Skocz do zawartości

Skrzydło 1000mm


Rekomendowane odpowiedzi

40 minut temu, Daniel1978 napisał:

Chcę spróbować tej metody oklejania rdzenia.

Danielu , jeśli okleisz skrzydło fornirem to dźwigar nie jest potrzebny. Ale moim zdaniem to zbyt ciężkie rozwiązanie na tak mały model: bedzie latająca cegła. Jeśli chcesz koniecznie stosować okleinę to zrób płat kryty balsą 0,8mm - 1mm . Będzie lekko a wytrzymałość aż nadto. Wtedy też nie trzeba dźwigara. Dźwigar jest konieczny gdybyś na goły styrodur kładł tylko folię lub taśmę samoprzylepną.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daniel- oczywiście że nawet nieloty dają doświadczenie, to pozytyw. Ale też często zniechęcają, może po "cegle" odejdziesz na dłużej od skrzydeł- na przykład. A szkoda by było, wierz mi! Ja bym poszedł w lekkość: pianka, ale pusta w środku, czyli np. panele, oklejone taśmą, z pozoru bardzo nietrwałe rozwiązanie, choć i tu można się pozytywnie zaskoczyć. Model może nie na wieki, ale da kopa do następnego i będzie latał prawie na pewno😄. Kiedyś, dawno, budowałem skrzydła klasycznie, konstrukcyjne, ale swobodnie latające. Wróciłem do tematu, już w wersji RC, ale zacząłem od skrzydła z tektury falistej, miał to być tester koncepcji, do potwierdzenia położenia środka ciężkości itd. Przelatał cały sezon i mógł kolejny, ale zastąpił go ulepszony "Dudek", już z paneli i taśmy. I potem ciąg dalszy, kolejne modele, ale to już inny temat. Reasumując: jak najlżejszy, będzie odporny na urazy i powolny, nie za mały (metrowy trochę mały- z tych samych komponentów 1,2 m będzie miał mniejsze obciążenie powierzchni- więc lepiej).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, zbjanik napisał:

z tych samych komponentów 1,2 m

A jak puszczałeś takie skrzydło ? Miałem Deltę 800 ale dorobiłem jej coś w rodzaju płozy - statecznika od spodu. Było za co złapać przy starcie i chroniło śmigła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Model z tektury (nazywał się "Papi" od papirusu) i późniejszy depronowy "Dudek" startowały z takiego "pół DLG", czyli łapiesz za krawędź natarcia w połowie lewego skrzydła (dla praworęcznych), kciuk od spodu, cztery palce u góry i machasz modelem mniej więcej poziomo nad głową. W efekcie trajektoria wychodzi nie całkiem prosto, ale w sumie model sobie z tym radzi. Ten sam sposób stosowałem w kolejnym modelu "Kursor", który miał już 2,27 m rozpiętości. I też się dało, ale nie zawsze- czasem wyszedł jakiś kiks, po prostu tu już była granica. Wykonałem więc wspomnianą przez Józka płozę i problem z pewnością i osiowością startu minął. Ale pojawił się następny, wynikający z bliskości pchającego śmigła- kilka razy drasnęło mi  wierzch dłoni- trzeba więc uważać. Jakby kto chciał przejrzeć perypetie Kursora, to tu jest o nim wątek:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbyszku, jak wspomniałem jest to dla mnie nowe doświadczenie.

Zniechęcenie z powodu hobby mi nie grozi. Jeżeli się nie uda próbuje dalej. Tak miałem z Delfinem, poleciał ale drugi lot wszystko fajnie i kret!!!! Urwało mi całe usterzenie ogonowe podczas pętli.

Kiedyś zbuduje następny.

Wracając do tematu. Zastanawiam się nad zrobieniem kadłuba na całą elektronikę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.