Skocz do zawartości

MareX

Modelarz
  • Postów

    2 256
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Treść opublikowana przez MareX

  1. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Rozmawiając Heniu z Tobą o gawronie, oczywiscie, że miałem na myśli "Jaka-12", ale jak go zwał, tak go zwał i na imię w sumie "Gawron" mu było, co też z dużej litery napisałem, a nawet w cudzysłów ująłem. Nadal jednak uważam, że RWD-ka jest zdecydowanie ładniejsza od tego wytworu radzieckiej myśli lotniczej i mając już tak duże doświadczenie w budowie RWD-ziaków, ten zrobiony przez Ciebie na wzór stojącego w MLP, faktycznie mógłby się prawie niczym od oryginału nie różnić. Wybór nowego projektu do realizacji będzie zawsze Twoją decyzją i może to być nawet "Gawron"...Zrobiony przez Ciebie też będzie piękny.
  2. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Dzisiaj, tak trochę okołomodelowo. Otóż wczoraj udało mi się dojechać wreszcie do MLP , gdzie do woli obfotografowałem sobie interesujący mnie motor, jaki był używany w Fokkerze D-VII, ale nie tylko, gdyż od roku 1916 używano go także w innych typach samolotów. Takie m.in zrobiłem sobie zdjęcia: gdzie dokładnie wreszcie widzę, te części i konstrukcję, o którą właśnie mi chodziło. W innym ujęciu lewy bok silnika z gaźnikami i kolektorami ssącymi: Widać też rurki podgrzewu mieszanki paliwowej podawanej do cylindrów oraz tabliczkę znamionową silnika. A to tabliczka muzealna: Czyli wiadomo, co na tym silniku latało i jakie miał prametry mocy, pojemności itd. Tak, czy inaczej - porządny kawał silnika. W moim modeliku będzie widać tylko jego znikomą część. Wczoraj też dojechały do mnie dwie miniatury redukcyjne samolotów, których właścicielem oryginałów był kiedyś aktualny właściciel tych modeli. Przyjechały do drobnej renowacji i tak, już po "umyciu", się mają: Ta "F-ka" z lewej, utraciła jedną z łopat śmigłą, ale już ma doklejoną, a maskę silnika ma dociążoną jakąś narzynką, bo sama stać prosto nie raczy. Zwykle stoi na plastikowej podstawce, czyli udaje latanie. "Jungman" stracił imitację olinkowania, więc trzeba mu dorobić. Modeliki zostały wykonane przez NN mi modelarza w zakładach naprawczych w Krośnie, gdzie "F-ka" była swego czasu też produkowana jako statek powietrzny. Będąc w muzeum zrobiłem też fotkę częściowo "rozblachowanego" PZL-a "P-11c", gdyż trwają przy nim intensywne prace, polegające na skrupulatnym mierzeniu i odwzorowywaniu wszystkiego, co tylko jest potrzebne, aby wybudować latającą replikę tego samolotu: Wyraźnie widać jedną ze "strzelb", całkiem sprawną i dającą się od strony kabiny ręcznie przeładowywać. Na sucho oczywiście. Kulek w taśmie nie było... Ponoć w Radomi budowane jest usterzenie i stan zaawansowania pozwala na przeprowadzanie już prób statycznych. No i w zamiarze budowniczych ma ponoć powstać ok. 20 szt. tych replik /skoro np. już zbudowano urządzenie do ryflowania blach pokrycia/, aby zadowolić też konkretnie, ofiarnych sponsorów całego przedsięwzięcia. Aby zainspirować naszego Kolegę Henia do zbudowania nowej makietki, zrobiłem Jemu dla przypomnienia, a innym Kolegom "dla jasności" , fotki stojącego w muzeum oryginalnego RWD. Takie ci one: Też to ładne "ptaszę" i co tam Heniu będziesz dumał nad jakimś "Gawronem"... Masz oryginał, gdzie nawet ilość nitów przy kabince , co do sztuki możesz sobie policzyć. No i na zakończenie tego wątku jeszcze taka wiadomość, że w tym roku na terenie MLP szykują się dwie b. poważne imprezy: Po pierwsze, w ostatni weekend czerwca tradycyjny już "Piknik Lotniczy" , A po drugie, w sierpniu mija 50-cio lecie istnienia MLP i szykuje się wielka gala z licznymi atrakcjami. I to by było na tyle.
  3. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Nic się nie działo, bo Mirek swymi fotkami tak mnie podkręcił, że "spiąłem sie w sobie" i poszukałem samemu takiego zestawu sprężynek. Wczoraj sprężynki zamówiłem , a dzisiaj były już u mnie. Całość z przesyłką kosztowała 31,20 polskich złotych i tak , aby mieć do zastosowania 2 sprężynki , musiałem kupić ich 200 szt. Za to wystarczy ich zapewne nawet dla wnuków moich obecnych dwóch wnusiów i jeszcze dużo zostanie... Oto i one: I na razie jeszcze pełne pudełko: Prace przy Fokkerku niebawem całkiem chyba ustaną, bo tak to już jest, że kiedyś trzeba też także zarabiać na chlebuś i coś jeszcze na niego /jakąś margarynkę i pasztecik, np./. Do tego dojdą prace ogrodniczo-ogrodowe i pewnie już wieczorem nic innego nie będzie się chciało, jak poczytać kawałek gazety czy jakąś książkę. Ale mocowanie tych sprężynek jeszcze zrobię...
  4. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Masz całkowitą rację Irku, zresztą nie Ty jeden zwróciłeś mi na to uwagę. Oczywiście założę sprężynki, tylko też gdzie takie dostać? We właściwej wielkości i działające na rozciąganie?
  5. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Przez sobotę i niedzielę miałem mało czasu na zabawy przy modelu, ale coś tam udało mi się wykombinować. Wyciąłem tę płozę, okułem ją i zrobiłem zawias, na którym może się ona "uginać". Tak to jest w tej chwili: Pozostało jeszcze zrobić mocowanie dla amortyzatora gumowego i z przeciwnej strony, uchwyt dla stabilizatora, też z gumy. Prościzna, jak mawia mój wnuczek. Przy okazji zapytanie do wszystkich miłych Kolegów oglądających tę moją "budowę". Czy ma ktoś z Was jakiś namiar na wykonawcę gotowych KM-ów "Spandau" w mojej skali, tj. 1:5 W innych popularnych skalach, czyli 1:4 i 1:6 można je kupić nawet tuż obok, bo w Czechach za bardzo małe pieniądze, ale takie , jak ja potrzebuję są ponoć tylko w USA, za duuużo większe pieniądze. Owszem, można je zrobić też samemu, ale to ryflowanie blachy na chłodnicę... zgroza! A i tokarka by się przydała na wykonanie wylotów lufy.
  6. E, tam... W nawiązaniu do dyskusji o budowie innego RWD, ja to bym Heniowi policzył te wszystkie, tak pieczołowicie wykonane nity i wtedy zawyrokował, czy jest to makieta, czy już nie...i na ile te nity przystają do oryginału. A tak już całkiem na poważnie, to przecież wiem doskonale, że Heniu nie robi tego modelu na żadne zawody,robi dla siebie i własnej satysfakcji z budowy, jako takiej. I o to właśnie chodzi, Panowie, w tej zabawie.
  7. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Po wczorajszym klejeniu trzech listewek, mam już gotowy statecznik pionowy. Tak pasuje do kadłuba: Pozwolę sobie na stwierdzenie, że pasuje , jak od tego... , no może lepiej: jak garbaty do ściany... Teraz usterzenie poziome. Znowu dwa plany: Ten pierwszy z wymiarami "lepszymi", ale kształt końcówek "od cyrkla" i już nawet ołówkiem próbowałem go poprawiać, a ten drugi plan chyba prostszy w budowie, za to z większą ilością szczegółów /dziurki na linki, wzmocnienia szczelin na linki napędu kierunku, itd./, ale wymiarowo mniejszy i niezgodny ze skalą. No nic. Będę znowu kombinował. Trzeba też zrobić płozę ogonową. Wg tego wzoru: Sklejka lotnicze 5 mm już przygotowana. Teraz tylko wyciąć i odpowiednio okuć. Proste, prawda?
  8. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Być może, Jacku, taki model będzie moim kolejnym wyzwaniem, gdyż też mam jego plany i trochę materiałów poglądowych. A tych materiałów "drewnianych" chyba też mi z tej aktualnej budowy zostanie do dyspozycji. Najpierw jednak trzeba skończyć ten projekt i dlatego wczoraj wieczorem podoklejałem kilka listewek do tej "lamelki", która nawet się trzyma w całości i dała się ugiąć bez amoniaku. Tak to na noc zostało do wyschnięcia: A zaraz po usunięciu szpilek zrobiłem przymiarkę do kadłuba: Wygląda wg mnie całkiem dobrze, ale mam tylko jeden taki zawiasek i trzeba będzie dzisiaj poszukać kolejnych, bo i lotki też trzeba będzie na czymś zamocować. Obiecałem fotkę wiosenną, no więc i jest. Wczoraj po południu, kiedy słońce świeciło i było pierwszy raz w tym roku ciepło w jego promieniach, jeden z tych kwiatuszków już się otworzył i czekał na jakiegoś "zapylacza". Dzisiaj znowu zimno, wietrznie, szaro i ponuro, więc i kwiatki skulone, a "zapylacze" pewnie jeszcze słodko śpią. I tym wiosennym akcentem kończę na razie.
  9. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Wczoraj wieczorem zająłem się "meblarstwem giętym" /nie mylić z "giętkim" / i robiłem, co umiałem, a raczej, co myślałem, że umiem, bo "żadnej wiedzy w tym temacie nie posiadałem". Były tutaj wcześniej opisy sposobów robienia takich giętych elementów, i albo przeczytane rady pozapominałem, albo nie miałem pod ręką czegoś zawierającego amoniak. Kiedyś chciałem sobie amoniak kupić, ale to ponoć dostępne tylko w składnicach odczynników i tylko na spec. upoważnienie /?/. W każdym bądź razie przygotowałem sobie ze ścinków balsowych 1,5 mm, listeweczki 6 mm szerokie i wsadziłem je do wiadra z wodą. Na wcześniej pokazywanej kalce, stwierdziwszy, że kształt jednego z odrysowanych stateczników jest bliższy oryginałowi, powbijałem po wewnętrznym obrysie posiadane zaostrzone stare gwintowniki i zacząłem owijać wokół nich posmarowane uprzednio klejem wymoczone listewki. I tak warstwa po warstwie. Po uzyskaniu wymaganej grubości tej "lamelki" , z drugiej strony całość docisnąłem resztą tych gwintowników i dużymi szpilkami. Tak to zostało do wyschnięcia na noc: A dzisiaj , już po usunięciu tego całego żelastwa, jest takie: Teraz obróbka "szmerglem" , przycięcie na wymiar i wzmocnienie poprzeczkami i listwą , do której przymocuję zawiaski. A tak ma się to z planami i końcem kabłuba: Koniec miesiąca, czyli czas na jego podsumowanie, a za oknem wiosna idzie szerokim frontem. Jutro wrzucę fotkę z kwitnącymi przebiśniegami.
  10. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Adamie! Nie mam żadnych możliwości dla przeprowadzenia badań i określenia dokładnych danych fizyko-chemicznych i mechanicznych drewna cytrynowego. Nie mam nawet wagi, aby określić jego ciężar właściwy. Nic na ten temat nie znalazłem też w Wiki czy Googlach. Jedyne czym dysponuję, to jakiś tam wzrok, posiłkowany okularami i ręcę. "Na nosa" też się nie da, bo próbowałem i tak buczyna, jak i cytryna zupełnie nie pachną. Co zobaczyłem i Tobie prezentuję: i z bliższej odległości: A więc drewno cytrynowe ma prawie niedostrzegalne słoje, wręcz jest jakby ich pozbawione. Ma jednolitą konsystencję. W buczynie słoje są wyraźnie widoczne. Przy obróbce nożem cytryna łatwo sie poddaje, jest bardziej miękka, podobna w sumie do lipy. Buczyna pod ostrym nożem jest zdecydowanie twardsza i przez to , jak sądzę, bardziej mechanicznie wytrzymalsza. Ważąc, na wyczucie, oba pręty o jednakowej długości 1 m w rękach, ten z cytryny jest lżejszy. I tyle mogę o tym drewnie powiedzieć. Przy okazji, na pierwszej fotce za tło posłużyła mi kalka techniczna, przez którą odrysowałem kształt steru kierunku z obu planów, jakimi się posiłkuję. Widać te różnice, o których wczoraj wspomniałem. Jako arbiter służą mi "Plany Modelarskie".
  11. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    No więc, dorabiania ogona ciąg dalszy: Wybrałem się dzisiaj, tak jak zresztą poprzednio zapowiedziałem, do tego Praktikera , jadąc trochę okrężną drogą, tuż obok naszego cmentarza na Rakowicach. A tam niespodzianka: nie to żeby szedł jakiś "ciekawy" pogrzeb, a po prostu trafiłem nieco z boku na całkiem nowy, wprost "spod igły" sklep modelarski. Nazywa się on "MARVIO RC" i prowadzi go nie kto inny, jak nasz forumowy Kolega - Wojtek /f-150/. Nie to, że robię tej firmie reklamę, ale relacjonuję moją drogę do kontynuacji budowy Fokkerka. Otóż w sklepie były potrzebne mi kołki okrągłe, nie tylko bukowe, ale także z drzewa cytrynowego. Z orzechowego zresztą także. Była też balsa 2 i 2,5 mm, co też zakupiłem, bo na żeberka i nie tylko mi się przyda. Przy okazji pogadaliśmy o modelarstwie, oczywiście lotniczym, ale także o czołgach RC, na dodatek strzelających! Kupiłem więc te kołki i mogłem po powrocie do "modelarni" posunąć troszkę budowę do przodu. Taki mi teraz ten ogon wychodzi: Na pierwszej widocznej wrędze "konstrukcja rurowa" z drewna cytrynowego, a reszta , ta obciążona, z drewna bukowego. Dorobione poprzeczki pionowe i kratownicowe z półtwardej balsy. Oszlifowałem też wstępnie tą nieszczęsną klapkę "pokrifkę" która nie w tę stronę mi się wygła. Taka ci ona teraz: No i tyle na razie. Później usterzenie poziome i pionowe, a co plan , to inne kształtem i rozmiarem. Będzie znowu nad czym kombinować...
  12. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Dzięki za podpowiedź, Panowie! Niewątpliwie skorzystam, jadąc przez Rakowice do Praktikera.
  13. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Masz rację Arku. Sposób budowy conajmniej karkołomny, ale mam nadzieję, że kiedyś dojdę tą drogą do celu i model oderwie się od ziemi. Moja budowa idzie bardzo wolnymi kroczkami, w przeciwieństwie do Twojej, nowej, z tym "Pupem" na tapecie. Idziesz jak burza i jeszcze chwila, a będziesz go oklejał. Ja wczoraj trochę popiłowałem ten klocek na wierzchu kadłuba i zrobiłem częściowo przykrywkę segmentu z serwami. Takie oto fotki: To dopiero wstępne szlifowanie, ale też całość prysnąłem, gdyż teraz lepiej widać wszystkie niedokładności. Kadłub też jedynie częściowo z powklejanymi rozpórkami, gdyż nie mam gładkiego kołka na dalsze imitacje rur, a taki karbowany z Castoramy jednak będąc widocznym, nie dawał by właściwego efektu. Z klapką wygiętą w odwrotną stronę tak sobie poradziłem: Po prostu pociąłem ją na klepki i ponownie posklejałem. nie dokleiłem jescze dwóch ostatnich, ale to drobiazg i może dzisiaj skończę ten temat. Powkładałem też druty od podwozia w przygotowane na to miejsca i teraz tylko je odpowiednio ugiąć i zespolić. Będzie "piknie", ale to też sprawa przyszłości. Klapkę zamykającą dostęp do śrubek mocujących silnik zrobię jednak ze sklejki, aby była trwalsza niż ta balsowa, poprzednia. No to tyle na razie.
  14. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Prace bardzo powoli, ale jednak postępują. Ponieważ będąc w MLP, wykonałem tylko obiecane fotki dla Wojtka, a bardzo gonił mnie czas, nie poszedłem do sali z silnikami i nie zrobiłem dla siebie fotek silnika Mercedes III D. Może jutro ponownie tam pójdę, wraz z "osobą towarzyszącą", którą może uda mi się namówić na takie muzeum. W związku z tym, zacząłem , zgodnie z sugestią Henia, robić ogon do tego mojego brzydactwa. Robię też coś, tak z górą kadłuba, jak i spodem, gdzie kolejną klapką mam zamiar zakryć segment z serwami. Tą klapkę umyśliłem sobie zrobić na cieniutkiej sklejce /0,8 mm/, którą niejako przy okazji "pozyskałem". Nakleiłem na niej warstwy z balsy 3 mm, przycisnąłem na noc dużym ciężąrem i myślałem, że będzie "cacy", tzn. że tak przygotowany "zestaw" łatwo się ugnie na bocznym profilu kadłuba i łatwo da się oszlifować. Nast. dnia zdziwiłem się, gdyż mój wymysł ugiął się samoczynnie, ale dokładnie w stronę przeciwną do zamierzanego ugięcia. No i "kicha" i jeszcze raz trzeba podejść do tego zagadnienia. Podobnie brak przewidywania skutków w przyszłości, zaowocował tym, że utrudniłem sobie budowę górnej powierzchni kadłuba. Zobrazuję to na fotkach: Widać konstrukcję spodu kadłuba, jeszcze przymocowaną do stołu. Górne listewki /kołki bukowe 6 mm mające imitować, przynajmniej w części kabinowej, konstrukcję pospawaną z rur stalowych/ tworzą z linią centralną kadłuna proste równoległe. Po obróceniu o 180o kadłub powinien przylegać do stołu całą płaszczyzną, ale widoczny na fotce, tej niżej lepiej: przyklejony bloczek zwieńczenia chłodnicy, teraz już skutecznie uniemożliwia takie płaskie położenie na stole całego kadłuba. Jedyne co pozostaje, to "wystawić kadłub za płot", czyli poza krawęź stołu, co też będę musiał uczynić. A wystarczyło to przewidzieć i nie śpieszyć się z przyklejaniem tego klocka. No i kadłub już odwrócony i wystawiony poza krawędź stołu: Tak więc jeszcze raz się potwierdziło porzekadło, że "myślenie ma przyszłość" , w związku z czym idę dalej "główkować" , co by tu dalej zrobić , a nie utrudnić sobie życia.
  15. Modelik piękny, a elementów kabiny nasz Kolega nie miał skąd wziąć. No więc ja się zadeklarowałem i coś zdobyłem. Udałem się do naszego MLP, gdzie "Kania" stała kiedyś w głównym hangarze i oglądając ją , wracałem pamięcią do swoich lat młodości i przyprawionych skrzydeł. Wspominałem "naszą" , taką samą "Kanię", która wielokrotnie holowała "moją" "Muchę". Tym razem jednak "Kani" w hangarze nie było i po usilnych prośbach i ukłonach , wpuszczono mnie do magazynu, gdzie kadłub samolotu stał w otoczeniu innego kadłuba od CSS-a oraz między skrzydłami i innymi statecznikami. Nie było jak się dostać do kabin, ale jakoś w końcu się dopchałem. Fotografowałem komórą i stąd jakość niezbyt dobra, jak również "z ręki", nie widząc dobrze, co fotografuję. Ta mi to wyszło , dla "naprzykładu": i jedna z burt: Reszta fotek idzie do Wojtka. Mam nadzieję, że mu sie przyda do wykończenia modelu.
  16. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Wczoraj uzupełniłem, to co tak sobie posklejałem i osadziłem w kadłubie. Dzisiaj, kiedy klej już wysechł, całość tego spodu opiłowałem i wstępnie wygładziłem. Tak to teraz jest: Przód znowu prysnąłem lakierem, gdyż podczas szlifowania trochę się lakier starł i było mało estetycznie. Tak się ma to miejsce klapki zatykającej dostęp do śrub silnika: Na "fest" jeszcze nie przykręcam, bo i po co? Muszę jeszcze zrobic otwór na tłumik, ale czekam na rurkę i wtedy sie zobaczy, jak to wychodzi. Teraz góra kadłuba i zbieram zapał do tych prac, bo to zdecydowanie poważniejsze wyzwanie, niż to, co do tej pory posklejałem. Bardzo pomocne są mi te "Plany Modelarskie" i głównie nimi się posiłkuję, myśląc nad kolejnymi elementami. Być może, a raczej na pewno, wybiorę się do naszego MLP, aby naocznie powgapiać się w oryginalny silnik, jaki napędzał ten samolot. Jest taki w stałej ekspozycji i mam nadzieję, że jak się naoglądam, to i łatwiej będzie mi zrobić coś na jego kształt i podobieństwo. A a oknem znowu zima, ok. 0oC i pada śnieg...
  17. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Spodziewałem się, że padnie pytanie: "gdzie ty widzisz tę wiosnę"? Widzę, na własne oczy, to i Wam też pokażę: Prawda, że piękniusie? Kolejna odwilż i zakwitną. Wczoraj po południu zabrałem się za posklejanie sobie takich "schodków": Do czego mi one? Ano do wypełnienia przedniej części spodu kadłuba, gdyż jego profil to wcale nie taka prosta "bajka". Przynajmniej , jak dla mnie. Tak to wchodzi w ladłub: i prawie, że gotowe do opiłowywania. Jeszcze jednak muszę zrobić kilka uzupełnień. Cała ta konstrukcja pewnie by i śliczniej wyglądała gdyby była zrobiona z jednego klocka balsy, ale po co przeznaczać klocek, jak można to samo zrobić w jednej deski balsowej, którą zreszta otrzymałem w prezencie od p. Matlaka, a On z kolei zdobył to gdzieś w Czechach, z jakiś skrzynek po owocach. Prawdziwa , półtwarda balsa, doskonale się wygładzająca. Sama deska miała dokładnie 2 cale szerokości,i 9 kreseczek z cala - grubości, czyli "na nasze", prawie 11 mm. a pewnie pochodziła z dawnej angielskiej kolonii. Jak oni mogą tak "idiotycznie" mierzyć ? Anglicy w końcu na system metryczny przeszli, ale Amerykańcy - w życiu... I bądź tu mądry... Ta moja "schodkowa" konstrukcja też i dlatego taka, że muszę zrobić od spodu zdejmowaną klapkę, aby ewentualnie móc odkręcić śruby mocujące silnik. Kolega Heniu twierdzi, że dziurki pod klucz imbusowy w zupełności by wystarczyły, ale skoro mam już ten wziernik prawie gotowy...? Tyle na razie.
  18. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Masz całkowitą rację Pawle! Kiedyś te serwa były założone w "sławnym nielocie" o szumnej nazwie "Piper Cub". Wtedy też, zupełnie niechcący, zostały przypruszone tą żółtą farbą. A swoją drogą , dobry z Ciebie detektyw!
  19. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Tomku! Pomalowałem tylko tę ramkę z kratką aby zobaczyć , jak ten wojskowy kolorek będzie wychodził. Ponadto, pomalowana strona blaszki była pierwotnie szara i z jakimiś trwałymi plamami /chyba farba drukarska/, więc po pomalowaniu na zielono wygląda wiele lepiej. No i nic wokół modelu nie malowałem, bo spray z odpowiednią dyszą to bardzo precyzyjne urządzenie i kładzie farbę tam, gdzie "malarz" sobie życzy. Heniu! Wiosna "wybuchnie" już całkiem niebawem. Wnoszę to z obserwacji przyrody wokół mnie, a w niej ptaszęta szykują sie do lęgów, sroki już gniazda sposobią, inne ptasię przyzywając partnerkę zalotnie popiskuje a i przebiśniegi prawie zakwitają. Nawet młode bobry miałbym w "mojej" rzeczce, gdyby uczynny sąsiad żeremia im nie skasował. Ponoć bał się powodzi... A taka fajna tama była... Wracając do meritum: silnik na boku, bo i całą dotychczasową konstrukcję mi przeważa, takoż manewrować nią trudniej. Ogon jakiś mu też dorobię, ale pierwej chyba wezmę się za zrobienie tego "Mercedesa" oraz wyposażenie kabiny. Do zrobienia płatów całkiem daleko, bo czekam na żeberka górnego płata, które zadeklarował się wykreślić Kuba. Dolne już narysował, a na górne nie ma na razie czasu. Dałem też do zrobienia tą rurkę kolektorową, bo faktycznie ten tłumik wychodzący z boku kadłuba był ni przypiął, ni przyłatał. Dobra, idę znowu dumać nad modelem.
  20. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Trochę znowu powysilałem te kilka szarych komórek, które gdzieś tam po czaszce mi się jeszcze pałętają i sprawiłem sobie, chociaż to już daleko po świętach, małą choineczkę. Taka ci ona: Myślę, że dobrze się nada do czekających ją zadań, bo i aż cztery linki uruchamiające ster wysokości ma napędzać. Osadziłem też serwa i mamj jeszcze duuuużo miejsca w kadłubie. Trochę inna perspektywa. Następnie wziąłem się za zakrywanie boczków tego "kwadraciaka" , jak to zwięźle ujął nasz Heniu no i kleiłem jak mi się udawało. I jeszcze dwie fotki: 1 Czyli powolutku do przodu, ale już wiem, że do wiosny nie skończę, więc też i się nie śpieszę.
  21. Jest AMELINA, a czemuż by nie? Są teksty Amelina: http://translate.google.pl/translate?hl=pl&sl=en&u=http://www.ghafla.co.ke/lyrics/a/646-amelina-lyrics/2354-shine&prev=/search%3Fq%3Damelina%26hl%3Dpl%26tbo%3Dd%26biw%3D1280%26bih%3D834&sa=X&ei=i2EfUa6oGIqt4AS3t4GoCg&sqi=2&ved=0CFcQ7gEwCQ Jest mapa Amelina: http://mapy.eholiday.pl/mapa-amelin-kamionka-lubartow.html I inne Ameliny też są , najczęściej płci żeńskiej, ale to wszystko do malowania nijak się jednak nie nadaje. Tak więc Arku, nie masz czego żałować.
  22. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    No więc kilka fotek z tej mojej "twórczości". Po pierwsze dorobiłem pośrednią półwręgę, której projektant nie przewiduje, ale ja i owszem. Po drugie odchudziłem całą tę "podłogę", czyli płytę główną, do której wszystkie bebechy mają być przymocowane i mają się jej trzymać. No i po trzecie, zacząłem robić górną "przykrywkę", która ma umożliwiać dostęp do silnika i reszty, jak również ma służyć za podstawę do zbudowania na niej jakiejś "ćwierćmakiety" silnika napędzającego oryginał. Tak to się na chwilę obecną prezentuje, z wagą 1,26 kg, czyli wraz z silnikiem: "Przykrywka" musi zakrywać głowicę silnika, więc musiałem w tym miejscu nieco ją podwyższyć, za to wypadający w tym miejscu cylinder lub cylindry "Mercedesa" będę musiał zrobić o mniejszej wysokości. Widać też serwa, które przeznaczyłem dla usterzenia i silnika. Nad napędem lotek jeszcze się zastanawiam. Z drugiej strony patrząc , tymczasowo , lub też na stałe, wyprowadziłem tłumik, gdyż nie mam teraz zdrowia, ani głowy żeby kombinować z przedłużaniem rurki kolektora aby wyprowadzić spaliny od spodu kadłuba. Po zdjęciu tej "pokrywki tak się ma to teraz. Włożyłem też zbiornik, który tam w założeniu ma siedzieć, a obok niego ma być serwo do gaźnika. Serwa do usterzenia pójdą od spodu, ale to w nast. kolejności. Widać już podłogę kabiny, jak również uważny obserwator moich fotek może zauważyć , że zmieniłem te sklejkowe boczki kadłuba. W miejscu poprzednio wyciętego profilu dolnego skrzydła, ma być skrzynka do mocowania płata i dostępu do serw i naciągu linek uruchamiających stery. Cała reszta przyjemności przed nami, więc idę czytać kolejne stronice, tym razem Ludluma. O niebo lepszy od tego poprzedniego grafomana, choć to też nie oryginalny autor, a ktoś korzystający z tego nazwiska.
  23. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Mówisz Grzegorzu "V. Knight" i wszystko jasne! To jest ten "jaśniejszy" plan, który teraz służy mi jedynie do porównywania rozwiązań i ewentualnie adaptacji w mojej budowie. Zrezygnowałem z tego planu, gdyż po dokładnym pomierzeniu wymiarów i odniesieniu ich do oryginału, wyszło mi na to, że te wymiary są trochę zaniżone, a zastosowane rozwiązania są dużo prostsze, niż te z drugiego planu, p. G.Sunderlanda, na których teraz bazuję. Po prostu wziąłem się za "twórczość", gdyż te plany są bardziej szkicem, niż instrukcją budowy i chciałem wreszcie zrobić coś własnego, a nie jedynie poskładać w całość to, co ktoś kiedyś wymyślił i zbudował. Nie twierdzę też, że opierając się na planach p. Knighta będziesz miał lekko i wszystko jest tam proste i nie wymaga gimnastyki umysłowej. Co do "przewodnika" po niezbędnym do budowy materiale, ja też takowego nie posiadam, natomiast "tworzę" swój model w oparciu o matariał dotychczas "uzbierany" i leżący na półce. Oczywiście od czasu do czasu też coś dokupuję /np. ostatnio listwy sosnowe 3x10 mm na dźwigary skrzydeł/. Sądzę, że nie pozostaje Ci nic innego, jak zacząć bardzo dokładnie studiować plany, z kartką i długopisem w ręku i po prostu spisywać zastosowane w budowie materiały, gdyż są one dokładnie na planie opisane. Do tego potrzebna Ci będzie też suwmiarka, którą sobie zmierzysz np. "1/4 balsa sheet" i przełożysz to na "ludzki" wymiar, o języku nie wspominając. W sumie "nie ma letko", ale jak sobie ja powiedziałem - przecież nie święci garnki lepią. Wieczorkiem postaram się zamieścić jakąś fotkę z małych postępów w mojej "twórczości".
  24. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Też Irku myślałem o Castoramie czy innym "Liroju", ale jakoś było mi mało po drodze i użyłem na razie takiej siateczki, która mi po budowie została. Jak spotkam tam bardziej pasującą , to oczywiście wymienię. Acetonu, Tomku, posiadam "na stanie" całą flaszkę, jako niezbędne wyposażenie modelarni, ale na co mi tutaj ona? Mam zmyć tę śliczną wojskową farbkę? Tamta brązowa farba była w grubej warstwie i prościej było ją usunąć przy pomocy "kręciołka" ze szmerglem, jak zresztą i ten papier tym "ustrojstwem" świetnie schodził. No to biorę się za dalsze prace.
  25. MareX

    Fokker D-VII skala 1:5

    Już sam myślałem, że z modelem się nic nie dzieje, ale to zupełna nieprawda. Dzieje się , ale niezbyt żwawo, bo jest nad czym myśleć , a i wykonanie czegoś zupełnie od podstaw też nie jest takie proste. Przeczytałem sobie w międzyczasie książkę -kryminał niejakiego Baldaci-ego, ale stwierdziłem na końcu, że to taka sama literatura, jak te filmy typu "zabili go i uciekł" z dwoma , co najwyżej, gwiazdkami. Szkoda na czytanie czegoś takiego czasu i wrócę chyba do czytania np. "Lalki" . Ale wracając do tematu: pracowałem usilnie nad tą chłodnicą z przodu kadłuba. Pomierzyłem i wyciąłem ramkę, do której przykleiłem żywicą siateczkę, służącą normalnie do szlifowania regipsów. Po przyłożeniu jej do kadłuba, okazało się , że wymiary skopałem a i materiał był zbyt gruby do kształtowania, bo była to blacha alu 1 mm. Zrobiłem więc całość ponownie, tym razem z cieniutkiej blaszki. Gotowe elementy sklejkowe, po wcześniejszym usunięciu z nich farby i naklejonych kartek z kształtem wręg, posklejałem w całość. Zwrócono mi na te naklejone papiery bardzo słuszną uwagę, którą z pokorą przyjąłem. Było to zupełnie zbędne, a dawało dodatkowy ciężar, jak również osłabiało miejsce klejenia. Tak po sklejeniu w tej chwili ma się ta część kadłuba: A tak w tej chwili ma się ta "chłodnica" , tylko na razie przyłożona, ale już pomalowana, ot , tak sobie. Z boku leży ta poprzednia ramka. Teraz znowu "główkowanie" i dłubanie nad dalszą częścią. Czekam też na rysunki wszystkich żeberek, które opracowuje mi Kuba, expert od CAD,a. No to "na zrazie"...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.