Skocz do zawartości

Klejenie rowingu węglowego...


POGO
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Witam mam pytanko... 

Pokrywam skrzydło balsą, rdzeń styro. Balse kleje hemolanem 4m. Czy mogę (czy ma to sens) wpakować rowing węglowy na wzmocnienie między rdzeniem a poszyciem stosując tylko klej? W necie widziałem takie rozwiązanie... Ale czy wy macie może jakieś doświadczenie w tej dziedzinie...? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaw mi kawę na buycoffee.to
2 godziny temu, Patryk Sokol napisał:

Manewr całkowicie pozbawiony sensu.

Nawet jakbyś rowing przesycił żywicą i po prostu wstawił na styopian, pod poszycie, to będzie się woził praktycznie za darmo.

I,tu się Patryk nie zgodzę z Tobą?,już to przerabiałem,poza tym firma "'MODELLOT" tak robi.

rowing 2.jpg

rowing.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja moge sie jedynie domyslac, dlaczego Patryk uznal ten pomysl za pozbawiny sensu. Byc moze chodzilo o to, ze podczas zginania skrzydla znajdujacy sie pomiedzy gornym i dolnym paskiem rowingu obszar styropianowego rdzenia nie bylby w stanie "przeniesc" naprezen scinajacych powstalych pomiedzy obiema paskami rowingu. Albo bylby w stanie "przeniesc" jedynie nieznaczna czesc tych naprezen, tym samym nie spelniajac warunku niezbednego dla zapewnienia pelnej wspolpracy na zginanie dolnego i gornego paska rowingu (analogia do dzwigara).

Ale ja akurat sie na styropianowych konstrukcjach/rdzeniach nie znam, wiec to tylko domysly i chetnie poznalbym wyjasnienie Patryka.

 

Natomiast fakt, ze jakas firma tak robi, jeszcze dlugo nie musi oznaczac, ze rozwiazanie jest pod wzgledem konstrukcyjnym calkowicie bez zarzutu, pragmatycznie rzecz biorac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście. Przede wszystkim, żeby rowingi jako pasy dźwigara pracowały sensownie, muszą być ze sobą solidnie powiązane ścianką dźwigara. Bez niej wiszą w powietrzu i działają głównie psychicznie, bądź marketingowo. Równie dobrze wtedy sprawdza się czarna tasiemka, sznurówka, bądź fragment czarnego, starego t-shirta.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, mr.jaro napisał:

Ja moge sie jedynie domyslac, dlaczego Patryk uznal ten pomysl za pozbawiny sensu. Byc moze chodzilo o to, ze podczas zginania skrzydla znajdujacy sie pomiedzy gornym i dolnym paskiem rowingu obszar styropianowego rdzenia nie bylby w stanie "przeniesc" naprezen scinajacych powstalych pomiedzy obiema paskami rowingu. Albo bylby w stanie "przeniesc" jedynie nieznaczna czesc tych naprezen, tym samym nie spelniajac warunku niezbednego dla zapewnienia pelnej wspolpracy na zginanie dolnego i gornego paska rowingu (analogia do dzwigara).

Ale ja akurat sie na styropianowych konstrukcjach/rdzeniach nie znam, wiec to tylko domysly i chetnie poznalbym wyjasnienie Patryka.

 

Natomiast fakt, ze jakas firma tak robi, jeszcze dlugo nie musi oznaczac, ze rozwiazanie jest pod wzgledem konstrukcyjnym calkowicie bez zarzutu, pragmatycznie rzecz biorac.

W zasadzie to jest pytanie do Patryka,w rdzeniach styropianowych tak, czy siak wstawiałałem dżwigary sosnowe lub listewki węglowe,ale to praktyka, a teoria?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli zaśmiecam wątek to przepraszam ale pytałem (nieprecyzyjnie) w kontekście wzmocnienia rowingiem węglowym skorupy wykonywanej z laminatu epoksydowego np. metodą "traconego styropianu". Czy w tym przypadku istnieją jakieś kardynalne zasady?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, tytan12 napisał:

W zasadzie to jest pytanie do Patryka,w rdzeniach styropianowych tak, czy siak wstawiałałem dżwigary sosnowe lub listewki węglowe,ale to praktyka, a teoria?

 

 

Po pierwsze - aby tu mówić o praktyce musiałbyś to skrzydło złamać.

Jeśli skrzydła nie złamałeś, to nie świadczy to o tym, że pasek węgla pod fornirem jest dobrym rozwiązaniem. Żeby mieć pewność,że jest dobrym rozwiązaniem, to musiałbyś złamać skrzydło z rowingiem i bez rowingu, żeby zobaczyć jaka jest faktyczna różnica w wytrzymałości. Tak to tylko wiadomo, że skrzydło wytrzymało, a czy dzięki fornirowi, czy węglowi to inna kwestia.

Druga kwestia - producenci stosują różne rzeczy, nie zawsze mające sens. Wierz mi, to znam od podszewki...

 

Trzecia rzecz - w takim układzie zwyczajnie nie wykorzystuje się nic z wytrzymałości węgla. Tzn. tak długi i cienki pasek węgla, poddany ściskaniu (a więc w warunkach pracy górnego dźwigara), nigdy nie pęknie od naprężeń działających wzdłuż osi, tylko przy nędznym ułamku naprężenia które mógłby wytrzymać, to się wyboczy i przestanie nieść jakiejkolwiek naprężenie,

Oczywiście zaraz ktoś mi powie o stosowaniu prętów węglowych w EPP, ale tam ustrój jest zgoła inny, tzn pręty węglowe same w sobie mają sporą sztywnośći nie wybaczają się tak chętnie (aczkolwiek, jak się złamie takie skrzydło to zawsze i tak są ślady wyboczenia).

 

Czwarta rzecz - na węgiel trzeba przenieść naprężenia z powierzchni skrzydła. W tym wypadku mamy pod spodem styropian (który nie niesie nic, poza ściskaniem i ledwo ścinaniem) o sztywności zdecydowanie zbyt malej, aby w jakikolwiek sposób obciążyć pasek węgla, a z góry mamy fornir, który kiedy będzie mial przenieść cokolwiek na węgiel, to chętniej się po słojach rozejdzie,

 

Tutaj trzeba robić tak jak Czarek pisał - solidną ścianę z balsy, i jakaś owijka żeby zabezpieczyć pasy węglowe przed odklejaniem się od środnika dźwigara (bo bez owijki to wytrzymałość dźwigara limituje nie wytrzymałość węgla, a wytrzymałość klejenia).

Listwy sosnowe jako dźwigary są o tyle bardziej wdzięczne, że stosujemy ich większe przekroje (a więc większa powierzchnia klejenia z poszyciem), a dodatkowo są mniej sztywne od węgla, więc nie będą takie chętne do odklejania się.

 

Niemniej - bez ściany między pasami, to i sosna się nieco marnuje.

 

Prawda co do skrzydeł styro0fornir jest taka, że zdecydowana większość jest wystarczająco wytrzymała bez jakichkolwiek dźwigarów, szczególnie dziś kiedy holowanie szybowców robi się egzotyką.

Jeśli koniecznie czuje się potrzebę wzmacniania skrzydeł styro-fornir to najlepiej zacząć od dorzucenia szmatki szklanej pod fornir (z włóknami skośnie), żeby zabezpieczyć skrzydło przed flatterem (to znacząco podnosi sztywność na skręcanie), później dodać ścianę z balsy z włóknami pionowo (która po prostu połączy górne poszycie z dolnym) i dopiero jeśli wtedy jest nam mało wytrzymałości, to warto dorzucić listwy, czy płaskowniki węglowe (które są sporo lepsze, od źle położonego rowingu węglowego. Prawidłowe przesycenie żywicą rowingu węglowego jest znacznie, znacznie trudniejsze,e niż większości z Was się wydaje).

 

 

12 godzin temu, kbugatii napisał:

Jeżeli zaśmiecam wątek to przepraszam ale pytałem (nieprecyzyjnie) w kontekście wzmocnienia rowingiem węglowym skorupy wykonywanej z laminatu epoksydowego np. metodą "traconego styropianu". Czy w tym przypadku istnieją jakieś kardynalne zasady?

 

Zasadniczo jedna - rób tak żeby węgiel nie mógł się odkleić od szkła.

Tzn. jeśli nakleisz kawałek węgla na szkło, to zamiast wzmacniać (acz usztywni nieco, po prostu nie wzmocni), to ten się odklei przy poważniejszym naprężeniu. Jeśli zamkniesz węgiel między warstwami szkła to już będzie całkiem ok

 

  

12 godzin temu, Czaro napisał:

 bądź fragment czarnego, starego t-shirta.

 

Nie jestem przekonany, Wydaje mi się, że t-shirt musi być w miarę nowy inaczej będzie raczej szarawy niż czarny, a wtedy widać, że to nie węgiel.

  • Lubię to 1
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.