Skocz do zawartości

Zasilanie Szybowca F3F


Czopek
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Kamyczek_RC

Jerzy tak na prawdę są 3 rozwiązania stosowane w F3F moje  czyno i klasyczne 4NiMh najczęściej enelop  odbiornik i to jest koniec w Kadłubie o przekroju owalnym o wysokości 40mm i szerokości 30mm nic więcej nie zapakujesz . A to co i od kogo dostałem i za co to już moja sprawa ... Poza tym dla amatora w takim modelu wystarczą serwa TG  MG16R, 4 paluszki AA NIMH i wyłącznik hebelkowy . I nie ma co bić piany tym co piszą i pokazują bo do wyczynu to droga dla wielu jest bardzo daleka ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Kamyczek_RC

Ja mam UBEC FOXY 6A /10A 1s i LiPo 2400 LRP taki jak napisał  kol Specyfik w poście nr 7 tego tematu . Z resztą takie zasilanie wybrał na podstawie moich doświadczeń .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Zawsze jak pada mi serwo pali się silnik albo w elektronice jest czarna dziurka reszta pracuje nadal i model lata jeśli pilot potrafi go pilotować bez lotki , klapy , czy polowy motylka .

 

Na kilka padniętych w locie serw również nie miałem przypadku, aby uszkodzone serwo sfajczyło odbiornik, przewody czy BEC-a. Zawsze dało się latać.

 

Raz ewidentnie elektronika serwa się spaliła, płytka z elektroniką była zwyczajnie zesmażona, izolacja przewodów przy płytce stopiona. Również cała reszta działała. I co najciekawsze wbudowany w regulator liniowy BEC z prądem ciągłym coś w okolicach zaledwie 1A i oczywiście chwilowym większym potrafił zesmażyć serwo, a sam przeżył.

 

Z tego względu wydaje mi się, że osobny BEC dla każdego serwa jest trochę na wyrost, bo tak naprawdę elektronika większości serw jest po prostu takim BEC-em. 

 

I jestem ciekaw ile było takich przypadków, że uszkodzone serwo doprowadziło do spalenia odbiornika, BEC-a czy instalacji. Miał ktoś takie przypadki poza opisanym przez Jurka M.?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W krótkiej karierze dwa serwa dokonujace zywota "zamknely" beca jaki wskazal Kamil.

przypadek pierwszy, przy starcie z gumy, mialem czas na podziwianie modelu (bo sterowac sie juz nie dal) jak pieknie idzie na prawy krag zakonczony choinką.

drugi przypadek, bardziej fartowny, w innym modelu przy machaniu dragami wszystko umarlo, na szczescie na ziemi.

 

W jednym z opisanych przypadków przy testach wyszlo, ze serwo bralo 5A ciągle wiec na reszte duzo nie pozostawało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak trafnie Darek napisał "większości serw" ;) w moich jak jest przeciążenie to serwo ciągnie kilka amper (tranzystory w końcówce są na ponad 10A) aż się nie nie zjara elektronika serwa, kable lub szczotki silnika - ale one wtedy z zasady robią permanentne zwarcie, więc pali się reszta. Serwa które stosuje przy normalnej pracy i maksymalnym obciążeniu (zblokowaniu) biorą ponad 2,5A sztuka.

Darku - jeśli po uszkodzeniu silnika serwa (w locie) mam ciągły pobór prądu 2A od uszkodzenia do lądowania (przy BECu) to ciekaw jestem co by było bez tego BECa. Ale jakoś nie chce sprawdzać.

Więc niestety Dariuszu, uważam że warto w zasilaniu modeli F3F stosować indywidualne BECe na serwo. To są modele co latają często w dziwnych miejscach i lądują jeszcze w dziwniejszych. A ze względu na dużą urazowość modeli, nawet po kompletnej rozwałce modelu, chętnie wyjmę z niego sprawny odbiornik, pakiet i serwa. Jakby nie patrzeć to może być nawet grubo ponad 1tys zł zysku :) A w innych większych/szybszych szybowcach czy watro sotosować BECe- jak kto woli, ale ja polecam. I nie tylko ja.

 

I oczywiście jest jeszcze jedna kwestia jeśli chodzi o indywidualne BECe - po złym lądowaniu połączonym uszkodzeniem zębów i związanym z tym przeciążeniu serwa, zastosowanie ograniczenia prądowego tylko do tego serwa nie powoduje uszkodzenia jego elektroniki czy silnika. Wymieniam zęby i serwo działa. A że nowe serwo kosztuje ponad 250zł to jestem z tego faktu wielce zadowolony. Z drugiej strony jak za 4 BECe płace mniej niz za dobry BEC impulsowy-to po co przepłacać? :)

Zapraszam na zbocze do Ruska-tam można empirycznie zobaczy co jest lepszym a co gorszym rozwiązaniem. Cały dzień startów i lądowań wystarczy ;) Ladowań w turbulencji, na zawietrznej (model spada niesterowalny), w wysokich dość twardych trawach - bardzo fajne miejsce do testów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Kamyczek_RC

Może się zepsuć nadajnik , akumulator nadajnika , odpaść antena , spalić się odbiornik , urwać się antena odbiornika może dostać zwarcia cela w zasilaniu jest tych może cały milion więc powiem tak może wykorzystać proste rozwiązanie z mała ilością tych może i może po prostu latać nie myśląc co może się stać bo może akurat palniemy kreta nie przez zasilanie a przez brak umiejętności co jest statystycznie najczęściej spotykaną przyczyną awarii przypisywanych wszystkiemu tylko nie błędowi operatora ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.