




AndrzejC
Modelarz-
Postów
2 295 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
19
Treść opublikowana przez AndrzejC
-
Wzorem dla tego MDS-a był ROSSI 90 DS. a nie 80 ( choć takie też były produkowane ale z oznaczeniem DF i byly sterowane dyskiem) Troszkę sie pomyliłem. a w MDS-ach 6,5 to nawet karter był pozmieniany. odcinałem przednią część silnika ( nosek) co było możliwe na to miejsce wstawiałem noski stalowe nieżle to nawet pracowało :jupi: i W ten sposób po przeróbkach MDS stawał się motorem szybko obrotowym. Przed przeróbkami ten motorek nie był ani szybkoobrotowym ani wolnoobrotowym. On był silnikiem nieobrotowym :mrgreen: .takie to byly czasy A.C.
-
Wczoraj 3.08.11 zmarł nagle, Władysław Kuczyński, Legenda modelarstwa nie tylko wrocławskiego. Informacje o pogrzebie zostaną podane wkrótce Andrzej Ciechański
-
Ja miałem . I także nie polecam. Silnik moim zdaniem nie bardzo nadaje się do napędu samolotu, tym bardziej budowanego przez nieobytego z silnikami modelarza. Silnik został zbudowany na podstawie włoskiego silnika ROSSI DS 80, który był konstrukcją tzw "wyczynową" MDS-owi coś z tej "wyczynowości" zostało. W rosyjskim wykonaniu motor pracuje nierówno, wymaga wielu poprawek min wymiany łożysk, świecy( która do tego silnika nie nadaje się). No i gaźnik, który absolutnie trzeba wymienić, lub całkowicie przerobić, co moim zdaniem mija się z celem. żeby ten motor optymalnie pracował potrzebna też jest odpowiednia rura rezonansowa z tłumikiem. nie wiem czy w modelu lotniczym jest miejsce na taką rurę.Kiedyś dawno walczyłem z tymi silnikami. Przerabiałem w nich wszystko oprócz karteru. Jednym słowem silnik MDS nie jest moim zdaniem tym czego szukasz. W tej chwili jest tyle dobrych motorków na rynku, że lepiej iść do sklepu i kupić nowy, lub tak jak kolega pisze, kupić uzywany ale od zaufanej osoby. Z tym MDS-em daj sobie spokój. A.C.
-
A ja tak sobie myślę, że po tych wszystkich postach o tym ,że motory nie chcą chodzić, że coś się uszkodziło itp. Jest pole do popisu dla jakiegoś doświadczonego "silnikowca", których pełno jest na tym forum i nie tylko na tym, (po ilościach porad to widać). Absolutnie widzę tu olbrzymie możliwości " dorobienia" do emeryturki np. Sam się zastanawiam nad otworzeniem działalności gospodarczej Uruchomię każdy silnik, eksploatacji nauczę, CENY KONKURENCYJNE Moim zdaniem ,ż takie małe "przedsiębiorstwo" miałoby rację bytu i zajęcie. Sam już nie wiem ile silników uruchomiłem, zaskarbiając sobie wdzięczność ich właścicieli. Jakby co, to proszę pamiętać ,że to ja byłem pomysłodawcą tego projektu :lol2: Prawda jest jedna: nie ma takiego silnika , którego nie można uruchomić, wystarczy trochę serca i wiedzy. A.C
-
Z moich wieloletnich doświadczeń wynika, ze woda jest zawsze! Nawet wtedy kiedy wydaje się nam ,że jej nie ma. JEST! i nie tylko chodzi tu o silniki tzw "wodne", gdzie wodę można znaleźć w karterze w szczególności. Jak napisałem powyżej silnik to jest precyzyjne urządzenie mechaniczne i należy o nie dbać . zaniechanie czynności czyszczących i konserwujących prędzej czy później na pewno się zemści. Wielokrotnie już widziałem motory zniszczone przez -właśnie brak konserwacji. Właściciel takiego silnika zawsze, albo prawie zawsze twierdzi ,że winna jest fabryka, która żle motor wykonała. Wystarczy jednak rozkręcić, żeby zobaczyć skutki zaniedbania. I woda to jeden problem, paliwo (a zwłaszcza nitrometan) w tym paliwie to problem drugi. Nawet niewielka jego ilość powoduje korozję wewnętrznych części silnika. Min dlatego właśnie należy po każdym , locie , czy pływaniu motor dokładnie umyć! Po kraksie to,jest to OBOWIĄZEK i konieczność! wystarczy mały paproch i możemy miec po motorku(w skrajnym wypadku)! Ale wody do mycia silnika ja bym nie użył nigdy, nawet tej z prysznica! Do mycia silników używam preparatu firmy NORMFEST, który normalnie służy do mycia sprzęgieł hamulców w motoryzacji. Jest on o tyle dobry, ż jest relatywnie tani i nie pozostawia specyficznego zapachu w modelu tak jak inne preparaty tego typu . Handlowa nazwa MC-1 BREMSENREINIGER. Można go nabyć w hurtowniach sprzedających części do Fiata. Do konserwacji stosuję olej firmy NIGRIN dostępny np w sieci REAL. Pojemnik z olejem ma specjalny rozpylacz z długą rurką, która znacznie ułatwia sprawę. Moim zdaniem jest on tyle dobry, że nie ma tego słodkawego zapachu (którego nie lubię)jak WD40 i po długim stosowaniu mogę stwierdzić ,ze jest to naprawdę dobry i tani olej konserwujący. After-runa nie używam już od długiego czasu. Od producenta silników na których pływam otrzymałem mądra poradę. Kazał mi po umyciu i konserwacji silnika, ZAWSZE POZOSTAWIĆ TŁOK W GÓRNYM POŁOŻENIU!!! jest to zbawienne dla czopu wału korbowego i stanu igieł ( jeżeli są) odkąd zacząłem stosować się do tej rady, nigdy nie miałem problemu z wałem korbowym. Myślę, ze ta rada przyda się każdemu. I na pewno stosowanie się do tego znacznie wydłuży żywotność silników. I nic nie kosztuje A.C.
-
MUSISZ! Bo silnik spalinowy to jest bardzo precyzyjne urządzenie, brudu pyłu i WODY (w szczególności) nie lubi. Ja swoje silniki myję bardzo dokładnie po kążdym użytkowaniu. I niezależnie od tego czy motor był tylko użyty , czy była kraksa ( u mnie nazywa się to parkowaniem na brzegu :oops: ) , bo i czasem tez się to zdarza, bo w łódkach zawsze jest jakis brzeg Należyte dbanie o motor zawsze się opłaca. I na pytanie o to czy motor myć czy nie , odpowiedź może być tylko jedna, ale nie na miłość boską - WODĄ!!! Można sobie za tanie pieniądze, kupić dobrą miksturę do mycia i olej konserwujący, także. Jeżeli chodzi moje doświadczenia w tym temacie to ja używam płynu do mycia sprzęgieł i hamulców i oleju dostępnego w sieci REAL. Dokładne nazwy podam jutro A.C.
-
Wiecie co Panowie? czasami jak czytam te wasze porady to diabli mnie biorą, albo śmiać mi się chce! Co jeden to mądrzejszy! Chłopak ma 15 lat, nie bardzo wie o co chodzi ,a Wy mu radzicie, żeby ojciec pieniądze w błoto wyrzucił!!! Sumienia ne macie? Nawet dla mnie silniki o których tu piszecie są pewnym wyzwaniem choć zajmuję się tym już ponad trzydzieści lat. Młody Kolego, kup sobie na początek prosty silnik, taki który zawsze da się uruchomić, do tego jakiś prosty zestaw,( który po zbudowaniu ,jak rozwalisz, to większej straty nie będzie) Kup sobie to wszystko za swoje zaoszczędzone pieniądze! I UCZ SIĘ tego pięknego sportu jakim jest modelarstwo Czy któryś z Was, doradców pamięta jak miał 15 lat?! No i więc nie doradzajcie głupio , bo to nie o wasze pieniądze chodzi i to nie wy będziecie stratni w wyniku kraksy przy pierwszym locie!!! Wszystkie fora są pełne durnych porad, i tu czasem też się one zdarzają!!! Tak jak te powyżej.... może nie wykasują mi tego postu A.C.
-
W dniach 6-8 maja odbędą się IX Międzynarodowe Zawody Ślizgów kl FSR V H O. Miejsce zawodów: teren piaskowni w Chrząstawie ( ok 20 km od centrum Wrocławia) kierunek Oława. W piątek po południu rozegrane zostaną klasy Offshore i Hydro w sobote i niedzielę kl V Zapraszamy wszystkich zainteresowanych. A.C.
-
Kol. Janeczek. Motorki które kiedyś sobie zmontowalem ( bo tak to trzeba nazwać) zrobione były na bazie karteru z żarowego silnika " wodnego" MDS 6,5 ccm. karter tego silnika został pozbawiony oryginalnego przodu. W to miejsce została wstawiona przednia obudowa wału wykonana ze stali Z tyłu zastosowany został wał dodatkowy w sposób podobny jak to jest w silnikach ROSSI DS 90, z tym że wlot i mocowanie gaźnika było z boku ponieważ nie mieścił się pod wydechem. Poza tym korbowód stalowy na igłach. Tuleje i tłoki w wykonaniu Geniusza Władzia Kuczyńskiego były rewelacyjne. pamiętam, że długo szukałem jakościowo dobrych łożysk c3 ( czasy były wtedy piękne ale i cięzkie i jak udało mi się zdobyć te łożyska to cieszyłem się jak dziecko :jupi:) Motorka takiego używałem dość krótko, bo był to okres przejściowy kiedy poczciwe Webry się zaczęły kończyć, a do lepszych silników nie było dostępu. Z jakichś zawodów za wschodnią granicą przywiozłem całą torbę MDS-ów i było z czego robić. Fabryczne MDSy były i są do kitu (mowa tu o tych starych), ale kartery mają nie najgorzej zrobione Więc postanowiłem sobie takie swoje (częściowo) motorki stworzyć sam. W niedługim jednak czasie stałem się jednak szczęśliwym posiadaczem silników OPS 40 i OPS 90, więc prace nad moimi motorkami zostały odłożone, a po jakiś czasie komuś je dałem, chyba do Bełchatowa ,ale pewności nie mam ( to było ponad 25 lat temu) pozostało mi tylko kilka części które nie zostały włożone do tych motorków i jeden karter przygotowany do montażu. Co sie później stało z tymi silnikami nie mam zielonego pojęcia. Od tamtego czasu zajeździłem tyle silników, że już dawno przestałem liczyć :crazy: Andrzej C.
-
Kol.Kijuik. To jest motorek wysoko wyczynowy i "specjalistyczny" Moim zdaniem do napędu konstrukcji lotniczych nie bardzo się nadaje. Chyba, że do napędu wyścigowego modelu samolotu, ale o ile wiem to w lotniczych takiej konkurencji kl. 15ccm nie ma. Motorek faktycznie wyszedł z pod ręki Bogdana Grabowskiego. Co do samego Bogdana to jest to jeden z największych FACHOWCÓW jakich znam w tej branży i to nie tylko w Polsce ale i na świecie ( wiem ,że współpracuje z firmą Picco a z jej właścielem są dobrymi kolegami). A wykonanie serii motorków jest naprawdę trudną sprawą. Kiedyś kiedy można było mieć dostęp do maszyn w zakładach produkujących precyzyjne elementy metalowe i do tych maszyn miał dostep fachowiec, to można było pomyśleć o jakiejś drobnej produkcji. Teraz czasy się zmieniły i nikt już nie będzie produkował " na fuchę" silnika składającego się z kilkudziesięciu precyzyjnych detali. Na to potrzeba: a. chęci b. wiedzy. c. umiejętności d. warsztatu e. pieniędzy f. innych fachowców do pracy g. paru innych drobniejszych kwestii Tyle i tylko tyle. A jak ktoś już spełnia te warunki to nie będzie się bawił w produkcję niszową np właśnie silniczków, tylko będzie produkował to daje się sprzedać szybko i z dobrym zyskiem. A dobre silniczki jak ktoś umie to niech sobie sam spróbuje zrobić. Nie chwaląc się w tych pięknych czasach kiedy młody byłem i miałem duzo chęci, kiedy jeszcze wrocławski FAT Gildemajstry krzywkowe produkował a PZL Hydral nie był wyburzony takie dwa albo trzy silniczki sobie zrobiłem i nawet nieźle pracowały :rotfl: A.C.
-
Potwierdzam!! Wyrób na 500% POLSKI. Ja wiem co to jest za silnik :jupi: i kto takie motorki produkował ( i nie wiadomo czy nie będzie następnych). Jedno mogę powiedzieć o tym motorku. Jakość jego wykonania jest na najwyższym światowym poziomie. W tym przypadku mozemy mieć powód do dumy. Jak nikt nie zgadnie co to za motorek to za jakiś czas powiem co to za silnik :wink: dla ułatwienia powiem ,że wyprodukował te motory jeden z największych polskich fachowców, którzy się tym zajmują. Produkcja z północnej Polski. A.C.
-
A ja chciał bym zapytać się, czy któryś z kolegów miał już przygodę z ubezpieczeniem? Jak to wygląda w praktyce. Czy po zderzeniu ubezpieczyciel odmówił komuś wypłaty ubezpieczenia? Każdy z zawodników ( tak jest w FSR-ach) zobowiązany jest do wykupienia licencji sportowej. W ramach tej licencji ma zagwarantowane ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków. I to działa. Mieliśmy już na zawodach wypadek kiedy rozpędzona łódka uderzyła w nogę, sędzinę, która liczyła okrążenia. Było pogotowie, obdukcja itd. Po dość długim oczekiwaniu (prawie rok), firma ubezpieczeniowa wypłaciła jednak odszkodowanie osobie poszkodowanej. Wiem to ponieważ tą poszkodowaną byla moja córka. O ile wiem to ubezpieczenie obejmuje także treningi i dojazd na zawody. Nie jestem jednak pewny czy ubezpieczenie działa w obydwie strony i czy obejmuje zawodnika który spowodował szkodę. Czy możecie polecić firmę ubezpieczeniową , która jest najlepsza? Od jakiegoś czasu noszę się zamiarem dodatkowego ubezpieczenia i odwlekałem to, bo szczerze mówiąc jako laik w tych sprawach nie bardzo wiem gdzie się udać. W PZU, jak koledzy już pisali nic nie udało się załatwić bo oni ne mają "opcji". A znajomego agenta po prostu nie mam. A.C.