Skocz do zawartości

Patryk Sokol

Modelarz
  • Postów

    3 200
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    77

Odpowiedzi opublikowane przez Patryk Sokol

  1. Latam na Multiplexie, tutaj nie ma typowego pstryczka od holda (Zakładając, że nie mylę terminów - hold blokuje przepustnicę na zerowej pozycji?)

    Zamiast tego jeden z suwaków służy do ograniczenia maksymalnego wychylenia przepustnicy.

    A sam nadajnik nie poda po uruchomieniu innego sygnału na kanał niż zero, tak długo, jak najpierw samemu nie zjedzie się do zera.

     

    Stąd po lądowaniu, zjeżdżam suwaczkiem do zera i można do woli machać drążkami, reglerowi będzie to obojętne.

    Troszkę mi się nie podoba działanie pstryka od momentalnego odcięcia przepustnicy. Niestety po puszczeniu go (a jest niestabilny) przepustnica wraca od razu do poprzedniej pozycji. Szczerze to wolałbym aby po takim przyciśnięciu wracał do położenia zerowego i trzeba go było ręcznie wrócić do zera.

  2. Zapominacie o podstawowej zalecie normala.

    Na samym początku podstawowym odruchem przy kłopotach jest ściągnięcie drążka do siebie. Na typowo ustawionym normalu skończy się to również wyłączeniem silnika, więc nie ma ryzyka skoszenia kół zębatych, ciachnięcia czegoś itp.

    Podobnie posiadanie ujemnych kątów na początku też zwiększa ryzyko gwałtownego wbicia się w glebę. 

     

     

    Niemniej, pomówmy nieco o obrotach.

    Ze wszelkich analiz,  dla profili typowych dla łopat, wychodzi mi, że bardziej wydajne jest trzymanie niskich obrotów i zwiększanie skoku. Powyżej 8st dopiero zaczyna to być mniej efektywne.

    Idąc tym tropem ustawiłem krzywą gazu tak aby ogon był stabilny w każdym zakresie dla normala (+ ciut więcej dla lepszego odejścia po zwiększeniu skoku) 

    W tym trybie osiągam 12min czasu lotu (ale latam do 11, ląduje na timer przed cut offem).

    To chyba sensowny czas lotu dla pakietu 3s 2200mAh?

  3. Te Corony 929 są zadziwiająco tanie, jak na coś co współpracuje z FBL (bo wydaje mi się, że FBL dosyć dużo pomiata serwami).

     

    Tak po cenach to pewnie wybiorę albo Hiteci, albo własnie Corony.

    Hiteci wydają się rozsądnym kompromisem.

     

    Stąd wniosek taki, że najbliższe heli zakupy to będą:

    -3x serwa (nie ruszam serwa ogonowego|)

    -Tarcza sterująca

    -Łopaty kompozytowe.

    Tutaj pytanko o łopaty.

    Takie będą ok, dobrze kombinuje?
    http://rcforever.pl/product-pol-746-450-Lopaty-weglowe-325-3G-FBL.html

    Czy muszę jednak znaleźć takie które nie są do systemów FBL?

  4. Oczywiście, pomyliłem idle z normalem :)

    Dorzucenie lekkich ujemnych kątów do normala mi się podoba, powinno być łatwiej utrzymać obroty wirnika.

     

    Co do tych luzów, to nie są aż tak duże jak Ci się wydaje, po prostu jestem na to cholernie wyczulony (powód? Furczące lotki w DLG :D). Myślę, że luz na głowicy zawiera się w około 1st łącznie po moich poprawkach, 1,5st wcześniej.  W locie go nie wyczuwam w ogóle, po prostu na ziemi on jest i to mnie drażni.

     

    Niemniej - możemy spróbować coś złożyć

    Jakie serwa polecacie na tarczę?

    Może nie od razu KST, bo to jest tak drogie, że zbliża się do progu pod tytułem "za dużo, lepiej zrobię kolejne DLG". Interesują mnie po prostu solidne serwa, które są pewne i mają dobrą mechanikę. Nie wymagam mega szybkości, jak będę tego wymagał to będę zmieniał całe heli.

  5. Możesz to zrobić bieda wersje ze starego serwa.

     

    Musisz wybebeszyć serwomechanizm, tak aby wyciągnąć z niego układ elektroniczny, bez potencjometru i silnika.Ustawiasz wtedy serwo na środek i mierzysz jaką rezystancję ma potencjometr w tym ustawieniu. Wlutowujesz w układ dwa rezystory w miejsce potencjometru, tak dobrane aby odpowiadały jego rezystancji przy środkowym położeniu. W ten sposób kiedy układ serwa wykryje wychylenie w jedną stronę to będzie podawać 5V na wyjście silnika, a kiedy wykryje wychylenie w drugą stronę to poda -5V. Wydaje się spełniać Twoje potrzeby.

    • Lubię to 1
  6. Silnik pewnie fabryczny coś koło 3300kv? ja odrazu zmieniałem na dużo niższe kv, masz filmik jak heli daje dźwięk na niskich obrotach. Gyro co masz jest w miare, ale nie zachowuje sie tak naturalnie jak jakiś Align gp780:). To ty może nie długo makiete z balsy zrobisz do takiego heli...

    https://youtu.be/YJLV_IHUFxQ

    Nie ma opcji żebym zmienił na niższe kV ;) Raczej w drugą stronę.

    O makiecie bym może pomyślał, ale jeszcze nie widziałem Helikoptera który by mi się podobał na tyle, żeby było warto :)

     

     

    Jeśli chcesz na poważnie się uczyć kup symulator. Masz akurat zimę na ćwiczenia. Po pierwsze kret w symku nic nie kosztuje, po drugie możesz się uczyć codziennie po kilkanaście minut. Po trzecie zmień helikopter :), bo to tego części coraz mniej, a wykonanie i rozwiązania techniczne mocno poszły do przodu od tego tRexa. Pietwsza zasada w heli, stan techniczny i ustawienie na pierwszym miejscu, a luzów nie ma prawa być nigdzie.

     

    pzdrv

     

    Nie bardzo mi się chce w symulator bawić ;) . Może faktycznie wtedy gdy -przyjdzie czas na jakieś 3D. Co do tego Rexia, to komplet części jest od ręki dostępny, więc na razie się tym nie martwię. Później się zobaczy, jeśli będę miał ochotę powazniej się bawić w heli, to już raczej nie na 450.

    Co do luzów to są tylko na serwach i na tarczy. Tarczę chyba zmienię jak zawieje mnie w okolicach modelarskiego, na razie jednak mi nie przeszkadza.

     

    Jak już ktoś jest na etapie 8-emek i zawisu przodem to symek potrzebny do nauki 3d, a nie do zwykłego latania.

    Ja od helików zaczynałem lata temu, ale nigdy nie osiągnąłem przy nich takiego luzu jak przy samolotach. Muszę uważać na palce i gdzieś tam z tyłu głowy podświadomie widok tych łopat mogących spokojnie palec odciąć (latałem trexem 450 i 500)  jakoś mnie usztywniał i ostatecznie bez żalu posprzedawałem zabawki, koncentrując się na samolotach.

    Dobrze Ci Patryk idzie :)

    Padło tu gdzieś zdanie o lataniu na wysokości 0,5m bo można siąść. Na takiej małej wysokości dochodzi jeszcze efekt zawirowań powietrza odbijającego się od ziemi, co czyni helik nerwowy, wyżej spokojniej.

    Zdecydowanie - wyżej jest sporo stabilniej. Ba, nawet na 0,5m się ten efekt nie kończy. Wydaje mi się, że stabilniej mi się robi zawis na 3,4m wysokości niż na wysokości głowy.

    Aczkolwiek - te wirujące łopaty faktycznie straszą.

     

    Wczoraj poprawiłem jeszcze po wychylenia serw od tarczy, przez ograniczenie zakresu z aparatury. Chodzi to teraz równo, ale strasznie nie lubię tego robić. W samolotach zawsze mechanicznie robię tak, aby serwo pracowało w pełnym zakresie. Dzięki temu są najmniejsze obciążenia na serwie, największa precyzja i najmniejszy wpływ luzów serwa na cały układ. Dlatego mnie to tak boli ;)

    Ale mam pomysł co zrobić, aby nie było to w ogóle wymagane. Niestety wymaga to lekkiej przeróbki ramy, więc zrobię to dopiero po wymianie serw.

     

    No dobra, a co do samego latania. Dziś kolejne 4 loty, 2 przed wypadem do pracy i 2 po :)

    Pierwszy lot zacząłem od wiszenia przodem do siebie, później porobiłem trochę ósemek mordką do siebie (takich płaskich, ciągle w zawisie) i stwierdziłem, że już nie ma co tego ćwiczyć.

    Wziąłem się więc za robienie już takich szybszych ósemek i okazało się, że wchodzą mi one bardzo naturalnie. Kółka również wychodzą naturalnie. Z

    Zająłem się więc ćwiczeniem latania szybciej, a konkretnie hamowania z dużej prędkości. Doszedłem do tego, że z lotu postępowego z pochyleniem 20-30st do przodu mogę zahamować wręcz w miejscu przed sobą.

     

    Z kolei 3 i 4 lot to już była wolna amerykanka, polatałem sobie nieco swobodniej, nawet już z jakąś lightową akrobacją (głównie coś co wygląda jak samolotowy ranwers, również w wersji z 1,5 obrotu na szczycie figury). Próba zrobienia pętli wyszła dosyć słabo, mam obecnie skonfigurowany tylko tryb Idle, więc nie mogłem podtrzymać śmigłowca na szczycie figury.

    W tych lotach brakowało mi nieco mocy w heliku. Tzn. przy gwałtownym dodaniu gazu trochę silnik zdycha i odejście do góry nie jest tak szybkie jakbym chciał.

    Nie jestem pewien czy zmiana krzywych rozwiąże "problem".

     

    Początkowo krzywa była ustawiona tak, że dla minimalnego ustawienia drążka skok był równy zero, a silnik był wyłączony (czyli wg. instrukcji dla trybu idle). Okazało się, że w ten sposób heli robi się nieco niestabilny gdy próbuje gwałtownie zbić wysokości, więc ustawiłem tak, że krzywa ma postać 40-50-65-80-100. Sporo stabilniej teraz można szybko schodzić z wysokości (ale wciąż zejście jest stosunkowo powolne. Wirnik na zerowych kątach, to jednak spory kawał spadochronu).

     

    Z innych obserwacji - Trex jest sporo stabilniejszy w szybkim locie niż LamaV3.

    Tzn - Lamą miała taki krytyczny kąt przechylenia powyżej którego była skazana na stratę kilku(nastu) metrów wysokości (albo zderzenie się górnych łopat z dolnymi :D ). Z TRexem tego problemu nie ma. można postawić płaszczyznę wirnika na 90st w stosunku do ziemi, a i tak zachowuję się pełną kontrolę (dlatego te ranwersy były tak przyjemne w wykonaniu).

     

    Z tego wychodzi, że jakoś to już prowadzić potrafię :)

    Teraz trzeba będzie przejść od "jakoś" do "dobrze". Plan jest taki, że pierwsze pół pakietu planuje latać bardziej dynamiczne figury, a drugie pół ćwiczyć statykę. Teraz w planie trzymanie zawisu z ciągłym obrotem wokół własnej osi (włącznie z powolnym lataniem w zawisie, również z ciągłym obrotem).

    Postaram się jakiś filmik nakręcić, kiedy znajdę kogoś do trzymania kamery. Może wypatrzycie na filmie jakiś błąd o którym nawet nie mam pojęcia. :)

  7. No są prostsze, to już udało się stwierdzić. :)

     

    Rzecz polega na tym, że zanim zacznę sobie odważniej poczynać w lotach postępowych (znaczy - zdefiniujmy postępowy. Takie loty powolne, w przód, czy w tył to robię cały czas pod nazwą ćwiczenia zawisu. Dzisiejsze loty postępowe były bardziej dynamiczne), chce się czuć pewnie w każdym kierunku. Chodzi o to, żeby nie bać się wrzucić helikoptera w zawis, niezależnie od pozycji w jakiej będzie wobec mnie.

  8. Ok, po dwóch dniach przerwy wróciłem do latania heli. Przez ostatnie dwa dni pogoda nie pozwalała na latanie czymkolwiek, nie to że mi się nie chciało :)

     

    Po powrocie do latania radzę sobie bez problemu z zawisem oboma bokami do siebie i zawis przodem taż zaczyna być bezstresowy.

    Zacząłem też delikatnie robić ósemki, w taki sposób, aby helik zawsze był ułożony wzdłuż kierunku lotu.

    Tak jak się spodziewałem - ósemki są prostsze do nauki od zawisu, heli zaczyna być mocno samolotowy wtedy.

     

    Pojawił się tutaj, kiedyś już zaobserwowany efekt, że po przerwie rzeczy się składają lepiej.

    O ile przy treningu fizycznym nigdy mnie to nie dziwiło (no, bo przecież trzeba odpocząć), to przy trenowaniu tego typu rzeczy zawsze mnie to zastanawiało. Przecież nie to, ze ma się zmęczone mięśnie po lataniu :)

     

    No i pokazuje się dupowatośc geometrii cięgien w tym heli. Mimo moich poprawek cięgna wciąż nie pracują w linii prostopadłej do tarczy. Żeby tak było serwa musiałyby być nieco niższe. Efekt jest taki, że zwiększając skok, tarcza nie tylko idzie w górę, ale również nieco się pochyla. Będę musiał (niestety) opanować to od strony elektronicznej.

  9. Najgorsze jeszcze przed Tobą, czyli uświadomienie sobie, że zrobiłeś skrzydło i jesteś w połowie robienia skrzydeł :D

    No i przygotuj się na dobrą zabawę z dbaniem o sensowne zaklinowanie skrzydeł względem siebie, to potrafi być wyjątkowo denerwujące.

     

    A tak poważnie, to zanim zdecydowałem się na swojego dwupłata:

    http://pfmrc.eu/index.php/topic/70963-avro-avian-ju%C5%BC-nie-taki-maly-dwuplacik/

     to rozważałem właśnie wykonanie modelu z tych planów co Twoje.

    Niestety, nie przemogłem się do robienia tych łamanych dźwigarów i zostałem przy czymś prostszym. Szacun, że się tego podjąłeś :)

  10. Czołgiem Panowie :)

     

    Ten wątek ma być nieco eksperymentalny. Otóż doszedłem do wniosku, że spróbuje raportować jak idzie mi nauka latania helikiem :)

    Posty planuje wrzucać kiedy najdzie mnie kolejna myśl związana z lataniem heli, albo kiedy dojdzie do zmian w modelu (czy to upgrade'owych, czy to związanych z przytulaniem matki ziemi :) )

     

    Ale zacznijmy od początku.

    Wbrew temu z czym jestem powszechnie kojarzony, to dosyć systematycznie ujeżdżam wszelkiego typu akrobatki, z naciskiem na shockfly'ery (a piszę o tym, bo już spotkałem się kilka razy w życiu ze szczerym zdziwieniem, ze strony współlatacza na lotnisku, że potrafię zrobić zawis i beczki po okręgu :D) . Heli zawsze mi się podobały, ale jakoś nigdy nie było okazji, aby stać się posiadaczem jakiegoś.

    Niemniej, kiedy ostatnio udało mi się wypatrzyć na Allegro Trexa 450 w (na oko) dobrym stanie, to tym razem sobie nie odmówiłem.

    I w ten sposób, po 14 latach praktyki w lataniu samolotami i szybowcami RC będę się uczył czegoś nowego (no dobra, kiedyś miałem Lamę V3, ale to było zupełnie inne latanie).

     

    Najpierw zacznijmy od sprawcy zamieszania:
    post-187-0-57685700-1512084766_thumb.jpg

    post-187-0-91685600-1512084758_thumb.jpg

     

    Jak widzicie - klasyczny TRex 450.

    Uposażony jest w:

    -Stockowy regler Aligna i silnik

    -3x TowerPro MG-90s do sterowania tarczą

    -Żyroskop HK401B

    -Serwo Spektrum H300 na ogonie

    -Pakiety Turningy 3s 2200mAh

     

    A teraz pomówmy o szczegółach

    post-187-0-80762300-1512084760_thumb.jpg

    post-187-0-81884800-1512084762_thumb.jpg

    Jak widzicie całość głowicy jest w alu, co mnie niezmiernie cieszy.

    Niestety wszystko jest mocno luzowate. Sama tarcza sterująca posiada wyczuwalny luz na łożysku. Szczerze nie wiem czy tak ma być, czy jest po prostu zużyta. Może ktoś podpowie jakie są akceptowalne luzy na tarczy :)

    Poza tym serwa MG-90s to nie jest cud techniki. Po pierwsze luzy, po drugie dryft temperaturowy. Dryft temperaturowy szczególnie poczułem gdy wytrymowałem tarczę idealnie w zamkniętym pomieszczeniu (wisiałem na korytarzu w firmie :D ), a później na powietrzu okazało się, że heli zdecydowanie ciągnie do tyłu i w lewo (czyli dwa serwa przemieściły się razem, jedno przeciwnie).

    Poza tym - poprzedni właściciel helika bardzo dziwnie wyregulował napęd tarczy. Tj. snapy zaczepione były na ostatnich otworkach, a w aparaturze ruch serwomechanizmów trzeba było zredukować do zaledwie 60%.

    Nie widziałem za bardzo w tym sensu, więc przestawiłem wszystko na bliższe otworki. Sama przeróbka wymagała wyrzucania tylnego serwa od tarczy całkowicie na zewnątrz ramy (może widać na fotkach). Na pewno się to opłaciło, siła serw jest teraz lepiej wykorzystywana, a luzy na nich są znacząco lepiej wyczuwalne.

    post-187-0-78331300-1512084764_thumb.jpg

    Inna kwestią jest żyroskop i napęd ogona. Sam żyroskop, jeśli wierzyć internetowi, jest naprawdę parszywy. Nie mam za bardzo odniesienia, ale doprowadzenie go do sprawnego działania wymagało nieco gimnastyki. Teraz ogon nawet z grubsza siedzi w miejscu, ale zdarza mu się lekko dryfować, to w jedną, to w drugą. No i niekoniecznie mi się mechanika podoba. To stalowe cięgno jest naprawdę mało sztywne, w końcu planuje podmienić je na węgiel. Roboty nie dużo, a będzie znacząco sztywniej.

    No i ciekawostka - obecnie Rexiu posiada drewniane łopaty. Jak rozwalę to wymienię :)

     

    No, ale jak mi się tym lata?
    Cóż pierwszy lot był mniej więcej ok - podniosłem, porzucało mnie we wszystkie strony, gdy próbowałem utrzymać zawis w miejscu i wylądowałem po 8minutach.

    Po 3 lotach helik stał się jakby stabilniejszy :) , przestałem mieć jakikolwiek problem z utrzymaniem zawisu.

    Oczywiście zaczęło mnie kusić na robienie lotów postępowych, ale na razie zostałem przy zawisach.

    Mam znajomego w Nysie, który latał spalinową 600tką. Najpierw nauczył się wisieć ogonem do siebie, później robić loty postępowe ogonem do siebie, później robić pętle ogonem do siebie. Ale jak raz heli obrócił się niespodziewanie, to przywitał się z ziemią.

    Do czego zmierzam? Do tego, że nie planuję przeskakiwać etapów ;)

    Okazuje się, że podczas zawisu bokiem włazi mi bardzo niebezpieczny zwyczaj, wprost z latania 3D samolotami. Tj. kiedy umieszczony bokiem śmigłowiec zaczyna przechylać się w bok, to pierwszym odruchem jest wyprostowanie go za pomocą drążka odpowiadającego za ogon. Skąd ten nawyk? Ze stawiania samolotu do pionu sterem kierunku.

     

    Na tę chwilę jestem po 20 lotach i zawis bokiem zaczyna być bardziej komfortowy. Parę razy zdarzyło mi się, że helikopter uciekł mi z zawisu bokiem w którąś stronę. Okazuje się, że kiedy helikopter nabiera prędkości to sterowanie robi się dla mnie znacznie prostsze (co też nie jest dziwne, bliżej samolotu wtedy się robi).

     

    A jak z trudnością tego?

    Eee... Trudniejsze rzeczy się w życiu prowadziło

     

    A poważniej nieco - Widzę, że przede wszystkim cierpliwość się liczy. Nie mam problemu wyobrazić scenariusza, kiedy brak umiejętności pewnego zawisu skończy się bardzo brzydko.

    Kolejny update kiedy dojdą kolejne postępy :)

    Zobaczymy ile mi to zajmie :)

    • Lubię to 1
  11. Bardzo fajnie wyszedł ci ten modelik i bardzo lekko . Lata też bardzo realistycznie . Aż prosi się żeby dorobić zaczep do ciągania modeli szybowców . Silnik Turnigy 3542 1000 kV jest rewelacyjny , śmiało możesz mu dać śmigło 13/8 przy 3 s LiPo  . 

    Teraz mam 12x6, wydaje się być ok. Ale jeśli ten silnik faktycznie pokręci 13" śmigłem, to rewelacja, sporo możnaby zbić pobór prądu w locie poziomym. Mam tylko wątpliwości czy warto skok podnosić, to naprawdę wolny model :)

    Trzeba będzie poeksperymentować.

    O zaczepie też już myślałem, powinien ładnie sobie radzić z holowaniem lekkich rzeczy.

     

     

    GRATULUJE,fajny model.

    A dziękuje :)

     

    Nareszcie zbudowałeś samolot jak Pan Bóg przykazał, a nie jakieś przyrządy treningowe dla wyczynowych dyskoboli. Fajny samolocik.

    No, czasem mi się zdarza zrobić coś typowego :)

    Ten model służył mi jako okazja do bardziej klasycznego modelarstwa, teraz jak już zacząłem to dokończę Prząśniczkę z planów z Modelarza (parę lat temu zacząłem budowę i brakło mi pieniędzy na oklejanie :mellow: , ech studenckie życie), a później myślę o jakimś szybkim akrobacie. :)

  12. No i poleciał :)

     

    Pierwsza próba wyszła beznadziejnie :D

    Co tu się stało?

    Model zaskoczył mnie bezsensownie niską prędkością minimalną. Aby uniknąć kapotażu chciałem pierwszą część rozpędzania przeprowadzić na zaciągniętym lekko sterze wysokości, a jak się nieco rozpędzi to dopiero dać się dalej turlać luzem i ładnie się oderwać. Niestety, okazało się, że do oderwania się od ziemi potrzebuje dosłownie kilku metrów na sekundę prędkości  i znalazłem się nagle w powietrzu, z zaciągniętym sterem wysokości i bez prędkości :D

    Na szczęście skończyło się na wycieraniu błota z folii, żadnych strat nie odnotowałem :D

     

    Druga próba już była dosyć udana:

     

    Jedyna przygoda to niekoniecznie udane lądowanie. Powód podobny jak przy nieudanym starcie, nie doceniłem jak mało prędkości do lotu model potrzebuje i zamiast jedynie podnieść nosek, to pięknie nabrał wysokości.

    No nic, jeszcze się wlatam i będę lądował na klasyczne 3 punkty ;)

     

    Sam model wyszedł do lotu na równe 2,4kg. Okazuje się, że masy tej w locie praktycznie nie czuć, co i dziwne nie jest, bo powierzchni nośnej tyle, że dwa jednopłaty idzie obdzielić (bo wiecie, to taki żart, bo to dwupłat :D) .

    Reakcja na lotki jest poprawna, choć nieco mułowata, cieszę się, że zdecydowałem się na cztery, bo na dwóch to by chyba tylko służyły do łapania poziomu po zakręcie samym sterem kierunku.

    Mocy jest dokładnie ile trzeba, może nawet nieco za dużo, bo wznoszenie jest naprawdę szybkie (znaczy wiadomo, nie w pionie, ale to tu niepotrzebne).

    Ciągle zastanawiam się nad dorzuceniem drugiego pakietu. Obecnie jest 3s 5200mAh i prawdopodobnie dorzucę drugi taki sam równolegle, więc będzie 3s 10400mAh. Różnicy masy to nawet się nie odczuje :)

     

    Teraz została jeszcze kosmetyka - oznaczenia na skrzydła i kadłubie, przeszklenie kabiny i maska silnika.

    • Lubię to 1
  13. Czołgiem Panowie ;)

     

    Więc sprawa wygląda tak, że będąc w lecie u rodziców lubię się wybrać wieczorami nad Jezioro Nyskie i wisieć DLGna tamtejszym wale godzinę, dwie na żaglu przy słabym, wieczornym wietrze (który jest wręcz gwarantowany nad brzegiem). Czasem miewam wtedy myśl, że na żaglu możnaby też pływać, a nie wisieć :)

    Stąd pytanie do Was:  Jaką żaglówkę byście polecili do takiego zastoswania? Wiatr z reguły słaby, woda naprawdę gładka. Nie mam żadnych wymagań co do modelu, bo i doświadczenia z żaglówkami zero. Zależy mi raczej żeby model był tani, lepiej niewielki, ale coś mi mówi, że może być jak z szybowcami, że większe sprawdzają się lepiej.

  14. Powierzchnia może i niewielka, ale weź pod uwagę jaką długą dźwignie ma siła działająca przez niego.

    Generalnie ta metoda co stosujesz jest mocno niedoskonała, do liczenia takich rzeczy najprościej użyć cech objętościowych, czyli np. użyć tego arkusza:
    http://tailwindgliders.com/files/Sailplane%20Calc%20Cruciform%20Tail%20May%202016.zip

    Poza tym nie można rozpatrywać zagadnienia stateczności poprzecznej pod kątem samego wzniosu, ważna jest jeszcze powierzchnia statecznika pionowego. Czasem dla małych stateczników wznios jest ok, a przy większych model zaczyna być niestateczny spiralnie (np. casus DLG, które mimo 6-7st wzniosu nie bardzo chcą się prowadzić samym sterem kierunku)

     

    Pamiętaj też, że drugą rolą wzniosu jest wspomaganie pracy kierunku (co też liczy powyższy arkusz)

     

    Ogólnie latałem wieloma szybowcowatymi piankami i o ile osiągów to one nie mają, to trzeba przyznać, że chińscy producenci znacznie lepiej czują zagadnienia charakterystyki pilotażowej, czy stateczności niż nawet renomowani zachodni, czy nasi producenci. Tamte modele zasadniczo po regulacji się prowadzą, z kolei w modelach "średniej klasy" konieczność przerabiania powierzchni stateczników to standard. Moim ulubieńcem była tu Proxima od Reicharda, która miała obrzydliwą tendencję do korkociągu (powód? Idiotycznie krótki kadłub i spore wydłużenie skrzydeł), a w ciasne krążenie wręcz nie dało się jej wprowadzić.

  15. Zapomnijcie o sile Coriolisa tutaj, to absolutnie nie ten rząd siły, żeby to mogło działać (a nawet jeśli to nie działa tak jak tu sugerujecie, bo działa w drugą stronę kiedy lecicie w jedną stronę, a przeciwnie kiedy lecicie w odwrotną stronę)...

     

    Magii tutaj też żadnej nie ma, po prostu w jedną stronę czujemy się pewniej. Tyczy się to wszystkiego, z jazdą na monocyklu włącznie, a na pewne czucie się podczas robienia rzeczy w drugą stronę zostaje tylko męczaća praktyka.

     

    Szukanie winy w śmigle też nie do końca ma sens. Są oczywiście figury gdy moment odśmigłowy przeszkadza i skręca model (czy np. żyletka lepiej idzie na lewym boku niż na odwrót), ale gdy po prostu latamy w kółko to jest to kwestia umiejętności w pilotażu. Najlepszym przykładem jest krążenie szybowcem w termice, większość pilotów dobrze krąży tylko w jedną stronę (ja np. w lewo).

    I nie zaczynajcie tutaj z wirowaniem noszenia w jednym kierunku w wyniku działania siły Coriolisa. Noszenia wirują w obie strony, a czasem i wcale.

    • Lubię to 2
  16. Piotrze, ale Ty zdajesz sobie sprawę, że cała ta analiza była konieczna do rozpatrzenia tego czy ta krawędź natarcia nie spowoduje, że model może nie latać, czy że będzie miał wredną charakterystykę przeciągnięcia?

     

    Oczywiście jej ramy wykraczają poza ten problem, ale od nadmiaru wiedzy nikt jeszcze nie umarł.

     

    A tak poza tym, to na prośbę Andrzeja dopisałem do swojej analizy co tak naprawdę te wykresy znaczą

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.