Skocz do zawartości

Piła włosowa czy włosieniowa


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Piły włosieniowe ??? Od "szczyla" czytałem w pierwszych wydaniach "Miniaturowego Lotnictwa" o piłach włośnicowych zwanych również z niemiecka "laubzegą"

Popraw to :angry:

Opublikowano

Hej Adam!

 

Wiele Polskich sklepów stosuje wymiennie nazwy tych pił : włosieniowe / włośnicowe, spotkałem się także z nazwami piła włosowa, lub piła włośnica. Podejrzewam że żadne z tych określeń nie jest błędną formą i regularnie używaną w slangu modelarzy.

Życzę miłego dnia :)

Błażej

Opublikowano

No, nie róbcie jaj. Jaka włosieniowa? Kto to wymyślił? To, że modelarze się domyślą, jestem pewien. Modelarze, uśmieją się jeszcze bardziej niż się domyślą. A Polacy również mają dokładną nazwę.  Poprawcie tę nazwę, a nie brońcie durnoty!!!

Opublikowano

Bogdan,

 

Nie ma o co bić piany... naprawdę.
Jeśli uraża Cię taka nazwa, to możesz śmiało pisać do kolejnych sklepów modelarskich.

Poniżej tylko kilka, które znajdziesz wpisując w google:

 

http://www.modele.sklep.pl/pl/Katalog/Regulowana-pila-wlosieniowa-50430-PROEDGE.html?pa=10&pp=20&producer=3155

http://www.rctrax.pl/regulowana-pila-wlosieniowa-50430-proedge/88756/

http://rc-team.pl/pily/36896-pila-wlosieniowa-z-duralowa-rama-duza-2mo20773.html

http://www.modelmotor.pl/regulowana-pila-wlosieniowa-50430-proedge.html

http://rcpro.pl/product-pol-3736-Pila-wlosieniowa-z-duralowa-rama-duza.html

http://www.sklepy24.pl/sklep/sklep_hobby-model_pl/produkt/regulowana-pila-wlosieniowa-50430-proedge/41143

http://www.kangoo.pl/szukaj/proedge+regulowana+pi%C5%82a+w%C5%82osieniowa

http://www.nokaut.pl/pozostale-modele-rc/aparatura-cadet-4-v3-2-4ghz-mode-2.html

 

Dajmy się zareklamować sklepowi, w końcu to odpowiedni dział.

Najważniejsze jest to, czy sklep spełni modelarskie oczekiwania - niezależnie od tego, czy "włośnicowa" to powszechny błąd, czy potocznie używana nazwa.

  • Lubię to 2
Opublikowano

O co Ci chodzi? Ty na poważnie? Adwokat jesteś? Mamy tu forum modelarskie i myślę, że nie powinniśmy promować niepoprawnej terminologii.  Te sklepy, do których podałeś linki, nawet proponują "włosienie" po 12szt. Sklepy mogą sobie pisać co chcą, ich sprawa, że są nieprofesjonalni i przepisują jeden od drugiego, BO SIĘ TAK ZNAJĄ NA SWEJ PROFESJI. Napisałeś o błędzie "włośnicowa"?- te sklepy oferują "włosieniowe". brrr

A tak na marginesie-mam instrukcję od sprzętu elektronicznego. Taki fachowcy ją sporządzili, że w niektórych pozycjach opisu sprzętu (jest to tłumaczenie), napis dla funkcji AUTO (automatycznie), jest opisany jako SAMOCHÓD. Zrobili to tacy sami fachowcy, jak Ci w sklepach z włosieniami. I na drugim marginesie- włosienie są pasozytami z gatunku nicieni. Podobieństwo takie samo jak z AUTO.

  • Lubię to 2
Opublikowano

Jak zaczynałem się bawić w modelarstwo to była laubzega i już wszyscy wiedzieli o co chodzi.

Jeżeli chodzi o polską nazwę to ostatnio słyszałem Prof. Miodka że wszystkie nazwy własne są prawidłowe jeżeli obejmują dużą część kraju, tak że wychodzi na to że obie są prawidłowe.

Opublikowano

Stanę po stronie poprawności- włośnica. OK, dobra, dopuściłbym jeszcze laubzegę ze względów historycznych, jako nazwę zwyczajową. Natomiast inne to już nieuzasadniona, zaśmiecająca język niepotrzebna twórczość. O język należy dbać- jest ważny, bo nie chodzi tylko o to, żeby się jakoś, tylko dobrze porozumieć- czyli "jakość, a nie jakoś". Ostatnio kupowałem zmiatkę (zmiatek?- kurcze, wymądrzam się tu, a mam takie wątpliwości) i szufelkę. Na etykietce pisało: zamiatacz ręczny. Jedna jest tego tylko przyczyna: dyletanctwo i niedouczenie. Co komu przeszkadzał listonosz, żeby powstał doręczyciel. Doręczy, albo nie- jak np. niewłaściwy adres, więc może niedoręczyciel? Listonosz to niósł ten list w jedną, albo w dwie strony i w ten sposób zawsze był sobą. DAJMY ODPÓR ŚMIECIOM- TO SĄ ŚMIECI. Wiem też jednak, że są osoby o nastawieniu mniej pedantycznym do spraw językowych- rozumiem to, są też ludzie którym zielony z pomarańczowym się nie gryzie, nie można o to mieć pretensji. Ale mam do nich apel, żeby przynajmniej tolerowali uwagi takich purystów językowych jak kol. Bogdan, czy moja skromna osoba, jeśli nie chcą się do nich stosować (a szkoda!) i nie wchodzili w zbędną dyskusję, bo bronią złej sprawy.

Opublikowano

"Włosieniowa" na pewno nie jest poprawną nazwą, bo włosień (kręty-Trichinella spirali)  to termin medyczny/biologiczny

http://gronkowiec.eu/pasozyty-wlosien-krety-zakazenie-wlosniem-objawy-zakazenia-wlosnica-trichinella-spirali.html

86552982.jpg

I prędzej można go zjeść w dziczyźnie niż coś nim udyndolić, nawet jak kto na tyle sprytny, że uda mu się toto naciągnąć na ramkę.. :P

 

A "wlośnicowa"..

Termin "włośnica" ma dwa znaczenia:

* jedno medyczne - choroba pochodząca od włosieni właśnie,

* drugie - (coraz mniej używane) oznaczało taki specjalny materiał utkany ze sztywnych sztucznych "włosów", służący kiedyś jako wkładka przy szyciu garniturów (nawiasem zawsze prędzej czy później wyłaziło toto przez materiał nieznośnie kłując  ;)  ).

I, jak mniemam, to od nich przyjęła się nazwa "włośnicowa" bądź "włosowa" do określenia cieniutkich brzeszczotów do piłki..

 

Ale popieram zdanie kolegi bubu2, że w miarę możliwości powinniśmy dbać o poprawną terminologię (bo jak nie my, to kto?), bo inaczej za czas jakiś nie będziemy się w ogóle rozumieć.. Zwłaszcza starzy z młodymi, już dzisiaj nie sposób przeczytać niektórych wpisów w necie..

 

język szkolnych esemesów: 

kolega do koleżanki:

"- Pre cie czy co? Densiłam na dysce..

- Czego tam nypiesz?
- Kabany. Ale chyba nie mam. A przydałaby się jakaś, bo idę dziś na bawim bawim i kupiłbym ze dwie bionafty.
- A będą tam jakieś fajne niunie?
- E tam, jakieś z mojej klasy. Same kabsztyle i maczetki.
- No to padaka..."

Jarzycie? Pewnie nie. Ja też,,

https://radiogdansk.pl/index.php/styl-zycia/item/6739-swag-yolo-i-gofry-z-posypko-jak-mowi-dzisiejsza-mlodziez.html

 

 

A tak, to wrzucasz fachowy tekst.. i wszyscy wtajemniczeni wiedzą o co chodzi... :D

 

W łazience co się zatkało, rura chrapała przeraźliwie, aż do przeciągłego wycia, woda kapała ciurkiem. Po wypróbowaniu kilku domowych środków zaradczych (dłubanie w rurze szczoteczką do zębów, dmuchanie w otwór, ustna perswazja etc.) - sprowadziłem ślusarza.
Ślusarz był chudy, wysoki, z siwą szczeciną na twarzy, w okularach na ostrym nosie. Patrzył spode łba wielkiemi niebieskiemi oczyma, jakimś załzawionym wzrokiem. Wszedł do łazienki, pokręcił krany na wszystkie strony, stuknął młotkiem w rurę i powiedział:
- Ferszlus trzeba roztrajbować.
Szybka ta diagnoza zaimponowała mi wprawdzie, nie mrugnąłem jednak i zapytałem:
- A dlaczego?
Ślusarz był zaskoczony moją ciekawocią, ale po pierwszym odruchu zdziwienia, które wyraziło się w spojrzeniu sponad okularów, chrząknął i rzekł:
- Bo droselklapa tandetnie zblindowana i ryksztosuje.
- Aha, - powiedziałem - rozumiem! Więc gdyby droselklapa była w swoim czasie solidnie zablindowana, nie ryksztosowała by teraz i roztrajbowanie ferszlusu byłoby zbyteczne?
- Ano chyba. A teraz pufer trzeba lochować, czyli dać mu szprajc, żeby tender udychtować.
Trzy razy stuknąłem młotkiem w kran, pokiwałem głową i stwierdziłem:
- Nawet słychać.
Ślusarz spojrzał doć zdumiony:
- Co słychać?
- Słychać, że tender nie udychtowany. Ale przekonany jestem, że gdy pan mu da odpowiedni szprajc przez lochowanie pufra, to droselklapa zostanie zablindowana, nie będzie już więcej ryksztosować i, co za tym idzie ferszlus będzie roztrajbowany.
I zmierzyłem ślusarza zimnem, bezczelnem spojrzeniem. Moja fachowa wymowa oraz nonszalancja, z jaką sypałem zasłyszanemi poraz pierwszy w życiu terminami, zbiła z tropu ascetycznego ślusarza. Poczuł, że musi mi czem zaimponować.
- Ale teraz nie zrobię, bo holajzy nie zabrałem. A kosztować będzie reperacja - wyczekał chwilę, by zmiażdżyć mnie efektem ceny - kosztować będzie... 7 złotych 85 groszy.
- To niedużo, - odrzekłem spokojnie - myślałem, że co najmniej dwa razy tyle. Co się za tyczy holajzy, to doprawdy nie widzę potrzeby, aby pan miał fatygować się po nią do domu. Spróbujemy bez holajzy.
Ślusarz był blady i nienawidził mnie. Umiechnął się drwiąco i powiedział:
- Bez holajzy? Jak ja mam bez holajzy lochbajtel kryptować? Żeby trychter był na szoner robiony, to tak. Ale on jest krajcowany i we flanszy culajtungu nie ma, to na sam abszperwentyl nie zrobię.
- No wie pan, - zawołałem, rozkładając ręce - czegoś podobnego nie spodziewałem się po panu! Więc ten trychter według pana nie jest zrobiony na szoner? Ha, ha, ha! Pusty miech mnie bierze! Gdzież on na litoć Boga jest krajcowany?
- Jak to, gdzie? - warknął ślusarz - Przecież ma kajlę na uberlaufie!
Zarumieniłem się po uszy i szepnąłem wstydliwie:
- Rzeczywicie. Nie zauważyłem, że na uberlaufie jest kajla. W takim razie zwracam honor: bez holajzy ani rusz.
I poszedł po holajzę. Albowiem z powodu kajli na uberlaufie trychter rzeczywicie robiony był na szoner, nie za krajcowany, i bez holajzy w żaden sposób nie udałoby się zakryptować lochbajtel w celu udychtowania pufra i dania mu szprajcy przez lochowanie tendra, aby roztrajbować ferszlus, który źle działa, że droselklapę tandetnie zablindowano i teraz ryksztosuje.

 

Julian Tuwim - "Ślusarz"

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.