Skocz do zawartości

dariuszj

Modelarz
  • Postów

    1 091
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Odpowiedzi opublikowane przez dariuszj

  1. 40 minut temu, konradgeb napisał:

    Czy termikę wykonuje się na szybowcu z instruktorem( czyli 2 miejscowym) czy już np piratem czy juniorem ? 

    I czy mógł by ktoś napisać jak to u niego wyglądało ? (nawet jeśli było 40 lat temu na czapli) 

     

    Za moich czasów w programie była chyba godzina termiki na dwusterze z instruktorem, a potem leciało się już na termikę samodzielnie Muchą lub Piratem. Sporadycznie dwusterem, ale oczywiście samodzielnie.

     

    Ja szkoliłem się podstawowo Puchaczem i polecam jako nowszy/nowocześniejszy. Wtedy jeszcze żadnych mitów na temat Puchacza nie było, dopiero później pojawiło się ich trochę. Puchacz chyba trochę trudniejszy od Bociana, ale to później procentuje.

  2. 1 godzinę temu, Czaro napisał:

    Uwaga: Określenie wysokość lotu do 120m jest tak naprawdę odległością od ziemi, mierzoną prostopadle do jej powierzchni.

     

    Przy lataniu na zboczu czy w górach jedyną metodą określenia tej odległości jest metoda na oko a to każdy ma inne. 

    A co do tej wysokości w terenie płaskim. Będzie wymóg posiadania telemetrii z pomiarem wysokości czy też na oko?

  3. W dniu 19.12.2020 o 09:57, Andrzej Klos napisał:

    Przedtem mialem Royal Evo Pro9 przea 15 lat, doskonala, ale zaczela mi pokazywac "Memory Error" 

     

    W sumie to w niczym nie przeszkadza, wystarczy tylko kliknąć przyciskiem po uruchomieniu i nic się złego nie dzieje. Usunięcie błędu jest również banalnie proste - wystarczy ponownie wgrać oprogramowanie.

  4. 11 godzin temu, Patryk Sokol napisał:

    E nie to tak nie działa.

    Tzn. reakcja na szczepienie jest sporo szybsza niż na infekcje (kwestia adiuwantu, który wywołuje reakcję zapalną praktycznie od razu).

     

    Tzn. wirusy mogą się w Tobie namnażać jakiś czas, bez reakcji układu odpornościowego, a szczepienie zwraca jego uwagę od razu.

    Polecam w sumie poczytać jak to działa:
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Adiuwant_(immunologia)

    Choć angielski artykuł sporo lepszy:
    https://en.wikipedia.org/wiki/Immunologic_adjuvant

     

    Nie o to mi chodziło. Szczepi się zakażonego więc w pewnym sensie już chorego człowieka. A tego się nie powinno robić. Przed każdym szczepieniem przecież lekarz przeprowadza wywiad i bada pacjenta. W przypadkach wątpliwych odkłada się szczepienie. Tak samo zaleca się zachować ostrożność już po szczepieniu np. na grypę. Po prostu szczepionka powoduje osłabienie organizmu i infekcja zaraz po szczepieniu jest gorsza niż w przypadku braku tego szczepienia.

    W przypadku szczepienia zainfekowanej koronawirusem osoby osłabiamy dodatkowo organizm, który z tego powodu może sobie nie poradzić z chorobą. A sama szczepionka jeszcze przecież nie działa.

  5. 24 minuty temu, Atomizer napisał:

    Co ma wspólnego kwarantanna że szczepieniem? O czym można usłyszeć w TV

     

    Tak sobie myślę i może się mylę a może nie. Jak wiadomo średnio objawy pojawiają się po 5 dniach od zakażenia. Jak ktoś się zarazi, a potem się zaszczepi zanim się pojawią objawy to szczepienie może być takim trochę przysłowiowym gwoździem do trumny. Myślę, że każdy przed szczepieniem jak i po powinien zrobić wszystko, aby się nie zarazić.

  6. To jest jeszcze nic. Wiele to nie kosztowało, a chociaż cokolwiek tam widać.

     

    Lepszy jest taras widokowy nad zalewem w Janowie Lubelskim. 11 metrowa, żelbetowa wieża, która musiała kosztować naprawdę niemało unijnych pieniędzy. A widok na wierzchołki najbliższych drzew, bo wieża jest w lesie i jest za niska. I wcale nie była zbudowana wiele lat temu, a drzewa urosły przez ten czas. Mogła być naprawdę fajnym punktem widokowym, gdyby nie budowano jej z takim rozmachem, ale po prostu zwyczajnie chociaż ze 2-3 metry wyżej.

    Zdjęcie tutaj:

    https://architektura.muratorplus.pl/realizacje/park-rekreacyjny-zoom-natury-w-janowie-lubelskim_5914.html

     

     

  7. 50 minut temu, Patryk Sokol napisał:

    Po prostu przytaczam oficjalny powód.

     

    Weź pod uwagę to, że oficjalny powód może być zupełnie inny niż prawdziwy. Przecież nie powie wprost, że się boi skutków ubocznych szczepionki. Będzie wymyślał wiele oficjalnych powodów o ile tylko będą one lepsze pod względem PR od prawdziwego powodu.

    • Lubię to 1
    • Dzięki 1
  8. Godzinę temu, Patryk Sokol napisał:

    No piorunującego efektu na pewno nie daje.

    Jeśli już coś daje to delikatną poprawę stanu, na tyle niewielką, ze będą się sprzeczać przez najbkiższy rok czy faktycznie coś robi (tak jak z chlorochininą)

     

    ps. Te próbki o którym mowa w artykule z "wpolityce" są dosłownie pojedyncze. 

     

    Tu się mylisz. Bodnar pisze, że stawia na nogi w kilka dni najcięższe przypadki. Bodnar pisze: "Twierdzę, że przy tym sposobie leczenia w ciągu 48 godzin można ustabilizować co najmniej 99% ciężkich przypadków w Polsce przebywających obecnie w leczeniu szpitalnym, a po tym okresie następuje okres kilkudniowego zdrowienia."

    I trudno mówić o pojedynczych przypadkach, bo Bodnar już dawno miał ich setkę i każdego dnia przybywa po kilkanaście nowych. A Bodnar nie jest jedynym lekarzem stosującym takie leczenie.

     

    Pozwolę sobie wrzucić poniżej zebrane informacje pochodzące bezpośrednio od Bodnara:

     

     

    Nazywam się Włodzimierz Bodnar, jestem pediatrą, specjalistą chorób płuc, który leczy nieprzerwanie od 30 lat. Piszę jako lekarz, i osoba z grupy ryzyka (wiekowo i zawodowo). Chciałbym z pomocą Państwa wdrożyć/opublikować leczenie, jak można pokonać ciężki przypadek choroby wywołanej przez SARS-CoV-2.

    W okresie luty – październik mam udokumentowane ponad 100 przypadków wyleczeń i codziennie przybywa ich lawinowo po kilkanaście. Znaczna część ich była o dość ostrym przebiegu. Część chorych miała choroby współistniejące, tak obciążające przy zachorowaniu. 

    Obecnie sam jestem w okresie rekonwalescencji i na kwarantannie po przeżyciu ciężkiego ataku COVID-19 (potwierdzony testem RT-PCR). Mam 59 lat i ze względów kardiologicznych należałem do wysokiej grupy ryzyka. Stosując moją metodę leczenia, objawy zaczęły się cofać po 48 godzinach od rozpoczęcia leczenia. 

    Obecnie czuję się na tyle dobrze, całkowicie wyleczony i by móc samodzielnie napisać tę wiadomość, leczyć nieprzerwanie pacjentów przez telefon konsultując, pisząc im elektronicznie recepty, ponieważ mam zamontowany system komunikacji z własną przychodnią w domu. Każdy pacjent w trakcie ostrej fazy infekcji w stałym kontakcie ze mną i przez kolejne 3-4 dni codziennie informuje mnie o swoim stanie zdrowia.

    Od wielu miesięcy komunikuję o nowatorskim sposobie leczenia, m.in.:

    • Marzec 2020 do Ministerstwa Zdrowia – bez odpowiedzi
    • Marzec 2020 Pani Profesor Katherine Kędzierski, przewodniczący australijskich naukowców (The Peter Doherty Institute for Infection and Immunity) – bez odpowiedzi
    • Kwiecień 2020 Profesor Krzysztof Simon, Klinika Chorób Zakaźnych Wrocław – bez odpowiedzi
    • W międzyczasie wielokrotne próby dotarcia do rządu przez posłów – bezskuteczne
    • Lipiec 2020 opublikowałem opis swoich przypadków z leczenia pacjentów, który został przesłany do wszystkich lekarzy Porozumienia Zielonogórskiego w całej Polsce – niestety bez większego odzewu.
    • Lipiec 2020 także w lipcu otrzymałem jedyną odpowiedź – pozytywna odpowiedź przyszła ze Szczecina od Pana Profesora Cezarego Pakulskiego, Klinika Anestezjologii Intensywnej Terapii i Medycyny Ratunkowej, który w pełni poparł moje spostrzeżenia. Przywróciło mi to wiarę i siłę, aby dalej leczyć i pisać
    • Październik 2020 Przed samym zachorowaniem opublikowałem artykuł o sposobie leczenia COVID-19 w lokalnej prasie – bez większej reakcji, jeszcze przed chorobą i ostatnimi korektami leczenia

    A obecnie mój własny, bardzo ciężki przypadek przebiegu choroby, dał mi ostateczny brakujący element, jak można pokonać SARS-CoV-2 w ciągu 48 godzin.

    Twierdzę, że przy tym sposobie leczenia w ciągu 48 godzin można ustabilizować co najmniej 99% ciężkich przypadków w Polsce przebywających obecnie w leczeniu szpitalnym, a po tym okresie następuje okres kilkudniowego zdrowienia.

    Proces leczenia

    Po 24 godzinach podawania leku Viregyt K 100mg (chlorowodorek amantadyny) co 6 godzin uzyskujemy odpowiednie stężenie efektu terapeutycznego leku w komórce. Od osiągnięcia efektu terapeutycznego nasycenia lekiem ludzkiej komórki, stan chorego będzie się już tylko poprawiał, ponieważ zaczyna się inaktywacja wirusa.

    Główny lek (substancja czynna) AMANTADYNA, który stosuję, nie jest wpisany w schematy leczenia COVID-19,choć jest lekiem znanym od około 30-40 lat i stosowanym w leczeniu innych chorób. Mówimy tu już o leczeniu przyczynowym – czyli całkowitej inaktywacji aktywności wirusa. Wirus pozostaje nieaktywny. Nie działa już na organizm, dlatego efekt jest tak znacznej poprawy. Wirus raz inaktywowany już nigdy nie podejmie funkcji ponownej próby repliki. Potrzeba co najmniej 24 godzin, aby lek przeszedł w ilości wystarczającej do komórki i zmienił w niej środowisko pH z kwaśnego na zasadowe w lizosomach, co uniemożliwia wirusowi przekazania RNA materiału genetycznego do dalszej jego repliki. Po 48 godzinach efekt hamowania jest tak wyraźny, że znikają objawy chorobowe przez brak oddziaływania wirusa na organizm. Po podawaniu dożylnym leku prawdopodobnie uda się skrócić ten okres. W zależności od stanu i przebiegu choroby zmniejszana jest dawka leku w celu utrzymania poziomu terapeutycznego przez 10-12 dni. Po tym czasie organizm jest w stanie wytworzyć swoją własną odporność przeciw COVID-19.

    Mając lek, który zmienia wirusowi warunki rozwoju w komórce ludzkiej jesteśmy w stanie w każdym wypadku jeśli pacjent jeszcze żyje uratować mu życie i zdrowie. Po 24 godzinach w chwili osiągnięcia odpowiedniego stężenia leku – działamy na wirusa inaktywując go na każdym etapie choroby. Inaczej mówiąc, w każdym przypadku działamy na przyczynę choroby, czyli na wirusa eliminując go z organizmu (inaktywacja). Czy to będzie początkowy okres bólu głowy, czy już na etapie zapalenia płuc. Nie ma tu znaczenia czy pacjent ma 30, czy 100 lat, czy ma choroby współistniejące, czy też ich nie ma. Zasada działania jest taka sama i inaktywuje wirusa.

    Jeśli do lekarza lub szpitala trafia pacjent z ciężkimi objawami choroby COVID-19, należy zastosować wszelkie leki, które do momentu uzyskania terapeutycznego amantadyny (do 24 godziny) pozwolą go utrzymać przy życiu. Jeśli pacjent przeżyje ten okres to już zaczyna działanie inaktywujące amantadyna, następuje poprawa stanu zdrowia zgodnie ze schematem.

    Piszę tę wiadomość z nadzieją na kontakt i z prośbą o przekazywanie tego opublikowania wszędzie. Piszę o tym już od 5 dni i nie jestem się w stanie się przebić. Sam napisałem o tym do wszystkich stacji telewizyjnych, agencji prasowych. Wysłałem do znajomych, lekarzy, konsultantów krajowych ministerstwa zdrowia i wielu innych. Jestem bezsilny. Proszę o wszelkie wsparcie.

    Z poważaniem

    Lekarz Włodzimierz Bodnar, specjalista chorób płuc, pediatra w NZOZ Optima w Przemyślu

    UWAGA: Leczenie powinno się odbywać tylko na zlecenie lekarza w cyklu codziennych konsultacji (lek jest na receptę i jak każdy lek można przedawkować i są przeciwskazania), zaś samo leczenie jest połączone z leczeniem objawowym wraz ze spożywanie 3-4 litrów płynów. NIE MOŻNA STOSOWAĆ SAMODZIELNIE!

    AKTUALIZACJA 25.10.2020

    Bardzo dziękujemy za ogromne zainteresowanie. Dziękujemy za słowa wsparcia oraz konstruktywną krytykę. Dokładnie na tym nam zależało publikując ten artykuł – by otworzyć dyskusję i zainteresować w kwestii leczenia COVID-19.

    Wczoraj naszą stronę odwiedziło aż 100 000 osób. Dzisiaj szacujemy, że może to być nawet 500 000 osób. Nie wiemy, czy nasza strona wytrzyma taki ruch, jednak cel został już osiągnięty. Zastrzegamy jednocześnie, że sekcja komentarzy jest moderowana i pojawiają się z opóźnieniem. Nie publikujemy obraźliwych komentarzy ani związanych tzw. teoriami spiskowymi. Nie publikujemy części komentarzy, zwłaszcza jeśli się powatarzają, ale pozostawienie poprawnego adresu email daje szansę, że Państwu odpiszemy. Nie wydajemy recepty na ten lek. Wierzymy, że brak wcześniejszego zainteresowania tym sposobem leczenia bierze się z przesytu informacji w mediach i w internecie. W przypadku kontaktu dla mediów i lekarzy prosimy się kontaktować pod adresem:

    media@przychodnia-przemysl.pl

    Prosimy o niedzwonienie do naszej przychodni w związku z tym artykułem. Nie będziemy udzielać porad lekarskich osobom niezarejestrowanym do naszej przychodni. Prosimy o uszanowanie tej decyzji i przede wszystkim umożliwienie korzystania z infolinii naszym pacjentom, którzy nie tylko zmagają się z COVID-19, ale także innymi chorobami, które nie przestały istnieć w obliczu epidemii. Nieodpowiedzialnym zachowaniem możemy odebrać porady medycznej osobom, które tego potrzebują, a tym samym spowodować ich pogorszenie zdrowia i ewentualną śmierć.

    AKTUALIZACJA 26.10.2020

    Szanowni Państwo.

    Chciałbym jeszcze doprecyzować powyższy artykuł. W ten sposób podkreślić, jak oceniam leczenie COVID-19 z perspektywy przede wszystkim praktyka i pulmonologa z 30-letnim stażem. Apel ten kieruje do ludzi nauki i medycyny świata.

    Hipoteza

    Jeśli założymy, że szukamy leku przeciwwirusowego i działającego bezpośrednio na wirusa, to w tym przypadku amantadyna jest całkowicie bezużyteczna. Jeśli założymy, że amantadyna lub jakiś inny lek zmieni w istotny sposób warunki rozwoju wirusa, należy zbadać, co z tego może wyniknąć. Wirusy muszą mieć ściśle określonego nosiciela i żywiciela, w którym się ‘namnażają’. Jest to bardzo daleka analogia, ale chcę nią podkreślić, że wirus może rozwijać się tylko w odpowiednich warunkach.

    Wzrost przypadków COVID-19 i wdrożenie nowych metod leczenia

    Potencjalne zasady działania amantydyny opisałem już w pierwszym tekście. Załączone są także dokumenty naukowe, które to opisują. Dlatego chciałbym się skupić na ostatnich miesiącach. Na następnym etapie pomocne dla mnie były moje obserwacje z trzydziestoletniego okresu leczenia chorób wirusowych. Niestety, ‘pomogły’ mi zwłaszcza ostatnie 60 dni (które wynikają z dynamicznie rosnącej ilości przypadków COVID-19 w Polsce). Spotkałem się z wieloma bardzo ostro zaczynających przebiegów wywołanych SARS-CoV-2. Infekcje COVID-19 w stosunku do grypy są znacznie ostrzejsze. Grypę łatwiej się leczy. Dlaczego? Bo dynamika zachorowania jest znacznie wolniejsza. Choćby na przykładzie spadku wagi pacjenta. W przypadku COVID chorzy nie przesilając się (najczęściej leżąc w łóżku) i pijąc jeszcze większą ilość płynów niż zwykle, tracili dziennie około kilograma wagi. Z perspektywy praktyka świadczy to o bardzo dużej dynamice choroby. Początkowe próby leczenia jak w przypadku grypy mogły być niewystarczające, bo objawy chorobowe COVID-19 występowały znacznie dłużej. Od 4 do 9 dni. 

    Wnioskiem płynącym może być niewystarczająca dawka. W tym przypadku mogło nie być osiągane odpowiednie stężenie terapeutycznego leku. Wdrożyłem leczenie Amantadyną 100mg co 6 godzin. W ten sposób, w większości przypadków następowała diametralna poprawa po 1 dobie. Stabilizacja następowała po 2 dobie, poza czasami lekko męczącym kaszlem pacjenta. Poza tym bez większych objawów chorobowych. W ten sposób doszedłem do przedwczesnych wniosków, że pełna inaktywacja wirusa w 72 godzin wirus, które nie muszą być prawdziwe. Jednak znając dynamikę wirusa, bezpieczniej jest utrzymać leczenie profilaktyczne jeszcze 5-7 dni (2x 100mg) i powolne odstawianie (1×100 mg) przez 2-3 dni do czasu wytworzenia wystarczającej odporności organizmu, aby nie było nawrotu choroby. Amatadyna w niewielkim procencie może dać wczesne objawy arytmogenne, w przypadku ich wystąpienia, całkowicie ją odstawiamy na każdym etapie leczenia. Co do długości leczenia profilaktycznego to tylko moje założenie, w tej kwestii wypowie się w przyszłości nauka.

    Podsumowując dawkowanie jest następujące (przy stałym kontakcie z lekarzem):

    • 4x100mg (co 6 godzin) przez 48-72 godziny
    • 2x100mg przez 5-7 dni
    • 1x100mg przez 2-3 dni (aby nie było arytmii)

    Widząc efekty na pacjentach, których przybywało kilkunastu dziennie, a także nowe przypadki telefoniczne z całej Polski z prośbą o pomoc w ratowaniu życia, nie mogę być wobec tego obojętny. W samym tylko województwie podkarpackim ilość pozytywnych wyników testów na SARS-CoV-2 sięga już od 50% do nawet 93%, co może świadczyć o znacznie szerszej skali zakażeń.

    Gdy przebieg jest niezwykle dynamiczny

    Gdy z wywiadu wynika, że postęp choroby jest niezwykle dynamiczny i ostry (objawy zaczynają narastać z godziny na godzinę) można mieć podejrzenie, że w skrajnych przypadkach pacjentowi może zagrażać zgon w przeciągu kilku godzin. Widząc efekty terapii, decyduję się na wyścig z czasem i wprowadzam jeszcze jedną zmianę do leczenia, by maksymalnie skrócić czas osiągnięcia stanu wysycenia poziomu terapeutycznego. W przypadku najostrzejszych zachorowań podejmuję decyzję o podaniu amantadyny w godzinie zero, druga dawka już po 2 godzinach, by dopiero kontynuować co 6 godzin. W tym modelu działania mam już dużo informacji zwrotnych, gdzie pacjenci  dosłownie ‘stają na nogi’ w krótkim czasie. Po ustaniu objawów (zazwyczaj od 48 do 72 godzin), dawka jest zmniejszana zgodnie ze schematem.

    Dlaczego szybkie leczenie jest ważne oraz dodatkowe zalecenia

    Szybkim leczeniem możemy uniknąć inwalidztwa lub nieodwracalnych zmian w organizmie, powikłań lub długotrwałego leczenia innych chorób (np. jak zapalenie płuc). 

    Zaleceniem dla pacjenta oprócz przyjmowania amantadyny, jest leczenie objawowe. Tak jak w każdej chorobie, to lekarz decyduje o antybiotyku, gdy wirus poczynił w organizmie uszkodzenia, jak i w trakcie regeneracji i leczeniu następstw COVID-19. Kolejnym zaleceniem jest, by pacjent pił co najmniej 3-4  litry płynów, lek bardzo ‘wysusza’. Liczy się czas, bo wirus czyni duże uszkodzenia w organizmie. A te mogą być ogromne w zależności, jak późno rozpoczęto leczenie w tym schemacie.

    Tu też skomentuje, że publikacje pośmiertne u pacjentów opisujące zespoły wykrzepiania mogą mijać się z prawdą. Zmiany te mogą powstawać na skutek bardzo ostrego kaszlu typu urazowego, gdzie pękają naczynia krwionośne w klatce piersiowej. Pacjentowi wyłącza się odruch oddychania i ma trudności w mówieniu (mowa to wysiłek).

    Dlaczego to robię

    Mając wiedzę o dawkowaniu 4x100mg na dobę i informacje zwrotne o efektach zdecydowałem się na publikacje, twierdząc, że jestem w stanie ustabilizować ponad 90% ciężkich przypadków w ciągu 48 godzin. Gdzie później to tylko leczenie po uszkodzeniach, których dokonał już wirus. Nie uciekam od odpowiedzialności, podpisuję artykuł swoim nazwiskiem, wymieniam specjalizację, udostępniam telefon lekarzom i mediom.

    Żyję w napięciu z pełną świadomością, że umierają ludzie. Z mojej perspektywy mam wrażenie, że można potencjalnie znaczną większość wyleczyć, ale nic nie mogę zrobić. Próby podejścia naukowego, czy medialnego nie przynosiły rezultatu od miesięcy. Dlatego postanowiłem postąpić inaczej i przygotowałem to w formie apelu jako lekarz praktyk do ludzi z prośbą o rozesłanie informacji na zasadzie inicjatywy oddolnej.

    Po kilku dniach mamy coraz większy rozgłos, także wśród lekarzy, ale w głównych mediach na razie jeszcze jest cisza. Wiem, że to kiedyś musi pęknąć. Dziękuje wszystkim ludziom za tak aktywny udział w moim apelu.

    Proponowany schemat leczenia według mnie nie jest eksperymentem medycznym. Leczenie prowadzone według proponowanego sposobu, przy zachowaniu zasad wykluczeń, jest pozbawione ryzyka ciężkich działań ubocznych. Amantadyna nie jest zamiast czegoś i nie zastępuje obowiązującego leczenia objawowego. Proponowany schemat nie wymaga tym samym zgody właściwej Komisji Bioetycznej. Lek, który stosuję, nie ma przeciwwskazań w leczeniu przeciwwirusowym. Tak samo twierdzi profesor Pakulski w artykule “Czy można pokonać COVID-19 ?”

    Nie zgłaszam żadnego konfliktu interesów w związku z przedstawionymi w tekście farmaceutykami.

    AKTUALIZACJA 29.10.2020

    W związku z wieloma wiadomościami, przypominam, że obowiązkiem pacjenta jest codzienny kontakt z lekarzem w celu ewentualnej korekty leczenia. Dawkowanie w ogólnych schemacie (niezależnie od leczenia objawowego):

    • 4x100mg (co 6 godzin) przez 48-72 godziny
    • 2x100mg przez 5-7 dni
    • 1x100mg przez 2-3 dni (arytmia może wystąpić w nielicznych przypadkach)

    W przypadku wystąpienia objawów ubocznych (np. arytmii), leczenie powinno być odstawione na każdym etapie. Należy pamiętać o 3-4 litrach płynów dziennie.

    UWAGA. Jeśli stosują Państwo powyższy schemat, bylibyśmy bardzo wdzięczni za informację zwrotną o Państwa spostrzeżeniach z leczenia pod adresem media@przychodnia-przemysl.pl 

    Źródło naukowe:

    1. Sposób działania amantandyny i zauważona zależność, że osoby na Parkinsona mają łagodniejszy przebieg choroby (samo leczenie jest inne niż w artykule):
    2. Opis teoretyczny działania Amantadyny: https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S030698772030654X

    Źródło obrazka: CDC/ Alissa Eckert, MS; Dan Higgins, MAM – https://phil.cdc.gov/Details.aspx?pid=23312

    PS. Jeśli zamierzają Państwo publikować ten artykuł na innych stronach, prosimy o załączenie zawsze linka do oryginału, co zapewni ciągłość do późniejszych aktualizacji.

    • Dzięki 1
  9. 55 minut temu, d9Jacek napisał:

     

    Cytat z powyższego:

    "Opinię kolejnego kierownika kliniki chorób zakaźnych również negatywną przekazał mi lekarz anestezjolog z tego ośrodka: „mamy ustalone leczenie przeciwwirusowe, nic nie będziemy zmieniać”".

     

    I to jest niestety typowe podejście 99% lekarzy i nie tylko. Mamy ustalone leczenie i nieważne, że mało skuteczne. Ważne, że w razie czego nikt się nie przyczepi, bo wszystko odbyło się zgodnie z procedurami. Oczywiście przyczyn takiej sytuacji jest wiele.

     

    Swoją drogą to pewnie zanim skończą się badania kliniczne to już i tak zapomnimy o koronawirusie.

    • Lubię to 2
  10. 13 godzin temu, Marek_Spy napisał:

    Widzę że nie bo film z 2013 roku ma ten sam scenariusz co pandemia 

     

    Mało tego. Jest film z 1995 roku z Dustinem Hoffmanem "Epidemia" i tam zrzucają bombę atomową na miasto z dużą ilością chorych na jakiegoś wirusa. Tylko patrzeć jak będą zrzucać bomby na miasta. Ciekawe od którego zaczną? ;)

  11. 13 minut temu, Tomasz D. napisał:

    Same zgony na COVID nie podbiły tej statystyki aż tak.

     

    Istnieje też duże prawdopodobieństwo, że zgony na choroby przewlekłe będą podbijać tę statystykę jeszcze przez kilka lat.

     

    To co ją podbiło jak nie zgony na COVID? Przecież wiadomo ile osób codziennie umiera na COVID i to jest ten właśnie ten wzrost.

    Niby dlaczego ludzie by mieli nagle umierać w takiej ilości w czasie jak zaczął się duży wzrost zachorowań na COVID? Z powodu dostępu do służby zdrowia? Dostęp ten to jest już utrudniony od marca. I w marcu, kwietniu czy maju był bardziej utrudniony niż teraz mimo znacznego wzrostu liczby zachorowań.

  12. Godzinę temu, Patryk Sokol napisał:

    Tzn. nawet jeśli przyjmiesz, że 100% osób które są zainfekowane produkuje przeciwciała i założysz, że rzeczywista śmiertelność jest na poziomie 0,5% (czyli zakładamy, że przypadków w Polsce jest 6x więcej niż jest wykrytych (co jest BARDZO grubym założeniem)) to 'potrzebujemy' jeszcze  (39 000 000 - 6 840 000)*0,75 = (32 160 000)*0,75 = 24 120 000 przypadków (czyli od populacji Polski odejmujemy nasze hipotetyczne 6x więcej przypadków niż oficjalnie zarejestrowano i mnożymy przez współczynnik który gwarantuje odporność populacyjną).

    Czyli bylibyśmy wtedy w 1/4 epidemii COVIDa i potrzebowaliśmy jeszcze sporo takich listopadów jak mieliśmy.

     

    Przy obecnej ilości zachorowań to i tak szybciej by to przebiegło niż szczepienia. Póki co to przewiduje się około 1 mln szczepień miesięcznie. 

  13. 29 minut temu, Patryk Sokol napisał:

    Dlatego istotny jest konsensus naukowy.

    Tzn. Patrzy się na to co mówi większość prac naukowych.

     

    A co mówi konsensus naukowy w temacie działań związanych z koronawirusem?  Gdzie masz taki konsensus naukowy, który mówi co zamykać, czego nie zamykać, na jak długo itd. ? Większość prac naukowych? Ale jakich prac? Czy brać pod uwagę prace tylko epidemiologów czy może też statystyków, a może także ekonomistów? I czy brać te prace pod uwagę na sztuki czy może jednak pewne traktować jako ważniejsze? I jak to odnieść do konkretnej sytuacji np. ilości chorych, miejsc w szpitalach, respiratorów itd.

    Wszystko fajnie wygląda w teorii. W praktyce działania oparte nawet o ten konsensus naukowy (o ile uda się go na siłę stworzyć) i tak będą się różnić. Niestety obecna sytuacja nie jest zerojedynkowa.

  14. 8 minut temu, Patryk Sokol napisał:

    Zdecydowana większość rządów zachowywała się na przekór temu co naukowcy radzili.

     

    A i podejście Szwecji było też krytykowane przez środowisko naukowe, którzy jasno przewidywali wysoką śmiertelność.

     

    Problem w tym, że jedni naukowcy mówili i proponowali co innego a drudzy co innego.

     

    W Szwecji podobnie. Jedno środowisko naukowe krytykowało a drugie podjęło taką decyzję. Chyba, że Jarek kłamie i zrobili to politycy ;)

     

    Dodam, że z tego co czytałem to w Polsce również przez jakiegoś naukowca było proponowane podejście nieco podobne do szwedzkiego - izolujemy wszystkich starszych i z grupy ryzyka, a młodych i odważnych namawiamy do zarażania się. Celem było uzyskanie odporności sporej części społeczeństwa przy niewielkim ryzyku dla tej grupy.

  15. 1 godzinę temu, Patryk Sokol napisał:

    Dlatego ja przedstawiam konkretne liczby i nigdy nawet nie próbuje mówić, że szczepienie jest w 100% bezpieczne.

     

    Problem w tym, że liczby dotyczące COVID-a są liczbami odnoszącymi się do właściwie to już setek milionów ludzi i okresu około roku. Liczby odnoszące się do szczepień niestety dotyczą w porównaniu do chorych na COVID małej garstki ludzi i dużo krótszego okresu. Stąd też szczepienia mimo wszystko są dużo większą niewiadomą niż COVID i budzą w wielu ludziach większe obawy niż samo zachorowanie.

     

    20 minut temu, jarek996 napisał:

    klamiac Wam co chwile w zywe oczy , ze jest juz lepiej i ze nie ma sie czego bac , bo wirus jest w odwrocie lub pod kontrola ...... 

     

    "Kłamali" w tym temacie politycy na całym świecie, naukowcy, epidemiolodzy, matematycy, statystycy i zwykli ludzie. Wszystko było tylko próbą przewidzenia rozwoju sytuacji. I uważam, że zarzucanie komukolwiek, że nie był jasnowidzem i nie przewidział rozwoju sytuacji jest po prostu głupie. Całe działania na całym świecie związane z koronawirusem były jakie były i teraz łatwo jest oceniać pewne rzeczy po fakcie. Szwecja poszła pod prąd i też najlepiej na tym chyba nie wyszła, ale to wiadomo dopiero teraz.

  16. Moim zdaniem obawy przed szczepionką to typowe obawy przed nieznanym. Ludzie wolą często większe niebezpieczeństwo, ale znane niż odwrotnie. Stąd mniej się boją wirusa z którym się już przez prawie rok oswoili niż szczepionki, która jest czymś nowym.

     

    A szczepionki się boją, bo:

     

    - została zrobiona w niespotykanie dotąd krótkim czasie

    - była testowana w tak samo krótkim czasie i brak jest informacji choćby o ewentualnych skutkach w okresie choćby kilku lat

    - działa na zupełnie innej zasadzie niż wszystkie dotychczasowe szczepionki

     

    Pewnie jeszcze można by coś dodać.

     

    Rozumiem Patryk Twoje podejście chyba jak mało kto. Miesiąc temu zmarł mój kolega świeżo po przeszczepie nerek zakażony koronawirusem.

    Rozumiem jednak także obawy tych co się nie chcą szczepić. Generalnie jestem racjonalistą, ale też wiem, że naukowcy w historii już wiele razy się mylili. Dodatkowo chodzi o pieniądze, duże pieniądze. Stąd też uważam, że temat jest generalnie dość trudny. Należy tylko na bieżąco przedstawiać rzetelne fakty tak, aby na ich podstawie każdy sam podjął w jego mniemaniu słuszną decyzję.

     

    • Lubię to 1
  17. 7 minut temu, d9Jacek napisał:

    nie  oddajesz krwi  tylko  osocze, jest takie mądre urządzenie  zwane SEPARATOREM  pozwalające  na  odseparowanie   tego składnika krwi który jest potrzebny- reszta wraca do krwioobiegu

     

    O ile mógłbym oddać krew to jej przemielenie przez to ustrojstwo i powrót do krwioobiegu jakoś mnie skutecznie zniechęca. Miałbym pewnie nieuzasadnione wątpliwości co do tego czy całość została 100% "zdezynfekowana" po poprzednim pacjencie.

  18. 21 minut temu, grzegor napisał:

    Oni pewnie latają na mocnym purpurowym Avgas-ie 115/145 a jego nie ma tak powszechnie dostępnego.

     

    Może tak być. Powinni się w takim przypadku zgłosić do dowolnego warsztatu samochodowego. Tam by poprzerabiali co trzeba, pousuwali wszystkie niepotrzebne filtry, przeprogramowali komputer i mogliby wtedy latać nawet na tej energii leczniczej co ją każdemu wysyłają i mają jej pod dostatkiem.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.