Skocz do zawartości

skipper

Modelarz
  • Postów

    1 094
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez skipper

  1. Piękny kadłub. Uwielbiam takie linie. Z mojej strony tylko drobna uwaga. Łączenie sporej ilości klepek poszycia pomiędzy 6 i 7 wręgą warto było rozrzucić po kadłubie. W dużym szkutnictwie dopuszcza się łączenie na długości bodajże co 3-4 klepkę.
  2. Odbieram to jako słowa uznania dla mojej akumulatorowej wiertarki. To najbardziej technologicznie rozwinięte narzędzie użyte do budowy tego i innych modeli. Największy problem po moim powrocie do modelarstwa polega na braku zaplecza narzędziowego i braku sensownego miejsca na modelowanie. W dawnych czasach gdy budowałem szybowce, w przyzakładowej modelarni ( Aeromodelklub FASTY) było wszystko co można było sobie wymarzyć. Tokarka, frezarka szlifierki itd. Podobnie było w Ośrodku Aeroklubu Białostockiego, który przez moment prowadziłem zastępując wtedy poważnie chorego, niestety już śp. Mietka Czaplę. To były trudne czasy (lata 80), ale nasze modele zawsze wyróżniały się na zawodach, również zaawansowaniem technologicznym. Bodajże w 88, Romek Gołubowski zrobił podgrzewaną ciśnieniową formę do produkcji dźwigarów węglowych. Teraz kupujemy coś podobnego w pierwszym z brzegu sklepie modelarskim, ale wtedy. Teraz to jest zabawa, dająca dużo przyjemności a warunki no cóż ... trzeba dziergać. Na zdjęciu kolejne wydziergane okucie, tym razem rolka zwrotna napinacza szotów. Z założenia ma zapobiegać możliwości splątania się szota pod pokładem. Te okucie będzie umocowane na samym dziobie przed sztagownikiem. Cienki sznureczek gumowy bedzie szedł od wyjscia szotów na pawęży poprzez bloczki zwrotne, rolkę do powdwięzi na paweży. Długa droga, prawie 1.3 m. To pozwoli na zminimalizowanie napięcia w układzie. Cięgle jeszcze trzymają mnie Mazury. To chyba najładniejszy wschód Słońca z tego sezonu jaki sfotografowałem. To dla koneserów ciszy i spokoju.
  3. W końcu nowe płetwy sterowe mogły wyjść z prasy. Na pierwszym zdjęciu widać różnicę w obrysie wersji A i B. Konstrukcja bez zmian, rdzeń balsowy z krótkim sosnowym wzmocnieniem w miejscu gdzie kończy się kontakt płetwy z jarzmem, oblaminowany tkaniną szklaną. Z drugiego zdjęcia można odczytać, że przy przechyle ~20 o (stosunkowo niewielkim) nawietrzna płetwa powinna być już w całości wynurzona. Trzecie zdjęcie pokazuje jak płetwy będą mocowane w łódce. Sporą zaletą takiego rozwiązania (wprost zapożyczonego z trochę większych łódek) jest uniknięcie demontażu urządzeń sterowych do transportu, rozpinania snapów itd. Wczoraj wizytą w Wygrynach zakończyłem „duży sezon żeglarski”, jacht jest pod plandeką, przygotowany do zimowania. Pogoda dopisała, chociaż przez moment straszyły jakieś siniole z warkoczami. Wiaterek przyzwoity, przez moment żałowałem że jacht już jest na brzegu. MINI 01 pewnie jeszcze w tym roku trochę popływa, przynajmniej ja mam takie plany.
  4. Po prawie trzech tygodniach spędzonych we wrześniu na wodzie czas na powrót do modelarstwa. Jutro jadę pożegnać się z naszymi Wielkimi Jeziorami, na wiosnę wrócę. Przy MINI rozpocząłem montaż okuć pokładowych. Okucia są przyklejane i dodatkowo mocowane wkrętami lub jak w wypadku urządzenia sterowego śróbami. Mam już wypiłowane część okuć masztu. Tu będzie trochę zmian w stosunku do MINI 650.01. O tym troszeczkę później. Postanowiłem zmienić kształt płetw sterowych. Są krótsze i bardziej zwężone w dolnej części. Mam nadzieję że ten zabieg zmniejszy trochę opory nawietrznego steru podczas częściowego "nurzania" płetwy.
  5. Troszeczkę popracowałem nad modelem. Ponad tygodniowy rejs pozwolił troszeczkę się zastanowić nad za i przeciw. Zaczłem od zrównoważenia każdego z zestawów żagli. Efekty kombinowania na skanach. Co prawda są to tylko ręczne szkice, tworzone na pokrywie kambuza (w tym sezonie pływałem bez stolika), ale jestem chyba coraz bliżej rozwiązania. Przeniosę to do komputerka, będę miął trochę bardziej dokładne dane. Dawno nie "pracowałem" w takich warunkach i takimi metodami Trzy wersje: A - slup B - jol lub kecz, chyba bardziej to drugie (położenie bezanmasztu decyduje) C - slup gaflowy Przy dodatkowym okuciu na dziobie i rozbudowaniu grota jest nawet szansa na kuter gaflowy chociaż wtedy trzeba by rozbudować grota i oba przednie żagle prowadzić na bomach (kolejna podwięź na pokładzie). Po powitaniu Jesieni na WJM wróciłem na łono cywilizacji. Jacht już jest na brzegu, jeszcze muszę trochę nad nim popracować przed zimowaniem, ale to tylko jeden wyjazd. A rejs jak to rejs. Czasem jeszcze letnia pogoda, czasem już jesień. Prognoza z Windguru po tygodniu trochę się rozjechała, ale nieznacznie. Piękne widoki, spokój, nawet na Bełdanach w środku tygodnia było cicho - brak motorówek. W dzienniku zapisałem przekroczenie 19.000 Mm pływania turystycznie po Mazurach. Wyszło że to gdzieś na Śniardwach pomiędzy Popielnem a Głodowem. I coś dla oka. Pajęczyna z cirrusów nad Bełdanami i puste Śniardwy (były 3 jachty - z jednego z nich zrobiono to zdjęcie, drugi gdzieś się plątał przy Przeczce, a trzeci jest na zdjęciu).
  6. Jesień jest chyba najładniejsza na Mazurach. W rejsie, który zacznie się za kilka godzin będzie mała uroczystość. Dziś, może jutro, w dzienniku zostanie odnotowane przekroczenie 19000 Mm podczas pływań po Mazurach. Do pełnego kółka brakuje 2600. Już niedużo. Mam nadzieję że dociągnę. Mam kilka rzeczy do przemyślenia, Cisza, spokój to ułatwiają. Pogoda dobra do włóczenia się pod żaglami. W końcówce może popadać. Od sternika zaprzyjaźnionej łódki dostałem zdjęcia mojego "Kopciuszka" pod najnowszymi żaglami.
  7. Co do dziwactwa to się zgodzę, każdy ma swoje. Początkowo wydawało mi się niemożliwe pogodzenie tak różnych typów ożaglowania, pierwsza przymiarka trochę mnie zniechęciła. Podczas ostatniego samotnego pływania oprócz trzymania rumpla miałem bardzo relaksującą pogodę 1-2 no czasem 3 i ciepełko. Mózg się podgrzał i zaczałem kombinować. Teraz po wklejeniu sztagownika i głównych podwięzi wantowych, umieszczonych praktycznie prostopadle do masztu muszę wkleić pozostałe. I tu pojawia się problem. Chyba zmienię trochę kolejność prac. Przymierzałem sie do zamknięcia pokładu, ale to by utrudniało mocowanie okuć. Spróbuję zrobić olinowanie stałe i chociaż maszty. To pozwoli ocenić czy okucia są prawidłowo wykonane. Dodatkowy problem to krótki bom bezana, ciężko jest zgrać odległość zaczepu szotów od pięty bomu przy tak krótkim drzewcu (może bloczek na bomie) Mam 9 dni pływania przed sobą i dużo czasu.
  8. Niewielki ruch przy jachciku. Na kilka dni wróciłem do Białegostoku. Wypiłowałem kilka blaszek, czas na montaż osprzętu pokładowego. Podczas ostatniego pływania wpadłem na pomysł, żeby wanty były mocowane agrafką, ale zbliżoną do tych stosowanych na większych łódkach. Na "Ciderelli" mam taką do zapinania sztagu. Tam blokada agrafki oparta jest na szekli, tu na silikonowej rurce (na zdjęciu jest rurka od napojów). Żadnych krętlików, agrafek wędkarskich itd. Silikonowa blokada otwarcia ma również za zadanie blokadę beczki przed obrotem. Na zdjęciach testowy model mocowania want (stalówkę zastępuje linka dacronowa) i widoczek z ostatniego pływania. Niestety dzień się za szybko skończył i musiałbym po ciemku halsować w Przeczce. Odpuściłem i stanąłem na żelazie przy Dybowskim Rogu. Dla takiego zachodu warto było. Jutro znowu jadę popływać. To już będzie powitanie jesieni. Mazury o tej porze są puste, jeszcze w weekendy pojawia się trochę dymiarzy - falorobów, ale od poniedziałku do piątku po południu jest cicho i spokojnie. Po rejsie jachcik jedzie na brzeg. Będę miał trochę więcej czasu na małe łódki.
  9. Po bardzo długiej przerwie związanej z pływaniem, udało mi się wygospodarować odrobinkę czasu. Zrobiłem podwięzie want i sztagownik i wkleiłem je. Założyłem że w tym modelu wszystkie okucia będą wykonane z mosiądzu. Na podwięzie i sztagownik użyłem blaszki o grubości 1.0 mm. Wytrzyma. Nity w przypadku podwięzi 2mm mosiądz, sztagownik 2,5 Al. Cały czas pracuję nad wersjami z innym niż slup bermudzki ożaglowaniem. Zaczyna to dosyć rozsądnie wyglądać. Jest to dosyć istotne dla pozycji podwięzi want beznamasztu. Tam pojawił się dodatkowy problem z zaczepieniem szotów na bomie. Trochę obawiam się że może skończyć się na wytyku, a to mi się nie podoba.
  10. Jachcik został otaklowany, z nowym fokiem i grotem prezentuje się całkiem przyzwoicie. Niestety testy na wodzie odbęda się dopiero po powrocie z WJM. Na drugim zdjęciu nałożyłem na grota (1) szablon grota nr 2. Ten mniejszy odpowiada proporcjami i powierzchnią grotom używanym w klasie RG 65 lub jak kto woli NSS 650. Widać sporą różnicę. Myślę, że już powoli nadchodzi czas testowych żagi z kalki. Zrobiłem komplet z folii poliestrowej 0.025 mm ale po pierwsze są bardzo delikatne, po drugie z trochę większej odległości nie widzę jak są ustawione. Pływanie na czuja nie bardzo ma sens. Szukam firmy która ma w ofercie kalkę mylarową. Na razie przekopałem sporo sklepów ogrodniczych, sklepy papiernicze w Białymstoku oferują tylko zwykłe kalki kreślarskie, a to się nie nadaje. Znalazłem trochę folii mylarowej metalizowanej, ale jest tak delikatna, że żagli z niej nie zrobię. Używałem ją do oklejania stateczników w szybowcach pod koniec lat 80-tych. W końcu znalazłem metodę na wstawianie obrazków z kadrowaniem pionowym. Po prostu kadruję je w GIMPie i taki jpg wchodzi już normalnie.
  11. Cieszę się że mogłem pomóc. Teraz możesz porawić trym położeniem np. akumulatorów, a zrównoważenie jachtu lekkimi korektami pochylenia masztu i wybraniem szotów foka i grota. Najważniejsze, że Jif zaczął pływać tak jak chcesz.
  12. Do pływania to jeszcze droga bardzo daleka, równie daleko jak do tej pierwszej klasy (dziękuję). Na razie doskonalę umiejętność klejenia żagli. W prezentowanym grocie pozostało wstawić luwersy w rogach szotowym i halsowym i przywiązać go do masztu. Materiał to dakron calandrowany (walcowany). Dosyć ciężki i sztywny, ale taki dostałem i tu duże podziękowanie dla żaglowni NARWAL. Dla nich to lekki materiał, a tu dla maleństwa zupełnie co innego. Nie wiem czy uda mi się popływać na tym grocie przed kolejnym rejsem po Mazurach, mam taką nadzieję, ale na razie oceniam szanse na 50/50 Poprawiłem obrazek
  13. Cieszę się, że MINI się podoba i robi wrażenie. To dziwny kadłub, tak mocno odbiegający od tego co powstaje w modelarskim jachtingu, że czasem się zastanawiam czy mój minieksperyment nie poszedł za daleko. "Moherek " na dziobie powstał z otuliny izolacyjnej. Całkiem nieźle się szlifuje. Miałem trochę spraw zawodowych do załatwienia, ale mam nadzieję, że po niedzielnym pływaniu będę mógł zaprezentować nowe żagielki o trochę innych parametrach i proporcjach na MINI 650.01 Wracając do "moherka", powinien być cały czas nad wodą, pranie czyli pływanie pokaże jak będzie w rzeczywistości. Dlatego na rozpraszanie turbulencji raczej bym nie liczył, parasol nad oporami - to brzmi interesująco, muszę pokombinować.
  14. Dziękuję, niestety nie robię zakupów na Allegro, z definicji. W tej chwili używam aparaturę SANVA RDS 8000. W takim modelu jak MINI, ma spory nadmiar możliwości. Najważniejsze to pewne działanie, jest stosunkowo szybka, spory zasięg a 8 kanałów pokrywa w zupełności moje zapotrzebowanie nawet w modelach lotniczych. Zastanawiałem się nad HITEC LITE 4 (219.-) lub CADET 6 Pro (229.-), w zupełnosci by wystarczyły. Na razie do opływania przełożę odbiornik od Sanvy do nowej łódki, tam i tak są inne serwa więc to nie stanowi kłopotu. Kadłub ma masę 525 g, liczyłem na trochę mniej, ale przy tej technologii nie udalo mi się zejść do 400 g. Na wodzie będę celował < 1200 g. Zobaczymy czy sie uda. Może gdybym nie laminował w środku, na zewnątrz dał lżejszy laminat, ale teraz to tylko gdybanie. "dwójka" pojawiła się na kadłubie.
  15. Cieszę się, że tak to odbierasz. Oficjalna nazwa tego modelu to MINI 650.02, po prostu drugi jacht w tej serii. Czy będzie trzeci? może. Na razie muszę pomyśleć o drugiej aparaturze. Może wtedy uda mi się porównać na wodzie te dwa jachty. Co do kolorystyki, to te same farby którymi jest pomalowany mój większy Kopciuszek: poliuretany z Oliwy- śnieżnobiały, szary jasny i czerwień sygnałowa. Doszedł granat, ale MINI to w końcu jachty z Francji. Brakowało by czegoś. Czas na wyposażanie kadłuba.
  16. W zasadzie zakończyłem dekorację kadłuba, w zasadzie dlatego że brakuje "2" na burcie, ale to nastapi dopiero po polerowaniu dolnej części kadłuba. Jachcik zaczyna nabierać wyglądu. Bez masztu bardziej przypomina motorówkę, niż jacht żaglowy , ale ten typ tak ma.
  17. Łukaszu, myślę, że obie relacje są wystarczająco szczegółowe, czasem się zastanawiam czy nie tworzę jakiejś wodnej telenoweli i kiedy skończy się cierpliwość widzów. Ponieważ stawiam pierwsze kroki w modelarstwie szkutniczym nie należy moich przemyśleń i rozwiązań traktować zbyt poważnie. Najzwyczajniej w świecie, po prostu się uczę. Często popełniam błędy i jeżeli uważnie przeczytasz moje wypowiedzi zauważysz jak często. To w końcu zabawa. Nie mam ciśnienia na regaty, chociaż kto wie. Zresztą modele które buduję nie są przeznaczone do ścigania się. MINI pomimo tego że ma podobną długość do RG 65 jest konstrukcją tak bardzo różną, że trudno je porównywać. "El Draco" to z kolei próba zbudowania czegoś ładnego na wodzie, czegoś co ma sprawić mi przyjemność i właściwościami nautycznymi i swoim wyglądem. To również próba sprawdzenia moich umiejętności projektowych. Wszystkie modele które do tej pory zbudowałem były samodzielnie zaprojektowane. Tej zasadzie pozostaję wierny od ponad 40 lat. Spróbuję pomóc, rozwinąć szerzej jakieś watki, te którymi byłbyś zainteresowany, tylko o tym napisz. W końcu każda żaglówka ma kadłub i żagle. To je łączy. W wolnych chwilach zrobiłem projekt kolejnego jachtu. Innego niż te budowane do tej pory, to już jest "ścigant". Czy zdecyduję się na budowę? nie mam pojęcia.
  18. Można, i to nie jest specjalnie kłopotliwe. Raczej namawiałbym na rozważne pływanie z bazą w jakimś pobliskim przyjaznym porcie. Maluszek ma swoje prawa i należy je respektować. Oczywiście pływanie bez odjazdu, ale na pewno sobie poradzisz. Coś na zachętę. A w małym jachciku wycinam dekoracje z folii, loga sponsorów itd.
  19. Jeżeli możesz przejdź na 5*3 (masz łatwiejsze gięcie w różnych płaszczyznach i skręcanie niż w przypadku 10*3) i jeżeli poszycie ma byc widoczne pod laminatem ( to chcę uzyskać w "El Draco") to warto przynajmniej w częsci nawodnej zacząc od linii burty. O ile przy burcie gięcie 10*3 nie powinno stanowić problemu, to już przy oble może być kłopot, skręcenie może mocno przeszkadzać. Mam dopiero kilka kadłubów krytych klepkami ale warto np na planach odznaczyć sobie kreski na wręgach (śródokręcie, przy dziobie i na rufie) np co 30 mm i popatrzeć jak będą przebiegać klepki poszycia.
  20. Bartku, też zacznę od slupa bermudzkiego, to prosty do okiełznania układ, ale zrobię dodatkowe podwięzie o których pisałem wyżej. To wymaga niewiele pracy a może się później przydać. To co jest konieczne przy ożaglowaniu gaflowym to zastapienie achtersztagu na który tu nie ma miejsca, baksztagami. W modelu jest to skomplikowane, silna dodatkowa winda. Alternatywa to wanty , przynajmniej jedna para cofnieta mocno do tyłu napinająca sztag/foka. To podobne rozwiązanie jakie zastosowałem w MINI, tam też nie ma achtersztagu, tyle że w tym przypadku układ olinowania i jego regulacji bardziej przypomina 470.
  21. Dziękuję za sugestie. Mylnie określiłem jeden z typów jako jol gaflowy, chodziło o jol bermudzki. W poście nr 64 już to poprawiłem. Trochę posiedziałem nad rysunkami. Jeszcze nie podjąłem decyzji, ale nie chciałbym zamykać drogi przed każdym z wariantów. Licząc bardzo uproszczoną metodą rzutowania określiłem środek ożaglowania dla każdego z trzech wariantów. Różnica jest w granicach 1,6% KLW czyli bardzo niewielka. Moja rozterka wymusza wykonanie dodatkowych podwięzi: dla want kolumnowych grotmaszu i bezanmasztu. Później byłoby to kłopotliwe. Najbardziej prawdopodobne jest wykonanie "El Draco" w wersji slup bermudzki, ale wykonanie dodatkowych zestawów do testów jest bardzo wysoce prawdopodobne. Podobnie jak MINI 650.01 ma już czwarty komplet żagli i szykuje się piąty, w wypadku tego jachtu nie widzę żadnych przciwskazań. Na poczatku projektowania tej jednostki rozważałem wariant z kutra gaflowego, ale chyba przyjąłem złe proporcje grota gaflowego i różnica w położeniu środków sił hydro i aero była zbyt duża. Wtedy odpuściłem. jako załączniki - ostatnia strona instrukcji pokazująca warianty (ze strony mozna pobrać całą) - dosyć śmieciarski rysunek na którym liczyłem położenia SOB i SOŻ FifeClassic_zrównowazenie.pdf
  22. Mam nadzieję, że Nr 2 dostarczy mi tyle radości z pływania co pierwsze MINI, tam już przewidując współobecność na wodzie dorobiłem zderzak. Dziób nie był co prawda przewidziany do tego elementu (zbyt wąski nad KLW), dlatego mikroguma się trochę wyszczerbiła, ale generalnie powinien spełnić swoje zadanie. Sam sposób malowania powstał podczas 1 dniowego postoju podczas ostatniego rejsu. Cały dzień lało i nie bardzo miałem ochotę moczyć sztormiak, tym bardziej że trzy dni wcześnije rozpocząłem mały maraton żeglarski przepływając w ciagu dwóch dni odległość ponad 210 km i byłem po prostu trochę zmęczony. To by wystarczyło z nawiązką na trasę Ruciane - Węgorzewo - Ruciane. Specjalnie dla pamiętających zapach mazurskiego oceanu i dla tych co kochają mazurskie poranki.
  23. Lekierowania ciąg dalszy. Nie lubię tego zajęcia, bo jedyne sensowne miejsce w moim wypadku to balkon. Drugie MINI jest biało granatowe z czerwonym emblematem i akcentami srebrnymi. Dodatki z folii. Pierwsze było biało czerwone. Trochę zacieków, trochę podcieknięć i przyprószeń, ale wszystko do wyretuszowania. Osłona dziobnicy widoczna na zdjęciu jest tymczasowa, ułatwia opieranie kadłuba w pionie.
  24. Dziękuję, Tak go projektowałem. To trochę z lenistwa, gdyby to była makieta, trzeba by było się bardziej starać, a ja ... ja urodziłem się w niedzielę i mam to w genach. Dopasowałem pokładniki, na razie nie wklejam, bo chcę w wolnych chwilach popracować nad urządzeniem sterowym i samym napędem. Serwo będzie tuż obok trzonu. Napęd krótkim popychaczem z jednym przegubem kulowym. Na jednej ze stron znalazłem ofertę modelu o podobnych kształtach, ale o trzech typach ożaglowania: slup bermudzki, slup gaflowy i jol bermudzki. Muszę to przemyśleć.
  25. Po bardzo długiej przerwie wróciłem do "Dracenki". Stewa dziobowa i stępka zostały oszlifowane. Skleiłem z deseczek balsy model balastu. Na zdjęciu przytwierdzony taśmą pakową. Po doprowadzeniu go do ostatecznego kształtu posłuży do zrobienia formy z gipsu. Najbliższe plany związane z tym modelem to urządzenie sterowe z napędem i drobny osprzęt mocowany w kadłubie. W tym modelu wszystkie okucia będą z mosiądzu, nie wyobrażam sobie innego materiału.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.