




polch
Modelarz-
Postów
233 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Treść opublikowana przez polch
-
Modeli nie potrzebujesz trzymać w pamięci nadajnika, importujesz z karty SD i po problemie. Na lotnisko i tak nie weźmiesz więcej modeli niż masz w pamięci zapisane Wbudowany akumulator, daje się normalnie wyjąć, jak z mx16np i ładować szybkoładowarką, kwestia przejściówki odpowiedniej.
-
Nie wiem czy ma to jakieś przełożenie, ale wczoraj miałem to samo w czterotakcie ASP. Po odkręceniu o kilka, kilkanaście ząbków iglicy, jak mi wcześniej radzono, przeszło mu.
-
Nigdy tego nie robiłem, bo nie miałem gdzie - depronowce nie potrzebowały kołków, w tym modelu uszkodzenie sterów to efekt kapotażu, nie przyczyna kraksy, więc nie wiem czy kołki nie spotęgowały by uszkodzeń? Dzięki za słowa uznania, ale jak porównam do innych, to mizernie raczej wypada... Poniżej filmik z lotu i moja wersja wydarzeń. 00-0'25'' Próba obrotów, przejście z niskich na wysokie. Wszystko wydaje się być oko. 0'44'' Pierwszy start zakończony kapotażem. Podwozie zbyt blisko SC, wysoka trawa, nieproporcjonalny kadłub. 0'54'' Oględziny modelu - pęknieta osłona silnika, wyłamane żaluzje wylotu powietrza od dołu. 1'10'' Drugi start po kolejnej próbie silnika. Wszystko oko, choć zapomniałem o czymś... 1'16'' Spadek mocy, silnik nie reaguje na przepustnicę. Pierwsze objawy braku mocy, nie można przyspieszyć, ani nabrać wysokości. Próbuję zawrócić do lądowania. 1'19'' Silnik gaśnie. Model szybuje poprawnie, ale nie ma wysokości żeby dociągnąć do pasa. 1'24'' Lądowanie awaryjne, bez widoczności modelu. 1'39'' Ocena strat. Wyłamane mocowanie podwozia, trzyma się na resztkach sklejki 1mm i na folii. Zgięte zastrzały podwozia - przyjęły impet przyziemienia i tylko dzięki temu podwozie zostało na swoim miejscu. Zmasakrowana maska silnika w części dolnej gdzie zamontowany został balast. 2'21'' Przygotowania do kolejnego startu, pilotowi coś zaświtało odrośnie procedury przedstartowej... 2'39'' Trzecia próba odpalenia silnika, wcześniej nie chciał zaskoczyć. Pewno dlatego że długo na plecach leżał? Gaźnik opornie zaciągał paliwo, dało się wyczuć dużo mniejszą kompresję jak poprzednio. 3'10'' Próba silnika, o której mówili doświadczeni koledzy, a ja ją przez roztargnienie zapomniałem... 3'18'' Silnik zaczyna się dławić i następnie gaśnie. 3'30'' Kolejna regulacja silnika. 3'46'' Próba po regulacji wypadła pomyślnie. 4'15'' Wyłączam silnik. Trzeba poprawić naciąg linek. Śróby rzymskie nie mają kontr i rozkręcają się od drgań na ziemi. W powietrzu problem nie występuje. 4'35'' Następny start. Drążek wysokości zaciągnięty. Udało się wystartować i w miarę poprawnie polatać, choć z elektrykami ze steropianu i tym podobnych materiałów niewiele to ma wspólnego. Dużo jeszcze nauki przede mną... lot trwał około 10min, które to wyciąłem by nie nudzić widza. 6'17'' Podejście do lądowania. 6'24'' Za szybkie schodzenie, kontra wysokością i ponowne schodzenie. Dalej chyba zbyt szybkie. 6'26'' Wyrównanie, ale zbyt późne raczej... 6'27'' Dość twarde przyziemienie, ale bez "zajączka" i momentalny kapotarz. Przy tym lądowaniu, zniszczone uprzednio podwozie wytrzymało o dziwo i nawet zastrzały się nie wygięły. Mogę się mylic, ale wydaje mi się że skoro tak się stało, to podejście i lądowanie nie było aż tak tragiczne. Żle je wymierzyłem i siadłem w mało uczęszczanej części pasa gdzie wysoka trawa i wspomniane wcześniej (0'44'') czynniki zadecydowały o kraksie. no chyba że sobie słodzę... Wnioski: Śruby rzymskie w naciągach zastąpię "patentem z gumkami". Podwozie przesunę w przód. Golenie główne zamontuję w sklejce 3-4mm z której zrobie dolne pokrycie w części zasilnikowej. Z kokpitu zniknie lala, a z dziobu trochę ołowiu. Więcej grzechów nie pamiętam i zapraszam do dyskusji.
-
Film się renderuje jak będzie w sieci to wstawię, raport komisji na ukończeniu, a tymczasem fotki z oględzin. Straty są do przyjęcia, ale były również do przewidzenia. Słaba konstrukcja plus nadwaga, no i pilot zielony...
-
To nie przez lale, coś mi się widzi, że pilot najzwyczajniej w świecie dupa był...
-
Dzisiaj udało mi się ulotnić model Prace w komisji badania wypadków lotniczych trwają...
-
Czyli że do samolotu nie bardzo się nada? Składam kumplowi ESA i uparł się na to radio, a w modelu mam zamontować odbiornik C16 FM 40S...
-
Wie ktoś w którym z krajowych sklepów można kupić odbiorniki do tego radyjka? Jakoś nie mogę znaleźć, jedynie kilka na ebay.de
-
Uparty jak osioł jestem, więc lala zostanie ale zrobię test, odkręcę ją, wywalę balast i zobaczymy jaka wyjdzie waga całości i jak pójdzie z wyważeniem.
-
Pamiętam dokładnie, dobrze że mnie wtedy naprostowałeś Nie żałuję wcale że większy kupiłem, bo w razie W przeszczepie go do czegoś innego. Co do danych to powierzchnię podają 46,83dm a obciążenie 53,4g/dm oczywiście do kwadratu, ale nie umie zapisać. Doświadczenia jak pisałem nie mam, ale raczej o to że poleci i będzie latał nie mam najmniejszych obaw. Boję się o lądowanie, czy konstrukcja wytrzyma i jak wolno będę mógł podejść. Dwa że mam do dyspozycji tylko trawiaste lotniska, nie łąki zwykłe a lotniska szybowcowe, ale jakby nie patrzeć pasami utwardzonymi to one nie są... Nie przekonam się jak nie spróbuję. Dziś nie pada, więc może się uda. Zmian żadnych już nie planuję, chyba że po krecie będzie co odbudowywać
-
Hmm, to od końca zacznę. Chłodzenie zrobiłem faktycznie odwrotnie (wielkość wlotu i wylotu), tyle że wydaje mi się że przy tej wielkości otworów nie będzie to grało większej roli, choć pewno w "praniu" wyjdzie, o ile do prania dojdzie, ale o tym za chwilę. Żeby śmieszniej było, to oryginał nie posiada ich wcale, a na filmach z sieci nie zauważyłem by ktoś je robił. Nie twierdzę bynajmniej że to dobrze, ale póki co, na cylindrze cały czas podczas prób na ziemi mogę trzymać palec i oczy mi nie wyłażą z orbit Tak czy inaczej dziękuję za cenną uwagę, w przyszłości nie omieszkam zastosować w praktyce. Z babą owszem znam, ale baba to tylko 30g, tak wiem że oddalone od środka ciężkości, ale wydaje mi się że można pominąć babe. Tym bardziej że inaczej córka mi nie daruje. Regulator o który pytasz Irku, to nic innego jak stabilizator napięcia z lipola 7,4 na 6,5V umieszczony jest przed SC, podobnie jak pakiet zasilający i paluszek do grzania świecy - jednym słowem nie czyni? I wew tem miejscu dzisiejszej mojej gawędy dochodzimy do najciekawszego momentu z całej relacji... Nie pisałem o tym wcześniej, bo nie chciałem się wymądrzać, no i pewny nie byłem, ale przy próbie montażu karabinu, który mniej więcej odpowiada skali zauważyłem, że obsługa onego zamontowanego na szynie, byłaby możliwa tylko w pozycji stojącej, bądź pilot musiałby mieć ręce tak długie jak mały cygan stopę Spowodowane jest to właśnie zbyt wysokim umieszczeniem górnego płata. Kolejna sprawa, to długość kadłuba. Od siebie nic nie dodałem, myślę wręcz że odjąłem. Model owszem jakiś nieproporcjonalny...może go ktoś w pijanym widzie rysował? Idąc dalej za ciosem postawiłem model na wadze, by zobaczyć ile to waży i móc odpowiedzieć na pytanie. Podczas budowy nie zastanawiałem się nad tym, bo myślałem że jak mam spalinę i to z nadmiarem mocy to i tak poleci... Nie sądziłem przez to bynajmniej, że model wyważę jak wszystkie piankowce pakietami, ale nie przypuszczałem że aż 200g wyjdzie i to na sam przód. O wadze modelu pomyślałem pierwszy raz przy oklejaniu zastrzałów, nie ważyłem ich przed i po zabiegu, ale tak w ręce to oklejone były z trzy razy cięższe od gołych... Koniec końców model stanął na wadze... ...i wyszło że z balastem i pustym bakiem waży Czyli jedyne 758 gramów więcej niż w papierach mu napisali... Dlatego mam obawy co do pierwszego i pewno ostatniego lotu, ale tak czy inaczej poleci, a fakt ten zostanie uwieczniony na nagraniu video i opublikowany w dziale katastrof Reasumując: Dużo jeszcze nauki przede mną, następny model trzeba będzie zrobić samemu a nie gotowca kupować. Kulę ogon i proszę osobę uprawnioną do przeniesienia tematu do spalinowych, bo model urąga półmakietom że o makietach nie wspomnę.
-
Z oblotu nici wyszły, bo deszcz zaczął padać i kicha... ale może to i lepiej bo na wyważenie czas miałem. Najpierw dokładałem modelowi stojącemu na wyważarce co tam pod ręką miałem i kładłem na masce, jak złapał względny poziom to zważyłem cały ten szmelc. Następnie stopiłem ołów i płynny wlałem do formy z jakiegoś pudełka metalowego. Następnie zapodałem powstały balast do wnętrza maski, jak najdalej w przód od środka ciężkości modelu. Wyszło tego dokładnie 213 gramów, wydaje mi się że tak z 2, 3 stopnie mu brakuje, ale już raczej niczego nie będę mu dokładał, bo raz że boję się o wytrzymałość maski, a dwa, mam obawy przed kapotażem przy lądowaniu. Nie mam pojęcia jak szybko/wolno da się tym modelem usiąść. Koła są tuż przed SC, a ja nie mam żadnego doświadczenia w lataniu tak ciężkim modelem, ot trzy krótkie loty jakimś trenerkiem spalinowym znajomego i to o połowę lżejszym. No ale zobaczymy, modele to przecież te przed i po rozbiciu
-
Oko walczę dalej z wagą.
-
Pytanie na szybciora za 100 punktów: czy takie wyważenie jest do przyjęcia, czy pakować ołów na dziób? Pakiet zasilający mogę przesunąć w przód jeszcze trochę ale i tak to nie wystarczy...
-
No różnica w kulturze pracy jest ogromna... mój wydaje mi się na przelaniu dużym jest. Pogodę mam nawet znośną i nie wieje, jak uwinę się z wyważeniem to śmigam zaraz na lotnisko. Irek napisz proszę jak masz ustawioną iglicę od mieszanki?
-
Irek, no wszystko ładnie ale filmik jako prywatny wstawiłeś i nie można obejrzeć. Czy tylko ja tak mam?
-
Raczej jeszcze niedotarty, około 1,1litra przepalił.
-
Jak włączę na aparaturze przełącznik od grzania świeczki, to wolne obroty są dużo wolniejsze i stabilniejsze jak bez tego. Kiedy drąg gazu mam na dole, to przepustnica otwarta jest na tyle że da się odpalić silnik i chodzi na wolnych, zanim oczywiście zgaśnie, bo wolne nie są ustawione. Drążek na górze to max otwarcie przepustnicy. Gaszenie silnika pod przełącznikiem. Wkręcałem , ale może za mało, bo wydaje mi się że mieszanka bogata, choć nie znam się, ale te litry oleju chyba to sugerują?
-
Postępy marne, bo tylko kurtkę zrobiłem. Trochę nowa wyszła, więc pewno ją postarzę odpowiednio Walczyłem trochę z ustawieniem silnika, ale kiepsko mi idzie. Olejem przez wydech pluje okrutnie i wolnych, takich by model stał - brak. Czasem uda się takie uzyskać, ale tylko jak świece włączę. Mam nadzieję że z czasem będzie tylko lepiej, a jak się uwinę z resztą to może jutro jakiś lot próbny...
-
Więc skoro tak, to obetnij/skróć odpowiednio gąski i "zszyj" cienkim drutem miedzianym, albo kabelkiem bez koszulki. Może chwilę pojeździ.
-
Faktycznie pomysł niezły jest, ale ja bym sobie odpuścił robienie gąsienicy. Prościej według mnie kupić gąski metalowe i zmienić koła napędowe, a przy okazji napinające. Wszystko powinno działać o niebo lepiej niż jakaś samoróbka, w którą włożysz masę pracy a na końcu okaże się że nie działają. Miałem kiedyś M48 z Tamii na gumowych gąskach skala 1:35. Zelektryfikowałem go sam, ale nadmiar momenty zdzierał gąsienice w terenie gdzie nie miały możliwości uślizgu bocznego. Wymieniłem na ruchome plastiki - porwałem sworznie praktycznie od razu. Dopiero wymiana na metalowe dała efekt, ale dopiero po przebudowie kół napinających, tak by napinacze nie były atrapą a działającym elementem. Powodzenia w pracach badawczych nad bronią pancerną!
-
W stabilizatorze napięcia spalił się bliżej niezidentyfikowany kondensator, że nigdzie nie mogłem znaleźć schematu żeby sprawdzić wartości, to zastąpiony został jakimś innym dobranym na oko. Nie wiem za co on odpowiada, ale regiel podaje na wyjściu dokładnie taki sam prąd jak przed sfajczeniem, więc pewnie będzie oko. Niewiele udało mi się zrobić, ale zawsze coś. Model dostał oznaczenia i olinowanie usterzenia ogonowego. Pomalowałem też wszystkie dźwignie sterów. linki zastosowane w ogonie pochodzą z fotela Golfa II. Grubość 1/10mm większa jak oryginalnych i sztywność trochę większa, ale ogólnie są oko. Przykleiłem "futerał" gąbkowy na odbiornik i przymocowałem regiel i baterie. A wczoraj jak pisałem zacząłem szyć kurtkę. Na razie wygląda toto tak na lewym boku widać próbę barwnika. po skończeniu szycia właśnie na taki kolor ją przefarbuję. Oprócz tego mam zamiar doszyć kołnierz i mankiety z baranicy, jako że czas na kolekcję jesień/zima Przy okazji, jak zmusiłem do pracy moją szarą komórkę jedynaczkę co ją mam do spółki z bratem, to udało mi się linki które mam poprowadzić tak jak powinny być Na zdjęciu jeszcze nie napięte, bo jedna wymaga radykalnego skrócenia, a druga wystarcza na styk.
-
Ładne mi "coś tam". Więcej w tych płatach elementów, niż w moim całym modelu...
-
Ja odtłuszczałem spirytusem i malowałem rozcieńczonym humbrolem z aerografu. Siada ładnie, ale co do wytrzymałości farby to na moje oko niezbyt dobrze będzie.
-
Posłałem PW z mailem. Z nowości w budowie to podać na dziś mogę tyle że uwaliłem stabilizator Baran jeden, zamiast wtyk prądowy, do stabilizatora wpiąłem wtyk balansera, że nie pasował, a no nie pasował, ale dałem rade i dym poszedł... Z prób odpalenia w modelu nici i z oblotu na łikend też. Cheba że mi go znajomy połata, bo po rozpruciu koszulki widać że jedna część jest usmażona, jakiś opornik czy dioda. Może się da podmienić. Dla uspokojenia nerwów wziąłem się za szycie kurtki skórzanej dla pilota, jakoś nawet idzie, choć szwaczki nałogowej to raczej ze mnie nie będzie jutro wieczorkiem zapodam jakieś zdjęcia, bo chwilowo zostałem bez aparatu.