




MareX
Modelarz-
Postów
2 256 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
9
Treść opublikowana przez MareX
-
Kłaniam się i czekam na relację. :-)
-
Michał! Broń mnie bozia, abym bronił komukolwiek pisać cokolwiek , nawet w makietach, ale doskonale sam wiesz, że nasze forum obszerne i działów ma sto czterdzieści sześć tysięcy... ;-) Są działy o wiele lepsze do prezentowania naszego ABC i od samego patrzenia na obrazek np. z toczenia kółeczek, nikt się niczego nie nauczy, choćby nie wiem, jak się starał i nadymał. Trzeba wziąć samemu do garści "laubzegę" i próbować. Prawda? Nie sądzę także , aby ktokolwiek próbował manipulować naszym Zacnym Kolegą, który wziął się za tak ambitny projekt i go tutaj relacjonuje, zapewne najlepiej, jak potrafi. I na koniec. Wcale ten dział nie tak zacny i nie jest dla nikogo zarezerwowany, czego najlepszym przykładem jestem ja sam, osobiście. Coś klecę, jakieś próby podejmuję i co mi się uda dwie listewki w całość polepić, to zaraz fotkę zamieszczam. Ty także możesz, do czego szczerze nakłaniam. :-))) A faktycznie, fan i zadowolenie w tej zabawie są najważniejsze.
-
Dostałem zlecenie! No, nie takie, o jakim myślicie, chociaż gdybym miał taki dobry karabin snajperski, który skutecznie działa na 2,5 km i którym to posługują się Amerykanie, to kto wie?...Zlecenie przyszło od mego synka na wykonanie 5-ciu kompletów kółek do wagoników, które to postanowił on zrobić swojemu młodszemu synkowi, czyli mojemu wnusiowi. Ponieważ wnusio jest pasjonatem kolejek, które to ja także lubię , więc postanowiłem zlecenie przyjąć i zrobić to wg takiej, załączonej do zlecenia, dokumentacji: Znalazłem stary, bukowy trzonek od jakiś grabi czy innej łopaty i zacząłem robić: To już po robocie, aby pokazać tego drąga i to, co z niego w tokarce zostało. A w trakcie tak było: Czyli kółeczka prawie gotowe, jeszcze tylko je podzielić. Co też zrobiłem: A następnie nawierciłem otworki 2 mm, naciąłem osiek ze szprychy też 2 mm i tak stanęły na "własnych kołach": i z drugiej strony: Przepiękne, prawda? A to moja kocica, nadal mocno zdziwiona po "radykalnym zabiegu antykoncepcyjnym". Siedzi z babcią w chałupie i nie może mi "pomagać". I tyle nowej bajki w temacie.
-
CSS-13 coroplast
MareX odpowiedział(a) na zbjanik temat w Konwersje spalin na elektryki i elektryczne "giganty"
No więc Zbyszku zapoznałem się dokładnie z Twoją relacją i stwierdzam, że jesteś daleko w przodzie, przede mną. Inspiruje mnie Twoja technika budowy i użyte materiały, bo dla mnie to zupełna nowość i nigdy czegoś takiego nie stosowałem. Efekt generalnie - bardzo przyzwoity i nie jest to kurtuazyjny geścik z mej strony. No i to oklejanie. Muszę znowu poszukać folii do mego modelu i może też będę od razu oklejać. U mnie , choć się odgrażałem, że rejestrację "mego" klubowego "Pociaka" mimo wszystko ustalę, to jednak górę wzięły takie racje: po pierwsze, umiłowanie drogi na skróty, po drugie: skoro Prezes klubu zamilkł, chociaż się zarzekał, to kij mu w oko,a po trzecie, mimo żem pacyfista i lewak "trzeciego sortu", to jednak zrobię sobie wersję bojową, jak ta, stojąca w MLP. Podwieszę pod nim 6 bombek po 50 kg i będzie super! O "strzelbie" za drugą kabiną, że nie wspomnę... W prawym dolnym skrzydle zrobię "okno", aby Pan Pilot widział, gdzie te bombki zrzucić. No, będzie full WW II. Ale to wszystko chyba dopiero przyszłą jesienią. Ot, taki ten mój "cykl produkcyjny". :-) Jeszcze "chwila", a trzeba będzie żywopłot kosić... -
Arku! Nie bierz tego tak poważnie, bo myślałem także, że na tyle mnie znasz, iż wiesz, że lubię sobie robić jaja, najchętniej z siebie, ale także i czasami z innych, byle nie złośliwie i tutaj tak zapewne było, bo "skutecznie" dosyć długo moją "gwiazdeczką" się chwaliłem, a ludzie dziwowali się , co to też za motor mi się trafił... Ale już wszystko jest jasne i teraz też wiecie wszyscy, dlaczego tak zależy mi na małym ciężarze modelu. Silnik ma 3,5 KM i doprawdy nie wiem, czy da radę pociągnąć w powietrze mój model, ale jeśli nawet nie podoła, to też płakał nie będę. Dzisiaj już nic przy modelu nie mogłem robić, bo po pierwsze w nocy poleciała mi w drewutni ściana drewna wysoka na ok. 3 m, pewnie za sprawą kota - narzeczonego, który przychodzi do mojej kocicy /jutro jest zapisana na "zabieg antykoncepcyjny"/ i musiałem , jak ten głupol, na nowo ją budować, ale teraz już w dwóch rzędach i zdecydowanie niżej, a po drugie, konferowałem z Tauronem i do nich pisałem, bo ni z tego, ni z owego przysyłali mi faktury korygujące z nadpłatami i dając dyspozycję o zwrocie, dowiedziałem się przypadkowo, że zamknęli moją umowę kompleksową z nimi zawartą, beż żadnej przyczyny i powodu oraz jakiejkolwiek mojej dyspozycji. Pańskie jaja! No i tak się toczy ta dobra zmiana...Przynajmniej u mnie.
-
A fe! Arku! Toś mnie całkowicie wsypał i pogrążył. A tak się cieszyłem moją najoryginalniejszą "gwiazdeczką" na świecie, która była jedyna w swym rodzaju i zupełnie niepowtarzalna... No cóż. Milczenie jednak zawsze było złotem. Edytowałem i się dopisałem do Irka. Wcześniej już o tym ze dwa razy mowa była, że te "trójki" służą jedynie do pozycjonowania skrzydeł i żadnej mocy nośnej czy wytrzymałościowej pełnić nie mają. Aby skrzydła się nie "rozjechały" mają być te a..... nakładki. Na skrzydłach górnych; od góry i od spodu. Na "parterze" mają mocować je do kadłuba. Całość ma być spięta zastrzałami a ponad to, linkami pracującymi, tak, jak w oryginale. Jak się to sprawdzi - życie zademonstruje.
-
Masz rację Zbyszku, że profil mojego skrzydła jest zdecydowanie inny, od tego oryginalnego. Mój to typowy CY i ponoć do takich modeli wolno i spokojnie latających najbardziej się nadaje i sprawdza. Ciekaw jestem dlaczego nie zdecydowałeś się utworzyć własnego tematu o budowie Twojego modelu? Porównywali byśmy sobie fotki i na bieżąco mogli dzielić się uwagami. Forum dla tematów czysto modelarskich jest bardzo pojemne, a ja osobiście bardzo chętnie bym popatrzył, jak to Tobie wychodzi. Przemyśl sprawę i otwórz temat.
-
Twoje Zbyszku są chyba bardziej bliskie zakwitnienia. Moje takie są: No i przy okazji kilka fotek baldachimu, który będzie nad Panem Pilotem: Widać te rurki z mozołem rozwiercone, które malowane nie będą oraz bagneciki z "trójki" Tutaj te nakładki, które będą scalały skrzydła z baldachimem oraz kadłubem. Wczoraj zrobiłem sześć szt., a powinienem zrobić 12. Zawsze krucho było u mnie z rachunkami. No i całkiem z boku. Okucia wklejone i przyśrubowane. Można się będzie zająć szlifowaniem, ale najpierw wiosenne porzadki.
-
Tomku! Rurki bedą w skrzydłach, baldachimie i w kadłubie i zupełnie ich widać nie będzie. Będą za to widoczne nakładki /dzisiaj wykonane w ilości 6 szt./ z tego "cudownego" metalu, służące do trwałego zespolenia skrzydeł z baldachimem i kadłubem, które to najpierw potraktuję drobniutkim szmerglem, następnie zagruntuję spec, podkładem do "amelinum" z serii produktowej "Colormatic", oczywiście Motipu, by w końcu pomalować to na właściwy kolorek. Jacku! Oczywiście, że te bagneciki z "trójki" bedą wyłącznie służyły do pozycjonowania skrzydeł. Napisałem, że do ich "centrowana", co może było błędnym wyrażeniem. A tak, poza tym, to drobne dziubactwo, nie warte rozpisywania się. Wojtku! Cieszę się, że czytając to moje pisarstwo choć przez chwilę się uśmiechnąłeś, ale sam widziałeś, jak jest. Gdzie bym się nie odwrócił, pupa zawsze z tyłu, i gdybym nie wiem, jak wysoko nie podskoczył, to też wyżej niż pupa bym nie podskoczył. Więc robię, to co lubię , czasami kleje jakieś listewki, czasami koszę trawkę, zbieram spadłe szyszko /pardon - miało być w liczbie mnogiej/, łyknę wieczorkiem dla kurażu lampkę "jagodzianki" i tak leci... A jeszcze chwila i moje przebiśniegi zakwitną. :-)
-
Priwiet, Mołodcy! Dzisiaj obrazków nie będzie, bo też i nie ma czego pokazywać, ale opowiem Wam bajkę o pracy nad baldachimem i prawym , górnym skrzydełkiem, prawie, że gotowym. Otóż skrzydła z baldachimem będą centrowana poprzez dwa bagneciki z ”żelaznego" pręta fi 3 mm wykonane, z jednej strony osadzone w rurce "amelinowej", a z drugiej, w taką rurkę wchodzące. Proste, prawda? Oczętami wyobraźni to, jako żywe, widzicie. No więc pogrzebaliśmy w necie i znalazłem jedną , bardzo dobrze wyposażoną hurtownię w wyroby "amelinowe". Zamówiłem całe dwie rurki fi 5 x 100 cm z wewnętrznym otworem fi 3 za AŻ 1,8 PLN !!! Koszt transportu , bagatela , 20 PLN. Przyszło to następnego dnia, elegancko opakowane, na podstawie z dechy sosnowej, z fakturą VAT, a jakże! Pociąłem te rury na odcinki 8,5 cm, razy 16 szt. bo też i tak to z planów wynikało. No i zacząłem wsadzać pręta, aby zobaczyć, jak łatwo wchodzi w ten otwór. I tu się wielce zdziwiłem! To wewnętrzne fi 3 okazało się tylko z nazwy, a tak po prawdzie to było ok. 2,5 mm. No i masz babino placek...Nic, tylko przewiercić do zadanego wymiaru... A więc wziłem wiertełko trójkę, rureczkę w imadło i zacząłem wiercić. I było by super, gdyby nie było to nasze polskie, narodowe, modelarskie, "amelinum"... Ostatnio Wojtek /f-150/ tłumaczył mi zrozumiałym, prostym językiem, że ten materiał należy smarować, najlepiej "jagodzianką", coby się nie topiło i wiertła nie blokowało. Ale akurat "dykty" /pardon - "jagodzianki"/ pod ręką nie miałem, bo cały zapas ostatnio skonsumowałem i jechałem "na sucho". Jedno wiertło się ukręcilo i w rurce zostało na wieki wieków. Szkoda gadać... Dwa wiertła tak załatwiłem, dwie rurki dodatkowe stworzyć musiałem, całe szczęście, że miałem z czego. No koszmar wiertacza jakiś...Ale pręty teraz wchodzą w nie, jak w masełko. Wzmacniałem też baldachim "dzewem twardym" czyli "cichą lipą" oraz wykonałem okucia do zamocowania go z zastrzałami i kadłubem. Miodzik! Blacha stalowa 0,8 mm x 2. Będzie super! Cały czas daję radę! No to nara, cdn z dużym prawdopodobieństwem. :-)))
-
Fakt! Jest to w pełni profesjonalny laser CNC, specjalnie przeznaczony do cięcia lamelki, ale mój jest dużej mocy i tnie spokojnie balsę 10 mm, a i dykcie trójce daje radę. Niestety, ale samemu go nie zrobiłem, bo mi to do głowy nie przyszło, a zakupiłem w "Modelarni" za "grube pieniądze" i teraz z dużym powodzeniem używam. Dzisiaj wyciąłem nim noski skrzydeł i lotek. Coś nadal się dzieje ... :-)
-
PZL P-11C model wycinany laserem - wersja elektryczna od strony 10
MareX odpowiedział(a) na Lech Mirkiewicz temat w Półmakiety
Gratuluję i wyrażam swój pełen podziw. Ja chyba bym już nie miał tyle cierpliwości do takich małych szczegółów , a i wzrok już też nie ten. Dlatego wolę kleić coś nieco większego. -
Na zdraw! Arku! Nic zupełnie nie stoi na przeszkodzie, abym Twoją ochotę zaspokoił. A szlak przecieram, jak ten pług śnieżny czy inny ratrak, nudząc się przy tym ogromnie. Bo też i dzisiaj przewlekałem żeberka przez te trzy dźwigary i nie dosyć, że zajęcie to jest cholernie nudne, to nie da się tej czynności przyspieszyć. No, chyba żeby otwory na te dźwigary /nie mylić z dziurami - / były zrobione luźno, a nie o to tu chodzi. Ale w końcu je ponawlekałem: było całkiem dobrze i obeszło się bez jakichkolwiek poprawek. W końcu tak to stanęło: i przystąpiłem do użytkowania "lepidla". Teraz sobie schnie, a jutro może znowu uda się coś dalej polepić.
-
Zdrawstwujtie! Żeberka upichcone, zadowolenie pełne, portfel obciążenie wytrzymał, a zrobione pierwsza klasa. Tym "kucharzem" był nasz forumowy Kolega Wojtek /F-150/, który bardzo profesjonalnie wyciął mi cały komplet żeberek, udzielając przy okazji /za darmo!/ kilku przydatnych rad i deklarując dalszą chęć pomocy, w przypadku wystąpienia kolejnych problemów. A te jak to przy mej amatorszczyźnie, niewątpliwie się pojawią. Zaraz sobie żeberka zacząłem przymierzać do pierwszego z obrysu płata i tak to było: Jeszcze dopasowanie do centralnego dźwigara w płacie, ale tego na papierze co wychodzi idealnie, no i dzisiejsze rozstawianie żeber oraz przedłużanie wszystkich trzech dźwigarów, i to razy cztery. W międzyczasie złożyłem też w całość baldachim, a moja kocica dzisiaj dosyć mało mi "pomagała", ale też i nie przeszkadzała: Nie ma to jak ciepły kaloryfer!
-
A hoj! Wczoraj wziąłem się za hurtową produkcję skrzydeł Po wyschnięciu czwartej końcówki, oszlifowałem je i złapałem w bloczek, a nast. dokładnie obrobiłem do kształtu z planów. Tak to wyszło: i gdyby nie konieczność przedłużania listew sosnowych, które będą w nosku, wszystkie cztery obrysy były by gotowe: Ale pośpiechu nie ma, bo czekam na żeberka w sosie własnym i aktualnie się pichcą. Jak się upichcą, to zrobię im fotkę i pochwalę się , komu je zawdzięczam. Nara!
-
Witojcie, Panocki! Odkleiłem lamelki od foliowego podłoża i poukładałem to na kupkę wraz z przyrządami pomiarowymi, aby dawało to choć przybliżony obraz "ogromu". Linijka metrowa "zaczyna" się w podłużnej osi symetrii skrzydła, później linijka 30 cm i kątownik, którego krawędź "kończy" się na 142,5 cm. Lamelki na standardowej podkładce "Olfy" a i płytka się znalazła: Plan przy obróbce powiększającej ten w 1 : 6 dał skrzydło w niewłaściwym wymiarze rozpiętości i tutaj widać dokładniej, dokąd ono będzie sięgało: Te lamelki mające teraz grubość ok. 5 mm, od strony natarcia będą połączone z listwą sosnową 10 x 5 idącą środkiem noska w żebrach głównych, a sam nosek będzie przyklejony do żeber i tej listwy, a nast. obrobiony do właściwego kształtu natarcia. W miejscu przechodzenia noska w łuk końcówki, lamelki będą z obu stron oklejone balsą do grubości noska. Od strony spływu lamelka i listwa balsowa będą obrobione od grubości 5 mm prawie do zera, chociaż nie do "żyletki". Tu pokazuję takie obustronne obłożenie lamelki na sterze wysokości : oraz podobne przejście u spodu steru kierunku: No to tyle na razie. Idę kleić czwartą końcówkę.
-
Ostatnio, kiedy położyłem na betonie zakupione płaskowniki z "amelinum", przyłożyłem do nich miarkę /taśmę mierniczą 8 m/, aby określić ich połowę i tam dokonać cięcia, popatrzyłem także, ile to jest 2,85 m, bo też nie miałem pojęcia, jak to w praktyce wygląda. Zobaczyłem i się nieco zdumiałem, że to aż tyle... Bo "ćwiartka" z 11,4 m to właśnie 2,85 i tyle dokładnie będzie miało moje górne skrzydło. No, takiego dużego modela jeszcze w życiu nie miałem, ale usilnie staram się sobie zrobić. Mam nadzieję, że się uda... A płytkę czy linijkę przyłożę, czemu nie?
-
Tak jest, prosze Pana. Wszystkie przy żeberku mają po 5 mm, a ku brzegowi będą "cienieć" i się zaokrąglą. Tak, jak to się stało przy usterzeniu. Z dobrym skutkiem, zresztą :-)
-
Moje tempo, Arku, to ślimaczy wyścig, w porównaniu z tymi Kolegami, z którymi nigdy nie śmiał bym się porównywać. Dzisiaj w Marvio nabyłem drogą kupna kupę "materiałów budowlanych", a to: deski balsowe różnej grubości oraz listwy sosnowe, też o różnych gabarytach. Nawet nie będę się przyznawał, ile mnie to kosztowało, ale gdyby koleżanka- małżonka zapytała, to zawsze ta suma była by podzielna przynajmniej przez 4. Stworzyłem sobie dwa miejsca do lamelkowania końcówek i już trzy końcówki będą. Jutro może czwarta , a dalej - jak zwykle - się zobaczy.
-
Wiosna Mości Panowie nadchodzi wreszcie coraz szybszym krokiem i można by model "odwiesić na kołku" do następnego sezonu na modelowanie i tak by to wtedy sobie czekało: jednakże zanim zacznę te wszystkie porządki wiosenne /np. wyzbieranie dużej ilości szyszek świerkowych, które wzięły i pospadały na trawkę, zamiast np. odlecieć w kosmos/, jeszcze ostatnimi podrygami wziąłem się za cięcie lamelek: i w końcu pociąłem, chociaż nie wiem, czy ta ilość mi wystarczy: Ta szmata pod spodem uroku warsztatowi nie dodaje, natomiast jest wielce przydatna, chociażby do usuwania nadmiaru kleju. Bo też i zacząłem sobie kleić końcówki płatów i kształtkę centropłata w baldachimie: I takich końcówek trzeba wykonać sztuk 4 i może jeszcze "damy radę"
-
Czy Irku Nieuport to aby na pewno brytyjski adwersarz? Co innego DH-2
-
Drogi i szanowny Robercie! Serdeczne dzięki za Twój wpis, bo znowu / po Koledze Robercie z Jelcza/ , przywracasz mi wiarę w to, że istnieją jeszcze normalni ludzie, którzy /nawet moją - wielce specyficzną, by nie powiedzieć - grafomańską / polszczyznę potrafią czytać ze zrozumieniem. Masz absolutną rację pisząc, to co piszesz, a ja, jak to ja, w swym "pisarstwie" staram się dosyć często robić sobie różne "jaja" i stąd efekt, w postaci Twej słusznej uwagi. Masz niepodważalna rację, że z medycznego punktu widzenia posiadam całkiem sporą czarną dziurę, ale gdzie mi tam do tych astronomicznych...? Co zaś się tyczy "dziur" modelarskich, to mogę znowu z całą mocą walnąć się w moja klatkę, dumnie zapadłą i powiedzieć: mea culpa. Do tej samej kategorii należy moje "borowanie", cięcie "laubzegą" i inne takie. Pisałem już kiedyś tam, że całe to moje "klejenie biurowym", silenie się na "półmakietę" i wszystko dookoła z tym związane, to rodzaj zabawy, odreagowywania stresu, czy też rodzaj "fanu" i sposobu spędzania wolnych chwil. Wiesz sam , jak to jest: jedni lubią czekoladę, drudzy lubią pić wódkę, trzeci chodzą na ryby, czy grzyby. Jeszcze inni lubią, jak im skarpetki śmierdzą , a ja , kiedy mam chęć i ochotę, lubię "kleić listewki". I oby jak najdłużej mi się chciało. :-)))
-
Dziury do zawiasków wyborowałem, dźwignie napędów laubzegą wyciąłem i prawie by było. Jeszcze tylko te klocki, by było to jakoś można razem z kadłubem skręcić w całość i pewnie wiosna się zrobi, a mi zapał i inwencja twórcza miną... Wyniosłem zrobione elementy z "modelarni" na większą powierzchnię i tak to teraz się ma: No i tyle obrazków na razie. Jeśli uda mi się coś jeszcze popchnąć, to się pochwalę.
-
No więc ster wysokości wstępnie oszlifowany i całość załadowałem na kadłub i zważyłem. Wyszło 0,75 kg, co razem z tą przednią częścią kadłuba wraz z łożem, razem daje 1,58 kg. Przybywa tych kilogramów. Teraz czekają prace wykończeniowe przy usterzeniu, a to: trzeba zrobić dziury na zawiasy /nabyłem największe, jakie były w "Modelarni" przy Grzegórzeckiej/, wkleić kołki do przykręcenia statecznika poziomego, to samo dla przykręcenia zastrzalików poziomujących ten statecznik, trzeba zrobić i wkleić dźwignie do napędu steru kierunku i wysokości i tyle grzechów na razie. Jeśli dostanę rurkę aluminiową fi 5 mm to z niej zrobię te zastrzaliki, wcześniej ją spłaszczając. No to idę czytać zaległą prasę.
-
Nikt nie słyszał, nikt nie widział, więc ewentualnie samemu trzeba będzie zrobić taką strzelbę. Posklejałem też wczoraj te "dwie listewki" /kto wie, to wie o czym mowa/ i służę uprzejmie nowymi fotkami: Tak te dwie i pozostałe listewki wczoraj się miały , a dzisiaj wstępnie oszlifowałem statecznik poziomy i nie omieszkałem sobie wszystko przymierzyć z kadłubkiem: i z drugiej strony: Teraz te dwie połówki steru wysokości też trzeba oszlifować, ale już mi się nie chce. Świeci wreszcie słońce, wieje lekki wietrzyk od wschodu, więc trzeba przewietrzyć trochę płucka od pyłu balsowego. No to "nara".