Skocz do zawartości

Emhyrion

Modelarz
  • Postów

    2 358
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Treść opublikowana przez Emhyrion

  1. O, to ktoś jeszcze lata w Kałuszynie? Jak tam teraz jest, bo na wiosnę podjechałem to trawa była prawie do kolan...
  2. a mam nadzieję, że będą jeszcze lepsze na kolejnym filmie, gdy kamera będzie podpięta pod przełącznik trójpozycyjny
  3. Ze zdziwieniem dziś zauważyłem, że choć pisałem o Mustangach FMS dość często, to jeszcze nigdy nie pokusiłem się o dokładniejsze przedstawienie modelu. A jest to chyba ulubiony samolot zarówno osób decyzyjnych w firmie FMS, jak i z pewnością mój ulubiony model. Obecnie w sklepach jest wersja V8, choć spotkałem się już z oznaczeniem V.8.5 i nawet V9. Nie bardzo wiem, ile w tym prawdy, ale na pudełkach całkiem świeżych modeli jakie ostatnio miałem w ręku jest napisane V8, więc chyba zawierzę fabryce, a nie sklepowym marketingowcom. Czasem można jeszcze w sklepach znaleźć wersję V7, od której V8 rózni się kilkoma detalami. Po pierwsze ma ładniejsze repliki karabinów maszynowych. Po drugie ma ładniejszy kołpak smigła, w którym wszystkie wycięcia na łopaty są tej samej wielkości. W starszych wersach można było zrobić śmigło 4-łopatowe lub 2-łopatowe o większych łopatach i skoku, i pod te większe łopaty były większe otwory w kołpaku. Co ciekawe, często w sklepach w częściach zamiennych można jeszcze spotkać stare kołpaki z tymi większymi otworami. Ogólnie w nowych V8 jest też troszkę grubszy, masywniejszy nos, w ogóle samolot jest bardziej proporcjonalnie budowany, bardziej makietowy. Znakiem charakterystycznym jest też nowy sekwenser podwozia. W nowej wersji podwozie otwiera się w następującej kolejności: drzwi wewnętrzne się otwierają, następnie wychodzi podwozie główne i tylne koło, po czym zamykają się drzwi wewnętrzne. W starszych wersjach drzwi wewnętrzne pozostawały otwarte podczas lądowania. Model występował w wielu wariantach kolorystycznych. Część z nich chyba wypadła z użycia, pojawiają się nowe. Na stronie FMS wersji dostępnych jest pięć wersji kolorystycznych, w sklepach można znaleźć jeszcze kilka starszych. W wersji D, o wersji B/C napiszę innym razem... Jak wspomniałem, Mustang jest moim ulubionym modelem FMS i w sumie miałem ich już cztery. Pierwszy był niebieskonosy jeszcze w wersji V7: Służył dzielnie przez rok, odbył w tym czasie ponad 70 lotów, lądując na różnych lotniskach, głównie w Kałuszynie i na Chudoby. Miał przygody, raz w trakcie lotu dramatycznie mu spadły obroty silnika, jakby się zawiesił regulator, nie dociągnął do pola startowego i siadał awaryjnie na zaoranym polu. Parę razy kapotował podczas lądowania w wysokiej trawie. W końcu któregoś pięknego dnia podczas wchodzenia na krąg do lądowania kolejny raz zgasł mu silnik i spadł z wysokości około 50 metrów. Nie było w zasadzie co zbierać, poszedł na złom jako dostarczyciel części zamiennych. Jego miejsce dzielnie zajął niebieskonosy Mustang P51-D, tyle, że już w wersji V8. Jak już wyżej wspomniałem, różnił się troszkę budową kołpaka oraz tym, że wewnętrzne drzwi zamykały się po zablokowaniu podwozia w pozycji otwartej. Przy okazji wyszło na jaw, że niestety FMS schrzanił coś, co było całkiem niezłe, mianowicie mechanizm składania podwozia. W V8 zastosowano nowy mechanizm składania podwozia. Jest bardziej makietowy, golenie zauważalnie dłużej, bardziej majestatycznie otwierają się i składają. Cóż z tego, kiedy sam mechanizm jest wybitnie jednorazówką. Wykonano go z plastiku bardzo mało odpornego, do tego stopnia, że w fabrycznie nowym samolocie, jeszcze przed pierwszym startem już miałem pęknięty plastik przy jednym z otworów na śruby mocujące. Moduły podwozia wytrzymały zaledwie kilka lądowań, nowe, jakie mi przysłano w ramach gwarancji podobnie. Wkurzyłem się i zamówiłem mechanizmy starego typu, jakich sporo jeszcze jest po sklepach oraz - co ciekawe - jakie wciąż wsadzają do Mustangów P51-B, choć one też są oficjalnie w wersji V8. Nowe mechanizmy wyglądają tak: Radzę się ich wystrzegać i wymienić na takie: Drugi Petie polatał jakiś czas, ciesząc oczy i uszy... Przy okazji już troszkę poszalałem malarsko i modelarsko. Model zyskał "ślady eksploatacyjne", tu i tam jakieś przybrudzenie... W kokpicie pojawił się "celownik" oraz podświetlenie tablicy przyrządów, a pilota "nauczyłem" kręcić głową na boki. Jak? Odciąłem mu głowę, do środka korpusy wsadziłem serwo, głowę przymocowałem do długiego pręta wklejonego w zębatkę serwa i gotowe. Linię cięcia po dekapitacji zamaskowałem szalikiem z pojedyńczej warstwy chusteczki higienicznej i gotowe. Serwo ruszające głową podpiąłem do kanału pierwszego, pilot kręcił głową "za lotkami", z tym, że wolniej trochę niż ruszały się lotki, po drodze między serwem a rozgałęziaczem do lotek był spowalniacz ruchu serwa Turnigy. Po jakimś czasie pojawił się drugi Mustang w wersji V8, z tym, że w innym malowaniu. Szczerze mówiąc niebieski nos trochę mi się znudził i w końcu zmienił właściciela, a u mnie ulubionym lataczem pozostaje Wielka Przepiękna Laleczka: Ogólnie rzecz biorąc niczym nie różni się od Petie, poza malowaniem oczywiście. A może lepiej powiedzieć - poza oklejeniem, jako, że większość tego niewątpliwie atrakcyjnego "makijażu" to okleiny. Farba to tylko srebrne po całości, czarny statecznik pionowy i zielona góra nosa. Samolot podobnie jak Petie II ma pilota kręcącego głową, podświetlenie zegarów w kokpicie i coś, o czym przy Petie nie wspomniałem a miał - światła do lądowania. Dwie silne diody LED, białe, zamontowane w otworach na podwozie zapalają się z chwilą, gdy podwozie jest wysunięte i gasną jak podwozie się chowa. W przypadku Big Beautiful Dol zmienłem troszkę koncepcję ruchu głowy pilota. Nie jest już wpięta bezpośrednio do kanału pierwszego, tylko pod 7. Korzystając z dobrodziejstw aparatury i-10 wpiąłem serwo tkwiące w d... w tyłku pilota do wolnego kanału i teraz mogę je sobie definiować na kilka sposobów. Mogę sprzęgnąć z ruchem drążka kierującym lotkami, i efekt będzie podobny jak wcześniej. Mogę podpiąć pod któreś z wolnych pokręteł i sterować sobie głową w sposób płynny - ale z tego rozwiązania w zasadzie nie korzystam. Zwykle korzystam z wariantu pierwszego lub trzeciego, a trzecim jest podpięcie serwa pod jeden z przełączników trójpozycyjnych. Dzięki temu głowa ma trzy możliwe ustawienia, w lewo, na środek i w prawo, a rych z jednej do drugiej strony mogę sobie z poziomu aparatury spowolnić do kilku sekund, w tej chwili mam trzy. Po co takie ustawienie? Otóż w przypadku BDD mam dwie kabiny. Jedna jest tradycyjna, z pilotem, druga zaś z ruchomą podstawką pod Mobiusa. Co prawda nie ma w kabinie dość miejsca, by swobodnie kręcić kamerą góra-dół i na boki, ale jet dość, żeby się rozglądać na boki. Filmu z tak podpiętą kamerą do trójpozycyjnego przełącznika jeszcze nie mam, ale już wiem, że to powinno być lepsze rozwiązanie niż z kamerą podłączoną do lotek, bo w tym rozwiązaniu ruchy "głowy" są jakby bardziej nerwowe, krótsze i na filmie nie będzie efektu jakby pilot się rozglądał, raczej jedynie wygląda to jak siła odśrodkowa... Jak lata Mustang FMS? CUDOWNIE Słucha się sterów jak głupi, choć trzeba wcześniej poświęcić trochę czasu na ustawienie wychyleń. Na pewno nie lubi zbyt dużego wychylenia steru wysokości, zaczyna wtedy wydziwiać, kręci jakieś komiczne figury na niebie, łatwo go stracić. Gdy już się wszystko dobrz eustawi to latanie modelem jest czystą przyjemnością. Także lądowanie, po nabraniu wprawy jest fajne. MOdel ma amortyzowane golenie, więc może trochę błędów wybaczyć. Dobrze jest lądować na wysuniętych klapach, gazu dodając akurat tyle, żeby z delikatnie zadartym nosem lekko opuszczać się na ziemię. Jak wieje wiatr to metoda jest trudna, ale można to ogarnąć... Ja osobiście uważam, że to najfajniejszy model FMS, zarówno w wersji P51-D jak i w wersji P51-B, o której innym razem
  4. Kontynuując serię prezentacji posiadanych modeli tym razem kilka słów o kolejnym faszyście z mojej kolekcji. Messerschmitt BF-109 Samolot występuje w dwóch wersjach kolorystycznych. Oprócz malowania różnią się jednym detalem, to jest końcówką wlotu powietrza chłodzącego z lewej strony kadłuba. Jedna jest krótsza, "europejska" Druga dłuższa, że niby z dodatkowym filtrem przeciwpyłowym, "tropikalna" Ja wybrałem wersję europejską, nie ma aż takiego zapylenia tam gdzie latam, żeby montować trąbę słonia Natomiast samo malowanie wersji europejskiej kompletnie mi się nie podoba. Wiele osób zachwala, jakie kontrastowe, jakie niepowtarzalne, ale jak dla mnie to białe z zielonym to jakaś porażka. Samolot z miejsca trafił do lakierni... Nie jest to jakieś konkretne malowanie konkretnego samolotu, raczej wariacja na temat. Założeniem było, że samolot ma mi się podobać, ma mieć malowanie mniej więcej z frontu wschodniego i tyle. Generalnie chodziło o to, żeby wykorzystać oryginalne wzory naklejek FMS. Stare, naklejone fabrycznie zdarłem, niestety naklejki FMS mają świetny klej i pozostawiają po sobie ślad w postaci chropowatej powierzchni wyszczypanego EPO. Dlatego po malowaniu nowe okleiny trafiły mniej więcej w miejsce starych. Wymieniłem jeszcze pilota. Oryginalny FMS jest standardowym dla tej firmy, taki sam lata w Mustangach i Corsairach, nie przypadł mi do gustu jako Niemiec. Wsadziłem pilota który swego czasu latał już Messerschmittem, tylko wówczas był to drewniak z Hangar9. Pomalowany wówczas teraz po prostu przejął nową maszynę, oby ta była bardziej szczęśliwa. Parę słów na temat użytkowania. Samolot bardzo ładnie kołuje po lotnisku, choć trzęsie się na kępach trawy to jednak nie ma tendencji do przewracania na skrzydło. Duże koła pomagają, tylne koło ma duży zakres skrętu. Sam start jest prosty, model rozpędza się szybko, odrywa od ziemi chętnie, nie ma potrzeby używać klap, po paru metrach rozbiegu samolot jest w górze. Podwozie się chowa, tylne koło też, i można fruwać. Mesiek jest całkiem szybki. Na filmie widać, że mam wyraźne problemy, by lecieć tak wolno jak Stearman. Samolot chętnie kręci beczki, pętle, kręcenie podstawowych ewolucji to prawdziwa przyjemność. Dla porządku wsadziłem mu tylko czujnik temperatury przypięty do podstawy silnika. Na razie nie było powodu do obaw, jednak... muszę pamiętać o tym, że samolot ma bardzo słabe chłodzenie silnika. Gorsze nawet niż w wersji fabrycznej. Dlaczego? Otóż modele FMS mają autorski sposób mocowania kołpaka - z silnika wychodzi oś, u podstawy której jest sześciościenne gniazdo, jak nakrętka czy łeb śruby. Na to nasadza się podstawę kołpaka, która od tyłu w centralnej części ma tulejkę z otworem też o sześciu ścianach, pasujący do tamtej śruby. Tulejka troszkę wystaje poza obrys podstawy kołpaka, ale można to zeszlifować. Dzięki temu, że zeszlifowałem, zmniejszyła się odległość między kołpakiem a kadłubem do takiej w zasadzie pomijalnej. Podpatrzyłem ten patent u gościa na jednym filmie, bardzo mi się spodobał. Tylko zapomniałem, że to ten sam gość, i ten sam samolot co na tym filmie: Dlatego u mnie jest czujnik temperatury, a i tak raczej nie fruwam za długo z gazem powyżej 80%. Kilka słów o lądowaniu. Łatwo nie jest... Wyłazi wada samolotu, która już faszystom dawała się we znaki na polowych lotniskach, czyli bardzo wąsko rozstawione koła podwozia. Samolot nie lubi bocznego wiatru podczas podchodzenia, macha skrzydłami, choć nie ma tendencji do przepadania. Takie machanie jest jednak niebezpieczne, bo jak się nie zejdzie idealnie poziomo to model zaczyna się zataczać po ziemi. Lądować można na klapach, można i bez. Samolot, choć potrafi (i lubi!) latać szybko, to przy niskich obrotach zachowuje się bardzo stabilnie. Jeśli nie wieje wiatr który nim majta na boki to da się go posadzić delikatnie. Musiałem wkleić golenie podwozia. Oryginalnie są mocowane do mechanizmu składania podwozia dwiema malutkimi śrubkami (robaczki), po obu stronach pręta goleni (4.5mm grubości). Podobnie jest to rozwiązane w wielu modelach, tyle że tu te robaczki mają tendencję do luzowania się w efekcie czego golenie nie siedzą sztywno, dostają luzu i koła robią się skrętne, co podczas lądowania oznacza katastrofę. Dlatego ja dla spokoju wkleiłem, wkręciłem i działa. A zapomniałem dodać, że musiałem też poprawić fabrykę i wkręcić moduł tylnego koła. Chińczyk wsadził, podłączył serwo, ale zapomniał śrubek i przy drugim czy trzecim lądowaniu tylne koło zostało na trawie... Jak to nie można ludziom wierzyć, no... Samolot zasilam pakietami Turnigy Heavy Duty 4s4000 lub Zippy Flightmax 4s4000. Na tych pierwszych lata jeszcze lepiej, jest moc... Wyważają go idealnie jak trzeba, a amperów starcza na jakieś 7-8 minut bardzo dynamicznego lotu i około 12 do 15 minut spokojnego wożenia się po niebie. Tylko kto się będzie po niebie woził myśliwcem?
  5. 3-kilowa to ta większa? TO obciążenie płatów ma pewnie podobne... No nic - zobaczymy. Ty zrobiłeś lekką, ja mam nadzieję zrobić cięższą. Jak już wypuścicie te kity
  6. Lechu - właśnie o to mi chodziło gdy pisałem, że model o tej rozpiętości powinien ważyć te przynajmniej 3 kg. Ty masz dwa i nim rzuca. P-11 ma sporą powierzchnię płata, jest górnopłatem, NIE JEST akrobatem tylko warbirdem i obciążenie powierzchni płata na poziomie średnio ciężkiego latawca nie jest mu potrzebne do szczęścia. Poza tym model fajny i nie mogę się doczekać KIT-a. Tylko mam jedną prośbę... Instrukcja - OK, wszystko to o czym pisałeś też, ale nie szalejcie proszę z jakimiś wypasionymi pudełkami, boję się, że to niepotrzebnie podniesie koszty modelu. No chyba, że się mylę
  7. a Piotr zainstalował sporo diod LED, wraz z okablowaniem trochę ważą...
  8. Zwyczajowo dla Mode2 jest tak: regulator w ch3. ster wysokości w ch2 ster kierunku w ch4 lotki w ch1 (tu nie widzę) W większości odbiorników jakie widziałem gdy się je kładzie na stole naklejką z opisem do góry to serwa się wpina czarnym kablem od dołu A BEC w regulatorze jest ok, przy takich napięciach jakie masz w zestawie to osobiście nie widzę powodów, żeby zwiększać masę o dodatkowe ustrojstwo. Bardziej bym się zastanawiał, czy nie poprzekręcać ramion serw na drugie strony (czyli o 180 stopni), bo póki co jest tak, że popychacz w tylnym będzie walił o ramię przedniego.
  9. Piękne PS - ale z chowanym podwoziem byłyby jeszcze piękniejsze
  10. Przy okazji rozmowy o Messerschmittach - dziś mi się nagrało coś takiego: Wiem, to F2 a nie E, ale też 109
  11. No dobra - to może uznajmy już, że apetyty zostały rozbudzone Kiedy i za ile? :)
  12. pewnie jest, ale nie znam. Aż tak utrudniać sobie życia nie lubię, ja skorzystałem z trybów lotu
  13. 1 - jutro sprawdzę i dam znać. 2 - bajecznie proste. Ustawiasz tryby lotu. Lotki muszą być ustawione jako klapolotki. W pozycji normalnej mają zero, w dwóch następnych obniżasz sobie (zakładka flaperon)
  14. a ja nieśmiało zapytam, kiedy będzie dostępny KIT elektrycznej wersji?
  15. Zima idzie, nie ma na to rady. Co prawda ostatnimi czasy aura nas rozpieszcza i śniegu jest (przynajmniej na Mazowszu) jak na lekarstwo, to jednak trzeba "zabezpieczyć tyły". Lądowanie warbirdami w kopnym śniegu łatwe nie jest, można łatwo połamać to i owo, a przecież zimą też trzeba czasem pofruwać, żeby aparatura nie zardzewiała. W tym celu mam dwa szybowce - cięższy ASW28 z FlyFly i lżejszy FOX. Ten drugi to prosta pianka. Kadłub, osobno statecznik i skrzydła. Złożenie modelu do lotu od wyjęcia z pudełka to 30-40 minut z ustawieniem sterów. Potem na lotnisku to tylko wsunięcie skrzydeł w kadłub, dokręcenie dwóch śrubek, wpięcie dwóch serw i tyle... Ja akurat mam modeli sygnowany przez firmę Pelikan, w chyba najładniejszym malowaniu, ale można kupić go też w wykonaniu FMS czy innych firm. To wciąż ten sam model, tylko z innym malowaniem... Lata. Bardzo ładnie, lekko i przyjemnie. Gaz od siebie, model sam idzie w górę, do tego stopnia, że by nie dusić go sterem wysokości nauczyłem się programować mikser gazu i SW. Pięknie szybuje, zwłaszcza jak jest lekki wiatr można troszkę poszaleć bez silnika. Generalnie - model na odstresowanie. Trzeba się bardzo postarać żeby mu zrobić krzywdę w locie czy przy lądowaniu, wybacza wiele błędów. A na jednym pakiecie 3s2200 można latać około 45 minut.
  16. Lepsze jest wrogiem dobrego... Jakby komuś przyszło do głowy robić update oprogramowania to niech skalkuluje, czy nie traci czegoś ważnego... 1. Wszystkie nadajniki trzeba znów bindować. Jest z tym trochę roboty, zwłaszcza, że na przykład ja upycham wszystkie kabelki w jednym miejscu i maskuję je kawałkiem tektury czy taśmy klejącej, dzięki czemu wystają tylko kabel do pakietu i kabelek biegnący z czujnika napięcia do kabli balansera. 2. Przy okazji chyba warto zrobić update odbiorników. Te co miałem wykazywały oprogramowanie w wersji 1.2, teraz mają 1,4. Nie wiem, na czym polega różnica, pozornie działają tak samo 3. Jest trochę bujania się z modelami w pamięci. Owszem - sam model można wprowadzić na kartę SD i potem go zaimportować. Będą opisane wszystkie kanały, zapamiętane EXPO czy trymery. Tu nie ma problemu. Ale już takie ustawienia jak czas ogólny przelotu? Nie. Wartości error rate czy napięcia, przy których ma wyć alarm też nie są zapamiętywane. A że robi się to oddzielnie dla każdego modelu to trzeba sobie trochę potem poklikać... 4. Z timerem to w ogóle jest jakaś lipa. W i-10 są trzy zegarki. Cztery właściwie... Dwa pierwsze to lot ogólny modelu, licznik przebiegu całkowitego, liczony gdy tylko silnik wyjdzie z obrotami powyżej 10% mocy. Dwa pozostałe to liczniki przelotu, można przypisywać dowolne dźwignie i przełączniki, można liczyć do przodu, od tyłu, jak kto chce. Te po aktualizacji oprogramowania działają bez problemu, ale liczniki przebiegu samolotu nie dość, że zginęły, to jeszcze teraz nie działają jak trzeba Zeruje się cholerstwo po każdym wyłączeniu aparatury, nie wiem co zrobić, jeszcze nie znalazłem informacji jak to naprawić... 5. Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka... Kiedy już się nauczyłem, w którym miejscu sie klika żeby wyjść z menu, nawet prowadząc model, po omacku trafiałem zawsze w to samo miejsce to teraz, po update w tym miejscu jest ikonka z zegarkiem zerującym licznik ogólny samolotu. Która zresztą nie ma większego sensu, skoro on i tak się sam zeruje Reasumując - coś poprawili, ale chyba też coś spieprzyli
  17. A jak się okaże w odległości 30 metrów od Ciebie, że samolot straci zasięg to czego się dowiesz? Bo ja widzę trzy opcje: nie umiesz lutować, padnięty odbiornik lub osławione WiFi. Będziesz potrafił określić przyczynę utraty modelu?
  18. Kurcze... Ile kosztuje nowy odbiornik? kilkadziesiąt złotych. Ile kosztuje nowy model? PS. Ten sarkazm wynika z podziwu. Że też Wam się chce... Jeszcze rozumiem naprawę odbiornika kosztującego 100, 200 czy więcej złotych. Ale nadajnik T8ch można mieć już za 3-4 dychy. Warto się piep...ć z naprawą?
  19. nooo... kiedyś nawet robiłem model polskiego Mustanga, bodaj Tamiya wypuściła - w takim malowaniu.
  20. 9X to fajna aparatura budżetowa i naprawdę nie trzeba wydawać worka pieniędzy, żeby sobie posterować Bixlerem czy modelem Durafly... Jednak 9X można zagłuszyć. Parę razy zdarzyło mi się, że ja sobie latam, a tu kolega wyjmuje z bagażnika jakieś helikoptery, jakieś radio, on włącza a moje zaczyna tracić sygnał. Nie tak dramatycznie, że na amen, ale model ewidentnie "przerywa". Dla porządku dodam, że kolega ma radio Graupnera - o ile to ma jakieś znaczenie. Natomiast zastanawia mnie niefrasobliwość latających z ułamaną czy naderwaną antenką w odbiorniku. To trochę tak, jakby jeździć samochodem z jednym naderwanym kołem. Da się, tak długo aż dojdzie do wypadku..
  21. I bardzo ładnie mu to wyszło. Ja nie opracowałem jeszcze metody zdzierania oryginalnych oklein by nie zostawały ślady po naklejkach. Ale jak pisałem wyżej - jak się z czasem Shangri La trochę zniszczy to przemaluję na polskie barwy
  22. Emhyrion

    PWS-26

    Przy tak ciężkich modelach to już trzeba mieć worek pieniędzy na pakiety. Albo zainstalować jakiś alternator
  23. Tak.... Myślałem o kupnie od razu wersji C. Ale z modelami FMS jest pewien problem. Mają bardzo dobre okleiny, więc po odklejeniu amerykańskich gwiazd zostanie zniszczone EPO, owszem można na nie nakleić brytyjskie kokardy, ale mimo wszystko będzie ślad. Póki co niech lata jako amerykański. Jak się porysuje, zniszczy trochę i będzie wymagał odświeżenia to się zrobi w malowaniu polskim
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.