Skocz do zawartości

skipper

Modelarz
  • Postów

    1 094
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez skipper

  1. Wodowanie coraz bliżej. Wylaminowałem płetwę balastową i odlałem nowy bulb. Początkowo planowałem trochę mniej balastu, ale po namyśle zdecydowałem, że podczas prób dobrze by było mieć pewien zapas. Ten kadłub dosyć mocno odbiega kształtem od typowych radiojachtowych wynalazków.
  2. Pięknie to wygląda, GRATULACJE!
  3. Andrzeju, muszą takie być, woda już przy prędkości nawet metr na sekundę robi się twarda. Warto policzyć jaka siła może działać na taka małą płetwę. Dane do obliczeń można przyjąć np. Cz maks =1.0 S=0,0042 m2 v np. 1 ; 2 (m/s) lepkość wody (ro) (?) nie pamiętam. Chyba gdzieś to już tu liczyłem, ale przekopać się przez moje wypociny, to za dużo klikania. a sam wzór: F= 0,5* (ro)*S* v2*Cz Modelarze od ślizgów potrafią docenić tę siłę. A tam są dużo większe prędkości.
  4. Polaminowałem płetwy sterowe. Balsowy rdzeń z dźwigarkiem sosnowym został pokryty tkaniną szklaną Aeroglass 80 g/m2 z Epidianem 53. Ciepły piątkowy dzień (całe szczęście że się trafił ) pozwolił na wywietrzenie niezbyt przyjemnych zapachów. Dziś obciąłem nadlewki laminatu i przeprowadziłem test wytrzymałościowy. Obciążenie tradycyjnie nóż tokarski 330 g. Teraz płetwy przed szlifowaniem trafiły na kilka dni na grzejnik do łazienki, na wygrzewanie. Po niedzieli, jeżeli warunki pozwolą polaminuję płetwę balastową.
  5. Grotmasz jest już poklejony i wstępnie oszlifowany. Ma wysokość 110 cm i masę 32 g. I trochę drobnych prac w kokpicie. Jest już na czym siedzieć. Zastanawiam się jaki wpływ na skuteczność odpływów będzie miała lepkość wody. W dużym jachcie nie byłoby problemów, 2 * 40 mm dosyć skutecznie odprowadzałoby wodę z wanny, tu: 2 * 4 mm, chyba przekonam się dopiero na wodzie. Powinno działać. Gretingi są lekkie, zastosowanie balsy pozwoliło na uzyskanie masy: 3 g. Z uwagi na dokładność wagi w tym zakresie nie jest to dokładny pomiar.
  6. Przyłączam się do gratulacji. Każdy nowy okręt na wodzie to powód do zadowolenia.
  7. E tam , zaraz podbieranie, a z którego sezonu pochodzą zdjęcia ? Moje umieszczone w postach z MINI 65 z 2015. Swoją drogą, czasem warto odrobinę odskoczyć od ciagania lin i trzymania rumpla. Rower na moim małym stateczku się nie mieści. Teleskop też, chyba że najmniejszy, pozostaje mały jachcik. W 2015 zabrałem na Mazury MINI, ale to troszeczkę za duży wynalazek. Skrzynka z małą "Cinderella" zajęła całą dziobową koję na dużej "Cinderelli". Wtedy powstał pomysł zbudowania małego jachtu na jacht. O moim dość ortodoksyjnym stosunku do zestawów pisałem wcześniej. Masa surowego kadłuba na zdjęciu poniżej. Do wykorzystania jeszcze ~610 g.
  8. Dziękuję, Ten modelik ma uzupełnić żeglowanie po Mazurach. Jeżeli jest dobra żeglarska pogoda płynę dużym, gdy nie ma wiatru, nie chce się pływać, można wtedy wyciągnąć z pod pokładu "maleństwo" i sobie spokojnie pobrzęczeć serwami. Zabawa i luz. Taki był cel budowy tego i prawie całej reszty mojej flotylli. Piszę prawie, bo ostatnie zaprojektowane i budowane modele mają trochę inne przeznaczenie. Ale i też inaczej wyglądają. Relacja z budowy MINI powolutku dobiega końca i one będą kontynuacją moje przygody z małymi jachtami o długości 2 stopy i dwa cale.
  9. Dziś rozpocząłem sezon laminowania. Na pierwszy ogień poszedł kadłub najmniejszej łódeczki. Na dno i płetwę sterową poszła tkanina 80 g/m2 na E-53. Zaczynam się zastanawiać czy nie pozostawić po wyszlifowaniu kadłuba w naturalnym kolorze epoksydu. Słomka wyszła całkiem sympatycznie, śledy szpachlówki są co prawda widoczne, ale nie irytują. Resztki mylaru .050 mm wykorzystałem na komplet żagli do tego jachciku. Nie mogłem sobie odmówić tej odrobiny przyjemności, uruchomić wyobraźnię i jej oczyma zobaczyć jak będzie wyglądala sylwetka jachtu pod żaglami.
  10. Sebastianie, popatrz na zdjęcie tego jachtu. Może to jest jakiś trop.
  11. Tych jachtów jest raptem 10, dziwi mnie tylko ta skośna zejściówka, raczej takich nie robiono. http://www.jclassyachts.com/yachts
  12. Ostatnio testowałem nowa folię na żagle i chyba to jest to. Lekko matowa, nie powinno być zbyt dużego problemu z widocznością, odpowiednia grubość (0.050 mm) na podstawowe ożaglowanie. Nie wytrzymałem i ze skrawków (otrzymałem to w formie arkusika złożonego na 8 części i w miękkiej kopercie, troszeczkę się pogniotło) skleiłem foka do MINI 650.01. Może niedługo będę miał okazję przetestować to na wodzie. Widać na nim ślady transportu, ale do testowania w niczym to nie przeszkadza. Masa żagielka o powierzchni 9,12 dm2 (bez luwersów i przelotek na sztag) to : 12 g.
  13. Uzupełniając "płetwiaste stadko" pokleiłem i zacząłem profilować nowy szablon bulba. Planuję go wykorzystać w jeden z płetw MINI i w innym o tej samej długości jachciku. Obliczeniowa masa to 400g. PIerwsze bulby z płetwami mocowałem na dwóch szpilkach, wkręcając je przez balast w płetwę i styk laminując szkiełkiem. Postanowiłem trochę to zmienić. Najnowszy bulb ma "wydłubany" wiertełkiem kanał w który wchodzi końcówka płetwy. Przez bulb będzie przechodziła tylko jedna szpilka wchodząca w dźwigar. A wiosna coraz bliżej.
  14. Co nie zmienia faktu, że jacht bardzo ładnie sie prezentuje. Wyczynowe modele wyglądają troszeczkę jak karykatury jachtów, dlatego zacząłem budować "El Draco" i maleńkiego IOR-a. Jeżeli z budowania, pływania, latania, jeżdżenia czerpiemy radość to to tak naprawdę jest najważniejsze. Czasem jest jeszcze potrzebna odrobina adrenalinki, ale ja już chyba mam to za sobą. Na marginesia dbania o detale, kiedyś oglądałem reklamę ( biuro podróży, romantyczna noc pod gwiazdami itd.)w której urodziwa dziewczyna ogladała niebo przez teleskop. Wyciąg od okularu był w dolnej części tubusa, to był system Newtona i powinien być na górze, no chyba że wspomniana dama oglądała robaczki, ale w reklamie chodziło o coś zupełnie innego.
  15. Andrzeju, tych bratnich dusz jest więcej, co zresztą można zaobserwować choćby tu. Podstawą dobrego pływania jest właściwe wyważenie jachtu. Celowo piszę "wyważenie" a nie zrównoważenie bo w tym procederze ma znaczenie równiez położenie środka wyporu. Troszeczkę wcześniej o tym pisałem. Odyseja to bardzo ładny jacht, gdyby nie moja ogólnie znana awersja do zestawów ten byłby w gronie tych które mi się podobają. Drobna uwaga, wiem że nie Ty malowałeś imitację brytów na żaglach, ten rysunek jest w wielu zestawach, na foku układ jest poprawny (biradialny), natomiast na grocie w dolnej części jest zamieniony przód z tyłem, bryty powinny wychodzić z rogu szotowego. Układ powinien być taki jak na foku. Takie drobne zboczenie starego żeglarza.
  16. Dzięki, chyba już jest trochę lepiej. Ostatnio pracowałem nad płetwami, do MINI i do innych jachtów. Coś mi nie leżało w konstrukcji fragmentu wchodzącego w skrzynkę "mieczową". Pierwsza płetwa (MINI_650.01)miała głównie konstrukcję sklejkową i było dosyć ciężka. Wbrew obiegowym teoriom nie wszystko co pod wodą musi być ciężkie. Nie jestem zwolennikiem ciężkich sterów i ciężkich płetw. Między innymi dlatego zrezygnowałem z płetw metalowych. Wracając do fragmentu który jest w kadłubie. Trapez balsowy z dźwigarem węglowym lub sosnowym pokryty laminatem. Nie dawały mi spokoju krawędzie trapezu. W czasie normalnego płynięcia nic się nie dzieje, ale uderzenie o przeszkodę, dotknięcia dna mogą spowodować pęknięcia i rozwarstwienia. Jeżeli dojdzie woda to zaczynają się problemy. Idea jest dostatecznie czytelna na zdjęciu, ciężar niewielki a wzmocnienie spore. Newralgicznym miejscem jest tył trapezu tuż nad miejscem gdzie kończy się płetwa. Dodatkowe wzmocnienie z olchy po drugiej stronie, ale już pod kadłubem. Na drugim zdjęciu kolekcja płetw, brakuje tylko płetw sterowych od MINI_650.02, czwarta od lewej to płetwa od RG-65/NSS-650, relacja z budowy MINI powoli dobiega końca, czas zacząć coś nowego.
  17. Dzięki Andrzeju, Twoją dory też śledzę. Piękny okręt. W przypadku MINI, najbardziej interesuje mnie jak taki półmisek będzie pływał. Czy praca włożona w projekt linii sprawdzi się na wodzie. Pierwszy pływa i co najważniejsze pozwala dopłynąć tam gdzie chcę. Niestety chyba będzie kilkudniowa przerwa. Coś mnie dopadło i na razie mam 38,0 C.
  18. Prezentowałem detale żagli, czas na pokazanie jak to wyglada na maszcie. W foku wprowadziłem jeden dodatkowy element regulacji. Topenantę bomu foka. Dla żeglarzy brzmi to dziwnie, to linka w zasadzie spotykana tylko w modelach. Gdy pisałem o regulacjach grota, wspomnialem o topenancie i obciągaczu. W foku w zasadzie w większości klas nie stosuje się obciagacza. Możliwość otworzenia na tylnym liku daje właśnie wspomniana topenanta. Lekko wybrana pozwala na zmniejszenie napięcia na tylnym liku foka i jego otwarcie. To może zapobiegać zbytniemu nawiewaniu grota. Fok prowadzony bez topenenty jest zamknięty i szczególnie w górnych partiach tylny lik jest bardzo blisko masztu. I na koniec dobra wiadomość: najprawdopodobniej następny komplet żagli będzie z mylaru 50 mikronów, dzięki uprzejmości naszego forumowego kolegi. Przy okazji dziękuję Wszystkim za cierpliwość i wyrozumiałość w czytaniu moich wypocin. To już ponad 600 postów i prawie 49k wyświetleń.
  19. Nie miałem ostatnio zbyt dużo czasu, model troszeczkę się zakurzył. Zdecydowałem się na bulaje w trochę łatwiejszej wersji. Początkowo planowałem z mosiądzu, ale po połamaniu dwóch najcieńszych piłeczek (została mi 1- grubsza) zrezygnowałem. Wyciałem elementy ze sklejki 1.0 mm. Zostaną pomalowane po sklejeniu na kolor mosiądzu. Tu muszę troszeczkę poczekać bo w Białymstoku jest tylko złoty Humbrol, ale nie tracę nadziei. We wnękę widzianą od tyłu (zdjęcie: El_Draco_167), wkleję owalne "szybki" wykonane z 1 mm plexi czy czegoś podobnego. Przekładki w pudełkach z płytami DVD/CD. Pierwsza próba klejenia masztu niestety nie udala się. Chciałem zrobić sosnową skrzynkę, niestety przy klejeniu listewki niezbyt dokładnie usztywnione trochę się wypaczyły i "pólmaszt" trafił na półkę jako świadectwo brakoróbstwa masztowego. Próbowałem rozkleić, ale samo klejenie akurat się udało. Skleiłem kolejny, już w dużo prostrzej postaci: pomiędzy okładkami sosnowymi ,jest wypełnienie balsowe i w nweralgicznych miejscach wzmocnienia z sosny. Te miejsca to pięta i mocowanie bomu, salingi, zaczep sztagu i want. Ponieważ maszt pracuje glównie na ściskanie i to jest główne obciążenie tego drzewca, układ usłojenia w redzeniu jest zgodny z obciążeniem czyli wzdłóż.
  20. Dzięki Michale za informację, szczególnie o taśmach. NIgdy ich nie używałem, pewnie spróbuję. Co do szpachlówki, ta użyta do MINI oparta była na E- 53, talku, mikrobalonie i aerosilu. Proporcje na koniec patyczka. Jak ścieka, to czegoś brakuje. Tak robiłem kiedyś ~30 lat temu i to się sprawdza. Jest twarda ( to akurat może nie jest zaletą), bardzo dobrze przylega do podłoża ( to zasługa epoksydu), szczególnie laminatów. Balsę przed laminowaniem szpachluję zwykłą stolarską szapchlówką do drewna (akrylową) Przed lakierowaniem szlifuję może trochę drobniejszym papierem, ale bez przesady. Później można już spróbować na mokro nawet dochodząc do 2000, ale nie pod pierwszą warstwę. Według mnie ważną czynnością jest też dokładne odtłuszczenie powierzchni przed lakierem. Jeżeli jest to laminat, dobry detergent i sporo wody, jeżeli drewno - aceton. Z konieczności nakładałem farbę z puszki, o pistolecie i lakierni raczej nie myślę. Wiem że to liche rozwiąznie, ale w moim przypadku najprostrze. Pistolet, choćby taki jak kiedyś mieliśmy w modelarni byłby idealny. Mam mozliwość skorzystania z lakierni samochodowej, to napewno byłoby rozwiązanie ładne, ale jak zobaczyłem ile oni nakładają lakieru to sobie odpuściłem. Następny jacht (El Draco) będzie malowany pędzlem, lakiery poliuretanowe: bezbarwny (jasny miodowy), biały i czerwony . Jedna krecha na linii wodnej. Kolejny ma być biało szary (IOR) lub biały. Następny zostawiam w kolorze laminatu. Przy drewnianych kadłubach chyba nie ma lepszych lakierów niż poliuretanowe lub epoksydowe, chociaż z tymi ostatnimi trzeba uważać, dają dosyć grubą i ciężką warstwę. Miałem dziś w planach laminowanie, ale w piwnicy była trochę za niska temperatura i zbyt duża wilgotność, za to wkleiłem wszystkie blaszki w maszt i bom. Będzie można wiązać liny.
  21. Mam zaprzyjaźnioną lakiernię, mogą mi zgodnie z obietnicą właściciela polakierować każdą małą łódeczkę, ale oni tyle tego kładą że MINI pewnie by ważyła dużo więcej. Samo podciekanie taśmy to trochę bardziej zlożony problem. Z jednej strony taśma, a z drugiej przygotowanie podłoża. Taśma sprawiała dobre wrażenie, zresztą dobrze się spisała przy klejeniu żagli, jako element utrzymujący bryty na szablonie. Przy budowie jednostkowej zewnętrzna powierzchnia wymaga wykończenia: szapchlowania, szlifowania itd. Można to zrobić bardzo ładnie ale najczęściej kosztem wagi. Gdzieś musi byc kompromis. Dawno temu mielieśmy w klubie kolegę który budowal Cessnę, kadłub laminatowy od Dzika, reszta do zrobienia. Gość tak się zapędził w szlifowaniu i szpachlowaniu, że uzyskał co prawda ładna powierzchnię, ale było to okupione bardzo duzym ciężarem płatowca. Powstał cegłolot. Po próbach z silniczkiem na poszyciu płatów pojawiły się pęknięcia. W łódkach najważniejsze jest to co w wodzie, to co ciągnie czyli żagielki i ciężar. Nie mam praktycznie żadnego doświadczenia w malowaniu, piestoletem malowałem przody w szybowcach, belki pozostawały w naturalnym (czarnym) kolorze, teraz po ponad ćwierćwieczu malowałem z puszki. Nie ma możliwości ustawiana strumienia itd. Czasem coś się zgotuje, no i jeszcze te taśmy. Tyle o malowaniu. Do pierwszych prób z klejeniem brytów użyłem tasmy TESA na białym podłożu. Później przeszedłem na hiszpańską taśmę już przezroczystą MILAN. I tej pozostałem wierny. Zawsze jest jakieś ale. Przy klejeniu dacronu, miałem problemy. Taśma łapała tylko na na szczytach tkaniny. Drastycznie malała powierzchnia klejenia. Sklejony żagiel po powieszeniu potrafił się rozkleić na brycie. Każde doświadczenie czegoś nas powinno uczyć. Do perfekcji jeszcze bardzo długa droga, muszę ja zacząć od nowego, bardziej sztywnego szablonu do łączenia brytów i od zdobycia odpowiedniego materiału na żagle. O żaglach bezbrytowch formowanych termicznie mogę tylko pomarzyć. Zresztą do pływania rekreacyjnego te powinny wystarczyć. Wczoraj podczas spacerku na rowerze skontrolowałem pokrywę lodową. Stawy przy Mickiewicza jeszcze pod lodem, a to niewielkie zbiorniczki.
  22. Dziękuję za rady. Spróbuję wyciagnąć wnioski. Kadłub modelu nad którego kopytem pracuję nie będzie malowany. Na razie chciałbym pokazać nowego foka. Klejony z tej samej, grubej przezroczystej folii co grot. Z jedną drobną różnicą. Powierzchnię foli potraktowałem papierkiem ściernym 1000 i efekty jak na zdjęciach. Nie chciałem przesadzać z matowaniem folii, ale trochę lepiej powinno być widać żagielek. W rogu fałowym włożyłem jeszcze nie zaklepany nit AL.
  23. Niewłaściwą, to ta ze zdjęcia. Wyglądała na taką porządną. Na szczęście dwa następne kadłuby do malowania nie będą wymagały praktycznie maskowania. MINI (szczególnie drugi) mają tak inne kształty od powszechnie przyjętych za słuszne, że malowanie jest czynnikiem drugorzędnym. Nie znaczy to, że nie istotnym. Ta taśma dobrze sprawdzała się przy klejeniu żagli, czysto odklejała się od materiału.
  24. W porównaniu do problemów z malowaniem pierwszej łódeczki, to to jest nic. Ale trochę irytuje. Pokład i krawędzie burt nie były mocno szpachlowane. Zależało mi na tym co w wodzie, tam powierzchnia jest prawie OK. Szare plamy na pokładzie malowałem gabką, na dokładkę lakier zaczał ja nadgryzać. Z 3 metrów nie widać. Wodowanie - jeszcze nie wiem. Do zrobienia pozostały płetwy sterowe, są wyszlifowane, czekają na laminat, podobnie jak pletwy z balastem. Tu są przewidziane trzy, gdzieś już wstawiałem zdjęcie. Myślę, że na poczatku kwietnia powinienem być gotowy na otwarcie jakiejś butelczyny. Prawdopodobnie pierwsze spłynie MINI 01, chcę nim trochę popływać i gdy drugie już będzie na wodzie , zamierzam "jedynkę" dosyc mocno przerobić. Niedawno jeżdziłem rowerkiem po okolicach i wszystkie moje stawy były jeszcze z lodem. Teraz chyba już puszczą. W planach mam jeszcze jedno wodowanie. Pod koniec kwietnia woduję i wypływaam w pierwszy kwietniowo- majowy rejsik po WJM. Przy "Cinderelli" też jest trochę rzeczy do zrobienia. To normalne jak się pływa 33 letnim jachtem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.