Skocz do zawartości

Jak załatwić kreta


enter1978

Rekomendowane odpowiedzi

 

wrzucili mu jakąś truciznę, nie wnikałem jak sie nazywa ale środek jest chyba w tabletkach, i stosuje się go do takich dużych zbiorników na zborze.

To środek stosowany do fumigacji zboża(na wołka zbożowego i inne) fosforowodorem - działa podobnie jak ponurej sławy wydzielający cyjan Zyklon B (który też był pierwotnie używany do niszczenia szkodników zbożowych)

http://www.monagrosklep.pl/skuteczne-zwalczanie-kretow-greenphos.html ( https://sklep-galvet.pl/greenphos-tablets-w-formie-pastylek-emitujacych-gaz-droga-reakcji-chemicznej-fumigacja-1kg-p-14173.html )

podobny (albo i taki sam) środek Innej nazwy

http://www.oglaszamy24.pl/ogloszenie/515748851/warszawa-Quickphos-polytanol-srodek-na-krety.html

Ale uwaga - jeden i drugi to trucizna nie na żarty!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

Chcę się podzielić swoim nowym sposobem na kreta, albo ściślej- na kretowiska, bowiem chodzi w nim o likwidację kopca, zaś wykonawca tegoż pozostaje w spokoju. Wcześniej już pisałem o stosowaniu pułapek rurkowych, o swoim rekordzie- 22 krety w roku, do tego jeden szczur wodny i jedna malutka łasiczka. Tyle, że ten rozdział musiałem zamknąć całkowicie- od dwu lat, pomimo prób, na rurkę już ani jednego kreta nie złapałem. Nie wiem ale może tak jest, że krety się uczą, oraz przekazują sobie jakoś doświadczenia? Jako wytrawny łąpacz kretów bardzo starannie dobierałem miejsca i sposoby zakładania pułapek, a one równie starannie zaczęły wpychać w nie swój urobek, a potem ostentacyjnie pułapki omijać. W zeszłym roku poddałem się i początkowo tylko rozgarniałem kopce na trawniku, ale pojawiły się puste, niezarośnięte place, zasypana trawa nie chciała rosnąć, więc zacząłem zbierać ziemię do taczki i w dwa miesiące nazbierałem dwie pełne. Co z nią robić? powierzchnia się zaczęła zapadać, do tego te wcześniejsze łyse placki!

I teraz sposób: zamulam każdy świeży kopiec- jakby cofam ten film. Potrzeba dużo wody, kawałka zaostrzonego, grubszego palika, łopatki, pustego wiaderka, oraz cierpliwości i konsekwencji. W świeży kopiec (starych nie ma- jesteśmy systematyczni, na bieżąco) wkłuwamy się nasza tyczką, aż do pustego korytarza. Często kopiec nie jest pionowo nad korytarzem, trzeba go szukać odchylając od pionu. Osobna sprawa to głębokość- trafiają się korytarze nawet metr pod powierzchnią. Następnie, jak już mamy przebicie do kanału, konewką wlewamy wodę, ale tak, żeby z ziemi kopca tworzyło się bardzo rzadkie błoto, pomagamy sobie tyczką, przepychając przepływ jak ustaje. Ideałem, celem, jest aby cała ziemia została zaaplikowana z powrotem- pozostanie tylko niewielki ślad na trawniku. Nie zawsze się to jednak udaje, czasem ziemi zostaje, przepływ się stopuje- zbieramy resztę do wiaderka, bo bywa sytuacja odwrotna- wciągnie cały kopiec do środka, a mimo to pozostaje otwarty, drożny otwór- możemy wtedy tą rezerwową ziemię tam wykorzystać. Jest to więc, jak widać sposób nieagresywny, kretowi nie szkodzi, można sobie co najwyżej dla poprawy nastroju zakląć, czy pozgrzytać zębami. Ale wrócę do tej nauki u zwierząt- ornitolodzy opisali następujące zjawisko w przedwojennej Wielkiej Brytanii- sprzedawcy mleka, tacy dowożący do domów, w jakimś hrabstwie zastosowali jednorazowe kapsle do butelek. Rok czasu zajęło miejscowym sikorkom opanowanie tych kapsli, w celu oczywiście dostępu do zawartości. Kiedy w następnym roku system tak zamykanych butelek rozszerzał się na cały kraj, sikorki już wszędzie były na to przygotowane i wiedziały co mają robić. Może krety też są tak lotne? :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja po raz kolejny powtarzam - nie rób sobie z tego powodu wyrzutów. Gdybym to ja wykonał pierwszy start, straty były by o niebo większe. Po wielu miesiącach analizy stwierdzam, że ilość błędów, jakie popełniłem przy jej budowie z góry skazywała ją na porażkę. Ale zamierzam ją zbudować ponownie z pewnymi modyfikacjami, które wnikliwie omawiam z jarkiem_aviatikiem, za co mu serdecznie dziękuję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

...od dwu lat, pomimo prób, na rurkę już ani jednego kreta nie złapałem. Nie wiem ale może tak jest, że krety się uczą, oraz przekazują sobie jakoś doświadczenia? Jako wytrawny łąpacz kretów bardzo starannie dobierałem miejsca i sposoby zakładania pułapek, a one równie starannie zaczęły wpychać w nie swój urobek, a potem ostentacyjnie pułapki omijać

Dokładnie tak, też miałem takie doświadczenie - po początkowych sukcesach w łapaniu "na żywca" (krety wypuszczałem do lasu, poza tym bardzo lubię te zwierzątka) gałgany nauczyły się zapychać rurkę pchanym piachem. Choć ta teoria o "uczeniu się" ma wadę, bo przecież złapane krety już z kilka kilometrów dalej położonego lasu na teren raczej nie wróciły, a że są terytorialnymi samotnikami z natury, to "pustostan" po przesiedlonym delikwencie dość szybko znajduje nowego lokatora bez takiego doświadczenia, a przecież poprzedni pisemnej instrukcji mu nie zostawił. wink.gif?v=1545133808  Zoologiczna zagadka...

 

Też wpadłem na pomysł likwidacji kopców metoda zamulania, przeważnie udaje się w ten sposób wtłoczyć z powrotem w "wyrobisko" całą objętość kopca i osiadanie powierzchni gruntu mniej postępuje, ale nie całkowicie. U mnie onegdaj mały ogród od ulicy potrafił obniżyć się po działalności kretów o prawie 5 cm! I to pomimo zamulania. Z tego co czytałem, to kret przepychając się przez grunt "ubija" ziemię wokół tunelu, dlatego jej objętość przy intensywnej działalności kopacza potrafi znacznie się zmniejszyć, co prowadzi do osiadania.

 

lapka-na-krety-nornice-m_1568.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.