Skocz do zawartości

Pierwsza naprawa modelu z EPP - prośba o rady


TeBe
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Dziękuję za wszystkie rady, remont przebiegł pomyślnie. Nos po rozklejeniu, prostowaniu, sklejeniu i szlifowaniu wzmocniłem paskiem EPP. Zdjąłem również fabryczne naklejki i zrobiłem po swojemu. Do belki kadłubowej nie wkleiłem jednak rurki węglowej, prostowanie i poprawę sztywności uzyskałem przez wklejenie rurek popychaczy na całej długości (fabrycznie były złapane tylko w 2 miejscach, i to kiepsko).

 

13587794074_fcdda92825_z.jpg

 

13587796314_2273c67b3e_z.jpg

 

13587421055_fc20fa93d6_z.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląda jak dopiero co wyjęty z pudełka :-)

Super robota.

 

Tomku rozklejałeś cały kadłub przed jego prostowaniem?

Pewnie niebawem będę i u swojego prostował dziób i tak się zastanawiam czy go rozklejać czy tylko zabezpieczyć elektronikę i lecieć z tematem (jak tylko się w czytam w metodę bardziej)?

 

Wysłane z GT-N7100 przy użyciu Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pierwszym poście widać w jakim był stanie, lewa połówka była oderwana, prawa lekko naderwana, więc ja również odciąłem. Następnie rozkleiłem dziób i prostowałem obie połówki osobno. Podgrzewałem z daleka opalarką i wypychałem palcami.

Po sklejeniu UHU POREM (jedna połówka była krótsza, więc dziób się nie zszedł) wyrównałem kształt skalpelem i oszlifowałem.Reszty kadłuba nie rozklejałem, nagiąłem go minimalnie w stronę przeciwną do skrzywienia, wkleiłem rurki od popychaczy na całej długości CA i okręciłem całość taśmą, po zastygnięciu CA zdjąłem taśmę i kadłub minimalnie "wrócił" praktycznie do linii prostej.

Dokleiłem dziób, a następnie nakleiłem ten pasek EPP od kabiny na górze aż do połowy skrzydeł na dole kadłuba. Pasek wzmocnił dziób, zamaskował krzywą linię sklejenia dzioba i wzmocnił połączenie dzioba z kadłubem na dole.

Boki kadłuba okleiłem folią plotterową, głównie dla wzmocnienia miejsc klejenia dziobu i kadłuba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

E no bez przesadyzmu...

Folie Oracal - to najpowszechniej dostępne folie reklamowe. Powinny być w każdym większym/lepszym sklepie, w którym  zaopatrują się plastycy i agencje reklamowe.

Niestety nie podam żadnego konkretnego warszawskiego adresu, ale w Krakowie - w "moich standardowych miejscach przebywania" potrafię z pamięci wymienić z 5-6 sklepów, gdzie można ją kupić, więc znalezienie nie powinno być zbyt trudne.

Poza tym one około 6 zł za 1 mb kosztują  (a taki kawałek wystarczy, żeby Pioneera dwa razy okleić w całości), koszt przesyłki więcej wyniesie...

W ostateczności można podejść do jakiejś agencji reklamowej i wysępić ścinki - oni zawsze maja ich tony.

Co innego jakby się czegoś bardziej egzotycznego poszukiwało (np. folii Avery).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas najwyższy abyś się przesiadł na zdecydowanie większy model.

Ale od początku. Tym modele nie lata się dalej niż 50 m od siebie. I nie słuchaj podpowiadaczy którzy zaraz napiszą, że latali po 900m. Po drugie latamy w początkach nauki zawsze w bezwietrznej pogodzie, lub nie więcej niż 1,5 m/s. 

Chodzi przede wszystkim o wyrobienie odpowiednich odruchów.

Pomyśl o modelu o rozpiętości 2m. Zobaczysz niesamowitą zmianę i różnicę. 

Dwa sezony temu jak już CI pisałem dokładnie przeżywałem to samo co Ty. Myślałem, że już nigdy się nie nauczę latać. Po rozbiciu Excela 2000 i 2 szt. Easy Stara byłem bliski załamania. :)

Zmieniłem model na trochę większy EG Pro a pod koniec następnego sezonu skoczyłem na bardzo głęboką wodę i kupiłem Falcona.

Od tego czasu tylko ślepota i ułańska fantazja :D i rutyna, powodują że muszę naprawiać modele.

Jak możesz to pomyśl o nowym modelu a ten już zostaw dla potomności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie to zaproponuję tylko tyle, w zeszłym roku uczyłem się latać wiem że sprawa nie jest prosta, ale zaczynałem od latania do okoła siebie. Coś jak na uwięzi, nie odlatywałem daleko i jakoś to szło. Nie musiałem bardzo się skupiać na tym, bo wystarczyło ogarnąć wysokość, dać trochę przechylu i jakoś to było.

 

Ważna uwaga, trzeba uważać żeby sobie nie wlecieć w słońce. Nie wuem czy taka metoda Ci pomoże ale ułatwia sprawe, nie masz lotu na siebie który na początku sprawia największy problem.

 

No i najważniejsza sprawa, jak nie masz doświadczenia, lataj blisko, nie zawysoko i nie za nisko! :D

 

Wysłane z mojego LG-P700 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podstawowym błędem było latanie o 14:00. Na dole lekki wiaterek, 20 m wyżej wiało tak, że hej :-)

Wieczorem wziąłem drugi model z przekonaniem, że go rozbiję i okazało się, że umiem latać. Relacja w wątku "Józek 1100"  :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam EGPro, latam nim o każdej porze, przeważnie przy wietrze 5-6m/s (według prognozy pogody), czasem nawet przy większym i jakoś nie miałem z tym problemów. Czasami przy ziemi prawie nie wieje, dopiero gdzieś tam wyżej wiatr szaleje, ale to też nie jest jakiś problem.

 

Wieczory przeważnie są spokojniejsze, nawet najlepsza pora według mnie na latanie, tylko jak już dni zrobią się dłuższe to komary wtedy ostro dają po dupsku.

 

Wysłane z mojego LG-P700 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj odwiedziłem Chudoby i dzięki pomocy modelarzy mój Bix udało się ulotnić. Jednak rozkładana wersja tegoż modelu to nie najlepsze wyjście. Teraz muszę go usztywnić, wyprostować, wyważyć i będzie prawie jak nowy :-)

Fakt ze mocno wiało ale udało mi się kilka razy poszybować i wylądować :-D Ale jakoś nie czułem się na siłach aby wystartować.

 

Wysłane z GT-N7100 przy użyciu Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak trochę nieśmiało odzywam się w tym wątku, bo jestem mocno zielony - latam dopiero od dwóch miesięcy.

Cholernie mi się to całe latanie podoba i mam nadzieje przez lata bawić się modelarstwem RC.

 

Ale wiem, że zanim się odważę latać modelem konstrukcyjnym - to ze dwa sezony miną.

 

Uruchom wyobraźnię i pomyśl, jak po takim krecie, jaki zaliczył Pioneer, będzie wyglądał model konstrukcyjny...

 

Swoją droga, jeśli masz zamiar odbudowywać Pioneerka (a nie wygląda on jakoś tragicznie), to weź debonder, rozklej skrzydła i zamocuj je na magnesy/gumki.

To naprawdę sporo daje.

Teraz masz w tym miejscu przesztywnienie. Wydaje mi się, że kadłub przy ogonie złamał się dlatego, że przy upadku energia nie została wytracona przez odkształcenie dziobu i "demontaż" skrzydeł, naprężenia poszły po kadłubie i urwało ogon..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam na początku wolę X razy kleić mojego Bixa niż po kilku lotach budować model niemalże od początku.

Ale jak to się mówi jak kto woli :-)

 

Wysłane z GT-N7100 przy użyciu Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.