Skocz do zawartości

Rutyna


grafvader
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

 

Piękna pogoda więc po pracy poszedłem sobie polatać Xeno Multiplex. Wiadomo, fajny szybowiec z napędem na tył. Mam nim wylata kilkanaście godzin. Standardowo posprawdzałem wszystko przed lotem. Wziąłem do ręki Xeno. Włączyłem silnik i standardowo wyrzuciłem w powietrze. No właśnie niby wszystko poszło tak jak zawsze ale jednak nie. Nawet nie potrafię powiedzieć dlaczego tak się stało ale tył modelu w wyrzucie opadł mi na rękę. A o to efekt działania śmigła na mojej ręce:

20200717_184822.thumb.jpg.3cce3c402800d357010235e156cdf55d.jpg

 

20200717_184836.thumb.jpg.2a79cf1bc507e2b2abf3b542a78f0606.jpg:

20200717_184841.thumb.jpg.7a07f5ee92d7b790892ba7997aa7ee7f.jpg

 

Trzy równe cienkie ale głębokie ciecia aż do ścięgien. Dobrze że miałem szczęście i nie przecięło mi ani żył ani ścięgien. Na początku krew po prostu lała się nie kapała. Chwilę zajęło zanim zatamowałem krwawienie na tyle żebym był w stanie wrócić samochodem do domu i opatrzyć dłoń. A wydawało by się że to taki mały model który krzywdy nie może zrobić.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Tam zdjęcia, lepiej, zalałem sobie krwią nowy pulpit graupnera więc po sprawdzeniu czy mam jeszcze sprawną rękę i czy będę żył :)  zabrałem się w pierwszej kolejności za ratowanie radia. Wiadomo jak krew zaschnie i powciska się w różne szpary to za chiny się tego później nie umyje. A zdjęcia zrobiłem na wypadek gdyby lekarz się pytał jak to wyglądało. Ale ogólnie obyło się bez lekarza jakoś nie miałem ochoty w piątek wieczór jechać do naszej kochanej służby zdrowia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia i brać modelarska oceni Jego poświęcenie.

A skoro był czas na fotki, znaczy że tak źle nie było, że żyje a ręka mu nie odpadła.

Cukrem trza było zasypać i w chusteczkę zwinąć, albo chlebem z pajęczyną i śliną przyłożyć. Tylko kto ma chleb na lotnisku...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do powyższego zdarzenia zawsze twierdziłem że są dwie techniki wyrzucania w powietrze takiego modelu jak Xeno. Pierwsza to chwyt od spodu i wypchnięcie w powietrze modelu przy włączonym silniku. Druga technika to chwyt modelu za skrzydło i wyrzut z półobrotu w powietrze przy włączonym silniku. Tak było do teraz. Teraz powiem że doświadczenie zbiera się całe życie i niedoświadczeni modelarze wyrzucają w powietrze takie modele łapiąc je od spodu a doświadczeni za skrzydło. Ja już jestem doświadczony ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele razy wyrzucałem dość ciężką deltę z włączonym silnikiem. Konkretny zamach, ręka po puszczeniu modelu szła w dół i zawsze było bez problemu.

Później miałem lekkie latające skrzydło, które nie wymagało konkretnego zamachu i któregoś razu się zapomniałem. Model wypuściłem leciutko od niechcenia i oberwałem po palcach. Na szczęście było to jeszcze w czasach początków silników bezszczotkowych i model miał silnik przeróbkę z CD-ROMa o małej mocy. Skaleczenia nie były duże, uszkodziło mi paznokieć. Na nieszczęście było to na początku urlopu w Jastarni, gdzie łączyłem latanie z windsurfingiem. Potem było kombinowanie jak zabezpieczyć palce przed wodą, a i tak mi to namakało i się dość długo z tego powodu goiło.

Od tamtego czasu dla pewności wyrzucam tego typu modele z wyłączonym silnikiem choć uważam, że szybki i zdecydowany wyrzut modelu jest raczej bezpieczny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.