Skocz do zawartości

skipper

Modelarz
  • Postów

    1 094
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez skipper

  1. Pogoda ostatnio nie rozpieszczała: deszcze, zimno, wiatr. Niedziela zapowiadała się całkiem ciekawie. Nie wiem, czy będzie to zakończenie sezonu, ostatnie pływanie, ale nie chciałem marnować takiej okazji. Ranek bezwietrzny, ale około 1030 zaczął się budzić wiaterek. Spacer nad „Balaton i ponad godzinka pływania. Dmuchalo 1-2 o B z SE, w miarę ciepło ~7-8 o C, czasem nawet wyglądało Słoneczko. Chciałem sprawdzić nowe żagle, dakronowego grota i foka z mylaru. I jeden i drugi są za sztywne, zbyt duża gramatura materiałów. Pływać można, ale żagle się nie układały. Na dokładkę po odbiciu od brzegu zauważyłem, że serwo sterów ma ustawiony rewers. Zapomniałem to zmienić po testach w innym modelu. Dawno temu nie było takich problemow, a teraz można wszystko ustawić w nadajniku i czasem trzeba pamiętać, że się coś tam pozmieniało. Chyba poeksprymentuję z żaglami z dużo lżejszej folii. Fok miał grubość: 0,075 mm , teraz będzie miał: 0,025. Przy okazji sprawdziłem czy taki przezroczysty żagielek będzie widoczny. Ten na którym pływałem nie sprawiał problemow. Jeżeli narysuję odpowiednio dużo kresek , widać. Pomagają pasy trymujące. Na razie kilka zdjęć z dzisiejszego pływania. Jakość jest licha, ale to stopklatki z aparatu i kamerypokładowej. Oba sprzęty pracowały w rozdzielczości 1280*720. Z pustego to i Salomon się nie napije. Może później skręcę z tego jakiś filmik. Obie kamery zarejstrowały ponad 6 Gb.
  2. Ten projekt dopiero powstaje. Jeszcze jest w nim sporo fragmentów nad którymi się zastanawiam. Pewnie go zbuduję, wcześniej czy później i pewnie w trakcie budowy będzie ulegał zmianom.. Co do samych startów, kiedyś jeździliśmy całą ekipą, kilkanaście osób, czasem to był nawet autokar, czasem busikiem (aeroklubową lub zakładową Nysą), czasem pociągiem no i to było 30 lat wcześniej. Do Gliwic był dobry dojazd bez przesiadek pociągiem. Teraz tego połączenia juz nie ma. Najgorszy jest wybór czy pływać dużym czy małym jachtem, gdy jest ta chwilka wolnego czasu. Nauczyłem się nie mówić nie. Na razie w planach na przyszłość mam zbudowanie jakiejś łódki już z definicji przeznaczonej do rywalizacji. MINI powstało, bo chciałem sprawdzić swój stary projekt, EL Draco jako odskocznia dla budowanego żelazka, a to co naszkicowałem to dopiero przymiarka do czegoś innego niż do tej pory budowane modele. Nawet nie potrafię odpowiedzieć, czy to będzie ten model czy może F5E. Raczej nie dam rady w przyszłym sezonie, ale w 2018 ? I jako ciekawostka, wstępne linie RG-65/NSS-650 nad którymi od czasu do czasu pracuję. Teraz szukam mylaru w A3. Nowy foczek w MINI narobił trochę apetytu. RG_65_02.pdf
  3. Żadnych reklam, no chyba żeby ktoś mocno chciał i było go na to stać ;-) . A ścigać się można bez tego. W tym sezonie chyba się nie uda, ale w przyszłym dwa podobne jachty będą na wodzie. Chociaż z drugiej strony pomiędzy nimi jest zbyt duża różnica, na razie w masie. Czy założenia drugiego jachtu się potwierdzą na wodzie, nie wiem. To są mimo wszystko jachty eksperymentalne. Tak jak cały czas eksperymentuję z żaglami szukając jakiegoś dobrego dla mnie rozwiązania, taka samo to co jest od pokładu w dół, też ma ogromne znaczenie. Warto np. porównać te kadłuby, wzorowane na prawdziwych minitransatach z kadłubami które funkcjonują w np. RG-65. Zupełnie inna bajka. W MINI 02 mam nadzieję mocno zblizyć się masą do fabrycznych łódek. Tam dochodzi to do 1300g. Wyczynowe to już sporo mniej. Potrzebny też jest drugi sternik i można ustawiać trasę. Praktycznie w modelarstwie nie rozgrywa się regat meczowych. To też zupełnie inna bajka. Warto pooglądać jak robią to najlepsi. W wyścigach floty liczy się miejsce, w meczowych znaczenie ma tylko pokonanie przeciwnika. Zupełnie inna taktyka, inne zagrania często bardzo nieeleganckie, ale w zgodzie z przepisami. Czasem zastanawiam się nad zbudowaniem czegoś przeznaczonego do ścigania się, np. F5E, NSS-650. Nawet narysowałem taki kadłub, wygląda poprawnie, ale praktycznie wszystkie imprezy odbywają się na drugim krańcu Polski. Przejżałem wyniki z tego roku i miejsca rozgrywania imprez. Pomorze, Szczecin, Trójmiasto, a Białystok, nic . Najbliżej było chyba do Ełku (NSS), niestety na naszych stawach mogę co najwyżej się uczyć poprawnego żeglowania, pusto jest.
  4. Czekając na pogodę, zrobiłem nowego foka. Ten jest z przezroczystego mylaru o grubości 0.075 mm. Na żagiel naniosłem imitację zbrojenia, teraz go trochę widać. Niestety ta folia jest w formacie A4 i na grota jest trochę za mała. Może znajdę coś cieńszego, tak około 0.050 mm i w większych arkuszach np. A3 lub w rolkach.
  5. Bardzo dobrze wspominam tokarko-frezarkę chyba robioną w Technikum w Łapach. Piszę chyba, bo ostatni raz coś takiego używałem w 1990 czyli ponad ćwierć wieku temu. Z dawnych lat kiedyś znalazłem ślimak do wyłączników czasowych robionych na podstawie mechanizmów od samowyzwalaczy z aparatu Fed lub Zenit. Zorka też chyba miała coś podobnego. Ten jest dwuczynnościowy, później stosowałem trzyczynnościowe. To w latach 80 ubiegłego wieku. W jakimś pudełku leżą jeszcze korpusy do zaczepów dynamicznych. Ech wspomnienia. A na tokarkę nie mam miejsca w mieszkaniu. Kicha. MINI 01 gotowe do pływania czeka na jakąś fajną pogodę, tak żeby jakimś miłym akcentem zakończyć "mały sezon żeglarski".
  6. Bom bezana jest wysuniety za pawęż, ta kreska na końcu to symulacja wytyku zaczepu szotów bezana. Na razie nie wychodzi mi, umieszczenie tego elementu na pokładzie. Muszę dojść do jakiejś rozsądnej średnicy górnej rolki w nawijaku, tak w okolicach 6 mm, wtedy wytyk nie będzie potrzebny. I do tego odpowiednia średnica rolki nawijającej szoty grota i foka. Te 6 mm daje grubość ścianki 1,5 mm, przy sklejce to trochę mało, ale muszę to zrobić żeby się przekonać.
  7. Okucia trafiły na maszt. W miejscach gdzie są mocowane: zaczep obciągacza bomu, nok bomu i zaczep sztagu i want zostały najpierw wklejone tuleje duralowe. Każde z tych okuć będzie kołokowane śrubą M2. Mocwanie salingów tylko na klej. Klejenie etapami. W prawidłowym ustawieniu pierwszych dwóch elementów pomógł pręt węglowy. Nie zmieniałem tylko okucia końcówki salingu. Tam jest wklejona tulejka 3/2 z otworem 1,2 na przejście wanty. W tym modelu na razie nie przewiduję want kolumnowych. To zawsze można dorobić, ale zobaczę po testach na wodzie czy potrzeba. Przykład małego, kiedyś popularnego jachciku BEZ-4 konstrukcji jednego z lepszych polskich konstruktorów pana Jacka Centkowskiego ( na marginesie autora kultowej FOKI w klasie M) pokazuje, że można. Na zdjęciach porównałem również stare i nowe okucia.
  8. Mirku, dziękuję za dobre słowo. Teraz będzie trochę inny rysunek. To efekt pracy nad nowymi wariantami ożaglowania. Jest prawie idealnie. Mam tylko jeden zgrzyt. W pierwotnej wersji przyjałem dosyć duże wyprzedzenie żaglowe. Porównałem z modelem australijskim, tam jest dużo mniejsze. I bądź tu mądry, tam opierałem się na podręczniku Milewskiego, ale to dotyczy dużych jednostek. Modele są trochę inne. Przyjąłem coś pomiędzy. Zawsze można zrobić większego foka lub dołożyć kliwerka. Narysowałem trzy warianty. Lekko zmniejszając powierzchnię bezana i przenosząc zaczep bomu foka na pierwszy otwór w sztagowniku uzyskałem praktycznie to samo w tych trzech wariantach, jest jeszcze czwarty wariant, jol gaflowy, ale tu jeszcze muszę jeszcze trochę włożyć wysiłku. Nie mam jeszcze dobrych proporcji grota (przynajmniej mi się nie podobają). El_Draco_15_zrown.pdf
  9. Tam zapewne dużo szybciej pracowano. Wracając do jachtu. Przy jolu pewien problem stanowi długość bomu bezana i długość kadłuba za bezanmasztem. Do pawęży jest około 10 cm, to powoduje, że długość szota wybieranego przez ten żagiel, przy zaczepie szotów na bomie (od osi obrotu) 12 cm i wysokości nad pokładem 4 cm daje około 12 cm. Serwo windy (HITEC HS- 785 HB) przy ustawieniu w aparaturze EPA na 100% (End Point Adjustment) wykonuje 5 obrotów. Na jeden obrót przypada 24 mm. Daje to promień nawijaka r = 3,8 mm. Trochę mało, ale do zrobienia. Dla szotów foka promień rolki 12,1 mm. Dla grota zaczep będzie umiesczony w porównywalnej z fokiem odległości. Najgorszy jest brak tokarki, ale ... mam dobrą wiertareczkę. Wypiłowałem tarcze ze sklejki, te na które będą nawijały się linki są zrobione dwóch warstw lotniczej 2. Mam sklejkę o grubości 4 mm, ale nie jest wodoodporna. Na zdjęciach elementy nowego nawijaka i szkic na którym liczyłem długość szotów. Dopiero po opublikowaniu tego postu zauważyłem, że błędnie przyjąłem wychylenie bomu (do diametralnej), tak się nie da, wanty kolumnowe nie pozwolą. Zaczep szotów na bomie lekko do tyłu i chyba krótki wytyk na pawęży. Ale plama.
  10. Trochę masztowgo ślusarstwa. Ostatnie okucia na maszcie, zaczep sztagu i want oraz mocowanie salingów. W większości modeli, które wyposażone są w achtersztag salingi są mocowane prostopadle do osi masztu, tu muszą być dosyć silnie odchylone do tyłu o kąt zbliżony do tego, który tworzą podwięzie wantowe z podstawą masztu. W tym modelu będą troszeczkę krótsze niż "01", przyczyna tkwi w sztywności masztu. Grubość ścianki to tylko 0,5 mm, dlatego między innymi zdecydowałem sią na opaskę. Będzie przyklejona i usztwniona dwoma pseudo nitami z epoksydu. Salingi oprócz tego, że są odchylone do tyłu są również lekko podniesione do góry tak, żeby kąt jaki tworzą z wantą był mniej więcej taki sam. To zapobiega wybaczaniu tego małego, ale ważnego elementu takielunku. Same salingi to pręty węglowe 2 mm. Zaczep sztagu będzie kołokowany już tradycyjnie (śruba M2) Jeszcze trochę głaskania iglaczkami i papierkiem i po odtłuszczeniu w czystym acetonie będzie można je skleić z masztem.
  11. Dzięki Tomku za dobre słowo. Nie jest różowo. Wczoraj taklowałem MINI 650.01 i pojawił się pewien problem. Żagle są wykonane z dacronu, dosyć grubego jak na ten mały model. Przy okazji testowalem nowy pomysł na wzmocnienia rogów szotowych. I pokarało za kombinowanie. Nie chciałem robić luwersów tylko zrobiłem trójkąty z drutu i przymocowałem je paskami które jednocześnie miały wzmacniać róg żagla. Po napieciu olinowania fok się rozleciał. Przyczyny upatruję nie w metodzie a w matriale. Do tej pory kleiłem żagle z cienkich i gładkich materiałów. Powierzchnia do klejenia była dosyć duża, szczególnie przy folii. Dacron pomimo calndrowania (walcownia) ma pod lupą wyraźną strukturę (górki i dołki) i tu upatruję przyczyny rozwalenia się foka. Powierzchnia klejenia, styku tkanin, jest dużo mniejsza. Zrobię jeszcze jeden żagiel ale póki co wracam do poprzednich metod wzmacniania głowic. Porządny zawalcowany luwers z nitów na razie wytrzymuje wszystkie próby. Przy klejeniu z tego materiału wyszło jeszcze jedno szydło z worka. Rolka z tkaniną była dosyć ciasno zwinięta. Tu popełniłem kolejny błąd. Przygotowując bryty żagla trzeba układać krzywizny naprzemiennie, być może wtedy duża sztywność tkaniny ustabilizowanej już w jednym kierunku zwinięcia byłaby w jakiś sposób skompensowana. Ech życie, cały czas trzeba się uczyć. To takie nawiązanie do pięknej starannej roboty. Są też i dobre wieści. Wkleiłem wszystkie okucia poza dwoma, ale te jeszcze długo będą czekały na montaż. Tu muszę ustalić dokładnie położenie kip foka i grota, bo o nie chodzi, już w czasie prób z żaglami. Na zdjęciach była i obecna głowica dacronowego grota. Teraz czas na nowego foczka.
  12. Po ostatnich modyfikacjach wynikających z barku myslenia odmalowałem kokpit zabezpieczając przy okazji przed wodą podpory popychaczy. Czas na dopasowanie napędu steru. Bowdeny, które stosuję już od dłuższego czasu, to bowdeny ryflowane z rdzeniem stalowym, tzw gwiazdka. Mają kilka zalet między innymi : mniejsze opory tarcia i możliwość bardzo prostego połączenia ze snapem. To ostatnie warte jest chwili uwagi. Kropelka oleju maszynowego w gwintowanę tulejkę snapa i możemy to nakręcać (gwintując przy okazji) na cięgno. W bardziej ekstremalnych przypadkach zastępowałem rdzeń stalowy, prętem węglowym, ale przy tej długości to już byłby fanaberie. Od strony serwa są zawalcowane fabryczne mosiężne końcówki M2. Regulacja po odpięciu snapa z dźwigni urządzenia sterowego. na zdjęciach: nagwintowana końcówka bowdena, połączenie z orczykiem serwa i dźwignią jarzma steru
  13. Wkleiłem rurki prowadzące napęd sterów. Niestety czeka mnie jeszcze jedno malowanie kokpitu, chyba już tylko pędzelkiem. Przeniesienie napędu to bowden ryflowany M2. Sam napęd to popularne serwo T.Pro MG 92 R. Pozostało mi kilka sztuk. Stery są zrównoważone, opory z racji prostego prowadzenia niewielkie. Powinno sobie dać radę bez problemu. Ostatnio pogoda nie zachęca do pływania, ale może w najbliższą sobotę lub niedzielę gdzieś się wybiorę z "01". Dopiero teraz zauważyłem, że moje garfomaństwo w tym temacie to już ponad pięćset postów, ale na szczęście koniec jest już coraz bliżej. Na razie nie planuję kolejnego MINI. Dziękuję wszystkim za cierpliwość, cenne uwagi, słowa otuchy i proszę o wyrozumiałość.
  14. Na szczęście nie jest to roler. Nie cierpię rolerów, nie lubię i nie mam. Miałem. To dobry wynalazek, ale w naszej rzeczywistości tylko kaleczy żeglarstwo. Na mojej łódeczce są trzy foki, każdy przeznaczony do innych warunków, nie wyobrażam sobie pływania bez nich. Wiem, niektórzy mogą powiedzieć częściowo zrolowany żagiel może zastąpić mniejszy. Ale ten częściowo zrolowany nigdy nie będzie pracował tak jak jego odpowiednik. Żagiel ma inny krój w swojej przedniej części inny w tylnej, inną gramaturę, inne wzmocnienia i wykończenie, szczególnie to dotyczy żagli sztormowych. Wzmocnienia: róg fałowy i halsowy są nawinięte i nic nie wzmacniają, dłuższe pływanie na częściowo zrolowanym foku powoduje jego trwałą deformację itd. Dla "czarterków" roler to podstawowy sprawca uprawiania przy trochę silniejszym wiaterku żeglugi na samym grocie. O tym jak istotne jest zrównoważenie łódki przykonał się niedawno jeden z naszy forumowych kolegów, a trudno mówić o zrównoważeniu na samym grocie. Duże i małe żeglarstwo naprawdę niewiele się różni. W MINI zamontowałem serwa, jutro będę kleił podpory bowdena w kokpicie. Tu zrobiłem fuszerkę i teraz muszę trochę kombinować. Zamiast te podpory wkleić na np mokry laminat, teraz muszę dojść do czystego laminat w miejscu klejenia. Do lakieru nie będę kleił. Myślenie ma przyszlość.
  15. Pierwsza przymiarka na żywym organizmie systemu prowadzenia szotów. Ciekawym elementem jest sam nazwijmy go stoper na szocie. Szot grota przechodzi przez trzy otwory co praktycznie uniemożliwia samoistne przesunięcie się. Dopięty jest szot foka zakończony węzełkiem. Na szkoleniach żeglarskich do tego typu zakończenia liny poleca się osemkę lub ósemkę podwójną. Ja od wielu lat stosuję inny węzeł czy to na zakończenie szotów czy po prostu jako zwykła gałka. "kulka" jest zdecydowanie większa. Przy cienkich linkach to się przydaje. Na zdjęciu widać jak to się wiąże. Czarna linka (trzecia) to sznur gumowy około 1 mm napinający lekko szoty na całej drodze wewnątrz kadłuba. Linka idzie przez prezentowane wcześniej okucie dziobowe do zaczepu na rufie. Szoty i napinacz trafiają na rolki zwrotne na lewej burcie, sznurkologia jest zdecydowanie prostrza w stosunku do MINI 650.01.
  16. Jeszcze trochę za wcześnie na jakieś nowe rysunki, ale mam już wklejone prawie wszystkie podwięzie uwzględniające możliwe modyfikacje. Niestety będę musiał wykonać nową rolkę windy. Bez tokarki jest to trochę pracochłonne, ale mam już jakiś pomysł jak to przeskoczyć. Po serwie które siedzi w MINI 650.01 pozostała dźwignia. Będzie stanowiła podstawę nowej rolki. Na razie powklejałem to co mam i po zamontowaniu dodatkowej wręgi w pobliżu pawęży będę mógł lakierować kadłub od środka i zacząć przyklejać pokładniki. Na zdjęciach dodatkowe podwięzie.
  17. Drewno ma sporo zalet, szczególnie przy jednostkowej konstrukcji, no i ładnie wygląda. Może inaczej, trzyma klimat. Wady, tych jest niemało, ale to już zupełnie inna bajka. Wszystko zależy od tego co i do jakich celów budujesz. Czy będzie to model regatowy, czy raczej rekreacyjny (pływanie rekreacyjne wyczynowym modelem też ma sens, odwrotnie już nie za bardzo), czy będziesz zamierzal startować nim w regatach itd. Nie wiem czy dam radę na wszystkie Twoje pytania odpowiedzieć, ale będę próbował. Popracowałem troszeczkę nad okuciami masztu. Największe siły działające na drzewce są zlokalizowane w okolicach pięty masztu i bomu. Przy dobrze wybranym obciągaczu bomu siła z noku bomu kilkukrotnie powiększona próbuje złamać maszt. W niektórych klasach regatowych stosuje się króciutkie wanty mocowane na maszcie w okolicach osi obrotu bomu, delikatny maszt mógłby strzelić. Tu mam nadzieję że rurka wytrzyma. W dolnej części masztu będzie wklejona duralowa rurka (ta po lewej stronie masztu) wzmacniająca tę część drzewca i pozwalająca na przekołkowanie obejm stanowiących osie obrotu bomu i obciągacza. Będzie troszeczkę wystawała od dołu ~1.5mm wchodząc w gniazdo na pokładzie. Śrubki stanowiące osie obrotu oczywiście będą zabezpieczone nakrętkami. Podobnie (wklejona rurka) będzie wzmocniony bom w miejscu mocowania zaczepu obciągacza i szotów. Zmniejszyłem przekroje rurek CF użytych na drzewca. W pierwszym MINI maszt i bomy były wykonane z rurek o średnicach 8/6 (maszt) i 7/6 (bomy) tu odpowiednio: 7/6 (maszt) i 6/5 (bomy). Mam nadzieję że się nie rozlecą. ps. Te same okucia w MINI 01 są w poście #98
  18. Nie jest tak źle, nawet bez inwestowania w droższe specjalne przezroczyste żywice. Dobra, niezbyt gruba tkanina szklana, w tym przypadku AEROGLASS 80 g/m2 +E53 daje mniej więcej taki efekt (zdjęcie). Kadłubek jest tylko wstępnie szlifnięty. Myślę, że po doszlifowaniu, przetarciu samą żywicą i polakierowaniu bezbarwnym poliuretanem efekt końcowy będzie zadowalający.
  19. To już musisz wyczuć w czasie robienia, i nie rozrabiaj 100g , wystarczy kilka razy po 20, przynajmniej się nie zagotuje. Acha i lepiej robić to w płaskim metalowym naczyniu. Proces sieciowania wytwarza ciepło i można "zagotować" zywicę. Robiąc szpachlówkę po wymieszaniu brałem kawałek na listewkę, jak sciekało to było za mało aerosilu, wypełniacz na wyczucie. Szybko dojdziesz do właściwych proporcji.
  20. Wychodząc na przeciw tzw. "społecznemu zapotrzebowaniu" podjąłem decyzję o budowie trzech wersji takielunku. Najwięcej kłopotu sprawia jol, tu muszę trochę przerobić luk achterpiku, tak żeby maszt nie był zbyt daleko z tyłu. Kecz z masztem w kokpicie jakoś nie bardzo mi pasuje. No i ten kuter gaflowy. Lekko nie jest. Na razie oddałem się żmudnemu zajęciu dziergania blaszek z mosiądzu. Muszę również uzupełnić zapas ściągaczy, brakuje chyba 6 szt. A Mazury zawsze są cudne, nawet po jesiennym rejsie kiedy nie scigałem sztormiaka z grzbietu (poza snem) przez półtora tygodnia.
  21. Od tyłu, najlepiej kłaść mokre na mokre, ale w przypadku epoksydu E -53 możesz spokojnie pozwolić sobie na polożenie kolejnej warstwy nawet kilka dni później, warunek lekki szlif i dokładne odtłuszczenie (aceton). Lepiej jednak na częściowo zżelowane np. przy 20 o C po 4-5 h, jeszcze lepiej jako jednorodny laminat kładziony jednorazowo. I jeszcze jedna uwaga. Żywice nie schną, żelują, utwardzają się, sieciują, jak kto woli ,ale nigdy nie schną. Druga sprawa. Szpachlówka. Trzy składniki: - lepiszcze - tu np. E5, E53 lub coś podobnego - środek tiksotropowy (aerosil) - wypełniacz - talk, cement, mikrobalon, czasem opiłki metalu przy ciężkich szpachlówkach, duża zawartość mikrobalonu powoduje, że szpachlówka może pływać (mniejszy ciężar właściwy niż woda) czasem dodatkowo pigment ( w Twoim przypadku biel cynkowa lub biel tytanowa) Na marginesie, dobrą kompozycją do klejenia jest E53+aerosil+mikrobalon, wypełnia, dobrze łączy i jest w 100% wodoodporny. Spoina bardzo wolno się starzje (dziesiątki lat) Szpachlówka musi być dosyć gęsta, dobrą konsystencję mają fabrycznie przygotowane kompozycje (choćby wspomniany NOVOL), to jako wzór. Najpierw rozrabiaj żywicę, gdzieś na początku relacji o MINI podawałem właściwe proporcje objętościowe (dla E 53+Z1 chyba 9+1) - do sprawdzenia, poźniej dodawaj dodatki aż uzyskasz odpowiednią konsystencję. Tu całą swoją wredotę pokaże aerosil. Pamiętaj też o czasie utwardzenia. Jeżeli nie wygrzejesz kadłuba np 50-60o C przez parę godzin nie warto przed upływem tygodnia zabierać się za szlifowanie. Szkoda papieru. I jeżeli możesz to na mokro.
  22. Łukaszu, myślę że odpowiedzią na Twoje ostatnie pytanie z sąsiedniego tematu jest zdjęcie kadłuba MINI z postu # 485. Przypomne, że na kadłubie jest tylko jedna warstwa stosunkowo cienkiej tkaniny. Po klepkach nie ma śladu. No prawie.
  23. Będzie się trzymał, ale topkot służy do zupełnie innych celów. Przy laminatach poliestrowych, bo tam go się stosuje służy tylko do zabezpieczenia powierzchni laminatu NIE MAJĄCYCH KONTAKTU z WODĄ , na dokładkę zawiera tzw. korektor parafinowy. To ostatnie nie pomaga w malowaniu. Szpachlówki robię sam. To w zależnosci od potrzeb mieszanina żywicy, środek tiksoptropowy (krzemionka koloidalna (arsil, aerosil itd.)) zapobiegajacy spływaniu szpachlówki i wypełniacz. Tu najlepiej sprawdza się talk (szlifowanie) i mikrobalon (wypełnienie). Przy stosowaniu mikrobalonu warto przed ostatecznym szlifem przeciagnąć całość żywicą (przy szlifowaniu część sfer jest uszkodzonych i wtarcie żywicy zamyka te pory). To są stosunkowo twarde szpachlówki. Przy dobrym kadłubie po nałożeniu tkaniny z taką gramaturą jak opisałem wcześniej, jeżeli nie ma dużych korekt kształtu wystraczy zwykła szybka szachlówka poliestrowa (finish) np NOVOL. Czasem dobrze położony podkład pod lakier wystarczy. W "El Draco" planuję barwienie balsy na mahoń, tkaninę 50g/m2 w części nawodnej, pod wodą 80+50 lub 2*80 , lekki szlif i lakier bez szapchlowania. W częsci podwodnej będzie lakier kryjący - czerwień tlenkowa. MINI 650.02 miała 80 g/m2 + szpachlówka + lakier. Wyszło nienajgorzej.
  24. Grzegorzu, zrobisz jak będziesz chciał, ja bym jednak proponował pokryć kadłub np. tkaninami np. AEROGLASS o gramaturze (g/m2) 80 + 25 lub 2* 80+ 25. na żywicę epoksydową np. E-53 lub każda inną przeznaczoną do laminowania (nie do klejenia). Póżniej lekkie szpachlowanie i można malować. Dlaczego szkło i epoksyd. Drewno, jak się domyślam, sosna, nie lubi się specjalnie z poliestrami, drewno z epoksydami to jest to. Szkło w tkaninie pozwala na uzyskanie lżejszego laminatu i co najważniejsze tkanina w tej konfiguracji jako wykończenie (25) praktycznie daje gładką powierzchnię. Tego przy macie nie uzyskasz, będzie wymagała dużo więcej szpachlowania. Topkot służy do zabezpieczenia powierzchni laminatu poliestrowego przed wpływem czynników atmosferycznych, ale zwróć uwagę że nie stosuje się go na zewnątrz. Wnętrza bakist, czasem pod kojami itd. Topkot trochę zmniejsza emisję styrenu i przykleja wystające włókna maty. Rozwiązanie jest trochę droższe, ale warto. Polecam.
  25. Kolejny drobny kroczek. Zamknięcie otworów montażowych. Zdecydowałem się na przezroczystą folię w białej ramce. Obrys okna wycięty z folii oklejony jest po obrzeżu trochę szerszą (~5 mm) białą folią samoprzylepną. To testowe rozwiązanie. Alternatywne będzie polegało na podklejeniu okna taśmą dwustronnie klejącą i naklejenie na to ozdobnej ramki. To w pokładówce. Przy paweży luki dostępowe do mocowania urządzenia sterowego będą zaklejone tylko białą folią. Zdecydowałem się na przezroczyste okna z bardzo prostej przyczyny. To pozwala na kontrolę wnętrza modelu bez konieczności otwierania go. Na zdjęciu przygotowana ramka jednego z okien.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.