Skocz do zawartości

Viper

Modelarz
  • Postów

    2 724
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    27

Odpowiedzi opublikowane przez Viper

  1. Z tymi wychyleniami powierzchni sterowych to tak bardzo bym nie przesadzał, zwłaszcza na początku, to nie akrobat, dla warbirda niewielkie wychylenia będą OK, a jak oblatasz i stwierdzisz że chcesz więcej to dodasz.

    I oprogramuj sobie w aparaturze flight mode 1 do startu i lądowania z niewielkimi wychyleniami i flight mode 2 do lotu z większymi, jak masz mozliwość to i flight mode 3 z jeszcze większymi i stopniowo w locie posprawdzasz.

  2. Tylko problemem jest nadal moja głowa, jeszcze wciąż nie przestawiłem się na latanie większym, cięższym modelem i latam trochę ostrożniej niz mniejszymi, ale tak jak Andrzej napisał, model bardzo udany, stabilny, przewidywalny, bez jakichś nerwowych zachowań. Na 6s rakieta, ale na 5 s też ładnie odchodzi.

    Firma OS zrobiła dobrą robotę z tym silnikiem. To mój trzeci elektryczny os (różnej wielkości) i w każdym przypadku byłem z osiągów tych silników, jakości wykonania i kultury pracy bardzo zadowolony.

  3. Byłem dziś świadkiem jak Andrzej wywijał Addictionikiem V2, śmiga aż miło, bardzo udana konstrukcja.

    Delikatnie zasugerowałem małego kreta  ;) , aby konstruktor popełnił również dla siebie wersję V3, którą na razie można oglądać na filmach.

    Skoro wersja V2 tak lata, a można ją nazwać prototypem, to tak jak w którymś z wczesniejszych postów pisałem V3 bije PA  :)

  4. Byłem dziś świadkiem lotów Andrzeja, w tym i bandytą. 

    Świetnie prezentujący się i na ziemi i w powietrzu model, lata bardzo fajnie. 

    Andrzej zaczął wywijać i nie widać było wcale że to w zasadzie pierwsze loty i dostrajanie modelu.

    Silnik dobrany bardzo dobrze, lata cicho i elegancko, ale gdy trzeba ma power.

    Bardzo udana konstrukcja, jeszcze raz Andrzeju gratuluję :)

  5. Mała extra naprawiona, tak jak pisałem niewiele było do roboty. Wczoraj dostałem od Sławka kawałek laminatu na wymianę uszkodzonej goleni, ale ja naprawiłem starą. 

    Usiłowałem skręcić ten laminat (mechanizm podobny do mojego kreta) i nie bardzo to wychodziło, tym bardziej należy docenić przemyślaną konstrukcję całej extry i mocowania podwozia, że przy dużej działającej sile straty były bardzo drobne.

    Po naprawie model lata tak samo dobrze jak latał. A wraz ze zwiększającymi się wychyleniami lotek (nadal nie ustawiłem na maksa) kręci beczki coraz szybciej, wcale nie wolno.

    Kwestia ciągu wyjaśniła się ostatecznie, na dobrych bateriach śmiga aż miło, czas lotu normalny.

    Szczególnie podoba mi się blender, faza, gdy kręci się płasko na plecach cudownie wolna, żadnym innym modelem tak wolno mi nie wychodzi.

    Po bardzo udanych lotach małą, z tym większą niecierpliwością czekam na większe konstrukcje Sławka.

  6. No to mamy apogeum i raczej finał.

    Podziękujcie koledze Marcinowi z białego dostawczego Citroena WPR 56258 - podobno to jeden ze znanych ludzi w waszym towarzystwie. Kilku z Was broniło go wczoraj w obliczu groźby kary jak nad nim zawisła. Mam nadzieję, że równie aktywnie popracujecie nad jego świadomością, bo wykazał się totalnym debilizmem, a po tym co się wczoraj wydarzyło, straciłem jakąkolwiek wiarę w to, że sytuacja się poprawi. Ale może po kolei ....

     

    Kilkanaście minut po 17-tej wjechałem na Pałacową. Ponieważ chciałem uniknąć kolejnego "rozjechania" przez modelarza,  czyli historii z przed 2-3 tygodni (którą tu opisywałem), więc pojechałem do Was (kilkunastu modelarzy), poprosić o omijanie miejsca naszych startów. Dwaj z Was, wskazali mi "waszą starszyznę", z którą najlepiej poruszać takie tematy. Podszedłem, przywitałem się, przedstawiłem, i powiedziałem że przychodzę w sprawie problemów opisywanych na forum, na co usłyszałem że rozmówca zabierający właśnie głos, ma gdzieś fora i to co się na nich pisze - oczywiście dla podkreślenia powagi nie zabrakło w tym wulgaryzmu. Odparłem, że jeśli tak miałaby przebiegać dalsza rozmowa, to uznaję ją za zakończoną już na tym etapie - w odpowiedzi usłyszałem, że tak należy to traktować. Ponieważ nikt z was nie zareagował, odjechałem, uprzedzając tylko, że z chwilą aktywacji strefy, wezwę policję, jeśli jakiś model będzie w niej wykonywał loty. Na większość modelarzy ostrzeżenie podziałało tak, że postanowili się spakować i odjechać - ale nie wszyscy.

    Wróciłem na naszą łąkę i aktywowałem strefę. Montowałem sprzęt. Nie zabrakło modelarza, który w tempie defiladowym ruszył przez środek tejże łąki. Ten przynajmniej w nikogo nie celował (bo nikt nie był gotów do startu), i kiedy go zatrzymałem i zwróciłem mu uwagę żeby nie rozjeżdżał nam łąki, grzecznie przepraszał a nawet zadał sobie trud zrozumienia w czym jest problem. W ten sposób po raz n-ty wywiązała się rozmowa, z udziałem dwóch z was, z której smutne wnioski były takie jak poprzednio: modelarze nic nie wiedzą, i nic - lub zbyt mało -  robią dla tego, aby unikać sytuacji konfliktowych. Nikt nie propaguje wśród was naszych próśb i ostrzeżeń! To smutne, ale nawet osoby którym rzekomo na tym zależy nie przejawiają żadnej inicjatywy :(  Pytani kolejno o konkretne działania które podjęliście aby nie było konfliktów nie potrafiliście wymienić żadnego gestu lub czynu. Tym samym po raz kolejny kilkanaście minut "z mojej przepustki"  straciłem na "czcze gadanie", proszenie i upominanie Was.

    Po tej rozmowie, wystartowałem. Strefa była aktywna, a w powietrzu został jeden lub dwa modele, co pokazuje, że niektórzy z was nic sobie nie robią nawet z tak wyartykułowanych ostrzeżeń - a może tym którzy zostali znowu nikt słowem nie wspomniał że "jest problem" - ?

    Po krótkim locie wylądowałem. Do startu był przygotowany inny z moich kolegów. Zdążyłem przenieść swoje skrzydło do samochodu, kiedy to kolejny modelarz ruszył w naszą stronę - zgadnijcie którędy? Jako, że mój kolega, był już zapięty i gotowy do startu, a nadjeżdżający samochód stanowił dla niego realne zagrożenie i do tego po raz n-ty ktoś wjeżdżał na nasz teren mimo próśb i ostrzeżeń, odłożyłem skrzydło i wyszedłem naprzeciw nadjeżdżającego białego, dostawczego CITROENA (jak później usłyszałem od kierowcy - wbiegłem i rzuciłem mu się przed samochód).

    Jak się okazało, był to ów dziarski gość, który przed kilkunastoma minutami spławił mnie kiedy pojechałem z "Wami" rozmawiać. Wskazałem mu kierunek którym ma wyjechać z łąki, ale gość był na tyle twardy, że zaczął na mnie wjeżdżać samochodem. Nie ustąpiłem a on biedak, wszechwiedzący i mający w gdzieś fora i "nasze problemy" nie wiedział co ja od niego chcę. Wybrał dziwny sposób na okazanie tego, poprzez rozjeżdżanie mnie !! Jak to nazwać?

    Z tego właśnie powodu wezwałem policję!

    Pytam - ilu jeszcze takich modelarzy spotkam wśród was? Ile jeszcze zagrożeń przez Was wygenerowanych mamy tolerować ??? Czy jest wśród was więcej takich? Boję się odpowiedzi, bo to podobno "znany" człowiek, zawodowo związany z modelarstwem i wszyscy go dobrze znacie.

    Ja sobie nie wymyśliłem tych zajść, a całą sytuację obserwowali przypadkowi ludzie, których pierwszy raz na oczy widziałem i nie mogli uwierzyć w to co obserwowali !!! za to niektórzy z was w zachowaniu waszego znajomego doszukliwali się usprawiedliwienia albo sięgali po tłumaczenia w stylu nie było drugiej paralotni, drugi pilot nie miał włączonego silnika, nie był gotowy do startu i tym podobne. Rozumiem że dla was w/w powody to miały być okoliczności uprawniające do najeżdżania na kogokolwiek - ?

    Jeśli tak, to gratuluję i raczej nie chce mieć nic wspólnego z osobami myślącymi w ten sposób.

     

    Cała sytuacja zakończyła się na interwencji Policji i wtedy uznałem, że w obliczu zapewnień, przeprosin oraz obiecanej poprawy nie ma potrzeby kierowania sprawy na drogę sądową. Na miejscu wydawało mi się, że nic mi się nie stało na skutek tego najechania przez gościa, ale kiedy emocje trochę opadły, pojawił się ból i okazało się, że mam otarcia i opuchliznę - cóż - pozostaje tylko zrobić obdukcję. Przekażcie zatem swojemu powszechnie znanemu i szanowanemu koledze radosną nowinę, że cała sprawa raczej nie zakończy się na przeprosinach a tym samym, poniesie konsekwencje swojej głupoty i ignorancji.

     

    Liczcie się z tym, że od tej pory nie mam już zrozumienia dla Was jako grupy i bądźcie wdzięczni swojemu koledze, ale po części i sobie, za całokształt (nie)podjętych działań czy zaprezentowanych wczoraj postaw.

     

    Od tej pory - każdy lot modelu w aktywnej strefie TSA 30, będę zgłaszał na policję jako naruszenie strefy.

    Będę to robił BEZ OSTRZEŻENIA i BEZ WYJĄTKU ani względu na Wasze osoby. 

    Ja ze swojej strony, zrobiłem wszystko co się dało, żeby wam pomóc, ale nie będę się już więcej narażał.

     

     

    T

    No i między innymi dlatego od czasu gdy rozpocząłem ten wątek już tam nie latam.

    Aczkolwiek nadal uważam że jakikolwiek obszar do startów, lądowań modeli, a tym bardziej motolotni powinien być jakoś oznaczony i zabezpieczony przed postronnymi gapiami. A z tego co pamiętam spacerowiczów, właścicieli psów parkujących tam samochody było czasem sporo. 

    I co z tego że macie strefę jak władujecie się w zaparkowany samochód postronnej osoby, która nie musi absolutnie nic wiedzieć i pewnie nie wie o całym sporze, strefach, umowach z włascicielką.

  7. Skoro przestała świecić (mrugać) to chyba niedobrze. W trybie bindowania powinna szybko mrugać przed włączeniem aparatury w trybie bindowania (czyli jednoczesne przesunięcie suwaka on/off i wciskanie przycisku bindowania z tyłu aparatury - ja tak mam w Jr-erze), potem przestaje mrugać i po paru sekundach zaczyna jednostajnie świecić co swiadczy o zbindowaniu.

    Miałem kiedyś parę razy przypadek że w mojej modelarni/graciarni na jednym czy dwóch odbiornikach bindowanie się nie udawało i dopiero przejście do innego pomieszczenia (większej przestrzeni) i bindowanie z większej odległości przyniosło skutek, aczkolwiek czy nie był to pierwszy sygnał że coś sie z odbiornikiem dzieje, gdyż w jakis czas potem padły mi dwa odbiorniki (mogły być właśnie te dwa odbiorniki, acz dokładnie nie powiem gdyż jakoś specjalnie ich nie zaznaczyłem a trochę posiadam).

    A może zasilanie jest niewydajne, słabe, rozładowane?? 

  8. Zapewniam że modelem typu małej extry, która potrzebuje relatywnie małego rozbiegu i jeszcze mniejszego dobiegu, nawet na nierównej trawce dało sie manewrować za pomocą tylko steru kierunku. Większym problemem mogłyby być małe kółeczka, niż drut zamiast kołka ogonowego.

    I bynajmniej nie lądowałem w zbożu, zresztą skąd pomysł lądowania w zbożu???

    W większych modelach OK, kołko ogonowe może być przydatne.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.