Skocz do zawartości

Patryk Sokol

Modelarz
  • Postów

    3 200
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    77

Odpowiedzi opublikowane przez Patryk Sokol

  1. Ok, brniemy w off top, ale rzadko mam okazję do takiego ładnego połączenia teorii z praktyką, więc YOLO :D

     


    Moje wnioski: profil ze stajni prof. Happerle jest bardzo dobry jeśli nie znakomity, zaś ten od dr. Seliga, co najwyżej taki sobie. Oba stworzone gdzieś na początku lat '90. z użyciem metod komputerowych, oba w sumie niestare i dość nowoczesne. Choć z tym ostatnim stwierdzeniem, zapewne wielu Kolegów mocno by polemizowało .

     

    Niestety, ja Cię rozczaruję, zero polemiki z mojej strony :)

    post-187-0-49170000-1510421632_thumb.png

     

    Tutaj mamy wykres porównujący MH45 i S5010 ze sobą dla 100k Re (uznajmy,ze Twoje skrzydełka jakoś tak się wpasowują).

    To co widać od razu, to że MH45 jest lepszy dla praktycznie całego zakresu Cz, jedynie w samej górze S5010 prezentuje się lepiej. To co jednak istotne jest dla latających skrzydeł - nie są one w stanie osiągać tak dużych współczynników siły nośnej, gdyż wychylenie steru wysokości do góry wiąże się tak naprawdę ze zrobieniem klapy w kierunku przeciwnym niż by się chciało (czyli do góry, co pogarsza pracę profilu dla wysokich Cz).

    Stąd na wykresie znajdują się też dane z obu profili z klapa wychyloną o 5st do góry (czyli de facto na solidnie zaciągniętym drągu). Widać, że w takich warunkach MH45 jeszcze tylko zwiększa przewagę nad S5010.

    Czy to nie jest piękne jak to się zgadza z obserwacjami? :wub:

    • Lubię to 1
  2. Rozwiązanie jest proste i mocno związane z tym jakie mamy nędzne narzędzia pomiarowe.

     

    Stąd odpowiem Ci anegdotką.

    Kiedy dawno, dawno temu (14 lat temu! WTF, kiedy stałem się stary :| ) uczyłem się latać na Delcie MJ to wydawało mi się, ze ten model wspaniale szybuje. Później latałem TeoZagi, które szybowało wielokrotnie lepiej. Po kilku miesiącach zachwytów nad Zagim, przesiadłem się na inne rzeczy, ale Zagi na zawsze zostało w mojej pamięci jako ten model który cudownie szybuje. Później były różne konstrukcje, ale ideałem szybowca zawsze w mojej głowie było Zagi. W końcu podjąłem decyzję, że świetnie by było znów mieć ten wspaniały szybowiec, zrobiłem kolejnego i...

    I okazało się, że nawet Młodzik z ModelMaking (który ma osiągi promu kosmicznego) jest wielokrotnie sprawniejszy przy łapaniu termiki, czy lotach na zboczu.

     

    Rzecz polega na tym, że latając modelami nie mamy innego odniesienia niż nasze "wydaje mi się". Kiedy lata się głównie Wicherkiem to wydaje się, że jest wspaniale. A kiedy polatamy czymś innym to latanie Wicherkiem nagle zaczyna przypominać prowadzenie taczki.

     

    Inna sprawa, że niektórzy dlatego Wicherka właśnie lubią, że jest jakiś i prowadzi się jak taczka :)

    I nie ma w tym nic złego, sam mam Twinstara który jest zrobiony, żeby latał jak ociężały transportowiec, a nie współczesny elektryk na Li-Polach i nadmiarem mocy do latania w pionie.

     

    Innym pytaniem jest czy to powoduje, że Wicherek jest dobry jako pierwszy model współcześnie, czy jako szczególnie udany trenerek?

    Nie ma mowy, niestety to jest model trudny w budowie (bo prosta w budowie jest Delta MJ, czy Zagi), trudny w naprawach i ciężki (co też przyczynia się do większej podatności na udary).

     

    I jak ktoś ciekaw mądrzejsi się ode mnie w tym temacie wypowiadali:
    http://www.modelarstwo.org.pl/forum/viewtopic.php?t=2623

     

    Podsumowując - budujcie i cieszcie się Wicherkami, tylko nie przedstawiajcie go jako prawdy objawionej, to tylko model. Choć fakt, że z długą i ciekawą historią :)

     

     

    ps: Właśnie czytam sobie tą dyskusję z linku na PWM i okazał się, ze nawet sam się tam udzieliłem :) . Ech, młody, naiwny i ślepo wierzący w wychodzące ówcześnie materiały o Wicherku w Modelarzu (gdzie promowano Wicherka 25P jako rozwiązanie na brak funduszy w świecie pierwszej połowy lat dwutysięcznych :D )

    • Lubię to 2
  3. Wow, mamy różne podejście do napędu :)

    AXI 4120 wozi się w moim Hike'u ,a nawet tam ma kaganiec ząłożony :)

     

    To zabrzmi nieco dziwnie, ale ja planuje, żeby to ledwo zipało :)

    Tzn. Preferuję napędy z nadmiarem mocy odpowiadającym charakterowi modelu. Np. mój Twinstar lata w poziomie na 1/2 gazu, a na pełnym gazie maks 3m/s wznoszenia. Do tego ma hiper ciężki pakiet. Wszystko po to, żeby latało się jak transportowcem.(i bardzo długo 45min lotu to nie problem). Ten dwupłacik jest z czasów kiedy silniki były tak słabe, że samoloty dostawały drugie skrzydło :)

    Oczywiście akro jakieś robić będzie się dało, ale raczej z rozpędzenia w opadaniu, to też ma swój urok.

     

    Aczkolwiek jakiś akrobat mi po głowie chodzi też, ale najpierw niech ten poleci.

  4. Dopiero zauważyłem, a jako że mam sentyment do dwupłatów to z przyjemnością obejrzałem i poczytałem.

    Bardzo przyjemny modelik, a budowa błyskawiczna :)

    Czy ja dobrze przeczytałem, 1,5m dwupłat na 3s, a nie 6s. Poza tym jeśli na 6s to celowałbym w pojemność tak circa +/- 3000mAh. A co do serw to polecam hitec 225mg, doskonałe serwa, które wielokrotnie używałem i w heliku (T Rexie 500) i w akrobatach właśnie +/- 1,5m rozpiętości.

     

    Ciężko widzę tutaj 6s. Tzn. to będzie bardzo powolny model, z dużym śmigłem o małym skoku. Stosując 6s albo byłbym skazany na wielki silnik, albo na coś o obrzydliwie niskim kV. A dodatkowo celujemy w podobną wagę pakietu (bo 3s 5000mAh, to niewiele mniej energii niż 6s 3000mAh i niewiele mniej wagi pakietu). Pamiętaj, że to mocy nie powinno potrzebować, nie wiem czy ten model będzie w stanie wykręcić uczciwą beczkę :)

     

    Oracover ma też folie lakierowane od wewnętrznej strony, właśnie po to, żeby zmniejszyć prześwit. Używałem takiej (żółtej) w Madmanie. Efekt jak na zdjęciu

     

    A jak się nazywają, kto tym handluje? Avro to już się tą wiedzą nie nacieszy, ale na przyszłość się przyda.

     

    Taki, w sumie starodawny dwupłacik, zamiast folią pokrył bym Koverallem i pomalował pędzelkiem. Żeby było znać ślad narzędzia i ludzkiej ręki. Ale już za późno...

    O nie, nie ma mowy :P

    Żadnego babrania się Cellonem w moim własnym pokoju, za stary już na to jestem. Oczywiście mógłbym to zrobić w firmie, ale to już wtedy ny nie był model do relaksacyjnego budowania w domu :)

     

    Zastanawiałem się trochę nad Oratexem/Solartexem, ale doszedłem do wniosku, ze chcę celować w wygląd nawiązujący do PT-17 (jeśli ktoś nie zauważył po kolorach).

    Ten samolot wygląda też nie plastikowo:

    https://en.wikipedia.org/wiki/Boeing-Stearman_Model_75#/media/File:Stearman.e75.g-bswc.longshot.arp.jpg

    https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/b/b1/Boeing-Stearman_PT-17_%28A75%29_-_Les_ailes_anciennes_de_Lorraine%2C_LFGR_Doncourt-les-Conflans%2C_France_PP1251735453.jpg

  5. Tutaj skrzydło mocowane jest na bagnetach tak naprawdę. Magnesy jedynie zabezpieczają skrzydło przed rozsunięciem.

    I nie ma opcji, na pewno to da radę. W większości swoich modeli, nawet nie bawię się w magnesy, a tylko łapię złożone skrzydło taśmą klejącą. A w szybowcach siły masz znacząco większe niż kiedykolwiek w takim modelu będą.

     

    A profil wygląda z grubsza jak Clark Y, mogę później dokładnie sprawdzić.

  6. Pięknie Ci to wychodzi Patryk ! Plany fajne , prosta bryła kadłuba, usterzenie płytowe, profil płaskowypukły(? , chyba). Z racji chęci zapoznania się z "technologią piankową" korci mnie aby popełnić go z depromu. Jak przewidujesz , jaki będzie ten model w pilotażu ? Na razie pilot RC ze mnie "kocur wielki jak krowa", "nabijam łapę" na symulatorze latając PC-6 Multexima.  Pilatus PC-6 to mój drugi typ na "piankolota".

    Bez przesady, ja w tym modelu głównie wady wykonawczę widzę. Ale akceptuję go takim jakim jest. :rolleyes:

     

    A jakie to w pilotażu będzie to się zobaczy. Troszkę mnie straszy statecznik poziomy, jakoś go tak mało na dwa wielkie skrzydła, z grubawym profilem :rolleyes:

    Jeśli nie braknie mu stateczności podłużnej to powinien być dosyć potulny. Wiesz dużo powierzchni nośnej, solidny wznios itp.

     

    I drobna uwaga - usterzenie nie jest tutaj płytowe. Jest najwyżej płytką ;)

    Płytowe poruszałoby się w  całości

  7. Zainteresowania, brak, ale co tam najwyżej będę miał kiedyś kronikę dla siebie :)

     

    post-187-0-85801300-1509806281_thumb.jpg

    post-187-0-98915800-1509806280_thumb.jpg

    post-187-0-00718600-1509806283_thumb.jpg

    post-187-0-09390500-1509806284_thumb.jpg

     

    Jeśli wydaje się Wam, że kadłub ma nieco inny błękit niż statecznik (i spód skrzydła, ale tego nie widzicie) to wydaje się Wam dobrze.

    Na całość modelu miały wystarczyć dwie, pokazane wcześniej, rolki Oracoveru. Okazało się, że wystarczyły jedynie na pokrycie skrzydeł i stateczników, a i to dokładnie na styk (zostało tylko nieco ścinków).

    Zasadniczo zdecydowałem się na Oracover przez to, ze żółty Solarfilm był mocno prześwitujący. Okazało się, że żółty Oracover również kryje słabawo i ewidentnie widać gdzie kończą się w modelu kesony.

    Do tego Oracover nakładało mi się sporo trudniej niż Solarfilm za młodu. A,że dodatkowo błękit Solarfilmu mi się bardziej podobał, niż akurat dostępny błękit Oracoveru to wziąłem Solarfilm (I uważam, że się ze sobą nie gryzą, nie mam nic przeciwko temu, że kadłub odcina się od powierzchni nośnych i sterowych).

    Ale co do samego oklejania - ło matko... Doceniłem przez Solarfilm łatwość nakładania Oracoveru. Na Oracoverze klej zdecydowanie lepiej łapie i zdecydowanie większy jest odstęp między temperaturami naklejania i naciągania.

    Ewidentnie, kiedyś te folie były lepsze!

    Nah, nieprawda ;)  Po prostu po dobrych 10 latach od ostatniego oklejania folią to po umiejętnościach zostało już tylko tęskne wspomnienie <_<

     

    Na tę chwilę pozostało mi jeszcze wykonanie maski silnika, zastrzałów skrzydła, dorobienie jakichś numerów rejestracyjnych (bo kadłub jest jakiś taki łysawy) i montaż wyposażenia.

    Wszystko to już zaczeka do momentu kupna sprzętu (szczególnie maska silnika, nie chcę ryzykować, że to do siebie w ogóle pasować nie będzie).

     

    No i pytanie o pomoc w doborze serw wciąż stoi otwarte ;)

     

     

    • Lubię to 3
  8. Oki, wytargałem dwupłatka do fotek na powietrze :)

    Niestety - wiało tak obrzydliwie, że musiałem się schować za budynkiem, bo inaczej poleciał by sporo szybciej niż planowałem.

    No, ale zależało mi żeby pofocić przed oklejeniem, więc lepsze takie fotki niż żadne :)

     

    post-187-0-87749100-1509455037_thumb.jpg

    post-187-0-38973700-1509455038_thumb.jpg

    post-187-0-67299500-1509455039_thumb.jpg

    post-187-0-16616000-1509455039_thumb.jpg

     

    Gdybym robił następny raz to zmieniłbym kilka rzeczy, kolejno:
    -Poczekałbym z klejeniem "garbów" kadłuba do momentu kiedy całkowicie wyschną po gięciu. Skusiło mnie klejenie kiedy było lekko wilgotne (co jest dosyć wygodne, mokrą balsę klei CA momentalnie). Jednak schnąca balsa się nieco kurczy, więc garby są minimalnie zapadnięte. Drobnostka, ale nieco drażni :)

    -Lotki są obecnie wyszlifowane z pełnej balsy 12mm. Zalet to rozwiązanie nie ma żadnych :D . Ciężkie, długo się szlifuje i jest to mało sztywne. Teraz lotki wykonałbym przez szlifowanie kratowniczki. Znacząco mniej wiórów :)

    -Rozważyłbym wykonanie podwozie lutowanego z dwóch prętów stalowych. Może nie jest to jakoś lepsze rozwiązanie, ale stylowo mi bardziej pasuje..

    -Raczej zrezygnowałbym z balsowych dźwigarów. Nie to, żeby brakowało im wytrzymałości, profil jest tak gruby, że tej na pewno nie braknie. Rzecz jest inna, balsowe listwy tylko z grubsza trzymają wymiar. Z sosnowymi dźwigarami powinno być sporo łatwiej dopasować gniazda w żebrach.

     

    Ogólnie cała konstrukcja jest dosyć ciężkawa. Tyle w tym metalu (baldachim, podwozie, bagnety, rurki mosiężne etc), że w stanie jak na zdjęciach zdaje się ważyć ponad kilogram. Ile dokładnie to dowiem się jak przejadę się do warsztatu i zważę.

     

    Samą masą się nie przejmuje - powierzchni nośnej ma toto całe 70,5dm2.  Jakbym chciał uzyskać takie obciążenie powierzchni nośnej jak mam w Twinstarze to musiałbym ważyć prawie 4kg :) . To jest absolutnie niemożliwe, więc muszę przygotować się na coś znacznie bardziej slow-flyowego.

     

    Otwartą kwestią pozostaje dobór wyposażenia.

    Twórca oryginału wybrał ten silnik:
    https://hobbyking.com/en_us/turnigy-d3542-6-1000kv-brushless-outrunner-motor.html?___store=en_us

    W połączeniu ze śmigłem 12x6. To wydaje się całkiem rozsądnym wyborem, ten silnik nie wygląda jak coś zbyt wielkiego.

    Zapewne pożenię to z jakimś pakietem pokroju 3s 5000mAh, może nawet Multistarami, dobrze się z nimi dogaduje.

    Otwartą kwestią pozostają serwomechanizmy. Co sprawdzonego polecacie?

    Preferowałbym raczej serwa analogowe, nie potrzebuje tutaj ani wielkiej szybkości, ani siły, a mniejszy pobór prądu na pewno nie zaszkodzi. Ważne dla mnie jest, żeby były solidne i pewne.

     

    Na tę chwilę położyłem właśnie ostatnią szpachlę na model (Hobbylite'a szczerze polecam), żeby połatać ostatnie dziurki, wgniotki i niedoskonałości, więc jutro/pojutrze ruszę już z oklejaniem :)

     

     

     

     

     

     

    • Lubię to 1
  9. Czołgiem Panowie :)

     

    Po ostatniej przeprowadzce mam w końcu biurko. I to solidne biurko :)

    Pomyślałem więc, że nastał czas na zbudowanie nowego elektryka.

    Zacząłem więc przeglądać https://outerzone.co.uk/ w poszukiwaniu czegoś ciekawego.

    I tutaj doszło do typowej modelarskiej eskalacji :D

    Najpierw miał być mały elektryk. Później miał być dwupłat elektryk. Najpierw 800mm, później 1000mm, a na koniec znalazłem plany tego miśka:
    https://outerzone.co.uk/plan_details.asp?ID=8885

     

    Stwierdziłem, że mniejsza tam czy 1000mm, czy 1500mm drewna zejdzie podobnie. Popatrzyłem na Spin'Acza wiszącego na karniszu i stwierdziłem, że 1,5m jest jak najbardziej ogarnialne, to w końcu nie jest tak dużo :)

    Oczywiście się okazało, że 1,5m dwupłata to coś innego niż 1,5m DLG, bo DLG ma skrzydła o solidnym wydłużeniu i krótki kadłub, a dwupłaty zupełnie na odwrót, ale cóż, decyzja została podjęta :D

     

    Sam plan nieco przerobiłem, bo parę rzeczy mi się nie podobało.

    Przede wszystkim - jednostki, powodzenia w kupieniu balsy 1/4" w Polsce.

    Później dorzuciłem do modelu kesony, bo jednak nie lubię skrzydeł konstrukcyjnych bez kesonu. Ruch był dobry skrzydła sporo się dosztywniły.

    Ostatecznie zdecydowałem się też na zrobienie czterech lotek. To zabrzmi dziwnie, ale sporo zredukowało to koszt modelu, bo musiałem dzięki temu kupić tylko jedną deskę 10mm (a decha 12mm i tak była na jedną parę lotek potrzebna).

    No i na koniec pozmieniałem nieco grubości balsy gdzieniegdzie. Zredukowałem grubość żeberek do 1,5mm (2,5mm na żeberka przy skrzydle z kesonem to byłaby rozpusta), zmieniłem garb kadłuba z 3mm na 1,5mm i odchudziłem kadłub z 6mm do 5mm (głównie celem ustandaryzowania grubości.)

     

    Na koniec zacząłem wszystko rozmieszczać na deskach coby do Riku za dużo nie jeździć.

    Materiały zakupiłem, podjechałem jeszcze kupić piłki włośnicowe i okazał się, że piłek nie ma :angry:

     

    Nie zostało mi więc nic innego, jak zatrudnić ZOśkę do wykonania elementów:
    post-187-0-76271900-1509361028_thumb.jpg

     

    Całość wycinania zrobiłem frezem 1mm down-cut. Frez okazał się średnio trafiony. Tzn. frezuje bardzo fajnie, nie strzępi, nie podrywa materiału z umocowania itp. Jednak 1mm wymaga sporo większych obrotów niż mój mokry chińczyk jest w stanie pociągnąć. Dla 800mm/min posuwu 11 200obr/min wrzeciona to po prostu zbyt mało. Żeby frezowanie wyglądało idealnie w balsie musiałbym spowolnić posuw do 250mm/min. Nie uśmiechało mi się siedzieć 10h przy frezowaniu, więc zaakceptowałem fakt, że trzeba będzie dotknąć każdy element papierem ściernym i już nie zmieniałem parametrów. Za to sklejka frezowała się fantastycznie, nawet sklejkę 6mm porozcinałem bez żadnego problemu :)

     

    Efekt prezentuje się tak:
    post-187-0-67513200-1509361372_thumb.jpg

    post-187-0-99149000-1509361372_thumb.jpg

     

    Jak dla mnie - bardziej niż zadowalająco (nie żeby idealnie, po prostu mi wystarczy :) )

     

    No i korzystając z okazji zakupów w Riku, wziąłem od razu folię:

    post-187-0-27496500-1509361373_thumb.jpg

     

    Plan jest taki, żeby spód był niebieski, a góra żółta. To nie szybowiec, więc w końcu mogę sobie na niebieski kolor pozwolić :)

     

    Planowałem zrobić reakcję krok po kroku, ale jak widzicie wyżej, moja komórka oduczyła się robić zdjęcia, więc zrezygnowałem z pomysłu i skupiłem się na robocie.

    Obecnie całość mocno przybliża się do bycia oklejonym, wszystkie elementy są już w zasadzie gotowe.

     

    Jak pofocę całość (a liczę, że zrobię to przed oklejeniem, coby naga sesja była) to opiszę swoje wrażenia z budowy całości.

     

    I na koniec mała notka - jak komuś bardzo zależy to mogę mu taki zestaw wyciąć. Z racji tego, że plan nie jest mój, to ewentualne wycięcie mogę zrobić za cenę materiałów (lub dostarczenie ich do mnie) i coś ciekawego za przysługę (czyli barter). Nie ma mowy o masowym cięciu za pieniądze zestawu z cudzych planów ;)

    • Lubię to 1
  10. Do drewna jest taki fajny wynalazek jak frez down-cut:
    http://allegro.pl/frez-vhm-1mm-down-cut-z-weglika-1-piorowy-cnc-i4804671316.html

     

    Ma odwrotną linię spiralną, więc nie ma tendencji do podrywania włókien do góry.

     

    I o ile sklejkę z powodzeniem można frezować klasycznym frezem (byle ostrym tępym to to nie idzie), to z balsą bywa różnie.

    Tzn. Jak się dobrze dobierze parametry obróbki, to nie strzępi się nawet za bardzo. problem polega na tym, że balsa bywa bardzo niejednorodna i w efekcie może nie strzępić się w jednym miejscu, a w innym rwać już włókna.

     

    Z kolei mając taki frez to wiór jest wpychany do dołu, więc nie może być poderwany do góry. Przy dobrym umocowaniu zaś od dołu też nie ma jak się strzępić (inna sprawa to jak dobrze umocować balsę, to też kłopot).

  11. No widzisz, od razu lepiej ;)

     

    I tak, całego wykładu nie trzeba, ale na tyle teorii, żeby cała wypowiedź nie wyszła jak "jest źle, zrób dobrze" warto jednak dać. Jak mi się nie chce na tyle pisać, to raczej nie piszę nic.

     

    I co do 1500m - jak napisałem post wcześniej (choć edycja mogla Ci umknąć, ok). Było to raz, na całkowitym końcu Polski i wciąż w zasięgu wzroku. 1500m naprawdę nie jest problemem dla tak dużej bryły jak Twinstar

  12. Dwie sprawy.

     

    Pierwsza - Jurku odpowiem Ci co do DSa, ale wymaga to ode mnie zrobienie kilku ilustracji, tak aby jasno pokazać o czym rozmawiamy. Więc wrócimy do tematu za dzień czy dwa, jak przestanę drewno strugać.

     

    Druga- Offtop, czy nie offtop, sprawa istotna jest. Coby nie mówić Czarek ma rację, bezpieczeństwo jest cholernie ważne. Sam jeszcze tego typu rzeczy nie wiem, bo jeszcze takich lotów nie robiłem (a jak ktoś nie wierzy - na 5,8GHz bez trackingu? To nie zadziała :) ) Problem jest z tonem wypowiedzi.

    Więc apel do Czarka - wiedzy masz, więc napisz co jest potrzebne aby robić takie rzeczy zgodnie z prawem. Bo gdybyś od tego zaczął to reprymenda nawet by skuteczniejsza była, bo zamiast wielkiej bitwy, mielibyśmy konkretną wiedzę.

     

    EDIT szybki:

    Znaczy mała poprawka - tak Twinstarem 1500m i się przydarzyło. Ale to wciąż nad lotniskiem,  wciąż w zasięgu wzroku (Twinstara dobrze widać), absolutnie na całkowitym bezludziu i jednorazowy wybryk.

  13.  Takie DSy to za drzew robimy, jak jest okazja i miejsce.

    Tak bez rotora? Nie wierzę ;)

     

     Ale jeśli chcesz latać dłużej w fpv to proponuje serwa analogowe i klasyczne napędy. Pobór prądu jest znacznie mniejszy.

    O toto mi się zdecydowanie podoba.

    Pytanie tylko czy możesz polecić jakieś fajne analogowe serwa?

    Trochę wypadłem z obiegu pod tym względem, a szukając porządnych serw znajduje jedynie cyfrowe

     

    tylko uważaj z tym (takim)  DSem. Juz przy wietrze 8-10ms można osiągnąć bardzo duże prędkości. Nawet "niechcący"

    Prawda. ale to też zabawa, nie sądzisz? :)

     

    Po zastanowieniu - jeśli chcesz latać "na albatrosa" to to Ci sie najlepiej uda tylko tam, gdzie lata albatros, czyli nad morzem. W górach tak zrobisz, ale przy raczej silnym gradiencie pionowym (jak to pieknie nazwaleś).  W innym wypadku, taka trajektoria jest niefajna i nieefektywna. Nad morzem strefa noszeń wynosi ponad kilkaset metrów w głąb morza (przy rozsądnym wietrze), a zarazem umożliwia latanie właśnie w taki sposób.

    I tak i nie.

    Latając na albatrosa musisz cofać się z wiatrem. Albatrosom to robi małą różnicę, bo z racji tego, że śpią w czasie lotu i piją morską wodę to nie śpieszy im się na ląd :)

    W górach nie masz takiego płynnego gradientu, strefa przejściowa jest wąska. Więc zyskujesz tylko w tej kluczowej strefie (z reguły na wysokości szczytu zbocza).

    Ale właśnie dzięki temu, że różnica między strefą wolną, a szybką jest duża i przejście następuje szybko to można latać nie odsuwając się do tylu.

    Tutaj bardzo ładnie to rozpisali:

    http://m-selig.ae.illinois.edu/pubs/SukumarSelig-2010-AIAA-2010-4953-DS-OpenFields.pdf

     

     

     

    A - i jak ciągniesz model w gore do oporu to raczej nabiera sie energii potencjalnej, a nie kinetycznej (lub jak kto woli zamiana jednej w drugą). Nabieranie kinetycznej jest przy wykonywaniu niezbyt wysokich przewyższeń (czyli to co chcesz uzyskać) i kradzież energii od wiatru. Pierwsze wykorzystuje sie w górach przed startem (bo inaczej nie da rady ze względu np na niską masę modelu), a drugie w czasie normalnego lotu na zboczu oraz przy starcie tzw "bimbanie".

     

    Ogólnie to działa tak, że energii kinetycznej nabierasz przechodząc z warstwy wolnej do szybkiej (i w drugą stronę, jak opisałem tu: http://pfmrc.eu/index.php?/topic/63924-dynamic-soaring-teoria-i-praktyka/ ). Z robieniem wysokości rzecz jest inna. Teoretycznie lecąc w górę stopniowo zamieniasz energię kinetyczną w potencjalną, opadając w dół robisz dokładnie na odwrót. Rzecz polega jednak na tym, że im wyżej lecisz, tym model porusza się po dłuższej drodze, a im droga dłuższa tym większe straty wynikające z oporu. Stąd im wyżej podniesiesz tor lotu (i de facto im niżej zejdziesz w dolnej części DSa, ale to się gorzej robi, bo ziemia zaczyna być blisko) tym więcej energii zyskanej w DSie zmarnujesz. Za pomocą właśnie za tego mechanizmu sterujesz osiąganą prędkością (a odnosząc się do tego co pisałem we swoich wzorkach o DSie - wydłużasz drogę L).

     

    W ten sposób można przeDSić Spin'Acza na zawietrznej przy wietrze 15m/s. Aczkolwiek ma się poczucie rozbrajania bomby, po wystarczy minimalnie za mocno dotknąć drążka od wysokości, albo minimalnie za wcześnie i skrzydła strzelą i model poleci w trzy miejsca na raz :)

     

    Ogólnie to mnie strasznie zabawy na DSie bawią, mają w sobie coś mało znanego i dają poczucie obcowania z czymś zupełnie innym niż nawet solidna winda, ale wiejąca do góry :)

  14. Patryk, a jesteś pewien belek ogonowych w czasie DS'owania? Statecznik wygląda jakby miał dużą powierzchnię. Mam wrażenie, że to one moga być problemem, a nie serwa. Jeśli latamy powolnie na zboczu z prędkością średnią około 100-120 km/h przy obciążeniu powierzchni 65-70g to widać jak w zakrętach wyginają sie co niektóre kadłuby, to przy spokojnym DSie z prędkością 200-250km/h może być różnie. Chyba że chcesz polatać tylko kontrolnie.

    Różnie rozumiemy DSy :)

     

    Tzn. zjawisko to samo, ale nie chce tego cośka bujać na takich prędkościach. Bardziej zależy mi na zrobieniu czegoś takiego:

    http://cr2chicago.weebly.com/uploads/9/5/9/4/9594564/8475229_orig.jpg

    (tyle, że na zboczu, a nie na pionowym gradiencie prędkości wiatru).

     

    Cały trik polega na tym, żeby nie zbierać energii kinetycznej do oporu, tylko ładnie rozpraszać jej nadmiar przeciągając fazy między zakrętami.  Oczywiście w normalnym lataniu bardzo szybko model oddali się na tyle, że nie ocenisz gdzie model jest, ale tutaj to inna sprawa.

    W praktyce wygląda to tak, że w górnej części DSa nie zwracasz jak najszybciej w dół, tylko spokojnie pozwalasz modelowi stracić nieco prędkości i delikatnym zakręcie go kładziesz w dół.

     

    Na razie robiłem to w skali mikro za pomocą UMI od Blejzyka, korzystając z tego, że mam dostęp od wału od jeziora, spokojnie 5-6 cykli mogłem robić na stałej prędkości, a później widoczności brakowało.

     

    Z Hike'iem planuje się wybrać z Szeraka, przez Keprnik, po Czervona Hore (to są góry wokół doliny Jesenika w Czechach, które mają taki fajny kilkunastokilometrowy żleb ustawiony  na kierunek zachodni).

     

    Spokojnie powinienem byćć móc utrzymać prędkość poniżej 100km/h w dolnej części toru lotu.

    A jak się nie uda - filmik z tego zrobi furorę :)

     

     

     

    Co do lajonów, polecam ten wątek:

     

    http://rc-fpv.pl/viewtopic.php?f=11&t=19915&start=885

     

    Serwa lepiej jak najgrubsze wybierać, siła rozkłada się na więcej zębów.

     

    Autopilot do takiej maszyny i przeznaczenia tylko Pixhawk i OSD( w trakcie prac nad mavlinkiem) z Pitlaba-Zbiga, ewentualnie minimosd.

     

    Na 1,2ghz najwygodniejszy biquad .

     

    Jak się nazywa regielek ?

     

    Z BiQuadem to jeszcze zobaczymy - na razie nie celuje w anteny kierunkowe. Na dobrych koniczynach (prodrone.pl FTW :) ) mam na 5,8GHz koło 5km zasięgu, więc liczę, że 1,2GHz wystarczy bez anten kierunkowych. Nie mam ambicji odlatywania na dziesiątki kilometrów, potrzebuje po prostu pewnego zasięgu w okolicach jednej góry.

     

    Co do grubych serw - to wiadomo, ale pamiętaj, że płat nie jest nieskończenie gruby.

    Wydaje mi się, że te co linknąłem powinny sobie poradzić, tak długo jak będę pamiętał o chowaniu butterfly'a przed przyziemieniem.

  15. No ok, projekt ciągniemy dalej. Z racji latania głównie w pojedynkę, fotek jakoś mało z pola, ale to też mało dziwne, co kogo interesuje piętnaście zdjęć szarego modelu na szarym niebie (bo błękitu nie było w ogóle).

     

    Hike sprawuje się jak należy, więcej opisze jak będę miał już konkretne liczby, ale najpierw pomówmy o innych rzeczach.

     

    W całym ferworze walki z pierwszymi postami umknęło mi napomknienie o tym, że największą część frezowania wykonała firma Suprynowicz CNC (a konkretnie duże płyty z pierwszego postu) z Dąbrowy Białostockiej. Za pomoc we frezowaniu w naprawdę fantastycznej jakości i konsultację merytoryczną przy walce z moją maszyną szczerze dziękuje, jesteście niezastąpieni ;)

     

    A teraz druga rzecz, już bardziej o lataniu :)

    Szarak lata, sprawuje się jak należy, ale jakim byłbym konstruktorem, gdybym nie kombinował z rozwojem sprzętu dalej.

    Obecny Hike miał przede wszystkim służyć do sprawdzenia jak formy działają, nigdy nie planowaliśmy latania nim :D

    Czasem wprawki jednak potrafią wyjść zadziwiająco dobrze, więc Szaraczek sobie dzielnie lata.

     

    Prototyp pokazał nam kilka rzeczy, np to, że zasięg video na 5,8GHz potrafi uciec zadziwiająco szybko, zasięg 2,4Ghz nawet szybciej, a poszycie z cieniutkiego szkła zaczyna dostawać trzęsiawki przy 150km/h :D

     

    Stąd już w budowie jest kolejny egzemplarz, teraz już w pełni wykonany z magicznego węgla. Na razie jeden mały teaser:
    post-187-0-30322300-1508247679_thumb.jpg

     

    Więcej będzie jak będę miał lepszy sprzęt do robienia fotek niż ziemniak.

     

     

    Niemniej - zastanowić się trzeba nad nowym sprzętem do Hike'a (bo Szarak lata na pożyczonym z Twinstara).

    Nowy Hike ma już się nie bać jesiennych Sudetów, więc ma być pewnie i z zapasem.

    Podzielmy temat na trzy rozdziały:

     

    1.) Sprzęt napędowy.

    Tutaj zostaje AXI z prototypu, jest naprawdę sympatyczny, żadnych zastrzeżeń.

    W Szaraku lata taki regielek:
    post-187-0-17041200-1508248029_thumb.jpg

    post-187-0-43971200-1508248039_thumb.jpg

     

    Jest to specyficzna bestia bardzo, maleńki (zaledwie 6g wagi i wymiary 34x25,6mm), programowalny z USB (można ustawić np. ograniczenia max prądu na silniku, bardzo przydatna rzecz), ale co najważniejsze - hamuje z odzyskiem energii! Teraz przede mną przetestowanie ile energii elektrycznie da się wydoić z noszeń termicznych.

     

    Kolejna sprawa - to zasilanie.

    Początkowo miały być użyte akumulatoryMultiStar do quadrocopterów. Okazało się jednak, że historia zatoczyła koło i Li-Iony potrafią już mieć większą gęstość energetyczną (czyli więcej Wh/kg) niż nawet niskoprądowe Li-Iony.

    Stąd najpewniej pakiecik do Węglowego Hike'a polutuje sam.

    Planowany jest pakiecik 4s3p z takich ogniw:

    http://nexun.pl/sklep/akumulatory/411-sony-us18650vtc5-2600mah.html

    Da nam to pakiet 4s 7500mAh w cenie 90zł i wadze 564g

    Dla porównania konkurent z Hobbykinga prezentuje się tak:

    https://hobbyking.com/en_us/multistar-high-capacity-4s-6600mah-multi-rotor-lipo-pack-1.html

    Czyli 4s 6 594g wagi i 143zł.

     

    Na razie testuje te Li-Iony w skrzydełku, Tomaszu i nadajniku. Zamówione już są celki dla Twinstara.

    Na razie prezentuje się to świetnie, po 50 lotach zero różnicy w kwestii pojemności, zobaczymy jak dalej.

     

    Śmigło zostanie jak jest, na przeloty jest oki co ok (ale o składaku też pomyśleć trzeba).

     

    2. FPV

    Zdecydowanie przerzucam się na 1,2GHz.

    https://www.banggood.com/FPV-1_2G-8CH-800mw-Wireless-AV-Transmitter-And-Receiver-p-73201.html?rmmds=search

     

    Do tego jakieś fajne antenki z Prodrone.pl.

    Do namyślenia się co do kwestii OSD. Na tę chwilę ujeżdżam OSD Remzibiego. Z grubsza jest ok, ale brak trackingu anteny zaczyna mi powoli doskwierać. Zobaczymy czy po zmianie częstotliwości na 1,2GHz dalej będzie brak trackingu doskwierał. Jeśli będzie - temat systemu OSD jest ostwarty.

     

    3. RC

     

    Zacznijmy od konieczności użycia LRS, 1,2GHz i 2,4GHz pożrą się z całą pewnością ;)  Prawdopodobnie - polski eLeReS tu wyląduje. No i kusi jego wersja z wbudowanym OSD i autopilotem, to rozwiązuje w sumie wszystkie problemy.

    Kolejną kwestią są serwa, z racji chęcią katowania sprzętu dynamic soaringiem serwa muszą byc porządne. Prawdopodobnie wyląduje te serwa na lotki i klapy:

    https://www.hyperflight.co.uk/products.asp?code=KST-DS125MG&name=kst-ds125mg-wing-servo-7-0kg-cm-0-12s-27g-10mm

    I takie cosie na ogon:
    https://www.hyperflight.co.uk/products.asp?code=KST-DS135MG&name=kst-ds135mg-mini-wing-servo-5-2kg-cm-0-10s-23g-10mm

     

    W sumie to dawno nie miałem tak drogich serw (ostatnio... hmm... HS-125MG kupione w 2007r), aż jestem ciekaw jak to będzie działać.

     

    jeśli ktoś ma inne pomysły na sprzęt do docelowej wersji Hike'a - dawajcie znać, jestem otwarty na sugestie :)

    • Lubię to 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.