



-
Postów
1 465 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
43
Ostatnia wygrana zbjanik w dniu 27 Maja
Użytkownicy przyznają zbjanik punkty reputacji!
Reputacja
920 ExcellentO zbjanik
- Obecnie Przegląda temat: Strefa DRA-R
- Urodziny 26.08.1955
Informacje o profilu
-
Płeć
Mężczyzna
-
Skąd
opolskie
-
Zainteresowania
RC, aviation-art
-
Imię
Zbyszek
Ostatnie wizyty
3 691 wyświetleń profilu
-
Była dłuższa przerwa w relacji, a życie przecież się toczy. Otto miał zimową przerwę, potem jeszcze czekanie aż podrośnie trawa (i zboża, ale tu zniżam głos ze względu na rolników), bo chodziło o warstwę amortyzującą w czasie testów. Ale oprócz tego dodałem bambusowe kabłąki chroniące nogi pilota przy lądowaniu, bo zastosowanie ruchomego stawu kolanowego nie wystarczało. W przyszłości kabłąki zdejmę, ale dopiero jak wykonam nogi Ottona z jakiejś np. gąbki, całkiem elastyczne, no ale muszą też realistycznie wyglądać- na razie jest etap myślenia. Wykonałem też nowy, lżejszy statecznik poziomy i lżejszy ster kierunku, co pozwoliło zmniejszyć balast z przodu, czyli też wagę całości. Model zaczyna całkiem fajnie latać, jak dla nie widok na niebie czegoś takiego jest niesamowity. Tu film z etapu, kiedy jeszcze nie całkiem pasował delalaż (tak, Lilienthal już go stosował)- dało się latać, ale trzeba było ciągnąć wysokością cały czas. To już zostało poprawione i jest dużo lepiej.
-
Tak Andrzeju- dawno (niestety, bo to znaczy że człowiek ma już dużo lat)- pamiętam z pokazów na katowickim Muchowcu jak Mi-1 chyba, no może SM-2, "wystartował" w ten sposób jakiś szybowiec. To były lata 60-te.
-
Mirku- OK, podejmuję wyzwanie. Rysunki to łatwiejsza strona- mam wyjściowy plan całego modelu, da się to na pewno jakoś adaptować do wersji cyfrowej. Trudniej z tymi kosztami. W moim przypadku właściwie wszystko miałem na półce, pod stołem, na strychu itd.🙂. Ale też musi się dać to zrobić, zacznę od spisania poszczególnych materiałów, to ukierunkuje temat- tak, to chyba jest właściwa droga. Czyli jak trza, to trza!
-
Uzupełniam relację z kilku tygodniowym opóźnieniem. Tailwind lata! Własności lotne wyżej od wstępnych oczekiwań: jest faktycznie szybszy od typowego trenerka o tych rozmiarach, trochę taki myśliwiec- wymaga przez to większej uwagi i latania na nieco większych obrotach. Nie ma żadnych wrednych tendencji typu skłonność do przeciągnięcia pod byle pozorem, a faktycznie przeciągnięty prezentuje raczej padanie liściem, niż korek, łatwo z tego wychodzi. Stery pomimo naprawdę małej powierzchni skuteczne, wychylenia kierunku jak od trymera i tu się zdziwiłem najbardziej- chyba ma tu wpływ ta duża bryła kadłuba z jednak dobrym (laminarnym?) opływem w tylnej części, struga powietrza się przykleja do ścian i ta "klapka wyważająca" jest skuteczna. Ster wysokości już bardziej normalnie, ale i tu chyba też jest tego wpływ. Byłoby to więc jakieś potwierdzenie hipotezy, że zjawisko "body lifting", czyli nośnego kadłuba chyba tu występuje. Trzeba było założyć nieco przyduże koła, bo większość lądowań kończyła się fikołkiem na plecy, czyli kapotażem ze względu na większą już trawę. Klapy z kolei nie są jakoś zabójczo skuteczne, ale są pomocne, a lekko wychylone- wskazane przy starcie. Ich otwarcie w locie powoduje impulsowe zaburzenie toru lotu, które jednak samo znika. Lądować trzeba na obrotach, szybowanie, jak np. w VINCIm, szczególnie jeśli ma się trafić w wąską drogę polną, nieszczególnie wychodzi. Ale to wszystko potwierdza cechy prawdziwego Taiwinda- dwóch foteli dla załogi umieszczonych obok siebie, obudowanych możliwie prostą do wykonania konstrukcją, o możliwie aerodynamicznej formie, z silnikiem kołami itd. i małymi powierzchniami nośnymi, a wszystko po to, aby możliwie szybko przemieścić się z punktu A do punktu B. I te trzy "możliwe" się tu realizują- Taiwind te kryteria w zupełności spełnia.
-
RWD-5 w skali 1:4 - odbudowa - W. Schier
zbjanik odpowiedział(a) na SowaFSO temat w Modele spalinowe
Papa Shier chyba zestawów nie produkował, tylko plany. Ale to nic nie zmienia, piękny model, wart tej renowacji. Powodzenia! -
Duże szybowce mają zaczep do wyciągarki bliżej kółka, pod kabiną- wtedy winda sama cię wyrywa do góry, szybowiec sam się wznosi. Można też startować i z przedniego zaczepu, tego do holu, ale trzeba ciągnąć wysokością i to już nie to... Dałbym haczyk pod kadłubem, jak w modelach szybowców np. swobodnie latających.
-
Święte słowa, takie same mam obserwacje. Trendów globalnych nie zmienimy, możemy tylko w ramach nich próbować sobie radzić. Sklep modelarski, taki prawdziwy, to pamiętam jeszcze z lat dziewięćdziesiątych z Katowic, a mieszkałem w Zabrzu. Z dwa lata temu próbowałem kupić kawałek balsy, czy listewki w istniejącym sklepie w Opolu- sprzedawca był zdziwiony, lekko zmieszany- żadnego drewna, wcale! Co do pogadania- no to mamy forum, to akurat jest całkiem dobra sprawa, choć kontaktu bezpośredniego nie zastąpi, ale za to działa szerzej. Cóż- za Wojciechem Młynarskim: róbmy swoje!
-
Michał- jednak chyba w tych modelach o numer albo dwa większych, jednak było mniej problemów, co? Pomyśl, czy do nich nie wrócić. Wiem, że masz problemy z powierzchnią lotniska, ale na to przecież zawsze coś można zaradzić.
-
Takie naprawy kiedyś, dawno, robiłem, ale nie na tak małym gwincie, tylko na dużym, trapezowym, z miejscowymi ubytkami i co ważne- na śrubie, nie nakrętce. Stosowałem kleje typu Belzona Molecular z dużą zawartością sproszkowanych metali. Tu chyba jednak to wszystko jest zbyt małe. Co do nakrętki- sprawdź najpierw jaki o w ogóle jest gwint, czy nie jakiś calowy. Piszesz- hamulce są nitowane. A czy da się je jakoś "niedewastacyjnie" wybudować? Jeśli tak, to nity da się rozwiercić, potem zastąpić nowymi, albo nawet śrubkami. Wszystko się chyba bierze z tego, że na tą śrubę pociągową zastosowano byle jaki, walcowo gwintowany pręt, podwymiarowy, taki coś jak kupowany w składach budowlanych. No i chyba to jednak nigdy raczej nie widziało kropli oleju, albo ewentualnie na samym początku swojego życia, a potem już nie.
-
Może dałoby się dokleić epoksydem, ew. z jakąś metalową nakładką, nakrętkę- takie przedłużenie tej baryłki. I jeszcze pytania- czy rozebranie tego całego ustrojstwa wchodzi w grę, jakiego typu są połączenia zastosowane, jaki to jest gwint?
-
Wojtek- no jasne, tzw. twórczość własna ma absolutny priorytet! Dlatego od razu napisałem o ewentualnej przyszłości. Lurek zapowiada się fajnie, będzie latał, kibicuję! Na aerofred znajdziesz setki planów każdej kategorii jakby co.
-
Pytałeś o plany gumówek, jeśli nie za późno, albo na przyszłość- każda ilość na Aerofred: https://aerofred.com/search.php?search_keywords=peanut https://aerofred.com/search.php?search_terms=all&search_keywords=bostonian&submit=Search
-
zbjanik obserwuje zawartość Fotoedytor
-
OK, to zaczniemy coś organizować. Zwrócę się do kolegów z Aeroklubu Gliwice, mojego "ojczystego", a szczególnie do Witolda Nowaka, poproszę o wykonanie zdjęć. Jest tam Zefir 4 SP-2519. Witold ma pod swoją znakomitą pieczą całą flotę szybowcowych zabytków, niektóre uratował od unicestwienia (Lis), a niektóre nawet sam zbudował od podstaw- rekonstrukcja Salamandry. Tu link z lotnictwo.net z pięknym Zefirem: https://lotnictwo.net.pl/gallery/photo/aircraft-SZD_31Zefir_4/airline-Aeroklub_Gliwicki/reg-SP-2519/cn-293/foto-693851.html
-
To ja się przyłączę do zdania, że nie wiedzieć dokładnie czemu, ale holówki niczym rasowe akrobaty mają często symetryczne profile. Przykład: model Greenley Tug. Ma trochę wzniosu, więc jakieś odstępstwo od symetrii we wszystkich kierunkach jakieś jest. SD Greenley Tug 2(1).pdf
-
Mirku- zamieszczam fotki, ale z takim oto wyjaśnieniem: budową płata zacząłem od oklejenia arkusza depronu folią, tą nazwijmy ją okładkową. Oklejony arkusz odwróciłem do dołu, położyłem na desce montażowej. Na górnej powierzchni depronu, tej nieoklejonej, a mającej stanowić wnętrze, narysowałem obrys płata w rozwinięciu, czyli i spód i górę pokrycia. Na dolnej powierzchni zaznaczyłem położenie żeber, dźwigara itd. Po naklejeniu tych wszystkich elementów, zawinąłem górną część wzdłuż natarcia i skrzydło już prawie gotowe (no po wyschnięciu kleju, co w nieogrzewanym garażu trwałoby nie wiem ile, więc trzeba było ponegocjować z żoną w sprawie wniesienia ciężkiej dechy do domu na noc, ale z sukcesem). Czyli tu jest na wspak: najpierw wykończenie powierzchni, a potem budowa właściwa. Problemem w tej metodzie bywa uzyskanie krawędzi natarcia bez wewnętrznych załamań, żeby nosek był okrągły a nie brzydko kanciasty. Trzeba czasem depron podgrzać, czasem lekko naciąć wewnątrz, ja tu akurat zastosowałem krążkowy noż do pizzy, którym wykonałem szereg wgłębień (bez przecinania!) wnętrza, takich rowków co 3 mm i jako tako wyszło. Do zachowania geometrii Clarka co prawda jest trochę daleko, ale wizualnie ujdzie, więc nie rozpaczam.