzić w "rysunku odręcznym" :wink: Dla ciekawych, powiem, że zleciłem wydrukowanie po 5 szt szachownic , jedną dodatkową na wypadek "klęski" w ich naklejaniu a Pan zrobił ich o wiele więcej, a całość kosztowała mnie 48,30 zł. W zestawie były też takie "rury wydechowe": na razie wstępnie wycięte i trochę już oszlifowane. Muszę je bardziej upodobnić do rur, ale do oryginału i tak będzie im bardzo, bardzo daleko... Tyla na razie.
  15. A więc oklejanie modelu wreszcie ukończone. Półtorej rolki folii ciemnozielonej niestety nie starczyło mi na całość i trzeba było się posiłkować inną folią, która została z historycznego już modelu. Tak wyglądają oklejone elementy: a tak sam kadłub: Być może miłośnicy piękna, estetyki i nadzwyczajnej staranności, arcydzieła kunsztu modelarskiego w tej oklejance się nie dopatrzą, ale wyszedłem od znanego zapewne wszystkim przysłowia: "tak krawiec kraje, jak materii staje" i aby nie mnożyć kosztów i tracić czas na dostawę właściwej folii, pozwoliłam sobie na tą "niezręczność". Wyszła na razie "papuga": ,która już po pierwszym "rzuceniu farby" zaczyna przypominać "ludzi" :wink: Teraz sobie to wysycha, a ja idę na partyjkę scrabli, ulepszoną o dodatkowy zestaw samogłosek. Cóż za piekne wyrazy teraz wychodzą...
  16. Znowu Heniu przesłał fotki z postępu prac, więc tym chętniej je zamieszczam, abym nie tylko ja miał satysfakcję z ich obejrzenia. Tak Heniu robił owiewki: czyli wiercił dziury fi 20 w pięknych balsowych klockach. I po co Mu to było? A no po to. Ponoć ten kształt ,wg Henia, w zestawieniu z całą dostępną Mu literaturą, najwierniej oddaje istotę sprawy. Jeszcze jedno ujęcie: i "an face": Czekam Heniu na kolejne fotki.
  17. Staszku! Takie samo pytanie zapewne postawiCi też Heniu, ale ja zapytam pierwszy. Skąd masz taką wiedzę i dokładnie odnośnie tego seryjnego samolotu prezentowanego na fotce? Wg mnie, przewody , wszystkie cztery, są dokładnie takie same, ale tej drugiej pary nie widać, jak łączą się one w jeden przewód, bo są za słupkiem. Wiedza moja wynika z tego, że ten seryjny samolot miał w skrzydle 4 zbiorniki i z każdego z nich wychodził przewód. Poza tym rurki dajników ciśnienia statycznego i dynamicznego nie musiały by być wcale takie grube, jak te gumowe przewody przechodzące w rurkę stalową. Stąd moje twierdzenie, że są to przewody paliwowe. Może się mylę i stąd prośba zawarta w pytaniu.
  18. Chwilę trwało , ale już wstawiam fotki , o których wyżej wspomniał Heniu. Proszę bardzo: mechanizm otwierania szyb bocznych. Niby nic, prosta rączka: Drzwi też mają swój zamek i tak jest on zbudowany: Silniczek też zagościł na swoim miejscu: Pasuje, jak by był robiony do tej maszyny. Z boku też jak znalazł: i już z osłoną boczną, dosyć "ciężkawą", ale może posłużyć na doważenie w przypadku takiej konieczności: Ciekaw jestem nad czym teraz Heniu będzie pracował? Myślę, że wkrótce nam to przedstawi.
  19. Otóż wziąłem się wczoraj za oklejanie górnych powierzchni modelu. Do dyspozycji miałem 1,5 rolki folii, z których to już góry czterech lotek okleiłem folią z tej połówki rolki. Wszystko było wizualnie ok, ale oklejanie skrzydeł zacząłem od nowej rolki i też było fajnie. Wcześniej pogadałem "chwileczkę" z Kol. Arkiem, który udzielił mi cennych uwag na temat oklejania folią na łukach, a takie miałem przed sobą w ilości 4 sztuk. Zaznaczam, że po reaktywacji jest to moja czwarta praca z folią, a ostatni raz to robiłem oklejając skrzydła Jungmastera jakieś 2 lata temu. Dzięki radom Arka i bardzo uważnym posługiwaniu się opalarką, aby pozbyć się nadmiaru folii na tych łukach, osiągnąłem taki rezultat: co jak dla mnie jest zupełnie zadowalającym efektem i w zupełności mnie satysfakcjonuje. Kiedy już okleiłem cztery końcówki płatów, stwierdziłem, że centropłat idący pod kadłub okleję sobie z tej drugiej rolki. Po przyklejeniu folii, stiwerdziłem, że jest to zupełnie wnny kolor, co w pełni uwidoczniło sie w zestawieniu ze sobą tych dwóch folii. Tak to wyglądają te rolki i oklejone płaty w świetle lampy błyskowej: Lampa szczególnie uwidacznia tę różnicę, ale też i gołym okiem w świetle jarzeniówek było widać różnicę między lotkami a resztą płata. No to sobie przemalowałem lotki i tę część podkadłubową osiągając prawie idealną zbieżność kolorów, co może widać w świetle dnia na tej fotce: Widoczna lotka jest tylko raz delikatnie napylona i jeszcze poprzedni kolor wychodzi spod lakieru, którego puszkę też widać. Delikatne napylenie lakieru nadal zachowuje fakturę płótna i nie sądzę, aby znacząco wpływało na ciężąr całości. Tyle na razie, teraz obrazki w temacie Henia.
  20. Wczoraj udało mi się skończyć oklejanie całej spodniej powierzchni modelu. Wyjąłem też ośki usterzenia poziomego, co nawet nadspodziewanie łatwo poszło. Oklejając kadłub będę chciał też rozczepić usterzenie pionowe. Samo oklejanie przy pomocy małego żelazka z regulowaną temperaturą też nie stwarzało większych problemów. Musiałem jedynie łapać kilka zewnętrznych punktów na obwodzie oklejanego elementu i dopiero póżniej "prasować" całość. Ważna jest też sama temperatura oklejania, gdyż przy zbyt wysokiej, ulega roztopieniu faktura płótna, co razi oko na zielonych powierzchniach. Jedną z lotek tak w jednym miejscu zbyt mocno przygrzałem, ale chyba mi to ujdzie na sucho. :wink: Teraz zielone powierzchnie i będzie koniec tej roboty.
  21. To właśnie Arku jest Solartex, ale nie mam pewności czy "linen", czu też "kolor naturalnego płótna". Jakiś taki beżowo-żółtawy, w świetle lampy aparatu mocno zafałszowany, ale prześwituje i tyle. Nie będę na niego patrzył od spodu, a w powietrzu i tak nie będzie widać. :wink:
  22. Witaj Jurku! Nie powiem, zaskoczyłeś mnie swą pamięcią, zresztą bardzo miło. Sprawa się tak "ma cała", że aby zrealizować swój "model życia", jak nazwałem nieskromnie ten projekt z CSS-em, potrzebuję jeszcze się wiele, wiele "naumieć". Stąd ta moja sklejanka pt. SE 5a i conajmniej jeszcze dwa inne modele, które muszę "popełnić", aby zabrać się za CSS-a. Powoli też zbieram dokumentację do zbudowania CSS-a i już też trochę tego udało mi się uzbierać. Modele "pomiędzy" nie będą już takie prawie gotowe, jak ten powyżej relacjonowany, ale lepione od podstaw, tzn. wszystkie elementy będę sam "produkował" i nast. scalał je w całość. Planów, takich do realizacji, mam sporo i mam z czego wybierać, ale tak na dzisiaj, po głowie mi chodzi realizacja Nieuporta 11 "Bebe", Fokkera DR I, którego to mam dwa różne plany w skali 1:4, czy wreszcie Sopwitha Camela, którego aktualnie buduje Kol. Arek. To jednak przyszłość i kolejne zimy spędzane w "modelarni". Niżej obrazki początków oklejania modelu: Widać, że idąc za radą życzliwych autentycznie Kolegów, zdecydowałem się na wyjęcie osiek zawiasów i oklejenie lotek oddzielonych od skrzydła. Faktycznie , bardzo dobrze mi się je oklejało i samo skrzydło też jest o wiele prościej oklejać. Pozostaje teraz spód drugiego skrzydła i spód kadłuba, a później już reszta "na zielono". Głupio trochę, że przez tę folię widać wszelkie przebarwienia drewna, ale taką miałem i taka też , trzeba się przyznać, mniej kosztuje w stosunku np. do Oracovera. Tyle na razie.
  23. Spełniając z największą przyjemnością prośbę Henia, wstawiam kilka nadesłanych mi dzisiaj przez niego fotek. Nie potrafiłem mu pomóc w problemie z tym Fotobucketem, więc inaczej podeszliśmy do problemu i też fotki będzie widać. Oto one i mój skromny komentarzyk, bo jest co podziwiać , komentować i się dziwić -dlaczego ja tak nie potrafię? Najpierw półki pod serwa, dźwignie i całość rozwiązania: Rozwiązanie całkowicie wymyślone przez Autora, bez fabrycznych "gotowców", jak w moim modelu, czysto i fachowo posklejane i tyko ta dzwignia! :cry: Heniu! Błąd , fatalny błąd , conajmniej ze 2 mm odsadzona od osi obrotu lotki. No wiesz, toż to zupełnie niezgodne z zasadami sztuki modelarskiej, nie możesz tego nikomu pokazać, a już na pewno model nie będzie ci poprawnie latał!!! Popraw to koniecznie, no, żeby mi to było ostatni raz! :wink: Na sario natomiast nowy nabytek Henia, silniczek, jaki też jest w moim posiadaniu: I porównanie z takim samym, a jednak nie takim samym: Tutaj Heniu silniczek wejdzie ci całkowicie pod maskę i będzie, jak od "tego". Mój wymagał "drobnej" przeróbki o te dodatkowe 4 cylindry, ale też i w założeniu ma napędzać inny model. Teraz opisywana przez Henia cała "druciarnia", którą "wziął i zrobił": Wszystko to ma sens i jest dobrze koncepcyjnie przemyślane, a stopień ugięcia amortyzatora obliczony jest teoretycznie i podparty badaniami doświadczalnymi na specjalnym stanowisku, gdzie mierzona jest siła nacisku /masa modelu w funkcji szybkości zetknięcia z ziemią/ oraz mierzony jest zakres ugięcia sprężyn składających się na "bebechy" amortyzatora. Nie wiem, czy dobrze wyjaśniłem sposób pomiarów tej zależności, ale wspominałem już, że "fiza" nigdy nie była moją mocną stroną. Wolałem pisać wypracowania z "polaka"... Teraz widoczki tego, jak się to ma w szczegółach i w "kupie": czyli uchwyty do noszenia skrzydła podczas montażu i demontażu samolotu, "druciarnia" już na modelu i płoza ogonowa: Wreszcie cały model na dzień wczorajszy wraz z wiernym strażnikiem "dzieła Pana": Tyle fotek na dzisiaj. Mam nadzieję, że kolejne Heniu znowu szybko nadeśle.
  24. A więc sklejanka pt. SE 5a gotowa do oklejania. Ten tydzień, jako, że u nas ferie w szkołach /w przedszkolach też/ upłynął mi także na zabawach z wnusiem i przy modelu działałem bardzo okazjonalnie. Przemalowałem podwozie i zastrzały, po zmyciu "do spodu" poprzedniego malowania, gdyż po pooglądaniu sobie wszystkich dostępnych mi obrazków, stwierdziłem, że z wyjątkiem jednego samolotu, wszystkie inne maszyny te elementy miały malowane w kolorze przeważającym w całości malowania. Stąd też moja decyzja przemalowania. Sprawdziłem działanie odbiornika i serw i wszystko jest ok. Zrobiłem też przeniesienie napędu na górne lotki i tak sobie to jest: W ten zupełnie prosty sposób model z wyjątkiem oklejenia jest praktycznie gotowy: W międzyczasie drogą kupna na aledrogo stałem się "szczęśliwym posiadaczem" wagi "rybnej", elektronicznej, a jakże, made in CPR, za CAŁE 6,99zł. Oczywiście przesyłka kosztowała mnie 15 zł, ale niech będzie, że produkt kosztował 6,99. Załączone były też sprawne bateryjki i mogłem sobie zacząć wreszcie ważyć, co mi się tylko pod rękę nawinęło. Tak to "cudo" wygląda: A więc i modelik w takim stanie został zważony: Tutaj wisi mi na paluchu, ręce mi się telepią, ale własnym oczętom nie wierzę!!! Położyłem na modelu, założyłem okulary i faktycznie widzę 3,86 kg. No nie... rewelka, jak mawiają u wnusia w przedszkolu. Zobaczymy, ile nabierze wagi po oklejeniu i ostatecznym wykończeniu, tzn. po założeniu tłumika, śmigi , itd. W sumie nie jest źle, myślałem, że będzie gorzej. Tyle na razie.
  25. I tu Armandzie trafiasz w "samo sedno tarczy". Świadomość faktu , że coś odbiega od poprawności, nie jest równoznaczne, z tym , że to coś będzie źle działało. Toż to tylko dzwignia dwustronna. Ramię x siła = masa /?/ {zaznaczam, że z fizy zawsze miałem ledwie dost. } Co do zawiasków, dajmy spokój. Jak się wezmę za oklejanie, to złożę dokładną relację, aby młodzież wiedziała, jak robić nie należy. Zapałów czy chęci pedagogicznych też nigdy nie przejawiałem, a z patrzenia na obrazki chyba jeszcze nigdy nic dobrego nikt się nie nauczył. Ostatnio, kiedy wnusio odwiedził mnie w "modelarni", to dałem mu w ręce piłkę do metalu, wziąłem kawałek sklejki budowlanej, narysowałem kreskę, wsadziłem w imadło i pokazałem, jak prowadzić brzeszczot wolno i dokładnie po kresce. Piłował /ciął/ aż miło! W ten sposób może coś się nauczył. Praktyka czyni mistrza i m.in. stąd ta moja kolejna "sklejanka" pt. SE 5a.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.