Skocz do zawartości

Pioterek

Blue sky
  • Postów

    3 554
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    18

Odpowiedzi opublikowane przez Pioterek

  1. Dzisiaj rozdzieliłem klapy i lotki od skrzydła. Według planów lotki i klapy pokryte są samą folią. Wykonując skrzydło standard zauważyłem, że taka konstrukcja jest podatna na zwichrzenie przy napinaniu termo-foli. Dlatego lotki i klapy pokryłem (tak jak w skrzydle standard) od góry warstwą balsy 1,5 mm. Taka warstwa zdecydowanie poprawia sztywność konstrukcji, która staje się też i ogólnie mocniejsza. Ażeby można było nakleić warstwę balsy trzeba obniżyć profil pokrywanej części o grubość balsy. Można to zrobić używając arkusza papieru ściernego rozpiętego na płaskiej desce.

     

    Oklejone lotka i klapa na arkuszu papieru ściernego

     

    post-5634-0-02348500-1457117912_thumb.jpg

     

    post-5634-0-21555800-1457117913_thumb.jpg

     

    wykończenie cz. stałej skrzydła sklejką 0,6 mm

     

    post-5634-0-74019700-1457117913_thumb.jpg

     

    Skrzydło w komplecie

     

    post-5634-0-95020600-1457117910_thumb.jpg

     

    post-5634-0-44236800-1457117914_thumb.jpg

  2. Licując skrzydła nie zauważyłem, że przeszlifowałem miejscowo zbyt mocno górny keson skrzydła. Balsa w tym miejscu zrobiła się niebezpiecznie cienka, więc przypadkowe mocniejsze złapanie skrzydła groziło wduszeniem cienkiej warstwy kesonu do środka. Po zewnątrz skrzydło dostało dwa zagłębienia i trzeba było jakoś ten problem usunąć. Narobiłem sobie roboty

     

    Po zewnątrz zagłębienia kesonu można było usunąć szpachlówką. Kilka cienkich warstw cierpliwie nakładanych i szlifowanych załatwiło problem.

     

    Wyszło nawet nieźle

    post-5634-0-37079900-1457037541_thumb.jpg

     

    Ale trzeba było wzmocnić wycieniowany kawałek kesonu. W tym celu od spodniej strony skrzydła zrobiłem w miejscach osłabionego kesonu dwa otwory inspekcyjne, po to ażeby móc wprowadzić przez nie cienką tkaninę szklaną, która za laminowała osłabione miejsca od wnętrza kesonu.

     

    post-5634-0-25507700-1457037539_thumb.jpg

     

    Po położeniu dwu warstw laminatu, można było przygotować otwory do zamknięcia

     

    post-5634-0-08186100-1457037540_thumb.jpg

     

    I zaślepić otwory - mimo widocznych na zdjęciu różnic w kolorach powierzchnia skrzydła wyszła równa i pod folią różnice te nie będą widoczne dla oka. Miejsca kesonu wzmocnione matą "jak z kamienia"

     

    post-5634-0-64720700-1457037540_thumb.jpg

     

    W uzupełnieniu toczącej się na forum dyskusji o żywicach:

     

    http://pfmrc.eu/index.php?/topic/51492-fw-190-1750mm-16-tartak-przedmowa/page-8

     

    zauważyłem prawidłowość, że duże porcje rozrabianych żywic 10g i powyżej wymieszane zawsze dobrze żelują. Natomiast opisywane problemy dotyczą w moim przypadku porcji małych 2-3 g.

  3. Klips drewniany:

     

    Pewnie jak wielu Kolegów używam czasami do ściśnięcia klejonych elementów klipsów drewnianych, takich do wieszania bielizny na sznurku.

    Klipsy dobrze łapią powierzchnie płaskie, ale wadą czasami jest to że nacisk klipsa nie jest realizowany od samej jego krawędzi roboczej tylko jest cofnięty o 5 mm - np jest kłopot gdy chcemy ścisnąć elementy w narożniku. Ja parę klipsów zeszlifowałem, tak aby pozbyć się tej niedogodności. Można na okrągło jak na zdjęciu, albo bardziej na ostro.

     

    Może komuś też się to przyda.

     

    post-5634-0-54981400-1457017700_thumb.jpg

     

    W następnym wejściu - ale sobie narobiłem i jak z tego teraz wyjść.

  4. Bardzo bym chciał, żeby to chodziło o wilgotność, tylko jak wytłumaczyć, że z tej samej porcji kleju w ciągu 1g 2 elementy się kleją dobrze a dwa pozostałem nie mogą się skleic?

     

    Zapomniałem dopisać, że te próbki ze zdjęcia miały różny czas mieszania. Już dopisałem, choć zaznaczam tam, że w każdym przypadku mieszanie następowało do uzyskania jednolitej masy.

     

    Edit:

    Nie mam możliwości zmierzyć wilgotności.

     

    Edit 2:

    Krzysztof, dla mnie mieszanie czegoś z żywicą, czego w dodatku nie mam i muszę to sprowadzić, jest większą komplikacją :P .

    Jak będę musiał dokupić listewki na podłużnice, to za listewki zapłacę 1,40PLN a za transport 14PLN.

    Mam to samo z żywicami - nie kleję w deszczowe dni.

  5. Długość lotu elektrykiem zależy od dynamiki latania i umiejętności zamiany energii wysokości na szybkość i odwrotnie. Np mój SE 5a na jednych pakietach może przebywać  w powietrzu latając z akrobacją  16 min (a woziłem się nim i 20 min) , więc dzielę jego lot na dwa loty 8 minutowe. Innymi modelami latam właśnie po 10 minut w powietrzu.

    Mam możliwość wykonania  do 10 lotów (tyle kompletów pakietów uzbierałem) ale 4-5 w zupełności mi na jedną wyprawę wystarczają dla jednego modelu. Jak się uprę to mogę jeszcze awaryjnie podładować pakiety na lotnisku, ale ze względu na żywotność pakietów staram się tego nie robić (nie ładować ciepłych lub świeżo wyładowanych pakietów).

     

    Tak, im silnik większy i bardziej "osprzętowiony"  (pompa paliwa, zapłon iskrowy, czterotakt) to łatwiej go zmusić do pracy jeżeli jest to sprawdzona firma i model - to z kolei moje obserwacje


    Pomijam już płacz, że za upalnie było i pakiety popuchły albo za zimno i czas lotu za krótki, ale z jednym się zgodzę - są plusy i minusy każdej opcji.

     

     

    Pakiety puchną najczęściej kiedy:

     

    stosujesz duże prądy (np. więcej niż 10C)  - mimo że na opakowaniu jest więcej C, ale pakiet nagrzewa się wewnętrznie

    brak jest dobrego przewietrzania wnętrza modelu w locie

    ładujesz ciepłe pakiety zaraz po locie

    nie przetrzymujesz pakietów nieużywanych w stanie storage tylko w stanie naładowanym lub mocno rozładowanym

    dopuścisz do spadku napięcia poniżej 3,0 V na celę  - a praktycznie 3,2V

     

    to główne powody, oczywiście pomijając złą jakość samego pakietu, ale z tym nie jest już tak źle.

     

    Ale może już nie piszmy dalej, bo robi się z tego stary spór co lepsze - niech każdy lata tym na co mu pasuje. :)

  6.  

    Coś w tym jest Piotrze i działa to w dwie strony ;) często po locie około 25 minut robię przerwę na herbatkę, tankuję nowy zbiornik albo przygotowuję drugi model i z uśmiechem pod nosem patrzę jak Ci "elektryczni" wylatali już swoje pakiety i się nudzą albo ślęczą z głową pod maską auta z prowizorycznie dołączoną ładowarką i czekają na naładowanie pakietów ... O brzmieniu takiej latającej pralki już nie wspominając ;)

     

    Ja mam przygotowany komplet pakietów na dany dzień, więc nie ładuję ich na lotnisku. Latam swoje i jadę do domu lub biorę się za drugi model np. quadrocopter.

    Czas lotu - dla mnie optymalne to 10 min w powietrzu, mam już swoje lata i system nerwowy już nie ten, więc dłuższe latanie nie jest dla mnie komfortowe. Ale Ty jesteś młodszy to co innego. To prawda, że dźwięk nie przypomina brum brum, ale za to model po lotach jest czysty i nie śmierdzi w domu nie mówiąc o szybszym zużywaniu się modelu na skutek drgań silnika i działania benzyny lub paliwa w czasie.

     

    Tak że są i plusy i minusy jak to w życiu.

    • Lubię to 1
  7. WICHEREK bedzie przerabiany jednak na elektryka ,zeby polatac elektrykiem potrzebuje kilku minut i juz latam a z tym spalinowcem to pol dnia potrzeba i duuuuuzo cierpiwosci i jeszcze wiecej czasu , to byl moj pierwszy i ostatni model spalinowy, temat uwazam za zamkniety, pozdrawiam wszsytkich.

     

    Często na lotnisku latamy razem - "spaliniarze" i "elektrycy". Obserwowałem często sytuacje gdy ja wylatałem już dzienną porcję pakietów (z reguły 4-5 lotów)  a niektóre modele nie mogły uruchomić swoich silników spalinowych.  Oczywiście zdarzenia te są  pochodną dobrego silnika spalinowego i doświadczenia modelarza, ale coś w tym jednak jest ?

  8. Model przemyślany i bardzo dokładnie wykonywany. Jednak myślę, że zbyt dużo elementów jest wykonanych warstwowo z wyciętych drobnych profili sklejkowych, które można wykonać z profilowanej balsy lub laminatu - to bardzo zwiększa ciężar modelu. Ale to tylko moje wrażenia.

  9. Używam żyroskopów Futaby - na razie szczęśliwie.

    Używam w dużych modelach standardowo 2 razy po 5 ogniw NiMh do osobnego zasilania radia bezpośrednio. Daje to pojemność 4400 mAh i stabilne zasilanie. Serwa podłączone wprost do żyroskopów.

  10. Mocowanie skrzydeł Popylacza:

     

    Skrzydła modelu osadzone są na bagnecie aluminiowym i ustalane kołkiem węglowym fi 6mm. Przed rozsunięciem się skrzydeł zabezpiecza je wkręt blokujący wkręcany po złożeniu skrzydeł z modelem.

     

    Widok blokady i aluminiowego płaskownika wsuwanego w kadłub modelu.

    post-5634-0-44549200-1456664748_thumb.jpg

     

    Widok na wkręconą blokadę M4

    post-5634-0-12763800-1456664747_thumb.jpg

     

     

    Osadzenie w skrzydle płaskownika blokującego

    post-5634-0-92653300-1456664747_thumb.jpg

  11. Drugie skrzydło w montażu:

     

    Skrzydła Popylacza (te zwykłe i akro) montuje się prosto dzięki naciętym laserem pasom dźwigarów. W zasadzie trzeba tylko włożyć żebra w wycięcia pasów i kontrolować geometrię konstrukcji.

     

    Ciekawe natomiast jest wykonanie listwy natarcia płatów Akro. O ile w płatach zwykłych do wykonania krawędzi natarcia można wykorzystać gotowe profile balsowe, o tyle w skrzydłach Akro już nie, ze względu na zmieniającą się grubość skrzydła.

     

    Krawędź natarcia płata Akro wykonałem więc poniższą metodą:

     

    naklejona listwa balsowa z której wykonałem krawędź natarcia

    post-5634-0-60991900-1456514608_thumb.jpg

     

    listwa zlicowana z pokryciem kesonu

    post-5634-0-66719100-1456514609_thumb.jpg

     

    kształtka konturowa na końcówkę skrzydła dostarczona w zestawie - na moje życzenie uzupełnienie zestawu

    post-5634-0-27606600-1456514610_thumb.jpg

     

    kształtka zamocowana do końcówki skrzydła

    post-5634-0-84788800-1456514610_thumb.jpg

     

    obróbka kształtu krawędzi na papierze ściernym  - balsa jako bardziej miękka wyciera się według kształtu skrajnych żeber

    post-5634-0-44675200-1456514611_thumb.jpg

     

    gotowa obrobiona krawędź natarcia

    post-5634-0-31745000-1456514612_thumb.jpg

  12. Polecam KLIK zestaw ok sam go mam. Do tego podwozie od tego samego. Silniki również ten sam sprzedawca.

     

     

    To silniki DJI - a więc pewnie brak kłopotów,  no ale ogólnie taniość króluje. A ciekawy jestem swoją drogą czy koszty napraw i przeróbek już przewyższyły cenę dobrych napędów ?

     

    Zmontowałem swojego DJI F450 z firmowego zestawu DJI ARF, ucząc się tej techniki od podstaw. Latam modelem 6 miesiąc - ogólnie bardzo nudno, nic się nie dzieje i właściwie nie ma o czym pisać.

     

    Jak ktoś ma ochotę spojrzeć parę sampli z lotów moim DJI F450

     

    • Lubię to 2
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.