Skocz do zawartości

"U-96"


Rekomendowane odpowiedzi

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Arku! Z największym szacunkiem! To nawet nie jest kwestia osobistego stosunku do tego obiektu, czy nawet psychicznego nastawienia do takiego, a nie innego historycznego rodowodu tej łódki, czy dokonań jej załogi. To jest przede wszystkim kwestia najzwyklejszego bilansu ekonomicznego; czasu poświęconego na realizację tego projektu do faktycznie odniesionych korzyści i bynajmniej tych policzalnych w PLN. Po prostu teraz, kiedy leci mi już 7-my krzyżyk, nie stać mnie na robienie czegoś, co nie jest z "mojej bajki" i nigdy mnie nie kręciło. Podjąłem się tej "produkcji", bo nie byłem świadomy, w najmniejszym stopniu, tego stopnia komercjalizacji projektu i totalnej beznadziejności przyjętych rozwiązań konstrukcyjnych, obliczonych wyłącznie na to,aby od "leszcza" wydębić jak najwiecej grosza. Taka forma "modelarstwa" nijak się nie ma do mojego sposobu klejenia listewek, kombinowania, wymyślania jakiś rozwiązań /już dawno wymyślonych przez innych/, robienia czegoś samemu od zupełnego początku i później cieszenia tym czymś oka, nawet, kiedy wisi pod sufitem... Ale tak to jest, kiedy się podejmuje zobowiązanie, a później elementarne poczucie obowiązku nie pozwala rzucić tego w cholerę ... Niestety, ale ja tak już mam.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak na koniec, jeszcze jeden fakt związany z tym tematem. Otóż oddzieliłem od poszczególnych zeszytów opisy montażowe i poukładałem po kolei działy dot. zagadnień związanych , najogólniej mówiąc, z "podwodniactwem". Powstało w ten sposób 5 podzbiorów obejmujących:

1. Samą tę łódkę, czyli "U-96" i jej całą historię z przedrukami z dziennika pokładowego.

2. Historię bitew na różnych akwenach w okresie II WW.

3. Historię powstawania i rozwoju łodzi podwodnych.

4. Klasyfikacje typów okrętów podwodnych w Niemczech i innych krajach.

5. Dzieje najsłynniejszych niemieckich dowódców łodzi podwodnych.

Tak to wygląda po zapakowaniu do segregatorów: 

 

post-16-0-74788000-1551787968_thumb.jpg

 

I teraz można czytać sobie do woli. Być może nie dam tych segregatorów właścicielowi wraz z łódka, a odłożę do samodzielnego przeczytania, kiedyś...Na razie czytam "Księgi Jakubowe" O. Tokarczuk i bardzo mnie ta książka wciągnęła.

No to by było na tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podjąłem się tej "produkcji", bo nie byłem świadomy, w najmniejszym stopniu, tego stopnia komercjalizacji projektu i totalnej beznadziejności przyjętych rozwiązań konstrukcyjnych, obliczonych wyłącznie na to,aby od "leszcza" wydębić jak najwiecej grosza.

 

O, przepraszam, Marku. Ja nie chce byc niegrzeczny i jestem w stanie zrozumiec, ze mogles zapomniec. Ale nie uwierze w to, ze nie wiedziales. Dla przypomnienia przytocze post #5 tego watku:

 

Marku, to typowy Hachette:

http://www.u96-bauen.de/das-modell/

 

Wydawnictwo czysto komercyjne, z zalozenia nie charakteryzujace sie ambicjami dokladnego odtworzenia oryginalu, dzialajace bardziej w mysl zasady: jak najtaniej wyprodukowac, jak najdrozej sprzedac. Zwykle produkty tego typu wydawnictw charakteryzuja sie mocno przesadna cena. Inny przyklad - byc moze bardziej znane w Polsce De Agostini. To juz nawet nie chodzi o kwestie "kogo stac" lub "kogo nie stac", lecz predzej o najzwyklejszy rozsadek i odpowiedz na pytanie, czy ow zestaw jest tych pieniedzy wart, a przede wszystkim, czy jest on wart pracy, ktora trzebaby wlozyc w wykonanie modelu. Kazdy widzi to zapewne na swoj wlasny sposob, ale moja odpowiedz na te pytania brzmialaby zdecydowanie: nie.

 

Na stronie wydawcy wspominaja o jakosci "muzealnej". Pod tym pojeciem mozna rozumiec doslownie wszystko, co sie zawiera w spektrum od kompletnego bedziewia do wysmienicie wykonanych modeli. A to dlatego, ze czesto muzea (przynajmniej tutaj, w Niemczech - jako przyklad bardzo znane Schiffahrtsmuseum w Bremerhaven) wprost najezone sa byle jak wykonanymi modelami, natomiast tych starannie i wiernie wykonanych raczej trudno sie w nich doszukac. O ile sobie przypominam, polskie muzea (nie wiem, czy wszystkie) stanowia w tej dziedzinie pozytywny wyjatek. Przynajmniej modele ogladane przeze mnie na Blyskawicy i w Muzeum Morskim w Gdansku robily wrazenie bardzo starannie wykonanych. Tak, czy siak, do wspomnianej "wiernosci" (jesli Tobie na niej zalezy) podchodzilbym z wielka ostroznoscia. Na zdjeciach (patrz strona wydawnictwa) widoczne sa razace uproszczenia modelu, na przyklad w jego wnetrzu. Wyglada na to, ze wspomniany "poprzednik" szybko polapal sie (albo dobrze poinformowal), jaka wartosc merytoryczna ten zestaw przedstawia i w pore zrezygnowal.

Dodam jedynie, ze gleboko podziwiam Twoja wytrwalosc. Ja juz dawno rzucilbym tym  modelem o sciane, ale nie ze wzgledu na zaprezentowana przez Ciebie, jakby nie bylo wysoka jakosc jego budowy, lecz z przyczyn ktore juz wczesniej opisalem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze Jarku! Masz faktycznie rację - wiedziałem, że to taka maszynka do wyciągania pieniędzy, ale przerosła mnie ta sztucznie rozdęta komplikacja budowy, łącznie z najdrobniejszymi szczegółami, chociażby takimi, jak te popychacze i dźwignie zaworowe, których to w modelu zupełnie nie widać i zwykły "oglądacz" także tego nigdy nie zobaczy. Dla mnie, jako budowniczego tego modelu, robienie tych wszystkich drobiazgów było czystą sztuką dla sztuki i tak, jak napisałem wcześniej, robiąc te detaliki, traciłem po prostu czas, a nie byłem w stanie rzucić tym o ścianę. Ale dotrwałem do końca i aż się sam sobie dziwię. Mam nadzieję, że w piątek kadłub PO-2 powróci na stół i będę mógł do woli sobie na niego patrzeć i dumać, co by tu teraz zmajstrować. A sensownej roboty jest cała kupa i jeszcze trochę.  ;)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okazuje się, że są inni,którzy zbudowali to cudo. I to pokazali

Ten jest z Włoch, a konkretnie z Messyny. To chyba na Sycylii jest :)

Zaproszenie na zawody od tych nieznanych włoskich kolegów dostaliśmy.

Jak ktoś chętny na wyjazd na Sycylię w kwietniu, to mogę podać namiary :D

A.C.

post-197-0-31741300-1551883979_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pikne to pikne, bardzo przepikne. Moi ludzie oglądali to na żywo, a ja czytałem o tym dziewiczym rejsie tego okrętu, czy może poprawniej - galeonu, który zakończył się kilkaset metrów od nadbrzeża. Ponoć środek ciężkości był nie tam gdzie trzeba, albo też coś innego się przeważyło i bul, bul i już okręt był okrętem podwodnym. :P  Tak, w tym temacie można by chyba wydać kilkaset, jeśli nie tysiące zeszytów z częściami do składania. W każdym zeszycie mogło by być oddzielnie każde działo. W innych numerach  - każdy jeden sznureczek i tak bez końca. A ile można by wydać jeszcze numerów z tym, co pod pokładem? Tyle beczek z prochem, tyle kul armatnich... A kajuta kapitana? To i jakiś sekstans by się tam znalazł, jakieś zwoje map i nawet fajka kapitana leżała by na jego biurku! No, możliwości wręcz nieograniczone. Jak to dobrze boziu ty moja, że to hitlerowskie szkaradztwo jutro sobie odpłynie w siną dal. Wyczytałem w jednym z zeszytów, tak zupełnie przypadkiem, że ten U-boot miał "na sumieniu" 28 zatopionych różnych okrętów.Czy pisano o ilości zabitych marynarzy - nie wiem i raczej nie chcę wiedzieć. Wraz z tą łódką pojadą też te segregatory, które jakoś tak zalatują mi jednak gloryfikowaniem tej podwodnej armii Hitlera. Zdecydowanie wolę czytać te "Księgi Jakubowe", bo bardzo wiele dowiaduję się o życiu osiemnastowiecznych "Braci starszych" i już ok. 200 stron z ponad 900-set przeczytałem. A język autorki - wspaniały! Chciałbym umieć chociaż w niewielkim stopniu tak pisać , jak ona to robi.

Dobra. Idę pomieszkać, czyli poczytać.  ;)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie natomiast dziwi ignorancja właściciela - przyjechać po coś czemu ktoś poświęcił setki godzin pracy bez żadnych zabezpieczeń w samochodzie.

Historia o "kurtkach" mnie nie przekonuje. Po takie cudo to się przyjeżdża z niemalże z puchem kaczym i wymierzonym  pudełkiem.Wniosek z tego - kolejna zachcianka a nie prawdziwa pasja. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żem wykrakał...tfu!  upset.gif

 

 

 

 

Adasiu - pierwszy model (twierdzenie wysnute z Twojej niewiedzy na temat cięcia laserem) i Wasa ?

Wybacz ale to wyzwanie jak wejście na Giewont w 15 cm szpilkach (mam na myśli faceta), i 4000 PLN na model, którego w 99.99% nie skończysz?

http://www.koga.net.pl/forum/viewtopic.php?f=7&t=46612&start=10

 

Ale są pasjonaci i takich wyzwań..

https://trojmiasto.tv/Zbudowal-okret-z-ponad-100-dzialami-4619.html

(..kilometr linek!  dead.gif)

http://www.koga.net.pl/forum/viewtopic.php?f=7&t=45211

A swego czasu czytałem gdzieś (nie pamiętam czy to w Modelarzu?), że Szwedzi chcieli kupić do swojego muzeum od polskiego modelarza/nie pomnę nazwiska/ model ich Vasy, na budowę którego poświęcił też coś koło 5 lat... Nie sprzedał.. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

A może teraz dla równowagi - wykorzystując bogate doświadczenia  zdobyte przy U-bocie - Kolega  Marek wybuduje amerykański okręt podwodny z tego

samego okresu ?

Np. taki (ale już bez "woreczków i zeszycików" ? :D

 

https://www.youtube.com/watch?v=82izGv4Dq_U

Edytowane przez kaszalu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega Marek może i faktycznie nabył jakieś doświadczenie w składaniu tego miliona elementów i elemencików, ale to się absolutnie nie przekłada na jakiekolwiek doświadczenie w budowaniu prawdziwych modeli statków, okrętów czy czegokolwiek innego związanego z wodą, jako obszarem także trzech wymiarów, jak to nasze zacne krakowskie, np. powietrze. I niestety , ale z przykrością muszę przyznać, że trzy wymiary w powietrzu, nawet tym podłym, "tutejsym", są mi bardzo bliskie i wszystko, co jest w stanie się poruszać w tym środowisku, mogło by być brane pod uwagę, jako obiekt i wyzwanie do realizacji. A ponieważ już jest wiosna i mój czas na modelowanie minął, tak więc gdybym nawet chciał robić coś w temacie modelarstwa, to nie da się z braku czasu. A roboty z każdym dniem przybywa. Tak zawodowej /i bardzo dobrze!/, jak i tej ogrodniczej. A więc  - byle do jesieni! :)

PS. Jeśli to na powyższym obrazku, to normalne , tradycyjne działo, a nie jakiś twór np. laserowy, to jak ono jest amortyzowane przy strzale? Gdzie i jak ta lufa się cofa? Pyta laik, więc z góry przepraszam jeśli to głupie pytanie.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idąc dalej tym tropem - odrzut to odrzut, można jakoś amortyzować, ale co dzieje się z falą nadciśnienia która też na pewno powstanie po wystrzale z działa wewnątrz okrętu będącego w zanurzeniu ?? Jakiś "zawór oddechowy" i wielki podwodny "Bąk" ??????????????

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeprasza, że znowu się odezwę, jako ten laik zupełny, ale moim skromnym zdaniem klasyczne działo, bo chyba o takim mówimy, może się sprawdzać jedynie w warunkach , dla jakich zostało zaprojektowane i w praktyce się sprawdziło. / do zabijania ludzi w każdych okolicznościach frontowych/. W przypadku tego działa /z fotki powyżej/ strzał spod wody, z lufą wypełnioną wodą, dałby efekt natychmiastowej eksplozji pocisku, rozrywając lufę i wszystkie przyległości. A nawet gdyby nie doszło do eksplozji pocisku w lufie wypełnionej wodą /zatkanej np. jakimś plastikowym wieczkiem/ to pocisk po wylocie z lufy także napotkaliby ogromny opór wody i raczej niezbyt daleko by poleciał. Tak więc, działo może być użyte po wynurzeniu się okrętu i pewnie taka jego rola. Ale nadal pozostaje pytanie o amortyzację odrzutu. A strzelanie spod wody rakietami wszelkimi /widziałem na kilku filmikach/ odbywa się na zasadzie wyrzytu rakiety ponad powierzchnię wody przy pomocy sprężonej pary i dopiero nad powierzchnią wody następuje odpalenie silnika marszowego rakiety. I już sobie leci taka rakieta z np. ośmioma głowicami i tu się film dla naszego gatunku, ponoć "sapiens" urywa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Idąc dalej tym tropem - odrzut to odrzut, można jakoś amortyzować, ale co dzieje się z falą nadciśnienia która też na pewno powstanie po wystrzale z działa wewnątrz okrętu będącego w zanurzeniu ?? Jakiś "zawór oddechowy" i wielki podwodny "Bąk" ??

Raczej miało toto strzelać na powierzchni (jak U-booty do handlowych), więc problem odpadał..

A z odrzutem podobnie jak z salwa ze starego* pancernika - lufa sztywna tylko łódeczka się cofa(buja)...

 

* - starego (drednoty albo jeszcze wcześniejsze), bo nowsze już miały oporopowrotniki..

 

Animated_gun_turret.gif

 

(USS Wisconsin w ostatniej salwie)

http://www.video.banzaj.pl/flvideo/1508321513357501087.mp4

 

1200_660_matched__p0whdx_7f5fa517ad0dafc

 

(P.S. grubości pancerza.. https://en.wikipedia.org/wiki/Dreadnought#/media/File:SMS-Bayern-protection-scheme-EN.svg )

 

 

 

A strzelanie spod wody rakietami wszelkimi /widziałem na kilku filmikach/ odbywa się na zasadzie wyrzytu rakiety ponad powierzchnię wody przy pomocy sprężonej pary i dopiero nad powierzchnią wody następuje odpalenie silnika marszowego rakiety.

 rakieta z silosu wylatuje w bąblu gazowym(para, albo inny sprężony)

 

 

 

nawet modele odpalają pod wodą...

https://joemonster.org/filmy/47569

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.... /z fotki powyżej/ strzał spod wody, z lufą wypełnioną wodą,.....

 

Użyłem skrótu myślowego - oczywiście przy strzale lufa nad wodą - okręt częściowo zanurzony !!

Myślałem o fali ciśnienia  wewnątrz okrętu i sposobie jej zredukowania  ! :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.