rajaner Opublikowano 12 Stycznia 2017 Opublikowano 12 Stycznia 2017 Jak to mówisz kobylaste, ale pokazują model z każdej strony i widać wszystkie szczegóły.
marcelizor Opublikowano 12 Stycznia 2017 Opublikowano 12 Stycznia 2017 Czyta, czyta . Widzę, że produkujesz swoje modele w takiej samej ciasnocie jak ja. Nie wiem jakie oświetlenie stosujesz do pracy, ale kilka rzędów taśmy ledowej naklejonej wzdłóż krokwi, daje świetny efekt. Jak byś się nie ruszył, zawsze będziesz miał doświetlone miejsce pracy. Fiacik ładnie zaczyna się prezentować, szkoda tylko, że taki mały
poharatek Opublikowano 12 Stycznia 2017 Autor Opublikowano 12 Stycznia 2017 Ciasnocie? Kurcze... jak się na strychowarsztat przeniosłem. czułem się jakbym miał hektary przestrzeni do dyspozycji... Wyposażam go stopniowo (wiadomo zasób gotówki ograniczony, a potrzeb wiele...), na porządne oświetlenie też czas przyjdzie. W tym roku zaszalałem i sprawiłem sobie taką ekstrawagancję jak regały Żeby nie było, że cuś ściemniam i fiacik sobie odłogiem leży, oto nad czym aktualnie pracuję: Laminowana owiewka koła, Z wagi (6,5 g) kształtu i sztywności jestem zadowolony, ale jeszcze kupa szpachlowania i szlifowania przede mną. Skoro o kołach mowa. W fiaciku potrzebowałem dosyć wąskich kół - 15-18 mm, przy średnicy 80mm. Najwęższe jakie znalazłem to piankowe Dave Browna, o szerokości 22mm. Stosunkowo łatwo je zwęzić (a przy okazji nadać właściwi kształt), Felga składa się z dwóch połówek, które trzymają się dosłownie na kropelce kleju. Łatwo było je rozkleić i wyciągnąć piankę. Piankę (to chyba Eva jest) przyciąłem do grubości 15 mm, pozostałe nierówności przeszlifowałem (najlepiej do tego nadają się siatki ścierne 120-180), potem na wiertarce zaokrągliłem jej brzeg. Jakby ktoś się na taki zabieg zdecydował to ostrzegam, że podczas szlifowania powstają tumany czarnego pyłu, qrde gorzej toto pyli niż szlifowany laminat i lepiej sobie znaleźć jakieś ustronne miejsce do tej czynności. Na zdjęciu widać, że felga trochę odstaje, ale to dlatego, że na razie jest tylko wciśnięta, skleję ją po pomalowaniu. Taki mały preview
Wenar Opublikowano 13 Stycznia 2017 Opublikowano 13 Stycznia 2017 jak z tym laminatem? jakiej tkaniny używasz? świetnie prowadzisz relację, czekam na więcej, trzymam kciuki i kibicuję,
poharatek Opublikowano 13 Stycznia 2017 Autor Opublikowano 13 Stycznia 2017 jak z tym laminatem? No qrde... standardowo, przy laminowaniu nie ma za bardzo po co prochu na nowo odkrywać Po kolei jak to robiłem przy owiewkach kół: Kopyto; Styrodur utwardzony japonką położoną na EzeKote. Jako rozdzielacz używam bezbarwnej pasty do butów z woskiem. Tkanina: 3 (tam gdzie owiewka jest najbardziej płaska - 4) warstwy tkaniny szklanej 50g/m2. Do laminowania używam żywicy L285. Po utwardzeniu żywicy połówki owiewki zostały wstępnie przeszlifowane, a następnie docięte na kopycie. Łączyłem je ze sobą w ten sposób, że najpierw w połówki powklejałem "listki" z tkaniny 50g/m2 wklejonej na rzadki CA. Skleiłem obie części ze sobą, spoinę zalałem CA, a potem na ten szew poszedł pasek tkaniny szklanej (około 1cm szerokości) przyklejony bardzo rzadkim CA. W ten sposób uzyskałem bardzo sztywne połączenie (o co mi chodziło), czy nie za bardzo sztywne się okaże podczas pierwszego kołowania Jak już pisałem teraz czeka mnie jeszcze mnóstwo szpachlowania (używam do tego dwuskładnikowej, chemoutwardzalnej szpachli Novol) i szlifowania... 1
Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. poharatek Opublikowano 25 Stycznia 2017 Autor Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 25 Stycznia 2017 Zeszło z tym oczywiście znacznie dłużej niż zakładałem, ale czas już najwyższy zaktualizować relację, bo działo się sporo i post będzie długaśny (nawet jak na moje standardy ). A oto główny winowajca opóźnień: Owiewka silnika. Ojjjjjj było z nią roboty... W fiaciku podoba mi się jego "gęba" i chciałem w modelu odwzorować ją jak najbardziej wiernie, ale ze względu na skomplikowany kształt i to, że ma zamontowane sporo dodatkowych elementów napracowałem się przy niej co niemiara. Laminat to 3 warstwy tkaniny szklanej 50 g/m2 w dolnej części dałem jeszcze dla sztywności rowing węglowy. Bo jak widać od spodu jest ona mocno wcięta a chciałem, żeby boki były sztywne. Żeberka radiatora to temat na oddzielną sagę. Dało mi mocno popalić wykonanie tego elementu, z tym, że głównie "koncepcyjnie" - jak przenieść na laminat to, gdzie się poszczególne żeberka mają znaleźć, bo samo wykonanie, mimo, że żmudne, nie było specjalnie trudne. Wyszło - może nie idealnie równiutko, ale całkiem akceptowalnie (według mnie ). Na dole widać wlot powietrza do chłodnicy z żaluzjami. A to moja wariacja na temat wydechu. Jak na razie pasuje całkiem nieźle do kadłuba, zobaczymy co się stanie po oklejeniu folią. Jeśli będzie toto mocno odstawać, umocuję dodatkowo za pomocą wkrętów. Wagowo wyszło całkiem nieźle. Oczywiście, zapewne jak pokryję ten laminat podkładem, to doznam "szoku i przerażenia", ale jak na razie jestem cały happy, że udało mi się tę owiewkę skończyć i nawet, że w miarę wyszła No to można zobaczyć jak pasuje do kadłuba, silnika i kołpaka. I jest ok. Kołpak mógłby być trochę większy (40 zamiast 38 mm), ale nie żadnego 40 mm bez zintegrowanej piasty, więc musi zostać tak jak jest. Silnik ma w tym momencie nadany 1,5o skłon i około 2o wykłon. Jak widać na zdjęciu jest zostawione trochę zapasu, na wypadek, gdyby trzeba było zwiększyć skłon. Przednią część komory pakietu zaprojektowałem przed oddaniem plików do wycięcia w ten sposób, żeby mi nie kolidowała z owiewką silnika. Teraz, gdy owiewka jest już gotowa, mogłem skorygować kształt wnęki na pakiet. Udało się ją dopasować na tyle dobrze, że zrezygnowałem z dodatkowego mocowania owiewki w tym miejscu (przepraszam za kiepskie zdjęcie). Jako kolejna powstała klapka (jest ona zamykana za pomocą zatrzasku kabinowego). I można było się wziąć za podwozie. Główna goleń została wklejona w kadłub. Przedni wspornik wklejony i zlutowany z golenią. Końcówka została nagwintowana narzynką M3. Zamontowane koło. Od strony kadłuba trzyma je nakrętka kłowa M3, która jest wklejona w sklejkowy element, do którego będzie przymocowana owiewka. Widać też atrapę amortyzatora, ale o nim trochę więcej za chwilę. O owiewkach już pisałem. Tak wyglądają już poszpachlowane, z wyciętymi otworem na goleń podwozia i wywierconymi otworami pod wkręty mocujące. I już zamocowana. Atrapy amortyzatorów. Chciałem, żeby po zamocowaniu miały jak najwięcej swobody, żeby im się nic nie podziało w momencie, gdy podwozie zacznie pracować. I w końcu model stanął "na własnych nogach" A tu widać kolejny powód, dla którego chciałem, żeby atrapy "amorków" miały swobodę ruchu - znajdują się one blisko krawędzi natarcia skrzydła (Fiat Cr 32 miał podcięta krawędź natarcia na dolnym płacie przy kadłubie). Pomysł jest taki, że nawet jeśli dojdzie do brutalnego spotkania krawędzi natarcia z amortyzatorem, to amortyzator się wygnie zamiast uszkodzić skrzydło. A oto cycek naskrzydłowy - ops, sorry: "naskrzydłowy, grawitacyjny zbiornik paliwa". W dolnej jego cześć zrobiłem wyprowadzenie przewodów serw lotek. Zostały zakamuflowane jako słupki biegnące między zbiornikiem a kadłubem. Chciałem żeby były elastyczne, więc zrobiłem je w ten sposób, że do przewodów przykleiłem płytki z cienkiego Hipsa a na to poszła koszulka termokurczliwa. Po zamontowaniu wygląda to tak. Na pierwszym planie widać wnęki kmów. Cuś mi nie idzie robienie otworów w kadłubie, bo i przy tych wnękach, i przy otworach na przewody serw było sporo łatania... A to osłony kmów. Zrobione z "laminatu" papierowo/CA Drewniany rdzeń owinąłem folią stretch, następnie zwykłym papierem drukarkowym, po czym papier został zalany bardzo rzadkim CA, po wyschnięciu powstaje coś w rodzaju bardzo sztywnego i cienkiego laminatu o właściwościach podobnych do cienkiego Hipsa. Dosyć często stosuję te technikę, w ten sam sposób powstały np. prowadnice tłoków w atrapach amortyzatorów. Tradycyjna seria zdjęć grupowych. Widać na nich że mam już rozrysowany i dopasowany wiatrochron (na razie w wersji kartonowej). (Widać również, że jedna z owiewek kół się skubana przekręciła...) Waga jest zadowalająca. Gdy w tym momencie liczę - cały model powinien się zmieścić w 1100 g. No i na razie to by było na tyle. Następna aktualizacja będzie mam nadzieję szybciej niż za miesiąc;) 6
piotrekrc Opublikowano 25 Stycznia 2017 Opublikowano 25 Stycznia 2017 Obserwowałem, czytałem i jutro idę do dentysty, bo szczena mi opadła Naprawdę świetna modelarska relacja z budowy przez prawdziwego modelarza.
Wenar Opublikowano 26 Stycznia 2017 Opublikowano 26 Stycznia 2017 Marcin, nic jak tylko obserwowałem,czytałem i jutro ide do dentysty bo szczena mi opadła naprawde świetna modelarska relacja z budowy przez prawdziwego modelarza. plus wiele więcej, biję brawa i trochę zazdroszczę
poharatek Opublikowano 26 Stycznia 2017 Autor Opublikowano 26 Stycznia 2017 Dziękuje za miłe komentarze. Jest mi bardzo przyjemnie, że model się podoba Ale pochwały są bardzo mocno na wyrost. Szczerze powiedziawszy, gdy przeglądam zdjęcia w relacji, to widzę na nich głównie wpadki i niedoróbki... No i wygląd to nie wszystko - ciekawe jak ta bestyja będzie latać (i czy w ogóle poleci ). A do tego jeszcze długa droga. Przy modelu jeszcze roboty dużo, poza tym chciałbym go oblatać już na nowej aparaturze (a tę dopiero gdzieś w marcu kupię). I najważniejsze: jestem modelarzem sybarytą, dopóki nie będzie co najmniej 10o ciepła, na lotnisko z modelem nie wychodzę
skippi66 Opublikowano 26 Stycznia 2017 Opublikowano 26 Stycznia 2017 I najważniejsze: jestem modelarzem sybarytą, dopóki nie będzie co najmniej 10o ciepła, na lotnisko z modelem nie wychodzę Jako sybaryta z dziada pradziada, przed chwilą wróciłem z latania. Było cuuudnie! Słoneczko, kilka stopni na plusie w tegoż słoneczka promieniach, ani uszy ani paluchy nic a nic nie marzły. Biały śniegu całun twardy po wierzchu, więc lądowania na kółeczkach wychodziły miodowo. Zaś drugi model z płozą podkadłubową, ślizgał się przy lądowaniu jak sam mistrz Stoch po rozbiegu. Raz nawet udało się z tejże płozy wystartować. No i to powietrze... gęste, nośne, wspaniałe. Rewelacja! Polecam taki relaks wszystkim modelarskim sybarytom.
poharatek Opublikowano 26 Stycznia 2017 Autor Opublikowano 26 Stycznia 2017 W sumie fakt, dziś jest pogoda lotna (nawet jak na moje sybaryckie standardy ). Ale gdy wrócę do chałupy, to już ciemno będzie... Trzeba by pomyśleć o jakimś modelu do lotów zmierzchowo/nocnych na przyszłą zimę...
poharatek Opublikowano 15 Lutego 2017 Autor Opublikowano 15 Lutego 2017 Czas na kolejną epistołę Trzeba było się zabrać za napędy sterów - z laminatu 1mm wyciąłem dźwignie sterów i lotek. I mogłem zrobić wyprowadzenie popychaczy z kadłuba. Przy tym modelu chyba mnie jakiś szaman przeklął klątwą "złych otworów w kadłubie", bo to już kolejny raz, gdy się walnąłem i musiałem sztukować... (Chociaż tyle, że z drugiej strony wyszło dobrze ) W kadłub wklejone są 7 cm rurki (zewnętrzne koszulki bowdenów o średnicy wewnętrznej 2,2 mm), chodziło o to, żeby zapobiec wyginaniu się popychaczy. Podobne rozwiązanie zastosowałem w NewBee - i tam sprawdziło się znakomicie. Na pierwszym planie widać, że okleiłem balsą okolice goleni kółka ogonowego, bo z "laminatu szklano/papierowego/CA" zrobiłem portki na goleń, i trzeba będzie je do czegoś przymocować. Potem zająłem się kolejnymi detalami: powstał wiatrochron, celownik teleskopowy, zwężka Venturiego, tablica przyrządów. W kadr wlazł dzielny, austriacki pilot - ale o nim napiszę kilka słów więcej, gdy już będzie pomalowany. (Albo i nie - jeśli malowanie zdupcę ). Następnie było dużo zabawy z papierem ściernym - wszystkie części zostały przeszpachlowane, wyszlifowane. To, co będzie malowane zapodkładowałem, przeszlifowałem i pokryłem ponownie podkładem. I można było się zabrać za oklejanie. Na zdjęciu główni bohaterowie tego etapu. Jak widać dorobiłem się w końcu żelazka modelarskiego. Bo zwykłym żelazkiem, to a i owszem, da się oklejać (ba - w końcu 3 modele w ten sposób okleiłem), ale jednak komfort pracy z dedykowanym narzędziem jest nieporównywalny. Obok widać coś "w rozmiarze dziecięcym". Jest to żelazko do trymowania, którego kupno doradził mi Wojtek (f-150). I cóż - jeśli Wojtek coś radzi, to słuchać trza i niezwłocznie do rad się stosować. Bo wbrew pozorom nie jest to gadżet, ale przydatne i niezwykle użyteczne narzędzie. Bez niego nie poradziłbym sobie z oklejeniem problematycznych miejsc - zagłówka, naskrzydłowego zbiornika paliwa. okolic goleni podwozia. Ponadto doskonale sprawdza się przy usuwaniu fałdek, jakie powstają przy oklejaniu obłości. Pewnie, że da się to zrobić zwykłym żelazkiem modelarskim, ale trzeba być bardzo ostrożnym, żeby z fałdki nie zrobiła się nieusuwalna zmarszczka. A za pomocą tego maleństwa - wystarczy przystawić na chwilę - i fałda znika. Polecam każdemu - tym bardziej, że kroci nie kosztuje, za swoje zapłaciłem 49 zł. A tu widać zestaw do robienia otworów w folii. No miałem z tym problem, bo wbrew pozorom nie jest łatwo wyciąć w folii otwór np. pod serwo, zwłaszcza gdy klej jest już aktywowany i zaczyna się ciągnąć. Na jakimś tutorialu zobaczyłem, że łatwo robi się to za pomocą nożyka rozgrzanego w planiku gazowym. Niedawno wpadł mi w oko i za niebotyczną cenę kilkunastu złotych zanabyłem palnik na gaz do zapalniczek. (Swoją drogą - używam go chyba całkowicie wbrew przeznaczeniu, bo kupiłem go w sklepie z fajkami wodnymi ) I faktycznie wycinanie otworów poszło tym razem łatwo. Z kolei igła obsadzona w ręcznej wiertarce posłużyła mi do wytopienia otworów pod śruby itp. Zanim pokaże, jak to oklejanie mi wyszło - mała uwaga. Mianowicie zdjęcia robione są przy sztucznym świetle, z lampą błyskową, a obiekt fotografowany został oklejony błyszczącą folią. Tak, że na zdjęciach widać głównie błysk i nie jest tak, jak zazwyczaj, że " zdjęcia sa słabe i w rzeczywistości wygląda lepiej" Kadłub: Przy zbliżeniach widać, że wcale idealnie nie jest, ale np. ten zagłówek wyszedł całkiem akceptowalnie Skrzydła: Zadowolony jestem z tego, jak pod pokryciem rysują się żebra na górnej powierzchni skrzydeł. I zbliżenie na "cycek naskrzydłowy" (uwaga, jak przy zagłówku ). Stery, klapki serw i baterii: Jak widać starałem się zróżnicować pokrycie. Elementy, które w Fiacie były metalowe okleiłem Oracoverem Silver, z kolei te, które były w oryginalnym samolocie były pokryte płótnem - Oratexem Silver. Ojjj dał mi ten Oracover SIlver do wiwatu... Jak przy malowaniu najbardziej wrednymi kolorami są metaliki, tak przy oklejaniu folie metaliczne sprawiają najwięcej kłopotów... Wydawało mi się, że dobrze wyprowadziłem powierzchnię do oklejania i faktycznie - tak mi się tylko wydawało Po oklejeniu wyszło mnóstwo baboli... Ponadto każde mocniejsze przyłożenie żelazka zostawia mocno widoczny ślad... To, że na zdjęciach model jako tako wygląda - patrz uwaga, jaką uczyniłem wyżej Cóż, wyszło jak wyszło, okleiłem najlepiej jak w tym momencie umiałem. Jako, że mam w planach kilku pacjentów, których też trzeba będzie okleić srebrną folią - będę musiał się nauczyć robić to lepiej. Z kolei Oratex to zupełnie inna bajka. Rewelacyjna folia pokryciowa - świetnie się układa. klei, napręża. Żeby jeszcze tak ze dwa razy lżejszy był... Bo ciężki jest skórkozjad - srebrny waży jakieś 110g/m2. Ale mimo to, model po oklejeniu jako straszliwie nie przytył - przybyło mu około 80g. W następnym odcinku - malowanki. 1
Bartek Piękoś Opublikowano 15 Lutego 2017 Opublikowano 15 Lutego 2017 Bardzo ładnie wyszło. A zawsze jest tak, że niedoróbki widzi autor, a publiczność nie. Taki już przywilej autora
piotrekrc Opublikowano 16 Lutego 2017 Opublikowano 16 Lutego 2017 Ślicznie wygląda górny płat całość również imponująco,jak ktoś na forum napisał ładnie wygląda ładnie poleci
poharatek Opublikowano 23 Lutego 2017 Autor Opublikowano 23 Lutego 2017 I pomalowany. Na czarno: Na ameliniowo: I na insygniowo: I jak już byłem w pędzie malarskim, to pomalowałem też pilota. Jako, że nie wyszła z niego jakaś wielka maszkara - to teraz będzie kilka słów o tym, jak powstał (i ogólnie o figurkach pilotów). A ogólnie sprawa wygląda tak, że większość figurek pilotów dostępnych w sklepach uważam za brzydkie jak cholera W gruncie rzeczy, jedyne, jakie mi się podobają można dostać tu :http://www.acesofiron.com/4th_scale.htm, ale cóż nie mają tam liliputów w skali 1:10 (no i z przesyłką ze Stanów to by "trochi" drogo wyszło...) Cóż począć - trzeba samemu zrobić dzielnego pilota. Kilka lat temu robiąc model Rolanda wymyśliłem patent, jak zrobić w miarę estetyczne i lekkie figurki. Później w ten sposób powstał Muttley do Speedy Bee i Dastardly, który zasiadł w New Bee. A patent ów polega na wykorzystaniu lekkiej modeliny Fimo Air Light - https://www.staedtler.com/en/products/products-for-modelling-and-crafting/fimoair/fimo-air-light-8133-air-drying-or-microwave-hardening-modelling-clay/ Całkiem fajny materiał - utwardza się na powietrzu i jest naprawdę lekka (ma gęstość lekkiego drewna liściastego - lipy np.). Z tym, że mimo swej lekkości jest i tak zbyt ciężka, żeby z niej ulepić całą figurkę (pomijam już fakt, że wtedy schłaby z miesiąc pękając sobie przy tym radośnie, a i powstała figurka byłaby krucha). Rozwiązaniem jest zrobienie rdzenia z EPP, który następnie zostanie oklejony modeliną. Żeby się nie machnąć w proporcjach i żeby koczkodan nie wyszedł, dobrze jest oprzeć się na jakimś studium proporcji ciała ludzkiego (np. takim, który załączam do posta jako plik pdf - przeskalować do potrzebnego "wzrostu", wydrukować i brać za wzór, można też użyć np. Człowieka Witruwiańskiego. jeśli ktoś malarstwo klasyczne lubi ) Żeby modelina chciała się do rdzenia przylepiać, trzeba go zagruntować za pomocą modeliny rozciapanej z wodą. I można wziąć się za oblepianie modeliną. Cuś tak jakby z grubsza zaczyna toto człeka przypominać... Po czym można się zabrać za wyrzeźbienie detali. Tu uwaga - Fimo Air Light dosyć szybko wysycha (przynajmniej z wierzchu) i trzeba ją często zwilżać, żeby pozostała plastyczna. Poza tym jest dosyć .... hm.... ciastowata. (mniej plastyczna niż np. plastelina, czy dobra glina rzeźbiarska) i do wykonywaniu detali im bardziej wilgotna tym lepiej. Po jakimś czasie powstało to: Modelina wysycha dosyć długo. Mimo, że twardnieje szybko, to jednak ważenie ujawnia, że i po tygodniu jeszcze trochę wilgoci traci. Tak więc figurka została odstawiona do "wysezonowania". A po tygodniu trafiła na wagę: To nie jest jeszcze jej finalna waga, przed malowaniem waga wskazała 4,1g. I można było się zabrać za malowanie. No cóż Apollo Belwederski to to nie jest, ale z drugiej strony Monstrum Frankensztajna też nie Zdjęcia mi bardzo kiepskie wyszły - przepraszam. Nie umiem fotografować małych obiektów, a figurka jest mała - głowa ma około 25 mm wysokości. Strasznie się świeci.. Niestety nie miałem na warsztacie żadnego matowego lakieru bezbarwnego, żeby to stonować. Jutro kupię to lico i ciuchy zmatowię Z wagi jestem zadowolony. A tak dzielny, austriacki pilot wygląda w kokpicie: No to zostało mi już tylko złożyć dziada do kupy. Ciekawe ile mi to zajmie... proporcje.pdf
Bartek Piękoś Opublikowano 23 Lutego 2017 Opublikowano 23 Lutego 2017 Wzrokiem błądzi w chmurach. Romantyk pełną gębą
poharatek Opublikowano 23 Lutego 2017 Autor Opublikowano 23 Lutego 2017 Pragmatyk. Przy nisko osadzonym górnym płacie i "cycku naskrzydłowym" na wprost g...o widać
poharatek Opublikowano 25 Lutego 2017 Autor Opublikowano 25 Lutego 2017 Mały skok na oglądalność w stylu " relacja z pracy koncepcyjnej nad dodatkowym mocowaniem łoża pakietu" Ale w fiaciku wkleiłem stateczniki i mam przerwę technologiczną do momentu wyschnięcia kleju, a za pomocą matowego lakieru bezbarwnego udało mi się nieco poprawić urodę dzielnemu, nieznanemu austriackiemu lotnikowi (czyli jednak kosmetyka i zabawy z pudrami to wcale takie głupie jest... ) I nawet, że zdjęcia jako takie udało mi się zrobić: Dobra, w następnej odsłonie pokaże już gotowy model - obiecuję
Vesla Opublikowano 25 Lutego 2017 Opublikowano 25 Lutego 2017 Ciekawa ta modelina. Będę robił teraz pilotów do swojego samolotu to będę się wzorował na twoim pomyśle. Modeline już zamowiłem.
Rekomendowane odpowiedzi