Skocz do zawartości

bjacek

Modelarz
  • Postów

    340
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Odpowiedzi opublikowane przez bjacek

  1. Nie przebijesz p. Jacka ;) On ma kilka silników benzynowych - wszystkie wykonane własnoręcznie lub przerobione z jakichś innych (jak ta Enya 10). Nigdy nie widziałem u niego żadnego fabrycznego silnika. Fabrycznego tzn. nieprzerobionego, oryginalnego. On po prostu lubuje się w różnych pracach tego typu.

  2. Nasz niesamowity p. Jacek przerobił starą, żarową Enyę o pojemności 10ccm na zasilanie benzyną. Przeróbki objęły nową świecę (OS Max G5), zwężenie o około 30% wlotu powietrza do gaźnika (uzyskano w ten sposób stabilne małe obroty) oraz wykonanie nowego tłumika (stary, oryginalny zaginął). Model też jest niesamowity - sterowanie tylko kierunkiem, wysokością i silnikiem. To własna konstrukcja p. Jacka.

     

     

  3. Nieprawda, że tylko ty masz z tym problem. U mnie fajka w "chytry" sposób odłączyła się. W "chytry", ponieważ z zewnątrz nic nie było widać - wada albo uszkodzenie ujawniło się po rozebraniu fajki. Iskra jakimś cudem była, ale przewód wewnętrznie nie dochodził do złącza i też walczyłem z zakłóceniami. Fajkę trzeba było rozebrać i przylutować - zakłócenia ustąpiły jak ręką odjął. Myślę, że nikt tych silników nie uruchamia, nie testuje, podobnie jak układów zapłonowych. Z góry zakłada się, że są sprawne, a jak nie, to przecież klient wróci z gwarancją. Nowoczesny styl sprzedaży... :/

  4. To chyba jest przykład, jak nie należy robić ;). Nie obraź się, ale patrząc na fotografię jak widzę po prostu brak dbałości o detale - byle latać. A to potrafi się mścić. A przecież koledzy dobrze ci radzili. W Bielsku masz też wielu bardzo doświadczonych modelarzy - wystarczy zapytać.

     

    Bateria powinna być otulona czymś i zabezpieczona - zwłaszcza Li-Po. Jeśli przy krecie przebije ją jakaś metalowa część, to po prostu ci się zapali. Zdarza się też, coś np. kawałek wręgi, ożebrowanie regulatora itp. wchodzi w baterię przypadkiem, gdy ta się przesunie i przebija ją lub mocno odkształca mechanicznie. Może to spowodować zwarcie wewnętrzne i pożar. Koledze w ten sposób zapaliła się bateria w modelu. Odbiornik powinien być w gąbce z co najmniej dwóch powodów. Co prawda, współcześnie elementy SMD są bardzo lekkie i tak łatwe do "wytrzęsienia" z płytki, ale mimo wszystko powinien być zabezpieczony przed drganiami (powód 1), które występują nie tylko od silnika. Gąbka zabezpiecza też odbiornik mechanicznie w razie kraksy (powód 2). Widzę też, że masz luźno biegającą sobie antenę. No cóż - tak też nie należy robić. Dlaczego przymocowałeś tylko niektóre kable z odbiornika?

     

    Wiem, czepiam się. Ale pro publico bono - rosną twoje szanse na długą eksploatację modelu ;)

    • Lubię to 1
  5. Osobiście zakładałem tę świeczkę (OS Max G5) do Evolution 20GX, a kolega przerobił Enyę 10ccm w zasadzie tylko wymieniając świeczkę i dodając zwężenie do wlotu powietrza do gaźnika. jest u nas na lotnisku też parę OS Max'ów GGT, które oryginalnie mają tę świecę zamontowaną przez producenta.

     

     

    Świeca radzi sobie bez trudu, ale jest jedno ale. Zarówno jeden, jak i drugi silnik można zgasić przepustnicą, bo mają "zwykłe" gaźniki. Jak masz gaźnik Walbro, to musisz jakoś rozwiązać gaszenie silnika. A wrażenia z eksploatacji? Silnik jest taki bardziej "miękki", ładnie wchodzi na obroty, ale nie tak raptownie, jak z zapłonem iskrowym. Trochę więcej chlapie też olejem, ale w małym modelu ubytek około 0,2kg (bateria+moduł zapłonowy) jest bezcenny. Siłą rzeczy, nie ma też żadnego problemu z z zakłóceniami od układu zapłonowego. Natomiast irytuje konieczność stosowania "grzałki" do świec i używania rozrusznika. Zawsze to dodatkowe kilogramy, których nie lubię ciągnąć na lotnisko. Ostatecznie, po lotach i eksperymentowaniu, wróciłem do zapłonu iskrowego. Ale może tobie bardziej będzie odpowiadał żarowy?

  6. U nas na lotnisku również opowiadają tego typu historie o Tower Pro MG995. To znaczy, serwo założone do modelu działa, a w powietrzu od drgań urywają się przewody - od silnika lub od potencjometru. Posiadacze tych serw używają ich z dużą ostrożnością po poprawieniu lutów i zabezpieczeniu przewodów np. kroplą kleju na gorąco w miejscu, w którym wychodzą z płytki na zewnątrz. A jeśli chodzi o sprawdzone serwa... No cóż - ja przejechałem się na kilku sztukach Hitec HS-5495BH (http://pfmrc.eu/index.php?/topic/61651-problem-z-hs-5495bh/), a kolega na HS-430BH. Trafiłem na wybitnie spapraną partię, bo niedawno postanowiłem spróbować ponownie i kupiłem 4 szt. - działają bez zarzutu. Używam też wielu 430BH i też nie mam z nimi kłopotów. Ale u kolegi padły 3 szt. (problemy z pozycjonowaniem i "skoki" serwa podczas ruchu).

  7. Na tłoku, wiadomo, może być trochę nagaru. Cylinder może być lekko porysowany od drobinek piasku. To norma. Ale to wszystko razem nie przeszkadza mocno w pracy silnika.

     

    Najlepiej ocenisz stan cylindra sprawdzając kompresję i luzy na łożyskach. Do tego nie trzeba rozbierać silnika. W "miniaturowym lotnictwie" robi się to po prostu naciskając śmigło na boki i kręcąc silnikiem (śmigło tworzy dźwignię, która przy nacisku świetnie zwielokrotnia "siły testowe" na wale). W aucie może być trochę trudniej, ale też można sobie jakoś poradzić po wymontowaniu silnika. Jeśli w silniku niedomagają łożyska, to da się to usłyszeć podczas jego pracy. Uszkodzone łożysko również jest wyczuwalne w czasie obracania wałem - masz wrażenie jakby wał toczył się po jakichś przeszkodach - są wyczuwalne takie "przeskoki".

     

    Silnik też nie powinien mieć zbyt dużego luzu w górnym, martwym punkcie. Jeśli wał obraca się o dosyć duży kąt (niewielki jest dopuszczalny), a tłok stoi w miejscu, to może świadczyć o uszkodzonych panewkach. W silnikach w modelach latających dopuszcza się luz rzędu 3-4 mm mierzony na końcu łopaty śmigła.

     

    W książkach W.Schiera można znaleźć porady typu "jak kupić używany silnik". On tam bardzo fajnie opisuje taką zgrubną ocenę stanu silnika. Za czasów "socrealizmu" zakup takiego motorka modelarskiego to był nie tylko duży wydatek, ale i duża trudność. Dlatego w tamtych czasach i np. w "Modelarzu", i w książkach o modelarstwie można znaleźć garść fajnych porad odnośnie do zakupu silnika.

  8. Dużo pytań, na które odpowiem przy najbliższej okazji ;).FS-130 to nie taki znowuż potwór - ma pojemność 22 cm, a waży tyle, że model nie wymaga żadnego dociążania itp. Po prostu, po zamontowaniu silnika, wyposażenia i baterii nic nie trzeba kombinować. Model trzyma się prostej, więc jedynie pochyliłem silnik w dół. Jeszcze się upewnię, ale wydaje mi się, że cały model waży ok. 4,7kg. Zważę jeszcze raz, jak go poskładam na lotnisku (czeka w aucie na koniec deszczu). Film zrobię - po prostu brakuje mi rąk, muszę kogoś poprosić. Mam nadzieję, że będzie okazja, bo jest kilka dni wolnych.

     

    A jeśli chodzi o prędkość przeciągnięcia... Wczoraj było u nas prawie bezwietrznie. To znaczy, zdarzały się podmuchy, ale przez większość czasu nie wiało. Kierując model w stronę, z której mogłoby powiać próbowałem ocenić prędkość przeciągnięcia. Nie mierzyłem tej prędkości, nie miałem czym, ale ten model leci i ląduje mniej więcej z dwukrotnie mniejszą prędkością, niż typowy górnopłat - trenerek. Jak będzie więcej ludzi na lotnisku, to jakoś wspólnymi siłami ocenimy, zmierzymy - wtedy napiszę więcej. W każdym bądź razie jest o wiele wolniejszy niż 2-płatowe Ultimate czy Pittsa, którymi latam. Ale faktem jest, że ma dwa skrzydła po 1,8 metra, a tamte po ok. 1,4 metra, a modele mają zbliżony ciężar - w okolicach 5kg.

     

    A sam silnik ma bardzo dużą kulturę pracy. Nie dawałem żadnych specjalnych amortyzatorów - jest na zwykłym, plastykowym łożu, które kupiłem razem z silnikiem. Dudni godnie, ale nie trzęsie zbyt mocno. Ma czarny tłumik, więc jakoś tak optycznie ginie w modelu. Na zbiorniku paliwa o pojemności jakieś 340 ml latałem wczoraj przez 40 minut (w tym kilka startów i lądowań) i jeszcze zostało paliwo. Nie chlapie zbyt mocno z wydechu, nie brudzi modelu, natomiast parę kropelek wyciekło spod wału (niektóre 4-suwy mają tam zamontowany króciec na wężyk).

  9. Zbudowałem model Gipsy Moth'a z zestawu Seagulla. Model ma całkiem sporą rozpiętość, więc uzbroiłem go w silnik Thunder Tiger FS-130. Fakt, troszkę "przewymiarowany", ale chciałem do tego modelu fajnego 4-takta, który umożliwi latanie na małych obrotach z takim "pyrkaniem".

     

    Pierwszy lot omal nie skończył się katastrofą. Ze śmigłem 17x10 po dodaniu pełnego gazu model "wystrzelił" na jakieś 5 metrów w górę i zrobił regularny zawis na śmigle. Udało mi się jakoś wyjść obronną ręką, trochę pokrążyć i wylądować w całości, ale nawet już w powietrzu, w locie, model po dodaniu gazu ewidentnie stawał dęba.

     

    Pochyliłem silnik mocniej w dół, założyłem śmigło 16x8 i jest po prostu bajka. Nadal raczej nie należy latać na pełnym gazie, a jedynie otwierać przepustnicę tak do połowy. Po wychyleniu drążka gazu (do połowy) i krótkim rozbiegu model majestatycznie odrywa się od ziemi i leci sobie w górę. Spokojnie, jak balonik z helem. Doskonale radzi sobie sam, trzeba jedynie lekko reagować lotkami na podmuchy wiatru, na które jest wrażliwy. Przy lądowaniu ma niewielką prędkość, opada dosłownie z prędkością balonika i podobnie jak przy starcie majestatycznie dotyka kołami murawy. Normalnie bajka! Jeszcze nigdy nie miałem tak wspaniale latającego modelu. Jeśli uda wam się kupić ten zestaw, to pomimo pewnych niedociągnięć producenta (np. sposób osadzenia nakrętek kłowych...) polecam. Wrażenia z lotu niezapomniane. Widziałem na YT, że ludzie napędzają ten model nawet silnikiem 4T 10ccm i też świetnie lata, chociaż kiepsko radzi sobie z wiatrem.

     

    post-8458-0-11582300-1493328825_thumb.jpg

     

    post-8458-0-37303300-1493328826_thumb.jpg

  10. Uszczelkę warto zmienić, ale nie ma przymusu. Jeśli stara nie jest uszkodzona, to nic się nie stanie, jeśli założysz ją ponownie. Nie mam co prawda doświadczenia z twoim silnikiem, ale wiele razy rozbierałem i składałem inne.

    Tylko tak z drugiej strony... Po co ci ten przegląd silnika? Wyczyść gaźnik, wydech, tłumik, układ paliwowy i nie rozbieraj silnika. To w zupełności wystarczy, jeśli nie masz z motorkiem jakichś większych problemów.Wszyscy producenci zalecają, aby bez potrzeby nie rozbierać silnika, a zwłaszcza nie odkręcać głowicy.

  11. AP do Kąkolewa przeniesie się na pewno, tylko powiedziano nam, że potrwa to jeszcze ok. 3 lat. Mamy więc troszkę "spokoju". Z drugiej strony, nam modelarzom obiecano alternatywę. Zostawmy na razie te dyskusje - klimat uległ znacznej poprawie, czekamy na efekty.

     

    Tymczasem w niedzielę była piękna pogoda i na lotnisku były tłumy z różnorodnymi modelami. Na przykład ja oblatałem swojego, zbudowanego na wzór modelu Seagulla, Ultimate z silnikiem MVVS-26. Serwa i baterie przeniosłem za środek ciężkości, żeby zrównoważyć ciężar silnika. Udało się - model nie wymagał doważania. Przed lotem trząsłem kolanami (model kosztował mnie kilka miesięcy pracy), ale niesłusznie - lata jak po sznurku! Po rozwiązaniu problemów z wyłącznikiem zapłonu wystartowałem do rundy honorowej. Ultimate lata świetnie, aczkolwiek jeszcze wymaga dopieszczenia. W tę niedzielę szykują się kolejne obloty, zapowiadane są kolejne modele ;). Oby dopisała pogoda.

     

    post-8458-0-25156500-1490650431_thumb.jpg

     

    post-8458-0-43817900-1490650584_thumb.jpg

     

  12. Na razie to wygląda na to, że Aeroklub Poznański nie przeniesie się w najbliższym czasie. Krótko mówiąc - chcemy żeby było lepiej niż w ubiegłych latach (mam tu na myśli zlot). Na Kobylnicy nie bardzo są warunki, bo nawet nie ma się gdzie rozpędzić, na Bednarach nie wyszło, bo mają zajęty termin na jakieś szkolenie kierowców, a Kąkolewo to fajne lotnisko mające dużo przestrzeni i dlatego "giganty" odbędą się właśnie tam. Pamiętacie ile razy na "gigantach" jedynie stały i błyszczały jety? Co najwyżej mogły sobie poszumieć silnikami, bo na Kobylnicy nie ma warunków - można połamać delikatne podwozie. A teraz będą latały, bo w Kąkolewie jest normalny pas. Zapowiadają się nawet goście zza granicy. Na pewno będzie fajna impreza. Zapraszamy!

  13. Myślę, że nie ma tu co pisać o cenie - ta jest ustalana indywidualnie. Wystarczy zrobić szkic, wysłać rysunek i poczekać na wycenę. Kontakt jest na stronie internetowej, której adres podał Shock. Od siebie dodam tylko, że na pewno będę korzystał z usług tego zakładu. Wreszcie zrobię sobie porządne kolanko do rezonansu, bez chodzenia po przypadkowych warsztatach i tłumaczenia o co chodzi. Nie mam "znajomości" wśród osób, które tak starannie łączą aluminium. Nie lubię korzystania z usług przypadkowo poznanych/poleconych osób metodą prób i błędów. Tu widać, że p. Rafał zna się na rzeczy.

  14. "Lądowanie" mojego Pittsa skończyło się połamaniem tłumika. Gdzieś tu na forum znalazłem ogłoszenie p. Rafała Nestorowicza i postanowiłem z niego skorzystać. Wysłałem do niego mojego "połamańca", bez rysunków, bez tłumaczenia, opowiadania co i jak. Dziś odebrałem tłumik wykonany w jego warsztacie. Jak dla mnie cudo! Polecam wszystkim tym, którzy podobnie jak ja, mają problem z własnoręcznym wykonaniem układu wydechowego. Ciężar - 150 gram.

     

    post-8458-0-80464200-1490617358_thumb.jpg

     

    post-8458-0-47780200-1490617364_thumb.jpg

     

    post-8458-0-05985700-1490617369_thumb.jpg

     

    post-8458-0-96363200-1490617372_thumb.jpg

  15. Fajne śmigła do 4-suwów robi Master Airscrew. Są do kupienia w sklepach modelarskich, np. w Nastiku. Śmigła mają szerokie łopatki, specjalnie dla silników o dużym momencie obrotowym. Dla silnika 10ccm (ASP) stosowałem 14x6, 13x7, także APC np. 13x4W (z szerokimi łopatami do modeli 3D).

  16. Mam silnik MVVS-26 IFS/Sport w modelu Ultimate o ciężarze nieco ponad 4,5kg i rozpiętości ok. 142cm. Gdy w innym modelu do silnika był założony tłumik rezonansowy, to ten świetnie pracował z "mniejszymi" śmigłami typu 16x10, 17x8 itp., które pozwalały mu na pracę na wyższych obrotach. Wówczas ewidentnie dało się odczuć efekt działania tłumika. Teraz mam z nim zwykły tłumik, puszkę. Założyłem śmigło 18x6, jak do RCGF-26, ale wydaje mi się, że silnik jakoś "niechętnie" z nim pracuje. Nie mam zbyt wielu śmigieł do wyboru - muszę po prostu iść do sklepu i kupić. Czy ma ktoś doświadczenia z tym motorkiem - w jakim przedziale śmigieł szukać? A może to moje 18x6 jest dobre, a to tylko kwestia regulacji? Ostatecznie, gdy już "dostroję" model, to i tak pewnie założę tłumik rezonansowy, bo bez niego motorek jest "nudny" ;)

  17. Dyskusja robi się trochę taka a'la "Hyde Park" :D. Bardzo dobrze, nie samymi problemami człowiek żyje.

     

    Andrzej, super, że zdecydowałeś się pogłębić wiedzę i zostać 5-minutowym programistą! Zrobiłeś pierwszy krok! :) Gratuluję! A książki z serii "dla opornych" (for dummies") nie są takie znowuż złe, chociaż tytuł - przyznaję - odstręcza.

     

    Programowanie to układanie poleceń w pewne logiczne ciągi. Jeśli potrafisz komuś w ciągu 5 minut powiedzieć przez telefon: podejdź do szuflady, przekręć klucz, wyjmij pudełko zapałek, podejdź do kuchenki.... itd., to już jesteś 5-minutowym programistą i właśnie powiedziałeś komuś "program" np. na zagotowanie wody. Ale jedno "ale" - uczyłeś się tego od dzieciństwa (słowa, pojęcia, język), ileś czasu poświęciłeś też na zapamiętanie otoczenia, więc zanim staniesz się 5-minutowym programistą musiałeś nabrać wiedzy i doświadczenia. Jeśli stawiasz pierwsze kroki, nie znasz otoczenia, nie wiesz gdzie są "zapałki", to nie dasz rady napisać tego programu.

     

    W tworzeniu programów dla procesorów jest jedno ważne zagadnienie - czy masz ambicję poznania sprzętu, czy też nie. Bo jeśli nie, to traktujesz system jak czarną skrzynkę, która ma swoje zasoby i nie obchodzi cię co na wejściu, co na wyjściu. Odnosząc się do dyskusji wyżej - mierzysz czas trwania impulsu i masz w poważaniu to, czy tam są śmieci. Bo wierzysz w mechanizm ich usuwania (ATtiny ma taki sprzętowy filtr) i już. Po prostu, robisz swoje, to znaczy - piszesz program. Jeśli natomiast masz ambicję poznania sprzętu (zachęcam), to oprócz zrozumienia programu będziesz też musiał nauczyć się zasad działania różnych komponentów elektronicznych, w tym procesora. Współczesna technika dąży jednak do aż zbyt wielkiego uproszczenia, to znaczy - sprowadza potencjalnego amatora lub konstruktora jedynie do roli programisty. Kupujesz moduł np. Arduino, piszesz dla niego program lub uczysz się korzystając z przykładów. Uruchomisz wyświetlacz, obsłużysz przyciski (także korzystając z dostępnych w handlu modułów), jak większość - zbudujesz zegarek i termometr, i albo pójdziesz dalej, albo zostaniesz na tym mniej więcej poziomie technicznym. Po zbudowaniu np. 6 zegarków, kolejny, siódmy wykonasz w 5 minut. Nie stwarza to już problemu.

     

    Przy okazji - do nauki świetnie nadaje się też np. brytyjski produkt o nazwie FlowCode. Tam program pisze się składając obrazki! (troszkę informacji jest np. tu -> http://www.easy-soft.net.pl/artykuly/programowanie/flowcode).

     

    Nie mam nic przeciwko "czystym" programistom. Czasami nawet lepiej nim być, bo nie jest się obciążonym bagażem tych wszystkich "a co będzie jeśli". Z drugiej strony, dobrze jest chociaż trochę znać podstawy. Tak samo jak lekarz specjalista najpierw musi zostać lekarzem ogólnym, tak programista urządzeń powinien wiedzieć z czym ma do czynienia i np.z czym wiąże się częstotliwość przełączania.


    Chyba to trochę nie tak  ;) ...

    Tłumacząc się - użyłem dużego uproszczenia, skrótu myślowego ;)


    Widzę, że kolega Jacek niezbyt dokładnie wczytał się w Nie ma żadnego problemu z odczytanie czasu trwania czystego impulsu, niezaśmieconego, bez zakłóceń idt, itp. 

    Używam dwóch aparatur, obie na 2,4GHz. Obie są z grupy tzw. cyfrowych. Oscyloskop dołączony do wyjścia odbiornika pokazał, że albo występuje przebieg PWM - czysty i niezaśmiecony, albo go nie ma. Dlatego nie przejmowałbym się tak mocno tymi "śmieciami" z odbiornika. Jeśli będą występowały, to serwa też będą drgać, a taki problem będzie wymagał rozwiązania. Większość procesorów mających timery capture/compare ma też sprzętowe filtry na ich wejściach i dobrze daje sobie radę z zakłóceniami impulsowymi - zapewne wystarczająca będzie niewielka histereza oraz kilkumilisekundowe opóźnienie włączenia/wyłączenia ;).

  18. Widzisz... Piszesz z punktu widzenia fachowca. I bardzo dobrze! Ale ja znam Jarka osobiście, spotykamy się na lotnisku i czasami latamy razem. Rzadko jednak przychodzi pogadać do modelarni (zapraszam zwłaszcza do "klubu dyskusyjnego" w każdą niedzielę, w budynku aeroklubu ;) ) i dlatego tu wyraziłem swoje zdanie. A serwo może przerobić w dowolnym momencie dziejowym, nieprawdaż? A co do "ferrari" to się mylisz - można go sobie kupić ot tak, dla zabawy lub żeby cieszył oko.

  19. Bascom jest językiem, który przywiązuje nad do sprzętu - do mikrokontrolerów AVR i dziś już niemal wymarłych Intel 8051 (przy okazji - firma Atmel jest aktualnie własnością Microchipa).Z racji tego, nie da się tworzyć wielokrotnie wykorzystywanych na różnych platformach bibliotek. Poza tym, pisanie w Basicu jest zdaniem wielu programistów "nietrendi". No i jeszcze na dodatek wiele kompilatorów C i C++, w tym renomowanych producentów, jest albo zupełnie za darmo lub za darmo, ale z pewnymi ograniczeniami (np. odnośnie do wielkości kodu). No i w C czy C++ pisze się na luzie, a w Bascomie czuje się pewien, hmmm..., niedosyt :D.

     

    A jak zrobić w 5 minut? Pamiętajmy, że mówimy o warunku on/off, a więc tak naprawdę np. +100%/-100% wychylenia serwa. Da się też dokładniej, ale chyba nie ma potrzeby w tym wypadku. Proszę bardzo - tu jest gotowiec w języku C do pomiaru wypełnienia od Atmela -> http://www.atmel.com/Images/Atmel-8014-Using-Timer-Capture-to-Measure-PWM-Duty-Cycle_ApplicationNote_AVR135.pdfhttp://www.atmel.com/Images/Atmel-8014-Using-Timer-Capture-to-Measure-PWM-Duty-Cycle_ApplicationNote_AVR135.zip. Korzystając z niego da się zrobić podobne programy dla innych mikrokontrolerów, również w innych językach.

     

    Warunkiem dla tych "5 minut" jest to, że robiłeś podobne rzeczy, jesteś biegły w danym IDE oraz masz doświadczenie. Początkującemu może to zająć dużo więcej czasu.

  20. A ja będę polemizował - zna się dziewczyna. 5 minut to może przesada, ale w 15 się da. Wystarczy Bascom AVR i jakiś mały ATtimy. Funkcje do odczytu sygnału z serwa są gotowe. Trzeba dodać warunek włącz/wyłącz i już. Jak ktoś zna Bascoma, to da się w 15 minut. Ale... Napisanie programu to jedno, a działające urządzenie to drugie :D. Bo jak się procesor zacznie zawieszać od jakichś "śmieci" wędrujących po drutach w układzie, to trzeba będzie rozwiązać kilka problemów. A tu już trzeba wiedzy inżynierskiej, a tej wielu programistów po prostu nie ma. Z tego punktu widzenia te 5 minut, to marna perspektywa.

    A tak na marginesie - najlepszy wyłącznik zapłonu, którego miałem okazji użyć, zbudowano bez mikrokontrolera ;).

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.