Skocz do zawartości

enter1978

Modelarz
  • Postów

    3 832
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    24

Odpowiedzi opublikowane przez enter1978

  1. Piotr ja nigdy w realu nie ćwiczę figur , tylko symulator.

    Dopiero jak w symulatorze opanuję figurę na tip top, to dopiero próbuję w realu.

    Nie ma mowy abym się odważył kręcić koziołki , nie będąc pewnym odruchów , bo w realu nie ma czasu na zastanawianie się co w którą stronę i w jakim momencie .

    Ogólnie to nauka idzie mi ślamazarnie , ale rok temu moje umiejętności to było dno i jeszcze dwa metry mułu , na dzień dzisiejszy moje umiejętności wydaje mi się że to dno, ale już bez tego mułu :)

    Motam się  jeszcze z orientacją w wielu sytuacjach , ale mam nadzieję że kiedyś nauczę się latać 3D na jako tako akceptowalnym poziomie.

    Na dzień dzisiejszy co się nauczyłem to moje, a ćwiczyć nie zamierzam przestawać bo bardzo powoli ale jednak jakieś efekty są.

    Co do figury to faktycznie chodzi mi o coś w rodzaju waterfall, tylko nie koniecznie model musi zatrzymywać się w miejscu pionowo , bardziej zależy mi na tym obracaniu się.

    Ale gdzieś wyczytałem że to robią tylko duże modele, a małe nie dadzą rady bo mają za małą bezwładność czy coś takiego, a wyczytałem to gdzieś pod jakimś chyba filmem gdzie model z dość wysoka opadał ciągle się tak obracając

  2. Troszkę się zmotywowałem i zrobiłem bardzo duże postępy jeśli chodzi o robienie beczek, zaczynam panować nad modelem , mocno nim jeszcze mi rzuca i ogólnie leci koślawo , ale leci nisko i mniej więcej na jednej wysokości, i jak dla mnie to jest już ogromne osiągnięcie do tej pory poza moim zasięgiem w kwestii umiejętności.

    Teraz trzeba doszlifowywać to co zacząłem ogarniać i ćwiczyć i ćwiczyć i może coś z tego będzie.

    Rafał właśnie samodzielnie wydedukowałem niedawno o czym piszesz wyżej , na model 100ccm na razie mnie nie stać , i mocno zacząłem się rozglądać za modelem 2,2m.

    Chciał bym też spróbować sam zbudować model z wyciętych przez kogoś puzzli.

    Zainteresowałem się modelem extry od pana Suchockiego, ale gdzieś w którymś temacie ktoś pytał o ten model i podobno ta extra nie za bardzo nadaje sie to kręcenia figur.

    Napisał też do mnie jeden z forumowiczów z propozycją sprzedaży extry z Pilota z częściowym wyposażeniem , co prawda model jeszcze nie jest na sprzedaż ale będzie.

    Natomiast sam podsunął mi sugestię że zna jakichś modelarzy którzy wycinają model MX-2 który to podobno lata lepiej niz extra pilota , ale czy wytną model i za ile to ma mnie poinformować gdzieś za tydzień.

    Co do żonki to naprawdę toleruje moje zachcianki i nawet wspiera, a od kilku dni trochę zaczynam się kręcić za modelem 2,2m (który to i tak będzie latał dopiero w przyszłym sezonie)  bo teraz to mam model który i tak umie wykonać więcej figur niż pozwalają na to moje umiejętności.

    Ale wracając do żonki to widząc że ja coś zaczynam się kręcić za drugim modelem , dziś tak po gadce wyczułem że  ona sama by miała ochotę kupić taki kit do złożenia , tylko nie wie jaki i gdzie.

    A ma to do siebie że jak widzi że coś bardzo chcę mieć i będę tego używał a nie będzie się gdzieś to po kontach poniewierało to załatwi to,  jak by to powiedzieć .postawi mnie przed faktem dokonanym.

    Ja bardzo lubię grać na akordeonie, ale kiedyś zapomniałem zabrać instrument z huśtawki , w nocy lał deszcz i było po instrumencie , rano wylałem wodę z niego jak z wiadra :) .

    Wcale długo nie trwało i dostałem drugi instrument (a ta zabawka też do tanich nie należy).

    Ale przeszła sama siebie jak kupiłem duży maxi skuter ( pasjonuję się motocyklami również ).

    Ale miałem pecha , z racji tego że skuter był dość rzadko spotykany w pobliżu nie było ofert sprzedaży , najbliższy był w Warszawie , więc pojechałem po niego i go kupiłem.

    Na ten maxiskuter wziąłem kredyt w banku , niestety jak się okazało podczas próby rejestracji , pojazd był zajęty przez komornika.

    Ja się załamałem , a małżonka zabrała z domu wszystkie pieniądze jakie były w domu , znalazła taki sam skuter wstępnie uzgodniła wszystko ze sprzedawcą , a mnie zabrała tylko abym sprawdził sobie stan techniczny.

    Ja się nie zgodziłem na zakup , z pomocą komornika motocyklisty z forum maxi skuterów i szefa prokuratury z którym tak nawet trochę współpracuję zawodowo udało się odzyskać pojazd który kupiłem z wadą prawną.

    Ale to nie o to chodzi , chodzi o gest małżonki.

    Tak że taki model 2,2m jest w moim zasięgu finansowym i postaram sie na przyszły sezon taki mieć.

    Ale model 100ccm kosztuje takie pieniądze że nawet moja żona by takiego zakupu nie akceptowała.

    A tak po z tym to chyba trochę zrobiłem śmietnik z tematu :D

    Jest jeszcze jedna figura która nie wiem jak się nazywa ale mi się podoba , chodzi o takie obracanie się modelu w okół własnej osi? taka pętla ale tak ciasna że model kręci się w miejscu.

    Wykonanie tego jest proste , ale czy każdy model to wytrzyma?

    Moja extra seagull nie ma szans na wykonanie tego z obecnie ustawionymi wychyleniami sterów , a mam ustawione maksymalne wychylenia akrobacyjne jakie podano w instrukcji.

    Aby tak kręcić tym modelem to trzeba by dużo zwiększyć wychylenia SW , ale boję się że coś w modelu strzeli, i używam tylko wychyleń z instrukcji.

  3. No ja na pusty model myślę że mógł bym wydać około 2tyś zł, plus drugie tyle wciągną graty do niego.

    Ale to jest nic w porównaniu z modelem 100ccm , pusty model pochłonął by około 5tyś zł i pewnie drugie tyle wyposażenie.

    Za tysiąc złotych pewnie ciężko by było kupić same serwa.

    Kurcze żona jak by mi podliczyła taki model i zobaczyła ile to kosztuje to zadusiła by mnie gołymi rękami.

    Ja to tak jak mówię kompletny model do lotu nie mógł by przekroczyć 3500-4000zł , z czego i tak połowę musiał bym sam uzbierać, a dopiero drugą połowę wyżebrać z domowego budżetu.

    Co nie zmienia faktu że i tak najważniejszy jest trening.

    Tutaj na forum jest chłopaczek który latał jakimś piankowym krzyżakiem.

    Nie był to model za grube tysiące , kosztował parę złotych ale to co on nim wyprawiał i jak się orientował w pozycji i położeniu  to ja oglądałem z otwartą gębą.

    Mam nadzieję tylko że mojej nowej extrze 260  nic się złego nie przytrafi, bo jak bym ten model załatwił , to mam z głowy następny model.

    Nie wiem ile dokładnie kosztował , coś w okolicach 2500zł , ale wiem z doświadczenia że jak bym rozbił ten model to żonka nie zgodziła by się na następny model nawet za 1000zł a co dopiero za 4 tyś.

    Na razie wszystko jest w porządku , zabawka działa , pilot to tchórz i nie ryzykuje trudniejszych figur nisko nad ziemią , to może nie będzie źle.

    A sporo modelem latam to jakąś tam wprawę mam i trochę w niego wlatany jestem.

    Dziś latałem około 1,5 godziny , a tak statystycznie to 40min, czy godzinę to latam praktycznie co dziennie , chyba że pogoda na to nie pozwala.

  4. Teoretycznie jest wszystko  co potrzeba , ale brakuje synchronizacji , i brakuje doświadczenia.

    Czasami widzę jak model leci wysoko (na youtube oczywiście), nagle wytraca prędkość , do przodu nie leci praktycznie wcale wygląda to jak by nie miał żadnej prędkości, za to dość szybko opada do ziemi kręcąc dość szybkie beczki.

    Ten numer to ja nawet nie rozumiem jak to zrobić a co dopiero wykonać to.

    Po prostu bardzo trudno jest mi manewrować w jednym czasie i sterem kierunku i SW i lotkami i mocą silnika, i jeszcze na dodatek model się ciągle kręci jak zwariowany.

    Bardzo podziwiam ludzi którzy potrafią takie rzeczy , i nie ukrywam że zazdroszczę umiejętności, choć zdaję sobie sprawę ile czasu na to poświęcili.

    Natomiast dziś specjalnie przyjechał do mnie pan z sąsiedniej miejscowości aby zobaczyć jak model lata, bo tłumik do najcichszych nie należy i podobno słychać go nawet dwie wioski dalej.

    Jak dla mnie to ja nic nie umiem, jedynie koślawe beczki, loty odwrócone , loty na nożu, pętle, koślawy zawis.

    Ale pan był oczarowany , i pierwszy raz widziałem aby ktoś tak przeżywał latanie modelem.

    Podobno jak ludzie z okolic usłyszą że startuje, to wychodzą z domów i obserwują model z otwartymi gębami .

    Tak że ja nic nie umiem a i tak model robi furrorę , a jak np Jakub pokaże co potrafi to jest naprawdę na co popatrzeć.

    Tylko kurcze że ta nauka pilotażu jest taka żmudna i nie za łatwo mi przychodzi.

    Co do modelu klasy 100ccm to niestety jest po za moim zasięgiem, niby jestem w stanie uciułać potrzebną sumę ale małżonka w życiu nie zaakceptowała by wydania takiej kasy na zabawkę.

    W moim zasięgu jest maksymalnie model 2,2m , około 50-60ccm, i to jest max na co mogę odłożyć grosza i małżonka jakoś to by przełknęła.

  5. Ok, na razie nie zanosi się na zakup nowego modelu , ale za jakiś czas raczej coś pewnie kupię , a że modele np H9 tanie nie sa to muszę się uzbroić w cierpliwość, ale taki model jest w zasięgu.

    Ale powiedz jeszcze , skoro mówisz że dobrej klasy model podciągnie umiejętności, jaka minimalna rozpiętość modelu powinna być , bo wiadomo czym większy model tym lata lepiej, ale i po kieszenie też się obrywa lepiej :)

    A po za tym nie wiem czy ktoś zwrócił uwagę na twoje lądowanie, ale jak dla mnie to tez bajka, i mam zamiar takie podejścia opanować.

    Na symulatorze niby tak ląduję, a w realu brak odwagi że model twardo rypnie o ziemię.

  6. Latam bez rękawiczek, bo w radiu mam drążki gdzie u góry tam gdzie leżą kciuki , sa takie ostre szpiczaste krawędzie , dzięki temu praktycznie jest niemożliwe przypadkowe ześlizgnięcie się palca z drążka, ale przez to w rękawiczkach jest mi źle bo się materiał zaczepia o te ostre krawędzie i można pociągnąć drążek niechcący.

    Dziś wiatr sie uspokoił , ale jest raczej zimno, natomiast drzewa kwitną a wczoraj wieczorem jak chciałem nalać wody do wiadra to okazało się że woda z węża nie leci bo zamarzła mimo że na termometrze nie było poniżej zera :blink:

  7. Dzięki Jakub i za odzew i za chęć pomocy.

    Niestety do Szczecina nie za bardzo mam po drodze, mieszkam na drugim końcu polski (okolice Zamościa)

    Choć w zeszłym roku jakis pan przyjechał do mnie ze Szczecina po psa , bo akurat w tym czasie na całą Polskę tylko ja miałem szczenie w kolorze błękitnym, a jak już przyjechał na miejsce i zobaczył szczenie , rodziców szczeniaka i ich dokumenty to zapłacił mi dwa razy tyle niż ja w ogóle chciałem :).

    Tak że czasami konieczność jazdy przez całą Polskę nie jest przeszkodą.

    Wracają do beczek to ja poświęciłem tej figurze około 20 godzin na symulatorze.

    I efekty są nie powiem że nie, ostatnio nawet model leci poziomo a nawet nabiera wysokości.

    Ale w porównaniu z twoimi beczkami to moje to raczej wicie się w konwulsjach.

    Tylko że jak piszesz że ćwiczysz już kilka sezonów to przedemną jeszcze daleka droga.

    W realu tak naprawdę nie mam czym poćwiczyć, mój nowy nabytek za nie małe pieniążki , nawet nie ma mowy abym nim trenował wygibasy nad którymi nie panuję nawet na symulatorze.

    Fakt próbuję większości figur ale daleko od ziemi i tu mam kłopot bo nie wiem czy to normalne ale mam jakieś opóźnienia.

    Np nie robię nic tylko model zasuwa pełną parą 200 a czasem z 400 metrów ode mnie zawracam na pełnej mocy ustawiając model np na siebie , puszczam gaz do zera a model zasuwa na pełnej moce jeszcze przez kilka sekund, czasami reakcja na stery trwa tak długo że zaczynam się zastanawiać czy coś się nie zacięło.

    Jak latam blisko siebie takiego zjawiska nie ma, ale blisko siebie to i blisko ziemi  a na to jestem za krótki i brak mi odwagi na figury które nawet mam opanowane.

    A latając wyżej to tak jak wyżej pisałem jest opóźniona reakcja na stery i ciężko zrobić np zawis.

    Mam extrę Mpx ale do nauki nowych figur średnio się nadaje bo jest za ciężka i za szybka.

    Chyba sobie coś wystrugam z depronu do treningu w realu , np lil ripper a najlepiej powiększony, w razie rozbicia nie ma strat nie ma żalu , model lata wolno , i bardzo chętnie kręci różne wygibasy.

    Tak czy inaczej nie poddam się i będę dalej uparcie starał się poprawić swoje umiejętności.

    Ja mam po prostu krótki staż , jeśli chodzi o latanie jak i o modelarstwo, ale puki robię postępy i widzę efekty to jest i zapał.

  8. Jakub , te beczki w twoim wykonaniu nabawią mnie kompleksów.

    Jak patrzę na pilotów kręcących takie koziołki, uświadamiam sobie jak słabym pilotem jestem.

    Takie beczki to chciał bym umieć wykonywać, jest to chyba jedyna figura nad którą nie panuję, i nie zanosi się abym to ogarnął.

    Ja poświęciłem wiele godzin na trening , ale mój model podczas kręcenia beczek bardziej zachowuje się jak porażony prądem, nie ma w moim wykonaniu żadnej klasy, a model obraca się raptem z cztery razy nim zacznie się wymykać z pod kontroli.

    Fakt jak sobie leci model normalnie i poderwę mu trochę dziób na chwilę i wychylę lotki , to model kręci się z gracją.

    Ale po chwili zaczyna lecieć i kręcić się coraz niżej, i jak tylko wezmę się za ster kierunku i wysokości zaczyna się dramat, model zachowuje się jak by miał padaczkę.

    Nie wiem , bardzo chciał bym kręcić takie beczki i panować nad modelem lecieć równo w poziomie, ale to chyba ponad moje siły.

    Aha nie napisałem że trenuję na symulatorze , bo w realu to na razie mnie nie stać finansowo na ćwiczenie tej figury :)

  9. Może i Bartek masz rację.

    Może trochę się porozglądam w okolicy i znajdzie się dobre miejsce do startu , 200m od mojego domu zaczynają się łąki , może tam sie gdzieś zaklimatyzuję , dziś mało kto trzyma bydło więc i trawa nikomu do niczego nie jest potrzebna , a łąki są trzymane po to że pewnie są jakieś dopłaty.

    Więc nie sądzę aby ktoś miał pretensję jak bym sobie z 20 arów wykosił i wykorzystał jako pas startowy.

    Szczególnie że pewnie z hektar należy do kuzyna , i tak jak mówiłem trzyma to po to bo chyba z ochrony środowiska ma jakiś pieniądz i to bez roboty,

    Wracając do modelu, dziś nie mam zajęcia i mało mnie nie pokręciło tak chciałem sobie polatać.

    Problem w tym że wieje taki wiatr że nie mogłem modelu wynieść na pole bo wiatr usiłował mi go wyrwać z rąk.

    Przed startem przeszła mi tylko taka myśl , czy aby na pewno dobrze robię startując modelem w tak silnym wietrze.

    Ale chęć polatania była silniejsza , i model poleciał , latało sie fajnie , choć raczej wysoko bo wiatr bardzo nim rzucał i nie chciałem ryzykować niskich przelotów.

    Co do ciągnięcia modelu do ziemi to chyba sytuacja opanowana, podłożyłem podkładki pod dolne mocowania silnika, silnik sie troszkę podniósł i o ile dało sie coś sprawdzić przy tak silnym wietrze to wygląda jak by było OK , raczej go nie ciągnie do ziemi i nie trzeba się z nim szarpać.

    Na koniec wykonałem najbiedniej 6 podejść do wylądowania bo czym bliżej model był ziemi tym bardziej nim rzucało na wszystkie strony , ale za którymś razem udało sie model gładko posadzić na ziemi i wrócić z bananem na twarzy do domu :)

  10. Sama w sobie długość pasa potrzebnego do startu i wylądowania, tak naprawdę ma dla mnie małe znaczenia, bo miejsca jest wystarczająco.

    Problemem jest bardzo nierówne podłoże , i dlatego tylko zacząłem się rozglądać za modelem który ląduje i startuje z małą prędkością na krótkim dystansie , aby jak najkrócej jechał po tych wybojach i nie niszczył podwozia.

    Ta extra 260 seagulla lata znakomicie , fakt jest delikatna ale latanie tym modelem to sama przyjemność, pod wiatr ląduje z dość małą prędkością i nie za wiele przejeżdża po ziemi nim sie zatrzyma.

    A mimo to mam wrażenie że jedna goleń się wygięła , model nigdy mi nie przyziemił tak aby się golenie ugięły, zawsze jest delikatnie i miękko..

    No ale jak model startuje po tych wertepach , to czasami się zastanawiam czy kiedyś nie będzie tak że model poleci a koła zostaną na ziemi.

    Do tej extry może kupię jakieś trochę większe koła, choć nie wiem czy to wiele pomoże.

    Natomiast jak już zacząłem model pitts to może jednak pasowało by go jakoś zbudować do końca, bo narozpoczynam modeli i nie skończę żadnego.

    Pitts ma dwa skrzydła to powinien dobrze latać nawet jak wyjdzie z nadwagą, a zamiast szukać modelu na nierówne lądowisko , może lepiej przemyśleć zawieszenie do tego pittsa które sobie z nierównościami jako tako poradzi.

    Koła ze 125mm średnicy , do tego jakieś ruchome golenie i może by sunął po grudach na polu.

    Takie zawieszenie wykonane z aluminium nie powinno być ciężkie.

    A jak by golenie miały duży skok i były wyposażone w jakiś amortyzator to myślę że takie zawieszenie wybierało by nierówności nawet i z większą prędkością.

  11. Jeżeli sensownie zwiększysz rozpiętość Pitts'owi to może spełnić takie Twoje oczekiwania.

    No pitts ma już wycięte skrzydła , mają rozpiętość 1500mm.

    Z tego co pamiętam to powierzchnia obu płatów to  lekko ponad 80dm2 , a waga do lotu wyszłaby pewnie około 5 kg.

    Czy taki model będzie umiał wolno podejść do lądowania ? i czy spokojnie wystartuje na odcinku kilku metrów przy niezbyt szybkim rozbiegu?

  12. Czyli model pitts który rozpocząłem , rozumiem że nie spełni oczekiwań odnośnie prędkości podczas lądowania czy startu.

    Nic sie nie dzieje , bo sam nawet nie wiem czy chcę w tym modelu napęd spalinowy czy elektryczny , a sam model raczej planuje zbudować niż już buduję , choć sporo elementów mam już wyciętych.

    Wracając do  modelu który wolno i spokojnie umie usiąść na ziemi , to widzę że taka duża kobyła , odrywa się od ziemi po przejechaniu 3 metrów, to samo podczas lądowania , nie przejeżdża 50 metrów jeszcze na kołach nim się zatrzyma , tak jak np moja extra 260.

    Posiada ktoś plany modelu np super cub czy coś w tym rodzaju?.

    Tylko że ja raczej słabo stoję z czytaniem planów i aby podjąć się budowy potrzebował bym i planów i instrukcji montażu , z instrukcją może bym zapanował nad takim modelem.

     

    Nie pokazałem też skrzydła po naprawie :)

    A więc z natury to nienawidzę malować , jak dla mnie to najgorsza robota jaka może być , to gorsze niz kara.

    Ale jak się okazuje bardzo lubię oklejać ta folią, i nawet podczas oklejania jest i frajda i przyjemność.

    A jeszcze jak dojdę do wprawy to już całkiem powinno byc dobrze, jestem prawie pewny że pozostanę przy tej metodzie pokrywania modeli,

    A tak wyszło skrzydło , folia różni się odcieniem od tej fabrycznej czerwieni, ale nie o to chodzi, ja własnoręcznie zrobiłem ładną krawędź natarcia która ma ładny czerwony kolor. Coś niebywałego :) , to nie bazgrolenie markerem po depronie :) 

    a16a66a3eadb2990.jpg

  13. Dziękuję za sugestię jakich klei używać i jakich używacie.

    Po wypowiedziach wnioskuję że klejąc konstrukcję soudalem 66A , błędu nie popełniłem.

    Może nie najlepszym pomysłem było przyklejenie 2cm szerokości paska balsy na klej CA , ale nie powinno być źle.

    Natomiast nie chwaliłem się że wygospodarowałem sobie pomieszczenie na modelarnię , nie jest za duże , 2,7m na 4,5m, ale już nie będę musiał dłubać w pokoju i brudzić żonie klejami.

    Dziś przywiozłem sobie oswietlenie , i po świętach będzie przeprowadzka z domu.

    A co do modelu na słabe podłoże, to jaki model dość wolno leci podchodząc do lądowania?

    A może spróbować coś zrobić samemu? jakiegoś sporego trenera.

    Znalazł by się jakiś model który z grubsza można by było wykonać z listewek i sklejki ze skrzynek po owocach? no i abym sobie poradził z budową.

    Wybierając model (tak było i z extra 260) uważnie oglądam filmy na YT jak model się zachowuje, jak szybko podchodzi do lądowania , jaki odcinek przejeżdża na kołach nim się zatrzyma.

    I tak widzę że taki piper jak ma 2,5m rozpiętości to raczej na dużych kołach dał by radę, bo naprawdę umie zwolnić bez przeciągania.

    Ale czy ja podołał bym budowie takiego dużego modelu?

  14. No szkoda że nie napisałeś, trochę UHU Power nawet mam na stanie.

    Ale tez to nie jest odbudowa, po prostu elementy fabrycznie sklejane sie rozkleiły w kilku miejscach, nic połamanego nie sklejałem (oczywiście jeśli chodzi o kadłub i odklejony domek silnika)

    Co do skrzydła to tak jak wyżej pisałem, skleiłem wszystko na soudal 66A jedynie poszycie z balsy z jednej strony skrzydła przykleiłem na CA.

    Mam nadzieję że użycie tych klei .nie jest niedopuszczalnym błędem.

  15. Nikt nic nie napisał jakim klejem najlepiej kleić sklejkę ze sklejką czy balsę ze sklejką, więc postanowiłem skleić połączenia które się rozkleiły soudalem 66A.

    Kleju nie żałowałem powinien być w najmniejszych zakamarkach , po ściśnięciu elementów nadmiar wytarty i tyle, powinno być OK.

    Ogólnie jutro mogę przykręcić skrzydła i można latać, ale u mnie pogoda nie dopisuje , wieje wiatr , raczej latało by się ciężko.

    Na polach sąsiadów uprawy zaczynają rosnąć więc raczej już sie nie będę pakował na czyjeś  uprawy z modelem.

    Dwa duże boiska które mam po drodze do pracy zaorane i tak naprawdę do żniw , nie za bardzo będzie gdzie polatać, chyba że wybiorę się raz na jakis czas na lotnisko , ale to mam spory kawałek drogi.

    Myślę że w najbliższym czasie nie będzie jak polatać modelem , więc chyba rozpruję spód kadłuba i wymienię te liche balsowe podłużnice , na sosnowe , a najlepiej wzmacniane węglem , bo wszystko ujdzie ale spód kadłuba jest bardzo delikatny że nie wiadomo jak go do ręki wziąć.

    Po wymianie podłużnic przynajmniej będzie go można złapać jak się chce bez obawy że sie rozgniecie w rekach.

    A oklejanie skrzydła nawet mi fajnie poszło to i z położeniem kawałka folii na kadłubie nie powinno być problemu.

    Natomiast zrzedła mi trochę mina z powodu barku w najbliższym czasie miejsca do startu i lądowania .

    To znaczy miejsca są , ale podłoże się nie nadaje, do jazdy po takich nawierzchniach jakie mam do dyspozycji potrzebne sa koła ze 120mm i mała prędkość podczas startu i lądowania.

    A moja extra nawet jak by dostała duże koła to i tak za szybko leci startując i lądując aby na nierównościach nie stracić podwozia.

    Czy jest jakis model który był by napędzany silnikiem około 26ccm i który by startował i lądował z małą prędkością? tak aby nie trzeba było naprawiać podwozia po każdym starcie po wertepach?

    Kurcze lubię polatać, spodobała mi się benzyna , to nie mam teraz gdzie.

    Nawet trochę się rozglądałem za modelem na każdą nawierzchnię , zastanawiałem się na seagul christen husky, ma ponad 2m rozpiętości to na dużych kołach może by dał radę?

    Ale christen husky ma powierzchnię skrzydła 59 dm2 , a mam zaczęty model pitts python , co prawda 1500mm rozpiętości ale dwa skrzydła mają 80dm2 powierzchni i do lotu nie powinien ważyć więcej jak 5kg.

    Który startował i lądował by z mniejszą prędkością?

    Bo na chwilę obecną do żniw i do puki ludzie nie zlikwidują ściernisk  sprzętem rolniczym, to do tego czasu jestem raczej uziemiony z modelem spalinowym, a lubię się bujać tą zabawką , do tej pory statystycznie wylatywałem około litra paliwa dziennie , czyli coś około godziny latałem, a tu teraz trzeba odpuścić.

    Więc postanowiłem pomyśleć o modelu spalinowym na gorsze czasy.

  16. Skrzydło prawie naprawione.

    Pod balsową krawędzią natarcia był taki jakby dźwigar z balsosklejki, który też był uszkodzony.

    Wyciąłem wszystko nowe, wykonałem nowy dźwigar i krawędź natarcia , wczoraj nie zdążyłem tylko położyć czerwonej folii , natomiast białą folię położyłem wczoraj i myślę że jak na pierwszy raz to nieźle wyszło.

    Tak że dziś tylko położę czerwoną folię i skrzydło gotowe.

    Ale nie wiem czym najlepiej kleić sklejkę i balsę.

    Poszycie z balsy z jednej strony kleiłem CA , a z drugiej strony poszycie kleiłem na soudal 66A , tylko że punktowo przyłapywałem cyjanoakrylem aby balsa siedziała na miejscu.

    Ale mam problem z kadłubem :(

    Chyba wiem dlaczego model mocno ciągnie do ziemi.

    Dwie wręgi do których jest wklejony domek silnika rozkleiły się.

    Na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale jak ciągnę za silnik góra dół , i w tym czasie patrzę od strony kabiny co się dzieje, to widać jak wypusty elementów ze sklejki chodzą sobie w swoich otworach.

    Klej puścił .

    Czy zalanie wypustów w otworach cyjanoakrylem rozwiąże problem?

    Model jest bardzo fajny i bardzo dobrze latający, ale wykonanie raczej liche.

    Model głównie wykonany z balsy , sklejka to już tam gdzie musi być ale raczej skromnie.

    Trochę mnie drażnią podłużnice u dołu kadłuba, też są z listewek balsowych i mam wrażenie że łatwo uszkodzić spód kadłuba choćby biorąc go do rąk.

    Chyba wiem teraz dlaczego modele tych rozmiarów kosztują ponad 1500zł a mój kosztował 800zł.

    Ale nic się nie dzieje , obchodząc się z nim jak z jajkiem myślę że jeszcze będę miał z niego wiele radości.

    Nie wiem tylko czym zalać miejsca gdzie puścił fabryczny klej aby silnik się mi nie ruszał.

    Ten fabryczny klej z wyglądu przypomina żywicę , ale jest miękki i bardziej się rozciąga niż łamie , ale mi się wydaje ze wypustów nikt klejem nie smarował tylko po wierzchu były połączenia zaciągnięte klejem i może dlatego silnik takie klejenie roztelepał.

  17. Od wczoraj mnie jakieś przeziębienie sponiewierało , tak ze nie bawiłem sie modelami.

    Może jutro już się lepiej będę czuł to spróbuję  polatać fun cubem na 11 calowym śmigle.

    Co do spalinówki to zabawka jest super , tym to można się wylatać.

    Ale coś ostatnio model źle latał, tak jak by się przemieścił domek silnika i ustawił za duży skłon , bardzo model ciągnie do ziemi , chyba że odpuszczę gaz, jak silnik chodzi na wolnych obrotach to model lata wspaniale, jak dodam gazu od razu ciągnie go do ziemi.

    Ale przez chorobę nie sprawdzałem o co chodzi i co sie stało, szczególnie że w pierwszej kolejności muszę naprawić krawędź natarcia skrzydła.

    Bo zostawiłem na chwile uruchomiony model , który nie był przywiązany i model postanowił sie przejechać, uderzył skrzydłem w huśtawkę i trzeba naprawić skrzydło.

    Uszkodzenie jest kosmetyczne , więc jak jutro będę się lepiej czuł to na niedzielę spalinówka powinna być gotowa :)

  18. Ok dzięki.

    Problem w tym że zdemontowałem już krawędź natarcia , więc na załatanie dziury raczej juz za późno.

    Wymienię i krawędź natarcia i keson na głębokość uszkodzeń ale na całej długości skrzydła , czyli z KN i keson razem jakieś 3cm z głębokości skrzydła.

    Jedno żeberko jest też połamane ale do naprawienia.

    Ogólnie po oswojeniu się z uszkodzeniem , naprawa wydaje sie łatwa.

    .Teraz to bardziej niż to skrzydło martwi mnie co jest z tym silnikiem i dlaczego i gdzie coś puściło że zrobił sobie duży skłon i bardzo przeszkadza w lataniu.

  19. Ja tam się nie znam , ale wydaje mi się że łatanie uszkodzeń może nie być dobrym pomysłem ( raczej nie latam spokojnie , wolał bym aby mi sie nie złożyło to skrzydło podczas jakiejś  pętli) .

    Aby wykonać cały nowy keson nie mam tyle balsy.

    Mam jedną deskę 2mm .

    Ale uszkodzenie ma mniej niż  2cm w głąb , więc pomyślałem że może by tak odciąć na całej długości 2cm szerokości i dosztukować odcięte 2cm nową balsą , tak od góry jak i od dołu.

    Dwa paski 2cm szerokości mi wyjdzie z tej mojej jednej deski.

    A krawędź natarcia zrobię nową z balsy 5 mm .

    Ale nie wiem czy dobrze kombinuję.

  20. Czerwoną folię usunąłem , a białą od spodu wyciąłem tyle aby odsłonić uszkodzenie.

     Ale jak to naprawić?

    To moja pierwsza naprawa drewnianej konstrukcji więc nie umiem nic.

    Czy to uszkodzenie trzeba załatać? czy wymienić samą krawędź natarcia a resztę uzupełnić?

    Czy trzeba usunąć całą krawędź natarcia i usunąć keson i wykonać to na nowo.

    Jak powinna wyglądać naprawa takiego uszkodzenia?a66d7e7521ef7bb1.jpg

  21. Mam kilka problemów z modelem i potrzebuję wskazówek.

    Ale po kolei.

    Przyszło dziś serwo więc jak było go nie zamontować i nie polatać?

    Ale podczas wstawiania serwa zauważyłem że coś lata w skrzydle, no i wytrząsłem takie coś ze skrzydła , model nigdzie skrzydłem nie uderzył.

    Nawet podczas lądowania z uszkodzonym serwem i wychylona lotką , kładł się na bok ale ziemi skrzydło nie dotknęło.

    A coś takiego się gdzieś tam odkleiło

     

    43731f227033c20f.jpg

     

    Po zamontowaniu serwa i ustawieniu wychyleń poszedłem  polatać , ale to znowu zaskoczenie bo model źle latał .

    Do końca latał fajnie , powisiał kilka dni pod sufitem w garażu i się mu odmieniło

    Mocno go cięgnie dziobem do ziemi , na tyle mocno że nawet trymerem nie dało się go ustawić aby leciał prosto ,bo skończyła sie regulacja.

    Tak że to była męka a nie latanie i fajna zabawa, wybuchałem prawie dwa zbiorniki paliwa i doszedłem do tego że model bez silnika lata pięknie jak tylko dodam gazu silnie go ciągnie do ziemi.

    Na nożu nie chce prosto lecieć tak jak jeszcze kilka dni temu , jak tylko położę go np na lewe skrzydło to model nie leci prosto tylko od razu mocno skręca w prawo.

    Wychodzi na to że zmienił się kąt silnika i mocno ciągnie do dołu.

    Ale jak i kiedy , wisząc pod sufitem?

    Pomyślałem że te tuleje dystansowe mocujące silnik wgniotły sie w sklejkę i zmieniło się zaklinowanie silnika, podłożyłem duże podkładki ale nic to nie dało , model dalej ciągnie do ziemi a na nożu położony na skrzydło bardzo poważnie skręca.

    Nie mam pomysłu , mógł się zwichrować bądź odkleić domek silnika ? czy coś w tym rodzaju?

     A na koniec największy problem , silnikowi trochę się odmieniło i zaczął dość szybko chodzić na wolnych obrotach , na tyle szybko że model ruszał z miejsca bez problemu , pomyślałem że jest zimny i jak trochę pochodzi to trochę zwolni.

    Model nie był przywiązany ale stał kołami w takich wgłębieniach w ziemi i wyglądało jak by się nie był w stanie na takich obrotach jakie miał wydostać z tych zagłębień.

    Ale trochę to trwało model chodził a obroty były ciągle wysokie , więc postanowiłem wziąć śrubokręt i zmniejszyć obroty.

    Nim  ja się odwróciłem i znalazłem śrubokręt , model dał radę wyciągnąć koła z zagłębień i spotkać sie z huśtawką.

    I mam problem.

    Bo uszkodził skrzydło , a ja nie za bardzo wiem jak się za to zabrać.

    Wygląda na to że została uszkodzona tylko krawędź natarcia, ale nie wiem jak otworzyć skrzydło .

    Czy usunąć całą folię w kolorze czerwonym ? , bo ona jest położona na białą folię na zakładkę.

    w ogóle nie wiem jak to rozebrać i złożyć , aby to miało ręce i nogi.

    Pomoże ktoś z naprawą tego skrzydła?

    Czy podgrzewając folię żelazkiem to na się odklei od białej folii?

    Z wymianą krawędzi natarcia sobie poradzę , ale z położeniem poszycia z folii raczej nie za bardzo , szczególnie że nie wiem odkąd dokąd zerwać folię.

     

    900a4ee6860e3825.jpg

     

    9ee82abbcefe90e5.jpg

  22. Po części problem rozwiązany, drugi silnik załatwił problem wibracji , ale pojawił sie inny problem.

    Silnik emax 2820/07 na pakiecie 4S , ze śmigłem 12x6 , naprawdę ma jad, kiedyś napędzał mi extrę 300 około 1600-1700g do lotu , i naprawdę dawał radę.

    Niestety fun cub ma pakiet 3S , ze śmigłem 12x6 zmierzyłem 1520g ciągu , model do lotu waży około 1200-1300g .

    Efekt jest taki że mój fun cub ze sprytnego modelu stał się mułem bagiennym.

    Na starym silniku szedł pionowo w górę jak dziki , aż czasami go ledwie widziałem , z tym napędem można zapomnieć o pionowym widowiskowym wznoszeniu.

    Chyba nie pozostaje mi nic innego jak przesiadka na pakiet 4S

  23. Mam pytanie,

    Z racji że moja nowa spalinowa zabawka jest niesprawna (czekam na serwo) , od czasu awarii intensywnie ujeżdżam wszystkie elektryczne modele.

    I dziś fun cub zaliczył awarię, elektryka mi się sypie w modelach , pecha mam czy co?

    Model do połowy mocy działa normalnie , ale na pełnej mocy , to dostaje takich wibracji że kabina odpina sie w czasie lotu,

    Wszystko wyglądało OK ale pomyślałem że może gdzieś zaczepiłem śmigłem nawet nie wiedząc o tym, ale to nie to.

    W akcie desperacji postanowiłem wymienić wał silnika.

    Po rozebraniu silnika (silnik to emax 2815/07)okazało sie że jedna cewka ma przerwane uzwojenie.

    Pewnie to było przyczyną tych wibracji na pełnej mocy , uzwojenie nie było przepalone, raczej przetarte..

    Nigdy nie nawijałem silnika to nie będę się nawet za to brał.

    Ale mam zalegający silnik emax 2820/07, i chciał bym go wykorzystać w fun cubie.

    Ale że raz rozbiłem model przez źle dobrany silnik a raczej śmigło, to wolę zapytać.

    Emax 2820/07 tak samo idealnie pasuje do modelu jak i do wręgi , ma wszystkie wymiary i rozstawy śrub takie same jak 2815/07 jedynie jest troszkę dłuższy i chodzi na pakietach 4S.

    Czy on będzie odpowiedni do fun cuba? będzie chodził na pakiecie 3S i z regulatorem 40A,

    Jakie do tego zastosować śmigło?, i czy to odpowiedni silnik do fun cuba?

  24. No nic ,próbowałem poprawić luty , wszędzie tam gdzie sięgnął grot lutownicy.

    Nic to nie dało.

    Potencjometr ustawiony w środkowej pozycji , i wychylając drążek w jedną stronę silnik chodzi , wychylając drążek w drugą stronę silnik ani drgnie.

    Czyli serwo do śmietnika.

    Myślę że wyszła jakaś wada fabryczna , model w powietrzu spędził dopiero 8 może 10 godzin , a samo serwo od wewnątrz wygląda raczej solidnie.

    Na razie model sobie poodpoczywa , a pod koniec tygodnia zamówię sobie nowe serwo.

    Bo nawet jak by mi ono po tych moich dzisiejszych reanimacjach ruszyło to i tak bym go nie włożył do modelu.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.