Skocz do zawartości

ToTo-7 - depronowy trener górnopłat


Motylasty

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 146
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi
  • 1 miesiąc temu...
  • 2 lata później...

Witam

W sierpniu zabrałem się za budowę ToTo7, teraz jestem już po oblotach i chciałbym się podzielić wrażeniami z budowy ToTo, jak i z lotów.

Od razu powiem że uważam iż plany jak i opis budowy przygotowane są rewelacyjnie. Konstrukcja okazała się jeszcze wytrzymalsza, ponad to, na co liczyłem.

 

Jednak zauważyłem, iż po jednym z moich twardszych lądowań (nie było kreta tylko przy lądowaniu dziób wszedł mi w kłęby trawy) skrzydła popękały tam gdzie kończy się listewka wzmacniająca pod lotki. Takie same pęknięcia zauważyłem również na zdjęciach po kretach umieszczanych przez innych użytkowników tej konstrukcji.

Przy budowie skrzydła wklejamy dwie listwy depronowe na połówce skrzydła, ktore po zaklejeniu skrzydła szlifujemy tak by powstało miejsce na ruch lotki i listwy z balsy. W efekcie z tych listewek depronowych niewiele pozostaje i po wklejeniu wzmocnienia z balsy 3mm w zaznaczonym przeze mnie miejscu powstaje osłabiony węzeł. Dla wprawnego operatora takiego jak autor planów pan Tomek czy innych doświadczonych kolegoów skrzydła nie mają okazji odczuć mocnych przeciążeń do prządu jednak u takich "kretobójców" jak ja, skrzydła po twardym przyziemieniu w tym miejscu pękają.

Dlatego sugeruję przyszłym budowniczym by to miejsce sobie dodatkowo od środka wzmocnić np: jakąś listewką.

Ja swoje skrzydła naprawiałem od zewnątrz płótnem szklanym na żywicy i na razie trzymaja się ale waga przez to również zyskała.

Jako że własnej fotki nie mam pozwiliłem sobie zaznaczyć jak to wygląda na fotografii zaczerpniętej z opisu budowy.

totour.jpg

 

Natomiast co do oblotów.

Myślałem że po zakończeniu budowy zacznę latać, niestety los chce inaczej i ciągle teraz tylko naprawiam to co psuję.

Pierwszy silnik rozwaliłem niekontrolowanym lotem jeszcze w warsztacie po tym jak wyłączyłem aparaturę - przynajmniej juz pamiętam by jej za wczasu nie wyłanczać.

Zamówiłem więc kilka osi w sklepie internetowym i założyłem drugi silnik. Jednak po oblocie i pierszym "Lądowaniu" wstrzymałem zamówienie i dokupiłem jeszcze kilka dodatkowych osi ponieważ szybko się zużywaja.

Wykończyłem już cały zapas śmigieł - myślałem że starczy ich na kilka miesięcy, albo przynajmniej tygodni niestety zużywam średnio dwa, trzy śmigła na "lot". Mógłbym żonie wmówić że ciągle coś reguluje i muszę rozkręcać i przykręcać niestety moja córa zawsze stoi na straży i wszystko zawsze wygada.

W pierszym locie rozbiłem osłonę silnika, więc wykonałem nową od początku. Teraz tą druga osłonkę ciągle tylko szlifuję i obklejam na nowo, podobnie z resztą jak kadłub i skrzydła.

Dzisiaj o 9:00 pojechałem z córką na lotnisko w Gliwicach by trochę polatać. Niestety mój jak na razie najdłuższy lot (około 5 minut) został przerwany przez urwany w locie ster kierunku, puścił zawias. Udało mi się wylądować bez dodatkowych szkód dla modelu i wróciłem do domu.

Wykonałem nowe zawiasy i wróciłem na lotnisko czekając jeszcze aż klej doschnie. Powiem że zastałem zarówno wcześniej jak i potem bardzo miłych i pomocnych modelarzy. Po sprzęcie jaki mieli od razu wiedziałem z kim mam do czynienia - dobrze że daleko stanąłem ze swoim brzydkim (po remontach) deproniakiem. Po jakimś czasie byłem w końcu gotowy do mojego pierwszego lotu w nowym środowisku modelarzy. Niestety ten pierwszy lot był dość krótki, w zasadzie nawet za bardzo z miejsca nie musiałem się ruszać by go pozbierać. Panowie się niestety zorientowali że samolocik zabawka ktorym córka rzucała latał o wiele dalej. Na dodatek standardowe objawy modelu po lądowaniu w moim wykonaniu czyli wymiana śmigła i osi silnika.

Po małym remoncie drugie podejście, rozgrzałem trochę silniczek, ponieważ za pierwszym razem sie zablokował po wejściu na obroty , pomogło więc go wypuściełem. Niestety lot się znowu źle potoczył, najpierw wyprowadziłem go wprost na słońce, tak by go nie widzieć i za daleko mi uciekł, na dodatek ciągle w linii z ostrym słońcem. Po kilkudziesięcio sekundowych próbach wyratowania go model wylądował tak jak sam uznał to za stosowne.

Po trzydziestu minutach szukania i przebijania się przez bardzo gęste zarośla znalazłem go na wysypisku śmieci. Uszkodzenia znowu nadzwyczaj małe, tylko statecznik poziomy i oś silnika, o dziwo ostatnie juz śmigło przetrwało.

Beztalencie ze mnie bo ciągle mam problemy ze stabilnym utrzymaniem lotu. Wielokrotnie sprawdzałem wyważenie, mam je z resztą na modelu zaznaczone by po każdym złożeniu łatwiej sprawdzić. Skłon i wykłon też jestem pewien że ustawiłem poprawnie. Waga w chwili obecnej 93 dkg czyli równiez nie przesadzona. Loty na symulatorze nie oodają rzeczywistości.

 

Może by się zając wędkarstwem, przynajmniej ryby nie biorą więc się sprzęt nie zużywa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Dzisiejsze loty przy nie małym wietrze poszły rewelacyjnie.

Naprawiłem model i przy okazji odnalazłem swój błąd w konstrukcji, który poprawiłem. W końcu zaczęły się stabilne loty jak w symulatorze i prawie wykończyłem pakiet.

Ćwiczyłem lądowania które pod wiatr wychodziły mi całkiem dobrze do czasu aż w końcu dmuchnęlo nagle z ukosa, model poszedł w przechył więc momentalnie skorygowałem no i doszedłem do momentu kiedy nie ma już czego naprawiać.

 

http://img839.imageshack.us/img839/6550/toto1.jpg

http://img840.imageshack.us/img840/8546/toto2m.jpg

http://img232.imageshack.us/img232/9264/toto3.jpg

 

Model poszedl w komin więc już jutro zaczynam budowe ToTo 7 ver. 2.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tydzień minął od rozbicia modelu i nadal nie latam, odbudowa idzie powoli bo za dużo spraw na głowie.

Na razie skleiłem kadłub w całość i zostało jeszcze usterzenie dokleić.

Poniżej zdjęcie połówek kadłuba z małą modyfikacją

Jako że przód modelu i tak był niedociążony to stwierdziłem że kilka dodatkowych gramów mu nie zaszkodzi i zamiast depronowych pasków na krawędziach wstawiłem z przodu po 2 listewki 6×3 i 6×6.

listewki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Model już prawie odbudowałem, została mi jedynie do wykonania nowa osłona silnika, ponieważ stara się już rozsypuje.

Chciałem się jednak poradzić odnośnie stosowanej metody jego wykonania, ponieważ uważam że wychodzi mi to tandetnie.

 

Najpierw opiszę jak to robiłem dotychczas.

W temp: 18°-20°C rozrabiam dokładnie żywicę 5-cio minutową w stosunku 1-10. Potem możliwie jak najszybciej pokrywam nią obustronnie tkaninę szklaną, którą zaraz przyklejam na model oklejony taśmą. Kolejne kawałki płótna znowu pokrywam obustronnie i przyklejam starając się przykryć poprzednie łączenia i tak do czasu aż żywica zgęstnieje (zbieram jeszcze jak się da nadmiar żywicy przed wyschnięciem). Po wstępnym wyschnięciu rozrabiam druga porcję żywicy i proces powtarzam.

 

Żywicę epoksydową jaką stosuję otrzymałem świeżutką od kolegi, który pracuje w "Izo-Ergu", stąd wiem że jest dobrej jakości.

Mam trzy rodzaje tkaniny szklanej, dotychczas stosowałem tą o najgęstszej (najdrobniejszej) strukturze.

 

Efekt mojej metody jednak jest raczej mierny. Żywica nie ma dużej wytrzymałości, pęka w miejscach gdzie jest jej więcej. Poza tym "laminat" się rozwarstwia przy wierceniu, nie mówiąc o tym jak wygląda po "przyglebieniu".

Wiem że tworząc laminat powinno się jak najlepiej wyciskać żywicę tak by pozbyć się wszelkich nadmiarów żywicy, ale jak to zrobić by nie uszkodzić kadłuba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.