Skocz do zawartości

Patryk Sokol

Modelarz
  • Postów

    3 366
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    82

Treść opublikowana przez Patryk Sokol

  1. Udało mi się kupić balony Sempertexu, sam ich wygląd naapwa nadzieją (Znacznie bardziej ównomierna powierzchnia niż Qualatexu) Ale! Faktycznie mam łoże skrzydła ze ścianką od przodu pod kątem prostym (choć zaokrągloną). Jak wrócę do Nysy leci tam wstawka z sylikonu, czuję że to może być przełom
  2. Dobry pomysł podoba, mi się Ale na razie poleglem na zgrzewaniu worka, zapalniczka i lutownica nie dają rady - za duża temperatura. Spróbuje przepiąc lutownicę przez ściemniacz światła, ale to nie wiem kiedy, studia sie zaczynają...
  3. Wyszło coś co z dwóch metrów możnaby wziąć za kadlub. Wygląda to jakby balon sie nie dopompował do końca, pozwolę sobie zrzucić winę na za szybkie zdjęcie węża z zaworka balonu (mój kompresor pompuje szybciej niż jest w stanie uciekać powietrze przez ten zaworek). Następnym razem po dobiciu do 1,5atm potrzymam wąż parę minut na zaworze i dopiero zdejmę.
  4. Ok, dziś napompowałem balon w formie i pękł - otworzyłem formę i zobaczyłem, że znowu rozerwało na samym dziubku balona. Zawiązałem na nim więc supeł, złożyłem formę i udało się napompować do 1,5 atmosfery. Po odpięciu kompresora usłyszałem ze środka formy jakieś balonowe dźwięki (trzeszczenie). Na szczęście puff i psss się nie doczekałem, więc położyłem formę do termoboksu (z delikatnością sapera przenoszącego bombę) i poszedłem. Efekt zobaczę jutro. To co zmieniłem to lekkie napompowanie balona przed włożeniem do formy i ten supeł na końcu.
  5. A w jakim stopnie je zostawiasz nadmuchane? Czy może dmuchasz, a później spuszczasz powietrze?
  6. NIe dmucham, wręcz przeciwnie - odsysam powietrze żeby się lepiej układał w rurze ogonowej
  7. Hej, ja jeżdzę na szytkach W tym roku 3 tysiące kilometrów. Z dętek przekopałem naprawdę wszystko. Cały świat robi małe kadłuby na balonach to ja też mogę, pytane tylko gdzie jest błąd.
  8. Wazeliny już wielokrotnie nie stosowałem (z reguły pierwszy balon mam z wazeliną, kolejne to się już śpieszę i nie używam). Nitki oczywiście wyciągam. Mam jeszczę teorię, że kupiłem starą paczkę balonów, daty produkcji nie mają, ale potrafią pęknąć przy skręcaniu pieska, czy łabędzia.
  9. Duże mam białe, tych normalnych mam całą gamę barwną.
  10. Mój kadłub ma całe 9mm śtrednicy na końcu, gwarantuję, że żadna dętka rowerowa tego nie da (i wiem co mówie, sprawdząłem dętkę wyprutą z zawodniczej szytki szosowej).
  11. Balonu nie da się naciągnąć na rurkę o jakiejkolwiek rozsądnej średnicy. Zawsze w końcu przez niego przełazi na wylot.
  12. 4 różne manometry, nie tu jest problem
  13. Czołgiem Panowie Po latach w końcu udało mi się zmontować jakąś formę, choć nie jest to nic zawodniczego, ot jednoczęściowy kadłub do 90cm DLG bez lotek. NIemniej wciąż z tej formy nie udało mi się wyciągniąć nic. Powód bardzo prozaiczny - nigdy nie udało mi się napompować balona w tej formie Robię to co wszyscy, czyli po kolei: -układam na pomalowaną żywicą formę wysyconą tkaninę -na jednej połówce docinam do rantu formy, a na drugiej zostawiam naddatek -w formie rozpinam balon Qualatexa (walczyłem zarówno ze standardową wielkością, jak i największym balonem do modelowania jaki jest) tak żeby był rozciągnięty na całą długość (balon wysmarowany jest wazeliną) -zabezpieczam nicią przed wyłażeniem tkaniny z formy -składam całośc -pompuję balon i zanim w ogóle manometr pokaże w ogóle jakiekolwiek ciśnienie to słyszę 'puf' i pozamiatane. Przetrenowałem wszystkie możliwe opcje już - pompowąłem ręcznie, pompowałem z kompresora, używałem małych balonów, dużych, balon łapałem za pomocą koralika w środku jak i za pomocą supła na końcówce. Od razu mówie to nie jest efekt za dużego ciśnienia w balonie - nigdy nie udało mi się doprowadzić żeby manometr pokazał jakiekolwiek nadciśnienie. Wszystkie balony kończą tak samo - są rozerwane przy samej końcówce (sam czubek ma dziurę), albo tuż przy końcu pęka bok balonu. Szczególnie dla mnie to dziwne jest gdy się to dzieje z dużym balonem, przecież on nienapompowany ma średnicę jak ten kadłub w najgrubszym miejscu. Ma ktoś z Was pomysł co robię źle? Bo skrzydełkom już smutno od tego czekania na kadłub...
  14. Olej Capon, zwyczajnie nie warto Polecam lakier poliuretanowy (Najlepiej wychodzi mi Hartzlack z połyskiem z castoramy). Kładziesz najpierw pierwszą warstwę na surowy fornir, drugą kładziesz po kilku godzinach, czekasz aż stwardnieje i szlifujesz. Po szlifowaniu skrzydła polerujesz, a jeśli chcesz mieć naprawdę gładką powierzchnię, to przed polerka kładziesz kolejną warstwę i znowu szlifujesz. Jeśli dobrze się przeprowadzi szlifowanie, to lakier poliuretanowy zakrywa wszelką fakturę drewna i po polerce ma się skrzydła idealnie gładkie. Do samej polerki polecam pastę G3, a na wykończenie Tempo.
  15. Ster wysokości w górę (tzn. na siebie) przy korkociągu to pewna śmierć. należy drąga oddać
  16. Albo kładziesz dwustronnie, albo wcale, laminat jednostronny tylko ważyć będzie Jeśli umiesz zrobić to lekko to polecam pokusić się o laminowanie tak części stałej, jak i sterowej, mi w Sky-E stery często flatterowały zanim się nie dorobiły tkaniny (inna sprawa, że najczęściej przy dynamic soaringu, ale w locie na płaskim też się zdarzało).
  17. Żaden.
  18. Czołgiem Panowie Dziś popatrzyłem na swojego Multiplexa Cockpita SX, który dumnie pręży drążki na półce, podpięty do ładowania i pomyślałem, że jak mam tą aparaturę już lat 5, to powinienem być kompetentny do napisania jakiejś recenzji . Przede wszystkim trzeba zacząć od tego,ze Cockpita SX kupiłem do DLG. Oprócz niego posiadam również pulpitową aparaturę, która była na tyle ciężka, że wybitnie utrudniała mi wyrzut. Niemniej odkąd kupiłem Cockpita, tamten pulpit nigdy nie wyszedł już ze swojej walizki Przejdźmy do rzeczy i powiedzmy czemu: 1.) Ergonomia: To jest powód dla którego kupiłem ten nadajnik. Nie ukrywajmy w większości klas waga i wielkość ma stosunkowo małe znaczenie, jednak przy DLG miała duże. Do tego dochodzi jeszcze bardzo pewny chwyt nadajnika. No i to tyle z mniej istotnych rzeczy o ergonomii dla większości, skupmy się na rzeczach istotniejszych. Przede wszystkim aparatura ma genialnie przemyślany układ przełączników i suwaków, nie ma już mowy o jakimkolwiek odrywaniu palców z drążków. Oba suwaki są umiejscowione pod lewym i palcem wskazującym, a każdy z przełączników można dostać bez problemu tymi samymi palcami. Jaki daje to nam efekt? Można całkowicie płynnie operować klapami, bądź hamulcem (u mnie raczej silnikiem, o tym później) i robić to naprawdę precyzyjnie. Do latania na klapach na pstryczku już bym wrócić nie umiał, bo by mi czegoś brakowało 2.) Mechanika Przede wszystkim od strony mechanicznej czepić nie mogę sie absolutnie niczego. Mimo intensywnego katowania przez te lata nic się nie dorobiło luzów, suwaki chodzą wciąż idealnie płynnie, a środek suwaków wciąż ma wyczuwalny opór (takie kliknięcie w środku zakresu), potencjometry drążków nie szumią, nie gubią neutrum (poprzednie aparatury jakie miałem miały takie tendencje po takich okresach, ale kupowałem używane, więc się nie wypowiem, bo nie wiem jak traktowane były). Ba nawet normalna długa antena na 35MHz wciąż żyje i jest w dobrym stanie, a przecież latałem głównie DLG. Ciekawą sprawą jest również podejście producenta do otwierania aparatury. Otóż nie to, że nie traci się gwarancji po czymś takim, producent sam dostarcza torxa, który ma swoje miejsce w obudowie, żeby móc sobie porozkręcać jeśli najdzie ochota. Ba nawet na płycie głównej nie ma plomb gwarancyjnych i można ją śmiało zdejmować (i tak robi się to tym samym kluczem). Może ta możliwość rozkręcania, to nie wydaje się niczym wielkim, jednak po wspomnianym wpadnięciu aparatury w piasek (zdarza mi się latać na plaży), gdybym miał czyścić jakąkolwiek swoją poprzednią aparaturę z piasku w drążkach to bym się chyba pociął. A tutaj szybciutko i bezboleśnie. Co ciekawe w aparaturze można zmienić mode bez rozkręcania, takoż samo można zmieniać napięcie sprężyn centrujących drążek, wybrać między terkotką, a gładkim oporem, oraz regulować nacisk terkotki/gładkiej blaszki (co się czasem przydaje, choć nie ukrywajmy najczęściej robi się to tylko raz). Jest więc naprawdę bardzo dobrze. 3.) Wygląd. Tym się lata, nie ogląda, nie obchodzi mnie jak wygląda 4.) Strona elektryczna. Też nie można się przyczepić. Nic nie gubi połączeń, wszystko działa sprawnie, nie miałem nigdy żadnej awarii. Ciekawostką jest dołączony fabrycznie do nadajnika pakiet. Jest to 6 cell Ni-MH o pojemności 1800mAh, a że 6 cell to łatwo się wymieni na Li-Polka, samo napięcie alarmu też można ustawić. Jest tylko jeden kłopot. Pakiet który dostałem wraz z nadajnikiem wciąż trzyma bardzo długo. Nie pytajcie o konkrety, bo nie znam (zapominam resetować timer ), ale dwa dni latania bez ładowania mam. 5.) Programowanie Nie ukrywajmy ten nadajnik nie ma wielkich możliwości, ale te co mamy są naprawdę dla mnei wystarczające. Odnoszę wrażenie, że nadajnik wręcz powstał do szybowców posiadających 4 serwa w skrzydłach i ewentualnie silnik. Mode można, wybrac całkiem dowolnie, do wyboru jest 8 różnych. Dlaczego 8? Bo oprócz klasycznych wariacji na temat różnego ustawienia drążków, dochodzi jeszcze wersja każdego mode z hamulcem na drążku gazu, co jest według mnie niezbędne (no bo wybaczcie, ale wywalanie butterfly'a na przełączniku jest subtelne jak hamowanie roweru wkładając mu kij w szprychy). W większości nadajników trzeba się nakombinować, a tu to kwestia jednego kliknięcia. Co do samego przemyślenia programowania to jest to rewelacja po prostu. Zaprogramowania motoszybowca z dwoma serwami na klapach, dwoma na lotkach zajmuje mi maksymalnie 20min, włączając takie bzdurki jak klapy podążające w stosunku 1:2 do lotek, kompenasacja butterfly'a, wraz z offsetem, dual rate'y etc. W dodatku programowanie za pomocą jednego wciskanego kółka pozwala na bardzo fajną rzecz, tzn jeśli regulujemy kompensację klap, to ustawiamy na ten mikser i w locie na bieżąco korygujemy jego wartość. Proste, wygodne i nie trzeba odrywać wzroku od modelu. Ogólnie sam sposób programowania jest absolutnie rewelacyjny i póki nie chcemy wymagać nic ponad te wspomniane wcześniej szybowce to robi się to prosto, błyskawicznie i skutecznie. Mogę powiedzieć, że nigdy nawet nie otworzyłem instrukcji do tej aparatury, na tyle jest to proste i intuicyjne. 6.) Wady I tu jest troszkę kłopot, bo jak na razie sama pieśn pochwalna mi wychodzi, ale wady są zawsze przecież. Przede wszystkim denerwuje mnie, że nie da się wyciągnąć pakietu bez rozkręcania nadajnika. Kolejną wadą jest jednak mała ilość kanałów, chcialoby się czasem np podczepić aparat do motoszybowca. I to chyba tyle. Podsumowując. Ten nadjaniki to moje największe modelarskie zaskoczenie, bo kupiłem go tylko w jednym celu, do DLG, a do większych szybowców miał zostać pulpit. Okazało się, że Cockpit jest tak genialnie przemyślaną aparaturą, że biorać pod uwagę, ze zajmuję się głównie szybowcami i głównie termicznymi (nie makietami) to starczy mi jeszcze na długo. Komu mogę polecić? Przede wszystkim latającym F3K, F3J, F3F etc. pełen zestaw miksów, żeby oprogramować te modele i genialna wygoda w użytkowaniu. Mogę też polecić początkującym szukającym pierwszej aparatury, starczy na bardzo, bardzo długo, a nie jest szczególnie droga. ps. Wciąż używam tej aparatury na 35MHz. Powód? Nie widzę żadnego powodu do zmiany, nigdy żadne zakłócenie mi się nie zdarzyło, a latałem już ekstremalnie wysoko.
  19. Tylko widzisz Jurku, to co opisałeś ma niewiele wspólnego z jakimiś skomplikowanymi obliczeniami To normalny proces rozwoju konstrukcji, nazywanie tego w ten sposób to jak określenie obliczania obciążenia powierzchni nośnej jako zaawansowanej analitycznej metody przewidywania prędkości lotu Wciąż jestem ciekaw czy to ma głębsze wyjaśnienie
  20. Czołgiem Panowie Ostatnio zainteresował mnie post kolegi Specyfika w wątku o Respect'cie: Oczywiście nie mam zamiaru podważać tutaj Pike'a jako czołowego modelu F3J, jego klasę potwierdzają zawody. Zastanawia mnie nie tyle sama istota obliczeń aeroelastycznych, bo ten temat jest mi dosyć znany. Zastanawia mnie sposób ich wykorzystania w praktyce. Pytanie brzmi jak, wykonać optymalną konstrukcję w rzeczywistości. W dużym lotnictwie jest to stosunkowo proste, bo warstwy laminatu są grube, więc i jest z czego stopniować, można zmieniać ilość warstw i j est generalnie z czego zmieniać. W modelarstwie mamy inaczej, nawet tkanina rzędu 36g/m^2 jest już stosunkowo gruba, jeśli zamierzamy aż tak płynnie stopniować grubość laminatu zależnie od położenia konkretnego miejsca w konstrukcji. Oczywiście można by się pobawić w wyciąganie co drugiego włókienka z tkaniny, ale to jest niewykonalne przy szerszej produkcji Innymi słowy jestem zdania, że całe obliczenia aeroelastyczne sprowadziły się do policzenia jak stopniować dźwigar (bo to akurat stopniować się da stosunkowo prosto), a nie ma mowy o jakichś super wymyślnych rozłożeniach warstw po obu stronach przekładki. Moja diagnoza jest taka, że to ładne stwierdzenie marketingowe, a niekoniecznie zgodne z prawdą Niemniej ciekaw jestem Waszych opinii
  21. I coś ode mnie:
  22. To co podałeś w linku jest dokładnie tym co opisywałem wcześniej, tylko rozróżnia momenty od ustrzeżenia i od skrzydła i ma dokładnie takie same znaczenie dla Marka jak napisałem (i swoją drogą dodatni moment tutaj też oznacza pochylanie nosa do góry). Kiedy latawiec zmniejsza kat natarcia robi dokładnie to samo co skrzydło, czyli przyśpiesza, wyprzedzając użytkownika. Jeśli szukasz profilu który na zmniejszenie kąta natarcia będzie reagował momentalnym wzrostem momentu to prawdopodobnie znajdziesz dokładnie żaden. Jestem zdania, że siłe od linek można (a nawet trzeba) rozpatrywać właśnie jak środek ciężkości. A jako, że mam troszkę więcej czasu (chwalmy piątek), to pokaże czego szukać i dlaczego. Przede wszystkim większość profili modelarskich określana jako samostateczna to tak naprawdę profile z Cm ~= 0, nie zaś typowe profile z dodatnim Cm na całym zakresie kątów natarcia. Stosując te profile do Planków równoważy się to za pomocą lekkiego uniesienia lotek do góry (w sumie jeszcze nie spotkałem planka latającego bez minimalnie uniesionych lotek). Tak naprawdę na czym nam zależy to dodatnie Cm w całym zakresie, jak np tutaj: Czerwony wykres jest to standardowy Mh-104, który w modelarstwie byłby uznany za profil samostateczny. W rzeczywistości jednak jest to profil do turbin wiatrowych, a jego dążący w większości przypadków do zera moment pochylający ma za zadanie zminimalizować obciążenia skrętne na łopacie. Niemniej jest to fajny profil, bo wchodzi na bardzo wysokie Cz, i jest grubiutki, więc pasuje da założenia. Z samym momentem też można sobie prosto poradzić, ot jak ja na czarnym wykresie. Na 35% cięciwy licząc od spływu dodałem klapę wychylona na 4st w górę (ciekawostka - odwrotnie jak z momentem to jest wychylenie na -4st). Oczywiście takie zabawy nie pozostają bez wpływu na maksymalny współczynnik siły nośnej, ale spadek jej jest minimalny, więc można to pominąć I właśnie tego typu wykresów polecam Ci szukać, jeśli Cm jest na całym zakresie dodatni, to będzie dobrze. Podejrzewam, że trochę można by tu ugrać stosując nie ugięcie w punkcie, a płynne ugięcie profilu, jeśli nie znajdziesz nic o tak zadanych własnościach to mogę nad tym MH-104 popracować nieco
  23. Ciągnięcie profilu do przeciągnięcia, to stwierdzenia gwarantuje pewny chaos w zrozumieniu i jest zwyczajnie błędne. Czy możesz dla mnie to sprawdzić? Czytałem Stafieja już dawno, teraz czytuję zachodnie prace i tam zawsze, dodatni Cm oznacza moment pochylający do góry. Niemniej, gdy używamy programu do symulacji z USA (XFoil) to wypada radzić pytającemu zgodnie z oznaczeniami XFoila, prawda? Inaczej zgoła na odwrót wyjdzie. Te wykresy pokazują więcej niż Ci się wydaje ;-) Przede wszystkim kątem natarcia ściśle regulujemy prędkość, gdyż podstawowym warunkiem lotu ustalonego, jest równowaga siły nośnej i ciężaru, a że siła nośna zależy bardzo dokładnie od kąta natarcia, to zakładając, że wpływ liczb Reynolds nie będzie duży (a na sam moment pochylający duży być nie powinien) to można śmiało tak się odnosić. Zresztą wcześniej zaznaczyłem, że taki skrót zastosuje. Inna sprawa, że przy tych profilach jest to wybitnie wygodne, gdyż mają Cm praktycznie niezmienne w funkcji kąta natarcia
  24. Guzik prawda to nie tak działa. Polecam: http://www.xflr5.com/docs/XFLR5_and_Stability_analysis.pdf A w dużym skrócie dla tych co nie chce się kopać z pdfem. Współczynnik momentu pochylającego służy nam do policzenia jaki moment pochylający nos modelu generuje skrzydło dla danego kąta natarcia (a więc w domyśle dla danej siły nośnej) i danej prędkości. (Dokładny wzór: , gdzie M - to moment, Cm - wspolczynnik momentu, S - powierzchnia płata, c - cięciwa i q - ciśnienie dynamiczne (dla naszych celów można to zredukować do prędkości)) Przede wszystkim dodatni moment pochylający to moment skręcający nos w górę! Druga sprawa: To nie jest tak, że profil będzie dążył wprost do przeciągnięcia, jakby tak było to wszelkie planki by teraz zrobiły pętelkę z wrażenia i liściem na ziemię opadły ;-) Cała rzecz, polega na tym, że oprócz momentu pochylającego od profilu (rozpatrujmy tu sytuację dla latającego skrzydła) mamy jeszcze jeden istotny parametr, czyli środek ciężkości! Środek ciężkości generuje własny moment wynikający z przemnożenia ciężaru przez ramie powstałe przez odległość od środka parcia skrzydła do środka ciężkości. Popatrzmy teraz co się dzieje, mamy dwa momenty, jeden stały, niezależny od prędkości (ten od ciężaru), oraz moment aerodynamiczny zależny od prędkości. Gdy model przyśpiesza, to chętniej chce zarwać nos do góry, co powoduje wzrost kąta natarcia, a więc siły nośnej i znowu model zwalnia. I prawdopodobnie po paru wahnięciach ustali się równowaga. Z kolei rozpatrywanie samego profilu jako czegoś co zadziera nie ma sensu... Jak się to ma do latawca? Cóż nie mam praktyki, mogę tylko jedynie przewidywać, że punkt w którym wypada wypadkowa siła wszystkich linek robi za nas środek ciężkości, reszta zaś podobnie jak w skrzydle. Niemniej proponuje szukać profilu który na całym zakresie kątów natarcia będzie miał dodatni moment pochylający, tak naprawdę z tych co podałeś nic samostateczne nie jest. Możesz też poeksperymentować z modyfikowaniem profili przesz robienie klapy do góry w części spływowej, to wybitnie zwiększa moment pochylający. ps. A jak się ma to do samolotów ogoniastych? Cóż zasadniczo to bardzo prosto, tylko za moment pochylający robi nam ogonek.
  25. Patryk Sokol

    Blade f3k

    Panowie, nie ma cudów w warunkach wyrzutu mam tak wysokie Re i niskie Cz, że faktycznie opływ jest doklejonej na całej długości. Czyli skrzydełko wszędzie musi być ładne A ptaków może nie tykajmy, bo to ciężka sprawa. Choć jak ktoś widział gdzieś jakąś ładną pracę, gdzie badano więcej aerodynamikę ptaków, to chętnie rzucę okiem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.