Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Patryk Sokol Opublikowano 11 Listopada 2023 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 11 Listopada 2023 Hej Koverall to moje ostatnie odkrycie do oklejania modeli Jest bardzo odporny na dziurawienie (kawał siły potrzeby), a wszystkie odkształcenia można poprawić i na polakierowanym, bez szkody dla konstrukcji. Dodatkowo - wygląda jak płótno (bo jest płótnem ) Problem polega na tym, że w internecie wszyscy piszą o oklejaniu za pomocą lakierów nitro i wygląda to bardzo czasochłonnie. Dla przykładu: Jak się ogląda taki tutorial, to człowiek aż chwyta się za głowę i ma ochotę zamówić Oratex. Tymczasem - oklejanie Koverallem okazało się trywialnie proste (pierwsza moja próba wyszła ładniej, niż jakiekolwiek moje oklejanie folią), a przy użyciu lakieru akrylowego - przyjemne, czyste i bezwonne Najpierw - lakier którego używamy do tej metody: Oprócz tego potrzebujemy mały pędzelek (coś tych rozmiarów jak na zdjęciu) do lakierowania krawędzi, większy pędzel do lakierowania całości (znaczy można klepać małym, ale po co?), żelazko, nożyczki, kubek do rozcieńczania lakieru, wodę, papier ścierny 240-300 i gąbkę z papierem o podobnej grubości (miększa jest lepsza). No i polecam lakierowanie w rękawiczkach winylowych - nie palcujemy i nie wytłuszczamy wtedy powierzchni To będzie nasza ofiara dziś: Zaczynamy od położenia, na gołą balsę, warstwy lakieru rozcieńczonego z wodą, w stosunku 2 części lakieru do 1 części wody. Jeśli planujemy szpachlowanie, to od razu po położeniu lakieru jest na to dobry moment. Do szpachlowania balsy używałem szpachlówki z modelarskiego, ale odkryłem to: https://www.obi.pl/masy-szpachlowe-do-scian-i-sufitow/sniezka-acryl-putz-lt22-masa-naprawcza-light-250-ml/p/6294136 Waży tak samo, obrabia się podobnie, jestem gotów uwierzyć, że to to samo. Po tym odstawiamy całość na dwie godziny (albo do utwardzenia szpachli, to zajmuje dłużej). Po wyschnięciu balsa zrobi się chropowata, bo lakier zwiąże nam wszystkie luźne włókna. Szlifujemy całość papierem ściernym 240 (drobniej nie ma sensu) i kładziemy kolejną warstwę lakieru. Teraz opcje są dwie - albo odstawiamy całość na koło godziny, albo lakierujemy kolejne elementy. Osobiście preferuje robienie kilku elementów na raz, wtedy kiedy skończę lakierować ostatni, to pierwszy jest już gotowy do kolejnego etapu. Druga warstwa lakieru również powinna być rozcieńczona. Kiedy lakier nam już wstępnie zwiąże to możemy się brać do nakładania Koverallu (wystarczy, żeby nie był bardzo mokry w dotyku). I teraz UWAGA - nie testowałem co się wydarzy jeśli odstawi się po tym etapie pracę na dłużej. Moje doświadczenie z lakierem akrylowym jest takie, że od temperatury jest lepki na wieczność, ale jeśli chcecie czekać to musicie sami to przetestować Następnie, układamy na elemencie przycięty fragment Koverallu: Jak widzicie - naddatek jest po stronie tych większych. Tak się po prostu prościej z tym pracuje, a materiał jest na tyle tani, że nie polecam ciąć na styk Następnie - ustawiamy żelazko na niższą temperaturę (na zwykłym - między jedną kropką, a dwiema, na modelarskim okolice 2ki) i przyłapujemy Koveral punktowo, tak,żeby był umieszczony jak chcemy (najprościej zacząć od narożników i w miarę potrzeby zrobić kilka punktów więcej. Przyłapany Koverall obcinamy ostrymi nożyczkami, żeby została taka zakładka, jakby to była folia modelarska. Z racji tego, że jest to sztuczna tkanina, to pomaga patent używany do Kevlaru. Tzn. bierzemy najtańsze nożyczki, przejeżdżamy ostrze papierem ściernym 80 i tną dużo łatwiej (to powoduje, że włókna nie ślizgają się po ostrzu). Polecam w ogóle nie przejmować się jakimikolwiek zmarszczkami, czy luzem na środku. Wszystko się wyciągnie później (to jest niesamowita ile ta tkanina potrafi się ściągnąć ). Po tym - ustawiamy żelazko na tę wyższą temperaturę (w pół drogi między dwoma, a trzema kropkami na zwykłem, albo w połowie między 2, a 3 na modelarskim) i zawijamy żelazkiem TYLKO krawędzie. Efekt powinien prezentować się tak: Jak widzicie - przykleja się bez żadnego problemu, tak jakby to była folia modelarska,tylko zmarszczek mniej Ważny jest też ruch jakim zawijamy Koverall. Żelazka nie przesuwamy po krawędzi, tylko 'przetaczamy' wokół. Dzięki temu nie zaciągamy włókien. Po tym, albo przechodzimy do kolejnego elementu (jeśli robimy kilka), albo zaklejamy krawędzi. I teraz ważne. Jakby nas nie kusiło (a będzie) nie napinamy teraz Koverallu. On wcale nie trzyma się super mocno na tym etapie Zaklejanie krawędzi jest proste - po prostu bierzemy mały pędzelek i przejeżdżamy nierozcieńczonym lakierem samą zewnętrzne krawędzie. Zalakierować trzeba jedynie taki obszar, żeby zakładka kolejnej warstwy, wypadła na obszarze który już został polakierowany (dzięki temu Koverall przyklei się do Koverallu). Po tym odstawiamy element na 30min (albo robimy kolejne). Jak swoje poczeka (to po to, żeby lakier na zakładce nie był bardzo mokry), to nakładamy Koverall z drugiej strony. Metoda jest identyczna, najpierw przyłapujemy na mniejszej temperaturze, obcinamy naddatek, zawijamy na większej i lakierujemy same krawędzei po obwodzie (nierozcieńczonym lakierem). Po tym odstawiamy całość na 30-45min (aż lakier będzie suchy w dotyku), albo robimy kolejne elementy. Jeśli z kolei kończy się Wam czas, to to jest perfekcyjny moment na odstawienie pracy do kolejnego dnia - spokojnie poczeka, lakier się może utwardzić do końca, bez żadnych negatywnych konsekwencji. Po tym etapie w końcu czas na wyczekiwany etap - napinamy całość żelazkiem I cieszymy się, jak wspaniale materiał wybiera wszelkie zmarszczki. Naciąganie polecam zacząć od mniejszej temperatury (czyli takiej jak do klejenia), najlepiej od prasowania (jakby to koszula była), miejsc w których materiał był zgięty w paczce. Dopiero jeśli będzie potrzeba to podnosimy temperaturę. Najpewniej napinanie skończycie na etapie w pół drogi między temperaturą klejenia, a zawijania. Po tym czas na lakierowanie. Lakierujemy większym, miękkim pędzlem (te sprzedawane jako pędzle do lakierów wodnych są git). Pierwsza warstwa jest upierdliwa, bo lakier ma tendencje do przełażenia na wylot (szczególnie w miejscach gdzie przykładamy pędzel, po zamoczeniu w lakierze). Ale, jak się pilnujemy (czyli nie nanosimy bardzo dużo na raz) to efekt można zminimalizować. A nawet jak się zdarzy, to krzywdy nam to nie robi, po prostu trochę dłużej ten punkt schnie Po pierwszej warstwie dajemy mu wyschnąć (albo ze 2h, albo dowolna ilość czasu), szlifujemy delikatnie gąbką z papierem ściernym, tak aby powierzchnia była równomierna (spokojnie, to naprawdę szybko idzie). Powinno to wyglądać jakoś tak: Równo, gładko, z widoczną fakturą płótna ❤️ Po tym - jeszcze dwie, może trzy warstwy lakieru (one idą dużo szybciej, bo już nie skrapla się lakier po przeciwnej stronie), po każdej szlif i... tyle. Dajemy odstać temu ze dwa-trzy dni (pewnie mniej też będzie OK) i możemy lakierować. Świetnie przyjmuje to akrylowe lakiery samochodowe (natryskiem), świetnie przyjmuje spray'e akrylowe Próbowałem testować również farbę akrylową nakładaną pędzlem, ale mi to nie wychodzi. Ale może po prostu jestem lewy w malowaniu pędzlem Dobra wiadomość jest taka, że jak skopiecie naciąganie, to po lakierowaniu wciąż można to poprawić. Tyle, że wtedy albo opalarką, albo żelazkiem przez ręcznik papierowy Ciężar takiego poszycia wychodzi mi około 80-90g/m2 (czyli mniej od Oracoveru). Po lakierowaniu wyjdzie pewnie poniżej 110g/m2, ale mam akurat dobrą rękę do nakładania akryli natryskiem (lata praktyki w lakierowaniu DLG). Robiłem też próby w piekarniku. Przy 50st C w ogóle nie flaczeje Cały proces ze zdjęć, który robiłem na sterze kierunku, dwóch połówkach statecznika poziomego, dwóch połówkach steru wysokości i dwóch lotkach, zajął mi jeden wieczór (od 18 do 24, pomijając oczywiście pierwsze lakierowanie, to było dzień wcześniej). Folią zeszłoby mi bardzo podobnie, bo może zaosczędziłbym czas na nakładaniu lakieru, ale musiałbym to dużo dłużej głaskać żelazkiem. Ogólnie - bardzo polecam, lekkie, łatwe i przyjemne. A i mały spojler na przyszłość - tą metodą fantastycznie nakłada się Koverall na styrodur. Mam pomysł co z tym zrobie, ale w to w swoim czasie 2 5 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
stan_m Opublikowano 11 Listopada 2023 Udostępnij Opublikowano 11 Listopada 2023 Dodam sposób na uniknięcie zacieków na drugiej stronie tkaniny zaczerpnięty z książki W. Niestoja o modelach szybowców. Dotyczy co prawda pokrywania szyfonem i cellonowania ale - ponieważ spraktykowałem to i na szyfonie i na Koverallu - to mogę polecić (na przykładzie oklejania skrzydła): 1. Odcinamy pasek grubego japonu o długości nieco większej niż cięciwa i szerokości takiej jak "sekcja" między żebrami. 2.Układamy pasek na skrzydle między żebrami. 3. Przesycamy japon lakierem używając miękkiego pędzelka. 4. Przesuwamy pasek wzdłuż cięciwy pilnując stale by ilość lakieru była odpowiednia (pędzelek) I już. Robimy tak co drugą sekcję miedzyżebrową po czym uzupełniamy pozostałe. Zostawiamy do wyschnięcia i następne warstwy lakieru nanosimy już tradycyjnie pędzelkiem. EDIT: Książka "Zdalnie Sterowane Modele Szybowców" jest autorstwa Władysława Niestoja a nie Wiesława Stafieja jak podałem najsamprzód. a nie 1 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Patryk Sokol Opublikowano 11 Listopada 2023 Autor Udostępnij Opublikowano 11 Listopada 2023 44 minuty temu, stan_m napisał: Dodam sposób na uniknięcie zacieków na drugiej stronie tkaniny zaczerpnięty z książki W. Stafieja o modelach szybowców. Dotyczy co prawda pokrywania szyfonem i cellonowania ale - ponieważ spraktykowałem to i na szyfonie i na Koverallu - to mogę polecić (na przykładzie oklejania skrzydła): 1. Odcinamy pasek grubego japonu o długości nieco większej niż cięciwa i szerokości takiej jak "sekcja" między żebrami. 2.Układamy pasek na skrzydle między żebrami. 3. Przesycamy japon lakierem używając miękkiego pędzelka. 4. Przesuwamy pasek wzdłuż cięciwy pilnując stale by ilość lakieru była odpowiednia (pędzelek) I już. Robimy tak co drugą sekcję miedzyżebrową po czym uzupełniamy pozostałe. Zostawiamy do wyschnięcia i następne warstwy lakieru nanosimy już tradycyjnie pędzelkiem. O i wypas. Skraplanie lakieru od środka to naprawdę mały problem (bo poszycia nie napina lakier) , ale z radością protestuje to na skrzydle 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Irek M Opublikowano 13 Maja Udostępnij Opublikowano 13 Maja W tej chwili stoję przed wyborem czy tak jak kadłub oklejać skrzydła Koverall'em czy może folią nawet jeśli dwie warstwy bym położył. Na kadłub - skala 1/3 zużyłem jakieś 700 ml cellonu, to aż głowa boli ile zużyję na dwa skrzydła jakieś 150x64cm przy 3 krotnym cellonowaniu, a potem właściwy spray. To jest niemożliwe by wyszło 90-100g na 1m2. Dlatego nawet jeśli pokryję skrzydła dwukrotnie folią to zyskam na wadze sporo. A jeśli nie warto w całości to może spód Koverall, a góra folia lub odwrotnie? Folia idealnego koloru więc malować nie trzeba będzie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Patryk Sokol Opublikowano 19 Maja Autor Udostępnij Opublikowano 19 Maja W dniu 13.05.2024 o 17:58, Irek M napisał: W tej chwili stoję przed wyborem czy tak jak kadłub oklejać skrzydła Koverall'em czy może folią nawet jeśli dwie warstwy bym położył. Na kadłub - skala 1/3 zużyłem jakieś 700 ml cellonu, to aż głowa boli ile zużyję na dwa skrzydła jakieś 150x64cm przy 3 krotnym cellonowaniu, a potem właściwy spray. To jest niemożliwe by wyszło 90-100g na 1m2. Dlatego nawet jeśli pokryję skrzydła dwukrotnie folią to zyskam na wadze sporo. A jeśli nie warto w całości to może spód Koverall, a góra folia lub odwrotnie? Folia idealnego koloru więc malować nie trzeba będzie. Pierwsza sprawa - do Koverallu nie używa się Cellonu. To zbędny wydatek, a nic nie daje. Jeśli już koniecznie musisz używać lakieru nitro, to używaj Caponu. Efekt dokładnie taki sam wychodzi, bo jedyna zaleta Cellonu, to to, że napina poszycie. A Koverall napina się temepraturą, to nie jest japonka. Kolejna kwestia - 700ml Cellonu, to naprawdę mało wagi. Tzn. Zdecydowana większość puszki to rozpuszczalnik, a na modelu zostaje bardzo niewiele. No i nie wiem ile wychodzi wagowo lakier nitro na Koverallu, ale to co podałem to wynik ważenia skrzydła przed i pokryciem. A że skrzydła duże to wynik dosyć dokładny, bo łatwo różnice wyłapać. Raczej lakier nitr nie wyjdzie ciężej niż akryl, spodziewałbym się podobnego wyniku. A i powiesz mi coś więcej o nakładaniu dwóch warstw folii? Nie słyszałem o takim rozwiązaniu nigdy i brzmi mi to jak czyste cierpienie (nakładałem folię na folię przy Gee Bee. I choć tam były tylko wzorki, to ogarnięcie braku powietrza między warstwami wymagało kupę samozaparcia i wody z płynem do mycia naczyń.). Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Irek M Opublikowano 19 Maja Udostępnij Opublikowano 19 Maja Patryk, a jaki to problem pokryć np. skrzydło jedną warstwą np. zwykłej folii, a na to położyć drugą - np. "płótno". Tak pokryłem skrzydło w Nieuport 11. Nie masz racji pisząc, że cellon nic nie daje. Fakt, że na gorąco Koverall napręża się ale to nie wszystko musisz pokryć lakierem. Próbowałem zwykłym nitro - kicha - mogłem to ścisnąć w palcach,. Dopiero cellonowanie - z oszczędności sporo rozcieńczane przyniosło pożądany efekt. Capon to chyba bardziej nitro niż cellon, nie mam nie próbowałem ale jak napisałem powłoka lakierowana nitro była całkowicie do poprawki. Nie sprawdziła się też Twoja metoda przyklejania Koverall na żelazko. Ja po wstępnym luźnym naciągnięciu przyklejałem punktowo cyjanoakrylem i wyszło ekstra. Teraz mogę całość cellonować. tyle, że wstrzymałem się do czasu przemyślenia czy gora też Koverall czy folia. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Patryk Sokol Opublikowano 19 Maja Autor Udostępnij Opublikowano 19 Maja 2 godziny temu, Irek M napisał: Patryk, a jaki to problem pokryć np. skrzydło jedną warstwą np. zwykłej folii, a na to położyć drugą - np. "płótno". Tak pokryłem skrzydło w Nieuport 11. Ok... Nie wiem jaki jest cel tak grubego poszycia, ale nie oceniam 2 godziny temu, Irek M napisał: Nie masz racji pisząc, że cellon nic nie daje. Fakt, że na gorąco Koverall napręża się ale to nie wszystko musisz pokryć lakierem. Próbowałem zwykłym nitro - kicha - mogłem to ścisnąć w palcach,. Dopiero cellonowanie - z oszczędności sporo rozcieńczane przyniosło pożądany efekt. Capon to chyba bardziej nitro niż cellon, nie mam nie próbowałem ale jak napisałem powłoka lakierowana nitro była całkowicie do poprawki. Capon jest równie nitro co Cellon. Ale jeśli na Caponie było Ci miękko to miałeś dziwaczny Capon (albo rozcieńczony czymś dziwnym). Moje próby z Caponem doprowadziły tylko do wniosku, że takie pokrycie jest bezsensownie sztywne i podatne przez to na uszkodzenia. 2 godziny temu, Irek M napisał: Nie sprawdziła się też Twoja metoda przyklejania Koverall na żelazko. Ja po wstępnym luźnym naciągnięciu przyklejałem punktowo cyjanoakrylem i wyszło ekstra. Teraz mogę całość cellonować. tyle, że wstrzymałem się do czasu przemyślenia czy gora też Koverall czy folia. Ogólnie - żelazko jest tylko po to, żeby przyłapać Koverall do konstrukcji, jak pisałem wcześniej - nie wolno wtedy napinać poszycia. Poszycie napinamy dopiero po polakierowaniu krawędzi elementu (bo na żelazko to tyle, że się przyłapuje, nic więcej). Ogólnie - wygląda jakbyś wymagał strasznie dziwnych rzeczy od poszycia Bo dla mnie elastyczność Koverallu po akrylu (bo jest większa niż po nitro) to jest zaleta. Trzyma się toto napięte, nie luzuje, a przy wypadkach to wyciąga się, ale nie dziurawi Jest jakiś powód dla którego chcesz tak sztywnych poszyć? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Stanisław z Gdańska Opublikowano 27 Maja Udostępnij Opublikowano 27 Maja W dniu 19.05.2024 o 21:16, Patryk Sokol napisał: Capon jest równie nitro co Cellon. Ale jeśli na Caponie było Ci miękko to miałeś dziwaczny Capon (albo rozcieńczony czymś dziwnym). Moje próby z Caponem doprowadziły tylko do wniosku, że takie pokrycie jest bezsensownie sztywne i podatne przez to na uszkodzenia Patryk bardzo cenię Twoją wiedzę z zakresu aerodynamiki, ale niestety o (nitro) cellonie i (nitro) caponie wypisujesz kompletne bzdury. Skąd wiem o tym? Po prostu, mam doświadczenie. W okresie: późny Gomułka - wczesny Gierek zbudowałem około 40-tu modeli klasy F1A i F1B, i startowałem zawodniczo. Cellon i kapon są to zupełnie różne materiały i obu używałem do wykonywania porządnego pokrycia z cienkiego japonu. Proszę nie nie obrażaj Irka. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Patryk Sokol Opublikowano 27 Maja Autor Udostępnij Opublikowano 27 Maja 22 minuty temu, Stanisław z Gdańska napisał: Patryk bardzo cenię Twoją wiedzę z zakresu aerodynamiki, ale niestety o (nitro) cellonie i (nitro) caponie wypisujesz kompletne bzdury. A powiesz co konkretnie jest bzdurą? Opisałem swoje próby z Koverallem i że oba lakiery są nitro. I obie te rzeczy są prawdą. Jeśli popełniam gdzieś błąd to go wytknij i będę mógł poprawić. 22 minuty temu, Stanisław z Gdańska napisał: Skąd wiem o tym? Po prostu, mam doświadczenie. W okresie: późny Gomułka - wczesny Gierek zbudowałem około 40-tu modeli klasy F1A i F1B, i startowałem zawodniczo. Cellon i kapon są to zupełnie różne różne materiały i obu używałem do wykonywania porządnego pokrycia z cienkiego japonu Tyle, że ja połowę lat 90tych i całe zerowe babrałem się Cellonem i Caponem. Nie robi to na mnie wrażenia. 22 minuty temu, Stanisław z Gdańska napisał: . Proszę nie nie obrażaj Irka. Nie obrażam Irka, wymieniamy doświadczenia i pytam czemu oczekuje tak twardego poszycia. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 28 Maja Udostępnij Opublikowano 28 Maja Hmm, nie, zebym chcial sie wtracac badz kogokolwiek pouczac, ale tez mnie zastanowilo, w czym mialyby byc zalety zbyt twardego poszycia "miekkiego". W tym watku mowa jest o rodzaju poszycia kwalifikowanego jako "miekkie", albo inaczej mowiac, nalezacego do grupy poszyc miekkich, w odroznieniu na przyklad od poszyc skorupowych. A jedna z glownych zalet poszyc "miekkich" jest wlasnie ich elastycznosc, ktora powinna pozostac zachowana nawet pomimo w miare mocnego naprezenia. Moim zdaniem, zbytnie usztywnienie poszycia "miekkiego" moze prowadzic do nadmiernego zwiekszenia jego kruchosci, a to z kolei zwiekszyloby podatnosc na przebicia badz podobne uszkodzenia. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Stanisław z Gdańska Opublikowano 28 Maja Udostępnij Opublikowano 28 Maja 5 godzin temu, mr.jaro napisał: Hmm, nie, zebym chcial sie wtracac badz kogokolwiek pouczac, ale tez mnie zastanowilo, w czym mialyby byc zalety zbyt twardego poszycia "miekkiego". W tym watku mowa jest o rodzaju poszycia kwalifikowanego jako "miekkie", albo inaczej mowiac, nalezacego do grupy poszyc miekkich, w odroznieniu na przyklad od poszyc skorupowych. A jedna z glownych zalet poszyc "miekkich" jest wlasnie ich elastycznosc, ktora powinna pozostac zachowana nawet pomimo w miare mocnego naprezenia. Moim zdaniem, zbytnie usztywnienie poszycia "miekkiego" moze prowadzic do nadmiernego zwiekszenia jego kruchosci, a to z kolei zwiekszyloby podatnosc na przebicia badz podobne uszkodzenia. Jarku, jak powszechnie wiadomo Coverall jest materiałem termokurczliwym i nie ma potrzeby dodatkowego naciągania go cellonem. Jednak warto jest jest użyć go w pierwszym etapie impregnacji, bo przy stosowaniu pędzla nie zostawia smug (po pędzlu), podobnych jak na obrazach olejnych. Capon zostawia smugi i dla mnie są one niedopuszczalne. Dlatego Capon zawsze nakładałem metodą natryskową. Jeżeli ktoś ma problemy z kruchością pokrycia to znaczy, że jest "papudrakiem" i powinien malować ławki pędzlem "ławkowcem", a nie modele latające. Ja, stosując Coverall do pokrycia modeli latających stosuję metodę podobną do pokrywania szybowców (drewnianych) perkalem: - zewnętrzne listwy lakieruję klejem AK-20 - przy użyciu rozpuszczalnika nitro przyklejam Coverall do drewnianej konstrukcji - przy użyciu cellonu i pędzla, wstępnie impregnuję Civerall i jednocześnie przyklejam go do żeber (wręg) - natryskuję pokrycie lakierem bezbarwnym, celem przygotowania go do ostatecznego lakierowania Przy oszczędnym stosowaniu materiałów impregnacyjnych i lakierniczych problemy związane z kruchością pokrycia "można włożyć między bajki". Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Patryk Sokol Opublikowano 28 Maja Autor Udostępnij Opublikowano 28 Maja 20 minut temu, Stanisław z Gdańska napisał: Jarku, jak powszechnie wiadomo Coverall jest materiałem termokurczliwym i nie ma potrzeby dodatkowego naciągania go cellonem. Jednak warto jest jest użyć go w pierwszym etapie impregnacji, bo przy stosowaniu pędzla nie zostawia smug (po pędzlu), podobnych jak na obrazach olejnych. Jarek nie o to pytał, tylko pytał po co komu twarde poszycie 20 minut temu, Stanisław z Gdańska napisał: Capon zostawia smugi i dla mnie są one niedopuszczalne. Spróbuj rozcieńczyć acetonem cz.d.a, żadnych smug nie będzie. Jak rozcieńczasz nitro z Castoramy to syf zostaje. 20 minut temu, Stanisław z Gdańska napisał: Jeżeli ktoś ma problemy z kruchością pokrycia to znaczy, że jest "papudrakiem" i powinien malować ławki pędzlem "ławkowcem", a nie modele latające. Hola, hola, nie pozwalaj sobie. Abstrahując od uroczej wycieczki osobiste - Koveral zaimpregnowany lakierem nitro jest sztywniejszy i to jest fakt. Nie mam już próbek, ale Koverall lakierowany nawet "suchym pędzlem" jest zdecydowanie mniej rozciągliwy od Koverallu polakierowanego akrylem. Część próbnego skrzydła krytego na Caponie przebijała się dużo prościej , niż część, na tym samym skrzydle kryta na lakier akrylowy. W przypadku akrylu mogłem wbić drewniany kołek fi 20mm (z lekko zaokrąglonymi krawędziami) w taki sposób, że obie warstwy poszycia się dotykały. Po tym wszystkim wystarczyło tylko podgrzać to miejsce i całość równała się, a po tym zostawał tylko maleńki ślad po grzaniu (drobne zmatowienie. Mniejsze naciągnięcia można poprawiać bez śladu). W przypadku nitro, ten sam kołek, robił już dziurę, kiedy dochodził do połowy grubości skrzydła. A mówimy o lakierze położonym bardzo starannie, bez żadnego przesiąkania. Zanim pokryłem, tym materiałem, największy samolot jaki w życiu robiłem, to przetestowałem temat porządnie. Nie miałem ochoty zrobić bzdury na czymś na co poświęciłem tyle pracy. 20 minut temu, Stanisław z Gdańska napisał: Przy oszczędnym stosowaniu materiałów impregnacyjnych i lakierniczych problemy związane z kruchością pokrycia "można włożyć między bajki". A jednak przebić łatwiej, prawda? I zanim mnie odeślesz do malowania ławek - zobacz jakie gramatury na gotowym poszyciu mi wychodzą. Wiem jak się lakierem posługiwać (co najmniej jakby dowolna moja praca tego wymagała...). A na deser - Wciąż mi nie napisałeś co konkretnie za bzdurę napisałem. Czekam - bez tego jej nie mogę poprawić, a nie chcesz żeby to wprowadzało innych w błąd, prawda? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 29 Maja Udostępnij Opublikowano 29 Maja 14 godzin temu, Patryk Sokol napisał: Jarek nie o to pytał, tylko pytał po co komu twarde poszycie Dokladnie. A jeszcze dokladniej, po co komu utwardzanie poszycia z zalozenia pomyslanego jako "miekkie"? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi