Skocz do zawartości

Moje inne hobby, smacznego ;-)


TeBe
 Udostępnij

Rekomendowane odpowiedzi

Ku rozweseleniu opowieść o debiucie gęsim:

 

Było tak:
1. Inżynier postanowił zdobyć kolejną odznakę wędzarniczą i nabył 2 uda gęsie mrożone. Tak przynajmniej był na nich napisane. Faktem jest było napisane po niemiecku, czyli w języku którego Inżynier nicht fersztejen, więc mogło tam być również napisane "nogi".

2. Towar został rozmrożony koszernie, 2 dni pod zamrażalnikiem, rozmroziły sie bez puszczenia soku. Punkt dla Inżyniera.

3. Po zdjęciu niemieckiej folii okazało się, że ud jest cztery, a nie dwa. Bo były po dwa złożone "w kulkę". Tym samym przysłowie "Zawsze są dwa uda - albo się uda, albo nie uda..." okazało się nieprawdziwe. Przynajmniej na razie. Punkt dla Gęsi.

4. Ponieważ na forum WB zadawanie głupich pytań jest ostatnio ryzykowne - bo "na głównej jest wszystko" - Inżynier zapuścił forumową szukajkę i wynalazł przepis idealnie pasujący: http://wedlinydomowe...-gesie-wedzone2 . Drugi punkt dla Inżyniera.

5. Produkcja szła zgodnie z przepisem aż do punktu "wkłada do wędzarni i wędzi dymem, w temperaturze 50- 60°C przez 1-1,5 godzin, aż do osiągnięcia barwy złocistej". Kiedy po godzinie Inżynier schodził do piwnicy w celu sprawdzenia barwy ptaka, to już w okolicach parteru poczuł zapach palonego starego smalcu w budzie z frytkami na rogu. Po otwarciu wędzarni smród stał się silniejszy, zaś oczom Inżyniera ukazało się kwierczące od palącego się tłuszczu wnętrze ukochanego Borniaczka. - "Nicto Baśka..." - pomyślał inżynier, podstawił pod ptaka miskę i kontynuował produkcję. Smród narastał. Punkt dla Gesi.

6. Prawdziwym wyzwaniem okazał się być dopiero ostatni punkt, czyli "Następnie piecze się je początkowo w temperaturze ok. 85°C, a następnie w ok. 75°C, łącz-nie przez 0,5-2,0 godzin, aż do osiągnięcia temperatury 70-75°C wewnątrz udka". Ptak okazał się oporny i po 2 godzinach odmawiał osiągnięcia temperatury wyższej niż 42C, co jasno pokazywał świeżo nabyty u Mira termometr z sondą. "Izolowany, czy co?" - pomyślał Inżynier.
7. Mijała połnoc, więc Inżynier podjął ostateczne wyzwanie. "Ja cię podgrzeję zarazo" - zdecydował, podkręcił Borniaczka na 95C i czekał. I czekał.... Po godzinie ptak łaskawie zgodził sie podgrzać do 61 stopni. Była pierwsza w nocy, Inżynier się poddał, wyłączył wędzarnie i poszedł spać. Punkt dla Gęsi.

8. Przed chwilą nastąpiła degustacja. Ptak w konsystencji przypominał oponę letnią, twarda mieszanka dobrze wyrzeźbionego bieżnika, elastyczne wnętrzne, przystosowane do przenoszenia dużych naprężeń. Smak nie odbiegał od wyglądu. Inżynier wcześniej nie wiedział, jak smakuje opona od Żuka. Teraz już wie....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już wymiękam .... idę trzepać dywan...tylko że ja nie mam dywanów...więc browarek....

 

Ja nie wymiękam - od tego czytania i oglądania wynegocjowałem 10kg mięska na Świąteczne Bombki  :D

Dziś po konsultacji z dziadkiem (dotyczącej głównie składu), moczą się w solance. Termin wędzenia wstępnie planowany na poniedziałek  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ten szynkowar to masz, czy też w jakiś inny sposób "zaciskałeś pasa" :).

jak to dobrze mieć dziadka :)

Ps ja też pekluje w soli peklowej ....taka mała szyneczka kulka. Zadtanawiam się nad szynkowarem ! Tani w zakupie a efekty jak pokazują inni na forach niezłe..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Udostępnij

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.