




MareX
Modelarz-
Postów
2 256 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
9
Treść opublikowana przez MareX
-
To w Paryżu trzeba do sklepu iść tydziń i tyle z powrotem?
-
Do Bartka-Radomiaka. Nic dodać, nic ująć. Jeszcze tylko małe wyjaśnienie w dwóch kwestiach: 1. Czy ktoś "wyróżniony" na zielono nie może pisać jako zwykły, najzwyklejszy użytkownik forum? Przecież w tym temacie właśnie w takiej roli występuję. Staram się pisać grzecznie, bez złośliwości i chęci obrażania kogokolwiek. Może taki, a nie inny, sposób mojego pisania to też forma "moderatorki"? I nadal nie pojmuję, dlaczego miałbym wyrzucać z tego tematu jakieś wpisy, skoro są one na temat /o modelu tego, a nie innego samolotu/. A to, że zeszło tak jakoś samo na jego cenę i dostępność, a raczej jej brak na naszym rynku, to co z tego? Kto chce niech czyta, a kto nie chce niech np.ogląda same fotki. Przymusu żadnego nie ma. 2. Kwestia "weteranów". Tak to powinienem napisać i błąd zauważyłem niestety zbyt późno. Szybkie pisanie i brak precyzji w wyrażaniu myśli. Bardzo przepraszam. Kontekst tego wyrażenia najlepiej by chyba wyjaśnił Stanisław, ale widocznie nie zauważył braku precyzji w tym moim wyrazie dotyczącym grupy osób, którym to było poświęcone spotkanie w Bobrownikach m.in. z udziałem "naszego" PWS-26. Bo jacy to weterani? To emerytowani lotnicy byłego wojskowego lotniska w Mierzęcicach /dzisiaj -Pyrzowicach/, a nie żadni weterani. Weterani są po wojnie, a ci uczestnicy tego spotkania są w moim wieku lub trochę starsi i w wojnie udziału nie brali, a tym bardziej nie użytkowali tych maszyn w okresie przedwojennym. No i czy ten model nie przykuwał uwagi tych osób w szczególności? Ja to z fotek tak widziałem...
-
Dlaczego jałowa? Absolutny sprzeciw! Moim skromnym zdaniem "deczko" ekonomii , nawet w jej najprostszych podstawach, zawsze każdemu się przyda. A na dzień dzisiejszy model z założenia ma być dedykowany na rynek zachodni. To jest fakt. I nic tu z dywagacji o cenie sklejki, balsy, itd. I faktem jest też to, że model przyciąga uwagę. Weteranów w szczególności...Co było dobrze widać na Twoich fotkach.
-
Tak. I to jest właściwe rozumienie podstaw ekonomii. Producent podaje swoją cenę , a popyt brutalnie ją weryfikuje, czemu dałem wyraz pisząc, że watpię w siłę "brania". Autorowi pięknego modelu życzę sukcesów sprzedażowych , w czym ja - niestety- partycypował nie będę....
-
Otóż bardzo mi nie pasuje, czemu chyba jasno dałem wyraz mówiąc, że odpowiedź właściciela przyjąłem z pełnym zrozumieniem, ale nie akceptacją proponowanej ceny. Czego nie dopisałem powyżej, a widać, że powinienem. Na mój gust Mercedes czy inne Porsche też jest , jak dla mnie, stanowczo zbyt drogie i co z tego? Taki mam gust i takie pieniądze /których, niestety nie mam/... Skąd natomiast Twa pewność, że na piknikach będzie tylko ten jeden model, a nie więcej? Ja takiej pewności nie mam.
-
Czy aby Tomku nie za łatwo się obrażasz? Nie pojmuję, co w moim wpisie było obraźliwego? I dlaczego mówisz w liczbie mnogiej? Czytając kolejne wpisy nie zauważyłem, aby inni Koledzy poczuli się obrażeni. A fakty są takie, że każdy właściciel firmy, w tym chyba Ty także,/że o sobie nie wspomnę/, prowadzi swoją własną politykę sprzedażową, inwestycyjną, zatrudnieniową i co tam jeszcze chcesz. Takie jego "zbójeckie prawo" w tej naszej wolnorynkowej gospodarce i nic to nie ma wspólnego z jakimkolwiek patriotyzmem czy sentymentem dla polskich modelarzy. Liczy się kaska i taka jest prawda. I doskonale wiem, co piszę, bo osobiście rozmawiałem z właścicielem firmy, twórcą swoich własnych modeli, będąc zainteresowanym nabyciem wycinanki. Dostałem jednoznaczną odpowiedź, którą z pełnym zrozumieniem przyjąłem do wiadomości i wyobraź sobie, że ani trochę nie poczułem się obrażony...No i wprowadzasz Kolegów w błąd twierdząc, że kolejny polski model nie na nasze pikniki i spotkania...Wróć z łaski swej kilka wpisów wcześniej, gdzie przeczytasz, że ten właśnie model będzie gościł m.in. w tym roku na Żarze, a chwilę temu gościł w Bobrownikach, gdzie do woli można go było sobie pooglądać i pomacać. Inne modele nawet jeśli powstaną za granicą, może też zawitają do nas na jakieś zawody makiet na ten przykład. Mam nadzieję, że grzecznie się odniosłem do Twego wpisu i już nie czujesz się obrażony. Pozostaje z najwyższym szacunkiem.
-
Celowa i może słuszna taktyka. Obliczona wyłącznie na zachodniego odbiorcę, głównie tego zza Odry. Tylko czy będzie tam tak masowe "branie"? Mam spore wątpliwości.
-
Może podnośnik z koszem? Tylko jak tam wjedzie? Nic, tylko Mi-8 trzeba wołać. No i najważniejsze. Czy te czarne "diabły" bedą tam chciały siedzieć?
-
Na TV i do wanny to będą przyłaziły do domu...
-
Dobre! Koci zawrót głowy gwarantowany.
-
Nie, nie !!! Absolutnie nie... To jest temat wyłącznie o klatkach, a koty, jak to one , przyplątały się nie wiadomo skąd...
-
Gazetę trzeba było przyłożyć jako szablon i po sprawie ;-)
-
Ja to bym chętnie któregoś do pralki wsadził i włączył wirowanie... Brrr, aż ciarki przechodzą, ale jak napisano powyżej - psycholi i sadystów nigdy w historii ludzkości nie brakowało. To i ja się objawię z tą bandą łazęgów: i chyba też mam jakieś odchylenie, bo dlaczego ja te łajzy lubię?
-
Miałem Was już nie męczyć przed następną jesienią moimi smętnymi opowiastkami, ale może raz jeszcze wytrzymacie. Otóż związałem sznurkiem wiązkę tych wszystkich zastrzałów i powiesiłem "u-wagi". Tak ci ona pokazała: Nie tak nawet źle, a to wiązka, aby nie było, że bujam: Wczoraj też wziąłem się za porządki, czyli umyłem wreszcie podłogę i pomalowałem jakimś "badziewnym" lakierkiem stół roboczy. Poukładałem sobie narzędzia i jeszcze trochę "popieściłem" zastrzały: Teraz je "prysłem" lakierem w kolorze RAL 8011 mat, bo tak sobie umyśliłem i czekam aż wyschną. Późnej druga strona, na półkę i oby do jesieni...
-
W nagrodę, oczywista...no i żaden wróbel go nie zaatakuje i krzywdy nie zrobi. ;-)
-
Raz jeszcze w temacie, chociaż i Was chyba to moje biadolenie też już nudzi. Bo też te rozpórki nudne, jak te flaki z olejem. Aby dobrze okleić ostatnie dwie, w tym "trójnogu", musiałem całość jeszcze raz poskręcać i aby mi się nie rozjechały, oklejać je na modelu. Tak to było: I z drugiej strony, gdzie widać te nieoklejone i "podrapane": Pozostałe rozpórki już po trzykroć gruntowane i szlifowane, są gotowe do pomalowania na właściwy kolor. Obróbka tych elementów prowadzona była takimi narzędziami: gdzie pierwotnie stosowałem zwykły pilnik oraz iglak, ale było to mało wydajne , męczące i nudne. Postanowiłem skorzystać z "kręciołka" i najpierw użyłem papieru ściernego na walcu gumowym. Było o wiele lepiej, ale pyliło, "jak diabli" i papier ścierny szybko się niszczył, zaklejany przez żywicę. Znalazłem w końcu metalowy , lekko skośny frezik i teraz jest całkiem dobrze. Zbiera materiał szybko i skutecznie, robi wiórka i nie pyli. Widać też moją piłkę ze zmienioną tarczką, na taką do drewna, którą tnę sobie z lipowego klocka te listewki. No i na koniec obrazek tych już oklejonych zastrzałów: czekających teraz na obróbkę. Tyle na razie.
-
Teraz wreszcie rozumiem. "Hiltona" im budujesz, ale czy go zaakceptują? I wyjście będzie też chyba nie limitowane?
-
No tak. To pudełko wzięło mi się zupełnie przypadkowo, a piweczko przedniej jakości. Niestety, już całkowicie zaprzestałem tej konsumpcji. Nie to zdrowie i wątroba tylko jedna, a nie odrasta...
-
Mi wychodzi na to, że prawdziwy modelarz wszystko potrafi i "żadnej pracy się nie boi"... Jednak nie jestem takim dobrym modelarzem i słusznie nigdy się za takiego nie miałem. Ale gdybym musiał, to kto wie? W USA malarzem pokojowym byłem, a i płytki chodnikowe układałem. O pracy w warsztacie samochodowym, że nie wspomnę, a o "busboy-u" to już zupełnie zapomniałem Za to "zielenizną" w obejściu nadal z przyjemnością się zajmuję i kosiarką jeżdżę, jak po sznurku. Więc, gdybym musiał?... Ale przecież od czego są fachowcy-profesjonaliści? Niech robią, /poszukuję sprytnego kafelkarza, który fachowo odbuduje mi schodki wiodące na ganek/, ja tam wolę np. obróbkę rozpórek do modelu...
-
Niezbyt wiele się dzieje, ale to co robię - nuda straszna! Mowa o obrabianiu oklejonych "n-ek". Jedną udało mi się w końcu obrobić i tak to było obok nieobrobionej: Aby zrobić coś innego, zaraz zagruntowałem tą obrobioną: i kiedy sobie schła, zabrałem się za oklejanie innych rozpórek. Teraz te dwie proste już także oklejone i będę się brał za te potrójne. A w międzyczasie będę opiłowywał, bo i to ktoś zrobić musi.
-
Mam dwie takie "godziny", a trzecia dochodzącą. Twoje są przecudnej urody, no prawdziwe pumy! Ale dlaczego mają mieszkać w klatkach, a nie luzem?
-
No, no... Małe ZOO . A dla kogo to będzie?
-
A fe... Nie ładnie. Tak bez kontekstu, tylko, że Cię zmuszono.... A napisz otwartym tekstem, po co Ci to, a raczej po co to Twej żonie? Kota w tym będzie trzmała, czy innego gada?
-
To i start z takiej trawy będzie realizowany? Chyba, mając taką perspektywę, ten projekt bym odpuścił. Ale to Wasza trawa i Twój projekt.