W miniony piątek, powracałam autobusem po wykonaniu zakupów na lokalnym bazarku. Obok mnie stało kilka dziewczyn i dyskutowały czy się zaczczepią czy nie. Postanowiłam włączyć się w ich rozmowę.
Zadałam pytanie, ile z ich kolegów/koleżanek zachorowało, ile wylądowało w szpitalu i ile zmarło?
Czy w związku z odpowiedzią jaka się pojawiła, wciąż dostrzegają zasadność prowadzenia dywagacji w swoim gronie, czy się szczepić… Niech podejmą decyzją, lecz nie kierując się emocjami oraz racjonalną.
Zmieniając nieco temat, wolę nie ubogacona w podane w zastrzyku RNA, hasać sobie na rowerze, nie stresując się słońcem i tworzyć na skórze witaminę D, niż stresować się takimi jak poniższy oraz przyszłymi, newsami: https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-koronawirus-chiny/aktualnosci/news-ozdrowiency-i-zaszczepieni-nie-powinni-sie-opalac-nowe-ustal,nId,5294174
–„Ozdrowieńcy po COVID-19 i zaszczepieni przeciwko tej chorobie powinni latem tego roku bardzo ostrożnie korzystać ze słońca – przestrzegają włoscy eksperci.”–
Znaczy co? Na zagraniczny urlop mogą jechać tylko ci z paszportem immunologicznym, ale niech unikają słonecznych, ciepłych krajów? No i tak majta się ludźmi od bandy do bandy, pozbawia krytycznego myślenia, sceptycyzmu naukowego, dystansu i chłodnego osądu. Im niżej są wykształceni, tym lepiej dla rządzących. Im więcej emocji w tym czym się kierują, tym lepiej. Divide et impera. Kobiety kontra faceci, biali kontra czarni, homo kontra hetero, wściekłe macice z piorunem kontra narodowcy i chrześcijanie, zaszczepieni kontra niezaszczepieni... Ordo ab chao, jak zapewne myśli sobie herr Schwab (ten od wielkiego resetu).