Skocz do zawartości

Reaktywacja modelarni w Puławach


noker

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Panowie Modelarze.

 

... ileż to już takich tematów było no nie? Ale póki zapał nie zgasł ... 

 

Jaka jest sytuacja w modelarstwie - nie będę się rozpisywał, tak samo o zainteresowaniu dzieci i młodzieży tą formą spędzania czasu, rozwijania swoich umiejętności itd.

 

Ostała nam się ostatnia modelarnia w Puławach, prowadził ją (może znacie) wspaniały człowiek Kazimierz Stachniuk, napisałem z premedytacją "prowadził" bo tak naprawdę teraz, to jej tylko pilnuje. Z młodzieżą pracował od 1961 roku, Instruktor Modelarstwa Klasy 'S', Sędzia sportowy klasy '1', odznaczany i tytułowany za działalność w modelarstwie i lotnictwie sportowym. Często rozmawialiśmy godzinami jak kiedyś było, jak teraz jest, i jak to do życia przywrócić.

 

Z początku roku zastanawialiśmy się nad sformalizowaniem naszej małej grupki modelarzy z Puław i okolic w formie stowarzyszenia zwykłego, ale tak naprawdę nic (albo niewiele) na tym byśmy zyskali. Powstało by w pewnym sensie "kółko wzajemnej adoracji" a nie to czego byśmy oczekiwali.

 

Kiedy tak pomysły w głowie się kłębiły, co i jak dalej z tym zrobić, trafiła się okazja pozyskać pewne fundusze w projekcie Wolontariatu Pracowniczego. Rozpisałem projekt, złożyłem wnioski, i tak się szczęśliwie złożyło, że Kapituła Projektów miedzy innymi zaklepała do realizacji także mój, o wdzięcznym tytule: REAKTYWACJA PRACOWNI MODELARSTWA LOTNICZEGO W PUŁAWACH. 

 

Mamy lokal, mamy trochę sprzętu i materiałów, mamy trochę zapału i kilku instruktorów ale .... nie mamy dzieci, młodzieży, tzw, narybku modelarskiego. Chcemy to zmienić

 

Plan jest taki:

 

1. Czerwiec - Lipiec: Prace porządkowe, remontowe, malowanie, odnawianie, wymiana oświetlenia, renowacja stołów warsztatowych, doposażenie w potrzebne narzędzia, uzupełnienie wyposażenia meblowego.

 

2. Akcja propagandowa mająca na celu zachęcić i zwerbować jakąś grupę dzieci/młodzieży z okolicznych szkół która chciałaby (z własnej nieprzymuszonej woli) brać udział w wakacyjnych warsztatach modelarskich (całkowicie darmowych). 

 

3. Sierpień - Warsztaty modelarskie w naszej odnowionej modelarni, zajęcia nawet 3x w tygodniu, jednorazowo grupy max 12-15 osób.

 

4. Wrzesień - organizacja jakichś lokalnych mini-zawodów w konkurencji rzutków na hali sportowej. rzutki wykonane własnoręcznie na zajęciach w modelarni, Nagrody, Puchary, Dyplomy.

 

oo i w temacie samego projektu to tyle. Tu stawiamy kreskę.

-----------------------------------------------------------------------------

Nasze oczekiwania są takie, aby zaszczepić bakcyla na tyle skutecznie i mocno, żeby uczestnik od września chiał się zapisać na zajęcia całoroczne, już odpłatne, i uczęszczać systematycznie do modelarni.

 

Czego od Was chcę? 

Wsparcia psychicznego, bo nerwowo już nie wytrzymuję ...................... Żartowałem ;)

 

Chciałbym zapytać co o tym myślicie, czy taki projekt ma szansę powodzenia, albo inaczej .... co zrobić żeby projekt zakończył się powodzeniem. Wiem, że wszystko zależy od samych warsztatów, jak będzie nuuuda, to oni już nie wrócą, dlatego chciałbym, żeby się działo, dynamicznie, ciekawie, pomysłowo. Może macie jakieś sprawdzone pomysły na tematykę zajęć? Jak stopniować trudność, jakie modele zaproponować dzieciom? Zakładam że dzieci będą bez pojęcia o modelarstwie, tylko z ciekawością, chciałbym zacząć od naprawdę prostych i szybkich rzeczy, modeli które powstaną na jednych zajęciach, drewnianych sylwetkowych, plastików, kartonówek, rzutków, latawców, rakiet, balonów. 

Zwieńczeniem maja być zawody, rywalizacja, konkurencja, presja czasowa, smak sportowej zawodniczej rywalizacji - własnoręcznie wykonanym modelem.

 

Jak już to 'modelarskie' koło zacznie się samo toczyć, powrócimy do pomysłu jakiegoś sformalizowania naszego klubu/modelarni. 

 

Jak nie - no cóż, nie potnę się skalpelem, ale za każdym razem jak popatrzę na tą odnowioną, odmalowana, urządzoną ale pustą modelarnię, to coś w sercu będzie się kruszyć ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również kibicuję. U nas w klubie kartonowym pojawiało się kilka maleństw, ale raczej nie zostawali dłużej niż na 2-3 spotkania, niestety.

 

Na dobry początek chyba warto zacząć od prostych modeli plastikowych. Najszybciej widać efekty, co może zachęcić do dalszej pracy. Potem zapewne jakaś prosta rzutka (jaskółka?)) czy model z napędem gumowym.

 

Ostatnio rozmawiałem ze swoim Ojcem na temat mojego powrotu do modelarstwa RC. Tato się nie mógł nadziwić, że tak się mnie to trzyma po tylu latach (10, 15?). Mówi "Patrz, a ja Cię na lotnisko do modelarzy zabrałem jak miałeś te 10 lat, żeby się Ciebie głupoty nie czepiały w tym trudnym wieku. W życiu bym nie pomyślał, że do tego wrócisz". A jednak. No i cel swój chyba spełniło bo w kryminale nie siedziałem :P

 

Zacząłem się zastanawiać nad rolą rodzica w takim przedsięwzięciu. Tato mi sporo pomagał, ale większość jednak robiłem sam. Chyba grunt, żeby dopingowali i dali radę dorzucić 10zł do kieszonkowego jak zabraknie kleju :)

 

Bardzo kibicuję! Do Puław daleko nie mam, jakbyś chciał mogę kiedyś zorganizować zajęcia z malowania figurek dla dzieciaków bo mam w tym bardzo duże doświadczenie.

 

Pozdrawiam,

Maciej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzymam kciuki !

Droga słusznie obrana, przy okazji warsztatów zorganizuj też pokazy dużych modeli aby gawiedź wiedziała co można zrobić systematyczną pracą.

"Celuj" w dzieciaki 10, 11 lat i wyżej, najbardziej "chłonne wiedzy". Ważne też, aby byli ze swoimi ojcami (tatusiowie też lubią się pobawić i potrafią wywrzeć presję na młodego  ;) ).

Później, gdy się "zajawią", na zajęciach wprowadź zakaz używania komórek  :D , bo zamiast robić modele, będą się bawić telefonami  :D  (skąd ja to znam :angry: ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć Rafał,

 

..."1. Czerwiec - Lipiec: Prace porządkowe, remontowe, malowanie, odnawianie, wymiana oświetlenia, renowacja stołów warsztatowych, doposażenie w potrzebne narzędzia, uzupełnienie wyposażenia meblowego."...

 

proponuję rozpocząć akcję propagandową wcześniej; informującą o powstawaniu klubu i zaangażować chętnych już na etapie przygotowywania lokalu dając im jakieś bezpieczne (BHP) zadania. Nic tak nie angażuje w klub jak samodzielne przygotowywanie miejsca, w którym będzie się spędzało czas. Dlatego byłoby fajnie aby pozostawić małym organizatorom troszkę miejsca na indywidualne pomysły/zagospodarowanie miejsca.

 

to tak z pomysłów na szybko. 

 

[edit] pomysł Wojtka z komórkami jest fajny. Można zrobić tzw. "parking dla komórek" jak w niektórych knajpach, czyli półka z przegródkami na komórki na zapleczu i opcjonalnie z możliwością podładowania komórki (to już wersja full wypas rzadko spotykana).

 

Aha, modele muszą być kolorowe jak motyle (to dla żeńskie części), inaczej będą nudne :-) więc dla urozmaicenia poza samym modelem mogłoby się liczyć jego malowanie itd.  Można też zajęcia z modelami przeplatać zajęciami technicznymi ale nie modelarskimi. Choćby wykonywanie prac manualnych zadanych w szkole, karmiki dla ptaków, latawiec/łódka na wakacje, albo akcje typu regulacja i smarowanie roweru. Tak wiem, że dla większości to co napisałem nie będzie akceptowalne ale dla mnie dzieciaki potrzebują generalnie zajęć technicznych a nie tylko pracy przy modelu samolotu/statku/samochodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za dobre słowa, to znaczy, że jeszcze nie zwarjowałem.  B)

Bonczek, rzeczywiście tacy na kilka zajęć trafiają się, od nieskończonych jaskółek półka się obrywa, ale tym razem od jaskółek nie zaczniemy. 

Tak sobie myślałem ze na początek proste modele z puzzli 3D które można ładnie pokolorować plakatówkami, produkuje to jakaś firma ETNA z Iławy, tylko muszę namierzyć gdzie to można kupić.

P059.jpg

potem proste modele kartonowe, wydawnictwa Sklej-model czy nawet jakieś free-drukowanki, proste modele plastikowe z ZTS-Plastyk.

 

Macie rację, od czasu do czasu trzeba zaprosić jakąś ciekawą osobę, która mogłaby poopowiadać czy pokazać coś ciekawego, z czasem może jakiś wspólny wypad np do muzeum w Dęblinie, czy na jakieś zawody albo pikniki ...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trudne postawiłeś sobie zadanie  :)

 

Tak naprawdę to od zaangażowania twojego i twoich przyjaciół będzie zależało powodzenie projektu.

Dzieci są bardzo wymagające i bardzo wyczulone na nazwijmy to "ściemę".

Jeśli uczciwie poświęcicie im swój czas, zaangażowanie, uwagę, cierpliwość, zrozumienie, wysłuchacie i dacie im realizować swoje, a nie wasze projekty ...

to bez wątpienia komórki i tablety powędrują w kąt, a Wy osiągniecie ... sukces  :)

 

Prócz tego co sugerowali poprzednicy, proponuję na samym początku porozmawiać z np. z psychologiem dziecięcym.

Bez wątpienia dostaniecie wiele cennych porad  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może nie walczyć z wiatrakami i postawić dzieciakom komputer z symulatorem lotu. Dzieciaki są nastawione na szybki efekt. Jak sie nauczą latać wirtualnie (a złapią to szybko) będą miały cel by zbudować coś co lata w realu. U nas na modelarni dzieciaki śmigają na symulatorze lepiej niż dorośli :)

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze to jest to, że sukces w małym stopniu zależy od dorosłych którzy to organizują.

Zawsze tak było, że większa część "ochotników" szybko odpadała, potem część wolniej, a na stałe zostawali nieliczni.

Jednak, oczywiście życzę udanej grupy i talentu i samozaparcia Rafał dla Ciebie i pozostałych Organizujących.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam odwrotnie, tj. że sukces w dużej mierze zależy od osoby prowadzącej. Za kimś "bezpciowym" nikt nie pójdzie a za instruktorem z osobowością wielu będzie przychodzić na zajęcia. To działa tak samo jak "dusza towarzystwa" na imprezach. Każdy chce iść na spotkanie, na którym wie, że będzie się działo coś interesującego a nie tylko posiadówa, picie i nuda;-)  Zresztą każdy ma takie doświadczenia choćby ze szkoły, gdzie na jedne zajęcia chciało się chodzić a na drugich nauczyciel potrafił totalnie zniechęcić do przedmiotu. Wielu wybrało ten a nie inny kierunek lyceum i studiów tylk odlatego, że zostali zarażeni pasją i sposobem prowadzenia zajęć przez konkretnego nauczyciela już od podstawówki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może warto również porozmawiać z rodzicami czym interesują się pociechy (bo zapewne nieco z obiegu już wypadliśmy, przynajmniej ja, nie mając jeszcze własnych). W necie jest masę kartonowych, ultra-prostych, modeli postaci z gier czy filmów. Może to dobry początek?

 

Jeśli chodzi o modele kartonowe to wydawnictwo WAK ma bardzo sympatyczną serię dedykowaną dla najmłodszych sklejaczy - w jednym numerze jest zazwyczaj 4 modele. Bardzo proste a za razem ładnie opracowane graficznie, np. tutaj: http://www.sklep.wak.pl/product_info.php?products_id=769

 

EDIT (bo pomysły mi nowe do głowy przychodzą ;) )

 

Może również warto w ramach jednych z pierwszych zajęć wpakować dzieciaki do jakiegoś busika i zawieźć na lotnisko modelarskie gdzie zobaczą zaawansowanych modelarz i modele w akcji? Ja jak pierwszy raz zobaczyłem samolot RC to o mało się nie posikałem z wrażenia. I się wkręciłem!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

wpakować dzieciaki do jakiegoś busika i zawieźć na lotnisko modelarskie gdzie zobaczą zaawansowanych modelarz i modele w akcji? Ja jak pierwszy raz zobaczyłem samolot RC to o mało się nie posikałem z wrażenia. I się wkręciłem!

To wcale niegłupi pomysł, jak po tym któreś z pociech nie "załapie", to już pewnie nigdy, ale w przeciwnym przypadku będzie jak z kolegą Maćkiem - po grób... (i o to chodzi) :)

 

 

Gratuluję kolegom inicjatywy!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za dobre słowa, to znaczy, że jeszcze nie zwarjowałem.  B)

Bonczek, rzeczywiście tacy na kilka zajęć trafiają się, od nieskończonych jaskółek półka się obrywa, ale tym razem od jaskółek nie zaczniemy. 

Tak sobie myślałem ze na początek proste modele z puzzli 3D które można ładnie pokolorować plakatówkami, produkuje to jakaś firma ETNA z Iławy, tylko muszę namierzyć gdzie to można kupić.

 

potem proste modele kartonowe, wydawnictwa Sklej-model czy nawet jakieś free-drukowanki, proste modele plastikowe z ZTS-Plastyk.

 

Macie rację, od czasu do czasu trzeba zaprosić jakąś ciekawą osobę, która mogłaby poopowiadać czy pokazać coś ciekawego, z czasem może jakiś wspólny wypad np do muzeum w Dęblinie, czy na jakieś zawody albo pikniki ...

 

Rafale, jeżeli chcesz przyciągnąć a nie odstraszyć młodych ludzi, to proponuję zacząć od razu od czegoś co lata. Dzieci potrzebują atrakcji i nie są raczej bardzo cierpliwe, więc klejenie modeli kartonowych czy plastikowych odpada. Nagrodą po zbudowaniu modelu latającego przez dziecko, jest możliwość jego oblatania, to jest coś co rozbudza wyobraźnię i zachęca do budowy kolejnego modelu. 

 

Oczywiście zabranie dzieci na jakieś zawody, czy piknik modelarski to świetny pomysł. Również możliwość podpatrywania starszych kolegów w modelarni na pewno zadziała w pozytywny sposób, dlatego warto pokazywać jak powstają duże, zaawansowane konstrukcje.

 

Na początek przygody z modelarstwem odpowiednie będą proste rzutki drewniano-kartonowe. Z każdym modelem poziom zaawansowania powinien być stopniowo zwiększany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Rafale, jeżeli chcesz przyciągnąć a nie odstraszyć młodych ludzi, to proponuję zacząć od razu od czegoś co lata. Dzieci potrzebują atrakcji i nie są raczej bardzo cierpliwe, więc klejenie modeli kartonowych czy plastikowych odpada. Nagrodą po zbudowaniu modelu latającego przez dziecko, jest możliwość jego oblatania, to jest coś co rozbudza wyobraźnię i zachęca do budowy kolejnego modelu. 

 

To jest bardzo słuszne stwierdzenie. Ja co prawda zacząłem od plastiku i kartonu. Z modeli latających najpierw był samolocik Żuczek z napędem gumowym, a potem szybowiec Jaskółka, z konstrukcyjnym skrzydłem. Pamiętam, że zaprzyjaźniony modelarz Zbyszek, okleił mi skrzydło Jaskółki resztkami folii termokurczliwej :) A potem to już górnopłat RC z silnikiem 2,5 cm3.

 

Trochę mnie ten wątek rozczulił. Przypomniałem sobie jak próbowałem z jakichś odpadów budować różne latające rzeczy (wszystkie próby lotu odbywały się poprzez wyrzucenie 'modelu' przez okno na strychu). Na pewno masa zabawek dostawała spadochrony z siatek na zakupy i szmatek. Pamiętam też, że próbowałem zrobić coś na kształt latającego skrzydła z worka na śmieci, patyczków od szaszłyków klejonych taśmą i silnika szczotkowego od jakiejś zabawki. Ważyło to pewnie z pół kilo i rozpadło się w rękach, ale próbę oblotu podjąłem, a jakże! ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Trochę mnie ten wątek rozczulił. Przypomniałem sobie jak próbowałem z jakichś odpadów budować różne...

To przypomniał mi kolega, jak to wspólnie z kumplem ze szkolnej ławy Zbyszkiem, będąc urzeczonymi pływającym po naszym jeziorze modelem jakiegoś ponad metrowego (jak pamiętam) chyba krążownika (przywiezionym przez wczasowicza-modelarza, szkoda, że nie zapisałem kto to był), zapragnęliśmy także spróbować zwodować jakieś pływające "cacko". A co!

Po długiej "naradzie wojennej" wybór padł na "ślizgacz".  Wystrugany z półmetrowego lipowego klocka, z braku adekwatnej siłowni napędzany wielorazowym(!) "silnikiem rakietowym" zmajstrowanym z długiej syfonowej gilzy (~2x dłuższej od normalnej) wynalezionej gdzieś przez Zbyszka. Nabiliśmy ją (po wielu próbach) bodajże mieszaniną "srebrolu" i skombinowanego z apteki nadmanganianu z jakimś spowalniaczem spalania (ale już nie pamiętam co to było .. :()

 

1363340993_by_krzys_500.jpg

 

Całość, pomalowana "morskim" kamuflażem jak przystało na poważny okręt, wyszła nam nader akuratnie z czego byliśmy obaj niezmiernie dumni.

"Próby dzielności morskiej" postanowiliśmy przeprowadzić w bezwietrzny dzień (by nie było fal) na naszym akwenie. Po "odpaleniu" z naszego nadbrzeżnego  Peenemünde, o dziwo "ślizgacz" nabrał znacznej szybkości i zaczął wyprawiać dzikie harce na jeziorze. Aż w końcu grzmotnął  w płynący spokojnie kajak jakiegoś wczasowicza :o , przebijając niczym torpeda na wylot jego cienkie sklejkowe (takie wówczas były kajaki) burty w okolicach dziobu, i ugrzązł w trzcinowisku po drugiej stronie wywołując przy okazji mały pożar..

"Bismarck" poszedł na dno wraz z całą załogą. :rolleyes:  Na szczęście zszokowany kajakarz umiał pływać, i wydostał się na brzeg.

Obaj winowajcy natomiast próbowali zrejterować z miejsca katastrofy, ale ucieczka została skutecznie poskromiona przez innych wczasowiczów, co w efekcie skończyło się spotkaniem z komendantem miejscowego posterunku MO, i paskiem ojca (ale to już "w domowym zaciszu"..  :wacko: ),

No i oczywiście szlabanem na podobne "innowacyjne wynalazki"..  :D  :D ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początek zaproponowałbym modele smyków z pianki pod panelowej.

http://www.smykinastart.pl/images/stories/PW5_Smyk-SNS.pdf

Szybka akcja w budowaniu, a następnie mini zawody z drobnymi nagrodami dla każdego np. bardzo prosty model kartonowy do sklejania oczywiście na najbliższych zajęciach. Budowa modelu balonu oraz latawca również nie powinna sprawić problemów. Takie balony można puszczać na hali sportowej podgrzewając opalarką.
Dzieci bardzo szybko się nudzą i oczekują natychmiastowych wyników. Więc po mojemu szybko, prosto i na łąkę ;-)

Natomiast w sezonie zimowym można rozpocząć budowę "Jaskółek".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.