Skocz do zawartości

MareX

Modelarz
  • Postów

    2 256
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Treść opublikowana przez MareX

  1. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Kłaniam się wszystkim , padając uniżenie do nóżek! No więc zacząłem budowę. Nie wiem jeszcze czy na poważnie, czy też tylko tak dla hecy. Ale od początku. Podjąłem "męską decyzję" o tym, że jednak będę posługiwał się jako planem głównym, tym mianowicie, który to onego czasu Irek był tak łaskaw mi przesłać w formie papierowej, i który to z początku wydawał mi się zbyt trudny. Uważałem, że nie te zdolności, nie to doświadczenie, o umiejętności czytania planów nie wspominając. Kolejny raz pomierzyłem posiadane plany, poporównywałem z wymiarami oryginału i wyszło mi, że jednak ten plan od Irka jest zdecydowanie bardziej bliższy prawdy, czyli jest lepiej narysowany. Jest za to bardziej rysunkowo uproszczony od tego drugiego planu i wymaga większej fantazji twórczej,oraz wyobraźni przestrzennej. A z tym od zawsze było u mnie nie najlepiej...Ale powiedziałem sobie, nic to i ponoć nie święci garnki lepią , więc i ja spróbuję. "Jak zrobiłem, tak postanowiełem" , jak mawiał mój synek. W sobotę zacząłem skanować wręgi z posiadanego planu, a nast. je sobie w skali 1:1 wydrukowałem. Następnie nakleiłem je na odpowiednią sklejkę, sprawdziwszy uprzednio ich symetryczność i zdodność z planem. Było nieźle więc wręgi powycinałem i zacząłem je dopasowywać do głównych listew. Zeszło mi na tym całe wczorajsze popołudnie, a i dzisiaj jeszcze trochę nad tym popracowałem. Taki na razie z tego efekt: czyli główne wręgi wraz z listwami i płytą, która będzie też stanowiła łoże silnika , już wstępnie poskładane. Do tej głównej "podłogi" wykonanej z lotniczej sklejki 5 mm musiałem od razu przymierzyć posiadany silniczek, który z myślą o tym modelu, nie tak dawno zakupiłem od jednego z naszych forumowych Kolegów. Tak się ten silnik lokuje: Całkiem fajnie i chyba da się nad nim zrobić imitację silnika Mercedesa, którym był napędzany oryginał. Muszę też zrobić w tej "podłodze"otwór do wyprowadzenia w dół kadłuba rurki, najlepiej takiej giętkiej metalowej. Tylko gdzie taką dostać? No i tak to z góry, jeszcze bez tego otworu sobie siedzi: Będę teraz myślał nad innymi elementami tego przodu kadłuba. No to tyle na dzisiaj.
  2. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Najpierw Irku dzieki za przesłany plan, ale jak czytałeś powyżej, nie jest to plan do samodzielnej budowy modelu, a plan montażowy z angielskiego tartaczka. Dobra jest i się cieszę, że go mam. Co zaś do żeberek to dwóch kolegów zadeklarowało mi swoją pomoc w tym temacie i o rezultatach tej pomocy nie omieszkam napisać. Na razie skrzydła odstawiam na plan dalszy i zaczynam mysleć o kadłubie.
  3. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Dostałem dzisiaj od Irka przedstawione tu przez Niego kolejne plany Fokkerka, które natychmiast poleciałem sobie odbić na ksero wieloformatowym i mimo, że wydałem na tę przyjemność całe 36 zł, efekt mnie nie zadowolił. Poglądowo super widoczki, ale cóż z tego, skoro są to plany montażowe z gotowego "tartaku", na dodatek arkusze są odrobinkę przeskalowane w górę, jak również względem siebie nie trzymają wymiarów. Szkoda, ale jakiś dodatkowy pogląd na sprawę mam, czyli mówiąc językiem naszych wybitnych polityków: "dodatkową wiedzę posiadam". Pozawracałem też głowę naszemu koledze forumowemu - Wojtkowi, który zagadnieniu żeberek obu płatów ma się przyglądnąć, w swej łaskawości, przez pryzmat posiadanego programu "Profili" . Ja dla kolejnych doskonaleń moich "umiejętności kreślarskich" odrysowałem sobie poszczególne żeberka z "Planów Modelarskich", gdzie sa one ładnie zobrazowane w skali 1:15. Zrobiłem z tego skany, zapisałem w JPG oraz BMP i próbowałem to powiększyć o 3 razy, czyli 300%, aby wyjść na interesującą mnie skalę 1:5, ale niestety byłem już na to zbyt "cienki Bolek" i może ktoś z Kolegów podpowie, jak to zrobić? Na razie więc sobie na próbę taki skan wydrukowałem, ale uzyskałem dokładny rozmiar rysunku, z którego to skopiowałem. I tyle na dzisiaj.
  4. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Dzieki za zaproszenie Wojtku. Mam nadzieję, że wkrótce się zobaczymy. Własnymi rękami /rencamy?, rękoma?- stale z tym problem, trzeba by się chyba wrócić do "gimbusiarni".../ wyrysowałem żeberka górnego płata i choć tak "na oko" nieźle mi to się wyrysowało, to mam jednak niedosyt perfekcji i obawy, jak to po wycięciu z balsy bedzie w rzeczywistości składało się na ten płat. Dzisiaj popracuję nad żeberkami dolnego skrzydła. Mam już także dobrane część listew na dźwigary i na kadłub, ale bez dodatkowych zakupów się nie obejdzie.
  5. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    No, ciekawy ten planik przedstawiony przez Irka. Nowe, inne rozwiązania w stosunku do dwóch , jakimi dysponuję. Jestem aktualnie przy żebrach obu płatów i przymierzam się do rysowania poszczególnych żeber, jako że każde z nich jest inne od poprzedniego. Program "Profili" pewnie załatwił by ten problem w sekundę-pięć, ale jeszcze wersji roboczej się nie dorobiłem, więc trzeba metodą tradycyjną. Profile płatów wziąłem z tego planu, gdzie spływ jest ze sklejki , bo tam i profil bardziej podobny do oryginału, a i bardziej "wolny" w lataniu. Co do skalowania - Arku - planów do "ćwiartki", to jak na razie ten model w zupełności zaspokaja moje ego i jest wystarczająco wielgachny. To będzie największy z modeli, jakie mam do tej pory i sama cięciwa górnego płata - 31,5 cm, mówi sama za siebie. Ale to nie wyklucza tego, że kiedyś w przyszłości nie zrobię sobie jakiejś "ćwiarteczki". Wiesz o czym mowa , a i CSS-13 czeka na realizację, jako że motorek do niego też cierpliwie czeka. Ale najpierw to "brzydactwo", a później się zobaczy.
  6. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Ponoć od przybytku głowa nie boli, więc daj jakiś sygnał Irku na PW i pewnie znowu dobijemy targu.
  7. Przyszła wreszcie kolej na następny projekt i powoli zaczynam przymierzać się do konkretów. Najpierw jednak , jak to w życiu bywa, miałem dylemat, który z interesujących mnie samolotów wybrać do realizacji. Może ten, myślałem: ale nie, bo rozpoczyna jego budowę Kol.Jarek z Radomia. Może więc ten: Też nie, bo chociaż mam dwa plany, to ten lepszy /w mojej ocenie/ jest jak dla mnie zbyt trudny. No to jednak ten: Samolot jest tak brzydki w istocie, że w tej brzydocie jest dla mnie przepiękny. Ma w sobie wszystko to, co w starych samolotach mi się podoba. Tę wojenną prostotę linii i wykonania, a zarazem nadzwyczajną skuteczność w celu, dla jakiego został stworzony. Mam dwa rodzaje planów modelu tego samolotu w skali 1:5. Oba powstałe w Anglii, a udostępnione mi przez naszych forumowych Kolegów, czyli Irka z 3 City i Sławka - "Sławomira", tu z Krakowa. Oba mają swoje "zady i walety", jak zawsze to bywa, ale ważne, że je mam. Wielkie dzięki raz jeszcze Wam - Koledzy! Oba z tych planów są dobre, może ten od Sławka nawet lepszy /jak dla mnie/, bo wydaje się być lepiej opracowany dla takiego początkującego "zlepiacza", jakim jestem. Tak te plany się do siebie mają: Na dole leży ten od Irka. Wymaga dobrej umiejętności czytania takich planów i chyba zdecydowanie większego doświadczenia, niż to, jakie ja posiadam. Do realizacji projektu wg tego planu przydała by się tokareczka, a taką , niestety, nie dysponuję. Tak się mają płaty: gdzie ten u góry od Sławka jest łatwiejszy w zrozumieniu i np. lepiej oddaje nakładkę sklejkową na krawędzi natarcia do pierwszego dźwigaru. Za to wymaga on od budowniczego zastosowania na spływie drutu lub cienkiej rureczki, a na to chyba ja jestem "za cienki". Drugi plan załatwia to prosto przy pomocy sklejki 1 mm i tak też chyba zrobię. No i np. usterzenie poziome: Od Sławka typowo konstrukcyjne, od Irka z wypełnieniem balsowym, ciekawe, co mi się bardziej spodoba... No i zebrana do tej pory literatura i dokumentacja: Te "Fokkery w akcji" to od Kolegi Daniela /jeszcze raz dzięki Danielu!/, gdzie jest cała mnogość wzorów malowania tych maszyn, nie mówiąc o innych fajnych fotkach. Bardzo pouczające są "Plany Modelarskie". No, nic tylko zakasać rękawy i robić! Ale powolutku, bo pożaru nie ma i muszę najpierw dokładnie te plany przestudiować i pojąć "co autor miał na myśli" rysując to czy owo. Czyli tradycyjnie - CDN.
  8. .Bardzo Wojtku dziękuję za tę poglądową i pouczającą lekcję. Moja owiewka do Jungmastera ma wg planu 12,5 cm szerokości w rzucie płaskim. Wyciąłem ją tak, jak na obrazku, z pleksi 0,9 mm /bo taką mam/ i zastanawiałem się nad jej zamocowaniem. Przedstawione przez Ciebie rozwiązanie chyba w mym modelu nie wchodzi w rachubę z uwagi na rozmiar owiewki oraz konstrukcję kadłuba, którą stosując Twój patent, musiałbym naruszyć. Wymyśliłem sobie coś takiego: co po wywierceniu dziurek pod malutkie wkręty do drewna i osadzenie na żywicy , powinno wg mnie spełnić swoją rolę. Reszta to maskowanie przez zrobienie pseudoramki z jakiejś folii. A może po prostu użyć fragmentu butelki po wodzie mineralnej? Problem stanowi to wygięcie tej pleksi wg żądanego promienia. Muszę poszukać chyba czegoś metalowego, bo pod opalarką jest cieplutko i kopyto ze styro mogło by się chyba stopić. Może u żony znajdę jakiś garnek... , a może ten PET będzie faktycznie lepszy? Już ogladam butelkę po "Muszyniance"...
  9. Jak Wojtku gniesz te wiatrochrony i jak je mocujesz? Co to za pasek je mocujący? Napisz coś o tym, a nawet zademonstruj.
  10. MareX

    se 5 1/4 dbsport&scale

    Ja, będąc na Twoim miejscu Arku, podzielił bym taki plastilowy element, jaki pokazałeś, na cztery oddzielne części. Owiewki jako dwie części i pokrywę zaworów jako część trzecią , ciętą tak, jak idą te trzy śruby ją mocujące ją w oryginale. W tem sposób miałbyś owiewki z zapiłowanymi na ostro brzegami, oraz blok i pokrywę, którą ja oddzieliłbym od bloku blaszką wystającą poza dotychczasowy obrys i na tej blaszce zrobił bym te trzy śrubki oraz - oczywiście - te trzy z drugiej strony, teraz niewidoczne. A do bloku będziesz przecież musiał domontować jeszcze rury kolektorowe, a i o świeczki zapłonowe możesz się postarać. No, możliwości i pole do popisu masz nieograniczone.
  11. Raz Marek, raz Andrzej, ale co mi tam... Może być! Może być też i Maciej, bo tak mi na drugie. Nie o tym jednak chciałem. Coś m i świtało w łepetynie, że kiedy przelatywałem przez listę Twoich modeli Ryszardzie, tych w "hangarze", jeszcze jeden model wydawał mi się znajomy. Wszedłem w "hangar" jeszcze raz i bingo! Piper J-3 ze Svensona. Był to mój pierwszy model ulepiony z tego tartaku, po reaktywacji w lepieniu modeli, czyli ok. 6 lat temu. Faktycznie załączone w zestawie "deski" były fatalne, a przede wszystkim ciężkie. Do tego moje lepienie całości żywicą dało w efekcie niebotyczny ciężąr całości i przy silniku MVVS 6,5 cm3 nie chciał wcale latać, a raczej podlatywał dokładnie jak motylek. Po założeniu do niego silnika 2x większego /MVVS 13 cm3/, zaczął latać, ale z prędkością Messerschmita, a przy mniejszej prędkości w zakręcie wpadał sobie normalnie w korkociąg. Straciłem do niego całkowicie serce i w efekcie zawisł pod sufitem w pokoju wnuczka, gdzie wisi do tej pory. Mam jeszcze innego Pipera - makietę L-4H, ale to już inna historia, też zresztą - tu na forum - opisywana.
  12. No, teraz Ryszardzie wszystko widać i nawet się okazało, że mamy także drugi taki sam model. Jest nim "Duke", z tym, że mój był budowany w oparciu o tartaczek firmowany przez "Svensona" i na poprzednim naszym forum chyba była relacja z jego budowy. Do tej pory jest w użytkowaniu i doskonale się sprawuje. Zobaczymy , jak to będzie z tym Ryanem, a co do konstrukcji skrzydła, to zaszło małe nieporozumienie. Oba nasze modele miały /mój tak ma/ oryginalnie skrzydło styropianowe, a Ty zbudowałeś nowe, konstrukcyjne. Być może ja także będę musiał takie zrobić, ale to się okaże "w praniu".
  13. Bardzo serdecznie dziękuję Koledzy za udzieloną podpowiedź w sprawie tych owiewek i dodatkowej amortyzacji. Model wisi i nie chce mi się go na razie zdejmować, ale bliżęj wiosny go zdejmę i wtedy zrobie to, co mi radzicie. Na razie posprzątałem "modelarnię" i rozłożyłem to, co ma być kontynuowane. A Twojej stronki Ryszardzie nadal nie mogę zobaczyć na swoim kompie. Szkoda.
  14. Dobrnąłem prawie do finału. Pozostaje jeszcze wykonanie tego zewnętrznego zasilania świecy oraz powtykanie kabli serw do odpowiednich gniazd w odbiorniku i będzie można regulować motor i myśleć o oblataniu modelu. Ale to dopiero na wiosnę, a do tej jeszcze, ho, ho.... Na razie więc galeryjka fotek z aktualnym widokiem modelu: I w ten prosty sposób model powędrował pod sufit, gdzie będzie czekał tej wytęsknionej wiosny: Czyli cdn, chyba że wcześniej będzie ten koniec wszystkiego..... A kiedy to nie nastąpi, będę się brał za następne "cudo" , czekające w kolejce.
  15. Najpierw prośba: oto fotka ściągnięta ze sklepu Pana Radka i zapytanie; jak to "coś" podłączyć do drugiego kabla będącego drugim biegunem zasilanej świecy? Już kiedyś to zagadnienie się pojawiło, ale chyba wtedy też nie dostałem odpowiedzi, rozjaśniającej mi ten problem. I kolejne fotki z postępu prac. Przestawiłem pakiet zasilający w możliwie najdalszy punkt dorobionej półki, ale być może nadal będzie to zbyt mało i albo trzeba będzie jeszcze raz go montować, albo dodać trochę ciężaru na ogon. Ta dociskająca płytka z pleksi też tylko tymczasowa. Założyłem także wężyki instalacji paliwowej i jeszcze ten zaworek do tankowania z zewnątrz trzeba będzie umieścić gdzieś na masce: Przygotowałem też obie kabiny dla posadowienia w nich ucznia-pilota i p. instruktora: "Zegary" też gotowe: No i tyle na razie.
  16. Przez te kilka ostatnich dni, nic innego nie robiłem, tylko zmagałem sie z mocowaniem tej nieszczęsnej maski silnika. Pierwej jednak zrobiłem półeczkę do zamocowania zbiornika i pakietu zasilającego. Tak mi to wyszło: Pakiet jest jeszcze luźno przymocowany, bo nie wiedziałem , jak się ma wyważenie modelu. Zbiornik już na trwałe siedzi na swoim miejscu. Odbiornik przymocowany na rzepie, ale będzie jeszcze dodatkowo przytrzymywany. Kombinowałem, przymierzałem, wreszcie przycinałem maskę, aby ten tłumik jakoś się wpasował. Mimo ponownego pobytu u spawacza i dodatkowego gięcia kolektora, tłumik nie chciał się nijak mieścić pod maską i po wycięciu sporej dziury, tak to teraz się ma: Mogło by być lepiej, gdyby ta rurka kolektorowa zaginała się tuż za częścią gwintowaną, albo gdybym ją przeciął i odpowiednio ponownie pospawał, ale co mi tam, w bryle prawie, że się mieści : , a tak "wogle" /jak raczy mawiać "Najwspanialszy Pan Prezes"/ i tak to będzie zawsze "prawie, że półmakieta" i oby tylko zechciała latać... Wziąłem więc ten model i poskręcałem w całość i tak osiadło to na podłodze: wraz ze znakami i napisem, który był zdublowany, w przeciwieństwie do gwiazd, które dorobiłem i od spodu też przykleiłem. Model stoi na kołach wreszcie dobrych /jak sądzę/ o średnicy 76 mm. Tak to teraz wygląda do góry kołami: Kiedy stał na ziemi dokonałem też pomiaru wagi tej całej "półmakiety" Tyle wyszło: czyli mieszczę się w przewidywanej wadze , która ma się zawierać w przedziale 2,7 - 2,8 kg. I tyle tego na dzisiaj, chyba już mi się nie chce nic przy tym teraz dziubać.
  17. Tak, jak powiedziałem, kilka fotek z dalszych prac. Tak prezentuje się motorek tymczasowo przytwierdzony do "domku". Przykręcony też tłumik na oryginalnie ukształtowanej rurce kolektorowej. Połączenie napędu przepustnicy już zrobione na gotowo i aż się sam sobie nadziwić nie mogę, że tak udało mi się trafić z otworem na grodzi ogniowej. a tak wygląda ten napęd od strony serwa: Przymierzyłem też maskę, tak wyglądającą od przodu: i było by dobrze, gdyby nie ta rurka - kolektor wydechowy: , która znowu wymagała podgięcia. Poprzednio giąłem już taką samą rurkę przy pomocy prostego narzędzia i nawet radziłem jednemu z Kolegów , jak to zrobić. Niezbyt mnie posłuchał i może dobrze, bo swoją rurkę sobie złamał i miał w ten sposób sztuk dwie: Taki to i przyrząd: dwa pręty, dwie rurki plastikowe coby w rączki nie parzyło i kawałek drutu ugięty na wzór. A tak w całości przed wyjazdem do spawacza: i za chwilę taki efekt gięcia, po miejscowym podgrzaniu do czerwonej czerwoności: No i już znowu przy motorku: oraz wstępne przyłożenie maski, aby zaznaczyć ile i gdzie trzeba w masce wyciąć: Tyle na razie, idę do modelu znowu coś podłubać.
  18. Ryszardzie! Dzięki za uwagi, ale link do Twojej strony nie pokazuje jej, a stronę serwera, na której ma ona się znajdować. Chciałem pooglądać Twój model, ale się nie dało. Co do mojego modelu, to wydaje mi się , że jest on już poprawioną wersją /nowsze wydanie/, gdyż płat jest właśnie dokładnie wykonany tak, jak napisałeś, czyli styropian kryty balsą. Dlatego też musiałem wklejać te bukowe kołeczki w miejsca mocowania naciągów. Zdaję sobie sprawę z niedoskonałości konstrukcyjnej takiego , a nie innego rodzaju podwozia, ale przy naszej częstotliwości latania, model będzie głównie wisiał sobie u sufitu i będzie służył do oglądania go od spodu. Tak, a,propos: czy może ktoś podrzucić wiarygodny sposób oznakowania tego samolotu? Mam obrazków z tym typem bądź ile, ale każdy inny. A to znaki i napis "US ARMY" na górnej powierzchni płata, a to na dolnej. Albo bez napisu, albo bez znaków i bądź tu mądry... Wieczorkiem dam nowe fotki z prac przy mocowaniu silnika i maski.
  19. No, fakt! Zaszalałem, jak młody zajączek w kapuście, ale takie miałem "na stanie", a o jeszcze większych bezustannie myślę.
  20. Znowu troszkę posunąłem się w tej składance i dzisiaj udało mi sie model postawić na swoich kołach: Skleiłem też częściowo "domek" dla zamocowania łoża silnika i przykręciłem go do kadłuba: Na tej fotce widać mocowanie skrzydła do kadłuba i jeszcze te małe kółeczka, które zamieniłem na nieco większe, bo z fi 55 na fi 60. Zmieściły by się pewnie takie fi 80, ale to już była by przesada, choć do startu z trawki by były. Teraz bawiłem się ze zrobieniem olinkowania od spodu płata i zamalowałem to, co nie było żółte: W głębi za płatem widać silniczek, ale nie ten nowy ,70 OS Max, a używany już z pełnym powodzeniem w moim "Canarze" ASP ,51, bo też i taki silnik do tego modelu zaleca producent, a ta ,70-tka jest zbyt duża j za ciężka. Trzeba będzie dokupić taki sam silniczek do "Canara" i może ma ktoś taki motor na zbyciu? Teraz jeszcze zamocowanie silnika, maski i prawie będzie.
  21. Znowu trochę udało mi się posunąć tę układankę i takie teraz efekty: Zrobione napędy usterzenia, zgodnie z instrukcją, która była w pudełku, ale też trochę poprawione rozwiązania, bo takie wydały mi się lepsze. Tak widać mocowanie napędów od strony dziobu: ,a tak od strony tułu modelu: Napęd steru wysokości jest realizowany poprzez popychacz drewniany, z przodu, od serwa przedłużony drutem szprychowym, a od dyłu ten pręt drewniany przechodzi w dwa popychacze z drutu, które były załączone w zestawie. Aby trzymały one określony kąt , musiałem dobudować na końcu tego drewnianego popychacza spec. łoże ustalające te druty. Częściowo zespoliłem je z konstrukcją, kawałkiem załączonej osłonki termokurczliwej, a częściowo przy pomocy taśmy izolacyjnej. Po wyprowadzeniu drutów przez nacięte w kadłubie szczeliny, nakręciłem na gwintowane końcówki, załączone plastikowe snapy i połączyłem z dzwigienkami z własnych zapasów. Napęd steru kierunku wymyślono za pomocą załączonej plecionej linki stalowej, z której będę też na koniec robił olinkowanie. Ster kierunku działa elegancko, jak zresztą i ster wysokości. Przez jedną z naciętych szpar wyprowadziłem antenę odbiornika, zresztą wcześniej odkupionego od jednego z naszych Kolegów forumowych. Ster kierunku jak i wysokości osadziłem na tych "fizelinowych" zawiaskach i też powinno być dobrze. Tak wygląda teraz usterzenie prawie na gotowo, bo muszę jeszcze zamalować to, co nie jest we właściwym kolorze. Osadziłem też serwa, w przygotowanych już przez producenta gniazdach, i połączyłem je z napędami sterów. Serwo po prawej na fotce, będzie sterowało gaźnikiem. No i na koniec widok na pozostałą część "przedziału maszynowni", w której już wstępnie wsadzony załączony zbiornik. Muszę zrobić półkę na zamocowanie odbiornika i pakietu zasilającego, a później już tylko zamocowanie silnika i osadzenie maski. No i tyle na dzisiaj, czeka lektura zaległych trzech gazetek.
  22. Fakt, Tomku! Zapewne ten rozmiar jest przewidziany do startu z asfaltu czy betonu, a nie z trawki. Zobaczymy, jak to będzie w praktyce, a zawsze nieco większe będzie można mu wsadzić. Wczoraj nic nie robiłem, bo "wsysła" mnie książka - kryminał pt. "Wygrana". Dzisiaj może znowu coś to składanie popchnę do przodu.
  23. Składam to cudo, krok po kroczku i zaczyna być podobne do modelu. Pierwsza przymiarka skrzydła do kadłuba z już na stałe zmontowanym podwoziem z owiewkami: oraz rzut boczny A po odwróceniu na plecy: I tu specjalne podziękowania dla Arka, na zwrócenie mi uwagi na głupstwo, które mogłem popełnić sklejając razem dwie połówki skrzydła bez wcześniejszego wyprowadzenia przewodów od serw specjalnymi otworami w górnej powierzchni płatów. Tak to teraz wygląda: Widać też kołki w skrzydle, do których będą przykręcone mocowania olinkowania. Wszystkie te innokolorowe miejsca będą zaklejone folią. Tyle na dzisiaj.
  24. Wczoraj trochę popracowałem nad napędem lotek. Zrobiłem drobne gniazda na serwa oraz wykorzystałem mocowanie plastikowe dla serw standartowych, dla przykrycia tych otworów. Źle sobie przyciąłem jedną z tych klapek, ale dokleiłem paseczek i już jest dobrze. Tak to było przed zmontowaniem: Założyłem też dzwigienki na lotki, tym razem możliwie najbliżej osi obrotu: i tak to też jest w całości: Te miejsca po kołkowaniu zawiasków zostaną zaklejone folią w tym samym kolorze, gdyż lakier niby o tym samym numerze: RAL 1021, na folii bardzo się odróżnia, a na plastiku klapki jest idealnie ten sam odcień. I pierwsza przymiarka skrzydła do kadłuba: A nast. włożyłem druty podwozia w przygotowane miejsca i na nie załączone w zestawie owiewki goleni: I tyle na dzisiaj.
  25. Oczywiście Wojtku zapraszam. Zawsze jestes mile widziany, ale gdybyś się wybierał, pierwej tyrknij, tak abym był na miejscu. Arku! To najpierw ma być poskładane, w miarę sensownie, w jedną całość, a później ma ewentualnie polecieć. A jak często latają moje modele - sam wiesz i żadnych "kombatowych fikołków" one nie uskuteczniają.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.