Skocz do zawartości

Patryk Sokol

Modelarz
  • Postów

    3 200
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    77

Odpowiedzi opublikowane przez Patryk Sokol

  1. Hej :)

     

    Ostatnie dni mam dużo pracy przy komputerze, moje biurko jest w pełnym słońcu, więc niewątpliwie udało mi się stwierdzić, że zbliża się lato i jest bardzo ciepło.

    W dodatku okazało się, że mam w szufladzie komplet sprzętu do park flyera (tak się jakoś nazbierał).

     

    Stąd wniosek tylko jeden - jakiegoś piankolota do startów z wody bym sobie sprawił ;)

    Dlaczego piankolot? Bo nie wymaga takiej uwagi w transporcie, nigdy nie pójdzie na dno i jest tanio :)

     

    No i teraz do rzeczy:

    Kojarzycie jakieś modele w tym typie?

    Po moich poszukiwaniach udało mi się znaleźc tylko To-Masza:
    http://napolskimniebie.pl/index.php/sklep/trenery/to-masz-hydroplan-detail

     

    Który wszystko ma ok, ale zanim się skuszę to chciałbym poznać jakąś konkurencję :)

     

  2. A tam drgnęło, nawet posunęło się do przodu. Problem polega na tym, że spędziłem ponad miesiąc życia na robieniu pracy magisterskiej, więc jakoś nie mogłem wziąć się do pisania na forum.

    Ale jak pytasz ;)

     

    Zrobiliśmy kadłub:

    post-187-0-64087400-1497981834_thumb.jpg

     

    Nic specjalnie skomplikowanego. Całość wykonane ze szkła i dmuchane za pomocą dętki.

    Oczywiście wychodzi z formy z od razu gotowymi gwintami do mocowania skrzydła :)

     

    No i zrobiliśmy też ogon.

    Ogon to ciekawsza konstrukcja, bo sama część statecznikowa została wykonana przez zgniatanie styroduru:
    post-187-0-34090700-1497981835_thumb.jpg

     

    Zaś belka została dmuchnięta, tam samo jak kadłub do DLG:
    post-187-0-93055300-1497981835_thumb.jpg

     

    Efekt jest naprawdę sympatyczny:
    post-187-0-58534900-1497981836_thumb.jpg

     

    Lekkie, sztywne i jest wykonywane jednym ruchem.

    Następne w kolejce są skrzydła, ale czekamy na metalowe wstawki do wykonywania gniazd bagnetowych.

     

     

    Chcesz podglądać termike i być z nią w każdej chwili to może jeszcze właśnie taka kamerę z przesylem zamontujesz? :D

     

    Ja nie chcę z nią tylko być i ją tylko podglądać, dla mnie to zbyt platoniczne.

    Preferuje raczej bycie w jej środku, tam gdzie najcieplej.

     

    ps. Nie pytajcie o co chodzi z tym kolorem w jakim są części do Hike'a. To nie ja jestem pozbawiony gustu, chciałem żeby były różowe.

    • Lubię to 1
  3. Usterzenie klasyczne to raczej dobra zmiana, jest bardziej "neutralne" w lataniu (tzn. Używanie steru kierunku nie wprowadza dodatkowo momentu skrecającego). 

     

    Mam nadzieję, że kolega nie odebrał jako złośliwości tego co pisałem. Szczerze polecam policzenie tego samemu, a z tym arkuszem jest to banalnie proste. No i łatwo się przekonać jak wiele "renomowanych" konstrukcji ma zły rozmiar stateczników (z reguły są zbyt małe). 

    W razie pytań służę pomocą w okiełznaniu tego arkusza. 

  4. Jak zwykle. Ty teoretycznie zakładasz jednorodny wiatr, a ja ze taki w rzeczywistości właściwie nieistnieje. Szczególnie przy glebie ;) model zwalnia na BF, dostaje podmuch i przyspiesza. Im lżejszy model tym fajniej. Podmuch mija i spadamy. Teoria pasuje, choc warto dodać lekki komentarz.

    Albo nie czytasz co piszę, albo tak sobie gadasz dla hecy...

    Mój post odnosił się do popularnego błędu w rozumowaniu, że model rozpędza się przez to, że mu wieje wiatr w plecy, nie było ani słowa o podmuchach.

     

    Po drugie - czy lecisz z wiatrem, czy pod wiatr - podmuchy to taki sam problem, bo również spadek prędkości wiatru czołowego spowoduje, że efekt będzie taki sam, czyli spadnie prędkość względem powietrza.

    Po trzecie- skończ wreszcie z sugerowaniem, że w życiu modelem nie latałem, bo zaczynam już to uważać za obraźliwe. Oczywiście, że latałem, stąd nawet stwierdzenie którego użyłem wcześniej:

     

    A co do samego tematu wątku - osobiście preferuje taki mix Butterflya, czy klap ze sterem wysokości, że model ma lekką tendencję do opuszczania dzioba. Dzięki temu łatwiej mi unikać sytuacji, że przeciągnę po wrzucanie hamulców, tuż nad ziemią.

     

    Co ewidentnie świadczy o tym,że jednak jakieś tam o pojęcie o podmuchach mam, bo inaczej bym nie wiedział, że model ustawiony na hamulcach (czy klapach) na prędkość minimalną, może przeciągnąć nagle tuż nad ziemią (efekt tego, że czy lecąc z wiatrem i dostając podmuch w ogon, czy lecąc pod wiatr i gdy ten nagle zdechnie, to spadnie prędkość modelu względem powietrza).

     

    Po czwarte - Model lekki nie jest z definicji bardziej podatny na podmuchy. Czy lekki czy ciężki, to nagły podmuch w ogon (dajmy na to 3m/s na sekundę) odbierze tak samo, bo spadnie mu prędkość względem powietrza o 3m/s. Różnica jest taka, że dla modelu który jest ciężki i porusza się z prędkością 10m/s to będzie ledwie 30% zmiany prędkości, a dla modelu lekkiego który miał całe 3m/s to będzie to już zmiana o 100% i efektywne zero prędkości postępowej, jak i zero siły nośnej.

     

    Oczywiście jest jeszcze kwestia podatności na różnego rodzaju mnie symetryczne podmuchy, boczne, turbulencje i inne badziewia, ale to już się załatwia tym samym, co wyżej czyli takim trymem, aby w pobliżu prędkości przeciągnięcia nie lecieć.

     

    I po piąte - osobista prośba - jak piszesz na forum to zawieraj w poście jaką tezę chcesz przedstawić, skąd ona jest i dlaczego tak uważasz. Inaczej powstaje jednozdaniowy post, pod którym są kolejne jednozdaniowe posty dopytujące o co chodzi.

    ,

    • Lubię to 4
  5. Patryk ...model z pełnym BF to troche żaglówka. Przyglądnij sie troche większym (i lekkim) modelom, innym niż DLG które maja dużą powierzchnie klap, gdy mocniej wieje. Po otworzeniu pełnego BF model nie zawsze zwalnia względem ziemi lecąc z wiatrem. Choć w końcu i tak spadnie ;)

    Nie mam pojęcia co tu sugerujesz.

    Sugerujesz, że jak otworzysz klapy to model dmucha od tyłu i przez to nie zwalnia?

  6. Dalej mącisz. Lecąc z wiatrem model nie ma "małej siły nośnej". Ma taką samą, jak w locie pod wiatr. Tzn, jak lecisz "dużym" szybowcem, nie czujesz, czy lecisz pod wiatr czy z wiatrem. Prędkość oceniasz na szybkościomierzu, który pokazuje prędkość wciąż tą samą, ale inną względem ziemi, której i tak nie ocenisz, bo jesteś za wysoko.

    Z modelem tak samo-nie należy oceniać prędkości względem ziemi. Powinno się umieć wyczuwać, kiedy prędkość modelu względem strug jest bliska minimalnej, po reakcjach modelu na stery chociażby.

    100% racji. Pamiętaj jednak, że kiedy ziemia jest blisko, model zbliża się do niej szybko to wiele osób zaczyna odruchowo podbierać wysokością żeby zwolnić. Kolega może mieć to na myśli. Oczywiście nie jest to samo zjawisko fizyczne, ale zdarza się dosyć często, czasem nawet u osób które latają już długo.

  7. Ale Panowie, bez takich - szybowiec to nie żaglówka, która jest osadzona jeszcze w drugim układzie odniesienia.

     

    To nie jest tak, że jak otworzycie BFa z wiatrem to model przyśpieszy, bo ma większy opór od tyłu.

     

    Model ma prędkość względem powietrza i tak długo jak wiatr jest stały, tak z wiatrem się leci szybciej o prędkość wiatru, a pod wiatr wolniej o prędkość wiatru.

     

    Z lądowaniem z wiatrem jest inny myk, bo dochodzi trzeci obiekt (a drugi układ odniesienia), według którego poruszamy się znacząco szybciej względem ziemi.

    Lądując pod wiatr poruszamy się wolniej o prędkość wiatru względem ziemi, przez co mamy masę czasu na reakcję, łatwiej zachować prędkość względem powietrza itp.

    Z kolei lądują z wiatrem dochodzi inny problem - model porusza się bardzo szybko względem ziemi, szybko względem obserwatora, a względem powietrza porusza się powoli. W efekcie próbujemy zwolnić, żeby nie bić w glebę za mocno, a w efekcie model przeciąga.

    Lądowanie na solidnych klapach (w DLG), czy  na BFie (w większych szybowcach) z wiatrem może skutkować tym, że prędkość względem powietrza robi się naprawdę mikra, więc lecąc z wiatrem bardzo łatwo przeciągnąć. A dodając do tego gorszą reakcję na lotki (bo BF już tak ma) to jest to proszenie się o problem.

     

    A co do samego tematu wątku - osobiście preferuje taki mix Butterflya, czy klap ze sterem wysokości, że model ma lekką tendencję do opuszczania dzioba. Dzięki temu łatwiej mi unikać sytuacji, że przeciągnę po wrzucanie hamulców, tuż nad ziemią.

    • Lubię to 2
  8. A ja się za to ucieszyłem widząc, że te modele wciąż latają :)

     

    Dla niewtajemniczonych - Adam ma zasadniczo prototypy i dożywotni abonament na części :)

    Od tego czasu sporo się zmieniło - modele schudły, zrobiły się sztywniejsze, czy zwyczajnie ładniejsze.

    No, ale jak widać i starocie nie chcą się poddać :)

  9. Bardzo jestem ciekaw jak to będzie wyglądać i ważyć... 

    Ciekawe będzie porównanie z superwyczynowym Plus-em od Vladimira (choć wiem, że to zupełnie inne kategorie - ale czy na pewno ?!?).

     

    Cóż, myślę, że to modele maja wspólny układ aerodynamiczny i to, że są motoszybowcami.

    Wszystko inne będzie je różnić ;)

    Już teraz mogę Ci powiedzieć, że Hike będzie lepszy do FPV, szybszy i solidniejsze, a Plus będzie znacznie lepiej łapał najsłabszą termikę.

     

     

    Trzeba zmienić podejście i w te 100H frezować formę w aluminium. Koszty podobne a zabawy jakby mniej.

     

    W dużym skrócie - tak.

    To prawdopodobnie ostatni mój duży projekt z żelkotowymi formami.

    W Hike'u jednak by to nie przeszło niestety, choćby dlatego, że nasza frezarka z alu sobie nie radzi.

    W przyszłości jednak planujemy po prostu zlecać komuś innemu frezowanie form.

  10. Dziś wylaliśmy ostatnią formę do Hike'a (czyli dolną część form na ogony). Kończy to nam etap mokrej roboty z formami, teraz już tylko nieco polerki i woskowania.

    Niezmiernie mnie to cieszy, bo robienie form w takiej ilości było doświadczeniem... chyba męczącym :huh: . Mam szczerą nadzieje, że w tym roku już żadnej dużej formy nie zrobię.

     

    Cieszy mnie również, że będę mógł wrócić do regularnego raportowania postępów, bo raportowanie robienia kolejnych to byłby post #37 powtarzany aż do bólu zębów.

    Stąd na dniach spodziewajcie się fotek jak nasza formierska robota się prezentuje i jak powstawać będzie już sam Hike (choć to już raczej 3cia ćwiartka maja).

     

    Tymczasem - jeśli ktoś by chciał zreplikować nasze przedsięwzięcie to niżej ma listę zakupów:
    -4 płyty modelowe Terra 700

    -100h pracy frezarki

    -4,5kg żelkotu Axson GC1 080

    -10kg tkaniny szklanej, gramatury różnej

    -35kg żywicy Lh160

    -10,5kg utwardzacza H146

    -125kg piasku budowlanego (Cóż me zapędy na świat wydały...)

    -0,5kg pasty woskowej Axson Cire

    -pół wiaderka Aerosilu

     

    Jeśli komuś chce się koszty podliczyć... To niech zachowa dla się, ja nawet nie chcę wiedzieć.

    • Lubię to 1
  11. Taaa... Vka to zło ;)

    Ale powodem jest to, że Vka to takie paskudne minilotki, które do tego działają odwrotnie niż lotki na skrzydle. Nie lubię dlatego tego układu ;)

     

    Niemniej - sam kadłub to za mało żeby cokolwiek ocenić. Wystarczy, że piloci latają bez użycia automatycznego miksu i wtedy odchylenie kadłuba może być efektem np. zbyt późnego wychylenia steru kierunku w stosunku do lotek (wtedy możesz mieć wrażenie, że kierunek pracuje przeciwnie). Podobnie jeśli ktoś zainicjuje zakręt sterem kierunku, a nie lotkami, to można odnieść zupełnie inne wrażenie, niż gdy użyje najpierw lotek.

     

    Jak nie wiesz co się dzieje na drążkach, to po samym filmie ocenić się tego IMO nie da, bo zmiennych jest kilka (czy został użyty w ogóle ster kierunku, czy został użyty w tę samą stronę, czy miks jest automatyczny, czy najpierw zostął użyty SK, czy najpierw lotki, ile zostało użyte wysokości w zakręcie, czy zakręt był inicjowany na dużej prędkości, czy na małej (bo na dużym kącie natarcia kompensacji potrzeba z reguły więcej) i jeszcze kilka), a dane wejściowe jedynie dwie (czy model zakręca i jak się układa kadłub).

     

    Z filmu to nie podejmę ocenienia się jak zmiksowany jest Spinacz którego sam regulowałem,a co dopiero zupełnie nieznany mi model.

  12. Wiem jedno - teoria teorią a praktyka potrafi wywrócić ją do góry nogami i przykładem jest tutaj np. bąk - z czysto teoretycznych założeń i wyliczeń nie powinien latać, a lata. Dlaczego? Bo nie wie, że z matematycznego punktu widzenia nie powinien.

    Proszę - nie...

    Nikt nie wie kto rzucił tą głupotą po raz pierwszy, ale według teorii trzmiel latać jak najbardziej powinien, nie powielajcie tego.

     

    Ale za podlinkowanie Piotra jak najbardziej dzięki, jest to konkretne.

    Wojtek...wo widać. Jak wół :)

    W którym miejscu i po czym?

     

    Poważnie pytam.

  13. Kurczę dwie strony wątku, a dyskusja przypomina nieco rozwodzenie się nad magią, czy innym okultyzmem, zamiast nad prostym zjawiskiem.

     

    Myślę, że żeby rozmawiać o tym z jakimkolwiek zrozumieniem, to warto (jak zwykle w sumie) zacząć od podstaw fizycznych, które prowadzą do miksu steru kierunku do lotek.

     

    Najpierw zastanówmy się co dzieje się na skrzydle w trakcie użycia lotek.

    Kiedy będziemy skręcać w prawo, to prawa lotka wychyla się do góry (zmniejszając siłę nośna na prawym skrzydle), a lewa zaś wychyla się do dołu zwiększając siłę nośną.

    W efekcie pojawia nam się asymetria i model zaczyna się skręcać w locie.

     

    Teraz pytanie - dlaczego w takim razie używać steru kierunku, skoro lotki już nam zmieniają kierunek lotu?

    Powodem jest to, że lewa i prawa połówka zaczynają produkować różny opór.

     

    Związane jest to z:
    1. Z reguły wychylenie zwiększające siłę nośna zwiększa również opór profilowy, a wychylenie zmniejszające zmniejsza go

    2. Zwiększenie siły nośnej powoduje wzrost oporu indukowanego (bo ten rośnie w kwadracie współczynnika siły nośnej) na końcówce płata, a zmniejszenie jego spadek.

     

    Sprowadza się to do jednego - w zakręcie, z użyciem lotek, zewnętrzne skrzydło produkuje więcej oporu, co powoduje, że oprócz momentu pochylającego, powstaje moment skręcający w płaszczyźnie poziomej, przeciwnie do kierunku zakrętu.

     

    W efekcie zakręt taki wykonamy, ale stracimy więcej wysokości, gdyż pojawi się opór wynikający z tego, że model pokaże nieco więcej powierzchni czołowej, niż gdy jego kadłub układa się równolegle do strug powietrza.

    Ponadto będziemy musieli użyć większego wychylenia lotek, co tylko pogłębi to zjawisko.

     

    Ten brak kompensacji asymetrii sterem kierunku nazywamy wyślizgiem. Oczywiście można również przesadzić z kompensacją sterem kierunku i wywołać zjawisko dokładnie odwrotne, co spowoduje że kadłub wejdzie nam do środka kręgu (i da taki sam efekt zwiększenia oporów), wtedy zjawisko to nazwiemy ześlizgiem.

     

    Samo zjawisko potrafi być stosunkowo silne, skutkując naprawdę znaczącą utratą wysokości. Paradoksalnie - bywa również bardzo użyteczne. Przydaje się np. kiedy chcemy posadzić ciężki szybowiec, a brakuje nam lotniska.

    Można wtedy wdusić pełny kierunek, a za pomocą lotek utrzymywać prosty kierunek lotu. łatwo wtedy zauważyć, że z 0,6m/s potrafi zrobić się i 4m/s opadania :)

     

    Fajnie sprawdza się to też w trenerkach (np. Twinstarem można bardzo ładnie stracić tak nadmiar wysokości, podczas gdy na użycie lotek jako klap w ogóle nie reaguje), polecam poćwiczyć ten manewr każdemu.

     

    To o czym piszę cZyNo (mocno niejasno), to manewr stosowany niekiedy przez niektórych pilotów szybowców RC. Kiedy mamy do czynienia z szerokim, bardzo słabym noszeniem, to można krążyć bardzo szeroko, nadając kierunek sterem kierunku, a lotkami utrzymując model w locie poziomym.

    Problem jest taki, że jest to manewr który jest oczywiście rasowym ześlizgiem, kadłub nie będzie ustawiony do kierunku lotu, a opadanie własne będzie większe niż gdyby wykonać to samo krążenie prawidłowo skoordynowanym zakrętem.

    I tak, mierzyłem wiele szybowców, żadne nie wykazał niższego opadania przy takim podejściu, zawsze opadanie w takim krążeniu jest nieco większe.

    Podejrzewam, że sympatia do tego sposobu zakręcania wynika z latania szybowcami niestatecznymi spiralnymi (czyli wszystkie obecne F3Fy). Szybowiec taki ma tendencję do zacieśniania krążenia (ucieka do środka kręgu), takie użycie lotek powstrzymuje tą tendencję i czyni utrzymanie promienia krążenia łatwiejszym. Co nie zmienia jednak faktu, że jest to mniej efektywne.

     

    Ciekawym przypadkiem są tutaj szybowce z dużym wzniosem, a pozbawione lotek. Teoretycznie wykonują one każdy zakręt na ześlizgu, jednakże duży wznios działa dokładnie jak lotki (kiedy pojawi się odchylenie od kierunku lotu, to zewnętrzne skrzydło zwiększa kąt natarcia, a wewnętrzne zmniejsza), co powoduje, że taki sposób latania jest naprawdę skuteczny.

     

    Inaczej wygląda tutaj sprawa miksowania w akrobatach.

    Stosuje się to, aby np pozbawić model pewnych tendencji (np. jeśli użycie steru kierunku przechyla model do zakrętu, to delikatne odwrotne wychylenia lotek może temu przeciwdziałać).

    To jednak już jest kwestia specjalistycznej regulacji akrobatów, a ja na tym tyle się znam, że potrafię zrobić shockiem beczki po okręgu ;)

     

    NOTKA: W trakcie mojego pisania Wojtek wrzucił tekst ze strony Piotra Piechowskiego - zgadzamy się w nim :)

  14. A jak z wagą?

    Na razie jest ok. Jak zastosuje porządne serwa to będzie koło 250g do lotu.

    Następny węglak będzie lżejszy, tutaj mnie poniosło z ilością mikrobalonu na klejeniu ;) (bo robiłem dla siebie, zawsze uważam, że lepiej zrobić najpierw dobry kompozyt, a później odchudzać kolejne egzemplarze, niż zrobić trzeszczącą szmatę, którą latać się nie da)

     

     

    Ja dzisiaj dużo polatałem moim spin'aczem

     

    Model lata świetnie, widać po nim wszystkie noszenia, nawet te najmniejsze. Loty powyżej półtorej minuty są standardem (beż żadnego noszenia) przy wyrzutach na około 30m. Nawet w skrajnie a termicznych warunkach jak te na filmie można coś pokręcić. W ten dzień najdłuższe loty były sporo powyżej 10min. Najwyższy rzut spinaczem to 46m(oczywiście przy prawie zerowym wietrze).

    Ładnie krążysz, sporo lepiej niż ja.

    Ale co by nie mówić - latasz więcej w miesiąc niż ja przez ostatnie 3 lata :(

     

     

    Miałem okazję poobserwować jak Patryk swoim "odpadowym" Spinaczem latał jakiś czas temu w zupełnie atermicznych warunkach i muszę przyznać, że modelik niezwykle fajny, trzymał się powietrza. I jeśli ja zatwardziały miłośnik akrobatów miałbym kiedykolwiek spróbować szybowców to wybrałbym właśnie Spinacza. Bardzo fajny model.

    Niestety - odpaduś już życie skończył :(

    Latając u rodziców, poślizgnąłem się na krowim placku i model wylądował pode mną.

    Szkoda, całkiem fajny był.

     

     

    Noooo, muszę przyznać, że wizualnie pierwsza klasa. A jak to się ma do właściwości użytkowych ? Z tego co da się zauważyć tkanina regularna nie jest, jaka jest zatem przewaga ?

     

    No regularna to ona nie jest.

    Zaryzykuje stwierdzenie, że nie osiąga ona przez to nominalnego modułu Younga (czyli takiego jaki miałby taki kompozyt gdyby był idealnie ułożony).

    Cały myk polega na tym, że nawet 80% nominalnej sztywności to sporo więcej niż 100% sztywności kompozytu szklanego o tej samej wadze.

    W efekcie - przy grubości profilu Spinacza to to skrzydło jest sztywne jak sztacheta od płotu. W efekcie można to sporo mocniej rzucić bez flatteru.

    No i mała rzecz, a jednak istotna. To skrzydło jest sporo odporniejsze na zrysowania, zbieranie patyczków etc. To jednak wygodne, bo sporo wydłuża żywotność tego modelu.

    Zaryzykuje, że na tyle,ze wszystkie już moje Spin'Acze będą z węgla, dzięki temu nie będę miał ochoty wymienić skrzydła, bo się porysowało w transporcie, czy o jakieś badziewne badyle w trawniku.

    • Lubię to 1
  15. Zachciało nam się poeksperymentować z nowocześniejszymi materiałami :)

    Efekt naszej pracy fotografuje się trudno:
    post-187-0-03369300-1493992147_thumb.jpg

    :D

    Może jakby aparat miał filtr polaryzacyjny na obiektywie? :huh:

    Po wielu bojach udało mi się osiągnąć taką fotkę:
    post-187-0-14493100-1493992145_thumb.jpg

    I to max, na co pozwolił mi aparat.

     

    Szczęśliwie okazało się, że mój telefon lepiej sobie radzi z fotografowaniem takich rzeczy:
    post-187-0-23708400-1493992152_thumb.jpg

    post-187-0-04107700-1493992154_thumb.jpg

    post-187-0-48623800-1493992155_thumb.jpg

    post-187-0-63053600-1493992156_thumb.jpg

    post-187-0-93232900-1493992157_thumb.jpg

     

    Nawet belka ogonowa dostała nieco tkaniny biaksialnej (w miejsce digonalnego szkła):
    post-187-0-42464800-1493992148_thumb.jpg

     

    Sam zaś jestem zaskoczony, że mi się ta estetyka podoba ;)

    Tzn. wciąż twierdzę, że zrobienie skrzydła w jednolitym kolorze, wymaga więcej uwagi i dbania o jakość rzemiosła, ale jednak ten walący po oczach węgiel mocno mi się kojarzy z latami 90 ;)

    Wiecie komiksy z Lobo i inne takie kontrastowe bzdury ;)

     

    Sam materiał oceniam zaś bardzo pozytywnie. wymaga nieco więcej uwagi w pracy niż tkanina szklana (czy nawet klasyczna węglowa), musi być równiutko docięty na krawędzi natarcia (bo nie ma już mowy o docinaniu nożem po pierwszym etapie laminowania) no i trzeba uważać, żeby jej nie podziurawić bardziej niż przyszła podziurawiona od producenta.

    Do węglowych skrzydeł stosujemy też Rohacell, zamiast Herexu. W efekcie - na biaxialu 29g/m^2 skrzydła wychodzą bardzo podobnie jak szklane wagowo. Do przetestowania jest jeszcze tkanina 23g/m^2, ale to w jakiejś tam przyszłości, na razie trzeba sprawdzić, czy ktoś w ogóle chce węglowe Spin'Acze ;)

    Sztywność zaś - wiadomo sporo poszła w górę, problem taki, że ja i tak nie jestem w stanie jej wykorzystać (max co mogę rzucić to 40-45m, przy bardzo mocnym wietrze udało mi się dobić 60m, a szklany nawet się z taką wysokością nie zająknie).

    Ale za to jak trafię bardziej sztormową pogodę w Nysie, to przegonię węglową wersję po zawietrznej, zobaczymy na co taka konstrukcja pozwoli.

     

    Korzystając z okazji - zmieniliśmy kilka drobnostek. Teraz najpewniej i wersja szklana będzie miała węglową wstawkę pod mocowanie belki w stateczniku pionowym, dostarczamy już dźwigienki do górnego napędu lotek zamiast dolnego, odchudziliśmy nieco kołki typu T (średnio 2g) i pozbyliśmy się paskudnego atawizmu z moich młodzieńczych lat, czyli śrub M4 do mocowania skrzydła, teraz mamy uczciwe M3 (wstawiliśmy odpowiednie tuleje w prowadzenie formy).

    • Lubię to 3
  16. Zgoda - pomyliły mi się relacje (bo naoglądałem się dmuchania kadłubów na dziesiątki).

     

    Niemniej - w dalszym ciągu twierdzę, że lateks się od makaronu sprawdza gorzej.

    PCW ma przewagę jeszcze w paru kwestiach:
    -Nie wymaga naciągania, luźno leży w formie

    -Pozwala się zgrzewać, jak ktoś potrzebuje mniejszego

    -Nigdy nie robi problemów z odłażeniem od wnętrza kadłuba (bo zwyczajnie mocne to jest - nie jest to łatwo rozerwać)

    -Nie trzeba się przejmować różnego rodzaju ostrymi rzeczami w formie (jak np wklejanymi w trakcie laminowania nakrętkami, kantami etc.)

    -Jest całkowicie wielorazowe (rekord - na jednym makaronie 8 kadłubów)

    -Nawet jak jest dziurawe, to nie trzeba od razu wymienić (acz powietrze wiadomo - ucieka, kompresor się włączy co jakiś czas)

     

    A jak dodać do tego,że zwyczajnie pęknąć nie może, bo się nie rozciąga w formie to powodu do stosowania balonów nie widzę.

    Z początku się bałem, że na kantach może nie dociskać, ale okazuje się, że pod tym względem jest identycznie jak z balonem, kanty wychodzą bardzo zgrabnie.

  17. Mi Qualatexy tyle napękały, że boje się używać wyrobów lateksowych :|

    A gwarantuje Ci, że szukając rozwiązania problemu skopiowaliśmy każde jedno rozwiązanie jakie pokazaliście na forum. 

     

    Ostatnią rzeczą która może powodować, że Ci balony nie pękają to to, że czubek balonu macie z tyłu rury, tam gdzie balon rozprężać się nie musi. U nas nie do sprawdzania, bo nie mamy odejmowanego noska, tylko klasyczną kabinkę. 

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.