dariuszj
-
Postów
1 091 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
2
Odpowiedzi opublikowane przez dariuszj
-
-
Aura lub lepiej Vampire. Co prawda 3.6 metra to trochę więcej niż 3.2, ale rozpiętości nigdy za wiele Skoro nie chcesz V-ki to do samego płata Vampire kadłub z ArtHobby od modelu High Aspect lub Silent. Ewentualnie cały zestaw Silent z AH.
-
Z fornirowców warto też popatrzeć na ofertę Blejzyka.
-
Widziałem kiedyś film na którym którejś z półmakiet FlyFly Hobby rozleciały się skrzydła w powietrzu i to podczas normalnego, spokojnego lotu. Niestety jakość jest adekwatna do ceny.
-
Model trafił do nowego właściciela i może go oblata lub już oblatał. Niestety nie mam z nim kontaktu.
Swoją drogą to ten model mi jakoś chodzi po głowie i nie wiem czy kiedyś go nie zbuduję ponownie. Rozważałem już kiedyś lekką wersję konstrukcyjną powiększoną do rozpiętości 3 metrów. Taki duży, lekki, powoli i majestatycznie latający model wydaje mi się być ciekawy. Także za jakiś czas kto wie
-
Nic nie napisałem o zachowaniu modelu w powietrzu, bo niestety go nie ulotniłem. Model poszedł na dłuższy czas w odstawkę, a potem mnie zniechęcał do ulotnienia brak lotek.
Na pewno model będzie odstawał od typowych modeli szybowców. Niemniej z sensownym profilem i niezbyt dużym obciążeniem powierzchni może być bardzo wdzięcznym obiektem latającym. Małym wydłużeniem nie ma się co za bardzo zrażać, bo np. ptaki drapieżne czy bocian też mają je niewielkie a świetnie latają w termice. Poza tym w tej naszej zabawie najważniejsze jest wrażenie ogólne, a w przypadku tego modelu to może być całkiem niezłe
-
Pozwolę sobie na parę moich uwag.
W hamulce aerodynamiczne bym się nie bawił, ale zamiast nich zrobiłbym klapy. Skoro lądujesz w terenie przygodnym to możliwość zastosowania "butterfly" da możliwość precyzyjnego lądowania, a do tego wychylenie klap (w połączeniu z lotkami) tak naprawdę całkowicie zmienia profil i zachowanie modelu. Co do samego profilu to zdecydowanie zmieniłbym na lepszy. Ze względu na dużą cięciwę aż się prosi zastosowanie jakiegoś profilu o niewielkiej grubości względnej. Może też warto pomyśleć o konstrukcji styro-fronir, bo płat kryty papierem japońskim może się średnio sprawdzać podczas lądowań na nieużytkach
Sam budowałem Larsa blisko 30 lat temu. Zrobiłem już wtedy sporo modyfikacji. Kadłub to był laminat szklano-epoksydowy na rdzeniu styropianowym. Płaty zrobiłem z oryginalnym profilem, ale docelowo miały być zrobione inne właśnie z cienkim profilem. Wtedy wybrałem E178 i taki profil był wykonany w przejściu skrzydło-kadłub. Skrzydła dzielone z pojedynczym wzniosem i z rdzeniem styropianowym, a usterzenie poziome pływające w układzie T.
Uważam, że model jest ciekawy wizualnie ze względu na nietypowe proporcje i z tego względu warto się pokusić o jego wykonanie. Natomiast niekoniecznie warto się trzymać szczegółowo planów.
Poniżej wrzucam trochę zdjęć mojego Larsa w celu zachęcenie lub zniechęcenia do budowy
-
niestety nie bardzo wiem jak oceniać ten lot.
Chyba najlepiej tak jak wszystkie loty w F3F czyli na podstawie uzyskanego czasu w stosunku do innych zawodników
-
Zdecydowanie polecam któryś z czterech Turnigy Gliderdrive z HobbyKing.
Wg mnie najlepiej ten:
https://hobbyking.com/en_us/turnigy-gliderdrive-sk3-competition-series-3858-4-6-1120kv.html
lub jak chcesz lżejszy to ten:
https://hobbyking.com/en_us/turnigy-gliderdrive-sk3-competition-series-3850-3-5-960kv.html
-
Znalazłem też coś takiego: https://allegro.pl/silnik-do-kosy-spalinowej-kosa-demon-nac-bass-6-0-i6602604883.html. Ten jest kompletny, deklarują, że ma 6 KM.
Ten silnik może ma 6 koni, ale raczej takich starych, mocno schorowanych, w zasadzie już zdychających
Kiedyś interesował mnie temat tanich kos spalinowych. Okazuje się, że faktyczna moc w stosunku do deklarowanej jest nawet kilkakrotnie mniejsza. Podejrzewam więc, że w przypadku tego silnika niby 6 KM możesz liczyć na realną moc koło 2 KM.
-
Darku co do jednego masz racje (zastanawiaj się ,zastanawiaj) są to stateczniki ale od RESPECTA taki model F3F o którym pewnie nigdy nie słyszałeś !!! I nie są to tanie rzeczy !!!
No to już całkiem fatalnie. Do deski windsurfingowej wystarczy jeden taki statecznik, żeby popływać. A szybowcem z jednym chyba nie polata. Więc nagroda jest taka połowiczna, niekompletna, żeby nie powiedzieć całkiem bezużyteczna
-
A ja się zastanawiam czemu w nagrodę zwycięzcy dostali stateczniki do desek surfingowych
-
A kiedy baterie w mierniku wymieniałeś? :-)
Jak Paweł pisze sprawdź i ewentualnie wymień baterię zasilającą miernik. W moim słaba bateria powoduje takie właśnie efekty jak zawyżanie wskazań napięcia.
Kiedyś miałem taką sytuację, że model przywalił pionowo mocno w glebę z dużej wysokości. Padł BEC i poszło pełne zasilanie z pakietu 3S na odbiornik i serwa. Zarówno odbiornik jak i serwa przeżyły. Potem podczas sprawdzania "na stole" spaliło się jedno z dwóch podłączonych na próbę serw (inne niż były w modelu). Dopiero wtedy pomierzyłem napięcie i się zorientowałem, że BEC dostał zwarcia i przepuszcza całe napięcie. Tak więc zarówno odbiorniki jak i serwa potrafią znieść dużo wyższe napięcia niż wynika to z ich specyfikacji.
-
Pokaż loga, zobaczymy co da się zrobić
Niestety loga nie ma, bo SkyAssistant wyzionął ducha. Powoli się robi własna telemetria i od przyszłego sezonu mam nadzieję będzie możliwość już analizowania ciekawszych lotów. A jak potrenuję jeszcze z 10 lat to może zainwestuję w Altisa i zacznę jeździć na zawody
Dziękuję Konradowi i Wieśkowi za odpowiedź
-
Dziękuję za szczegółowe wyjaśnienia co do gadaczki
5-minutówki są fajne, ponieważ jak już się załapiesz na termikę to 10 min i tak wyjdzie, a jak się nie załapiesz na 5 min to 10 min i tak nie będzie.
Dzisiejsze loty skłoniły mnie do poruszenia tego tematu.
W jednym z lotów wisiałem ze 2-3 minuty na wysokości dziesięciu, może kilkunastu metrów. W pewnym momencie model zaczął szybko nabierać wysokości. Z każdym okrążeniem był wyraźnie wyżej, ale na jakichś 40-50 metrach skończyło się. Stwierdziłem, że zgubiłem komin i próbowałem go odnaleźć, ale bez skutku.
Latało dzisiaj też dużo ptaków. Dolatywałem do nich, one za chwilę odlatywały a mi nie udawało się w tym miejscu wykręcić. Zauważyłem też, że ptaki dzisiaj właśnie często kończyły krążenie nisko i odlatywały.
Pomyślałem sobie, że może problem nie był tylko w moim braku umiejętności. Może to noszenia były takie, które szybko się kończyły na kilkudziesięciu metrach. Dodam, że dziś było dość ciepło, słonecznie, prawie bezwietrznie i nie licząc licznych cirrusów bezchmurnie.
Tak więc jak to jest z tymi noszeniami? Rzeczywiście jak się coś złapie i wylata 5 minut to 10 minut jest bezproblemowe czy może niekoniecznie? Czy tylko ja sobie nie radzę?
-
A w jaki sposób to się synchronizuje na zawodach z zegarem lotniskowym? I dalej nie wiem jaka jest przewaga dodatkowego urządzenia nad aplikacją napisaną na telefon czy np. skryptem LUA na Taranisa. Może jakieś zdjęcia?
-
Była jeszcze "przedmakieta" 1:1 o nazwie "Skorpion" Swoją drogą to jeszcze to coś gdzieś jest czy poszło na śmietnik?
-
Też jestem ciekaw szczegółów jak to działa i co ma takiego, że musi być jako oddzielne pudełko zamiast np. aplikacji na smartfona.
-
i zamiast poezji latania jest politechnika
No tak. Odrobina elektroniki zabija poezję latania. Rozumiem, że jak na wielkiego poetę przystało latasz na zboczu tylko modelami swobodnie latającymi.
-
A tak swoją drogą to co z pakietami xSyP (y>1)? Czym tak naprawdę ładowanie takich pakietów się różni od ładowania takich samych pakietów równolegle poza tym, że nie są razem zafoliowane i mają więcej przewodów? Skoro mam takie same pakiety, tak samo eksploatowane w tym samym modelu, z taką samą ilością cykli to przecież różnicy nie ma żadnej.
Jako ciekawostkę dodam, że miałem kiedyś pakiety 2S2P. Było to w czasach jak pakiety Li-Pol były zupełną nowością, a o ładowarkach z balanserem nikt nie słyszał. W jednym z pakietów rozłączyło się jedno ogniwo. Pakiet zaliczył kilka cykli ładowania i rozładowania w modelu zanim się zdecydowałem na jego rozfoliowanie i sprawdzenie co się dzieje. Tak więc kilka razy ładowałem bez balansera jakby połączone szeregowo ogniwa 1200 mAh i 2400 mAh. Nic nie wybuchło, a dom ani model się nie spalił. Biorąc pod uwagę brak balansera sytuacja była przecież dużo bardziej ekstremalna niż przy ładowaniu równoległym nawet dość mocno różniących się pakietów.
-
Moje pięć groszy: gdyby ładowanie pakietów (baterii) Li-Pol w połączeniu równoległym było bezpieczne dla nich samych i ich otoczenia producenci ładowarek zapewne zreygnowaliby z II, III itd. niezależnych (gniazd-kanałów) ładowania...
To wcale nie wynika z niebezpieczeństwa ładowania równoległego, ale z jego ograniczeń. Nie da się ładować pakietów o innej ilości cel czy też o innym stopniu rozładowania (różnym napięciu). Stąd też ładowanie równoległe nigdy nie zastąpi ładowarki wielokanałowej. W drugą stronę tak, ale w wielu przypadkach jest to po prostu zbyt kosztowne. I tutaj świetnie się sprawdza ładowanie równoległe, które jest w pełni bezpieczne w przypadku ładowania akumulatorów o zbliżonych parametrach.
Zamiast opowiadać takie rzeczy wystarczy powstawiać odpowiednie bezpieczniki w kable i już jest po kłopocie z nadmiernym prądem ( spalony bezpiecznik można wymienić, gorzej wyremontować spalony dom) ale lepiej gderać no nie?
Nie wiem jak inne płytki do ładowania równoległego, ale moje mają gniazda bezpiecznikowe i bezpieczniki.
- 1
-
30% różnicy w prędkości opadania i postępowej to nie jest bynajmniej pryszcz. Jednak nie jest to 100% i do tego się odniosłem.
Nie będzie to też 50% o których piszesz po dokładniejszych wyliczeniach. Jak będą to te same warunki, ten sam model i w obu przypadkach prędkość np. optymalna to będzie to zgodnie z teorią różnica około 30%. Jak masz 50% większe opadanie w cięższym modelu to znaczy, że jeszcze dużo da się tu poprawić Nie wolno zapominać, że w tym przypadku model z większym obciążeniem również powinien latać z prędkością większą o 30%, bo jeśli prędkość będzie większa lub mniejsza to rzeczywiście opadanie wzrośnie i wtedy może być 50% różnicy w prędkości opadania.
-
Użyłem może zbyt dużego skrótu myślowego. Najpierw należy oczywiście ustawić maksymalne wychylenia, a dopiero później w razie takiej potrzeby eksponentę. Sam również nie stosuję eksponenty w szybowcach, bo w żadnym nie było takiej potrzeby. Tutaj zasugerowałem się tym, że model jako akrobacyjny jednak potrzebuje sporych wychyleń i przez to trudno jest precyzyjnie sterować podczas szybkiego lotu w zakresie zbliżonym do neutralnego położenia steru wysokości.
Mam model latającego skrzydła do szybkiego latania, który również potrafi też latać powoli. Wychylenia mam pod to wolne latanie i bez dużej eksponenty precyzyjne sterowanie wysokością na pełnej prędkości nie jest możliwe. Najmniejszy możliwy ruch drążkiem to zmiana wysokości o kilka metrów. Bez eksponenty nie byłem w stanie precyzyjnie zejść na pełnej prędkości i zrobić niskiego przelotu na np. 2 metrach.
-
Coś mi tu za dużo cudów z tymi czasami. Model ok. 1500g z 200 m wylata tak do 6 min. Może do 7 min max. To daje opadania na poziomie 0.5 m/s.
Niestety, ale takie są mniej więcej realia.
Przy opadaniu 0,15 m/s czas lotu z 200 metrów byłby ponad 22 minuty. Realne? Tak, ale na pewno nie w warunkach atermicznych.
Bardzo często latam dla relaksu dość późnym wieczorem. Takie loty po prostej z łagodnymi zakrętami. Z podobnej wysokości zwykle mam ten sam czas lotu około 6 minut. Czasem jednak zdarzy się nieco dłużej - 7 a nawet 8 minut. Kiedyś mimo bardzo podobnej pory i z pozoru takich samych bezwietrznych warunków wychodziło po 10 minut i to wszystko powtórzyło się w 3 kolejnych włączeniach silnika.
Sensownie można by to porównać tylko wykonując dużą ilość lotów na zmianę z mniejszym i większym obciążeniem.
-
Ja sobie w sumie chwalę Zippy Compact 2200 3S 25C. Wybrałem je ze względu na małe wymiary i masę. Używam ich z prądami tak do około 30A i w takim zakresie mogę polecić. Mam je chyba 3 sezon, nie tracą pojemności, nie puchną.
Mam problem z motywacją
w Hyde Park
Opublikowano
Tak jest. MLP to MLP. Wszystkie samoloty i inne elementy ekspozycji nie będące polskimi wywalić. Z wszystkich polskich samolotów wybebeszyć silniki, przyrządy i inne elementy nie będące polskimi. Najwyższy czas zrobić tam porządek
A co mają niemieccy piloci z polskim lotnictwem wspólnego? Choćby to, że walczyli z POLSKIMI pilotami.
Ech, tylko pozazdrościć niektórym problemów