Skocz do zawartości

Emhyrion

Modelarz
  • Postów

    2 358
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    19

Treść opublikowana przez Emhyrion

  1. Była przerwa, bo zlecenia od kolegi miały priorytet. Tym czasem jednak udało mi się zamknąć projekt "Corsair", poniżej pokrótce przedstawię efekty. Jeszcze bez oblotu, mam nadzieję, że w tym tygodniu się uda. Póki co jednak po ostatnich deszczach błoto jest większe niż na wyspach Salomona, więc sobie raczej odpuszczę latanie... Samolot pomalowany przeze mnie wygląda z grubsza tak: Swoją drogą ten Navy Blue to ciekawy kolor. W pełnym słońcu jest granatowy, ale zdecydowanie jaśniejszy niż teraz, gdy robiłem zdjęcie przy zachmurzonym niebie. Przypuszczam, że w oryginale też to tak działało, więc czy słońce, czy chmury, samolot nieźle musiał się zlewać z tłem, czyli oceanem. Podobnie jaśniejszy Intermediate Blue na bokach. W słońcu ma odcień zdrowego Smerfa, w zachmurzony dzień staje się szaroniebieskim... Widać zresztą wyraźną różnicę w odcieniu między zdjęciami a poniższym filmem, choć balans bieli jest ustawiony mniej więcej dobrze przy wykorzystaniu tego samego próbnika bieli... Jak dla mnie największą wartością takiego malowania Tricolor jest to, że samolot od spodu jest w znacznej części biały, a od góry w znacznej części granatowy. Mam nadzieję, że dzięki temu nie będę miał problemu z rozpoznaniem podczas manewrów wykonywanych w większej odległości ode mnie tego, gdzie góra samolotu a gdzie dół. Kabina jest odsuwana, w pozycji zamkniętej jest podtrzymywana magnesem neodymowym, tak więc mam nadzieję, że podczas lotu ani się nie otowrzy, ani nie odfrunie w siną dal. W kokpicie siedzi pilot, bardzo podobny do tego, jaki siedzi w innym modelu Lanxianga, czyli F4F-4 Wildcat. Tu też zrobiłem obrotową głowę, pilot wodzi wzrokiem "za lotkami", więc samolot przechyla się w skręcie w lewo, to i pilot patrzy w lewo. Głowa jest podłączona za modułem slow/rewers Turnigy, więc pilot kręci głową zauważalnie wolniej niż by to wynikało z samego ruchu serwa. W czasie prac montażowych nie mogłem wyjść z podziwu, że w zwykłym modelu piankowym (no dobra, może nie aż tak zwykłym...) osłona silnika jest plastikowa. Nie z PET, tylko odlew plastikowy, grubości prawie dwóch milimetrów. Przypuszczam, że ktoś (słusznie) założył, że taki odlew, jako że cięższy niż osłona wyprasowana z PET będzie lepiej wyważać model. w zestawieniu z również odlewaną atrapą silnika wyważenie modelu jest takie, że po wsadzeniu pakietu Zippy Compact 4s 2450 (mieści się na styk) samolot jest wyważony dokładnie wg zaleceń jakie znalazłem w instrukcji. I to mimo tego, że pilotowi parę gram przybyło (serwo w tyłku ). Czy to wyważenie będzie ok to się dopiero okaże podczas lotu, ale póki co jestem dobrej myśli. Bardzo fajnym elementem tego samolotu jest mechanizm składania skrzydeł. Elektryczne silniczki popychają prowadnicę umocowaną na długiej śrubie. Przewinięcie "całej śruby" w jedną lub drugą stronę powoduje, że skrzydła się składają lub rozkładają. Na filmie widać, że ruch jest wolny, posuwisty, przyjemny dla oka. Podobnie też działają mechanizmy składania podwozia, dzięki czemu zarówno golenie podwozia głównego jak i kółka ogonowego chowają się i wysuwają bardzo powoli. Wygląda to o niebo lepiej niż w tańszym F4F-4 Wildcat. Moim zdaniem wygląda to po prostu super. Z tyłu, za golenią koła ogonowego widać otwór do haka. był w zestawie, ale zdemontowałem, boję się, że podczas lądowania na trawiastych czy ogólnie ziemnych lotniskach hak w końcu by się złamał (pół biedy) lub wyrwał tylne koło. Zastanowię się jednak, czy zamiast niego nie wstawić zwykłego patyka plastikowego, nie zakończonego hakiem. W naturze i tak ledwo będzie widać, czy to hak czy nie hak, a doda realizmu i przynajmniej dwa punkty do lansu Jedno, czego nie udało mi się zrobić to ustawienia sekwensera na pokrywy podwozia i przednie koła. Musałbym kupić jakiś droższy i bardziej skomplikowany układ niż ten co miałem w szufladzie. Ale trudno. Teraz jest tak, że jednym pokrętłem otwieram pokrywy, a drugą dźwignią opuszczam podwozie. Potem w zależności od widzimisię zamykam lub nie pokrywy. Samolot gotów do lotu. Już sprawdziłem, że wraz w F4F-4 Wildcat oba mieszczą się w bagażniku samochodu jak wcześniej złoży się skrzydła. I super, tak miało być...
  2. Osobiście latam bez stabilizacji bo tak się nauczyłem, metodą prób i błędów, choć te wciąż się zdarzają. Mam układ w jednym samolocie, Extra 300, bo wykombinowałem sobie, że łatwiej będzie mi się wykręcać dziwne figury z układem niż bez. Odkąd wsadziłem moduł parę miesięcy temu - jeszcze jej nie poderwałem w powietrze... Mimo tego, że sam latam bez stabilizatora, zgadzam się ze zdaniem przedmówcy. Nie latasz za karę. Jest to sposób spędzania wolnego czasu, ma Ci sprawiać przyjemność. Jeśli jeździłbyś na zawody, na których stabilizatory są zabronione, to nie byłoby przeproś, musiałbyś "nauczyć się latać". Jeśli zaczniesz jeździć na takie zawody to się nauczysz obchodzić bez stabilizacji. W przeciwnym przypadku rób tak, żeby fajnie było. Odczuwasz niechęć i strach przed lataniem bez stabilizatora? To go nie wyjmuj. Mnie przeraziła moja P11c, bo jak zmierzyłem i (przede wszystkim) zważyłem to wynik wyszedł taki, iż wolałem sprzedać model niż się męczyć, przeżywać stres podczas latania. Pewnie, gdzieś tam za uszami będzie Ci szalała myśl: "naucz się, bo jesteś straszną ofermą, nie polatasz w czasie wiatru, a w ogóle to tylko cieniaki latają ze stabilizacją". I ta myśl nie jest ani głupia, ani okrutna. Ale to tylko myśl. Będziesz chciał się jej poddać to zrobisz to i wyjmiesz układy. Nie wyjdziesz jej na przeciw to też będzie dobrze. Ale wiesz co? Sam dojdź do tego, czy wyjąć/wyłączyć, czy nie... Przede wszystkim nie daj sobie grać na ambicji. To jest hobby, to jest sposób na życie, na sprawianie samemu sobie frajdy i tego się trzymaj. Nie jest to, a przynajmniej mojej ocenie nie powinien być sposób na podbudowywanie własnego ego, spinanie się, pokazywanie kolegom kto tu ma dłuższego i jest lepszym wojownikiem.
  3. Emhyrion

    Różan

    W poszukiwaniu idealnego miejsca do lotów pojechałem kilka kilometrów dalej na południe od działki i dotarłem nad fajną łąkę na zakręcie Narwi. Wszelkie szybowce mogą tu fruwać bez przeszkód, jest gdzie latać i na czym lądować. Z modelami wyposażonymi w podwozie trochę gorzej, Corsaira nawet nie wyjąłem z bagażnika...
  4. Tak? No to zastanów się, co się stanie z tym podwoziem jak twardo usiądziesz tymi pięcioma kilogramami...
  5. Efekt jest taki, że sprzedają Wilgę 2000 z napisem Hobbyking, Wilgę z cyrylicą, i jeszcze do tego Wilgę\ z niemiecką flagą na sterze. Ale jest i taki akcent... http://www.hobbyking.com/hobbyking/store/__20167__Scale_National_Air_Force_Insignia_Decal_Sheet_Poland.html
  6. Xoar jest ok, ale ja polecam Ci sprawdzić jeszcze śmigła Fiala. Są w podobnych cenach, ale w przypadku klasyków, do jakich bez wątpienia zalicza się P11/P24 mają niezaprzecalną zaletę - ładniejszy kształt, mniej sportowy, bardziej tradycyjny. Wyważenie jest na wysokim poziomie, to piękne śmigła...
  7. nie wiem z czego jest ten samolot, ale zapewniam Cię, że przy takiej prędkości Wilga/Jak zaczynają spadać...
  8. 50 metrów pokonujesz w kilka sekund. 30 też. te 4 piętra to może z 15 metrów. Słabo trochę...
  9. A to spoko. Tylko Giewont bym omijał
  10. z tym, że to chyba musi być całkiem duża hala...
  11. Też miałem tę Wilgę i też odradzam. Stateczniki z cienkiej pianki, kruchej jak andruty, stuknąć wystarczy i się łamie. Podwozie z cienkiego druciku, gnie się od samego patrzenia. Słaby model i głupio wydana kasa...
  12. W TVN24 właśnie podali informację, że gdzieś tam w Rosji pewna pizzeria dostarcza pizzę dronami. Na filmie widać wielkie bydle, spokojnie koło metra średnicy, ileś wirników, lądujące w campusie uniwersyteckim. Wiem, wiem, Rosja to nie kraj, to stan umysłu. Ale pomyśleć, jakie tam są zagrożenia...
  13. Rozwaga jest bardzo potrzebna i tu nie ma co polemizować. Potrzebna we wszystkim, nie tylko podczas latania. Przewidywanie, kalkulowanie szans powodzenia, odpowiedzialność...
  14. nie wydaje mi się, żeby uprawnienia dawały gwarancję, że nie będzie awarii, a że quad bez jednego silnika po prostu spada to fakt i żadne szkolenie przed tym nie zabezpieczy. Masz rację - wypadki się zdarzają. Spadają samoloty, helikoptery, a i na ziemi jest strasznie niebezpiecznie, samochody ludzi rozjeżdżają, tynk ze starych kamienic się obsypuje, sople spadają zimą. Tak jak wszystkiego nie można zakazać, tak samo we wszystkim trzeba zachować umiar i jakieś minimum BHP. Bez tego nie powstały by takie filmy jak ten: http://www.fastcoexist.com/1682779/a-beautiful-film-of-new-york-city-shot-entirely-by-drone czy ten: https://www.youtube.com/watch?v=Ui7KLkf0cnM O ile się nie mylę, zasada jest ta sama - leci sobie quad nad miastem i filmuje... A w mieście ludzie chodzą, samochody jeżdżą, o wypadek nietrudno...
  15. Pierwsze wypociny nie oznaczają, że to pierwszy lot w ogóle, tylko pierwszy film. Skąd wiesz, może chłopak lata quadami od zakończenia przedszkola? Jak dla mnie ok, choć największą zaletą jaką widzę w filmowaniu z quada to możliwość uzyskania stabilnej pozycji i to, że żadne śmigła nie wchodzą w kadr. Tu udało się w miarę pierwsze, drugie niestety nie...
  16. Lanxiang F4F-4 Edycja druga, poprawiona Tak się model spodobał jednemu koledze, że przekonał mnie do odsprzedania. Decyzja nie była łatwa, ale koniec końców oddałem samolot, a sam w te pędy zacząłem pisać do jednego z naszych forumowiczów, który ma kilka takich samolotów na sprzedaż o przesłanie nowego modelu. Oszczędzę Wam relacji z budowy, samolot niczym się właściwie nie różni od poprzedniego. Jedyną innowacją jaką wprowadziłem to wklejenie magnesów neodymowych a klapki zasłaniające mechanizm składania skrzydeł. Oryginalnie trzymają się na sprężynce, ale czy sprężynka za słaba, czy pęd powietrza za duży, dość, że w powietrzu czasem któraś odstaje. Teraz nie będzie Po krótkich doświadczeniach (samolot w sumie przeleciał u mnie 10 razy) już wiem, że kamuflaż wzór 1942 średnio się sprawdza. Albo aż za dobrze. Spód szaroniebieski jasny a góra szaroniebieska ciemna tak się w powietrzu zlewają, że momentami trudno się zorientować, gdzie góra a gdzie dół. Dlatego nowy Wildcat dostał kamuflaż z późniejszego okresu, tak zwany tricolor. Teraz już się chyba nie będę mylił, spód biały, góra granatowa, będzie dobrze Samolot ma malowanie mniej więcej historyczne. VF22 bazował na lotniskowcu Independence i latali tu i tam. Pewnym odstępstwem jednak od tego malowania jest BombCat, logo innej formacji. Zrobiłem to w pełni świadomie. Zależało mi na malowaniu tricolor i takie jest. Jednak "historyczne" wydało mi się ubogie w okolicach dzioba. Miałem przygotowaną jakąś pin-up girl, ale w końcu zdecydowałem się na emblemat VF21. Z logiem podoba mi się o wiele bardziej, nawet przy zachowaniu świadomości, że to lipa historyczna Także silnik pomalowałem trochę inaczej. Z racji tego, samolot "bazuje na lotniskowcu" kurz i pył są mu obce, samolot jest czystszy - to i silnik musiał być bardziej elegancki. Skądinąd między innymi dlatego zdecydowałem się na malowanie metodą bardziej dokładną niż tylko drybrush. Chyba nawet taki bardziej mi się podoba A w kabinie pilot. Znów głowa się kręci wraz z ruchem lotek Samolot pomalowany, pobrudzony, ustawiony, gotów za zaokrętowania, znaczy do wsadzenia do bagażnika, gdzie może sobie jeździć cały czas nie zajmując wiele miejsca i skąd w każdej chwili można go wyjąć i oblatać Jeszcze słowo o kosztach, bo parę osób się mnie pytało... Model sprzedawany w jednym ze znanych mi sklepów w Niemczech (a także u kolegi na forum) to wydmuszka. Dostajemy w pudełku piankę, pilota, kabine, śmigło, podwozie wraz ze sterownikiem i tyle. żeby poleciał będzie potrzebny silnik, regulator, serwa, oraz oczywiście odbiornik i regulator. Może kilka przedłużaczy do serw, jakiś rozgałęziacz do serw lotek jak ktoś nie robi klapolotek. Poprzedni model oparłem częściowo na klockach które już miałem w szufladzie, więc trudno było to dokładnie policzyć. Z tym jest łatwiej, bowiem całe wyposażenie kupowałem specjalnie do niego. I tak: cztery serwa Corona (metalowe analogi) po niecałe 8$ sztuka, silnik 700KV i regulator 50A za około 50$ to razem około 80$. Czyli z przesyłką około 250 zł. Do tego styropian za 550 i za 800 zł mamy model który nie dość że ładnie wygląda to jeszcze naprawdę fajnie lata, a co najważniejsze - jest bardzo praktyczny za sprawą składanych skrzydeł. A koszty można jeszcze przyciąć, kupując tańsze klocki czy (być może) negocjując cenę pianki. Moim zdaniem ten Wildcat jest o wiele fajniejszą propozycją na ciekawego warbirda niż modele Parkzone, tak przecież popularne w Polsce. Szkoda, że Lanxiang nie ma u nas dystrybutora z prawdziwego zdarzenia, co to miałby pełną ofertę w dobrych cenach...
  17. Wiesz... Taki plastik mi dali, to taki pomalowałem i przykręciłem. Albo iskrowniki w dobrym miejscu, albo przerwa No i nie ma tabliczki znamionowej. Co nie zmienia faktu, że znów napiszę to, co jeszcze nie tak dawno pisałem w wątku o F4F-4 Wildcat - to najładniejsza atrapa silnika (fabryczna), jaką widziałem w piankowym modelu. W przeciwieństwie jednak do tej ze Żbika (w Kociaku jest to bardzo ładna wytłoczka PET) ta jest zwykłym modelarskim odlewem z plastiku. Podobnie zresztą, jak cała maska silnika... Dzięki temu jest jeszcze lepsze chłodzenie silnika. W Wildcat są przerwy (w sumie cztery) między wytłoczką a osłoną. Szpary są duże, więc jakieś powietrze wpada, ale w Corsair tego powietrza wpada o wiele więcej.
  18. Samolot jest w trakcie malowania. Póki co tylko jedno zdjęcie. Bartek - dedykuję je Tobie
  19. Emhyrion

    PZL P-11c

    135mm to nawet wynika ze skali modelu. Ja wstawiłem nawet 140, minimalnie większe niż by ze skali wynikało. No i w przypadku kół pompowanych chyba warto zadbać o odpowiednie ciśnienie... Trawa jest wredna. Potrafi zatrzymać w najmniej spodziewanym momencie.
  20. Emhyrion

    PZL P-11c

    Tak Piotrze, fajnie, ale jak już wcześniej Pietia zauważył, Ty masz podwozie wysunięte do przodu o ładnych parę centymetrów i możesz sobie pozwolić na taką choreografię...
  21. Emhyrion

    PZL P-11c

    Ja nie mam już P11, spękałem, stwierdziłem że bawiłem się świetnie podczas budowy ale padnę na zawał jeśli rozbiję, więc poszedł dalej bez oblotu z mojej strony. Natomiast w każdym samolocie w jakim ustawiam ten patent stosuję mniej więcej ten sam próbnik wychyleń. Jeśli przyjmiemy, że lotka chodzi w górę i w dół (jako lotka) na 100%, to po włączeniu klapolotek lotki schodzą (w dół w większości modeli, w górę w motoszybowcach) jakieś 40-60%. Przy czym zaczynam od wartości większej (60%), testuję na wysokości jak się zachowuje model, jeśli nie wali się na skrzydło, nie hamuje bez sensu i wciąż mam możliwość przechylania samolotu na skrzydła w sposób w pełni kontrolowany, to tak zostawiam. Jak się dzieją cuda to zmniejszam.
  22. Emhyrion

    PZL P-11c

    I dlatego właśnie u siebie forsuję klapolotki jeśli konstrukcja płata nie daje możliwości wstawienia pełnych klap. Dzięki nim łatwiej jest zwolnić na tyle, by przed samym przyziemieniem unieść troszkę dziób do góry bez ryzyka, że samolot pójdzie w górę a potem koncertowo zwali się na skrzydło i będzie atrakcja dla turystów. I gdy samolot już jedzie po pasie wygaszam na zero obroty i duszę ogon sterem wysokości do ziemi. Sam ląduję na takich polach, że Twoje i Pioterka, czy Robloza to przy nim po prostu szlifowany marmur, więc inaczej się nie da. Mam kilka modeli które ważą swoje parę kilo i gdy próbowałem je sadzać bez takiego czy innego zwolnienia to kończyło się... czasem dobrze, ale przeważnie nerwowo.
  23. Emhyrion

    PZL P-11c

    Moim zdaniem zaważył ten moment: Samolot musiałby mieć z kilo gipsu przywiązane do ogona, żeby przy takim przechyle na jedno koło, kącie podejścia i prędkości przy lądowaniu na trawie nie polecieć na pysk. A tak bujnął się, stanął słupka a dalej to już Newton zrobił swoje... P11 było (prawdziwe) i jest (model) dość wredne jeśli chodzi o lądowanie. Błąd pilota lub za bardzo polowe warunki na lotnisku kończyły się tak: albo tak: Co w niczym nie zmienia faktu, że choć wykonano ostatnio wiele pięknych modeli P11, to ten podoba mi się chyba najbardziej. I cieszę się, że w sumie nic mu się nie stało. Czekam na kolejne filmy
  24. Emhyrion

    PZL P-11c

    No dobra... Doświadczenia Pioterka są takie, że zrobił model podobny do P24, lata z modułami stabilizacji i mądrzy się jak znawca modelu i modelarstwa RC. Do tego z tymi stabilizatorami też zaliczył kapotaż. Na podstawie filmu z jednym dobrym lądowaniem i drugim nieudanym z powodu dużej prędkości podejścia i złym kątem podejścia wysnuwa teorię o złym wyważeniu modelu. Musi być rzeczywiście majstrem wysokiej klasy, by na takiej podstawie wysuwać takie teorie... Ja na filmie widzę, że samolot zszedł za szybko i za ostro, w dodatku spadł nie na dwa koła a na jedno. Widzę błąd pilotażu. Natomiast sam lot wygląda dobrze, nie widzę problemów z zachowaniem w powietrzu, odrywa się od ziemi bardzo sprawnie. Owszem, nie latałem P11, ale zasady aerodynamiki dla tego modelu są chyba podobne jak każdego innego. Ja, na podstawie swoich doświadczeń z moimi modelami (a w sumie miałem już 25) sugeruję ustawienie klapolotek by zmniejszyć prędkość podejścia i poćwiczyć lądowanie na trzy punkty.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.