Skocz do zawartości

Nowy Spinacz DLG


Patryk Sokol

Rekomendowane odpowiedzi

Znów miałem przerwę od forum ;)

 

Jakoś tak wychodzi,że jak pracy dużo to czasu na pisanie mało.

 

Niemniej, jeśli ktoś myślał, że projekt upadł to się mocno pomylił ;)

 

Obecnie temat prezentuje się tak:

post-187-0-02807300-1472390239_thumb.jpg

 

Lub z brzydszym stojakiem:
post-187-0-56145800-1472390283_thumb.jpg

 

Sama konstrukcja już dojrzała, możemy tego robić dowolnie dużo i całkowicie powtarzalnie, prezentuje się zaś tak:

post-187-0-73520900-1472390542_thumb.jpg

 

post-187-0-30568200-1472390545_thumb.jpg

W skrzydłach nie zawarłem jakiejś wielkiej filozofii - ot klasyczna konstrukcja przekładkowa, dźwigar węglowy, lotka zakończona rękawem węglowym

Z ciekawszych rzeczy jedynie to skrzydełka dorobiły się loga:
post-187-0-78454400-1472390776_thumb.jpg

 

Zawsze chciałem mieć coś takiego na skrzydle :)

post-187-0-12162000-1472390543_thumb.jpg

post-187-0-45016200-1472390543_thumb.jpg

post-187-0-31664400-1472390544_thumb.jpg

post-187-0-84733400-1472390544_thumb.jpg

 

Kadłub póki co to konstrukcja w pełni węglowa (oczywiście ze szkłem w środku gdzieniegdzie). Obecnie pracujemy nad wersją aramidową, ale idzie to beznadziejnie, bo znów pękają nam balony. Niedługo przyjdą pocztą balony wykonane z PCW, więc gehenna powinna się skończyć.

Kadłub wyposażyłem we wklejane w formie gwinty:
post-187-0-91189100-1472390543_thumb.jpg

Bardzo wygodne rozwiązanie, w końcu skończył się problem z wklejaniem gwintów w gotowy kadłub.

 

post-187-0-10857400-1472390546_thumb.jpg

Z kolei do stateczników, od czasów pierwszego postu w temacie, wykonaliśmy zupełnie nowe formy. Tym razem są zrobione z prowadzeniem mocowania do kadłuba.

I o ile statecznik pionowy, to rozwiązanie podpatrzone u Czarka (ale wiecie - naśladownictwo najwyższą formą uznania ;) ):
post-187-0-00306700-1472391159.jpg

 

Tak statecznik poziomy to już moje autorskie rozwiązanie:
post-187-0-26320600-1472391199_thumb.jpg

 

Z efektu jestem zadowolony, przez całe lato nie zaliczyłem ani jednego uszkodzenia montażu statecznika, nawet kiedy przyhaczyłem statecznikiem pionowym o starą linię telegraficzną (ale ze statecznik przecięło w pół to inna historia ;) )

Z ciekawszych drobnostek:

post-187-0-59508800-1472391349.jpg

Ten kawałek kompozytu szklanego to dźwigienki sterów i lotek wycięte na frezarce CNC (niby przesada, ale kto mi zabroni maltretować własną maszynę ;) ). Koniec końców polubiłem bardzo ten patent. Dźwigienki idealnie chowają się w sterach, wychylenia od razu są odpowiednie - miła rzecz.

 

Sam napęd zrealizowaliśmy w układzie cięgno sprężynka, niby zwiększa zużycie prądu, ale brak luzów na sterach jest naprawdę przyjemny, a niewielka waga tylko dodaje uroku.

Wiadomo - oprócz tego są jeszcze jakieś drobnostki pokroju kołka, czy kabinki, ale w sumie kogo to interesuje.

 

No i jak się tym lata?

Ja jestem bardzo zadowolony :)

Cały projekt opierał się o łatwość krążenia w słabej termice - więc celowałem w niewielki promień krążenia, dobrą charakterystykę przeciągnięcia i niskie opadanie własne. Dokładnie to udało mi się osiągnąć i mimo niskiego wyrzutu loty powyżej 3 minut to standard, zaś robienie naprawdę dużych wysokości w termice wychodzi mi częściej niż kiedykolwiek.

To nie znaczy oczywiście, że dynamiczniej tego modelu się pogonić nie da:

Tutaj nawet nieco dynamic soaringu (przy naprawdę słabym wietrze).

 

No i na koniec coś dla oka:
post-187-0-23982100-1472392643_thumb.jpg

post-187-0-29542400-1472392647_thumb.jpg

post-187-0-60512000-1472392650_thumb.jpg

post-187-0-55529100-1472392655_thumb.jpg

post-187-0-67411600-1472392659_thumb.jpg

post-187-0-01181800-1472392663_thumb.jpg

post-187-0-30469600-1472392672_thumb.jpg

post-187-0-65204800-1472392673_thumb.jpg

post-187-0-51318000-1472392667_thumb.jpg

 

A na już całkowity koniec, kilka filmów:

- Latanie na zboczu którego nie rozumiem, teoretycznie jestem parędziesiąt metrów na przedpolu, wysokości w ogóle nie ma, a w górę i tak ciągnie (i to mimo padającego deszczu)

- Wyrzut w zwolnionym tempie (nieco kaleki, miałem wypadek w pracy przed urlopem i jeszcze mi szwów z nogi nie zdjęto)

- Kręcenie się w zerkowatej termice :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

Wreszcie oblatałem swojego - waży 300g (w tym 20g balastu w dziobie), więc chyba tył wyszedł przyciężki. Pierwsze wrażenie - przy wskazanym wyważeniu początkowym i przesunięciu SC jeszcze bardziej do przodu (ok 5mm) zachowuje się trochę jakby był wyważony na tył.... Bardzo "pompuje" przy odrobinę większej prędkości.

No ale gdy zacząłem krążyć w trybie "Thermal" - rewelacja !  Kręci się wokół końca skrzydła i wznosi, choć zupełnie nie rozumiem skąd naśrodku gładkiej zielonej łąki noszenie.

Zrobiłem w te sposób przy oblotach 2 loty po 3min, co nastraja mnie bardzo optymistycznie co do przyszłości. Ogólne wrażenie jest takie, jakby w ogóle nie odczuwał oporu powietrza...

Pewnie poeksperymentuję (po konsultacji z autorem) z kątem skrzydła - mam ochotę trochę go zmniejszyć, żeby mniej pompował... Możnaby też skracać kadłub, ale to już dosyc powazna robota i nie jestem pewny, czy warto mi na ten moment walczyć o gramy...

 

Minutowy lot z sesji "dziewiczej" (trochę za duży do bezpośredniego wrzucenia:

https://youtu.be/Ri9LyxbfLvo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrób klasyczny dive test:
http://www.piotrp.de/MIX/ewd.htm

 

To co opisujesz mi póki co wygląda na za ciężki dziób.


I jeszcze drobne uzupełnienie tego artykułu:

http://www.tailwindgliders.com/files/Tips/Decalage.pdf

 

To tak aby pokazać, że drobne wychylenie steru wysokości nie robi znaczącej różnicy.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udało nam się okiełznać w końcu aramid ;)

Z tej okazji poszanowaliśmy pokazać nieco z samego procesu.

Miała być piękna, wielozdjęciowa relacja - niestety jak zwykle. Zdjęcia z laminowania wyszły zwyczajnie brzydko i nieostro, efekt braku czasu na kadrowanie.

Niemniej i tak sporo widać - zapraszam :)

 

Całość laminowania zaczynamy zawsze od przygotowania  wstępnie przyciętych formatek tkaniny (mamy przygotowane szablony).

Same formatki zawsze mają lekki nadmiar, bo zawsze coś jednak się posiepie, albo rozciągnie przy przesycaniu.

Przez jakiś czas planowaliśmy przenieść się na klejenie tkanin klejem w sprayu i papier do pieczenia, ale jakoś już nie czujemy potrzeby.

Tkaniny na przednią część kadłuba zawsze najpierw rozgniatamy za pomocą mylaru, metalowego wałka i wódki. Używaliśmy kiedyś alkoholu izopropylowego, ale później okazało się, że mam wręcz nieograniczony dostęp do wódki, więc używamy jej do czyszczenia narzędzi, zgniatania tkaniny itp. Sama wódka w porównaniu do izopropanolu daje podobne efekty, ale schnie nieco dłużej. Biorać pod uwagę, że mam ją za darmo to uważam, że to całkiem niezły interes ;)

 

Samo sycenie przeprowadzamy na płycie polietylenowej.

Wpadła nam w łapki jako odpad i już została jako stół do laminowania. Świetna sprawa, bo genialnie się czyści, a przesycona tkanina odchodzi od niej bardzo łatwo (tj. prawie w ogóle świeża żywica się nie klei). Naprawdę pomaga to na problemy z rozciąganiem cienkich tkanin.

post-187-0-26116500-1475584315_thumb.jpg

 

Samo sycenie - klasyka - wałeczek i nieco cierpliwości.

Warstwy na przednią część kadłuba sycimy osobno, warstwy na belkę ogonową sycimy wszystkie ułożone na sobie. Powód tego działania jest prosty - belkę ogonową łatwo dociąć nożem, próba zaś cięcia aramidu nożem powoduje ciężkie stany nerwicowe.

 

Po przesyceniu układamy tkaniny na naszym kawałku polietylenu, przekładając je ręcznikiem papierowym, przyklejamy dookoła folię na akryl i całość podpinamy do pompy próżniowej.

post-187-0-96411300-1475584886_thumb.jpg

 

A teraz ciekawostka - wciąż używam pompy próżniowej zrobionej z agregatów lodówkowych w 2006r. Znaczy to, że w tym roku stuknęło jej 10 lat! Stare, rosyjskie agregaty lodówkowe wydają się być niezniszczalne.

Celem wrzucenia tkaniny pod próżnie jest pozbycie się nadmiarowej żywicy z tkaniny i ewentualnych małych bąbelków powietrza.

 

Kiedy żywica ciśnie się w worku próżniowym to malujemy formę pędzlem z żywicą, a następnie Angelika (bo ona jedna robi to dokładnie) układa wszystkie drobne wzmocnienia z cieniutkiego rowingu węglowego (sam rowing wyciągamy z tkaniny aramidowo-węglowej z moich dawnych lat. To badziewie nadaje się tylko do tego).

post-187-0-17508600-1475585626_thumb.jpg post-187-0-73124600-1475585626_thumb.jpg post-187-0-05918500-1475585627_thumb.jpg

 

Warto też zaznaczyć, że żywicą należy malować nie tylko wnętrze formy, ale też powierzchnie rozdziału tuż nad częścią roboczą formy. Dzięki temu mamy pewność, że będzie co obrabiać na szwie kadłuba i w kadłubie nie będzie dziur. Teoretycznie można rolę wypełnienia szwu powinna spełniać żywica wyciskana przez balon z wnętrza formy, ale doświadczenie nas nauczyło, że różnie bywa. Gdy staramy się zrobić lekko kadłub to w efekcie żywicy na szew może braknąć

 

Po wymalowaniu i wyrowingowaniu przychodzi czas na odłączenie próżni i docięcie tkanin do szablonu. Tym razem tkaniny docinane są idealnie do szablonu, szczególnie ważne to jest dla połówki kadłuba w której nie ma zakładki. O ile wylezie nam jakieś włókno z tkaniny szklanej, czy węglowej to nie jest to problem, pozwala się to obrobić po wyciągnięciu z formy. Jeśli jednak wylezie aramid - to jest to tragedia, wręcz nie idzie tego ładnie zeszlifować.

 

Same tkaniny są układane w formie:
post-187-0-34664800-1475586256_thumb.jpg

 

W momencie układania człowiek naprawdę docenia tą żywicę nałożoną na formę ;)  Ładnie wszystko trzyma na miejscu.

Na zdjęciu widać jeszcze układ tkanin ze wstawką wykonaną ze szkła na samym dziubku, później z tego zrezygnowaliśmy, zamiast tego jest dodatkowa "czapeczka" wzmacniająca sam dziób kadłuba wykonana z aramidu.

 

Po ułożeniu przychodzi czas na wmontowanie w formę balona.

post-187-0-11998200-1475586530_thumb.jpg post-187-0-27927300-1475586540_thumb.jpg

 

Do zabezpieczenia tkaniny na swoim miejscu używamy żyłki wędkarskiej (łatwo się ją później wyciąga z wnętrza formy, jest bardzo śliska). Początkowo forma miała mocowanie żyłki wykonane z wkrętów wkręconych w spód formy, teraz stosujemy podkładany na spód kawałek OSB zaopatrzony we wkręty. Jest o tyle wygodniejszy, że ładnie trzyma formę na swoim miejscu w trakcie nitkowania.

 

Początkowo stosowaliśmy tutaj balony produkcji Qualatexa, później nawet Sempertex i jedyne co udało się osiągnąć to wywołać u mnie całkowity brak zaufania do lateksowych wyrobów i stany lękowe kiedy muszę polegać na tym, że nie pękną i nie narobią problemów. Wierzcie - to utrudnia życie :(

 

Teraz stosujemy cuś takiego:
http://allegro.pl/makaron-do-nauki-plywania-i5985978879.html?reco_id=3a47abd4-87b3-11e6-ad67-56847afe9799&ars_rule_id=201&ars_source=ars&ars_socket_id=16

 

I jesteśmy naprawdę zadowoleni. Nie wymagają żadnego napięcia, więc luźno leżą w formie, nie wymagają żadnego sylikonu na osłaniającego przed kantami, czy nakrętkami śrub mocujących skrzydło i można je bezstresowo pompować do 6 atmosfer (więcej pewnie też nie zrobi problemu, po prostu formę mamy za miękką na większe ciśnienia).

Co więcej - okazało się, że jak okazać im nieco czułości przy wyciąganiu (w ogóle się nie kleją, więc bez problemowo wychodzą przez otwór w belce ogonowej, trzeba tylko uważać,żeby ich nie roztargać o jakiś zadzior z żywicy) to są naprawdę trwałe. Dobijemy już do 5 kadłuba na jednym balonie i wciąż nie widać żadnych śladów zużycia.

 

Po wszystkim formę skręcamy, usuwamy żyłkę ze środka i pompujemy. Warto na początku zostawić formę nieco luźniej skręconą, zwiększa to ilość żywicy wypchniętej ze środka przez balon. Samo pompowanie prowadzimy na raz - wystarczy podbić do 6 atmosfer i tyle, żadnego pompowania wstępnego, czekania aż balon się ułoży itp.

 

To co jeszcze bym chciał przetestować to samodzielne zgrzewania balonów (tzn. przerabianie podlinkowanego wyżej makaronu) tak aby w części ogonowej mieć mniej balona. Powinno ułatwić to proces nitkowania całości.

 

Efekt prezentuje się tak:
post-187-0-37794200-1475587450_thumb.jpg

 

Odpowiednio od lewej 35 i 38g wagi.

Nie będę ukrywał - nic nam tak nie uprzykrzało robienia tych modeli jak kadłuby.

Na szczęście teraz wszystkie problemy są zażegnane, a kadłuby wychodzą naprawdę fajne.

 

W następnym odcinku - pokażemy skrzydła :)

 

 

 

 

 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Patryk za wyczerpujący opis. Śledzę sobie ten temat (oraz Czaro) i zbieram teorie laminowania. Jak z opisu można wyczytać nakład pracy jest ogromny ale efekt cieszy oko.

Też się kiedyś przejechałem na cięciu kewlaru ;) dopiero nożyczki chirurgiczne pomogły ;) a to taka tylko nitka była ;)

 

Co to za formy na ostatnim zdjęciu ? Jakiś upgrade Spinacza ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tkaniny hybrydowe o których piszesz, że są badziewne  znajdują zastosowanie w szkutnictwie gdzie są niezastąpione. Dają lepszą sztywność niż szkło i nieporównywalnie lepszą odporność na udary niż węgiel. Wszystkie nasze łódki a także mój prywatny kajak jest z tego zrobiony. Na szlifowanie wystających kłaków aramidu sposób jest. Wystarczy nasączyć ten kłak klejem CA. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zachęcony dobrymi rezultatami swoich pierwszych lotów zboczowych w Lubstowie zabrałem swojego Spinacza (po korekcie SC wg sugestii kolegów) dzisiaj na łąki nadwiślane, żeby sprawdzić co będzie się działo na wietrze. Nic nie doważałem, ale model sprawował się bardzo poprawnie, chociaż może dobrze byłoby trochę go doważyć.. Pięknie pokazywał chwilowe zawirowania, ale nie było problemów z gładkimi ladowaniami :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na prośbę kolegi z forum dołączam zdjęcia napędu lotek... Idea oczywiścia znana, w tym przypadku skopiowana prosto z Next-a z zastosowaniem tych łączników: http://www.hyperflight.co.uk/products.asp?code=MPJ-CLEVIS&name=mpj-lightweight-micro-clevis-2

post-789-0-48386500-1476806039_thumb.jpgpost-789-0-18124500-1476806052_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tkaniny hybrydowe o których piszesz, że są badziewne  znajdują zastosowanie w szkutnictwie gdzie są niezastąpione. Dają lepszą sztywność niż szkło i nieporównywalnie lepszą odporność na udary niż węgiel. Wszystkie nasze łódki a także mój prywatny kajak jest z tego zrobiony. Na szlifowanie wystających kłaków aramidu sposób jest. Wystarczy nasączyć ten kłak klejem CA. 

Pełna zgoda, ale nie gdy mamy jedną warstwę tkaniny, a samego kadłuba w ogóle się nie szlifuje, bo matowi to lakier.

A jak potrzebujesz sztywniej jak szkło, a bardziej udarnie niż węgiel to polecam jednak tkaniny bazaltowe, albo tkaniny z dodanym diolenem.

Poza tym - zawsze będę zdania, że lepszy efekt da tkanina węglowa, zamknięta obustronnie tkaniną aramidową, nie ma wtedy problemy z uszkadzaniem włókien węglowych przez aramidowe przy uderzeniu.

 

 

 

 

 

Co to za formy na ostatnim zdjęciu ? Jakiś upgrade Spinacza ?

 

Nie, coś znacznie większego i z dwoma kadłubami :)

Pokażę, ale w swoim czasie ;)

 

Na prośbę kolegi z forum dołączam zdjęcia napędu lotek... Idea oczywiścia znana, w tym przypadku skopiowana prosto z Next-a z zastosowaniem tych łączników: http://www.hyperflight.co.uk/products.asp?code=MPJ-CLEVIS&name=mpj-lightweight-micro-clevis-2

attachicon.gif20161018_171553.jpgattachicon.gif20161018_171631.jpg

 

Hmm... fajne...

Jutro będę montował napęd lotek w swoi nowym modelu, myślę że spróbuje tak zrobić :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj, w krótkiej chwili między deszczem, a zmierzchem, udało mi się oblatać swój nowy egzemplarz Spin'Acza:
post-187-0-79717100-1477238500_thumb.jpg

post-187-0-41908900-1477238503_thumb.jpg

post-187-0-37580100-1477238498_thumb.jpg

 

Oprócz paru eksperymentów strukturalnych (chyba nigdy nie będę miał po prostu modelu DLG, zawsze mam albo odpady produkcyjne, albo eksperymenty :mellow:), przetestowałem opisany przez Pawła sposób napędu lotek.

 

W dużym skrócie - działa, lata się ok etc.

Mniej skrótowo:
Dźwignie na sterze i na serwie jest krótsza, efekt jest jak zwykle - większa podatność na luzy, większa siła na popychaczu oraz większe obciążenie zawiasu.

Obciążenie zawiasu jest bez znaczenia, zawias wykonany z rozciągniętego aramidu jest potężny.

Większym problem jest podatność na luzy. Wprawdzie luz na połączeniu snap-dźwignia serwa i snap-dźwignia lotki można wyeliminować choćby zwykłym wikolem, to problemem jest luz w serwie (i to nie tyle luz przekładni zębatej - kątowy, co luz wynikający z łożyskowania). Efekt jest taki, że nawet jak serwo z początku jest ok to się szybciej dorobi się luzów niż w klasycznym układzie.

Wszystko to jest moim zdaniem żadnym problemem, pod warunkiem, że stosujemy jakiekolwiek sensowne serwomechanizmy.

W moim przypadku - mam SG-90, ich luzowatość mnie drażni i nie wróżę im długiego życia.

 

A co do aerodynamiki - cudów nie ma się co spodziewać, ale ten egzemplarz jest cichszy przy rzucie (w sumie to jest całkiem cichy, poprzedni delikatnie świszczy). co pozwala sądzić, że różnica jest na plus.

Niestety nie mierzyłem wysokości rzutów, niezbyt mam czym na tę chwilę.

 

Podsumowując - jeśli masz cokolwiek lepszego niż SG-90 - śmiało, sprawdza się to w Spinaczu, jeśli jednak masz coś tak złego, to odradzam, albo to przygotuj się na szybką wymianę serw.

Dla chętnych parę rad:
-fabryczne dźwignie lotek należy skrócić do 7mm (czyli otwór w dźwigni 7mm od osi zawiasu)

-od strony lotki nie ma co stosować snapu, niepotrzebnie zwiększa otwór w górnej powierzchni skrzydła

-warto zastąpić popychacz węglowy zwykłą stalą 0,8mm, wtedy na końcu można zastosować zwykła Ztkę i w górnej powierzchni będzie tylko maleńka szczelina.

-serwomechanizm w punkcie zerowym powinien mieć odchyloną dźwignię w stronę dolnego położenia lotki, w efekcie w zakresie najczęstszej pracy serwomechanizmu (czyli pracy wynikającej ze sterowania lotkami) dźwignia jest pod kątem prostym do popychacza

 

 

 

Z innych ciekawych rzeczy - gdy oblatywałem model było po mocnym deszczu, niedziwne więc,że po dwóch lądowaniach skrzydło było całe mokre.

Oczywiście nie chciało mi się tego wycierać, więc latałem z mokrym skrzydłem.

Efekt  taki, że zaczęło się latać po prostu źle. Z ciekawości spróbowałem, więc zasymulować sytuację kiedy powierzchnia skrzydła staje się całkiem chropowata i sprzyjająca turbulizacji.

Aby tego dokonać, dla gładkiego skrzydła przyjąłem nCrit = 9 i brak wymuszonej turbulizacji, zaś dla skrzydła brudnego przyjąłem nCrit=5 i wymuszenie turbulizacji dla 5% cięciwy, zarówno dla  górnej jak i dolnej powierzchni (tak po prawdzie to nCrit praktycznie nie ma znaczenia gdy tak szybko się wymusza turbulizację).

Symulację przeprowadziłem na profilu dla nasady skrzydła, jak i dla profilu na końcówce, nie robiłem symulacji dla całego skrzydła, bo niewiele zmieni - w obu przypadkach dojdzie tylko opór indukowany, więc zmiany będą o tyle samo.

Efekty są takie:

 

post-187-0-04219200-1477241519_thumb.png

post-187-0-65865600-1477241514_thumb.png

Wykresy powyżej przedstawiają zmianę osiągów dla końcówki i nasady skrzydła w locie na klapach 0 (czyli do normalnego przelotu). Widać, że zarówno lecąc szybciej jak i wolniej - brudne skrzydło ma wyższy opór

 

post-187-0-74998200-1477241533_thumb.png

W trakcie wyrzutu jest jeszcze gorzej - opór profilowy mokrego skrzydła jest praktycznie dwukrotnie większy

 

post-187-0-86693500-1477241528_thumb.png

No i tu się nieco zdziwiłem, spodziewałem się, że na klapach do dołu i przy naprawdę wolnym locie brudne skrzydło może wyjść nieco lepiej. Okazuje się, że niekoniecznie. Zdaje się przeciągać nieco łagodniej, ale prędkość opadania w krążeniu powinna znacząco wzrosnać

 

 

I jak już zacząłem się w to bawić to stwierdziłem, że sprawdzę jak zachowuje się skrzydło z otwartą szczeliną lotki i zakrytą.

Żeby to zamodelować posłużyłem się dla obu przypadków nCrit =9 (czyli warunki zastanę dla spokojnego dnia) i wymuszając przejście warstwy w turbulentną (czyli symulując turbulizator) na górnej powierzchni w 70% cięciwy, zaś zamkniętą szczelinę zostawiając bez turbulizatora.

Efekty poniżej:
post-187-0-20807100-1477241531_thumb.png

Widać, że na końcówce skrzydła opór jest nieco mniejszy bez turbulizacji, zaś u nasady różnica jest pomijalna.

 

post-187-0-54696300-1477241522_thumb.png

Cóż, wyniki nieco zaskakujące - skrzydło w normalnym locie wypada gorzej z zakrytą szczeliną

 

post-187-0-34336200-1477241526_thumb.png

Tutaj nie ma o czym rozmawiać - zakrycie szczeliny całkiem psuje osiągi.

 

No i teraz pytanie - czemu wszyscy więc zakrywają, skoro zysk jest mocno dyskusyjny?

Cała rzecz rozbija się tutaj o niekoniecznie poprawne założenia co do symulacji.

Zakryta szczelina lotki również jest turbulizatorem (w miejscu naklejenia taśmy zawsze jest jakiś stopień).

Stąd - niezależnie od tego czy szczelina jest otwarta, czy zamknięta folią to turbulizacja zachodzi tam w ten sam sposób.

 

Teraz można się zastanowić co zmienia naklejenie folii?

Otóż zmienia coś, czego na wykresach nie widać.

Symulowanie turbulizatora w XFoil symuluje jedynie turbulizacje, a nie symuluje oporu szkodliwego turbuluatora.

Można się spodziewać, że zaklejenie szczeliny nie zredukuje tendencji do turbulizacji w ty obszarze skrzydła, jednak można się spodziewać, że zmniejszy opór szkodliwy.

I faktycznie modele z zakrytą szczeliną zdają się być nieco cichsze przy rzucie niż modele z odkrytą.

Stąd śmiało zakrywać, efekt może być tylko pozytywny :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.