Skocz do zawartości

Emhyrion

Modelarz
  • Postów

    2 358
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Treść opublikowana przez Emhyrion

  1. Niezły pomysł. Może na zimę pomyślę o czymś takim, póki co wystarczy to co zrobiłem
  2. Emhyrion

    PWS-26

    Nooo. także dlatego, że jest mały i trudniej go w kadrze zmieścić, jeszcze tak, żeby ostrość łapać...
  3. Emhyrion

    PWS-26

    No to ja ze swojego nie byłem zadowolony już przy słabszym wietrze. Owszem, latał, ale za bardzo mi to przypominało puszczanie latawca...
  4. Emhyrion

    PWS-26

    Ale jednak Piotrze samolot trochę musi ważyć, żeby dobrze latać. Mam Wildcata, rozpiętość 1200 mm, masa startowa 1700g - lata świetnie, cudownie wręcz. I miałem Corsaira z Flyzone, też 1200 mm, ale masy startowej miał z 1200g. Latał koszmarnie, jak liść na wietrze, byle podmuch rzucał nim jak pustą foliową torebką, pozbyłem się bez najmniejszego żalu. Przy większych modelach które posiadam też widzę, że im cięższy model tym fajniej zachowuje się w powietrzu. Zwłaszcza jak coś tam podwiewa trochę, a jak z boku to już w ogóle... Nie mówię, że samolot 1400-1500mm musi ważyć 5 kg, ale te 2,5-3 kg jak dla mnie wydaje się w przypadku warbirda optymalne.
  5. Podjąłem jednak tytaniczny wysiłek wgrania nowego oprogramowania. Sama operacja jest bardzo prosta. Trzeba wcześniej wyeksportować wszystkie modele z pamięci nadajnika na kartę SD (menu MODELS). W trakcie tej zabawy można ściągnąć plik update ze strony HK. Potem trzeba w aparaturze w menu systemowym wybrać opcję software update. Zapyta się, czy na pewno tak, potwierdzić. Aparatura na tym etapie musi być już podłączona do kompa. Po zatwierdzeniu operacji na aparaturze pojawia ię na niej jakoś napis, a my na kompie odpalamy rozpakowany plik ściągnięty ze strony HK. Po minucie oprogramowanie jest nowe. Odłączamy apkę od kompa i można zacząć importować na powrót modele. U mnie zapamiętało wszystkie ustawienia. Jeden minus - trzeba znów zbindować wszystkie nadajniki. Aparatura ich nie zapamiętała Różnice między nowym a starym. Podobno poprawili jakieś błędy. Poza tym pojawiła się na dole dodatkowa ikonka do resetowania zegara. Można dowolnie nazywać wszystkie dodatkowe kanały, więc teraz pod "piątką" mam PODWOZIE zamiast AUX5. Dla mnie ma to sens o tyle, że na przykład pod jedną dźwignią mam składanie podwozia i stabilizator (włącza się w trakcie lądowania i startu, pozostaje wyłączony w locie), jeśli chcę stabilizator przełączyć pod inną dźwignię to nie muszę się zastanawiać czy to pod ch5 czy pod ch7, bo jest nazwane. Podobnie wygodnie się ustawia funkcje ruchu serwa sterującego podstawką pod kamerę... Troszkę inaczej jest rozplanowane menu MODELS. Więcej różnic na razie nie odkryłem, ale jak będę wiedział to opiszę. PS. Był jeden problem, nie wiem, z czego wynikał. Kiedy zaimportowałem już wszystkie modele odkryłem, że pod pozycją 15 (pusta) nie ma żadnej nazwy, a wybranie tej pozycji resetowało aparaturę. Kilka razy. Pomogło skopiowanie innej pustej pozycji w to miejsce - znów mam dostępnych 20 modeli w menu.
  6. Stukas z poniższego wątku zmienił właściciela, teraz bombarduje pola w okolicach Wieliszewa, http://pfmrc.eu/index.php?/topic/50734-fms-junkers-ju-87d7g2-stuka/ a ja stanąłem przed problemem braku bombowca. No może nie problemem, ale bombardowanie na tyle mi się spodobało, że odczuwałem pewien brak. Jednocześnie utwierdzałem się w przekonaniu, że nie może to być klasyczny bombowiec jak Stuka, bo choć bombarduje się nim świetnie, to samo latanie jest dość nudne - no bo ile można robić zakrętów na niebie? Z kolei dwusilnikowy FMS B25 Mitchell wydawał mi się jakiś za mały w skali żeby zrzucać posiadane bomby, nie wspominając już o tym, że nie bardzo było jak i gdzie zamocować wyrzutnik bomby. Wybór padł na kolejnego Niemca. Poniekąd zresztą wybór był jak najbardziej naturalny, w końcu historycznie Focke-Wulfy FW190 też zastąpiły Stukasy w ich misjach szturmowych. Z tym, że w przypadku modeli FMS FW190 ma dwie wielkie przewagi nad Stukasem. Po pierwsze, punkt mocowania wyrzutnika bomb można ustawić dokładnie w środku ciężkości, podczas gy w Junkersie był lekko cofnięty. Dzięki temu samolot tak samo lata z bombą jak i bez niej, zero problemów ze startem modelu, nawet jeśli prawie cała quanum bomba jest wypełniona mąką. Druga przewaga jest taka, że model posiada większy, mocniejszy silnik, więc znów - lot z dodatkowym obciążeniem to żadne mecyje, po prostu leci i już. Można kręcić beczki, pętle, zero problemów. Przy okazji inna jest technika samego bombardowania. Na potrzeby filmów starałem się Stukasem bombardować z lotu nurkowego. Ale w praktyce wychodziło na to, że filmy kręcone mobiusem mocowanym do daszka czapki pokazywały albo bombowiec albo upadającą bo,bę, rzadko kiedy jedno i drugie. W przypadku Foki można bombardować z lotu koszącego, będzie i historycznie i bardziej widowiskowo. Inna rzecz, że jak się podleci za nisko lub za wolno to bomba nie otwiera się zbyt energicznie i "wybuch" zgromadzonej w środku mąki nie jest szczególnie atrakcyjny. Ale nad tym jeszcze popracuję. Jak myśliwiec samolot lata cudnie. Prosty start, szeroko ustawione wysokie podwozie bardzo ułatwia start "makietowy". Samolot jest trochę tępy na sterze wysokości, ale kręci pętle. Nie chcę dawać większych wychyleń, bo za duże powodują, że zaczyna tańczyć w powietrzu. Za to beczki wykręca jak dziki, bardzo chętnie i bardzo szybko. Lądowanie to inna bajka. Pierwsze zakończyło się koncertowym kapotażem, bo lądowałem bez klap. A samolot tego nie lubi. Schodzi do ziemi ale z nosem lekko opuszczonym, podniesienie nosa samym sterem kończy się przeciągnięciem, po dodaniu gazu i wyrównaniu lotu można zapomnieć o tym, że uda się go przyziemić. Za to lądowanie na klapach opuszczonych na 100% w dół jest całkiem łatwe i przyjemne. Samolot leci wolno, poddaje się woli sterującego i dobrze, bo podwozie jest bardzo długie i choć oparte na pręcie o średnicy 4 mm to jak czytałem w sieci - lubi się giąć jak się za mocno stuknie (choć niby golenie są amortyzowane). W wysokiej trawie też różnie bywa, bo osłony kół schodzą nisko i można zaczepić taką o trawę co znów może skutkować przewaleniem na plecy. Ja, idąc za radą użytkowników Foki z FMS troszkę skróciłem osłony, jakieś 6 mm. Pilot przyjechał prosto z Ameryki, ze szkoły pilotów zwanej potocznie Aces of Iron. Oczywiście przyjechał zupełnie zielony, a nawet żółty, trzeba go było pomalować. I troszkę skrócić, bo choć generalnie trzyma się w skali, to jednak był o półtora centymetra za wysoki. A szkoda, bo obciąłem piękne detale kurtki i kamizelki... Model oryginalnie wygląda tak: O ile nie mam większych uwag do oklein (krzyże, numery, oznaczenia), to kolory już nie bardzo mnie przekonują, a układ plam na kadłubie kojarzy mi się z dalmatyńczykiem a nie kamuflażem nanoszonym pistoletem. Dlatego zdecydowałem się w całości przemalować samolot. Przy okazji tu i tak się trochę "poobijał" i "przybrudził" A tak Foka lata:
  7. Nie wiecie :-) Wysłane z mojego GT-I9300 przy użyciu Tapatalka Ale na przykład wiem, że na nowym sofcie (wgranym fabrycznie, ale ten do ściągnięcia pewnie też to ma) można dowolnie nazywać poszczególne kanały. Już nie AUX6 tylko PODWOZIE :-) Wysłane z mojego GT-I9300 przy użyciu Tapatalka
  8. Emhyrion

    PWS-26

    Zależy co kto lubi. Ja wolę na przykład makietowe dodatki, przynajmniej na zdjęciach samolot się lepiej prezentuje. :-) Wysłane z mojego GT-I9300 przy użyciu Tapatalka
  9. Bartek ma rację - miejsce do latania takie sobie. Inaczej - w sumie jeziorko jest OK, miejsca w bród, ale ja bym chyba nie latał z tej plaży tylko znalazł sobie jakieś miejsce na dłuższym boku tego jeziora. Z dala od plażowiczów, latarni, i lądować można z prawej i lewej, a nie tak "od siebie"...
  10. Mnie się wydaje, że to Ty jesteś winowajcą, antena sama się nie ucięła Ale generalnie myślę, że prawidłowo zdefiniowałeś problem. Ja bym myślał o wymianie odbiornika
  11. Na patrz, a tu wytrzymała oblot i kilka pierwszych lotów bez przygód w transporcie i innych crashtestów... Daj na tę mszę
  12. Moim zdaniem stateczniki pękły na skutek sił wykręcających go. Samo wklejenie trójkącików z balsy moim zdaniem nie załatwia tematu. Ja bym wzmocnił konstrukcję (jeśli już koniecznie musi być z balsy, upieram się, że przynajmniej poziomy statecznik mocniejszy byłby ze sklejki lotniczej) poprzez wklejenie płaskowników węglowych od góry i od spodu wzdłuż statecznika. Ale takich konkretnych, przynajmniej z 1 mm grubości. A tak w ogóle to model jest doskonałym przykładem na to, że nie opłaca się robić jak najlżejszych modeli. Są zbyt delikatne... Jak już robić to tak, żeby wytrzymało więcej niż dwa loty i kilka ostrzej wykonanych figur akrobatycznych...
  13. Emhyrion

    Banggood

    Ja się zraziłem do Banggoda - przesyłka szła od nich prawie 6 tygodni. Strasznie długo...
  14. No to chyba musieli coś pozmieniać. Mam w sumie dwa Mustangi, do niedwna nawet były trzy, jeden zmienił właściciela. P51D i P51B - oba w wersji V8 latają podobnie jeśli chodzi o możliwości "silnikowe". Oba chodzą na 4-łopatowych śmigłach, ESC 75A i silnik fabryczny. Niezmiernie rzadko, w zasadzie może raz na kilka lotów daję 100% mocy zwykle latam na 50-70% i nie mam najmniejszych problemów z pętlami, korkociągami, beczkami czy innymi Immelmanami. W tych rozważaniach teoretyczno-praktycznych chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz - jakiś czas temu FMS zmienił kołpaki w Mustangach, do dziś zresztą w zakresie części zamiennych funkcjonują oba typy (a może i trzeci, jeszcze starszy). Ten który mam w samolotach ma wszystkie wycięcia pod łopaty śmigła takiej samej wielkości. Starsze miały dwa wycięcia większe i dwa mniejsze. Te modele były niejako fabrycznie przystosowane do latania na dwóch łopatach lub czterech, przy czym w wersji na dwie były to chyba inne łopaty, większe i o innym skoku - ale nie jestem tego pewien.
  15. Chodzi o podpiłowanie od spodu kołpaka, w tym miejscu, które wchodzi w śrubę. Mięsa jest dość, można długo piłować. Im bardziej się przeszlifuje, tym kołpak ciaśniej przylega do kadłuba. Tym mniejsza jest szpara/prześwit między kołpakiem a kadłubem. Tym mniej powietrza wchodzi do środka tuż za silnikiem. Jutro porobię zdjęcia zeby to zobrazować. Ja w swoim Me109 też przypiłowałem troszkę i ładnie to wygląda, ale w kwestii chłodzenia to w zasadzie... nie ma chłodzenia silnika. To znaczy jest, zrobiłem taki niby kanał zwrotny, ale on chyba nie działa. Czujnik jest przymocowany do podstawy silnika. Grzeje się tak samo albo i bardziej niż ta część która się kręci.
  16. Pewnie jeszcze możesz popracować nad mocowaniem kołpaka. Kiedyś ten sam gość zrobił film o poprawkach z Me. między innymi przybliżył maksymalnie kołpak do kadłuba. A wloty są, ale daleko, chłodzę regulator i pakiet, ale silnika nic. W Mustangu silnik dostaje troszkę powietrza tym uśmieszkiem właśnie. Niewiele, ale nie grzeje się. Mam czujnik, temperatura nawet w upały nie wychodzi powyżej 55 stopni, gdy podobno bezpieczne jest 80. W każdym razie gdzieś tak wyczytałem...
  17. W Mustangach jest dość dobre chłodzenie. W ZEro i FockeWulfie jeszcze lepsze. Ale na przykład w Me-109 takie sobie. Jest filmik w sieci, gdzie gość spalił samolot. Dosłownie... W swoim założyłem czujnik temperatury. Póki co problemów nie miałem, ale strzeżonego i tak dalej...
  18. Pamiętamy, pamiętamy... Ale wyniki masz podobne. U mnie też na wadze wynik szarpania modelu silnikiem daje wynik w okolicach 3500g, Mustang gotowy do lotu ze wszystkimi dodatkami waży 2980. Myślę, że będą podobnie fruwać, no może Twój odrobinę lepiej. Natomiast co do tuningu śmigła, to przychylam się do opinii Bartka - bez sensu
  19. W ogóle to ja się nie znam, ale tak mi się wydaje, że zastosowanie TYLKO balsy (a właściwie balsowych patyczków) w konstrukcji stateczników to dość karkołomne rozwiązanie. O ile jeszcze w pionowym to pół biedy, o tyle poziomy statecznik i stery wysokości w akrobacie są narażone na bardzo duże przeciążenia. Moim zdaniem przy większych prędkościach to NIE MIAŁO PRAWA działać dłużej niż przez kilka lotów i tylko szczęście, że udało się wylądować...
  20. Mam dwa Mustangi FMS, co prawda V8, więc może coś pozmieniali, ale szczerze mówiąc nie zauważyłem, żeby się ledwo przemieszczały po niebie...
  21. Piękna robota. Naprawdę. Przyjemnie popatrzeć...
  22. Kadra kadrą - gratulacje - ale więcej tu chyba napisano o Monsoonach i innych takich... Pozwolę sobie więc odświeżyć trochę temat. Gdy na działce wiało i wyglądało na to, że samolotem nad wodą nie polatam - wziąłem żaglówkę. Na miejscu się okazało, że to ledwie zefirek, ale i tak można się było troszkę zrelaksować... Wolne pływanie, nawet burty się nie do końca opłukały z kurzu, ale zawsze pływanie
  23. Większość spotykanych Mustangów na lotniskach to wersje D. Kroplowa kabina, malowanie oszczędne, przeważnie srebrny samolot z dodatkami tu i tam... A przecież Mustang to ciekawa historia także inny kształt, bardziej "staromodny"... Model lata podobnie jak w wersji B. Trudniej się nim ląduje przy bocznym wietrze, zapewne za sprawą wyższego kadłuba. Poza tym tak samo jak inny FMS Mustanga. Ale ten kształt... To malowanie... Must have Ruchoma głowa pilota to moja przeróbka - dość prosty patent oparty na jednym serwie wsadzonym w "spód pleców" pilota. Ślady eksploatacyjne to też moje "dzieło".
  24. Na takie widoki trzeba wstać wcześnie, oj, bardzo wcześnie... Ale latanie o świcie to same plusy: pusto na lotnisku, zero wiatru...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.