Skocz do zawartości

enter1978

Modelarz
  • Postów

    3 832
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    24

Odpowiedzi opublikowane przez enter1978

  1. 15 godzin temu, koniorc napisał:

    W sumie DLE na przykładzie mojej 55-tki też się sprawdza, jedyna imperfekcja to lekkie bulgotanie (chyba przelanie) na małym gazie w locie. Czy DLE 120 także tak ma, czy to kwestia regulacji?

    No ja z DLE 55 jestem bardzo zadowolony, mimo że ma juz nabite godzin chodzi fajnie a nawet jak padnie to za 600zł kupię nowy wał i cylinder i ponownie mam nowy silnik.

    Co do pracy to nie wiem czy o tym samym myślimy , ale dle 55 jak był nowy powiedzmy pierwsze dwa lata to chodził idealnie , natomiast teraz jak odpalę zimny silnik i chwilę popracuje na wolnych obrotach i naglę daję moc i startuję to silnik robi takie prrrrrrrrrrrrrr i nie generuje pełnej mocy dopiero po chwili rozbiegu lub gdy jest juz w powietrzu przestaje być zalany robić prrrrrrrrrrrrrrr i słychac że ciągnie pełną mocą.

    Jeśli o to chodzi to DLE-120 nie robi czegoś takiego ale on to za nowy jeszcze jest i wszystko przed nim:).

    W tym modelu sporą różnicę robią wolne obroty , nawet minimalnie podwyższone powodują to że model za mocno chce latać mimo że na pierwszy rzut oka silnik chodzi dość wolno , podczas pierwszych lotów i oswajania się z modelem  trzeba żeby silnik chodził naprawdę wolno , a jak mój miał nieszczelność to chodził raz za wolno a raz za szybko , a ja ciągle kręciłem regulacją i wykonywałem jeden lot i silnik znowu kwalifikował się do regulacji , bo albo zaczynał chodzić za szybko albo tak zwalniał że gasł.

    I stąd były moje problemy z tym silnikiem , silnik był OK od samego początku jedyną jego bolączką były wolne obroty.

    Po naprawie głowicy silnik ma dwa dni latania za sobą i odkąd świeca siedzi szczelnie na swoim miejscu to ja nie stwierdziłem ani problemów z wolnymi obrotami ani nie ma problemów z uruchamianiem , ale brudzenie modelu z rur wydechowych pozostało , może nie jest tak upaćkany jak kiedyś , ale po kilku godzinach latania kadłub nie nadaje się do położenia w aucie na oparciu siedzenia bez przetarcia go ręcznikiem zwilżonym benzyną ekstrakcyjną.

    Z drugiej strony przyglądałem się podczas latania modelom z GP 123 i to też nie były okazy czystości, ale pod tym względem mój DLE-120 jest brudniejszy,  a a model z DLE-55 nie był od wiosny ani razu myty i jest czysty i nie dorówna mu ani DLE-120 ani GP123 nie wiem o co chodzi może jakieś zawirowania powietrza sa inne.

  2. 11 godzin temu, koniorc napisał:

    Chciałbym tłumiki typu canister, nie musi być super cicho

    I nie będzie :), niby to dwa osobne cylindry i każdy ma swój własny tłumik ale natężenie hałasu jest dość zauważalnie większe niż model 2,2m z silnikiem 55ccm i tłumikiem kanister ,ale jest o wiele cichszy niz na puszkach i trzaski dwusuwa i ryk  nie doprowadza do szewskiej pasji , na kanistrach nawet jak depniesz i model ryknie to dźwięk jest przyjaźniejszy dla ucha, tak ogólnie do połowy mocy jest przyjemny i naprawdę cichy  powyżej połowy mocy trochę hałasuje ale nie drażni, ja w każdym razie   nie wrócę do tłumików puszek.

    11 godzin temu, koniorc napisał:

    rozumiem że GP 123 z tłumikami JBM może spełnić moje wymagania? Jakieś alternatywy?

    W zeszłym roku MVVS na święta zrobił promocje i wszystkie silniki sprzedawali za 50% ceny , promocja która miała trwać 3 dni finał miała taki że po kilku godzinach stany magazynowe świeciły pustkami, nie wiem czy im się to skalkulowało ale jeśli tak to może powtórzą to w tym roku , czaiłem się na silnik 96ccm bo miał moc i wagę podobną do DLE-120, ostatecznie zrezygnowałem z mvvs i wybrałem DLE  ale decyzja była podyktowana kosztami regeneracji silnika w przyszłości, natomiast w promocji silnik MVVS wychodził chyba 2200zł?  a DLE w regularnej cenie 3200zł.

  3. 11 godzin temu, Cybuch napisał:

    Jaki to model ?.

    No extra 300 K.S 2,7m , Konrad sobie zrobi model w czasie oczekiwania na reklamację silnika:).

    I to jest dobry przykład , silnik nowy, ceniony , renomowany i niestety pojechał do naprawy gwarancyjnej.

    Mój DLE-120 kaprysił od początku, ale żeby był problematyczny to nie za bardzo , po prostu wolne obroty mu się rozjeżdżały , gdybym znał przyczynę która była banalna to nie było by problemu i od początku chodził by jak trzeba, od naprawy głowicy do której uszkodzenia sam doprowadziłem , silnik pracuje bez problemu , i zapala dobrze i wolne obroty trzyma.

    Co do wydechów to nie do końca bym się zgodził że moc ograniczą, model 2,7 ma ogromną moc jak na swoja wagę, silnik 120cc w modelu 2,7 to nie to samo co silnik 55ccm w modelu 2,2m.

     

     

  4. 51 minut temu, Cybuch napisał:

    O tym nie pomyślałem , że można modelem latającym kręcić dryfty

    A można:) , ale to był jednorazowy incydent , po tej akcji kupiłem jeszcze tańsze koła niz połamałem , również plastikowe felgi , ale używane zgodnie z przeznaczeniem przelatały całe lato i nie kwalifikują się do wymiany i brak jakichkolwiek uszkodzeń.

    W ogóle to z modelem nie ma żadnych problemów , przelatał lato bezawaryjnie a jak miałem problemy np z silnikiem to na moje własne życzenie , połamałem dwie tylne golenie , pierwsza to mi go wiatr zdmuchnął podczas montażu stateczników a druga goleń poszła jak chciałem nisko przelecieć i szarpnąłem wysokość no i strzelił model ogonem o ziemię i goleń poszła , trzecia goleń chodzi ale najlepsze czasy ma już za sobą, jakaś trefna się chyba trafiła.

    No i kabina się połamała na koniec , ale ona mi się kiedyś w Zamościu odkleiła a ja ją olałem i tak latałem i to mogło jej bokiem wyjść i po jakimś czasie pękła, ale to nie ważne takimi duperelami nawet sobie głowy nie zawracam.

    Przez cały sezon model latał niezawodnie , zero problemów z czymkolwiek , juz z Mx-em miałem więcej roboty bo z 3 razy spawałem kolano wydechowe, a w tej extrze 2,7 nie było sytuacji żebym musiał się zwijać do domu bo model się zepsuł , jedyna awaria jaka się przytrafiła to wyrwana świeca , ale to i tak juz miałem sie zwijać bo juz wieczór był.

    Tak czy inaczej ja juz sezon definitywnie skończyłem , fajnie było , w tym roku polatałem najwięcej jak sięgnę pamięcią wstecz , dziś miałem czas ale juz się nie skusiłem na latanie , dla mnie już za zimno.

    Teraz juz tylko symulator , serwis modeli  no i trochę będę budował zapasowy model 2,7m.

    Czekam na wiosnę , wiosną będę miał 3 modele gotowe do lotu to też sobie polatam :).

  5. 17 minut temu, Cybuch napisał:

    Wiesław , jak to jest możliwe , że odpadły koła a owiewki zostały. W moim zestawie raczej było by odwrotnie.

    A jest to możliwe , dlatego że odstawiając wiraże i kręcąc bączki na ziemi uszkodziłem felgi , więc felgi połamane latały sobie po swojemu w owiewce a opony po swojemu, finalnie nawet jak opona wystawała z owiewki to po dotknięciu ziemi chowała się w owiewce :), skuteczność połamanych kół była identyczna jak by ich nie było w ogóle.

    Ale pocieszę cię że model 2,7m nie tak łatwo wywalić na plecy kapotażem jak model 2,2m , ot oprze się na mordzie i kawałek posunie się po ziemi na dziobie i tyle .

    Irek a z czego masz tą tylną goleń podwoziową? to dural?

  6. Fajne jest to że jest was grupa  takich miłośników  latania.

    Ja mam 4km od domu piękne prywatne lotnisko na które mam nieograniczony wstęp , 800m pasa i z 50m szerokości , trawa zawsze przystrzyżona na 1,5cm.

    Do tego z 500m od domu Boisko 500m długości i ze 100m szerokości trawa zawsze przystrzyżona na 1,5cm.

    Do tego dom na wsi w którym obecnie nie mieszkam , ale koszę systematycznie działkę i tam całe lato jeden model stoi gotowy do lotu tak że nawet nie musze sie z modelem wozić, część podwórza to pas startowy 80m długości i średnio z 20-25m szerokości.

    I co z tego jak zawsze gdzie nie pojadę to jestem sam jak palec , no może prócz boiska bo tu dużo ludzi przychodzi jak latam i jest z kim chociaż pogadać.

    Ale latanie w samotności jest smutne i trwa max 2 godz i już się nie chce.

    Tak że nie ważna jakość miejscówki , nie ważne kto czym lata i nie ważny poziom umiejętności pilotażu.

    Ważne że jest was grupa i w grupie fajnie mija czas, ja wam tam trochę zazdroszczę.

    • Lubię to 2
  7. 12 godzin temu, Cybuch napisał:

    Jak tobie rozleciała się na dwie połowy to zmień sprzedającego.

    Ale musisz brać pod uwagę że mój model lądował bez kół  , na owiewkach.

    Połamałem koła kręcąc bączki na ziemi , ale po uszkodzeniu kół nie zakończyłem latania.

    Latałem na uszkodzonych kołach , a latanie zakończyłem jak całkowicie straciłem koła, bo po kilku startach koła sie rozpadły całkowicie i schowały się w owiewkach.

    Więc ostatnie lądowanie było na owiewkach , a czy sa słabe? no nie wydaje mi się , na pewno do tego do czego są stworzone to nie , ale do lądowania na nich to tak zdecydowanie sa za słabe.

     

     

     

  8. 10 godzin temu, wojtek-a napisał:

    edit: Wiesiek szybszy...

    Ale dokładnie o to mi chodziło co pokazałeś na zdjęciu.

    9 godzin temu, RobertK napisał:

    Niezależnie od zastosowanych diod (prostownicze, schottky)  nie ma możliwości uzyskania napięcia 6V

    Ja elektronikiem nie jestem więc oczywiście mogę nie miec racji, ale z tego co wiem to jedna dioda prostownicza urywa 0,8V ,  dioda schottky sporo mniej bo 0,3V,  ale montowałem diody tak jak pokazał wojtek-a  i sprawdzałem miernikiem i uzyskiwałem około 6V.

    I jedno serwo zasilane max 6V  bez problemu pracowało w modelu który miał całą instalację 7,4V.

  9. 49 minut temu, Cybuch napisał:

    Skręcić skrzydło czy płat w przeciwną stronę i zmoczyć wodą .

    Ile skręcić ? , Metoda prób i błędów

    Pomysł z zwilżeniem drewna jest chyba dobry bo drzewo lubi wtedy pracować nawet jak sie tego nie chce.

    Ale to będzie trudne tak na czuja zgadnąć gdzie zwilżyć i ile naprężyć.

    Jak mi czerwony model 2,2m zmókł to do dziś skrzydła ciężko wchodzą na miejsce.

    Ale niezłym przykładem jest kabina z extry 2,7 , zdjęcie gdzieś jest w czeluściach tego tematu , balsa jako deska fajnie się na mokro formuje , ale ja przykleiłem poszycie kabinki i nie pamiętam co mi nie pasowało ale postanowiłem że jak zwilżę takie przyklejone poszycie to samo się wyprostuje , cokolwiek mi tam wtedy nie pasowało.

    Niestety przyklejone poszycie podczas schnięcia popękało w poprzek słoi.

  10. No dobrze jest , i są owiewki na kołach.

    Ja swoje owiewki uszkodziłem bo się rozkleiły na dwie połówki , nie za bardzo lubiłem owiewki na kołach bo nazbiera się w w nich trawy która na lotnisku nie chce z nich wylecieć, za to bez problemu wysypuje się w aucie.

    Ale posklejam je jak mi gdzieś żywica zostanie , bo trzeba przyznać że wizualnie robią robotę, i w następnym sezonie model z powrotem dostanie swoje buciki.

  11. 13 minut temu, Graffi_25 napisał:

    Tak można się zdziwić i to bardzo  :). Jeśli kadłub jest w którąś stronę przekrzywiony polecam taki stolarski sposób, pod przeciwległy bok podkładasz tyle samo ile nie przystaje do deski ( płyty kamiennej) obciążasz tak aby wszędzie przystawał i wklejasz rozpórki a następnie zostawiasz na przynajmniej 12h. Po zdjęciu obciążenia powinno być wszystko prościutkie jak strzała

    No sam koniec ogona jak leży na blacie to jedna strona przylega ładnie a druga ma max 2mm szparę, ale łatwo się poddaje bo w tej chwili to ogon nie jest za sztywny , tak że łatwo się daje ustawić tak jak ma być.

    Jak pamiętam z pierwszej budowy to mimo że kadłub miał juz komplet listew to ogon nadal był wiotki , dopiero jak wkleiłem skośne rozpórki pomiędzy wręgami to po wyschnięciu rozpórek ogon zrobił się sztywny jak z betonu.

    A w tym przypadku to nie dość że nie ma jeszcze rozpórek to i nie ma listew , to myslę że jak docisnę kadłub normalnie do blatu i wkleję brakujące części konstrukcji to też powinien byc prosty jak strzała , ale teraz już nie będę zdejmował ścisków i obciążników z kadłuba po 2 czy 3 godzinach od aplikacji kleju:).

  12. 1 godzinę temu, Graffi_25 napisał:

    Jedno co wiem o klejeniu drewna to to że podczas klejenia klej ściąga

    Tak ja też już wiem , mam krzywy kadłub :).

    Nie jest to problem, ale ogon sie skręcił.

    Jedna strona na końcu kadłuba nie przylega do kamiennego blatu tak idealnie jak druga strona.

    Jak to się stało? a normalnie:), zdjąłem ściski ,obciążenia itp po około 3 godzinach od sklejenia kadłuba , wyglądało że kadłub jest z grubsza wyschnięty , położyłem go na noc kabiną do góry i gdzieś klej dosychając trochę ściągnął inaczej jedną stronę a inaczej drugą.

    Ale jest OK , troszkę uciekł koniec ogona ale nie trzeba używać siły aby go ustawić tak jak ma być, bo ogon jest dość wiotki jeszcze , nie ma rozpórek pomiędzy wręgami , nie ma czterech listew.

    Teraz trzeba ustawić do lasera kadłub bo bez rozpórek pomiędzy wręgami ogon ma skłonności do chodzenia na boki , więc trzeba kadłub przytwierdzić do blatu ściskami , ustawić do lasera , uzupełnić brakujące części i po wyschnięciu można będzie z niego strzelać.

    Ale jak widać pozornie wyschnięty klej wciąż ciągnie i generuje naprężenia i można się zdziwić.

  13. No mam zdjęcia jak źle piszę to niech mnie ktoś poprawi , ale tak bym to teraz robił.

    1 sklejam część z pierwszego zdjęcia i podszlifowuję otwory na listwy tak aby listwy lekko wchodziły.

    2. Przyklejam boki kadłuba z jedną listwą zaznaczoną na czerwono na drugim zdjęciu, a boki to można przykleić np dziś jeden a jutro drugi , jak będzie schło na płaskiej powierzchni to nie ma znaczenia czy oba będą przyklejone na raz czy będą przyklejane na raty.

    3. Wsuwam listwy na miejsce na sucho , jak ładnie wchodzą to wklejam na klej listwy z trzeciego zdjęcia i wklejam wręgi zaznaczone na trzecim zdjęciu , i to cała filozofia.

    A ja się umęczyłem pot po d..... płynął a to nie tędy droga , montaż całości na raz w pojedynkę to kiepskie rozwiązanie.

     

    spacer.png

     

    spacer.png

     

    spacer.png

  14. 6 minut temu, Graffi_25 napisał:

    Wiesiu tu bez zdjęć będzie ciężko bo opis zrozumie tylko ten kto ma na stole złożony na sucho kadłub i wtedy jest jasne jak to można zrobić "bezboleśnie" :)

    Nawet miałem zrobić zdjęcia przed chwilą, ale gdy zszedłem do piwnicy zrobić zdjęcia okazało się że ktoś mi gwizdnął baterie z aparatu.

    Jutro zrobię.

    A tak w ogóle to kadłub wysechł i prócz tego że klej powychodził na bogato , to wygląda całkiem nieźle:)

  15. Dziś skleiłem kadłub i mimo że robiłem to drugi raz to zadanie nadal jest ekstremalnie trudne.

    I potrzebne jest wyjaśnienie , bo ogólnie to nie ma instrukcji jak to się robi , są zdjęcia ale to za mało, w dodatku na początku tematu była krytyka gdy kadłub chciałem podzielić na etapy bo pojawiały się opinie że gdzieś tam ucieknie milimetr , będzie krzywo itp.

    Pierwszym razem dałem radę ale było strasznie ciężko , tym razem wiedziałem co mnie czeka , stroiłem sie z tydzień do zaatakowania tego kadłuba i w końcu dziś się za niego zabrałem, dał mi w d.... równo , złożenie kadłuba na raz jest niemal niewykonalne.

    Dałem radę, posklejałem go ale miałem dość, i zadzwoniłem po skończonej pracy  aby zapytać u źródła jak ten kadłub fachowo się skleja , bo to nie może być tak trudne i na pewno coś źle robię , i faktycznie.

    Kadłuba nie trzeba sklejać na raz,  skleja się domek silnika do miejsca gdzie wręgi układają się w kształt litery V , później przykleja się do tego boki kadłuba bez listew i tak to schnie, później dopiero wkłada się listwy na sucho i jak wchodzą to się je wkłada na klej i wkleja się dopiero resztę wręg do końca ogona.

    Ja za jednym podejściem wkleiłem listwy , boki i wszystkie wręgi , i to jest poroniony pomysł bo taka strategia jest bardzo trudna do wykonania.

     

  16. Niektóre edge 540 naprawdę dobrze wyglądają, ale w ostatnim czasie widuję z taka maską jak na zdjęciu.

    Taki model ma minę jak by mu ktoś jaja ścisnął , do mnie nie przemawia.

    spacer.png

     

    W ogóle to modele klasy 30ccm to twardy orzech do zgryzienia , winna jest chyba masa  dlatego że wychodzą dość ciężkie , miałem extrę seagull 1,8m , niby model zrobiony lekko , wszystko z balsy nawet boki kadłuba były z balsy , sklejka to była tylko pod podwozie i do domku silnika, wręgi to była kanapka z balsy i cieniutkiej sklejki i guzik to dało model warzył do lotu około 5,5kg i latał byle jak , tak jak piszesz jak cegła w dodatku ja miałem silnik 32ccm i silnik też sobie nie za bardzo z modelem radził.

    I tak nie wiem czy modele seagull to kiepskie projekty czy modele w rozmiarze 1,8m tak mają? czy masa robi swoje bo jednak taki model warzy niewiele mniej niz model 2,2m w dodatku model 2,2m ma swoją powierzchnię i z 13kg ciągu do dyspozycji VS 7,5kg które generował rcgf32.

    I głównie stąd było wielkie WOW  gdy się przesiadłem z modelu seagula 1,8m na mx-a 2,2m.

    Nawet jestem ciekaw co to będzie za projekt u forumowego modelarza w klasie 30ccm , myślę że jednak model będzie robił robotę wbrew logice , ludzie którzy się tymi modelami zajmują całe życie budują , projektują itp , w dodatku gustują kręceniu akrobacji to i są wymagania modelowi postawione,  a nowy projekt  taki prototyp jest budowany i testowany przez autora planów.

    Co do wyglądu to nie wiem co to będzie za model , tego nie wie nikt prócz autora projektu , ja wspomniałem że dobrze wygląda Vertigo od Badana, ale wątpię czy zechce zerżnąć sylwetkę modelu, tak jak by kolegi po fachu.

  17. Ja na początku zabawy z modelami benzynowymi naczytałem się o problemach z skomplikowanymi killswitchami.

    Więc kupiłem prosty kill switch za niewielkie pieniądze , może i nie ma dodatkowych opcji ale przynajmniej działa niezawodnie.

    Takie mam we wszystkich swoich modelach https://www.ef3m.pl/pl/p/Kill-switch-radiowy-wylacznik-zaplonu-V-2.0/131

    Zasada działania jest prosta , polega na włożeniu go gdzieś pod maskę i zapominam o jego istnieniu.

  18. Mi już się dawno ten kierunek rzucił w oczy że, duże to.

    Ja z jednym serwem 1270TG  na kierunku latałem jakiś czas w extrze 2,7m , dawało radę ale to gibałem się modelem w zawisie na śmigle wisząc , albo jakieś beczki kręciłem i to wszystko na nożyku latał sporadycznie a jeśli już to krótko, ale tu to jeszcze większy jest ster a i model ciężki więc obawy i strach były uzasadnione.

    Dwa serwa daja radę , czasami 5min lata tylko na żyletce , w jedną stronę na jednym skrzydle a w druga na drugim i tak do znudzenia:).

    Ale nie nastawiał bym się tak do końca  że przy awarii jednego serwa drugie przejmie pałeczkę , nie wiem czy kojarzysz jak mi wiosna padło serwo bezszczotkowe blue bird , tak się zacięło że nie wiem czy młotkiem by go ruszył , tak że nie było szans że gdyby nawet było drugie serwo to nie było by w stanie ruszyć uszkodzonego serwa.

    Wysypała się przekładnia powodując zacięcie mechanizmu, i tutaj to tez nie wiem czy latanie na nożyku nie nie zabiło tego serwa , niby mocne chyba 27kg ciągu , mx nie jest za ciężki a mimo to serwo nie dało rady zrobić nawet 10 lotów , nie pamiętam ile latało ale miało pomiędzy 5 a 10 lotów i zgon, w dodatku trzeba było lądować z wychylonym kierunkiem co było nawet trudne.

    Dlatego juz jakiś czas temu dałem sobie spokój z badziewiem bo to się nie opłaca, uczepiłem się tych savoxów 1270TG , mam ich trochę na wyposażeniu i zero z tym problemów , a niebieski Mx ma juz trochę nalatane drugi rok zaliczył z tymi serwami i ten model mało nie lata.

    Nie wiem czy cena jest niska czy wysoka , ale na pewno  jest uczciwa.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.