RyżyKoń
Modelarz-
Postów
237 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
4
Ostatnia wygrana RyżyKoń w dniu 23 Listopada
Użytkownicy przyznają RyżyKoń punkty reputacji!
Reputacja
218 ExcellentInformacje o profilu
-
Płeć
Mężczyzna
-
Skąd
Włocławek
-
Zainteresowania
Stare smochody , wędkarstwo , modelarstwo
-
Imię
Marek
-
Blohm & Voss BV P.111 - ??????????????
RyżyKoń odpowiedział(a) na RyżyKoń temat w Modele wielosilnikowe i łodzie latające
Ostatnim elementem budowy była wymiana silnika i malowanie. Całość została złożona i mogę spokojnie powiedzieć że można zrobić lżej , stosując silniczki dronów i ich regulatory. Zapewne całość wyglądałaby również bardziej wiarygodniej / bardziej makietowo/ gdyż odstępy od siebie łopat śmigieł dawałby bardziej czytelną asymetrie całego zestawu. Model wzbudza bardzo duże zainteresowanie i pytania czy to poleci. Czy poleci???? Jeżeli poleci będzie to duża zasługa Jarka /jarek_aviatik/ który wiele mi wyjaśnił i pomógł zrozumieć zasady działania modeli asymetrycznych. Dziękuje Jarek za pomoc. Dużo jeszcze przemyśleń i co tu mówić wiele niejasności które zapewne zostaną zweryfikowane w praktyce na lotnisku . Niemniej model zbudowany waży 892 lub 930 gram / zależnie od baterii 1800 lub 2650/ ma rozpiętość 120 cm , ponton o szerokości 10 cm i długości 63cm , kadłub 69 cm. Z malowaniem nie miałem problemu ,bo nikt takiego samolotu nie wyprodukował , więc pozwoliłem sobie wg mojego uznania. Pojemnik na regulatory zdał egzamin i spokojnie można wyjmować elektronikę aby włożyć baterie, która umieszczona na końcu pontonu doskonale wyważa model. Oczywiście filmik z oblotu będzie niezależnie co się wydarzy. Sam jestem ciekaw. Pozdrawiam . Marek- 5 odpowiedzi
-
- 13
-
Blohm & Voss BV P.111 - ??????????????
RyżyKoń odpowiedział(a) na RyżyKoń temat w Modele wielosilnikowe i łodzie latające
Masz rację Mirek mając wątpliwości czy moje problemy z ulotnieniem P.111 zostaną rozwiązane. Oby tak było i niech poleci. Nie chcę i nie mam prawa porównywać mój model P.111 do oryginału którego nie było. Ja to traktuję jak zabawę , sprawdzając czy konstrukcja którą wyciął Marek " na wzór" rysunku znalezionego w internecie może latać , a jakby przy okazji tej zabawy zastanawiać się co i jak mogłoby się zdarzyć, gdyby taki samolot rzeczywiście powstał. Szaleństwo, mówią moi koledzy i jedyne co przychodzi mi do głowy dlaczego powstały plany takiego samolotu , to fakt że przy próbie skonstruowania takiej maszyny potrzebne jest inne spojrzenie na awionikę i aerodynamikę , a może przy okazji rozwiązanie nieznanych problemów. Może właśnie dlatego B&V zmuszało w ten sposób sowich inżynierów do niestereotypowego myślenia? ".........oprócz kształtu, nic nie zbliży budowanego modelu do oryginału ........" a nasze kombaty oprócz kształtu co mają wspólnego z oryginałami ????? a jednak latają. W jednym z tobą się nie zgodzę . Oblot przed pomalowaniem. Kiedyś tak uczyniłem , a po pomalowaniu ponownie musiałem wszystko na nowo ustawiać. Prace nad modelem powoli idą do przodu. Niestety nie zauważyłem i wstawiłem jeden silnik 2205 zamias 2212 i teraz muszę poczekać na właściwy silnik. m -
Blohm & Voss BV P.111 - ??????????????
RyżyKoń opublikował(a) temat w Modele wielosilnikowe i łodzie latające
BV P.111 to zapasowy projekt wodnosamolotu BV 138 . ZAPASOWY ! Ponieważ właśnie BV 138 wprowadzono do produkcji i eksploatacji w ilości ponad 200 sztuk, projekt latającej łodzi BV P.111 pozostał tylko na papierze i prawdopodobnie w parciu o ten rysunek Marek wypalił mi elementy tego niesymetrycznego wodnosamolotu. Niestety nie jest to pewne, że ten rysunek jest faktycznie autentycznym projektem B&V . Może jedynie domysłem - wyobrażeniem kogoś na temat tego projektu . Może to przerobione plany BV 138? Trudno , ja przyjmuję to za pewnik. Patrząc na rysunek i zdjęcie modelu , zadaję sobie pytanie czy on poleci? Jego asymetryczność jest tak niesamowita , że same narzucają się pytania o czym myślał Richard Vogt , co chciał uzyskać , jakie dodatkowe atuty miał mieć ten wodnosamolot , że zaprojektował go właśnie w ten niesamowity sposób. Mogę zrozumieć tworzenie rzeczy lekko asymetrycznych w celu przeciwdziałania siłom wytwarzanym przez pracujące silniki , ale dwa silniki , jeden ogon i pływak przeciw jednemu silnikowi + wielki ponton? Przecież to przy starcie musi się zwalić na prawą stronę . Domniemam ,że konstruktor właśnie tą tendencję chciał zniwelować częściowo przez siłę nośna statecznika poziomego , ale jak to się ma kiedy statecznik poziomy się porusza ? Każde jego wychylenie również wywołałoby przechył. To jedna moja wątpliwość . Druga znacznie poważniejsza, to nie za bardzo mogę sobie wyobrazić taki wodnosamolot podczas startu z wody. Pomijając wszystkie problemy z redanem , sądzę że to właśnie asymetryczny opór wody byłby jego największym problemem. Dwa pracujące silniki i pływak , przeciw jednemu silnikowi i ogromnemu pontonowi. Jak to wystartowałoby przy tak różnych oporach? Mając tyle wątpliwości i pytań postanowiłem nieskromnie samemu to sprawdzić / pomijając oczywiście aspekt startu z wody/ najlepiej w praktyce. Dlatego pomysł ulotnienie tego wodnosamolotu. Czy poleci? Bardzo bym chciał , bo nie znalazłem w internecie latającego BV P.111 . Samolot będzie niskobudżetowy wiec buduje go jak kombata tyle że XXL. Na szczęście nie musze uważać na wagę i liczę ze całość zamknie się w 800-900 gramach Kadłub to duży monolit , podobny do kadłuba BV 138 mimo tak dużych rozmiarów musiałem wyciąć dużo pianki , bo też i "klamotów'' muszę w nim umieścić również dużo i one również ważą dużo. Dwa silniki z jednej strony nie zrównoważą silnika i pontonu w którym umieszczona będzie cała elektronika. Wzmocniłem skrzydło które ma rozpiętość 120 cm węglami . a ponieważ BV P.111 to górnopłat , będę musiał baterie która ma posłużyć mi również do wyważenia samolotu umieścić na końcu pontonu. Czyli wszystko musze wyjąć by włożyć baterię przez kabinę polotów . Dlatego zrobiłem pojemnik na regulatory i przewody od serw i silników ,aby to odbywało się sprawnie. To nie jest problem , ale patrząc na skrzydło i ponton mam wiele pytań . Jak umieścić silniki , w którym kierunku mają się obracać , gdzie ma być środek ciężkości jak to wszystko wyważyć......i wiele takich wątpliwości. Przecież gdyby umieścić niesymetrycznie silniki na skrzydle normalnego samoloty, to raczej nie poleciał by w locie poziomym. Kiedyś czytałem że późno produkowane Me 109 miały statecznik pionowy lekko wygięty i przesunięty względem osi , a Mc 202 miał trochę niesymetryczne skrzydła. Natomiast Supermarine Walrus miał silnik przesunięty względem środka o 3 stopnie. Więc może rzeczywiście ta niesymetria ma sens . Bo jeżeli nie to, będzie piękna KATASTROFA. kiedyś zrobiłem samolot niesymetryczny i on latał , ale miał tylko jeden silnik. Pozdrawiam m -
W roku 1943 podstawowy samolot Luftwaffe Me 109 starzał się i mimo że był dobrą maszyną , to zaczął ustępować chociażby Fw 190 D9 czy Fw Ta 152. Wówczas Willy Messerschmitt wpadł na pomysł skonstruowania lepszej wersji Me 109 , wykorzystując do tego specjalnie skonstruowany do bicia rekordów prędkości, samolot o nazwie Me 209 . Sami widzicie że nie miał ten samolocik nic wspólnego z samolotem seryjnym Me 109 używanym podczas działań wojennych. Wykorzystując wyśrubowany rekord prędkości wynoszący 755km/h propaganda nazistowska okłamywała wszystkich ,że Me 209 to kontynuacja starzejącego się Me 109. Ciekawostką jest to że rekord prędkości z 26.04.1939 r udało się pobić dopiero 16 sierpnia 1969 r przez Grummana F8F2 " Bearcat" oczywiście chodzi o samolot z silnikiem tłokowym. W wyniku podjętych starań w listopadzie 1943 roku odbył swój pierwszy lot Me 209 V5 . Myśliwiec ten faktycznie był przygotowany do działań wojennych , posiadał wiele nowinek technicznych , był zwrotny , łatwy w prowadzeniu doskonale uzbrojony , ale miał zasadniczą wadę która jednoznacznie dyskwalifikowała go jako wiodącego myśliwca , mianowicie był o 50 km/h wolniejszy od Fw 190D . Dlatego wyprodukowano go w kilkunastu egzemplarzach . Nigdzie nie mogłem znaleźć czy brał udział w walkach i z jakim skutkiem , ale przecież nie można marnować gotowego do walki samolotu. Byla tez wersja wysokogórska Me 209 5H, ale nie znalazłem właściwego zdjęcia. Później była wersja Me 309 z której wyrósł Me 409 dość oryginalny dwukadłubowy ciężki myśliwiec , ale to juz przy okazji omawiania różnych planów Messerschmitta. Tak więc postanowiłem zbudować niesławną podróbkę Me 209 , bo wydaje mi się że będzie to niezły wojownik ESA. Pianki które przysłał Marek wyszły bardzo obiecująco więc nie było kłopotów z utrzymaniem wagi. Budowa przebiegała normalnie jak każdego kombata szybko, bo pianek nie musiałem poprawiać . Jedyna uwaga, jeżeli będziecie składali kombata z kadłubem rurowym , przyklejcie najpierw skrzydło do kadłuba , a dopiero potem odetnijcie górę w celu dostępu do baterii i całej elektroniki. Jeżeli uczynicie to wcześniej na skutek naprężeń jakie występują przy tej czynności spowodują nieznaczne acz widoczne odstępy i magnesy neodymowe tego nie skorygują. To tyle uwag co do do budowy modelu. Patrząc na mój samolot i Na Fw Ta 152 mogę stwierdzić ze to bardzo podobne samoloty. No ale samoloty są do siebie podobne , chyba że to samoloty Blohm & Voss , ale to już osobna bajka. Gotowy do walki mój Me 209 V5 waży 402 gram, rozpiętość 85 cm , kadłub 70 cm a wygląda tak: posiada dużo miejsca na regulację SC za pomocą baterii. Chciałem jeszcze nadmienić ,że w Polsce po wojnie w Czerniakowie znaleziono na złomowisku kadłub Me 209 V1 . Obecnie można go zobaczyć w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie , czyli wszystkie wersje V1, 2,3,4,5, latały , czy brały udział w walkach powietrznych nie jestem w stanie tego stwierdzić . Niemniej mój Me 209 V5 zanosi się na niezłego wojownika. Łatwy w budowie polecam. Pozdrawiam Marek
-
Arado Ar 232 - "Creme de la creme "wśród kombatów.
RyżyKoń odpowiedział(a) na RyżyKoń temat w Modele ESA
Masz rację Przemek , troche śmiesznie wygląda jak bombowiec czterosilnikowy dogania myśliwca, jak to ma miejsce w przypadku mojego "Halifaxa" i chociaż dalej jest normalnie , myśliwiec jest bardziej zwrotny , jednak to naprawdę parodia . Podobnie ma to miejsce w przypadku łodzi latającej np."Catalina" która jest szybka , a nawet bardzo szybka i tak samo tworzy to nierealistyczne widowisko . Może należy odejść od takich przypadków i jeżeli możliwe i będzie dużo chętnych stworzyć odrębną "ligę" dla wielosilnikowców , a może tylko dla bombowców , wszak myśliwce dwusilnikowe też się trafiają , lub to wszystko samo wygaśnie ze względu na koszty budowy takich modeli i ich krótkiego żywota. 🤔 M -
Arado Ar 232 - "Creme de la creme "wśród kombatów.
RyżyKoń odpowiedział(a) na RyżyKoń temat w Modele ESA
Kończąc model zastanawiałem się nad jego pomalowaniem , ale ponieważ bardzo chciałem zmieścić się w limicie wagowym postanowiłem chociaż trwa lato , pomalować go w barwach zimowych. Mimo tego nie udało się, gdyż model waży 682 gramy ma rozpiętość 104 cm , oraz74 cm długości kadłuba a wygląda tak: Samolocik posiada również opuszczaną rampę załadunkową , wynika to z konieczności dostępu do odbiornika. Chcąc zapewnić choć minimalne chłodzenie elektroniki wymyśliłem sobie że powietrze będzie wchodzić przez otwór karabinu maszynowego a wychodził nieoszklonym "bulajem" kadłuba. Powiem szczerze bardzo dziwny samolot , ale jakże piękny przez swoją inność. Czy będzie to rzeczywiście " Creme de la creme" kombatów ? Zapewne nie , ale zobaczymy jak ten cudak da sobie radę podczas oblotu. Pozdrawiam wszystkich , namawiając do budowy takiego samolotu, bo wart jest poświęcenia mu trochę uwagi. Marek -
Arado Ar 232 - "Creme de la creme "wśród kombatów.
RyżyKoń odpowiedział(a) na RyżyKoń temat w Modele ESA
Trudno znaleźć butelkę która by pomieściła taki gipsowy monolit / kopyto pod kabinę pilotów mojej "stonogi"/. Niemniej jest takowa butelka 2,5 l znanego napoju. Obkurczona / staje się bardzo twarda/z otworem na karabin maszynowy , przyklejona do kadłuba dała sztywność i wydawała się pancerna . Całość była sztywna i naprawdę można spokojnie powiedzieć ,że przy kolizji z kretem da radę , ale przypominam że muszę ją zdjąć, aby umieścić wewnątrz baterię . Trzeba było to odciąć i...... tu okazało się ,że po odcięciu całość była mało stabilna . Podobnie było przy Żubrze i tam przyklejenie na cyjanoakryl sklejki jako podłogi załatwiło sztywność co uratowało model podczas kraksy. Tutaj przykleiłem dwa patyki od lodów znacznie zmniejszając ruchomość podłogi na zginanie. Dodatkowo zabezpieczeniem przed "kretem " będzie doklejenie przedniego koła podwozia i jego urządzenia hydraulicznego , które będzie stanowiło jakby "taran" podczas przygód przy lądowaniu. Jest jeszcze jeden element usztywniający całość samolotu, dwadzieścia niskociśnieniowych kół wklejonych w kadłub. Niestety ze względów estetycznych / w moim samolocie jest ich tylko 18 / musiałem ująć dwa bo zbyt daleko sięgały, prawie że do rampy rozładunkowej / jakoś to źle wyglądało , a że to nie makieta...../. Nie bardzo wiem jak to cudeńko pomalować , bo model jest niesamowity jeżeli go się przyszpilkuje . Zobaczymy. m -
Arado Ar 232 - "Creme de la creme "wśród kombatów.
RyżyKoń odpowiedział(a) na RyżyKoń temat w Modele ESA
Niby to duży samolot , a jak trzeba umieścić elektronikę wewnątrz to miejsca tam nie za dużo . Serwo steru wysokości musiałem umieścić w suficie kabiny pilotów . Trudno do niego będzie dojść bo na nim będzie zamocowana wieżyczka karabinu maszynowego. Jedyny mankament takiego rozwiązania to przeprowadzenie bowdena przez całą długość modelu do steru wysokości. Myślałem ,ze robiąc rampę załadunkową rozwiąże dostęp do rozmieszczenia elektroniki wewnątrz kadłuba i umocowania wszystkiego chociaż na rzepy . Niestety nie da się i musiałem wyciąć " kanał rewizyjny" od spodu aby chociaż poukładać wiązkę kabli. Szkoda że nie można zostawić tego na stałe , bo w tym miejscu jest dwadzieścia niskociśnieniowych kół . Powoli zbliżam się do końca , ale duży problem stanowi znalezienie odpowiednio dużej butelki i wypalenie z niej kabiny pilotów z otworem na karabin maszynowy. Samolot zapowiada się bardzo efektownie i jest duża szansa na zmieszczenie się w limicie wagowym mimo ciężaru węglowej rury spinającej całość. Bardzo zdziwiłbym się jak byłby z niego rzeczywiście super kombat , ale wszystko przed nami. Pozdrawiam m -
Arado Ar 232 - potocznie zwany Tausendfüßler ( „Stonoga”) , lub Tatzelwurm ( Trzmiel). Samoloty transportowe to jedna z ważniejszych formacji lotniczych II wojny światowej , na rozległych i oddalonych od siebie linii frontów była wręcz nieodzowna. To dzięki nim utrzymywana była gotowość bojowa jednostek , przerzuty oddziałów , dowóz części , amunicji , lekarstw, transport rannych, żywności itd.....Każda ze stron biorących udział w działaniach wojennych o tym doskonale wiedziała i miała swoje samoloty transportowe. W większości były to przerobione bombowce które pełniły właśnie taką rolę. Niemcy nazistowskie zrozumiały to pierwsze jak ważną rolę na polu walki odgrywają takie samoloty, produkując w bardzo dużej ilości średni samolot transportowy Ju 52/3 zwany potocznie "Tante Ju" / ciotka Ju/ , używany również przez wiele państw na świecie do końca lat pięćdziesiątych. Niemcy stworzyli wcale pokaźną flotę takich samolotów wykorzystując do tego również samoloty pasażerskie np. Ju90 czy FW 200 "Condor" Powstał też niesamowity Messerschmitt Me 323 Gigant Wszystkie te samoloty potrzebowały lotnisk, a potrzeba była taka , aby samoloty transportowe lądowały na polowych lotniskach dosłownie wszędzie. W związku z zapotrzebowaniem na typowy samolot transportowy , zbudowano od podstaw taki samolot. W 1941 r oblatano Arado Ar 232A-0 /stonoga/ , samolot który stał się pierwowzorem wszystkich samolotów transportowych na świecie i w oparciu o jego konstrukcje buduje się dzisiaj nowoczesne samoloty transportowe. Tylna rampa, dźwig wewnętrzny, regulowana wysokość podłogi , pudełkowy kadłub i wiele innych cech sprawiło że samolot przyjęto do produkcji i wyprodukowano ich aż 5 egzemplarzy . Udokumentowanych jednostek właśnie tyle było, ale znawcy lotnictwa twierdzą że było około 10 wykorzystano je w tajnych misjach. Niestety Ar 232A-0 miał świetne silniki które potrzebne były do FW-190 dlatego postanowiono zastąpić je słabszymi ,ale czteroma silnikami przedłużając środek płata o 1,7 m celem ich zmieszczenia i tak powstała już ostateczna wersja samolotu transportowego Ar 232B-0. Najciekawszym elementem tych samolotów było stałe podwozie 20 kół niskociśnieniowych które umożliwiły lądowanie i start z przygodnie napotkanych lotnisk. Dlaczego właśnie ten samolot wybrałem ? Bo to naprawdę piękny samolot , trochę dziwny ale przez to niezwykły a może i dlatego, żeby Mirolek nie mógł powiedzieć "...takim samolotem już ktoś latał w Eskadrze Kraków..." oczywiście żart. Warto pokazać takie samoloty , przypomnieć o ich istnieniu , a jeszcze jak uda mi się zmieścić w regulaminowej wadze dla ESA to będzie sukces. Po skontaktowaniu się z Markiem / wiecie, nie muszę pisać z jakim/ i poinformowaniu go o co mi chodzi , jaki samolot i dlaczego , po naprawdę szybkim czasie przyszły pianki o fajnej wadze . Dodam że moja "stonoga" to Ar 232A-0 czyli dwusilnikowa, bo z własnego doświadczenie wiem ,że czterosilnikowe kombaty się nie sprawdzają w realu , ale Marek posiada również w swojej pracowni czterosilnikową wersję Ar 232B-0. Jeżeli ktoś by chciał takie cudo budować , a ręczę za niesamowity wygląd takiego samolotu, to wystarczy zamówić. Kadłub. Przód cały ze szkła , ale dzięki temu jest dość oryginalny, będę musiał znaleźć odpowiednio dużą butelkę , bo wymyśliłem sobie że jeżeli obkurczę ją przy wlewie to będę miał otwór na karabin maszynowy. Koła z oponami niskociśnieniowymi są na stałe przymocowane do podwozia Marek dołączył element imitujący koła wypalony ze sklejki. Postanowiłem trochę poprawić , użyłem do tego starych wałków do układania włosów które dostałem od teściowej , wypełniłem epp-e i mam koła z bieżnikiem. Kadłub składa się z trzech części , trzeba wyciąć z niego co się da , bo ważny jest każdy gram i trzeba zrobić miejsce na elektronikę . Arado Ar 232A-0 to górnopłat . Od spodu 21 jeden kół , czyli baterię będę wkładał przez kabinę pilotów, a całą elektronikę od tyłu przez rampę ładunkową. Skrzydło składa się z czterech części , a przez centropłat przechodzi rurka która jest jednocześnie szkieletem całego samolotu. Łączy ona kadłub ,skrzydło, przechodzi przez ogon kadłuba i statecznik poziomy. Łączy trzy części w jedną całość. Rura to mój kłopot bo ona waży!!!! Marek sprytnie pomyślał , ale dla mnie to problem. Właściwie to wszystko. Zamówiłem silniczki i serwa , postaram się obkurczyć butelkę / jak znajdę taką dużą/ usztywnić cały kadłub . Trochę komplikuje się sprawa umieszczenia serwa steru wysokości . W ogonie lub statecznikach pionowych nie zmieści się , trzeba to zainstalować na suficie kabiny pilotów. Pozdrawiam . m.
-
Właściwie nie jest to oryginalne malowanie , ale mi się podoba . Jest inne niż wszystkie moje kombaty i to był powód takiej zielonej panterki. Modelik mój ma wymiary : rozpiętość 78 cm, długość kadłuba 65 cm i waży 425 gram. Jakoś nie mogę zejść do 390 gram , musze koniecznie się poprawić. Przedstawiam Wam mój Fiat G.55 Centauro - Silurante / torpeda/ . Samolocik posiada bardzo dużo miejsca na regulacje środka ciężkości za pomocą ogniwa . Zdjęcia robiłem podczas zachmurzonego nieba i co ciekawe pierwszy raz pomalowałem taką farbą która zasadniczo różni się kolorem w słońcu i cieniu , ale to ciekawe doświadczenie. Bardzo podoba mi się ten model myśliwca , a mój kolega Tomek , zaproponował aby samolot rzucał torpedę w czasie lotu i powiem szczerze ten pomysł przypadł mi do gustu. Zabieram się więc za konstruowanie tego urządzenia. Fajny modelik wyszedł , to prosty w budowie kombat polecam. Pozdrawiam m
-
Brawo Przemek , fajny model masz, czy piloci Mussoliniego latali w takich barwach ? Mnie się bardzo podoba jest oryginalny. Wybrałem trochę pracowitą wersje kolorystyczną i męczę się . Jutro powinno wszystko wyschnąć. Ja myślałem że nikt G. 55 nie latał , a tu proszę niespodzianka. Chyba ten Fiat G. 55 jest bardzo zwrotny , przynajmniej tak wygląda. m
-
Oglądając ilustracje z myśliwcami używanymi podczas II wojny światowej, zwróciłem uwagę na mało znany i raczej mało spotykany w świecie modelarskim samolot z włoskiej rodziny FIAT o symbolu G. 55 Centauro . Lotnictwo włoskie w okresie 1935- 1943 / do chwili kapitulacji/ było przykładem niesamowicie szybko rozwijającej się myśli technicznej w dziedzinie budowy lub unowocześniania już istniejących jednostek powietrznych. Inżynierowie tacy jak Mario Gastolodi czy Giuseppe Gabrielli tworzyli i realizowali swoje projekty w niesamowicie szybkim tempie. Samoloty Macchi MC 202 i późniejsze jego modernizacje , jak również Reggiane od Re 2000 do 2006 niewiele odbiegały od samolotów aliantów , a ich jedynym mankamentem były słabe silniki . Fiat od bardzo dawna budował samoloty zaś ich G.55 był naprawdę bardzo dobrym myśliwcem. Sami Niemcy mówili ,że był najlepszym samolotem Państw Osi. Zbudowano go i oblot odbył się w kwietniu 1942r. Odznaczał się bardzo dobrymi osiągami na dużych wysokościach i nie ustępował w walce innym samolotom. Niestety lub na szczęście z powodu ciągłego bombardowania fabryki Fiata wyprodukowano około 150 szt. Piękny samolot o bardzo aerodynamicznych kształtach . Jeżeli chcecie coś więcej o tym i innych włoskich samolotach, jest tego dużo w internecie . Poprosiłem Marka o wycięcia Fiata G.55 i otrzymałem pudło opisane "Fiat G.55 " a w nim bardzo dziwny element - walec o długości 45 cm i średnicy 3 cm. Zagadka, bo do niczego mi nie pasował . Zapytałem Marka do czego ten walec, a on odpowiedział " pomyśl" . W końcu odgadłem , Markowi chodziło o Fiata G55/S . W pierwszym okresie wojny włoskie samoloty wyposażone w torpedy skutecznie atakowały statki odnosząc wcale fajne zwycięstwa , Savoia-Marchetti_SM.84_02 ale z biegiem czasu wolne torpedowce stawały się łatwym łupem dla myśliwców i potrzeba było zbudować nowoczesny samolot który sprostałby tym wymaganiom. Ponieważ budowa od początku nie wchodziła w rachubę postanowiono wykorzystać istniejący już G.55 przebudowując istniejącą jedna chłodnicę umieszczona centralnie pod kadłubem na dwie połówki umieszczone pod skrzydłami. Umieszczona torpeda o długości 5,46 m i ciężarze 920 kg, a do tego dwie bomby o masie 100 kg. każda, były jego atutami w walce z okrętami. Dodam ,że uzbrojenie jego było takie samo jak normalnego myśliwca i po zrzuceniu torped mógł spokojnie pełnić rolę myśliwca. W rezultacie powstał jeden jedyny myśliwiec torpedowy, który wystartował do działań wojennych w sierpniu 1944r. Marek przysłał bardzo ciekawie wycięty kadłub. a po sklejeniu. Taką wydmuszkę trzeba koniecznie wzmocnić po bokach węglami. To właściwie wszystko , reszta tak jak w innych kombatach. Chociaż mam jedną uwagę , gdy spotkacie się z takim kadłubem przyklejcie najpierw skrzydła do kadłuba , a potem odcinajcie górę , aby umieścić w nim elektronikę. Odcinając górny element przed doklejeniem skrzydeł, zawsze istnieje możliwość ,że po wykonaniu tej czynności z powodu jednak naprężeń jakie występują podczas sklejania nie koniecznie dopasujecie odcięty element. To już wszystko, reszta to malowanie i oblot. Mam jeden gotowy element modelu , chyba najważniejszy. Pozdrawiam . m
-
Nie, ale blisko, bo podwozie jest chowane 😀
-
Szwecja przed drugą wojną światową dysponowała przestarzałymi samolotami Gloster Gladiator Dlatego postanowiono zamówić w Stanach Zjednoczonych kilkadziesiąt samolotów P-35 Seversky oraz kilkadziesiąt P-66 Varguard Niestety nie doszło do tego z powodu wprowadzonego przez USA embarga. Postanowiono więc zbudować swój własny samolot który dorównywał by najlepszym konstrukcją . Końcówka lat trzydziestych obfitowała w wyścigi kto szybciej, dalej , wyżej , celniej......każda ze stron szukała rozwiązań które by temu sprostały, szukano złotego środka na poprawę parametrów lotu. Wiele państw poszło w kierunku dwukadłubowych konstrukcji szukając w nich rozwiązania poprawy lotu swoich samolotów. Niemcy- FW 189. Holandia Fokker Ga, USA - XP54, Włochy Caproni Ca4. Również Szwecja zbudowała ciekawy myśliwiec Saab J21. Myśliwiec ze śmigłem pchającym rzadko stosowany w konstrukcjach samolotów lat czterdziestych. Jako zabezpieczenie pilota , zastosowano w nim z powodu tylnego napędu wystrzeliwany fotel. Trudno jest powiedzieć o jego zdolnościach bojowych , bo nigdy nie walczył , niemniej z armii szwedzkiej wycofano go dopiero w 1949 r. Pianki wypalone przez Marka leżały u mnie od jakiegoś czasu , a czekając na część zza Wielkiego Muru pozwoliłem sobie na sklejenie tego kombata. Waga wymaga dużo wycięcia materiału i ostrożnego klejenia , aby zmieścić się w regulaminie ESA. Wycinam co się da , zostawiając skorupę kadłyba. Ponieważ silnik jest z tyłu zmuszony byłem do umieszczenia serwa pod skrzydłem aby nie obciążać i tak dostatecznie ciężkiego tyłu. To właściwie wszystko , reszta tak jak przy budowie De Havilland DH-100 "Vampire". Mój model ma wymiary : rozpiętość 86 cm, długość 790 , waga do lotu 440-455 gram zależnie od baterii, a wygląda tak. Czy będzie z niego super kombat ? nie wiem . " Vampir" jest szybki , zwrotny , ale z cięciem tasiemki nie szczególnie sobie radzi. Pewnie to wina pilota , ale podobno w Eskadrze Kraków kiedyś latał taki samolot . Mirek czy to prawda? Trochę dziwny samolocik , ale szybko się go buduje i może będzie lepiej niż z Vampirem . Pozdrawiam Marek
-
Sorki Grzegorz że dopiero teraz odpowiadam , ale cały czas trwały negocjacje z Markiem i dopiero w tej chwili mogę w 100% powiedzieć iż następny model to "DUCH" . Nie wiem czy Marek nie ma układów w archiwum III Rzeszy, bo zdobył plany i wypali dla mnie model latającej łodzi , która została tylko na planach , gdyż była w rezerwie budowanej łodzi B&V 138 C1 , ale ponieważ ta weszła do seryjnej produkcji zaprzestano nad nią prac. Jest tp B&V P.111. Niestety nie mogę jej wstawić w tym dziale , bo nigdy ona nie latała. Jeżeli Marek wypali coś takiego i to COŚ poleci to ......to będzie coś wspaniałego. Nie żegnam się z tym działem , wszak tyle jeszcze wspaniałych samolotów jest do pokazania jako kombaty . Pozdrawiam Marek