Skocz do zawartości

poharatek

Modelarz
  • Postów

    1 374
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    25

Treść opublikowana przez poharatek

  1. To będzie taki wypadek "samouzasadnienia" - jak je dodasz, będzie na tyle ciężki, że będą konieczne
  2. http://pfmrc.eu/index.php?/topic/27104-mig-15-fattie/page-4&do=findComment&comment=483318 - wedle tego co w tym poście i dalej napisano, całkiem nieźle się sprawdza w napędzie "pseudo EDF";)
  3. No tym to regiel się powinien zająć. Z tym zestawowym to ja mam na pieńku, bo skubaniec był walnięty od samego początku i nie było reakcji na ruch przepustnicą - tak gdzieś od około 60% zakresu jej ruchu. Do Pioneera wsadziłem Dualsky 22A Lite, a ten z zestawu do testów służy (i to bardziej BEC z niego niż cały regiel). Jak chce Ci się bawić (i lubisz słuchać melodyjek wygrywanych przez silnik ) to tu jest pasująca do niego instrukcja- http://www.hobbyking.com/hobbyking/store/uploads/708075066X189350X31.pdf "Cutoff Treshold" na "Medium", lub "High" trzeba ustawić.
  4. A czym mierzyłeś? Ja miałem podobną przygodę, gdy wyssałem do cna pakiet w RWD. Zmierzyłem takim dynksem: http://www.marvio-rc.pl/tester-wskaznik-miernik-napiecia-pakietow-lipo,3,68,958 (który kupiłem, bo miernik uniwersalny jest średnio wygodny w warunkach polowych) i pokazało mi na jednej celi 2,80 V, Też sądziłem, że już raczej po pakiecie, ale po powrocie do chałupy zmierzyłem jeszcze raz - tym razem miernikiem uniwersalnym (też żadne cuda - "marketówka" za 40 zł)- i pokazało powyżej 3 V.
  5. Tzn. ja tu taki mocno subiektywny punkt widzenia prezentuje Bo zdążyłem tę apkę nieco znielubić (analogowe trymery - zło wcielone....)i intensywnie rozglądam się za czymś mniej "zabawkowym". Ale mimo to dalej uważam, że zakup zestawów RTF przez mocno początkującego modelarza ma sens i motywy, które mną kierowały przy zakupie Pionierka w wersji RTF dają się obronić, tzn: 1) Nie wiadomo jak to z tym lataniem wyjdzie, i czy po kilku nieudanych lotach nie doszłoby się do wniosku, ze taka akwarystyka, czy wędkarstwo muchowe to też fajne hobby, a w dodatku mniej stresujące. , więc po co ładować się w dodatkowe koszty. 2) Przy nauce latania, aparatura o stopniu skomplikowania cepa eliminuje potencjalne błędy związane z tym, że coś się w ustawieniach namiesza.
  6. Tak dla jasności - rozmawiamy o prościuchnej aparaturze dołączanej do zestawów RTF. To jest typowy plastik/fantastic made in china, ma służyć przez kilka miesięcy, a potem albo pożegnanie z hobby, albo przesiadka na coś porządniejszego. Podejrzewam, że prędzej sie drążki połamią (są wykonane z naprawdę tandetnego plastiku), niż styki zaśniedzieją...
  7. No wiesz, nie bez powodu dają te ostrzeżenia, żeby "używać wyłącznie nowych baterii" To sam już musisz skalkulować czy Ci się taka zabawa opłaca - 8 sztuk porządniejszych alkalicznych to jakieś 12 - 15 zł i spokój na co najmniej dwa miesiące, Co do zasięgu - tak testowałem na początku, i po przełożeniu nadajnika do RWD, z wciśniętym przyciskiem "bind/range check" na 50 m nie okazywało żadnych oznak zakłóceń, rwania sygnału.
  8. Ale wiesz co - to nie ma większego sensu. Też mam tę wspaniałą "aparaturę" - i tyle w niej dobrego, że ona tyle co nic prądu ciągnie Od dwóch miesięcy siedzą w niej alkaliczne paluszki Hitachi, użytkowana jest dosyć intensywnie (co najmniej 30-40 godzin działania) i dioda cały czas na zielono świeci. Nie ufając jej zbytnio co pewien czas sprawdzam napięcie miernikiem - cały czas 1,37 - 1,40 V. Bardzo jestem ciekaw, czy te baterie wytrzymają do momentu zakupu jakiegoś porządniejszego radyjka za jakieś 1,5 - 2 miesiące
  9. Parę drobiazgów zostało do dokończenia przy Erwudziaku. Trochę ostatni było z czasem krucho - w tygodniu tylko tyle udawało się wyskrobać, żeby chwilkę polatać, w weekend też niewiele lepiej było, ale coś się tam podziałało. Przede wszystkim koła w wersji ostatecznej, no dobra - może "prawie ostatecznej" bo nie jestem z nich specjalnie zadowolony, ale tak to już jest jak się robi coś z doskoku;) Na zdjęciu widać jaki ciekawy kolor miały pierwotnie mocowania/kołpaki do kół, nie wiedziałem, że robią zestawy "Barbie - modelarz RC" Zająłem się też balastem, bo co prawda nakrętki na płozie ogonowej spełniały swoje zadanie, ale nieco to mało elegancko wyglądało. Przyklejone i pomalowane kawałki ołowiu załatwiły sprawę. I cóż - to już niemal koniec prac przy RWD, Została ewentualnie jedna rzecz do zrobienia , ale to muszę dokładnie rozkminić jak się za nią zabrać. Filmik z oblotów: https://www.youtube.com/watch?v=8AuUPoJnghM Początek trochę nerwowy, bo się od Erwudziaka odzwyczaiłem (mocno u mnie wiało przez ostatnie kilka dni i Pioneer na spacer wychodził), ale w miarę szybko przypomniałem sobie co i jak. Wylatałem dwa pakiety - jakieś 20 min lotu. Latało się baaaaaardzo przyjemnie:) Na ostatnim zdjęciu (o słabej jakości - trochę ciemno już było) widać mój całą flotę powietrzną stacjonującą w hangaro/warsztato/garażu. Trzeba zacząć kombinować o co ją uzupełnić
  10. Rewelacja:) Bardzo mi się podobają konstrukcje lotnicze z lat 20/30. Jak widać nie tylko mnie:) Kształt stateczników, kabina - piękne!
  11. Tak trochę nieśmiało odzywam się w tym wątku, bo jestem mocno zielony - latam dopiero od dwóch miesięcy. Cholernie mi się to całe latanie podoba i mam nadzieje przez lata bawić się modelarstwem RC. Ale wiem, że zanim się odważę latać modelem konstrukcyjnym - to ze dwa sezony miną. Uruchom wyobraźnię i pomyśl, jak po takim krecie, jaki zaliczył Pioneer, będzie wyglądał model konstrukcyjny... Swoją droga, jeśli masz zamiar odbudowywać Pioneerka (a nie wygląda on jakoś tragicznie), to weź debonder, rozklej skrzydła i zamocuj je na magnesy/gumki. To naprawdę sporo daje. Teraz masz w tym miejscu przesztywnienie. Wydaje mi się, że kadłub przy ogonie złamał się dlatego, że przy upadku energia nie została wytracona przez odkształcenie dziobu i "demontaż" skrzydeł, naprężenia poszły po kadłubie i urwało ogon..
  12. A jakiej średnicy oringi masz w PS? Może wystarczy dać mniejszy - np 1/2' (około 12mm). Za grosze można je kupić w każdym sklepie wod-kan.
  13. Stąd: http://ulc.gov.pl/pl/prawo/prawo-krajowe/204-ustawa-prawo-lotnicze-i-akty-wykonawcze
  14. E no bez przesadyzmu... Folie Oracal - to najpowszechniej dostępne folie reklamowe. Powinny być w każdym większym/lepszym sklepie, w którym zaopatrują się plastycy i agencje reklamowe. Niestety nie podam żadnego konkretnego warszawskiego adresu, ale w Krakowie - w "moich standardowych miejscach przebywania" potrafię z pamięci wymienić z 5-6 sklepów, gdzie można ją kupić, więc znalezienie nie powinno być zbyt trudne. Poza tym one około 6 zł za 1 mb kosztują (a taki kawałek wystarczy, żeby Pioneera dwa razy okleić w całości), koszt przesyłki więcej wyniesie... W ostateczności można podejść do jakiejś agencji reklamowej i wysępić ścinki - oni zawsze maja ich tony. Co innego jakby się czegoś bardziej egzotycznego poszukiwało (np. folii Avery).
  15. Tu takie małe conieco do poczytania: http://www.modelarz.one.pl/porady-modelarskie/przedszkole-rc/ (mnie porady zawarte w tych artykułach bardzo pomogły w pierwszych lotach)
  16. Jak wyrzucasz zza głowy - wyrzucasz pod katem w górę. Przez chwilę się wznosi, potem przeciąga i w glebę wali Wyrzuć go równolegle do ziemi. Tym bardziej, ze na moje niedoświadczone oko wyważenie modelu na tym filmie było w miarę ok.
  17. @ Tomasz Smolarek. Obejrzałem sobie film z dziewiczego lotu Twojego pioneerka (https://www.youtube.com/watch?v=-LsREKExK7I ) I mam parę uwag: 1. Jeśli leciałeś wtedy na w pełni otwartej przepustnicy to coś jest nie tak... Sprawdź, czy masz dobrze założone śmigło (powinno być tak jak na obrazku), i kierunek obrotów silnika. U mnie na początku był problem z regulatorem i silnik rozkręcał się maksymalnie na 2/3 obrotów (co, o dziwo, okazało się sprzyjającą okolicznością, bo przez pierwsze 2 tygodnie latałem z takim ograniczeniem i załapałem conieco odruchów;)). Sprawdź, czy u Ciebie obrotu silnika zwiększają się płynnie wraz z przesuwaniem drążka gazu w całym zakresie jego ruchu. 2. Wyrzut - no naprawdę to nie jest oszczep, żeby zza głowy go rzucać Zobacz na innych filmach z oblotów jak to się powinno robić. A słownie: chwyć model w okolicy ŚĆ, ustaw go na wysokości głowy, włącz silnik, ustaw obroty i odczekaj chwilę, żeby śmigło się rozkręciło. Sam wyrzut to takie zdecydowane pchniecie, ramię nie więcej niż kilkanaście cm się porusza. Sporo free flightami latałem i dla mnie to jest sprawa oczywista, nie umiem prościej tego wytłumaczyć... Jeśli kiedykolwiek puszczałeś samoloty złożone z kartki papieru - to model sie wypuszcza tak samo. 3. Lotnisko. Pioneer potrzebuje naprawdę sporo przestrzeni do latania. Na filmie widać że nieco dalej w głębi masz całe hektary miejsca. Ustaw się tak, żeby przed sobą mieć jakieś 100 - 200 m wolnej przestrzeni, z lewej i prawej strony tak gdzieś po 100 - 150 m, i kilkadziesiąt metrów za sobą, bo co prawda trzeba latać tak, żeby nie wlatywać nad głowę i za siebie, ale różnie z tym bywa w pierwszych lotach. No i pierdołka taka, ale antenę nadajnika ustaw tak, żeby była równolegle do ziemi.
  18. No najlepiej to wcale żelastwa nie wozić i dociążyć np. większym pakietem. (Jak już wiele razy w watkach o betopodobnych było mówione - idealnie wyważa się z pakietami 3S 2200mAh - tak też było w moim wypadku). Ale jak już mus to mus. Z tym że z wklejaniem zaczekaj, aż w 1000% będziesz pewien gdzie ten balast ma iść i ile go ma być. Tzn - ja bym to zrobił tak: 1. Wywalił te nakrętki z dzioba. 2. Zobaczył na ile się uda wyważyć pakietem maksymalnie na przód wysuniętym. 3. Powoli dokładał obciążenie na dziób - np. przyklejając taśma klejącą na zewnątrz kadłuba aż się dobrze wyważy. Tu uwaga: zmajstrować sobie jakieś urządzenie do wyważania; wersja wypasiona - http://www.modelarz.one.pl/porady-modelarskie/warsztat-rc/przyrzad-do-wywazania-modeli-rc/ , wersja prosta - dwa kawałki prętów drewnianych włożone w otwory wywiercone w jakiejś desce. I dobre wyważenie to nie oznacza, ze model nie spada z tych patyków, linia odniesienia ma być idealnie równoległa do podłoża (W przypadku pioniera - równolegle maja być te rowki z boku, w których są bowdeny umieszczone). 4. Wkleił balast na miejsce i sprawdził na wyważarce, czy się go faktycznie wkleiło tam gdzie trzeba. Potem sprawdzić w locie:)
  19. To jest motoszybowiec i ustawia się go pod szybowanie. Waga silnika ma tylko takie znaczenie, ze teraz będziesz musiał go na dziób bardziej dociążyć, żeby wyważyć. Inna rzecz to kąty skłonu i wykłonu silnika, ale to już wyższa szkoła jazdy jest, zwłaszcza z silnikiem pchającym, ktoś mądrzejszy ode mnie musiałby to obejrzeć (i ocenić jak się w locie zachowuje). Jeszcze inna rzecz to sens pchania mocnego silnika do tego modelu i robienie z niego rakiety. Też na początku chciałem mieć go jaknajszybszego bo to zapas mocy dobra rzecz, ale po kilkudziesięciu lotach dochodzę do wniosku, że najlepiej wygląda i zachowuje się w powietrzu gdy szybuje:)
  20. Nie znam, ale cóż to za problem poznać Co do wytłoczenia osłony, bardzo chętnie, tym bardziej, że przewidując krótki resurs tego elementu natrzaskałem 4 na zapas (a i kopyto w gotowości jakby co). Z tym, że jest ona robiona pod moje modyfikacje i pod mój silnik. Mogę nowe kopyto wystrugać - nie ma problemu, ale muszę znać wymiary. Właśnie czekam, czy się wiatr uspokoi, bo nie wiem, który latacz na spacer dziś wyjdzie;)
  21. Sorry, ale jeśli nie szybuje - to jest coś nie tak z wyważeniem. Może bateria jest zbyt słabo zamocowana i w czasie miedzy wyważeniem a lotem się przesuwa? Przed samym lotem dobrze sprawdzić na czubkach palców, czy się coś nie podziało... (I dodatkowo, być może po kretach i naprawach geometria się pochrzaniła... Kadłub jest prosty? Odległości czubek skrzydła/ dziób, czubek skrzydła /czubek statecznika z lewej i prawej strony są takie same? Skrzydło/ statecznik poziomy są równolegle? Statecznik pionowy prostopadły?) Na 100% śmigło jest dobrze założone? Napisami do przodu? A może coś mieszane było z reglem i silnikiem, i kręci się w drugą stronę? Trzymany w ręce, przy przepustnicy otwartej na maksa model powinien mocno się z ręki wyrywać. Jeśli tak nie jest - coś jest namieszane ze śmigłem lub kierunkiem obrotów śmigła. (By go zmienić trzeba zamienić miejscami dwa dowolne kable łączące silnik z regulatorem).
  22. Sprawdź mu wyważenie (dla przypomnienia - 63 mm od krawędzi natarcia). Dobrze wyważony - pięknie szybuje, ma doskonałość co najmniej 10, tzn. przelatuje 10 m z każdego metra wysokości. Na początku nie startuj na silniku, weź go do ręki i wyrzuć pod wiatr równolegle do ziemi. Powinien szybować równo i po kilkunastu metrach łagodnie wylądować. Jeśli tak się nie dzieje - pompuje, lub zadziera go do góry, jest coś nie tak z wyważeniem. Jeśli skręca - sprawdź, czy masz powierzchnie sterowe dobrze poustawiane. Jak już to rozgryziesz - startuj na silniku. Zanim zaczniesz manewrować - daj mu się dobrze rozpędzić - przez kilkanaście metrów powinien się łagodnie wznosić. No i na początku lataj wysoko. Jak coś schrzanisz będziesz miał czas na reakcję i ucieczkę. Ostrożnie też z przepustnicą - do normalnego latania wystarczy jakieś 1/3 gazu. Przy otwartej na maksa - mocno go wznosi i bardzo nerwowo reaguje na stery. Jeśli to był "stockowy" bagnet - to nie masz się czym przejmować, to cienkie byleco było. Masz okazję wymienić go na grubszą rurkę (6x4 mm) lub pręt węglowy. To istotne jest , bo przy ostrzejszych manewrach na skrzydła działają naprawdę spore siły. Zapomnij o lądowaniu przy nodze. Pewnie, ze na symulatorze łatwo to wychodzi, ale już na lotnisku - to nie takie hop siup ocenić odległość i wysokość przy podejściu do lądowania- przynajmniej na początku. W realu wygląda to tak, ze ustawiasz go pod wiatr, łagodnie schodzisz, wyłączasz silnik i już już ma przyziemić - a on leci i leci i leci.... I nie należy mu w tym przeszkadzać, lepiej przejść się te kilkanaście, kilkadziesiąt metrów niż zacząć manewrować i wywołać, może nie kreta, ale dosyć twarde lądowanie To tyle rad od początkującego dla początkującego Sam zaczynałem 2 miesiące temu zabawę z Pioneerkiem i początki były nieco wyboiste;) Ale jakoś poszło i model bezkretowo (jak na razie - tfu tfu tfu - odpukać...) służbę kontynuuje.
  23. I po popołudniowych lotach. Niestety będzie tylko relacja słowna, bo kamerzysta się zbiesił i odmówił współpracy.. Wyważony na 50mm i przy bezwietrznej pogodzie - RWD lata jak marzenie! W pełni przewidywanie, stabilnie. A jak wygląda w powietrzu! Naprawdę nie wiem kiedy wylatałem cały pakiet, a cały czas miałem banana na twarzy. No i mimo tego, że lądowanie zostało wymuszone przez regulator, a nie zaplanowane - tym razem udało się całkowicie (i nawet bez kapotażu na koniec, a lądowałem na polu ornym). Model został nazwany "Prosta Maszynka Do Nauki Latania", mimo tego (a może właśnie dlatego;)) manewry trzeba wykonywać "porządnie" - tzn skręt wymaga manewrowania gazem, lotkami, SK i SW. No i trzeba je kończyć, nie ma tak dobrze jak na Pioneerku, ze sam się prostuje. Gdy się o tym pamięta, to tak jak już pisałem - bajka Koniecznie muszę kupić dodatkowe pakiety...
  24. W czasie oblotu - to adrenalina buzowała (przy tym locie i następnych, już nieuwiecznionych) i ciężko mi było jakieś racjonalne spostrzeżenia czynić Mocno mu nos zadzierało przy zakrętach i sądziłem, że to przez zbyt tylne wyważenie. Ale z drugiej strony, gdy teraz, na spokojnie film oglądam - to widać, że przy podejściu do lądowania ewidentnie pompuje... Nic to - jutro go jeszcze raz wyważę, o ile pogoda pozwoli polatam - będę wiedział więcej. EDIT: Nie dawał mi spokoju ten ŚĆ, więc rano postanowiłem sprawdzić jak szybuje. Model w dłoń, lekki wyrzut - i pierdut "dał mordą w trociny" aż zadudniło. Oczywiście, że był zbyt mocno na przód przeważony. Cóż jest to prościutka z punktu widzenia aerodynamiki konstrukcja, wiec na logikę ŚĆ powinien być mniej więcej w 1/3 cięciwy płata (1/3 ze 150 mm - czyli około 50 mm od krawędzi natarcia). To samo mówił mi mądry program do obliczania ŚĆ (tam wychodzi 45,6 dla 16% i 57,6 dla 8%). Wyważyłem więc na 50 mm i poszedłem polatać. Troszkę wiało, wiec obserwacje są niezbyt miarodajne (pod wiatr trzeba lecieć na minimum przepustnicy - inaczej mocno go nosi), ale wydaje mi się, ze jest znacznie stabilniejszy. Uczę się go powoli: zakręty trzeba zaczynać SK a lotkami tylko pochylenie kontrolować, na samych lotkach zbyt wolno się do skręcania zabiera. Ale frajda jest niesamowita:D Po południu znów pójdę polatać, o ile kamerzysta okaże się skłonny do współpracy - być może będą z tego jakieś filmy.
  25. Wersja skrócona: poleciał i lata pięknie (film z dziewiczego lotu na końcu posta). Wersja dla bardziej cierpliwych: Ostatnie dwa dni spędziłem głównie patrząc sie jak różne dźwignie, popychacze i orczyki majtają sie w te i nazad. Ale cóż począć - dałem ciała, trzeba było ponaprawiać to co zepsute. Trochę było niezgodności pomiędzy mną sterami, serwami i elektroniką modelarską, ale jakoś w końcu udało się dojść z tym do ładu. Na początku zająłem sie skrzydłami. Długo dumałem nad alternatywnym napędem lotek, ale nie zdołałem wymyśleć nic, co byłoby zarazem prostsze, lżejsze i skuteczniejsze niż rozwiązanie zaproponowane w oryginalnym projekcie. Musiałem więc wypracować jakieś modus operandi na robienie zawiasów z termokurczek. Przede wszystkim zastosowałem grubsze druty na popychacze (ostatnim razem jedna lotka zawisła, bo popychacz z drutu 0,8 mm przebił zawias). Tym razem dałem drut 1,2 mm, a po docięciu na wymiar koniec zaokrągliłem pilnikiem, żeby nic delikatnemu zawiasikowi nie zagrażało. Samo robienie zawiasów w punktach wygląda tak: 1. Wziąć dwa kawałki prętów nieco grubszych niż te które będą użyte w modelu, nasadzić na nie termokurcza, podgrzać go delikatnie i uformować zawias na płasko. 2. Nasadzić tak wstępnie uformowany zawias na popychacze, na które wcześniej trzeba nałożyć odrobinę CA (chodzi o to, żeby w trakcie ostatecznego kurczenia nic się nam nie rozjechało), Nasadzić trzeba do samego końca, tak, żeby "luźny" był tylko zgięty fragment zawiasu. 3. Obkurczyć, uważając, żeby się nic nie rozjechało i jeszcze przed wystygnięciem docisnąć mocno palcami do popychaczy. 4. Po wystygnięciu sprawdzić czy wszystko się trzyma i siedzi na miejscu. Na zdjęciach widać jak wygląda teraz napęd lotek (mam nadzieję, ze juź nic w nim nie dziwi ani nie niepokoi, bo to źle jest tak niepokój siać w społeczeństwie... ) Potem wziąłem się za regulacje sterów, tym razem na porządnie, starając sie usunąć wszystkie opory. Przekleiłem dźwignię SW, tak ,żeby była równolegle do popychacza (przedtem wkleiłem ja prostopadle do zawiasu). Regulacja była nieco "hardkorowa", bo z podłączonym silnikiem, żeby było wiadomo czy aby regulator mi jakichś sygnałów nie daje - ostatnio jego bipcenie radośnie zignorowałem i wiadomo, jak to się skończyło Poskładanie modelu z powrotem do kupy poszło bardzo szybko, n+1 razy sprawdzałem przy tym geometrię, bo to rozklejanie - sklejanie - mogło sie coś zwichrować. Wymieniłem koła na lżejsze, ale maja one zasadniczy feler - mianowicie są szprychowe, co nijak do RWD nie pasuje, wykombinowałem sobie więc dekle luźno inspirowane kołami z oryginalnego Erwudziaka. Pomalowałem też felgi na czarny mat, żeby dodać piankowym oponom nieco grubości. Jak widać zmiana kół pozytywnie wpłynęła na wagę, mimo, że na modelu jest teraz znacznie więcej CA, udało sie zejść poniżej 270 g. Pogoda dziś dopisywała, więc gdy po południu wiatr ucichł - popędziłem na "lotnisko". Jak latał - widać na filmie (widzów uprasza się o pamiętanie o tym, że oblatywacz ma wylatane zaledwie kilkanaście godzin na wieeeeeeeele wybaczającym Pioneerku). https://www.youtube.com/watch?v=TMhic-TRAsk https://www.youtube.com/watch?v=TMhic-TRAsk&feature=youtu.be Wnioski po oblocie: Dociążyć dziób (sprawdziłem ŚC po zmianie kół i wydawało mi się że jest ok, jak widać tak mi się tylko wydawało ) Nauczyć sie nim latać - jednak "trochę" inaczej się nim lata niż Pioneerem. Taka mała uwaga - zmniejszyłem zalecane wychylenia SW z 20 do 15 mm, ale i tak okazało sie że dosyć nerwowo na ruchy drązkiem reaguje, z moją wspaniałą "aparaturą" nic z tym nie zrobię, po prostu muszę się nauczyć delikatniej operować SW. Tak więc wypada mi pogratulować Markowi Rokowskiemu bardzo udanego projektu, którego nie zdołał zepsuć całkowity nowicjusz. Chciałbym jeszcze podziękować panu Wojtkowi z sklepu MarvioRC (znanemu na tym forum jako f-150), bo chcąc nie chcąc stał się moim pogotowiem modelarskim i podręczną encyklopedią modelarstwa RC. Jeszcze raz przepraszam za zawracanie głowy i dziękuje za ludzkie podejście do nowicjusza I tyle. Ot - mam nową latająca zabawkę Czad!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.