Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Przyklejałem dzisiaj zakładkowo podłużone listeweczki "podpokładzia" /ale ze mnie słowotwórca, sam nie wiedziałem, ale może takie słowo istnieje?/. Chodziło o wypełnienie przestrzeni pod zdejmowanym /po co zdejmowanym? Jeszcze nie wiem.../ pokładem z kioskiem i działem. Wniosek z tej dzisiejszej roboty głupiego taki, że jednak dosyć tych zakładek i reszta klepek "na styk" , bo i tak będzie to wszystko szpachlowanie i szlifowane, a wodę będzie doświadczało jedynie w postaci pary wodnej zawartej zawsze w pokojowej atmosferze. W założeniu ma sobie stać i oko właściciela cieszyć do woli. ;-) co zaś się tyczy prawdziwych u-bootów, to nie sądzę aby były klepkami okładane, ale kto wie? Może to były wojenne oszczędności ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Jarku za kolejną porcję wiadomości w temacie zupełnie mi obcym. Tak po cichu przypuszczałem, że jednak sam kadłub okrętu musiał być w całości robiony z odpowiednio wytrzymałej stali, z uwagi na ciśnienie panujące w głębinach morskich, a nie obkładany jakimiś drewnianymi klepkami, jak jakaś łódka żaglowa czy inny jacht. Tutaj chodziło o zaoszczędzenie na plastiku, jak również na kosztach forem, które musiały by być bardzo starannie i dokładnie wykonane. Klepki się poszpachluje, wygładzi, zagruntuje i pomaluje i będzie wyglądał jak ze stali! Ale oklejanie tymi klepkami jest bardzo nudne i w sumie zaczyna mi przechodzić zapał do budowy tego modelu. Tyle zrobiłem do dzisiaj:

 

post-16-0-85465000-1522427673_thumb.jpg

 

a tak wyszły te przedłużane listewki na "podpokładzie":

 

post-16-0-31901600-1522427748_thumb.jpg

 

Jest jeszcze kilka szparek do zatkania, ale to kiedyś... Widać też ten zdjęty pokład, który "kazano" pomalować na czarny mat. To i pomalowałem. A tak jest po założeniu na kadłub:

 

post-16-0-11597700-1522427887_thumb.jpg

 

Jadę do apteki po kręconą specjalnie na receptę maść na moją rankę i muszę się zbierać bo jeszcze mi aptekę zamkną.

Spokojnych, zdrowych i wiosennie pogodnych Świąt wszystkim czytającym te moje pisaniny szczerze życzę.

Czołem , załoga!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na temat tych łączeń pogadałem sobie z modelarzem zawodowym, kolegą Maćkiem

Kolega Maciek, którego parę modeli stoi w Muzeum Morskim proponuje w miejscach połączeń zastosować

paski najcieńszego bandażu. Paski przykleić a następnie szpachlować, szlifować i malować aż do skutku.

Podobno metoda stara i sprawdzona. Tyle ,że przed wdrożeniem warto na boku wykonać próby. No i farba.

Najlepsza jest ta od samochodów, dwuskładnikowa podobno najmniej się odkształca.

Jeżeli pomogłem to się cieszę.

A,C,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj prima aprilis i wcale bym się nie zdziwił, gdyby ktoś próbował mnie zrobić "w konia". Rozumiem to i rano po wstaniu z łoża oznajmiłem najukochańszej, że znowu dużo śniegu napadało. Odpowiedziała Sztuhrem: "no coś ty?..." I fajnie było. No, ale zupełnie nie trawię, kiedy ktoś bardzo na siłę robi mnie " w konia". Poszedłem za radą Kolegi Jarka, zaciąłem się i postanowiłem to "modelisko" skończyć do 22 kwietna, bo wtedy ma się u mnie pojawić właściciel tegoż. Chciałbym go z lekka zaskoczyć, a dzisiaj ja zostałem zaskoczony. Otóż idąc do kolejnych numerów tego wydawnictwa / nr 43 i 44/ otrzymałem ponownie po wiązce 65 szt. deseczek do PONOWNEGO DESKOWANIA !!!  Normalnie zwątpiłem i ręce mi do samej gleby opadły. :rolleyes: Po jakiego grzyba jeszcze raz to deskować, skoro kiedy wreszcie to już stanie na podstawce /widziałem takie elementy w końcowych numerach/  to będzie sobie stało i raczej pod własnym ciężarem się nie zapadnie czy inaczej nie odkształci. Sprzedającemu najwyraźniej chodziło o maxymalne namnożenie drogocennych numerów, a głupiemu przysporzyło by dodatkowej roboty, moim zdaniem - całkowicie zbędnej. A może chodziło jednak o udowodnienie tego, że oryginał był jednak w większości zrobiony nie ze stali, a z desek? Tej wersji mimo mego stetryczenia i wrodzonych ograniczeń umysłowych jednak nie kupuję. Robię więc po swojemu. Na deski w miejsce ich łączeń bandaż na kleju, a później szpachla dwuskładnikowa, sprawdzona już i przetestowana na bombkach do "Po-ciaka" i szlifowanie szlifierką kątową. Tak to dzisiaj stoi:

 

post-16-0-81029000-1522597874_thumb.jpg

 

Tu widać te dodatkowe wiązki deseczek oraz odkryte fragmenty gdzie obrazowana będzie maszynownia i centrum dowodzenia.

 

post-16-0-61753600-1522598027_thumb.jpg

 

I druga strona. 

 

 post-16-0-19381600-1522598106_thumb.jpg

 

gdzie okręcik będzie calutki, wprost proszący się o popływanie, no słowem cud, miód, malina!  :P

Inę przekąsić jakieś ciasto świąteczne i pomieszkać świątecznie, bo przecież nie wypada całych świąt spędzić w modelarni, nawet robiąc taki wspaniały model.  ;)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygląda na to Marku, że będziesz miał prędzej swojego "U" na wodzie niż nasza Marynarka Wojenna !

Niech się dziady uczą jak się tempo robi, i kto tu ma jaja ! (na twardo ;) )

 

P.S. Szkoda, że nie możemy się stuknąć jajeczkiem.... (oczywiście malowanym :D)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę ,to jest przykład układania pokładu drewnianego na stalowym   http://www.complexjacht.pl/poklady/poklad-na-nadbudowce-zaglowca-sts-fryderyk-chopin

Woda morska , gdzie zasolenie Bałtyku  to tak jak posolenie zupy w porównaniu z innymi morzami - i pokłady wytrzymują po kilkadziesiąt lat.  Dodając do tego czynniki atmosferyczne ,czyli gorąco lub chłód i widać ,że takie połączenie jest możliwe. Każde takie pękniecie pokładu drewnianego to korozja i to bardzo mocna pokładu stalowego ,ponieważ woda która by się tam dostała ,w krótkim czasie odparowuje i pozostawia sól- a co dalej ,to już czysta chemia i straty napraw sięgające sumy miliona  :) Jarek ,podałeś budowę pokładu ,ale typową dla ładowni statku drobnicowego. Tam chodziło o to ,by oddzielić pokład stalowy ,a tak naprawdę pokład zbiorników balastowych od ładunku w ładowniach i tam pokład drewniany leży na kratownicy drewnianej . Armator by zbankrutował jak i w ładowniach stosował podobne pokłady drewniane jak na  zewnątrz Na pokładach zewnętrznych - jak pisałem , nie ma prawa woda dostać się pod pokład. Szkoda ,że gdzieś mi wsiąkły zdjęcia ze zdejmowania takiego drewnianego pokładu ułożonego na stalowym, zobaczył byś co robi morska woda, gdy są w niektórych miejscach nieszczelności. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Romku! Ja nie tylko także chciałbym sięz Tobą stuknąć tym jajeczkiem, ale WIEM, że to się wkrótce może ziścić, bo Twe drogi niebawem na południe kraju Cię poprowadzą i w moim miasteczku będziesz miał postój. To i wtedy sie stukniemy. :-) Włodku! Dzięki za bardzo poglądowe fotki i nigdy, jako profan pospolity, nie śmiałbym twierdzić, że nie da się położyć drewnianego pokładu na metalowej płaskiej powierzchni. W przypadku modelu, którego budowy dobrowolnie się podjąłem, chodzi o to, że podwójne okładanie boków kadłuba deskami okrętu podwodnego wydało mi się "lekką przesadą" i nijak się miało do budowy takich prawdziwych jednostek. Takich "kwiatków" nabijających licznik wydawcy tego cyklu jest więcej i o następnym, który widzę, napiszę wkrótce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jednak miałem nosa, hi... :P  :D  :D 

 

 

Napisano 26 marzec 2018 - 10:00

A może by opchnąć MON-owi za dobrą kasę, podobno sposobią się do kupna takowych ?

 

 

 

 

Tajna broń Macierewicza
Co minister obrony kupował, aby zapewnić bezpieczeństwo Polsce.
 
(miedzy innymi...)

"60 modeli (w skali 1:72) niemieckiego U-boota Type IX (22 tys. zł)"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaaaaaaaaaaaa......... doczytałem, że "mój" u-boot jest w skali 1 : 48, więc dla naszej armii niezwyciężonej, dwa razy za duży. Poza tym wymaga cierpliwości w oczekiwaniu na kolejne numery z prenumeraty /doczytałem, że w prenumeracie koszt jednego zeszytu to 24,99 PLN, czyli na okrągło za całość 3750, czyli znacząca zniżka/ oraz podstawowych umiejętności w składaniu takiej układanki, a tego chyba komuś w MON-ie bardzo brakowało. Są różne sposoby na demilitaryzację kraju. Ta okazała się nadzwyczaj skuteczna. I nowy minister też niczego na korzyść nie zmieni, ale to mój pogląd, oczywiście politycznie zupełnie niesłuszny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tu Jarku pełna zgoda. Pokład pokryty dechami, między którymi woda spokojnie sobie przepływa, a w zanurzeniu dodatkową wyporność dają /;-)))/ Dechy na pokładzie - ok, ale burty, cała konstrukcja z desek /nawet podwójnych, tego nawet ja, pospolity ignorant, co zaznaczyłem/, w życiu nie kupię. Jutro wrzucę fotki z postępów i refleksje za tym idące.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 To nie jest pokład drewniany-wiesz jak to się nazywa? To się nazywa greting,a to wielka różnica. Na starszych statkach można takie gretingi spotkać na burtach przy mostku, a służą by w razie mokrego pokładu nie zjechać z niego. Na prezentowanych zdjęciach ,widać w których miejscach są rozmieszczone- przeważnie tam gdzie są ciągi komunikacyjne. Na statkach ratowniczych ,takie  lub podobne gretingi są na pokładach przy stanowiskach dla nurków klasycznych. Tu wyraźnie widać ,że  takie gretingi wymusiła konstrukcja - czyli ,niskie relingi przy nadbudówce ,a w dalszej części całkowity ich brak, oraz- mokry pokład zaraz po wynurzeniu . Z czasem zrezygnowano z tych gretingów ,bo jednak drzewo nasiąknięte wodą przez dłuższy czas jest jak małe lodowisko   post-2477-0-10412700-1522878584.jpg     i tu następny przykład pozbycia się gretingów drewnianych    post-2477-0-22798700-1522878726_thumb.jpg

A tu jest fotka ,gdzie widać zarys prostokątny takich gretingów  na burtach ,bo reszta jest stalowa   post-2477-0-06211600-1522879012.jpg  Popatrz na ostatnie zdjęcie zamieszczone przez Ciebie- na rufie przy polerach leży greting odwrócony nie przymocowany do pokładu. Pewnie stoją na małym remoncie , wskazują na to beczki, więc takie gretingi kładzie się tam gdzie akurat są przydatne dla bezpieczeństwa.  Jeżeli chodzi o budowany U-96 to miał już pokład stalowy,ale perforowany dla szybszego pozbycia się wody -no i logiczne ,że szybciej wysychały niż całe powierzchnie.

 Dla uściślenia -w tamtych czasach ,a także powojennych ,torpedy były w pomieszczeniach załogowych ,a nie w pojemnikach. Koje przy burtach były trzy piętrowe ,a tam gdzie torpedy zapasowe,brakowało dolnej koi . 

 Przyznaje bez bicia :) ,że nie doczytałem do końca tematu o pokładzie na podwodniakach,ale zmyliło mnie kładzenie drewnianego pokładu-sory. Dla mnie pokład, to pokład, to taki nabyty nawyk :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, jak wczoraj wspomniałem, kilka refleksji po zakończonym etapie deskowania powierzchni kadłuba, w miejscach, gdzie nie przewidziano plastiku. Doszedłem także do miejsca, gdzie na bokach dziobu i na tyle okrętu, czyli bliżej rufy, konstruktor modelu użył prostokątów z tej tektury /płyta MDF/ z wypalonymi otworami dla odprowadzania wody.  Tak to widać:

 

post-16-0-73514800-1522917135_thumb.jpg

 

czyli boki jak należy, wystarczyło by lekko przeszlifować, aby farba się dobrze trzymała i spoko. Ale nie. W kolejnych trzech numerach był załączane w sumie cztery mosiężne blaszki z wytrawionymi otworami, dokładne kopie tych przyklejonych już płytek z MDF. Dlaczego tak? Nie mam pojęcia i jedyne  co mi przychodzi,  to kolejny sposób wydłużania "cyklu produkcyjnego". Nie wiem czy będę przyklejał te blaszki mosiężne.

Druga rzecz odpychająca mnie od tej roboty to konieczność wklejenia i dopasowania 86 sztuk drewnianych elemencików z pociętych listewek, które trzeba wkleić w plastik okalający ten zdejmowany pokład. Tak to jest w instrukcji:

 

post-16-0-42276000-1522917574_thumb.jpg

 

a tak wyglądają miejsca na wklejenie i później już na kadłubie:

 

post-16-0-37984400-1522917667_thumb.jpg

 

post-16-0-45052200-1522917713_thumb.jpg

 

Ostatnia z fotek zamieszczona przez "Dziobaka" pokazuje tę strukturę, którą mają zapewnić te czekające mnie kawałki listewek. I co najweselsze, to wszystko wskazuje na to, że w efekcie ten zdejmowany pokład takim być przestanie i trzeba go będzie przykleić "na fest". Teraz będę się brał za szpachlowanie i wygładzanie tych klepkowych powierzchni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze mogłem liczyć na Twoja pomoc Wojtku i za to jestem Ci niezmiernie wdzięczny. Tym razem mam listewki szerokie na 10 mm , wystarczy zrobić opór na 8 mm i ciachać obcinaczkami, które były "całkiem za darmo" dołączone do numerów zestawów. Przed chwilą dosłownie odezwał się właściciel modelu anonsując swe odwiedziny w sobotę, ale nabiorę wody w otwór gębowy i nic nie powiem o modelu. Poczekam do jego kolejnej wizyty. Jutro czeka mnie szlifowanie szpachli, która dzisiaj pokryłem wszystkie deski. Tak więc, jeszcze raz wielkie dzięki Wojtku i wpadńij kiedyś, też bez "żadnego trybu".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.