AMC Opublikowano 17 Lipca 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2016 Chodziło mi tu bardziej o pelengację. A co do poszukiwań na ślepo, to praktycznie zawsze zguba jest gdzie indziej niż szukamy. Mam nadzieję że nie będę już nigdy musiał szukać w ten sposób, ale gdy to robiłem to zapisywałem ślad poszukiwań na telefonie, i bardzo poprawiło to skuteczność. Zauważyłem że bez nawigacji człowiek ma tendencję do przeczesywania utartymi ścieżkami, i duże połacie pozostają nieodwiedzone. Druga refleksja to gdy widzimy upadek naocznie ale nie mamy żadnego sprzętu, to trzeba zapamiętać obiekty na horyzoncie (drzewa, a nawet desenie roślin na łące), to też bardzo pomaga. Niekiedy udawało mi się nawet odtworzyć to po bezowocnym poszukiwaniu i powrocie do miejsca z którego widziałem katastrofę. Co do różnic pomiędzy pelengacją a "pewniakiem" z GPS to nie sposób się nie zgodzić. Pamiętam z "łowów na lisa" właśnie, jak chciałem wedrzeć się na zaplecze pewnego sklepu spożywczo - przemysłowego będąc przekonanym, że tam ukryto nadajnik do odszukania. A on stał za straganem po drugiej stronie wioskowej uliczki, tylko teren albo kraty w oknach tego sklepu coś mieszały w eterze. Dobrze, że byłem nieduży i dobry w nogach . A sęk w tym, że nie widziałem katastrofy, bo poszedłem - jak na ironię - po okulary p. słoneczne. Relacja kolegi co do kierunku utraty widzenia jest w miarę (no właśnie, tylko w miarę...) ok., ale co do odległości - to już gorzej. A teren albo zakrzaczony dziko, albo wysoki las, albo pola uprawne. Model miał dość silne oświetlenie, które mogło działać jeszcze przez dwie doby po katastrofie, szukałem po zmierzchu. W lesie czy krzaczorach raczej bym go wypatrzył, więc albo go zwiało gdzieś daleko (w momencie utraty widzenia drzewa 20m wys. na odl. 250m, model przypuszczalnie dwa - trzy razy dalej, wiec mógł być w krytycznej chwili na 40 - 60m nad Ziemią), albo jest bliżej, ale też w zbożu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
madrian Opublikowano 17 Lipca 2016 Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2016 Nie zdziw się. Na początku sezonu podkusiło mnie latać Deltą depronową z taśmami LED, oczywiście po zmroku. Odleciałem trochę dalej, LEDy się zlały w jedną świetlną plamę, straciłem orientację i przyglebiłem na pustym polu, porośniętym jakimiś badylami i trawą. Łaziłem 40 minut i w zasadzie się poddałem, godziłem ze stratą, gdy dosłownie wlazłem na Deltę. Jej światło zauważyłem dopiero z odległości mniej niż 10 metrów, tak bardzo trawa i badylki stłumiły światło. Delcie nic się nawet nie stało. Tak więc, mogłeś przejść całkiem blisko drona i go nie zauważyć. A parę tygodni temu brat swoim dronem wylądował 15 metrów od siebie w trawie. Szukaliśmy go 1,5 godziny i mieliśmy już pomysł ściągać znajomego z wykrywaczem metalu. Tak się wpasował w trawę. Trzeba niestety szukać. I pomyśl o brzęczyku awaryjnym. Włączasz z aparatury i pika. Znacznie łatwiej go namierzyć. W przypadku modeli samolotów, mamy serwa, które potrafią nieźle hałasować i da się model usłyszeć z kilkunastu metrów. Ale dron, jak wyłączy silniki to leży cicho i nie rzuca się w oczy. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
idfx Opublikowano 17 Lipca 2016 Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2016 Niestety brzęczyk po upadku w gęste zarośla też staje się bezużyteczny piszę z własnego doświadczenia. Chyba w ostatnim miesiącu jestem jedynym "szczęśliwcem" bo quada utopiłem w jeziorze i odeszły mi podobne problemy z poszukiwaniami. Nawet się nie kwapiłem na próby wyłowienia bo to przepływowe jeziorko na kanale wodnym i ze 2 metry mułu .... serce bolało jak wpadał, ale ten plusk pozostanie na długo w mojej pamięci pewnie nie ostatni ... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
AMC Opublikowano 17 Lipca 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2016 Nie zdziw się. Na początku sezonu podkusiło mnie latać Deltą depronową z taśmami LED, oczywiście po zmroku. Odleciałem trochę dalej, LEDy się zlały w jedną świetlną plamę, straciłem orientację i przyglebiłem na pustym polu, porośniętym jakimiś badylami i trawą. Łaziłem 40 minut i w zasadzie się poddałem, godziłem ze stratą, gdy dosłownie wlazłem na Deltę. Jej światło zauważyłem dopiero z odległości mniej niż 10 metrów, tak bardzo trawa i badylki stłumiły światło. Delcie nic się nawet nie stało. Tak więc, mogłeś przejść całkiem blisko drona i go nie zauważyć. A parę tygodni temu brat swoim dronem wylądował 15 metrów od siebie w trawie. Szukaliśmy go 1,5 godziny i mieliśmy już pomysł ściągać znajomego z wykrywaczem metalu. Tak się wpasował w trawę. Trzeba niestety szukać. I pomyśl o brzęczyku awaryjnym. Włączasz z aparatury i pika. Znacznie łatwiej go namierzyć. W przypadku modeli samolotów, mamy serwa, które potrafią nieźle hałasować i da się model usłyszeć z kilkunastu metrów. Ale dron, jak wyłączy silniki to leży cicho i nie rzuca się w oczy. Adrian, tak tylko dla sprostowania - to nie dron, tylko depronowy Park Flyer 960mm, biało-niebieski. Z tym stłumieniem światła to oczywiście masz rację, mógł tak się ustawić, że przeszedłem obok i nie zauważyłem. Brzęczyk jest jak najbardziej wskazany, ale myślę o kroku dalej, czyli czymś, co tak drze japę i nie da sobie jej zatkać byle piaskiem czy sianem, żeby z 500 metrów było słychać. Nasz zmysł słuchu wykrywa minimalne przesunięcia fazowe pomiędzy sygnałem z lewego i prawego ucha i na tej podstawie określa kierunek, z którego nadchodzą fale dżwiękowe. Koty są w tym lepsze, psy też a sowa nie do pobicia : z 50 m lokalizuje mysz pod 0,5m warstwą śniegu - to tak jako ciekawostka. Do znalezienia samolociku nasze uszy w zupełności wystarczą, tylko sygnał dżwiękowy powinien być fazowo łatwo czytelny dla nich, ale to łatwe do spełnienia. Oraz odpowiednio głośny - to też nie bardzo trudne. Jak również trudny do unieszkodliwienia w sytuacji kretokrytycznej - a tu już trudniej, ale myślenie ma przyszłość. Więc pewnie dwa lub nawet trzy głośniczki, ale nie pracujące jednocześnie z w/w powodów czytelności fazowej sygnału i może nawet sterowane z osobnych żródeł na wypadek kretozwarć. Pozostaje tylko wymyślenie najlepszego sygnału, ale... to "wymyślono" już miliony lat temu i człowiek nie był do tego potrzebny. Zielony pasikonik, bardzo drapieżny stwór z uszami na przednich odnóżach, nadaje z mocą akustyczną mniejszą niż 0,5mW i nie sposób go nie usłyszeć ze 100 metrów, a w przedwieczornej ciszy z 1-go kilometra. Ale to my, adresat słyszy z 5..7 km. Szum wiatru niespecjalnie go zagłusza, ale ten koleś głupi nie jest i w wietrzny dzień sobie odpuszcza, zmierzch i noc to lepsza pora na amory. Świerszcz polny jest jeszcze oszczędniejszy z mocą w swoim uroczym ćwierkaniu i też doskonale słyszalny. Z bardzo bliska - a trudne to podchody - jest niewiele głośniejszy niż z 30 metrów. Śpiew słowika jest rozpoznawalny z 500 metrów w terenie zadrzewionym i 2 km na otwartej przestrzeni. Wilgę , która dysponuje stosunkowo dużą mocą wyjątkowo przyjemnego dla nas śpiewu da się usłyszeć z jeszcze większej odległości. To Ona wynalazła flet. Co wspólnego mają te dżwięki ? Ano mają... Kacper, głębokie to jeziorko ? Już nie mówię o kamerze z oświetleniem i laserze, ale gdybyś podziubał w miejscu domniemanego przydennienia drągiem z zatrzaskiem (odwrócone rozwidlenie), to może... Bambus byłby chyba dobry. Wykrywacz metali (sam umiesz sklecić taki najprostszy, wystarczy sama cewka) byłby tu właściwym sprzętem chyba ? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
idfx Opublikowano 17 Lipca 2016 Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2016 Jeśli chodzi o wykrywacze to mam i to z górnej półki uderzyłeś w mój kolejny czuły punkt he he. Jeziorko płytkie, Miałem nawet plany zbudowania kładki i pomostu na końcu działki, gdzie się to pierdzielone jeziorko zaczyna. Szybko odpuściłem .. tak jak pisałem mułu jest tam ze dwa metry i nikt nie odważy się wejść. Ostatniej jesieni zaczęli oczyszczać i pogłębiąć, ale na wiele się to nie zdało .. sztuka dla sztuki by pieniądze gminne wydawać. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
AMC Opublikowano 17 Lipca 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 17 Lipca 2016 uderzyłeś w mój kolejny czuły punkt he he. mułu jest tam ze dwa metry i nikt nie odważy się wejść. sztuka dla sztuki by pieniądze gminne wydawać. Wcale nie chciałem... ... Ale łódek Wodnice nie wsysają ? Eech... Szkoda gadać, lepiej latać... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
oko Opublikowano 18 Lipca 2016 Udostępnij Opublikowano 18 Lipca 2016 Moim zdaniem wykrywanie przez sygnał dźwiękowy to tylko przy lataniu bez kontrolera lotu, wtedy (raczej bo też różnie może być, zwłaszcza gdy się lata wysoko) przynajmniej znany jest zgrubnie obszar poszukiwań. Przy poważniejszym lataniu to tylko może pogorszyć sprawę, bo ktoś postronny może znaleźć zanim się dotrze na miejsce akcji. Możliwości techniczne są teraz fantastyczne, trzeba tylko z nich korzystać Wojsko regularnie gubi drona raz do roku, ale oni mogą wysłać tyralierę do przeszukiwania każdego metra kw. Ciekawe tylko kto za to płaci? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Irek M Opublikowano 18 Lipca 2016 Udostępnij Opublikowano 18 Lipca 2016 Jeden z pierwszych lotów koptera brata i kolegi za pare...nascie tys. - na chwilę oba oderwali wzrok bo przejeżdżał samochód i klapa. Jeden mówi, że poleciał na południe, drugi, że na zachód. Były poszukiwania z lotu drugim kopterem i nic. Brat znalazł go po trzech dniach jakieś 60m od miejsca , w którym ja szukałem. Potem były kolejne zaginięcia ale wszystkie szczęśliwe. Więc głowa do góry i nie traćmy nadziei To tyle lat mija i kolega Kacper dopiero teraz chwali się, że śmiga z wykrywką? Może Hyde...stworzymy temat ? Mojego Tesoro chyba nie zamienię na nic innego. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
idfx Opublikowano 18 Lipca 2016 Udostępnij Opublikowano 18 Lipca 2016 He he ja wierny Garretowi AT Pro. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
AMC Opublikowano 18 Lipca 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 18 Lipca 2016 Moim zdaniem wykrywanie przez sygnał dźwiękowy to tylko przy lataniu bez kontrolera lotu, wtedy (raczej bo też różnie może być, zwłaszcza gdy się lata wysoko) przynajmniej znany jest zgrubnie obszar poszukiwań. Przy poważniejszym lataniu to tylko może pogorszyć sprawę, bo ktoś postronny może znaleźć zanim się dotrze na miejsce akcji. Możliwości techniczne są teraz fantastyczne, trzeba tylko z nich korzystać Wojsko regularnie gubi drona raz do roku, ale oni mogą wysłać tyralierę do przeszukiwania każdego metra kw. Ciekawe tylko kto za to płaci? I stąd ten cały mój długas #24. Sygnał dżwiękowy nie powinien być ani zbyt głośny, ani przyciągać uwagi osób niepożądanych. Wilga nigdy nie siada na ziemi, ale mało kto o tym wie. Jedna na sto osób w ogóle zwróci uwagę na dżwięk zupełnie naturalny. Pozostaje tylko niewielki jak myślę problem techniczny zarejestrowania i odtwarzania takiego dżwięku / głosu. I tu poproszę Kolegów z lepszym rozeznaniem rynku i możliwości o poradę, jak to można by praktycznie zrealizować. Możliwości techniczne są dziś rzeczywiście fantastyczne, widziane z przed 20 lat to czyste science fiction. Bardzo żle byłoby mi w bezradności, gdyby na wezwanie o podanie pozycji zbawienny SMS nie nadszedł. A to jest możliwe. Wtedy klops. Ale jeżeli miałbym jeszcze drugą, a najlepiej i trzecią deskę ratunku to załamka psychiczna jeszcze nie grozi. Zwłaszcza, jeżeli na wartość materialną modelu nakładają się inne, dobrze Nam znane niewymierne wartości... Irku, dzięki za słowa otuchy . Wojsko gubi to i owo znacznie częściej, tylko media mogą to nagłośnić w wyjątkowych wypadkach. Płacę ja, płacisz Ty... Nie zmienimy tego, tak musi być póki co. Oby tylko był z tego jakiś pożytek, bo na Nasz Dom ktoś ma chrapkę cały czas i nie od wczoraj . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rafal1028 Opublikowano 19 Lipca 2016 Udostępnij Opublikowano 19 Lipca 2016 Z mojego krótkiego doświadczenia z latania nad "rosnącymi już" polami.Pierwszy raz zaliczyłem kreta na polu o wysokości uprawy ok 80cm.W emocjach człowiek nie zapamiętuje dokładnego upadku,tylko rusza w kierunku kreta.Sprawa prosta bo to 100-150m idę.Nagle okazuje się że modelu brak.Po godzinie szukania i obaw że rolnik nas zobaczy zdajemy sobię sprawę że może być po zabawie na amen.Ale jakoś się udało.Za drugim razem nauczony tym doświadczeniem widziałem już w powietrzu że po pierwsze za daleko odleciałem i nie wiem czy model leci do mnie czy się oddala, co za za tym idzie na 90% się rozbije i po drugie patrz dokladnie gdzie spadł i zapamiętaj że tam było drzewo,krzak,dom na wprost czy cokolwiek innego co naprowadzi mnie na jakiś azymut.Efekt...szukałem 2godz mimo że dokładnie zapamiętałem miejsce upadku a model znajdował się jakieś 150m od sugerowanego przez mózg i oczy miejsca gdzie widzialem że spadł.Po 2 godzinach uratowało mnie tylko to że po odołączeniu nadajnika nadawane jest pikanie z odbiornika.Dla mnie jest to jedyn ratunek, muszę tylko pomyśleć o jakimś dodatkowym "buzerze" bo ten standardowy jest duzo za cichy. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
AMC Opublikowano 19 Lipca 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 19 Lipca 2016 1) za daleko odleciałem i nie wiem czy model leci do mnie czy się oddala, co za za tym idzie na 90% się rozbije 2) muszę tylko pomyśleć o jakimś dodatkowym "buzerze" bo ten standardowy jest duzo za cichy. Ad 1) - znamy, znamy ten ból. Własnie próbuję temu jakoś zaradzić instalując sekwencyjne oświetlenie w TS II - zdam relację z wyników tego eksperymentu ( z filmikiem, jak zwerbuję jakiegoś kamerzystę). Ad 2) - zgadzam się z Rafałem, właśnie kombinuję. Panowie fachowcy od pamięci scalonych proszeni o zabranie głosu w tym temacie - wygodny, niedrogi sposób zapisania i wielokrotnego odtwarzania 10 ... 15-sto sekundowej sekwencji dżwięku. Muszę aż MP3 do tego wozić ? Rafale, dzięki za podzielenie się doświadczeniami . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mitar Opublikowano 20 Lipca 2016 Udostępnij Opublikowano 20 Lipca 2016 Pewnie jest jeszcze prościej ale ja bym do tego użył Arduino, najlepiej jakiejś wersji nano/mini ze względu na rozmiary, możesz to dodatkowo podpiąć pod kanał odbiornika czy FC i wyzwalać z aparatury. Jeśli kopter po kraksie nie jest w stanie komunikować się z aparaturą to można wyzwolić taki sygnał jak na danym kanale (np kanał pitch) długo nie zmienia się sygnał. Tutaj jest opis jak można coś podobnego zrealizować na arduino http://majsterkowo.pl/arduino-jako-odtwarzacz-audio/ Przewijał się tu także temat lokalizacji SMS. Rok temu kupiłem sobie lokalizator GPS z modułem GSM. Działanie proste, wsadzasz doładowaną kartę GSM , podpinasz nie za lekki moduł do koptera i heja. Potem tylko dzwonisz na numer i w zwrocie dostajesz sms z pozycją. Działało ok i nawet w polu w wysokiej trawie wysyłał smsa z pozycją do kilku metrów. Ale żeby nie było pięknie to lot z takim urządzeniem to loteria, czasami jak nie łapał sieci to potrafił siać takie zakłócenia że z kopterem działy się dziwne rzeczy. Możliwe że wystarczyło by może jakoś ekranować to, nie znam się ale dla bezpieczeństwa wywaliłem to i od tamtej pory latałem z bipczykiem i swoim numerem telefonu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
oko Opublikowano 20 Lipca 2016 Udostępnij Opublikowano 20 Lipca 2016 Co do kombinowania z arduino to wydaje mi się że jeżeli już sięgać po procesor to warto dorzucić nadajnik PMR (rozmiar płytki RFM22 jest niewielki, nawet z anteną mniejszy od głośnika) i mieć dziesiątki kilometrów zasięgu, a nie dziesiątki metrów jak przy brzęczyku. Opis systemu jest tu: https://github.com/maciek252/DroneELT a jeszcze dorzuciłem taki test, że po wciśnięciu przycisku transmituje przez radio "12.3" (docelowo wersję softu) jeżeli nie ma ważnej pozycji i pozycję jeśli jest. Jeszcze wrzucę binarki. Ogólnie to koncepcja dla nieco większych latadeł, dla mniejszych to faktycznie zazwyczaj brzęczyk starczy bo daleko nie odlecą - zazwyczaj... no i jest pewien problem z głośnikiem, jak zrobić by był niezniszczalny? Co do SMS to radzę się zapoznać z realnym zasięgiem sieci komórkowych, zwłaszcza z perspektywy chaszczy w jakiejś dolince. A co dopiero na przykład w Puszczy Augustowskiej gdzie z zasięgiem jest tak że trzeba mieć opracowane miejscówki by w ogóle udało się porozmawiać przez telefon, pomijam już obszary gdzie jest zasięg tylko litewski albo białoruski, ale zazwyczaj nie ma żadnego Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
AMC Opublikowano 20 Lipca 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 20 Lipca 2016 Ale żeby nie było pięknie to lot z takim urządzeniem to loteria, czasami jak nie łapał sieci to potrafił siać takie zakłócenia że z kopterem działy się dziwne rzeczy. wywaliłem to i od tamtej pory latałem z bipczykiem i swoim numerem telefonu. Bardzo cenne doświadczenie Michale. Dobrze, że o tym napisałeś - dzięki . Tak, rzeczywiście można się tego spodziewać - zwykły telefon w momencie przesyłania sygnału identyfikacyjnego bywa słyszalny w radiu i widzialny w TV jako charakterystyczne sekwencje bzyczenia, trzasków i migotliwych pasków na ekranie. To słychać / widać tuż przed rozbrzmieniem dzwonka tego telefonu. Jak baza nie odpowie od razu, to będzie próbował dość długo - i kret gotowy. Maćku, wprawdzie głośnik da się opancerzyć, ale może lepiej / lżej włożyć dwa z uniezależnieniem ? Z zasięgiem GSM masz oczywiście rację - wspominałem o "optymalizacji sieci" - kiedyś miałem cztery, teraz jedną albo zero kresek na wskażniku. To co dopiero w Puszczy Augustowskiej ? Ja tu w Puszczy Białej nie pogadam za bardzo, jak jest zła pogoda dla propagacji. Dopiero jak jest -10*C na wyżu to trzy kreski widzę i to nie wszędzie. Jestem żywo zainteresowany Twoim systemem , ale muszę się trochę doszkolić . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tom000 Opublikowano 28 Lipca 2016 Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2016 Raz rozbiłem dużą spalinę w terenie mieszanym(krzaki,chaszcze,niskie drzewa ,zboża uprawy itp).Model leciał bardzo wysoko i spokojnie- bez powodu zaczął wywijać koziołki i wkońcu spadł na ziemię(do dziś nie wiem jaka przyczyna) Odległość ok 1km ode mnie więc sporo.Nie widziałem samego upadku bo dzieliła linia kolejowa a wzdłuż niej krzaki.Szukałem modelu dwa dni i nic . Co tydzień/dwa będąc w pobliżu miejsca lotów prowadziłem poszukiwania i nic.Ogłoszenia na drzewach też nic nie dały . Byłem pewien że ktoś strzępy po modelu wziął sobie na pamiątkę . Po ok 4 miesiącach znalazłem nieuszkodzony mechanicznie model w wysokiej trawie -Wytrwałość w moim przypadku popłaciła Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
AMC Opublikowano 28 Lipca 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 28 Lipca 2016 Raz rozbiłem dużą spalinę w terenie mieszanym(krzaki,chaszcze,niskie drzewa ,zboża uprawy itp).Model leciał bardzo wysoko i spokojnie- bez powodu zaczął wywijać koziołki i wkońcu spadł na ziemię(do dziś nie wiem jaka przyczyna) Odległość ok 1km ode mnie więc sporo.Nie widziałem samego upadku bo dzieliła linia kolejowa a wzdłuż niej krzaki.Szukałem modelu dwa dni i nic . Co tydzień/dwa będąc w pobliżu miejsca lotów prowadziłem poszukiwania i nic.Ogłoszenia na drzewach też nic nie dały . Byłem pewien że ktoś strzępy po modelu wziął sobie na pamiątkę . Po ok 4 miesiącach znalazłem nieuszkodzony mechanicznie model w wysokiej trawie -Wytrwałość w moim przypadku popłaciła Dzięki, Tomku - dodałeś mi nadziei . Jutro połażę po takim "podejrzanym" b. gęstym brzozowo-chwastowym młodniku. Ma gdzieś tak z 300x100 metrów - może nie zabłądzę ... Tam można coś zobaczyć tylko pełzając . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
modelarz115 Opublikowano 5 Sierpnia 2016 Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2016 Szukałem kiedyś w kukurydzy kamerki breloczka wyrzuconej z modelu w formie spadochroniarza... Szukałem 2 dni, chodząc przez kukurydzę wyższą ode mnie. Co najciekawsze na nagraniu z kamerki widać że w pierwszych minutach poszukiwania praktycznie uderzyłem ją ręką. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
AMC Opublikowano 5 Sierpnia 2016 Autor Udostępnij Opublikowano 5 Sierpnia 2016 Szukałem kiedyś w kukurydzy kamerki breloczka wyrzuconej z modelu w formie spadochroniarza... Szukałem 2 dni, chodząc przez kukurydzę wyższą ode mnie. Co najciekawsze na nagraniu z kamerki widać że w pierwszych minutach poszukiwania praktycznie uderzyłem ją ręką. Ale znalazłeś w końcu . A z kukurydzą jak wiadomo żartów nie ma . Właśnie wytężam wzrok przed monitorem, przeglądając materiał 4K zrobiony z Phantoma4 w domniemanym rejonie katastrofy. Jakbym chciał ukryć dobrze jakiś spory przedmiot, to są tam bardzo odpowiednie miejsca. Zauważyłem, że z rzeczami zagubionymi dzieją się czasem dziwne rzeczy, co mogłoby być osnową wiejących grozą tajemniczości opowiadań o zjawiskach niezbadanych . Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
JacekK Opublikowano 21 Września 2016 Udostępnij Opublikowano 21 Września 2016 Dokładnie tak znalazłem 3m szybowiec zgubiony z oczu na jakichś 250m, kiedy szedłem po krzesełko... 3 dni dreptania i nic. Wreszcie loty z telefonem pod innym szybowcem i nagrywaniem FHD i odtwarzanie na dużym tv. Znaleziony 1 km ode mnie. Straty: pakiet i koniuszek kołpaka turbo Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi