Skocz do zawartości

dariuszj

Modelarz
  • Postów

    1 091
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi opublikowane przez dariuszj

  1. Ponieważ jest to Muzeum Lotnictwa Polskiego a nie Muzeum Lotnictwa szukam  związku zaistnienia  opisanego  faktu z MLP.

     

    Tak jest. MLP to MLP. Wszystkie samoloty i inne elementy ekspozycji nie będące polskimi wywalić. Z wszystkich polskich samolotów wybebeszyć silniki, przyrządy i inne elementy nie będące polskimi. Najwyższy czas zrobić tam porządek ;)

     

    A co mają niemieccy piloci z polskim lotnictwem wspólnego? Choćby to, że walczyli z POLSKIMI pilotami.

     

    Ech, tylko pozazdrościć niektórym problemów ;)

  2. Widziałem kiedyś film na którym którejś z półmakiet FlyFly Hobby rozleciały się skrzydła w powietrzu i to podczas normalnego, spokojnego lotu. Niestety jakość jest adekwatna do ceny.

  3. Model trafił do nowego właściciela i może go oblata lub już oblatał. Niestety nie mam z nim kontaktu.

    Swoją drogą to ten model mi jakoś chodzi po głowie i nie wiem czy kiedyś go nie zbuduję ponownie. Rozważałem już kiedyś lekką wersję konstrukcyjną powiększoną do rozpiętości 3 metrów. Taki duży, lekki, powoli i majestatycznie latający model wydaje mi się być ciekawy. Także za jakiś czas kto wie :)

  4. Nic nie napisałem o zachowaniu modelu w powietrzu, bo niestety go nie ulotniłem. Model poszedł na dłuższy czas w odstawkę, a potem mnie zniechęcał do ulotnienia brak lotek.

     

    Na pewno model będzie odstawał od typowych modeli szybowców. Niemniej z sensownym profilem i niezbyt dużym obciążeniem powierzchni może być bardzo wdzięcznym obiektem latającym. Małym wydłużeniem nie ma się co za bardzo zrażać, bo np. ptaki drapieżne czy bocian też mają je niewielkie a świetnie latają w termice. Poza tym w tej naszej zabawie najważniejsze jest wrażenie ogólne, a w przypadku tego modelu to może być całkiem niezłe ;)

  5. Pozwolę sobie na parę moich uwag.

     

    W hamulce aerodynamiczne bym się nie bawił, ale zamiast nich zrobiłbym klapy. Skoro lądujesz w terenie przygodnym to możliwość zastosowania "butterfly" da możliwość precyzyjnego lądowania, a do tego wychylenie klap (w połączeniu z lotkami) tak naprawdę całkowicie zmienia profil i zachowanie modelu. Co do samego profilu to zdecydowanie zmieniłbym na lepszy. Ze względu na dużą cięciwę aż się prosi zastosowanie jakiegoś profilu o niewielkiej grubości względnej. Może też warto pomyśleć o konstrukcji styro-fronir, bo płat kryty papierem japońskim może się średnio sprawdzać podczas lądowań na nieużytkach ;)

     

    Sam budowałem Larsa blisko 30 lat temu. Zrobiłem już wtedy sporo modyfikacji. Kadłub to był laminat szklano-epoksydowy na rdzeniu styropianowym. Płaty zrobiłem z oryginalnym profilem, ale docelowo miały być zrobione inne właśnie z cienkim profilem. Wtedy wybrałem E178 i taki profil był wykonany w przejściu skrzydło-kadłub. Skrzydła dzielone z pojedynczym wzniosem i z rdzeniem styropianowym, a usterzenie poziome pływające w układzie T. 

     

    Uważam, że model jest ciekawy wizualnie ze względu na nietypowe proporcje i z tego względu warto się pokusić o jego wykonanie. Natomiast niekoniecznie warto się trzymać szczegółowo planów.

     

    Poniżej wrzucam trochę zdjęć mojego Larsa w celu zachęcenie lub zniechęcenia do budowy ;)

    post-12748-0-41286600-1539189834_thumb.jpg

    post-12748-0-11528200-1539189844_thumb.jpg

    post-12748-0-30134400-1539189854_thumb.jpg

    post-12748-0-99914100-1539189903_thumb.jpg

    post-12748-0-96156300-1539189916_thumb.jpg

    post-12748-0-97721900-1539189929_thumb.jpg

    post-12748-0-09013200-1539189945_thumb.jpg

    post-12748-0-41078800-1539189960_thumb.jpg

    post-12748-0-44590600-1539189971_thumb.jpg

  6. Znalazłem też coś takiego: https://allegro.pl/silnik-do-kosy-spalinowej-kosa-demon-nac-bass-6-0-i6602604883.html. Ten jest kompletny, deklarują, że ma 6 KM.

     

    Ten silnik może ma 6 koni, ale raczej takich starych, mocno schorowanych, w zasadzie już zdychających ;)

     

    Kiedyś interesował mnie temat tanich kos spalinowych. Okazuje się, że faktyczna moc w stosunku do deklarowanej jest nawet kilkakrotnie mniejsza. Podejrzewam więc, że w przypadku tego silnika niby 6 KM możesz liczyć na realną moc koło 2 KM.

  7. Darku co do jednego masz racje (zastanawiaj się ,zastanawiaj) są to stateczniki ale od RESPECTA taki model F3F o którym pewnie nigdy nie słyszałeś !!! I nie są to tanie rzeczy !!!  :)

     

    No to już całkiem fatalnie. Do deski windsurfingowej wystarczy jeden taki statecznik, żeby popływać. A szybowcem z jednym chyba nie polata. Więc nagroda jest taka połowiczna, niekompletna, żeby nie powiedzieć całkiem bezużyteczna ;)

  8. A kiedy baterie w mierniku wymieniałeś? :-)

     

    Jak Paweł pisze sprawdź i ewentualnie wymień baterię zasilającą miernik. W moim słaba bateria powoduje takie właśnie efekty jak zawyżanie wskazań napięcia.

     

    Kiedyś miałem taką sytuację, że model przywalił pionowo mocno w glebę z dużej wysokości. Padł BEC i poszło pełne zasilanie z pakietu 3S na odbiornik i serwa. Zarówno odbiornik jak i serwa przeżyły. Potem podczas sprawdzania "na stole" spaliło się jedno z dwóch podłączonych na próbę serw (inne niż były w modelu). Dopiero wtedy pomierzyłem napięcie i się zorientowałem, że BEC dostał zwarcia i przepuszcza całe napięcie. Tak więc zarówno odbiorniki jak i serwa potrafią znieść dużo wyższe napięcia niż wynika to z ich specyfikacji.

  9. Pokaż loga, zobaczymy co da się zrobić ;)

     

    Niestety loga nie ma, bo SkyAssistant wyzionął ducha. Powoli się robi własna telemetria i od przyszłego sezonu mam nadzieję będzie możliwość już analizowania ciekawszych lotów. A jak potrenuję jeszcze z 10 lat to może zainwestuję w Altisa i zacznę jeździć na zawody ;)

     

    Dziękuję Konradowi i Wieśkowi za odpowiedź :)

  10. Dziękuję za szczegółowe wyjaśnienia co do gadaczki :)

     

    5-minutówki są fajne, ponieważ jak już się załapiesz na termikę to 10 min i tak wyjdzie, a jak się nie załapiesz na 5 min to 10 min i tak nie będzie. 

     

    Dzisiejsze loty skłoniły mnie do poruszenia tego tematu.

     

    W jednym z lotów wisiałem ze 2-3 minuty na wysokości dziesięciu, może kilkunastu metrów. W pewnym momencie model zaczął szybko nabierać wysokości. Z każdym okrążeniem był wyraźnie wyżej, ale na jakichś 40-50 metrach skończyło się. Stwierdziłem, że zgubiłem komin i próbowałem go odnaleźć, ale bez skutku.

     

    Latało dzisiaj też dużo ptaków. Dolatywałem do nich, one za chwilę odlatywały a mi nie udawało się w tym miejscu wykręcić. Zauważyłem też, że ptaki dzisiaj właśnie często kończyły krążenie nisko i odlatywały.

     

    Pomyślałem sobie, że może problem nie był tylko w moim braku umiejętności. Może to noszenia były takie, które szybko się kończyły na kilkudziesięciu metrach. Dodam, że dziś było dość ciepło, słonecznie, prawie bezwietrznie i nie licząc licznych cirrusów bezchmurnie.

     

    Tak więc jak to jest z tymi noszeniami? Rzeczywiście jak się coś złapie i wylata 5 minut to 10 minut jest bezproblemowe czy może niekoniecznie? Czy tylko ja sobie nie radzę?

  11. A w jaki sposób to się synchronizuje na zawodach z zegarem lotniskowym? I dalej nie wiem jaka jest przewaga dodatkowego urządzenia nad aplikacją napisaną na telefon czy np. skryptem LUA na Taranisa. Może jakieś zdjęcia?

  12. A tak swoją drogą to co z pakietami xSyP (y>1)? Czym tak naprawdę ładowanie takich pakietów się różni od ładowania takich samych pakietów równolegle poza tym, że nie są razem zafoliowane i mają więcej przewodów? Skoro mam takie same pakiety, tak samo eksploatowane w tym samym modelu, z taką samą ilością cykli to przecież różnicy nie ma żadnej.

     

    Jako ciekawostkę dodam, że miałem kiedyś pakiety 2S2P. Było to w czasach jak pakiety Li-Pol były zupełną nowością, a o ładowarkach z balanserem nikt nie słyszał. W jednym z pakietów rozłączyło się jedno ogniwo. Pakiet zaliczył kilka cykli ładowania i rozładowania w modelu zanim się zdecydowałem na jego rozfoliowanie i sprawdzenie co się dzieje. Tak więc kilka razy ładowałem bez balansera jakby połączone szeregowo ogniwa 1200 mAh i 2400 mAh. Nic nie wybuchło, a dom ani model się nie spalił. Biorąc pod uwagę brak balansera sytuacja była przecież dużo bardziej ekstremalna niż przy ładowaniu równoległym nawet dość mocno różniących się pakietów.

  13.  

    Moje pięć groszy: gdyby ładowanie pakietów (baterii) Li-Pol w połączeniu równoległym było bezpieczne dla nich samych i ich otoczenia producenci ładowarek zapewne zreygnowaliby z II, III itd. niezależnych (gniazd-kanałów) ładowania...

     

    To wcale nie wynika z niebezpieczeństwa ładowania równoległego, ale z jego ograniczeń. Nie da się ładować pakietów o innej ilości cel czy też o innym stopniu rozładowania (różnym napięciu). Stąd też ładowanie równoległe nigdy nie zastąpi ładowarki wielokanałowej. W drugą stronę tak, ale w wielu przypadkach jest to po prostu zbyt kosztowne. I tutaj świetnie się sprawdza ładowanie równoległe, które jest w pełni bezpieczne w przypadku ładowania akumulatorów o zbliżonych parametrach.

    Zamiast opowiadać takie rzeczy wystarczy powstawiać odpowiednie bezpieczniki w kable i już jest po kłopocie z nadmiernym prądem ( spalony bezpiecznik można wymienić, gorzej wyremontować spalony dom) ale lepiej gderać no nie?

     

    Nie wiem jak inne płytki do ładowania równoległego, ale moje mają gniazda bezpiecznikowe i bezpieczniki.

    • Lubię to 1
  14. 30% różnicy w prędkości opadania i postępowej to nie jest bynajmniej pryszcz. Jednak nie jest to 100% i do tego się odniosłem.

     

    Nie będzie to też 50% o których piszesz po dokładniejszych wyliczeniach. Jak będą to te same warunki, ten sam model i w obu przypadkach prędkość np. optymalna to będzie to zgodnie z teorią różnica około 30%. Jak masz 50% większe opadanie w cięższym modelu to znaczy, że jeszcze dużo da się tu poprawić ;) Nie wolno zapominać, że w tym przypadku model z większym obciążeniem również powinien latać z prędkością większą o 30%, bo jeśli prędkość będzie większa lub mniejsza to rzeczywiście opadanie wzrośnie i wtedy może być 50% różnicy w prędkości opadania.

  15. Użyłem może zbyt dużego skrótu myślowego. Najpierw należy oczywiście ustawić maksymalne wychylenia, a dopiero później w razie takiej potrzeby eksponentę. Sam również nie stosuję eksponenty w szybowcach, bo w żadnym nie było takiej potrzeby. Tutaj zasugerowałem się tym, że model jako akrobacyjny jednak potrzebuje sporych wychyleń i przez to trudno jest precyzyjnie sterować podczas szybkiego lotu w zakresie zbliżonym do neutralnego położenia steru wysokości.

    Mam model latającego skrzydła do szybkiego latania, który również potrafi też latać powoli. Wychylenia mam pod to wolne latanie i bez dużej eksponenty precyzyjne sterowanie wysokością na pełnej prędkości nie jest możliwe. Najmniejszy możliwy ruch drążkiem to zmiana wysokości o kilka metrów. Bez eksponenty nie byłem w stanie precyzyjnie zejść na pełnej prędkości i zrobić niskiego przelotu na np. 2 metrach.

  16. Coś mi tu za dużo cudów z tymi czasami. Model ok. 1500g z 200 m wylata tak do 6 min. Może do 7 min max. To daje opadania na poziomie 0.5 m/s.

     

    Niestety, ale takie są mniej więcej realia. 

     

    Przy opadaniu 0,15 m/s czas lotu z 200 metrów byłby ponad 22 minuty. Realne? Tak, ale na pewno nie w warunkach atermicznych.

     

    Bardzo często latam dla relaksu dość późnym wieczorem. Takie loty po prostej z łagodnymi zakrętami. Z podobnej wysokości zwykle mam ten sam czas lotu około 6 minut. Czasem jednak zdarzy się nieco dłużej - 7 a nawet 8 minut. Kiedyś mimo bardzo podobnej pory i z pozoru takich samych bezwietrznych warunków wychodziło po 10 minut i to wszystko powtórzyło się w 3 kolejnych włączeniach silnika. 

     

    Sensownie można by to porównać tylko wykonując dużą ilość lotów na zmianę z mniejszym i większym obciążeniem.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.