-
Postów
3 360 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
81
Treść opublikowana przez Patryk Sokol
-
Panowie, wybaczcie, ale uważam, że podejście pt. "wrzuć w motocalca i patrz co wyjdzie" jest niezbyt właściwe. Znaczy jest już skuteczne, ale takie dobieranie bez zrozumienia co się robi uważam za mocno nieeleganckie. A, że mam chwilkę czasu to postaram się wyjaśnić co robi śmigło, bez wchodzenia we wzorki (a jak ktoś chce wzorki, to niech da znać, tylko że będzie musiał poczekać aż będę miał więcej czasu) Otóż moc włożona w smigło przeklada się na dwie rzeczy: ciąg i prędkość strumienia zaśmigłowego. O ciągu wszyscy rozmawiają, model który ma ciąg dwa razy większy, jak masa latać musi (wg. powszechnej opinii, oczywiście), strumień zaśmiglowy, zaś to coś mnie uchwytnego, bo że po ręce wieje i w chwili wyrzutu zimno się robi to każdy wie, ale tylko tyle tak naprawde. Sprawa jest tutaj bardziej złożona. Otóż gdy model stoi na ziemii i kręci śmigłem to generuje ciąg F przy jakiejś tam prędkości strumeinia zaśmigłowego. Ciekawiej zaczyna się robić gdy model zaczyna się poruszać względem powietrza to ciąg spada sukcesywnie, aż przy pewnej prędkości osiągnie zero. I jaka jest to prędkość? Oczywiście prędkość strumienia zaśmigłowego Co robi zaś model przy rozpędzaniu? Model przy rozpędzaniu stawia opór oczywiście (w przybliżeniu rośnie on w kwadracie względem prędkości) W efekcie mamy trzy zmienne ciąg, opór i prędkośc. I równowaga nam się ustali gdy model osiągnie taką prędkość, że jego opór (który wzrasta z prędkością) zrówna się ciągowi śmigła (ktory spada wraz z prędkością, aż do osiągniecia prędkości strumienia, wtedy jest równy zero). I to cała filozofia, choć z racji ilości zmiennych konia z rzędem temu kto to policzy "z palca" I w tych prostych regułkach kryje sie cała wiedza o śmigle którą modelarz znać musi. To np. daje odpowiedź czemu niejednokrotnie modele na dużym śmigle mimo wielkeigo ciągu latają bardzo niemrawo, na dużych kątach natarcia, a po zmniejszeniu śmigła i zwiększeniu skoku mimo, że na ziemii jakby ciągnęlo mniej model dostaje kopa. Choć z pewnym żalem musze przyznać, że teraz to działa nieco inaczej. W modele pakuje się tak mocne zestawy napędowe, że dobór śmigła jest mniej istotne, wszystko załatwia brutalna moc Ale nie ukrywajmy, bardziej elegancko jest śrubę odkręcić, niż urwać jej młotkiem łeb
-
Swift to jeden z najpiękniejszych szybowców jakie powstały IMO (gdzieś obok Diany-2, Foxa i Kobuza ), więc i model jest przeuroczy. Według mnie jednak Swift jeszcze więcej zyskuje na uroku gdy się dowiemy jak powstał i jakie ryzyko bło podejmowane, aby go stworzyć: http://www.smil.org.pl/ptl/wyklady/szybowce.pdf Miłego czytania, przepiękna historia o tym jak pasją można wygrać z konkurencją
-
Czy to jest ta Prząśniczka której plany były w modelarzu?
-
Mozesz zrobic zdjecie zmarszczek?
-
Nie tłumacz się naprawdę obrałeś bardzo dobrą drogę nauki laminowania, bo robienie od razu wielkiego modelu F3F na początek to byłaby czysta strata czasu, bo konstrukcja wielka, droga etc. A, że niektórzy mają problemy z nazwaniem mniejszych modeli zboczówkami, to ich problem, nie przejmuj się A co do spraw technicznych, to bardzo ładnie Ci te skrzydła wychodzą, ale mogę Cię zapytać jak się pasków pozbyłeś? Mam na to swoją metodę, ale nie chce nic sugerować Druga sprawa to jeśli chcesz to pomierz swoją formę na stateczniki i daj znać jakie ma wymiary. Zostało mi sporo ścinków Herexu i jak tylko są one na tyle duże, że wyjdzie z nich statecznik to Ci je podeślę, mi i tak tylko zawadzają.
-
Pardon?
-
Efekt bylby dokladnie zaden Niestety docisk to koniecznosc absolutna w tej technologii.
-
Proponuje to co wypluje agregat zbierac do pojemniczka i wlewac z powrotem po pracy .
-
Do zabawy na zboczu Arthobby Zuni czy Hyper?
Patryk Sokol odpowiedział(a) na tpilot temat w Szybowce
polecam Spina od Blejzyka ( www.blejzyk.pl ) mam jednego i sluzy mi do latania na zboczu w kazdych warunkach (choc na bardzo mocny wiatr i do dynamic soaringu dostaje 200g olowiu). cenowo wypada lepiej niz AH i jest na bardzo szybkim profilu, swietna sprawa. choc jesli ma byc do plecaka to polecam pogadac z producentem o zrobieniu dzielonego plata. -
Hmmm fakt pominąłem najważniejsze Chodzi mi model UMI produkcji A. Blejzyka ( www.blejzyk.pl ) Troszkę więcej o swoim napisałem tutaj: http://rcclub.eu/viewtopic.php?f=13&t=3573&p=56983 Na tą chwile jestem już bliski zamówienia kolejnego, mam wprawdzie te swoje nudne laminaty, ale brak mi bardzo dobrze latającego modelu który zniesie wszystko/
-
Wiecie co, może zamieszam, ale czemu koniecznie piankolota? W cenie podobnej (UMI kosztuje 260zl do tego 2x SG-90 na stery, odbiornik masz i 30zł na pakiet) masz model o zupełnie innych własnościach lotnych, cały świat termiki i noszeń zboczowych staje otworem. Podobnie też nie musisz się bać wytrzymałości modelu, ja się starałem przez 4 lata, bardzo się starałem i model dzielnie zniósł każde wbicie po skrzydła w glebę. Rozważ opcję takiego modelu, nie będziesz żałować/
-
oj fakt nakręcam się, ale uwierz pozytywnie :-) Wiem, mój styl pisania może mocno zmylić. Taki już jest los dyskusji, że zaczyna się od rzeczy drobnych, a przechodzi w stronę bardziej ogólnych. Jakby nie patrzeć obaj jesteśmy mądrzejsi, a i trzeba pamiętać, że takie stwierdzenia potrafią żyć później własnym życiem, więc trzeba takie rzeczy prostować. Tak czy inaczej dzięki za możliwość ponownego przemyślenia pewnych rzeczy :-) A i przede wszystkim znów polecam winglety na magnesy :-)
-
Przeopraszam, mój błąd A co do bujd. Bujdą jest, że moment pochylający ma jakikolwiek wpływ na stateczność kierunkową skrzydła. I Tyle, możesz sobie podciągasz co tu chcesz nic nie wymyślisz. A jak koniecznie chcesz to wpakować w specyfikę latajacego skrzydła, to nie jest to problemem, tylko wtedy teoria się sypia ZNACZNIE mocniej. Otóż podstawową cechą latających skrzydeł jest, że statecznośc mozna uzyskać kilkoma metodami. Przede wsyzstkim można zadbać o samostatecznośc profilu i wtedy model może nie mieć nawet żadnego skosu i mamy Planka. A jak zrobisz planka bez ogonka, albo wingletów to nie polecisz już na pewno Z kolei drugą metodą jest właśnie skoś i zwichrzenie geometryczne. Te zabiego powodują, że nawet skrajnie niesamostateczne profile (a choćby SD7037) mogą poslużyć za bazę do latającego skrzydła, kosztem bardzo dużego skręcenia i jeszcze więskzego skosu. I teraz zwróc uwagę, że im masz mniej samostateczny profil tym więcej musi przybyć cech ustateczniających skrzydło podłużnie które przy okazji oddziaływują na statecznośc kierunkową. Więc jeśli koniecznie masz ochotę wciągnać kaleką od poaczątku teorię, że samostateczne profile mniej potrzebują wingleów w skrzydełku to wychodzi tylko gorzej dla niej. Mówiąc krótko nawet jeśli się uprzesz to nic tu nie ugrasz. A jeśli dalej masz wątpliwości, to mam cięższę argumenty, tylko że mój PCet się nacierpi liczać jakies dziwne konstrukcje Ogólnie całościowe zagadnienie aerodynamiki i starteczności latających skrzydeł ostatnio bardzo mocno jest przeze mnie wałkowane, mam pewne bardzo ciekawe plany
-
Ale nie to Kojani powiedział, a ja temu nie przeczę! Oczywistym jest, że winglety śłuża do poprawienia stateczności kierunkowej czyli robią role statecznika pionowego. Ja jestem tylko całkowicie przeciwny twierdzeniu, że to czy winglety są konieczne zależy od tego czy profil jest samostateczny! Bo to jest bzdura wierutna. Nie zmienia to faktu, że wiele skrzydelek bez wingleów lata, wiele też się właśnie buja. Po prostu mając jako próbkę jeden modle nie można powiedzieć, że WSZYSTKIE skrzydełka wymagją wingletów. Jak już wspominałem Zagimi latąłem wielokrotnie bez wingletów bez żadnych negatywnych odczuć, zaś CO7 HLG bez wingletów latać się po prostu nie dało. I dlatego też jestem za wingletam,i na magnesy
-
Bujdy na resorach kolego Samostateczność profili odnosi się jedynie do stateczności podłużnej (czyli tej za która odpowiada statecznik poziomy). Różnica między profilem samostatecznym, a zwykłym dotyczy tzw. współczynnika momentu pochylającego (Cm), czyli liczby bezwymiarowej która określa nam jaki moment generuje nam profil (osią obrotu jest linia rozpiętości) dla danego kąta natarcia. Gdy profil jest samostateczny to moment pochylający jest dodatni, czyli profil ma ochotę zadzierać noska do góry gdy produkuje siłę nośną (a później jak dodamy do tego moment od środka ciężkości wysuniętego przed środek parcia to utworzy nam się nawet równowaga trwała). Normalny profil ma zaś wielką ochotę skierować swój nosek w dół kiedy jest na dodatnich kątach natarcia i należy mu dodać statecznik poziomy, który zapewni moment kierujący nosek do góry. Wniosek z tego wszystkiego jest bardzo prosty - to nie moment pochylający profilu decyduje nam w jakikolwiek sposób o stateczności kierunkowej! Innymi słowy to czy profil jest samostateczny czy nie jest, to nie zmienia nam absolutnie nic w tej kwestii. Postawiłem wprawdzie tezę, że te lepsze skrzydełka wymagają wingletów, ale tu się sprawa rozbija o opory aerodynamiczne, które można całkowicie rozdzielić od momentu pochylającego. A tak poza tym to chciałem powiedzieć, że jestem za wingletami na magnesy
-
Winglety z samostatecznym profilem. Tzn. Dlaczego gdy stosujemy samostateczny profil to można sobie winglety odpuścić?
-
A jaki to ma związek?
-
Wszelkiego typu Zagi mają gdzieś braki wingletów Lata się praktycznie identycznie, nawjyżej przy dodawaniu gazu potrafi bujnąć skrzydełkiem. Z racji dużego skosku skrzydła działa on nieco właśnie jak winglet. Łłatwo to sobie wyobrazić gdy weźmiemy pod uwagę krawędź natarcia. Patrząc od przodu, gdy model leci prosto, widzimy dwie kreski o identycznej długości. Gdy model odchyli się z równowagi to jedna połówka skrzydła wychodzi do przodu, a druga do tyłu. I teraz gdy popatrzymy na taki odchylony model od przodu to zobaczymy ze zewnętrzną do zakrętu połówka skrzydła "zrobiła się dłuższa", a wewnętrzna przeciwnie. W efekcie zewnętrzna połówka ma większy opór i model obraca z powrotem. Jeśli chcecie mogę się nawet pobawić w wyznaczanie charakterystyki momentu w zależności od odchylenia dla przeciętnego latającego skrzydła. Z doświadczenia też mogę powiedzieć, że te lepsze latające skrzydła (np CO7 HLG z www.zanonia-flyers.de ) nie tolerują juz braków wingletów, wynika to po prostu z ogólnie mneijszego oporu konstrukcji.
-
Oczywiście masz rację i dobrze o tym wiem Prawo dżungli niestety, lżej nie będą miały. Co do mojego agregatu: Brązowy z czarnym i ruszył od ręki. Dobrze przypuszczałem, nic nie wybuchło, jedyna ofiara to stół zasikany olejem
-
Sprawa jest prosta. U mnie nie robią za sprężarki, tylko za pompy próżniowe. A jeśli wziąć pod uwagę, że częste są okresy za codziennie coś się ciśnie w worku to można im wybaczyć ;-) Jakkolwiek czas chyba już powoli pomyśleć nad normalną pompą próżniową, bo póki agregaty miałem za darmo to miałem, ale już nie mam. Tak są oznaczenia. Żółto zielony jest oznaczony jako uziemienie, a pozostałe to 1,2 i 3
-
IMO jednak to nie jest bezpośrednio na uzwojenie rozruchowe. Tam jest bimetal podpięty przez cewkę, w efekcie gdy się zewrze to powinno załączyć uzwojenie rozruchowe, a później odpuścić. Gdyby trzeba było kabelkami sterować uzwojeniem rozruchowym to mam spory problem. Ogólnie podpięcie niebieskiego i brązowego powoduje, że jest cisza nic nie buczy.
-
Czołgiem Panowie Niestety skończył mi się zapas agregatów lodówkowych (chyba z 12 skatowałem*) i musiałem kupić coś nowego. Tyle, że agregacik który udało mi się okazyjnie kupić, ma sterowanie takie na jakie jeszcze nie trafiłem (wybaczcie jakość zdjęcia, tylko komórkę miałem pod ręką): I teraz pytanie - co z czym zewrzeć, żeby się nie spalił? Ja stawiam na konieczność zwarcia czarnego do niebieskiego, ale chcę mieć pewność
-
Ja zdecydowanie polecam L285 z H500. Szybciutko robi twarda, nie śmierdzi, nadaje się do laminowania i osiąga pełną twardość.
-
Nie tykać nawet kijem! Nakupiłem kiedyś tego całkiem sporo, to jest bardziej termometr niż serwo. Rano na lotnisku serwa są w neutrum, godzinę później gdy jest nieco cieplej, to serwa się odchylają po 10st. A szkoda, bo poza tym są całkiem mocne i szybkie.
-
SZD-38 Jantar 1 w skali 1:4,75
Patryk Sokol odpowiedział(a) na wojt1125 temat w Makiety i półmakiety
Nie ma problemu: Tylko, że teraz AG34 wypada nawet lepiej. Ja wiem, że HQ są mocno sprawdzone w tego typu modelach, niemniej zdanie nie zmienię są do modeli raczej większych i cięższych. Troszkę więcej komentarza dorzucę później.