Skocz do zawartości

skippi66

Blue sky
  • Postów

    599
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    5

Treść opublikowana przez skippi66

  1. Dzięki, coś może się postaram podziałać, ale dopiero jutro. Zaś stronę oczywiście znam bardzo dobrze.
  2. Ano też tak uważam. Znacznie prościej byłoby zrobić skrzydła na poczciwym Clarku Y. I już. Ale tak będzie lepiej latał na plecach. Kurczę, zrobię dzisiaj, ino później, zdjęcia profilu to zobaczycie że to NACA 5 digit. Ale modele z tym profilem też latają zupełnie nieźle i ponoć mniej wrażliwy na przeciągnięcie od takiego Clarka. Zresztą aż chyba zerknę na biegunowe.
  3. Panowie, opisuję to co widzę. Ani NACA 3410 ani NACA 24xx, tylko pięciocyfrowy. To że oryginał miał tak czy siak, nie znaczy że mój szanowny Kolega zrobił tak samo. Zresztą budując ten samolocik, często zastanawiam się co konstruktor miał na myśli.
  4. Jeszcze raz wielkie dzięki za wykład i obliczenia. Ale... pomyliłem się. Otóż mój profil to raczej jest NACA pięciocyfrowy, czyli, najprawdopodobniej, 23012 albo 15. Albo coś bardzo podobnego. Dopiero dzisiaj przyjrzałem się nieco dokładniej. Po drugie: napisałeś że górny płat powinien być zaklinowany na większym kącie niż dolny. Tymczasem kiedyś czytałem a także rozmawiałem swego czasu z jednym naszym forumowym aerodynamikiem i dowiedziałem się, że górne skrzydło raczej powinno mieć mniejszy kąt zaklinowania. Gdyż albowiem, w razie przeciągnięcia, najpierw dolny płat zrywa strugi zaś górny jeszcze jakoś leci i samolot zaczyna wisieć jak na parasolu czy też spadochronie i jeśli zaczyna przepadać, to równo, bez walenia się na skrzydło. Prawda li to? Czy raczej ja czegoś nie wiem i jestem większym aerodynamicznym dyletantem niż myślałem. ,
  5. Fajny przykład. Przy okazji: to jest prawie dokładnie ten model. Teraz pytanie: skąd wykombinować zegary na tablicę przyrządów? Skala +/- 1: 10. Można kupić takie fajne, eleganckie ale tylko w skali 1: 4 albo 1 : 5. Pokusić się o druk z jakiegoś zdjęcia z netu? Jeszcze raz proszę o przeniesienie wątku do Modeli średniej wielkości. Chyba że mogę to jakoś zrobić sam? Mogę?
  6. Ponieważ ruszyłem z budową, jeszcze raz proszę Moda o przeniesieni tego wątku do Modele elektryczne - Modele średniej wielkości. Dzięki. Dzisiaj od rana skleiłem obydwa górne płaty razem z baldachimem, dorobiłem jedną lotkę i resztką Koverallu pokryłem ster kierunku. Z lotkami miałem spory dylemat. W oryginale Jungmann miał lotki typu Frise. Tak też zamierzał lotki zbudować Konstruktor. Wszystkie dźwigarki lotek są półokrągłe, pięknie sklejone z dwóch warstw forniru. Ja zaś nie bardzo widziałem siebie budującego lotki konstrukcyjne tej wielkości. Chciałem zaoszczędzić sobie piętrowych, rozbudowanych przekleństw, miesiąca pracy i kilku efektów moich wysiłków lądujących w koszu. W dodatku zawieszenie takiej lotki czyli konstrukcja zawiasów, byłaby sporym problemem przy tej wielkości. Ja nie jubiler, żeby w pocie czoła wycinać z cienkiej blaszki duralowej takie maleństwa potem dniami i nocami gładzić je pilniczkiem, dziurki wiercić jakieś mikroskopijne. Oczy już nie te. Zresztą konstruktor także w trakcie budowy się postarzał i w efekcie model wylądował w pudle pod stołem. Tym bardziej że miał być makietą ekspozycyjną, jak natomiast zamierzam go ulotnić. Tak więc lotki będą z deseczki balsowej, doszlifowanej i pokrytej papierem japońskim. Wizualnie to niewiele zmieni, natomiast ułatwi budowę. Myślałem nawet żeby wstawić jakieś zawiasy kołkowe, wsunąć oś obrotu do środka lotki i zrobić z tego Frise, tyle że tak małych zawiasów nie ma w sprzedaży. Najmniejsze które mam, nie wyglądają dobrze. Więc lotka będzie wisiała na przeciętych na pół zawiasach typu flex. I już. Wywaliłem też z kadłuba zdublowany drążek wraz z całą konstrukcją. Przeszkadzał. Ja zaś i tak muszę wstawić serwa i jakieś popychacze. Ale jeszcze zobaczę, może przy zabudowie kabinek, drąg wróci na swoje miejsce. To tyle na dzisiaj.
  7. Ponownie bardzo dziękuję. Powoli mi się rozjaśnia. Zarazem proszę Moderatora o przeniesienie tego wątku do działu Modele elektryczne, jako że powoli ruszyłem z budową Jungmanna. Dziękuję. Aha, bym zapomniał: jak zmienić tytuł wątku? Koverallem. Mimo pewnej upierdliwości ( zapach cellonu, konieczność wielokrotnego lakierowania i potem malowania ), to bardzo dobry materiał. Trwały, mocny, raz naciągnięty nie marszczy się tak jak folia. No i ma fajną fakturę, w sam raz do takiego modelu.
  8. Oczywiście masz rację. Niech będzie że to NACA 3410.5. Dla mnie bez różnicy, bo skrzydła już sklejone. Ale dobrze wiedzieć, dzięki. Masz rację. Tym bardziej że Kolega był architektem i plastykiem, więc nawet w tych rysunkach widać odrobinę artyzmu. Nawet nie wiem czy moja zaprzyjaźniona drukarnia działa. Muszę zadzwonić.
  9. Raczej nie. Z tego co wiem, konstruktor przewalił dziesiątki albo i setki zdjęć i metodami geometrycznymi ustalił wymiary i sam narysował plany. Mam te rysunki. Można powiedzieć że konstrukcja kadłuba w dużym stopniu przypomina konstrukcję oryginalną. Tyle że np. kratownicę kadłuba, w oryginale wyspawaną z rur stalowych, pokleił z okrągłych patyczków. I tak dalej. Dzisiaj zrobiłem sosnowe krawędzie spływu we wszystkich płatach, jutro będę je szlifował. Łapy mi się trzęsą przy tej robocie, mimo że sam w zasadzie pracuję wyłącznie w drewnie. Tyle że tutaj rozmiar niewielki i duża precyzja. Jak zrobię fuszerkę, obawiam się że śp. konstruktor będzie mnie duchem nawiedzał z zaświatów i straszył. Muszę wytrwać. Zdrowy jeszcze jestem, natomiast pogody ducha brak, bo ponoć nawet na łąkę nie można wyjść z samolotem. A pogoda szykuje się coraz piękniejsza i ciepła. Trudno... Zaś co do pokrycia: najcieńszy Koverall. Po naciągnięciu, wylakierowaniu i pomalowaniu, zachowuje się i wygląda bardzo dobrze. Znacznie lepiej od folii. I jest trwalszy. Wiele modeli pokryłem tą tkaniną i nie mam zastrzeżeń.
  10. Kiedyś w locie urwał mi się statecznik na skrzydle i model poleciał spokojnie dalej. Po wylądowaniu, celowo nożykiem uciachałem drugi statecznik i w górę. Skrzydełko dalej latało bez wyraźnej zmiany zachowania. Potem gdzieś wyczytałem że skrzydła w zasadzie nie potrzebują powierzchni pionowych. Dalej było szczegółowe wyjaśnienie tego faktu ale już nie pamiętam. Skrzydło było dwumetrowe, skośne, na jakimś profilu do latających skrzydeł ( bodaj MH 40 ze stajni pana Happerle ). Takie mam spostrzeżenie.
  11. Zatem za rok albo dwa, każę Mikołajowi na Gwiazdkę przynieść płytkę z owym filmidłem ( poprzednie mam wszystkie ) i na tym, nie oglądając broń Boże, zakończę tę czterdziestoparoletnią głupotę. Wielkim fanem byłem swego czasu ale już mi przeszło. Starość panie...
  12. Zgodnie z obietnicą wstawiam zdjęcia Jungmanna. Oczywiście jak zwykle, pojechałem na automacie i zawalił się balans bieli ( aparat coś sobie nie radzi w mojej piwnicy ), więc foty są zażółcone. Na powtórkę zabrakło mi sił, więc bardzo Kolegów przepraszam. Ale co tam. Jak już na dobre wezmę się za dokończenie budowy, zapewne zrobię relację w odpowiednim dziale. Na razie zaś siedzę, dumam i zbieram siły. Pewnie po drodze zbuduję jeszcze coś innego. Trzymajcie się zdrowo
  13. Bardzo dziękuję za kolejną porcję wiedzy. Oba skrzydła mam o takiej samej rozpiętości, zaś prześwit, no, taki normalny rzekłbym. Dość duży. Jeszcze pytanie: ile owa wielkość powinna wynosić? Rozumiem że współczynnik bezwymiarowy.
  14. Aaaa, tak się wtrącę mało aerodynamicznie: na Rise of the Skywalker poszedłem mocno najedzony, z dużą ilością cukru we krwi, a co za tym idzie mocno senny. Takoż właśnie usnąłem zaraz na początku i obudziłem się pod koniec. Powiedzcie mi, warto toto obejrzeć?
  15. Oby! Dzisiaj spędziłem dłuższy czas na oglądaniu modelu czy raczej gołej konstrukcji na razie, sporej ilości zdjęć w necie i stwierdzam, że aby utrzymać poziom wykonania zmarłego kolegi, potrzebuję rok czasu. Najmniej. Czyli zdążę jeszcze po drodze zbudować ze dwa normalne samoloty. Nigdy AŻ TAK nie budowałem i jestem z lekka przerażony. Dzisiaj zapłaciłem wstrętnemu Orangowi i jak mi neta normalnie uruchomią, pokażę Wam zdjęcia tego co mam. Aha, zapomniałem się podzielić wieściami z zakresu aerodynamiki. Otóż policzyłem dzisiaj stateczność podłużną mojego Jungmanna i wyszedł mi współczynnik 0,5. Czyli jest dobrze a nawet znakomicie. Jeśli tylko gdzieś się nie walnąłem w pomiarach.
  16. Syna mam, od dawna, hehe. Natomiast makieta... powiedzmy że dokończę i spróbuję ulotnić tego Jungmana. Choć pełna makieta to z pewnością nie będzie ale może choć taka ćwierć... Oby był ładny i jakoś latał.
  17. Ano kupię, kupię. Choć makiety nie są moim celem. Ale kto wie...
  18. Dzięki, coś się rozjaśnia powoli. Muszę kupić tę książkę.
  19. Szanowni! Odziedziczyłem po zmarłym koledze model pięknego dwupłata Bucker Bu 131 Jungmann. Model wykonany niesamowicie, zero balsy, sosna, cieniutka sklejka i pręciki bambusowe. Wszystko rżnięte ręcznie z zegarmistrzowską precyzją i benedyktyńską cierpliwością. W zamiarach autora ( podobno ), miał być makietą ekspozycyjną, choć niewielki - 108 cm rozpiętości. Napędy linkowe jak w prawdziwym, działający zdublowany drążek ( instruktor - uczeń ), orczyki itd. Ale... siedzę nad nim od wczoraj i stwierdzam że w zasadzie nadaje się do ulotnienia. Nawet profil ma ponoć oryginalny, czyli NACA 24xx. Nie wiem tylko czy wystarczy statecznika poziomego do stabilnego lotu. Do tej pory stateczność liczyłem z ogólnie znanego wzoru Papy Schiera i zawsze wszystko było ok. Nie wiem tylko jak policzyć dwupłata. Ale zapewne Wy wiecie, więc pomóżcie. Bardzo proszę. Zdjęcia wstawię jutro, bo internet mi zwolnili, zapewne z powodu niezapłaconego rachunku. Ten cholerny COVID - 19... Trzymajcie się w dobrym zdrowiu - Michał.
  20. skippi66

    Czyżyk

    Najlepiej przeprowadzić klasyczny dive test. Windujesz się do góry i dajesz nura pod kątem 60 - 70 stopni. Pionowo raczej nie, bo może się zdarzyć że model nie zareaguje i przyglebisz. Teraz tak: puszczasz drągi. Jeśli szybko wychodzi z lotu nurkowego i robi pompkę, ujmujesz z nosa, jeśli wali w dół bez zmiany a nawet pogłębia nura, dokładasz. Model powinien spokojnie wyrównać i przejść do lotu płaskiego bez pompki. Zaś wszelkie zmiany dekalażu to już insza inszość. Tutaj zakładamy że kąty masz ustawione w miarę poprawnie.
  21. Noo bracie, bardzo ładnie budujesz. Dołączam się do opinii moich szanownych przedmówców: w żadnym razie nie próbuj sam latać. To MUSI skończyć się mniej czy bardziej spektakularną katastrofą i rozbiciem wypracowanego modelu. Najpierw symulator, potem jakiś trenerek i dopiero po dłuższym czasie i po kilku kretowaniach, możesz się zabrać za Spita. A i to ostrożnie. Teraz opowiem Ci bajkę: jakiś czas temu pojawił się u nas na lotnisku młody człowiek z narzeczoną i z pięknym, piankowym modelem jakiegoś Bixlera czy Pioniera albo innego tylnopycha. Model był prezentem od dziewczyny. Nie popełnił błędu jaki popełniło wielu jego niemądrych poprzedników i nie próbował sam go uruchomić, tylko podszedł do nas i poprosił o pomoc. Tak więc najpierw wyważyliśmy model, ustawiliśmy wychylenia sterów i ja osobiście poleciałem. Polatałem kilka minut, wytrymowałem piankolota i wylądowałem. Po drobnej korekcie wyważenia, młodzieniec zdecydował że poleci sam. Odkręcił gaz na maxa, ja wyrzuciłem samolocik i ... poooleciał. Stałem obok i udzielałem mu rad, niemniej chłopak, jak na pierwszy raz, latał jak złoto. Trochę chwiejnie, trochę nieskładnie ale w miarę bezpiecznie. Wylądował sam i to dobrze. Potem przyznał, że jest fanem gier komputerowych ( stąd refleks ) a także od jakiegoś czasu lata na symulatorze. Po raz kolejny okazuje się, że choć symulator wszystkiego nie załatwi, to jednak jest znakomitym treningiem. Niemniej uważam że na samym symulatorze, umiejętności potrzebnych do latania szybkim i stosunkowo ciężkim warbirdem nie nabierzesz. Trzeba po drodze coś rozbić...
  22. Ostatnio zbudowałem dolnopłat, a'la ruski warbird, II wojna światowa. Konstrukcja własna, bez jednego rysunku więc dość ohydny, ale lata wspaniale. Model waży jakieś 2600 gr i ma obciążenie 68 - 69 gr/dm2. Silnik to Dualsky 480 W 980 kV i ze śmigłem 13 x 6,5 wystarcza aż nadto. Oczywiście na śmigle nie wiszę, ale w powietrze wychodzi po kilku metrach, jest dość żywy i spokojnie kręci podstawową akrobację ( pętla, beczka, wywrót, zawrót głowy i co tam jeszcze można wykombinować ). Z tym obciążeniem szybuje dobrze, podejście ( bez klap ) raczej niezbyt szybkie. Profil to NACA 2415 na 2412. Tak więc 500 W powinno wystarczyć śpiewająco. Jeśli moc silnika podana prawidłowo. Tutaj maiden flight. Pilotował kolega, bo ja się bałem. Aha, zapomniałem: poza samolotem, szalenie podoba mi się Twój nowoczesny, politycznie poprawny i trendy, tęczowy stolik. :))
  23. No tak. Tyle że ja zrobię zwichrzenie geometryczne. Po wtóre postaram się tak ekstremalnie nie zwalniać. Po trzecie, buduję porządny model . Zaś profil to stary, poczciwy NACA 2415 a więc jak najbardziej tolerujący klapy. Rzec można że ze złotej ery profili. Nawet rzekłbym że dla większości. Zwłaszcza dla kobiet. Dla nich model, nawet duży i kosztowny, wygląda jak zabawka, no... bo wygląda przecie. Poza tym jest absolutnie niegodny jakiejkolwiek uwagi. Ale tym się nie będziemy przejmować, samoloty będziemy budować, nie zwracając uwagi na złe języki i ludzkie pomówienia. Howgh! Kurczę, miałem Wam kadłub pokazać, ale zapomniałem i nie chce mi się na razie złazić do garażu. Tym bardziej że na dzisiaj odeszła mnie chęć do dalszego strugania balsy. Może jutro.
  24. Wagą zupełnie się nie przejmuję. Mam dosyć gazetowo latających samolotów. Oczywiście że jest emanacją lotnictwa. Bo przecie nie narciarstwa... Widzisz, nie wiedziałem. Może dlatego że latam na prądzie. Dzięki.
  25. Właśnie, obciążenie powierzchni. Muszę policzyć powierzchnię. Potem zdecyduję.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.