Skocz do zawartości

Emhyrion

Modelarz
  • Postów

    2 358
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Odpowiedzi opublikowane przez Emhyrion

  1. Bo Tylko Twój samolot który zrobiłeś jest jedynie prawdziwym, latającym, najpiękniejszy, jedynie godnym... A reszta to zawracanie głowy. Tylko Ty jako modelarz sprawiłeś się dzielnie, tylko Ty miałeś dość jaj, żeby oblatać, poprawić, zaliczyć kapotaż bez strat własnych, znów polatać. Tylko Ty i Twój samolot. 

     

    Czy teraz, jak już mamy to ustalone możemy zakończyć tę dyskusję?

    • Lubię to 3
  2. TeBe - nie, nie będę. Nie jestem ani znawcą ani miłośnikiem tego samolotu. Mam model piankowy z Durafly i lata się tym fajnie, ale to pianka metrowa a nie drewniak dwumetrowy, więc porównania nie ma żadnego. Samolot ogólnie mówiąc jest paskudny i nie ma się co podniecać. Kolega mówi o nim trumna ze skrzydłami - i ma rację. 

     

    Moja uwaga odnośnie malowania miała znaczyć jedynie tyle, że nie ma moim zdaniem powodu by się ograniczać. Tych samolotów latały setki nad Francją i każdy zielony. Największym asom pozwalano dziób przemalować... Zero latającego cyrku, nuda. W Polsce były dwa (czy jak słusznie zauważyłeś - 4) samoloty, jeden z nich występuje na jakichś zdjęciach, drugiego nie namierzyłem (ćwiczyłem temat gdy po katastrofie postanowiłem przemalować swój model). Wychodzę z założenia, że ten drugi mógł mieć kamuflaż. Albo jakby sie nie rozbił na Polach Mokotowskich w głupim wypadku to by wielkich rzeczy dokonał na froncie. Może by go w warsztacie pomalowano właśnie tak jak ja to zrobiłem? Albo na fioletowo w żółte kropki? Nie wiadomo :)

     

    Pioterek robi samoloty i je spolszcza. Przykleił szachownicę nawet na Mustangu BlueNose. Nie widzę powodu, dla którego nie mógłby puścić wodzy fantazji i nie zrobić samolotu ładnie latającego i ładnie wyglądającego. Z szachownicami, a co... To oczywiście jego model, zrobi jak będzie chciał. Moim zdaniem ładne to nie będzie tak czy inaczej, i nie chodzi o pracę Piotra tylko o kształt samolotu. Ale cóż, nie mogą same Fokkery i Neuporty latać :)

     

    (ja bym zrobił tego amerykańca w paski :) )

  3.  

    Co do "poważenia" się na PZL P.24 - ten model został oklejony prawie zgodnie z barwą, która istniała. W przeciwieństwie do innych wzorowo i detalicznie wykonanych modeli samolotu mój model poleciał, bardzo dobrze lata i podoba się.  Zresztą miałeś okazję pokazać jak wygląda właściwie wykonany  PZL P.11, ale coś nie wyszło.

     

     

    Jak powinien wyglądać pokazałem. Jak lata pokaże może nowy właściciel, jeśli będzie chciał, bo chyba nie ma takiego obowiązku. 

     

    Ale nie w tym rzecz. Chodzi o to, że "spaskudziłeś" P24 malowaniem "prawie zgodnym z barwą". Czyli szachownice na opak, żurawie na opak, napis od czapy... I lata, i się podoba, i fajnie. Więc jeśli tak zrobiłeś w przypadku P24, które jako samolot ma bardzo dobrą ikonografię i nie jest problemem wybranie malowania zgodnego z oryginałem, tym bardziej możesz sobie pofolgować w przypadku samolotu, o którym wiadomo, że latał, ale w sumie nie do końca wiadomo jak wyglądał. Jedni na zdjęciach dopatrują się kamuflażu, inni twierdzą, że był cały zielony. Ten, co to go zestrzelili, bo z tym drugim jeszcze większa jest zagadka. 

     

    Czas był wojenny, malowano bez szczegółowych wzorników i próbników, więc można puścić wodze fantazji. Na przykład mój wygląda tak:

    post-13206-0-49984100-1404915594.jpg

     

    (jak znajdę kolorowe zdjęcie to podmienię)

     

    Pełny kamuflaż trójkolorowy, oznaczenia absolutnie dowolne. Miał wyglądać i latać, a nie udawać coś, co do końca nie wiadomo jak wyglądało. 

     

    • Lubię to 1
  4. Piszesz o wątku polskim w przypadku S.E.5a... No był w polskim lotnictwie taki samolot. Nawet były. Dwa. Jeden rozbity na Mokotowie podczas pokazów, drugi zestrzelony w rejonie Łucka. Mało trochę... A ikonografia niemal zerowa...

     

    Ale jeśli już poważyłeś się na konwersję P24 i okleiłeś go w sposób dość dowolny, to ja nie widzę powodów, dla których miałbyś tym razem robić koszerny model, wierny historycznie, z brytyjskimi kokardami jeśli możesz dać szachownice. 

  5. W poszukiwaniu idealnego miejsca do lotów widokowych zajechałem w niedzielę rano jeszcze raz nad żwirownię. Tym razem z drugiej strony. Pogoda mało zachęcająca, więc lot miał charakter wyłącznie zapoznawczy. Miejsce ma potencjał...

  6. A ja dziś oblatałem Franka, czyli Mustanga P51-D z Durafly. Udało mi się złożyć model tak, że pooderwaniu od pasa nie trzeba było nic trymować - po prostu leci tak jak trzeba. Pierwszy raz mi się udała taka sztuka...

    Sam samolot lata super, choć w przeciwieństwie do Spitfire'a podczas lądowania nie można zupełnie wygasić silnika. Klapy w dół, podwozie w dół i 30% mocy, inaczej samolot też w dół :)

    Natomiast co mnie najbardziej cieszy to fakt, że wchodzą do niego pakiety 3s 3300, co daje więcej zabawy. Do Spitfire na wcisk tylko 2200 

  7. Fajny jest. Chodzi za mną od jakiegoś czasu, tym bardziej, że z tego co widzę można tam wsadzić serwa i zrobić kręcące się głowy czy karabin maszynowy w kabinie. Bajka. I nawet mniej więcej trzyma się skali w jakiej mam już dwie zabawki:

    http://pfmrc.eu/index.php?/topic/45923-lanxiang-f4u-corsair/

    http://pfmrc.eu/index.php?/topic/45484-lanxiang-f4f-4-wildcat/

     

    Tylko zastanawiam się cały czas, jak zrobić w nim zrzut bomby :)

     

    Kiedyś sobie kupię :) Na szczęście Freewingiem handluje nie tylko banan :)

    Zastanawiałem się jak są wykonane modele Freewinga. Do tej pory nigdy nie miałem żadnego w ręku. Ale zamówiłem sobie ostatnio na HobbyKingu model Su-27. Właśnie Freewing. Cudeńko. Jakość wykonania na naprawdę wysokim poziomie, bardzo mi się podoba to, że wszystkie płaty są przykręcane, w każdej chwili można rozłożyć model na kawałki. Jeśli inne modele Freewinga są tak wykonane jak Suchy to można brać w ciemno :)

  8. Mitsubishi Zero... Chodzi za mną od jakiegoś czasu, choć brałbym jednak to zielone. Lubię odlatywać na kilkaset metrów od stanowiska, dwukolorowe malowanie wydaje mi się bardziej praktyczne :)

    Ja z FMS mam Mustanga, 1440 mm rozpiętości, V9, malowanie "Blue Nose Petie II". Cudnie sie nim lata, uwielbiam ten model. Nooo, ale nim nie szaleję tak jak Dziuraflajami, szkoda by mi go trochę było...

     

    No i Cessnę, ale to już trochę inna bajka. 

    http://pfmrc.eu/index.php?/topic/46068-z-serii-by%C5%82o-jest-cessna-f-182/ :)

  9. P-47 nie widziałem i w rękach nie miałem. Ten samolot podoba mi się "jakoś tak inaczej", jeszcze w wersji z podniesionym kadłubem za kabiną jakoś się broni, ale z kroplową kabiną razi moje poczucie estetyki :)

    Przypuszczam jednak, że lata. W ogóle jestem fanem modeli Durafly. Kolega ma Monocoupe i Spitfire'a, oba bardzo sobie chwali. Ja mam Spitfire, SE5a i Mustanga - wszystkie są super. Znajomy znajomego lata Corsairem i choć kiedyś w powietrzu pomylił samoloty, gdy oczami sterował samolotem kolegi jego własny spadł w polu - też jest zadowolony, po drobnych naprawach Corsair wrócił do akcji. 

     

    Jedno, co jest słabe w modelach Durafly to te czterołopatowe śmigła. Łatwo uszkodzić, wystarczy w kępę trawy stuknął i łopata odpada. Dla odmiany śmigło w SE5a prawie odcięło mi kciuk, dwa razy walnęło o glebę, z czego raz niemal pionowo i nic... wciąż całe :)  Poza tym samoloty są pancerne, odporne na błędy a jak już przyjdzie co do czego to są łatwe do naprawy. To bardzo odstresowujące maszynki do zabawy. Mam wiele modeli, o większość dbam, pieszczę się, nie wykonuję szczególnie ryzykownych manewrów tuż nad ziemią, bo mi ich szkoda. Durafly są na tyle tanie i mocne, że nie mam problemów z szaleństwami tuż nad ziemią. Nawet jak popełnię błąd to straty są minimalne.

     

    Co do malowania - mój Mustang pewnie w końcu trafi do dywizjonu "Warszawskiego". Na razie jednak polata jako Ferocious Frankie. Spadnie czy obetrze się tu i tam to się go połata i przemaluje :)

  10. OId Crow jest fajny, tylko strasznie niekoszerny - jeśli już mówimy o wierności historycznej :) Kruk owszem, latał na P51D, ale wtedy samolot w większej części był srebrny. Z kolei oliwkowo-szary był P51B. 

     

    Ja mam innego Mustanga z Durafly - Franka. Już drugiego. Pierwszy trafił we wronę i skończyło się kozakowanie w powietrzu... Drugiego jeszcze nie oblatałem, ale jeśli będzie latał tak jak poprzednik (a w sumie czemu nie?) to jest to jeden z fajniejszych modeli jakie miałem. 

    Spitfire też jest super. BARDZO prosty w pilotażu, chodzi jak po sznurku. Polecam. 

  11. Prawda jest taka, że nawet jakby by to był model Mk. XVI czy inny Mk. 9 to i tak pewnie by się różnił. Tak to już jest z tymi piankowymi (i nie tylko zresztą) warbirdami, że oddają ogólnie kształt, ale jak już przychodzi co do czego to różni się w tylu szczegółach, że osoby co bardziej uświadomione historycznie szlag trafia. 

     

    Mnie też trafiał. Ale stwierdziłem, że z koniem kopać się nie będę. Jest jaki jest, lata fajnie i taki pozostanie :)

  12. Jakbym miał Twój talent i umiejętności to bym sobie sam taki zrobił. A tak, musiałem się posiłkować na wpół gotowym zestawem. Choć rzeczywiście, nie byłbym sobą, gdybym mając model i osobno do niego kalkomanie, nie pomalował bym go sam, odrzucając kolorki fabryczne... :)

     

    Cały samolot z pakietem, napakowanym pilotem i w ogóle gotów do lotu (z pakietem Zippy Compact 4s 2450) waży dokładnie 2410 g. 

     

    Koła są duże jak na model o rozpiętości 1200 mm, bo mają aż 76 mm przy szerokości 18 mm. Tylne 30 mm średnicy

     

     

    Zapomniałem wcześniej opisać to, co widać na filmie. Klapy, bo o nich chcę wspomnieć, są sterowane czterema w sumie serwami. Dwa z nich powinny mieć fabryczny rewers (są niby takie w sprzedaży), albo ustawiony rewers w aparaturze (nie mojej), lub też wstawiony rewerser. Ja wykorzystałem układ Turnigy, który można dość dowolnie ustawiać. Dzięki temu nie dość, że dwa serwa chodzą odwrotnie, to jeszcze inną zaprogramowałem prędkość opuszczania klap, a inną podnoszenia. To co widać na filmie, to efekt działania właśnie tego układu sterowanego trójpozycyjną dźwignią. Klapy 1/2 i 1/1 schodzą w dół wolniej, niż idą w górę. Mam nadzieję, że dzięki temu samolot nie będzie windował się w górę tylko delikatnie zwalniał po opuszczeniu klap, z kolei szybciej i sprawniej będzie przyśpieszał po ich podniesieniu.

    W każdym razie takie jest założenie... :)

  13. Była przerwa, bo zlecenia od kolegi miały priorytet. Tym czasem jednak udało mi się zamknąć projekt "Corsair", poniżej pokrótce przedstawię efekty. Jeszcze bez oblotu, mam nadzieję, że w tym tygodniu się uda. Póki co jednak po ostatnich deszczach błoto jest większe niż na wyspach Salomona, więc sobie raczej odpuszczę latanie...

     

    Samolot pomalowany przeze mnie wygląda z grubsza tak:

     

    post-13206-0-58261300-1404204786_thumb.jpg

     

    Swoją drogą ten Navy Blue to ciekawy kolor. W pełnym słońcu jest granatowy, ale zdecydowanie jaśniejszy niż teraz, gdy robiłem zdjęcie przy zachmurzonym niebie. Przypuszczam, że w oryginale też to tak działało, więc czy słońce, czy chmury, samolot nieźle musiał się zlewać z tłem, czyli oceanem. 

     

    post-13206-0-63888500-1404204787_thumb.jpg

     

    Podobnie jaśniejszy Intermediate Blue na bokach. W słońcu ma odcień zdrowego Smerfa, w zachmurzony dzień staje się szaroniebieskim... Widać zresztą wyraźną różnicę w odcieniu między zdjęciami a poniższym filmem, choć balans bieli jest ustawiony mniej więcej dobrze przy wykorzystaniu tego samego próbnika bieli...

     

    post-13206-0-12514700-1404204793_thumb.jpg

     

    Jak dla mnie największą wartością takiego malowania Tricolor jest to, że samolot od spodu jest w znacznej części biały, a od góry w znacznej części granatowy. Mam nadzieję, że dzięki temu nie będę miał problemu z rozpoznaniem podczas manewrów wykonywanych w większej odległości ode mnie tego, gdzie góra samolotu a gdzie dół. 

     

    post-13206-0-01009600-1404204789_thumb.jpg

     

    Kabina jest odsuwana, w pozycji zamkniętej jest podtrzymywana magnesem neodymowym, tak więc mam nadzieję, że podczas lotu ani się nie otowrzy, ani nie odfrunie w siną dal. W kokpicie siedzi pilot, bardzo podobny do tego, jaki siedzi w innym modelu Lanxianga, czyli F4F-4 Wildcat. Tu też zrobiłem obrotową głowę, pilot wodzi wzrokiem "za lotkami", więc samolot przechyla się w skręcie w lewo, to i pilot patrzy w lewo. Głowa jest podłączona za modułem slow/rewers Turnigy, więc pilot kręci głową zauważalnie wolniej niż by to wynikało z samego ruchu serwa. 

     

    post-13206-0-05199600-1404204790_thumb.jpg

     

    W czasie prac montażowych nie mogłem wyjść z podziwu, że w zwykłym modelu piankowym (no dobra, może nie aż tak zwykłym...) osłona silnika jest plastikowa. Nie z PET, tylko odlew plastikowy, grubości prawie dwóch milimetrów. Przypuszczam, że ktoś (słusznie) założył, że taki odlew, jako że cięższy niż osłona wyprasowana z PET 

    będzie lepiej wyważać model.

     

    post-13206-0-62042600-1404204791_thumb.jpg

     

    w zestawieniu z również odlewaną atrapą silnika wyważenie modelu jest takie, że po wsadzeniu pakietu Zippy Compact 4s 2450 (mieści się na styk) samolot jest wyważony dokładnie wg zaleceń jakie znalazłem w instrukcji. I to mimo tego, że pilotowi parę gram przybyło (serwo w tyłku :) ). Czy to wyważenie będzie ok to się dopiero okaże podczas lotu, ale póki co jestem dobrej myśli. 

     

    post-13206-0-24861700-1404204794_thumb.jpg

     

    Bardzo fajnym elementem tego samolotu jest mechanizm składania skrzydeł. Elektryczne silniczki popychają prowadnicę umocowaną na długiej śrubie. Przewinięcie "całej śruby" w jedną lub drugą stronę powoduje, że skrzydła się składają lub rozkładają. Na filmie widać, że ruch jest wolny, posuwisty, przyjemny dla oka. Podobnie też działają mechanizmy składania podwozia, dzięki czemu zarówno golenie podwozia głównego jak i kółka ogonowego chowają się i wysuwają bardzo powoli. Wygląda to o niebo lepiej niż w tańszym F4F-4 Wildcat. Moim zdaniem wygląda to po prostu super. 

     

     

    Z tyłu, za golenią koła ogonowego widać otwór do haka. był w zestawie, ale zdemontowałem, boję się, że podczas lądowania na trawiastych czy ogólnie ziemnych lotniskach hak w końcu by się złamał (pół biedy) lub wyrwał tylne koło. Zastanowię się jednak, czy zamiast niego nie wstawić zwykłego patyka plastikowego, nie zakończonego hakiem. W naturze i tak ledwo będzie widać, czy to hak czy nie hak, a doda realizmu i przynajmniej dwa punkty do lansu :)

     

    Jedno, czego nie udało mi się zrobić to ustawienia sekwensera na pokrywy podwozia i przednie koła. Musałbym kupić jakiś droższy i bardziej skomplikowany układ niż ten co miałem w szufladzie. Ale trudno. Teraz jest tak, że jednym pokrętłem otwieram pokrywy, a drugą dźwignią opuszczam podwozie. Potem w zależności od widzimisię zamykam lub nie pokrywy. 

     

    Samolot gotów do lotu. Już sprawdziłem, że wraz w F4F-4 Wildcat oba mieszczą się w bagażniku samochodu jak wcześniej złoży się skrzydła. I super, tak miało być... 

     

    post-13206-0-34815200-1404204795_thumb.jpg

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.