Skocz do zawartości

Wykonywanie figurek pilotów z masy utwardzalnej - samouczek.


Vesla
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

No i dobitnie podkreślę to jeszcze raz, że Wiesiek podjął się aktualnie zrobienia figurki pilota do modelu RC o rozpiętości TYLKO: 32 cm!!! Temat jest: TUTAJ. To bardzo mały "ludzik" i spore wyzwanie. To nie jest figurka tej wielkości, o których wspominał Mirosław powyżej. :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Wiesiek odwalił­ kawał świetnej roboty pisząc ten tutorial.

Zaimponowały mi zwłaszcza zdolności dydaktyczne, wykład o podstawach odwzorowaniu sylwetki ludzkiej.

Naprawdę fajnie, że Ci się chciało poświęcić czas (a na 100% zajęło Ci to sporo) i go napisać.

 

Ja teraz tu tylko parę słów skrobnę, bo jeśli by się chciało tą metodą wykonać figurki nieco większe i cięższe (12 - 17g), o bardziej skomplikowanych kształtach, takich jak te (pilot i strzelec w Rolandzie):

99caly_zps9382963c.jpg

 

ta (Muttley):

77muttley_zps9madufwa.jpg

 

lub ta (Dastardly):

3dastardly_zpspdb76qff.jpg

 

to trzeba znać parę "myków" i ominąć kilka potencjalnych min.

 

Ale najpierw rzecz podstawowa - gdzie kupić ten wynalazek o nazwie "Fimo Air Light"?

Ano w praktycznie każdym sklepie dla plastyków; czy to internetowym czy stacjonarnym.

Kosztuje 15 - 20 zł za opakowanie 125g (a tyle to wystarczy na naście figurek).

Na marginesie - po raz kolejny zachęcam do odwiedzania i szperania w sklepach dla plastyków - toż to są prawdziwe supermarkety modelarskie: cienkopisy, pisaki olejowe, kleje, pianki, ostrza i nożyki, dobre i tanie pędzle, farby, ba nawet japonka i koreanka - naprawdę jest w czym wybierać.

Dostępna jest jako biała i w kolorze terakoty. Ja osobiście wolę tą ceglastą, bo według mnie lepiej widać modelowane detale, ale być może jest to tylko mój grymas ;)

Po otwarciu, jak już Wiesiek pisał, trzeba ją przechowywać w hermetycznym zamknięciu. Ale można ją tak przechowywać naprawdę bardzo długo. Moją trzymam w szczelnie zakręconym słoiku po przetworach i po czterech latach nadal jest plastyczna (dziś sprawdziłem ;)).

 

 

A teraz rzecz według mnie najistotniejsza:

Przed oklejaniem piankowego rdzenia koniecznie należy go zagruntować gruntem zrobionym z masy (Fimo Air Light)  rozpaćkanej z wodą do konsystencji mazi na tyle rzadkiej, że będzie się ją dało nakładać pędzlem.

Na tym etapie figurka (a jest to dzielny pilot fiacika in statu nascendi) wygląda mniej więcej tak:

JddMW2d.jpg

Potem trzeba dłuższa chwilę tak, żeby "grunt" przesechł do konsystencji normalnej masy i wtedy można zacząć oklejać.

Dlaczego jest to takie ważne?

Ano dlatego, że dzięki temu masa bardzo dobrze zespoli się z piankowym rdzeniem, nie będzie od niego odchodzić podczas wysychania, gotowa figurka będzie mocna i będzie można ją obrabiać mechanicznie (szlifować, trasować linie, wiercić itp.) bez obawy, że coś popęka, czy zacznie odpryskiwać.

Ja nauczyłem się tego w "trudny sposób" tzn., gdy robiłem figurki do Rolanda (moje początki zabawy z figurkami ;)) nie impregnowałem EPP, a jedynie zwilżałem je wodą i  oklejałem masą starając się ja dobrze przykleić do rdzenia. Po odstawieniu do wyschnięcia rano okazało się, że cały spód ręki  strzelca leży sobie odpadniety obok figurki. 

 

Kolejna rzecz to to, że trzeba tak wycelować z wielkością rdzenia, żeby warstwa modeliny, którą będziemy go oklejać miała co najmniej 3 - 4 mm i co najwyżej 8 -10 mm grubości.

Jest to istotne dlatego, że zbyt cienka warstwa masy spowoduje, że figurka będzie w tym miejscu zbyt krucha i łatwo będzie ją uszkodzić, z kolei gdy nałożymy zbyt grubo - przy wysychaniu na 100% popęka.

Jako przykład niech posłuży Muttley - źle wycyrklowałem piankę rdzenia na pysku i przy modelowaniu cały czas wychodził chudy i "krokodyli", w końcu wkurzyłem się i dowaliłem modeliny fest (tak z 15 - 20 mm na grubość) no i oczywiście przy wysychaniu pojawiły się "piękne" spękania. Nawiasem mówiąc całkiem ciekawie to wyglądało, ale efekt ten raczej nie nadaje się do figurantów samolotowych ;)

Na szczęście ze szczelinami po pęknięciach można sobie poradzić, ale o tym za chwilę.

 

Bo najpierw kilka słów o suszeniu.

Fimo Air schnie długo - i to naprawdę długo, taki Muttley sechł około 1,5 tygodnia. Co prawda już na następny dzień powierzchnia figurki będzie twarda, ale to tylko pozór jest. Jeśli będziecie codziennie ważyć figurkę (a jest to najlepsza metoda na to, żeby stwierdzić, czy wyschła), to zobaczycie że przestanie tracić masę dopiero po około tygodniu ( w  przypadku figurek "średniej" wielkości).

Nie wolno tego procesu przyspieszać. Ma sobie spokojnie schnąć w temperaturze pokojowej bez nagłych zmian temperatury i z dala od źródeł ciepła (kaloryferów np.).

Jest to ważne, bo Fimo Air wysychając kurczy się. Skurcz ten nie jest duży (tzn figurka przy schnięciu nie zmniejszy się o 5mm ;) ), ale na tyle mocny, że przy niejednorodnym, szybkim wysychaniu pojawią się spękania. Dlatego też nie robię figurek w całości z tej modeliny (no oki - dlatego i z powodu wagi) i dlatego też rdzeń musi być elastyczny i poddać się nieco pod naporem kurczącej się modeliny. Moje pierwsze próby były z rdzeniami z balsy - przy wysychaniu masa niemal w całości od niej odpadła.

 

No dobra, ale spękania się pojawiły albo - co gorsza - cuś od figurki odpadło, co robić?

Nie panikować.

Spękania można potraktować "szpachlówką" sporządzoną podobnie jak "grunt" do rdzeniu, tzn Fimo Air rozwodnione do odpowiedniej konsystencji. Po wyschnięciu wystarczy to miejsce  przeszlifować i nie będzie śladu. Podobnie gdy coś odpadnie: przykleić (CA świetnie chwyta), zaszpachlować, przeszlifować.

Użyteczność takiej szpachli jest znacznie większa. Na przykład przy doklejaniu do figurki detali, które modelowaliśmy osobno (gogle, paski, słuchawki), dobrze jest przejechać po krawędziach przyklejanych elementów taką szpachlówką. Można też w ten sposób modelować jakieś bardziej skomplikowane kształty, np. kołnierz Dastardly'ego - rdzeń z cienkiego arkusika EPP pokrywałem kilkoma warstwami mocno rozrzedzonej modeliny, po wyschnięciu przeszlifowałem - efekt jest według mnie niezły.

 

 

Na początku swojego posta Wiesiek jako jedną z technik wykonywania figurek wymienił druk 3d.

Tak się składa, że od kilku tygodni bawię się taką drukarką (i jest to powód, dla którego jestem teraz mniej aktywny tu na forum, bo zamiast siedzieć na warsztacie i składać kolejnego latacza, ogarniam temat druku 3d). Zabawa jest przednia, możliwości technologii FDM ogromne, ale i ilość wiedzy, jaką trzeba przyswoić - spora.

Na sieci można już znaleźć całkiem sporo modeli figurek pilotów do drukowania (wystarczy wejść np na Thingiverse). Więc oczywiście wziąłem, ściągnąłem, wydrukowałem.

Konkretnie tę: https://www.thingiverse.com/thing:1775413

Drukowane z PLA, ścieżka 0,1, prędkość 40 mm/s. Reszta parametrów dobrana tak, żeby figurka wyszła w miarę lekka: 2 ścieżki na obrysie, 5% wypełnienia, 2 pełne warstwy na spodzie i 4 na górze.

Sam w sobie model urodą nie grzeszy, poligonów skąpo, jest też trochę uszkodzony, a konkretnie spód jest źle ucięty i wartałoby to poprawić w np. Meshmixerze to wyszedłby nieco lżej (nieco się zdziwiłem gdy slicer wygenerował mi podpory na dole na spodzie ;)). Dobra dosyć paplania "po drukarskiemu", figurka wyszła tak:

 

tGNg78s.jpg

 

yHcPxw5.jpg

 

bA4qzX3.jpg

 

QFV0QFX.jpg

 

KwK1EDO.jpg

 

Co prawda błyszczące PLA ciężko się fotografuje (a i fotograf ze mnie żaden), ale mam nadzieję, że widać, że wyszła całkiem przyzwoicie.

Taka uwaga: jest to figurka "surowa", świeżo zdjęta ze stołu, nie robiłem przy niej nic, oprócz usunięcia podpór. 

Popiersie ma 60 mm wysokości, z czego sama głowa ma około 30 mm, tak więc figura pasowałaby do modeli w skali około 1:8.

A ile toto waży?

 

vlizXvi.jpg

 

Z tym jest akurat bardzo fajnie. Według mnie 8,5 g to więcej niż przyzwoity wynik. Oczywiście, gotowa figurka będzie cięższa, bo trzeba jakoś się pozbyć śladów wydruku (podkład wyrównujący? rzadka żywica? - no trzeba będzie poeksperymentować) i pomalować, ale wydaje mi się, że przy tym rozmiarze będzie to najwyżej 12-15 g. A jeszcze jest możliwość zbicia wagi poprzez edycję modelu i zmianę parametrów drukowania.

Ogólnie wydaje mi się że druk jest to bardzo fajna metoda "produkcji pilotów", no na pewno ma olbrzymi potencjał.

Jedyne zastrzeżenie jakie mam do modeli dostępnych do wydruku (ale to samo tyczy się 99% figurek które można kupić i samoróbek), to to, że są cholernie statyczne.

Plecy prosto, głowa prosto, wzrok na wprost w dal. Nosz qrde w samolocie taką pozę ma pilot, który:

a. jest martwy,

lub też

b. wkrótce będzie martwy.

Trochę dynamiki! Niech ten ludź coś robi, na coś patrzy....

No ale to tego (i do tego, żeby np. odtworzyć polskie umundurowanie i wyposażenie), to trzeba będzie zakasać rękawy i się naumieć jakiegoś programu do modelowania 3d.

I nad tym aktualnie pracuję :)

  • Lubię to 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marcin! Dziękuję za świetne uzupełnienie. Myślę, że teraz koledzy mają komplet inforamcji do lepienia :-)

Moje figurki mają powłokę 1-4mm grubą, pękania nie stwierdziłem nic też nie odpadło w eksploatacji. Skończoną postać wygładzam pędzlem namoczonym w wodzie i zostawiam do wyschnięcia.

Wydruk 3d to inna para kaloszy. Fajnie, że nad tym pracujesz. Słyszałem, że Zbrush to bardzo dobry program do modelowania postaci. Wygląda, że powoli do lamusa odchodzi ręczne dłubanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje figurki mają powłokę 1-4mm grubą, pękania nie stwierdziłem nic też nie odpadło w eksploatacji. Skończoną postać wygładzam pędzlem namoczonym w wodzie i zostawiam do wyschnięcia.

 

Bo są małe ;)

I w sumie jedynym newralgicznym miejscem na nich są podbródki. Z tym,  że z racji niewielkiego rozmiaru jest tam mało modeliny i przy wysychaniu nie zacznie się ona odrywać od rdzenia pod własnym ciężarem.

Inna rzecz, że ja modeluje swoje figurki w specyficzny sposób: lubię, gdy Fimo Air jest mocno plastyczna (czyt. nieco rozwodniona) i kształtuje ją pędzlami o różnych rozmiarach - okrągłymi, płaskimi, kocimi języczkami.

 

 

 

Witam

W temacie malowania na maksa polecam publikacje ze strony Aces of iron: http://www.acesofiron.com/Paint_Special/Aces_Paint_presentation.pdf

mam ich figurkę która jest do dziś najlepszą jaką udało mi się znaleźć.

To mistrzowie są :)

Jedyne "kupne" figurki, które mi się autentycznie podobają.

Również jedyne jakie znam, w których rzeźba ma nadaną dynamikę :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.