I tu się Pan grubo myli Hmmm, opisałem swój przypadek.
Pamiętam jak dziś, gdy za łebka chodziłem z jaksółkami na pole koło domu i puszczałem je z ręki. Determalizatora używałem na lotnisku tylko wtedy, gdy je holowałem. A puszczając model z ręki jaki był sens podpalać lont? Jednak tego dnia jedna z jaskółek postanowiła sobie odlecieć. Jak to mówią jestem jeszcze z tych, którzy za dziecka chodzili do modelarni, budowali latawce, jaskółki i Wicherki, używali włośnicy, kazeiny, cellonu i japonki a Miniaturowe lotnictwo siedzi w jednym palcu. Pamiętam jeszcze jak wszyscy, bez wyjątku na lotnisku latali w mode 1, tak mi zostało.
Obecny nowicjusz, który śmie nazywać się modelarzem poza CA i gotowcami z pianek świata nie widział.