Skocz do zawartości

Mały fiacik, czyli Fiat CR-32 w skali 1:10


poharatek

Rekomendowane odpowiedzi

Czyta, czyta ;) . Widzę, że produkujesz swoje modele w takiej samej ciasnocie jak ja. Nie wiem jakie oświetlenie stosujesz do pracy, ale kilka rzędów taśmy ledowej naklejonej wzdłóż krokwi, daje świetny efekt. Jak byś się nie ruszył, zawsze będziesz miał doświetlone miejsce pracy. Fiacik ładnie zaczyna się prezentować, szkoda tylko, że taki mały :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciasnocie?

Kurcze...  jak się na strychowarsztat przeniosłem. czułem się jakbym miał hektary przestrzeni do dyspozycji... :D

Wyposażam go stopniowo (wiadomo zasób gotówki ograniczony, a potrzeb wiele...), na porządne oświetlenie też czas przyjdzie. W tym roku zaszalałem i sprawiłem sobie taką ekstrawagancję jak regały :D

 

Żeby nie było, że cuś ściemniam i fiacik sobie odłogiem leży, oto nad czym aktualnie pracuję:

 

FCAvYOy.jpg

 

Laminowana owiewka koła, Z wagi (6,5 g) kształtu i sztywności jestem zadowolony, ale jeszcze kupa szpachlowania i szlifowania przede mną.

Skoro o kołach mowa.

 

EfR9hDo.jpg

 

W fiaciku potrzebowałem dosyć wąskich kół - 15-18 mm, przy średnicy 80mm. Najwęższe jakie znalazłem to piankowe Dave Browna, o szerokości 22mm.

Stosunkowo łatwo je zwęzić (a przy okazji nadać właściwi kształt), 

Felga składa się z dwóch połówek, które trzymają się dosłownie na kropelce kleju. Łatwo było je rozkleić i wyciągnąć piankę.

Piankę (to chyba Eva jest) przyciąłem do grubości 15 mm, pozostałe nierówności przeszlifowałem (najlepiej do tego nadają się siatki ścierne 120-180), potem na wiertarce zaokrągliłem jej brzeg.

Jakby ktoś się na taki zabieg zdecydował to ostrzegam, że podczas szlifowania powstają tumany czarnego pyłu, qrde gorzej toto pyli niż szlifowany laminat i lepiej sobie znaleźć jakieś ustronne miejsce do tej czynności.

Na zdjęciu widać, że felga trochę odstaje, ale to dlatego, że na razie jest tylko wciśnięta, skleję ją po pomalowaniu.

 

Taki mały preview ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak z tym laminatem? 

 

No qrde... standardowo, przy laminowaniu  nie ma za bardzo po co prochu na nowo odkrywać :)

Po kolei jak to robiłem przy owiewkach kół:

 

Kopyto;

Styrodur utwardzony japonką położoną na EzeKote.

Jako rozdzielacz używam bezbarwnej pasty do butów z woskiem.

 

Tkanina:

3 (tam gdzie owiewka jest najbardziej płaska - 4) warstwy tkaniny szklanej 50g/m2.

 

Do laminowania używam żywicy  L285.

 

Po utwardzeniu żywicy połówki owiewki zostały wstępnie przeszlifowane, a następnie docięte na kopycie.

Łączyłem je ze sobą w ten sposób, że najpierw w połówki powklejałem "listki" z tkaniny 50g/m2 wklejonej na rzadki CA. Skleiłem obie części ze sobą, spoinę zalałem CA, a potem na ten szew poszedł pasek tkaniny szklanej (około 1cm szerokości) przyklejony bardzo rzadkim CA. W ten sposób uzyskałem bardzo sztywne połączenie (o co mi chodziło), czy nie za bardzo sztywne się okaże podczas pierwszego kołowania ;)

 

Jak już pisałem teraz czeka mnie jeszcze mnóstwo szpachlowania (używam do tego dwuskładnikowej, chemoutwardzalnej szpachli Novol) i szlifowania...

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Marcin, nic jak tylko notworthy.gifthumbsup.gif

 

obserwowałem,czytałem i jutro ide do dentysty bo szczena mi opadła :) naprawde świetna modelarska relacja z budowy przez prawdziwego modelarza.

 

plus wiele więcej,

 

biję brawa :) i trochę zazdroszczę :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje za miłe komentarze.

Jest mi bardzo przyjemnie, że model się podoba :)

 

Ale pochwały są bardzo mocno na wyrost.

Szczerze powiedziawszy, gdy przeglądam zdjęcia w relacji, to widzę na nich głównie wpadki i niedoróbki...

No i wygląd to nie wszystko - ciekawe jak ta bestyja będzie latać (i czy w ogóle poleci :D).

A do tego jeszcze długa droga.

Przy modelu jeszcze roboty dużo, poza tym chciałbym go oblatać już na nowej aparaturze (a tę dopiero gdzieś w marcu kupię).

I najważniejsze: jestem modelarzem sybarytą, dopóki nie będzie co najmniej 10o ciepła, na lotnisko z modelem nie wychodzę :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

I najważniejsze: jestem modelarzem sybarytą, dopóki nie będzie co najmniej 10o ciepła, na lotnisko z modelem nie wychodzę :D

Jako sybaryta z dziada pradziada, przed chwilą wróciłem z latania. Było cuuudnie! Słoneczko, kilka stopni na plusie w tegoż słoneczka promieniach, ani uszy ani paluchy nic a nic nie marzły. Biały śniegu całun twardy po wierzchu, więc lądowania na kółeczkach wychodziły miodowo. Zaś drugi model z płozą podkadłubową, ślizgał się przy lądowaniu jak sam mistrz Stoch po rozbiegu. Raz nawet udało się z tejże płozy wystartować. No i to powietrze... gęste, nośne, wspaniałe. Rewelacja!

Polecam taki relaks wszystkim modelarskim sybarytom. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Czas na kolejną epistołę ;)

 

uW0u7nY.jpg

 

Trzeba było się zabrać za napędy sterów  - z laminatu 1mm wyciąłem dźwignie sterów i lotek.

 

F46ojdS.jpg

 

I mogłem zrobić wyprowadzenie popychaczy z kadłuba.

Przy tym modelu chyba mnie jakiś szaman przeklął klątwą "złych otworów w kadłubie", bo to już kolejny raz, gdy się walnąłem i musiałem sztukować...

(Chociaż tyle, że z drugiej strony wyszło dobrze ;))

 

4ENyxw3.jpg

 

W kadłub wklejone są 7 cm rurki (zewnętrzne koszulki bowdenów o średnicy wewnętrznej 2,2 mm), chodziło o to, żeby zapobiec wyginaniu się popychaczy.  Podobne rozwiązanie zastosowałem w NewBee - i tam sprawdziło się znakomicie.

Na pierwszym planie widać, że okleiłem balsą okolice goleni kółka ogonowego,

 

DOg3uWE.jpg

 

bo z "laminatu szklano/papierowego/CA"  zrobiłem portki na goleń, i trzeba będzie je do czegoś przymocować.

 

dTeyxQ0.jpg

 

Potem zająłem się kolejnymi detalami: powstał wiatrochron, celownik teleskopowy, zwężka Venturiego, tablica przyrządów.

W kadr wlazł dzielny, austriacki pilot - ale o nim napiszę kilka słów więcej, gdy już będzie pomalowany. (Albo i nie - jeśli malowanie zdupcę :D).

 

Następnie było dużo zabawy z papierem ściernym - wszystkie części zostały przeszpachlowane, wyszlifowane. To, co będzie malowane zapodkładowałem, przeszlifowałem i pokryłem ponownie podkładem.

I można było się zabrać za oklejanie.

 

5R9mCop.jpg

 

Na zdjęciu główni bohaterowie tego etapu.

Jak widać dorobiłem się w końcu żelazka modelarskiego. Bo zwykłym żelazkiem, to a i owszem, da się oklejać (ba - w końcu 3 modele w ten sposób okleiłem), ale jednak komfort pracy z dedykowanym narzędziem jest nieporównywalny.

Obok widać coś "w rozmiarze dziecięcym". Jest to żelazko do trymowania, którego kupno doradził mi Wojtek (f-150).

I cóż -  jeśli Wojtek coś radzi, to słuchać trza i niezwłocznie do rad się stosować. Bo wbrew pozorom nie jest to gadżet, ale przydatne i niezwykle użyteczne narzędzie.

Bez niego nie poradziłbym sobie z oklejeniem problematycznych miejsc - zagłówka, naskrzydłowego zbiornika paliwa. okolic goleni podwozia. Ponadto doskonale sprawdza się przy usuwaniu fałdek, jakie powstają przy oklejaniu obłości. Pewnie, że da się to zrobić zwykłym żelazkiem modelarskim, ale trzeba być bardzo ostrożnym, żeby z fałdki nie zrobiła się nieusuwalna zmarszczka. A za pomocą tego maleństwa - wystarczy przystawić na chwilę - i fałda znika.

Polecam każdemu - tym bardziej, że kroci nie kosztuje, za swoje zapłaciłem 49 zł.

 

0V2etNE.jpg

 

A tu widać zestaw do robienia otworów w folii.

No miałem z tym problem, bo wbrew pozorom nie jest łatwo wyciąć w folii otwór np. pod serwo, zwłaszcza gdy klej jest już aktywowany i zaczyna się ciągnąć.

Na jakimś tutorialu zobaczyłem, że łatwo robi się to za pomocą nożyka rozgrzanego w planiku gazowym.

Niedawno wpadł mi w oko i za niebotyczną cenę kilkunastu złotych zanabyłem palnik na gaz do zapalniczek. (Swoją drogą - używam go chyba całkowicie wbrew przeznaczeniu, bo kupiłem go w sklepie z fajkami wodnymi :D)

I faktycznie  wycinanie otworów poszło tym razem łatwo. Z kolei igła obsadzona w ręcznej wiertarce posłużyła mi do wytopienia otworów pod śruby itp.

 

Zanim pokaże, jak to oklejanie mi wyszło - mała uwaga.

Mianowicie zdjęcia robione są przy sztucznym świetle, z lampą błyskową, a obiekt fotografowany został oklejony błyszczącą folią. Tak, że na zdjęciach widać głównie błysk i nie jest tak, jak zazwyczaj, że " zdjęcia sa słabe i w rzeczywistości wygląda lepiej" ;)

 

Kadłub:

 

xY8ZEvy.jpg

 

X9iAogS.jpg

 

VDlng4W.jpg

 

siaHuKE.jpg

 

Przy zbliżeniach widać, że wcale idealnie nie jest, ale np. ten zagłówek wyszedł całkiem akceptowalnie :)

 

Skrzydła:

 

TGjRTQP.jpg

 

uhy6aCp.jpg

 

Zadowolony jestem z tego, jak pod pokryciem rysują się żebra na górnej powierzchni skrzydeł.

I zbliżenie na "cycek naskrzydłowy"  (uwaga, jak przy zagłówku ;)).

 

AJqllGJ.jpg

 

Stery, klapki serw i baterii:

 

5Cmciwp.jpg

 

Jak widać starałem się zróżnicować pokrycie. Elementy, które w Fiacie były metalowe okleiłem Oracoverem Silver, z kolei te, które były w oryginalnym samolocie były pokryte płótnem - Oratexem Silver.

Ojjj dał mi ten Oracover SIlver do wiwatu...

Jak przy malowaniu najbardziej wrednymi kolorami są metaliki, tak przy oklejaniu folie metaliczne sprawiają najwięcej kłopotów...

Wydawało mi się, że dobrze wyprowadziłem powierzchnię do oklejania  i faktycznie - tak mi się tylko wydawało ;) Po oklejeniu wyszło mnóstwo baboli...

Ponadto każde mocniejsze przyłożenie żelazka zostawia mocno widoczny ślad...

To, że na zdjęciach model jako tako wygląda - patrz uwaga, jaką uczyniłem wyżej ;)

Cóż, wyszło jak wyszło, okleiłem najlepiej jak w tym momencie umiałem.

Jako, że mam w planach kilku pacjentów, których też trzeba będzie okleić srebrną folią - będę musiał się nauczyć robić to lepiej.

 

Z kolei Oratex to zupełnie inna bajka.

Rewelacyjna folia pokryciowa - świetnie się układa. klei, napręża.

Żeby jeszcze tak ze dwa razy lżejszy był... ;) Bo ciężki jest skórkozjad - srebrny waży jakieś 110g/m2.

Ale mimo to, model po oklejeniu jako straszliwie nie przytył - przybyło mu około 80g.

 

W następnym odcinku - malowanki.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I pomalowany.

 

Na czarno:

 

9IPqkcf.jpg

 

Na ameliniowo:

 

0ksCzuo.jpg

 

AK5UA7v.jpg

 

I na insygniowo:

 

KSMRpri.jpg

 

dZpdSzu.jpg

 

5K7p6X2.jpg

 

I jak już byłem w pędzie malarskim, to pomalowałem też pilota. Jako, że nie wyszła z niego jakaś wielka maszkara - to teraz będzie kilka słów o tym, jak powstał (i ogólnie o figurkach pilotów).

A ogólnie sprawa wygląda tak, że większość figurek pilotów dostępnych w sklepach uważam za brzydkie jak cholera :D

W gruncie rzeczy, jedyne, jakie mi się podobają można dostać tu :http://www.acesofiron.com/4th_scale.htm, ale cóż nie mają tam liliputów w skali 1:10 (no i z przesyłką ze Stanów to by "trochi" drogo wyszło...)

Cóż począć - trzeba samemu zrobić dzielnego pilota.

 

Kilka lat temu robiąc model Rolanda wymyśliłem patent, jak zrobić w miarę estetyczne i lekkie figurki. Później w ten sposób powstał Muttley do Speedy Bee i Dastardly, który zasiadł w New Bee.

A patent ów polega na wykorzystaniu lekkiej modeliny Fimo Air Light - https://www.staedtler.com/en/products/products-for-modelling-and-crafting/fimoair/fimo-air-light-8133-air-drying-or-microwave-hardening-modelling-clay/

Całkiem fajny materiał - utwardza się na powietrzu i jest naprawdę lekka (ma gęstość lekkiego drewna liściastego - lipy np.).

Z tym, że mimo swej lekkości jest i tak zbyt ciężka, żeby z niej ulepić całą figurkę (pomijam już fakt, że wtedy schłaby z miesiąc pękając sobie przy tym radośnie, a i powstała figurka byłaby krucha).

Rozwiązaniem  jest zrobienie rdzenia z EPP, który następnie zostanie oklejony modeliną.

 

Vef1MiK.jpg

 

Żeby się nie machnąć w proporcjach i żeby koczkodan nie wyszedł,  dobrze jest oprzeć się na jakimś studium proporcji ciała ludzkiego (np. takim, który załączam do posta jako plik pdf - przeskalować do potrzebnego "wzrostu", wydrukować i brać za wzór, można też użyć np. Człowieka Witruwiańskiego. jeśli ktoś malarstwo klasyczne lubi ;))

 

Żeby modelina chciała się do rdzenia przylepiać, trzeba go zagruntować za pomocą modeliny rozciapanej z wodą.

 

JddMW2d.jpg

 

I można wziąć się za oblepianie modeliną. Cuś tak jakby z grubsza zaczyna toto człeka przypominać...

 

NFwcs1L.jpg

 

Po czym można się zabrać za wyrzeźbienie detali. Tu uwaga - Fimo Air Light dosyć szybko wysycha (przynajmniej z wierzchu) i trzeba ją często zwilżać, żeby pozostała plastyczna. Poza tym jest dosyć .... hm.... ciastowata. (mniej plastyczna niż np. plastelina, czy dobra glina rzeźbiarska)  i do wykonywaniu detali  im bardziej wilgotna tym lepiej.

Po jakimś czasie powstało to:

 

bBAmWrv.jpg

 

Modelina wysycha dosyć długo. Mimo, że twardnieje szybko, to jednak ważenie ujawnia, że i po tygodniu jeszcze trochę wilgoci traci.

Tak więc figurka została odstawiona do "wysezonowania". A po tygodniu trafiła na wagę:

 

ZqrgPP0.jpg

 

To nie jest jeszcze jej finalna waga, przed malowaniem waga wskazała 4,1g.

I można było się zabrać za malowanie. No cóż Apollo Belwederski to to nie jest, ale z drugiej strony Monstrum Frankensztajna też nie ;)

Zdjęcia mi bardzo kiepskie wyszły - przepraszam. Nie umiem fotografować małych obiektów, a figurka jest mała - głowa ma około 25 mm wysokości.

 

3BWkb0p.jpg

 

QuYHTTU.jpg

 

Strasznie się świeci.. Niestety nie miałem na warsztacie żadnego matowego lakieru bezbarwnego, żeby to stonować. Jutro kupię to lico i ciuchy zmatowię ;)

 

lHIhXEB.jpg

 

Z wagi jestem zadowolony.

 

A tak dzielny, austriacki pilot wygląda w kokpicie:

 

z2ouOVw.jpg

 

gzqrqua.jpg

 

No to zostało mi już tylko złożyć dziada do kupy.

Ciekawe ile mi to zajmie... ;)

proporcje.pdf

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mały skok na oglądalność w stylu " relacja z pracy koncepcyjnej nad dodatkowym mocowaniem łoża pakietu" ;)

Ale w fiaciku wkleiłem stateczniki i mam przerwę technologiczną do momentu wyschnięcia kleju, a za pomocą matowego lakieru bezbarwnego udało mi się nieco poprawić urodę dzielnemu, nieznanemu austriackiemu lotnikowi (czyli jednak kosmetyka i zabawy z pudrami to wcale takie głupie jest... ;))

I nawet, że zdjęcia jako takie udało mi się zrobić:

 

rVP7lkr.jpg

 

VmDbqNm.jpg

 

zn8bjdR.jpg

 

UracOUs.jpg

 

 

Dobra, w następnej odsłonie pokaże już gotowy model - obiecuję :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.